To musiało się stać. Zgodnie z obietnicami obecnie rządzących OFE stanie się pustą wydmuszką. Niszczenie II filaru systemu emerytalnego rozpoczęło się za rządów PO-PSL, kiedy to przejęto połowę oszczędności emerytalnych Polaków. Gwoździem do trumny była decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który w listopadzie 2015 r. orzekł, że środki zgromadzone w OFE nie należą do obywateli, tylko do państwa, czym usankcjonował odebranie OFE ponad 152 mld zł. Na kontach w OFE pozostało ponad 140 mld zł. Niedawno ogłoszone propozycje reform systemu emerytalnego (zmniejszenie wieku emerytalnego, transfer środków OFE na IKE) są oderwane od obecnej sytuacji gospodarczej. Przyszłość naszych emerytur rysuje się w czarnych barwach.
Głównym założeniem reformy systemu emerytalnego jest przesunięcie części środków z OFE do specjalnego Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD), co w krótkim okresie poprawi sytuację finansów publicznych, jednak w długim okresie wywoła większe potrzeby, ponieważ powstanie konieczność przeznaczenia większych kwot na sfinansowanie bieżących emerytur.
Zgodnie z planem Morawieckiego, środki zgromadzone na OFE miałyby zostać przetransferowane na Indywidualne Konta Emerytalne w ramach III filaru (75 proc.) oraz do Funduszu Rezerwy Demograficznej (25 proc.). Prace nad ustawami zostaną zakończone pod koniec bieżącego roku, natomiast wdrożenie ich przypadnie na lata 2018-2019, co jest perspektywą krótkoterminową biorąc pod uwagę, że w ramach systemu emerytalnego należy planować długoterminowo – jest ryzyko, że ustawy mogą być tworzone w pośpiechu i bez uwzględnienia wszystkich istotnych czynników i bez analizy potencjalnych scenariuszy. Przeniesienie środków do III filaru (103 mld z pozostałych 140 mld zł) może być traktowane jako wolnorynkowa inicjatywa – ostatecznie mogą one zostać uznane za środki prywatne.
Drugi etap reformy systemu emerytalnego przewiduje transfer ponad 35 mld zł do Funduszu Rezerwy Demograficznej, dzięki czemu w przyszłości „zagwarantują” współfinansowanie emerytur obecnym członkom OFE. Transfer środków może doprowadzić do ich nacjonalizacji, czego konsekwencją może być wzrost wydatków publicznych i większe obciążenia finansów publicznych.
Reforma zakłada utworzenie „Programu Budowy Kapitału”, którego podstawą mają być Pracownicze Plany Kapitałowe, państwowa instytucja, która przez dwa lata będzie zarządzać naszymi oszczędnościami, a następnie będziemy mieć możliwość „wyboru” prywatnej instytucji zarządczej, jednak na to gwarancji nie mamy. Dodatkowo każdy pracodawca i pracownik mają być zobowiązani do przekazania po 2 proc. wynagrodzenia na PPK, co oznacza, że powstanie kolejna składka emerytalna. Obecnie OFE gospodarują aktywami o wartości blisko 91 mld zł, które znajdują się na GPW (10% kapitalizacji giełdy). Przejęcie aktywów giełdowych posiadanych przez OFE spowoduje wzrost wartości kapitału Skarbu Państwa do 170 mld zł, co przyczyni się do zwiększenia udziału państwa w spółkach giełdowych – powstaje ryzyko niegospodarności oraz zwiększenie wpływu polityki na strategie spółek (realizacja interesów politycznych-partyjnych).
Wiele kwestii dotyczących reformy systemu emerytalnego stoi pod znakiem zapytania – nie jest wiadome, czy środki przekazane na „Program Budowy Kapitału” nie zostaną przeznaczone na nietrafione inwestycje publiczne lub programy socjalne (np. program „500 plus”). Zapowiadane reformy emerytalne to zmiana „opakowania” – produkt zostanie ten sam lub zbliżony do siebie i jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Pomimo zapowiadanych „rewolucji” w systemie emerytalnym, nie nastąpi istotny wzrost świadczenia emerytalnego w przyszłości lub zwiększenie zastępowalności pokoleń – nasze emerytury w przyszłości będą wynosiły ok. 30% wynagrodzenia. Propozycja reformy zostawia furtkę dla przyszłej władzy na dokonanie kolejnych transferów środków emerytalnych i przeznaczania ich na wydatki budżetowe.
Propozycja obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla dla mężczyzn to bardzo nieracjonalny ekonomicznie pomysł, ponieważ spowoduje zmniejszenie wpływów składek emerytalnych, zwiększenie liczby osób pobierających emerytury, a w konsekwencji wyższe dotacje z budżetu państwa, czyli można oczekiwać wyższych podatków i niższych emerytur. To jest prosta zależność: mniejsze wpływy i większe wydatki = mniejsze emerytury i większe dopłaty, które będą sfinansowane z podatków.
Polski system emerytalny wymaga długoterminowej strategii, która pozwoli na powstanie synergii między trzema filarami. Stabilny model systemu emerytalnego powinien składać się z dwóch istotnych elementów: zbilansowanego filaru repartycyjnego (I filar) wraz z efektywnie rozwijającym się filarem kapitałowym i dobrowolnymi formami oszczędzania na emeryturę (II i III filar). Synergia powstała pomiędzy trzema filarami zapewniałaby bezpieczne finansowanie przyszłych świadczeń emerytalnych. Rozdawanie „publicznych” pieniędzy, w tym przypadku wypompowanie ich z jednego dziurowego wiadra do mniejszego nie przyczyni się do poprawy sytuacji przyszłych emerytów. Brak mechanizmów bilansujących zobowiązania i należności systemu emerytalnego będzie przyczyniał się do obciążenia finansów publicznych i koniecznością zwiększenia dopłat z budżetu państwa.
Istnieją dwa skuteczne sposoby zabezpieczenia się przed niskim świadczeniem emerytalnym, które sprawdzają się od wieków. Po pierwsze należy oszczędzać we własnym zakresie i nie liczyć na pomoc ze strony Lewiatana, a przede wszystkim rodzić dzieci. W obecnym modelu to od nich będzie zależeć wysokość naszej emerytury w przyszłości.