W ostatnich miesiącach szerokim echem wśród opinii społecznej odbijał się spór pomiędzy prywatną kopalnią Bogdanka S.A., a państwową Kompanią Węglową. Zarzewiem konfliktu jest polityka cenowa, którą to stosuje państwowy moloch. Konkurenci oskarżają KW o dumping cenowy, czyli sprzedaż węgla po cenie niższej od kosztów jego wytworzenia. W konsekwencji różne podmioty wypowiadają umowy Bogdance, wybierając tańszy węgiel z państwowych spółek, który jest subsydiowany przez budżet państwa w celu wyrównania straty, jaką osiągają państwowe kopalnie. Kto jest w tym sporze winny? Czy aby na pewno Kompania Węglowa? A może Polski rząd, który to latami zaniedbywał i odkładał w bliżej nieokreśloną przyszłość rozwiązanie problemu polskiego górnictwa?
Przez lata silna pozycja górnictwa, wypracowana w głównej mierze przez związki zawodowe, a także kadra zarządzająca kopalniami, która często nie była wysoce wykwalifikowanym personelem managerów, a zlepkiem protegowanych przez władze państwowe, doprowadziła polskie górnictwo do głębokiej zapaści. W latach 1990-2012 różnego typu subwencje oraz dotacje z budżetu państwa na górnictwo wynosiły przeszło 69 miliardów złotych.
Państwowe kopalnie mogły liczyć między innymi na umorzenia długów (22 mld zł), czy też odroczenie spłat kredytów lub preferencyjne pożyczki (5 mld zł). Dodatkowo subsydia do rent i emerytur górniczych w podanych latach to koszt 67 miliardów złotych. Przyjęto, że wpłacona złotówka przez górnika do ZUS-u równa się zobowiązaniu wobec tego górnika rzędu 1,5-1,8 złotego. W ten sposób górnictwo państwowe tkwi w kompletnym marazmie – nie stawia na innowacyjność, która diametralnie zwiększyłaby efektywność wydobycia węgla, tworzy się przeogromnych rozmiarów działy administracji, a wszelkiego typu procesy restrukturyzacyjne kończą się protestami związków zawodowych. Perspektywa ciągłych strajków i burzy medialnej wzbudza w politykach rządzących tak wielki strach, że wolą nieustannie dotować i wykorzystywać wszelkie formy pomocy w celu ochrony państwowych kopalń przed ich likwidacją. Czy jest to jedyne rozwiązane, a może są też i ofiary takiego procesu?
Przechodząc do meritum problemu, forma interwencjonizmu państwowego, jakim jest ciągłe wspieranie państwowych kopalń, uderza nie tylko w podatników, którzy to są benefaktorami tego procederu, ale przede wszystkim konkurencję prywatną.
Bogdanka S.A. jest namacalnym dowodem na skuteczność procesu prywatyzacyjnego w polskich kopalniach. Spółka, która to została sprzedana przez Skarb Państwa Otwartym Funduszom Emerytalnym, przeprowadziła skuteczną restrukturyzację a następnie w wyniku emisji akcji dokonała pierwszych inwestycji. Corocznie zwiększała wydobycie węgla oraz generowała zyski. Średnie dzienne wydobycie węgla na jednego pracownika w roku 2014 wynosiło 6,63 tony przy 1,86 tony w państwowych kopalniach. Nie odbywa się to w formie wyzysku zatrudnionych, czego tak bardzo boją się pracownicy państwowych rezerwuarów. Funkcjonują tam związki zawodowe, które w sposób nieszkodliwy dla działalności spółki potrafią dochodzić do porozumień z zarządem firmy, jak choćby w 2014 roku negocjując warunki podwyżek. Pracownik nagradzany jest za swoje zaangażowanie, co motywuje go do pracy. Posiada w swoim portfelu inwestycyjnym akcje Spółki Bogdanka, co wpływa na jego zwiększoną efektywność, a co za tymi idzie rosnącą wartość spółki na GPW.
Niestety, nieefektywne dotowanie z budżetu państwa Kompani Węglowej, pozbawione jakiegokolwiek głęboko przemyślanego planu, a głównie opierające się na środkach doraźnych, doprowadziło do sytuacji, że KW, aby zachować płynność sprzedaje zapasy węgla poniżej ceny jego wyrobu, licząc na wyrównanie strat przez Skarb Państwa. W konsekwencji, Enea (notabene firma państwowa) zerwała umowę z Bogdanką S.A. na dostawy węgla, wybierając tańszy węgiel państwowy. Następnie wykupiła pakiet większościowy tejże kopalni, która w sytuacji poczucia ograniczania konkurencyjności na rynku, musiała ratować swoją dalszą egzystencję, oddając się w ręce państwowego przedsiębiorstwa.
Jest to niezbity argument na to jak działalność państwa w imię zachowania społecznego poparcia i „ładu” bezpośrednio ogranicza działalność podmiotów nieopierających swojego funkcjonowania na ciągłym wsparciu z zewnątrz, a jedynie wykorzystujących prawa gospodarki rynkowej. Przy coraz częściej podnoszonym larum, jakoby Komisja Europejska miała zakazać Polsce dofinansowywania państwowych kopalń, ich los może okazać się tragiczny. Warto zawczasu skorzystać ze sprawdzonych rozwiązań, których prekursorem w Polsce była Bogdanka S.A. i przerwać nieustanne wykorzystywanie pieniędzy polskich podatników. A co do samej Bogdanki, należy wierzyć, że tym razem osoby z nadania władz państwowych, które lada moment obejmą stanowiska w zarządzie kopalni, będą dalej iść ścieżką obraną przez ich poprzedników, dbając o dalszy rozwój tego przedsiębiorstwa.