Dysponowanie przez wykonawców zasobami podmiotu trzeciego w świetle nieprawidłowości stwierdzonych w wyniku kontroli Prezesa UZP

Nowelizacja Ustawy Prawo Zamówień Publicznych z 5 listopada 2009 roku umożliwia wykonawcom posługiwanie się zasobami innych podmiotów w celu uwiarygodnienia zdolności wykonawcy do zrealizowania danego zamówienia. Wykonawca może korzystać: z wiedzy i doświadczenia, potencjału technicznego, osób zdolnych do wykonywania zamówienia lub zdolnościach finansowych innych podmiotów. W tym przypadku nie ma na to wpływu charakter prawny łączący te podmioty.
Przepis ten nie wymaga od wykonawców powoływania się na zasoby innych podmiotów w zakresie szerszym niż niezbędny do realizacji podmiotu zamówienia. Zgodnie z wykładnią językową tego przepisu zasoby, którymi dysponowanie stanowi warunek konieczny do realizacji zamówienia należy rozumieć tj. takie zasoby, bez których nie ma możliwości prawidłowej realizacji zamówienia.
Na wykonawcy ciąży obowiązek udowodnienia, że będzie dysponował zasobami udostępnionymi mu przez podmiot trzeci. Ustawodawca nie narzucił formy oraz treści, jakie powinno mieć owo zobowiązanie. Może ona przybrać zarówno formę jednej z umów nazwanych, umowy nienazwanej, jak też oświadczenia woli podmiotu trzeciego. Niedopuszczalne jest aby wykonawca przedstawiał abstrakcyjne zobowiązanie podmiotu trzeciego do udostępniania potencjału tylko i wyłącznie w celu formalnego wykazania spełniania warunku, w sytuacji, w której rzeczywiście korzystanie z takiego potencjału jest niemożliwe.
Prawo zamówień publicznych nie przewiduje ograniczeń dotyczących liczby wykonawców, którym jeden podmiot może użyczyć swoich zasobów. Zasoby podmiotu trzeciego mają mieć jedynie charakter rzeczywisty, a działanie ich nie będzie naruszało zasady uczciwej konkurencji w postępowaniu.
Share

Samospełniający się kryzys a niezależność EBC

Kryzys fiskalny w strefie euro nabrał cech samospełniającej się przepowiedni. Obawa o niewypłacalność powoduje wzrost rentowności obligacji, co przekłada się na wyższy koszt obsługi długu. W efekcie pojawia się problem z rosnącymi wydatkami, co dalej podkopuje wiarygodność krajów. Gdy kraj ma kłopot z emisją nowych obligacji, dochodzi problem z płynnością i bez pomocy z zewnątrz będzie zmuszony do ogłoszenia niewypłacalności. Na skutek deterioracji zaufania kraj może okazać niewypłacalny, nawet gdy przy niskich stopach procentowych nie miałby większych kłopotów z obsługą długu.

Mechanizm samospełniającego się kryzysu fiskalnego składa się z trzech elementów:

  •  wysokie poziomy długu publicznego, daleko przekraczające limit 60% PKB, wystawiają kraj na ryzyko wahań stóp procentowych.
  • drugim elementem są neurotyczne rynki finansowe. Przez długi czas ocena rynku długu była nazbyt optymistyczna – w równym stopniu ufano krajom ze złą przeszłością gospodarczą co Niemcom. Obecnie zaś reakcje rynków są naznaczone przesadnym czarnowidztwem.
  • ważną rolę odgrywają obawy, że EBC odmówiłby skupowania obligacji w sytuacji utraty płynności przez któryś kraj strefy euro. Warto zauważyć, że nawet w krajach gdzie bank centralny ma zagwarantowaną ustawowo niezależność, rząd może zawsze zmusić go do interwencji poprzez zmianę prawa. Taka sytuacja niepoprawnie określana jest, że bank centralny pełni funkcję pożyczkodawcy ostatniej instancji, co powinno się raczej zastąpić stwierdzeniem, że ostatnią instancją w walce z długiem jest przemoc prawna wobec niezawisłości banku. W strefie euro takie działania nie są możliwe – zgoda 17 państw strefy euro w tej kwestii jest skrajnie nieprawdopodobna. Paradoksalnie, tak duża niezależność potęguje pesymizm rynków. Faktycznie, kraje spoza unii walutowej mają niższe rentowności niż podobnie zadłużone kraje strefy euro.

Rynki finansowe głośno artykułują żądania szybkich i odważnych działań. Podsuwano pomysły masowego skupowania obligacji przez EBC. Politycy jakby nie dostrzegali problemu i odrzucili taką możliwość działania. Dlaczego?

Monetyzacja długu, choć rozwiązałaby obecne problemy fiskalne jak za dotknięciem magicznej różdżki, ogromnie osłabiłaby motywację do kontynuacji reform fiskalnych. Grecy pokazali, że nie można ufać zadłużonym rządom – bez srogiego bata dyscyplina fiskalna jest niemożliwa. Co więcej, nie wejście dziś na ścieżkę dostosowań prowadzącą do przywrócenia równowag fiskalnych spowoduje, że strefa euro będzie targana chronicznymi kłopotami.

Nieograniczone skupowanie obligacji przez EBC oznaczałoby monetyzację długu, a w efekcie wyższe tempo inflacji. Wyższa inflacja wymusiłaby zaś podniesienia stóp procentowych, co prowadziłoby do spowolnienia gospodarczego, przedłużając okres wyjścia z obecnych problemów. Wzrost inflacji w strefie euro oznaczałby także aprecjację realnego kursu walutowego i pogorszenie konkurencyjności cenowej europejskiego eksportu.

Ponadto sama niezależność i wiarygodność EBC ma ważny wpływ na utrzymywanie niskiej inflacji, redukując zjawisko obciążenia inflacyjnego (inflationary bias). Zmiana reguł, nawet bez faktycznego dodruku pieniądza, trwale zwiększyłaby poziom inflacji w gospodarce.

Warto zauważyć, że zapisy traktatowe nie uniemożliwiają bankowi całkowicie interwencji na rynku długu. Bank centralny może skupować obligacje na rynku wtórnym, co jest powszechną praktyką w ramach transakcji repo, zwiększających płynności w sektorze bankowym. Ponadto, w maju 2010 EBC utworzył Securities Market Programme w celu skupowania papierów dłużnych. Interwencje w ramach SMP są sterylizowane, tak aby nie przekładało się to na wzrost inflacji.

Przedmiotem obecnej dyskusji nie jest więc, czy interweniować na rynku obligacji, bo te interwencje są prowadzone de facto, lecz czy politycy problem długu powinien być rozwiązany poprzez monetyzację.

Czy więc grozi nam czarny scenariusz? Na szczycie w Brukseli została zasygnalizowana większa rola MFW, i to on będzie asystował państwom Południa w procesie dochodzenia do równowagi fiskalnej. EBC ograniczy się do sporadycznych interwencji zmniejszających rentowność obligacji, aby ułatwić rolowanie długu. Rynki powinny uspokoić się widząc, że strefa euro wcale nie rozpada się.

Share

Ekonomiści – skąpi czy mądrzy?

Dwa dni temu New York Times opublikował artykuł Yorama Baumana, który opisuje przeprowadzone przez siebie badania na temat wpływu zajęć z ekonomii na skłonność do dotowania organizacji pożytku publicznego przez studentów. Wyniki zdają się potwierdzać stereotyp skąpego ekonomisty, który beznamiętnie mija na ulicy głodnych bezdomnych w imię nienaruszania zasad wolnego rynku. Czy aby na pewno?

Czytaj dalej „Ekonomiści — skąpi czy mądrzy?”

Share

Pocztowy gigant kontra pani z kiosku

Parę dni temu wybrałem się na pocztę, żeby nadać paczkę z prezentem dla swojej chrześnicy. Była to już trzecia próba w tym tygodniu – z poprzednich dwóch musiałem rezygnować bo spiesząc się nie miałem czasu stać w kilkuosobowej kolejce. Tym razem kolejka również mnie nie ominęła, jednak czas mniej mnie już gonił, więc postanowiłem dzielnie stawić jej czoła. Swoją drogą, jest coś niesamowitego w fakcie, że w placówkach największego pracodawcy w naszym kraju (bo takim jest Poczta Polska) tak często są kolejki.

Mój problem polegał jednak na tym, że nie miałem koperty bąbelkowej, w którą chciałem zapakować prezent.  Na szczęście w tym samym pomieszczeniu, niejako we wnęce, zobaczyłem prywatny sklepik z rozmaitymi okołoprzesyłkowymi akcesoriami. Bez żadnej kolejki kupiłem tam kopertę i bez specjalnych nadziei spytałem, czy nie mógłbym nadać przesyłki tutaj.

Czytaj dalej „Pocztowy gigant kontra pani z kiosku”

Share

Co by było bez prywatyzacji?

Pewnie to co w Chinach by było. Od początku chińskich reform w 1978 roku prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych jest blokowana. Z nieciekawym skutkiem.

Zyski chińskich przedsiębiorstw państwowych systematycznie topnieją od lat ’80. Pomijając kwestię fundamentalną, jaką jest brak bodźców które miałby prywatny właściciel, wyróżnia się trzy główne powody tego procesu: 1) konkurencja ze strony przedsiębiorstw prywatnych, 2) porażka firm państwowych w kwestii poprawy efektywności, 3) zawyżone płace pracowników. Zresztą tracą również np. na skutek rozkradania przez dyrekcje i pracowników. W grudniu 1995 chińskie Państwowe Biuro Administracji Własności Państwowej oszacowało koszt tych defraudacji na 50 miliardów juanów rocznie od wczesnych lat ’80. Zyski brutto sektora przedsiębiorstw państwowych w 1978 roku wyniosły 19,1% PKB, w 1985 0,5% PKB, a w 1993 0,1% PKB. W 1996 sektor po raz pierwszy od 1949 zanotował straty.
Źródło danych.

Dzisiaj Chińczycy dalej topią połowę inwestycji w środki trwałe w firmach państwowych. Zwrot z kapitału wynosi 30% w chińskich przedsiębiorstwach prywatnych, a zaledwie 5% w państwowych. Wg słów przeprowadzającego badanie Loren’a Brandt’a z University of Toronto są to bardzo konserwatywne szacunki dla firm państwowych i w rzeczywistości zwrot jest zapewne ujemny.
Źródło danych (figure 2 i 7a).

Share

Dlaczego w Polsce nie będzie przetargu na kolej szybkich prędkości?

Nowy Minister Infrastruktury – Sławomir Nowak – ogłosił, iż kolej szybkich prędkości nie powstanie przez najbliższe 20 lat. Tymczasem jeszcze parę miesięcy temu media donosiły, iż możliwe będzie stworzenie takich połączeń pod koniec obecnej dekady. Zasadnicze pytanie jakie nasuwa się w tej sytuacji brzmi – dlaczego w Polsce nie da się tego zrobić?

Pytanie jest bardzo dobre, bo np. w Hiszpanii, gdzie obecnie jest ponad 20 proc. bezrobocie buduje się takie inwestycję od dawna. W Rosji do 2017 roku wybuduje się 658 kilometrów linii szybkiej kolei między Moskwą a Sankt Petersburgiem. Ta ostatnia inwestycja ma być budowane w formie partnerstwa publiczno-prywatnego.

Być może problemem są finanse? Szacowany koszt budowy linii szybkiej prędkości sięgałyby ponoć 20 mld zł. W budżecie państwa faktycznie może nie być na to środków. Jak wynika z najnowszej 4-letniej strategii zarządzania długiem publicznym, którą opublikował Minister Finansów, Polska będzie w najbliższych latach lawirować na krawędzie drugiego progu oszczędnościowego z ustawy o finansach publicznych (55 proc. PKB). Na marginesie można tylko wspomnieć, że te środki znalazłyby się, gdyby Polska nie była tak zadłużona – w przyszłym roku na obsługę długu przeznaczymy 43 mld zł, czyli znacznie więcej niż całe wpływy z podatku CIT.

Panu Ministrowi można nieśmiało tylko zaproponować, aby rozważył możliwość – wzorem Rosji – budowy szybkiej kolei właśnie w formule PPP, czyli w dużej mierze za prywatne pieniądze i na ryzyko prywatnych inwestorów. Wydaje się, iż wiele zachodnioeuropejskich firm wolałoby budować taką infrastrukturę w Polsce, kraju należącym do UE i WTO, niż np. w Rosji, która plasuje się na szarym końcu wszelkich indeksów korupcji (w najnowszym The 2011 bribe payers index firmy z Rosji i Chin zostały uznane za najczęściej udzielające łapówek w zamówieniach publicznych).

 

Share