Nie tak dawno temu, Polska mogła poszczycić się niskim, na tle większości europejskich państw, poziomem zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa według kryterium rezydenta. Teraz już nie.
Począwszy od drugiego kwartału 2009 roku, Polska finansowała swoją ekspansję fiskalną niemal wyłącznie poprzez zadłużanie się u inwestorów zagranicznych. Zaś od lipca bieżącego roku, a więc 2 miesiące po wejściu w życie zmian w funkcjonowaniu systemu emerytalnego, obserwowalne jest coraz szybsze zmniejszanie się wielkości długu znajdującego się w posiadaniu krajowych inwestorów, co zapewne wynika ze zmniejszonego popytu ze strony okrojonych Otwartych Funduszy Emerytalnych. Nawet jeżeli nasz budżet zostałby natychmiast zbilansowany, udział zadłużenia wobec nierezydentów nadal musiałby zatem wzrastać. Biorąc pod uwagę zobowiązanie do ograniczenia deficytu budżetowego poniżej 1% PKB w 2015 roku, które wziął na siebie premier, zrównoważony budżet jest marzeniem fiskalnych jastrzębi odległym jak Alfa Centauri, a zadłużenie zagraniczne będzie najprawdopodobniej szybko się zwiększać.
Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Ministerstwa Finansów
Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Ministerstwa Finansów
Można by słusznie zwrócić uwagę na fakt, iż przeniesienie do ZUS części składki trafiającej dotychczas do OFE skutkuje zmniejszeniem wielkości dotacji z budżetu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych koniecznej do pokrycia wypłaty bieżących świadczeń emerytalnych. Śmiem jednak wątpić, czy przekłada się to w zupełności na ograniczenie deficytu budżetowego. Zawsze pojawia się pokusa, by tak łatwo pozyskane środki „zagospodarować” w inny sposób, czego przykładem mogą być pomysły byłej już minister Jolanty Fedak.
A co jest złego w wysokim poziomie zadłużenia zagranicznego? Na przykład, zwiększona podatność na wstrząsy zewnętrzne. Jak pokazuje powyższy wykres, w okresie rynkowej paniki, koszt ubezpieczenia od niewypłacalności Skarbu Państwa potrafił w ciągu dwóch miesięcy wzrosnąć niespełna trzykrotnie (w przypadku obligacji dziesięcioletnich), co na początku września niepokoiło wiceministra Dominika Radziwiłła. Rentowność dziesięciolatek, na szczęście, utrzymuje się poniżej 6%, zachęcając Ministerstwo Finansów do emisji skarbowych papierów dłużnych o całkowitej wartości przekraczającej bieżące potrzeby pożyczkowe, na zapas. Gdyby któryś z P.T. Czytelników poszukiwał dowodu na uzależnienie Polski od światowych rynków finansowych, polecam exposé premiera Donalda Tuska.