Ostatnie dane o wciąż wysokim tempie rozwoju naszej gospodarki mają jedną zasadniczą wadę: dotyczą przeszłości. Tymczasem przyszłość nie jest już taka różowa. Główne gospodarki UE niemal stanęły w miejscu, a rozwój polskich firm także zaczyna szybko hamować.
Tuż po wyborach nowy rząd będzie musiał zrewidować nadmiernie optymistyczne założenia do budżetu, w tym m.in. oczekiwania odnośnie spadku bezrobocia. Z powodu dużej niepewności dotyczącej dalszego rozwoju naszej gospodarki, firmy w Polsce wstrzymują się z inwestycjami. W efekcie, wzrost zatrudnienia, który widzieliśmy jeszcze w danych z połowy 2011 roku, zacznie szybko wygasać. Pogarszające perspektywy rynku pracy stanowią doskonałą okazję dla polityków, zwłaszcza przed wyborami, aby wykazać swoją wrażliwość społeczną i przedstawić propozycje na zahamowanie wzrostu bezrobocia. Niestety, propozycje działań serwowane przez polityków i związki zawodowe są nieefektywne lub wręcz szkodliwe.
Przykładowo, od pół roku minister pracy Jolanta Fedak próbuje przekonać ministra finansów, aby ten zgodził się na zwiększenie o 1,5 mld zł wydatków z Funduszu Pracy na tzw. aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu. Jak dotąd, Jacek Rostowski nie dał się jednak przekonać do tego pomysłu. I słusznie, bo w większości przypadków szkolenia i staże zawodowe nie zwiększają szans bezrobotnych na podjęcie zatrudnienia.
PiS i SLD z poparciem związkowców forsują w Sejmie swoje pomysły podniesienia płacy minimalnej do połowy przeciętnego wynagrodzenia w szybszym tempie niż wynika to z obecnie obowiązujących przepisów. Mało kto się uczciwie mówi, że nadmierne podnoszenie płacy minimalnej zwiększa i utrwala bezrobocie oraz szarą strefę. Niestety, walka o wyższą płacę minimalną jest w Polsce przedwyborczym symbolem dbania o dobrobyt najmniej zarabiających.
Tydzień temu rząd przedstawił raport „Młodzi 2011”, w którym wskazuje co zrobić, aby zwiększyć stabilność i pewność zatrudnienia młodych pracowników. Część rekomendacji z raportu jest jednak zatrważająca. Przykładowo, autorzy proponują, aby młodzi pracownicy zdobywali doświadczenie zawodowe nie w dynamicznych nowoczesnych firmach, ale w administracji samorządowej. Chciałbym się dowiedzieć czego mieliby się tam nauczyć. Autorzy raportu chcieliby także, aby po zakończeniu stażu, pracodawcy musieli oferować młodym pracownikom stabilne warunki zatrudnienia, czyli – jak rozumiem – stałe umowy o pracę. Naprawdę, nie jest trudno przewidzieć, że takie dodatkowe restrykcje jedynie zniechęciłyby firmy do przyjmowania nowych stażystów.
Zamiast łudzić się, że dodatkowe wydatki na szkolenia i staże czy praktyki w administracji samorządowej pozwolą szybko przygotować się nam na nadchodzące spowolnienie gospodarki, lepiej skoncentrować się na faktycznych przyczynach, które zniechęcają firmy do zwiększania zatrudnienia. W krótkim okresie nie zwiększymy jakości edukacji, bo to wymaga czasu. Bez trwałej redukcji wydatków nie obniżymy także pozapłacowych kosztów pracy, bo zafundowalibyśmy sobie jedynie wzrost deficytu finansów publicznych.
To co możemy i powinniśmy zrobić, to gruntownie zliberalizować prawo pracy, w szczególności ułatwić pracodawcom rozwiązywanie stałych umów o pracę. Nadmiernie wysoka ochrona przed zwolnieniem pracowników zatrudnionych na stałe jest główną przyczyną tego, że odsetek pracowników czasowych w Polsce wynosi 27 proc. i jest najwyższy w całej UE. Stałe umowy o pracę są ryzykowne dla firm, bo zwalniani pracownicy mogą skutecznie podważyć otrzymane wypowiedzenie w sądzie pracy. Sędziowie subiektywnie orzekają czy pracodawca miał wystarczające powody, aby wypowiedzieć stałą umowę o pracy. Co więcej, ciężar dowodu spoczywa na pracodawcy. Lęk przed liberalizacją kodeksu pracy w Polsce w zakresie rozwiązywania stałych umów o pracę jest nieracjonalny. W UE najmniejsze bariery w zwalnianiu pracowników występują w Irlandii i Wlk. Brytanii, gdzie w ostatnich latach wielu naszych rodaków nie tylko z łatwością znalazło pracę, ale także wzięło kredyt i na stałe zamieszkało.
Nie bójmy się reform, które ułatwią nam życie.
Felieton ukazał się w dzisiejszym numerze „Dziennika Gazety Prawnej „.