Czy możliwe jest zaoszczędzenie 400 milionów złotych na usługach pocztowych przez ZUS, dzięki dopuszczeniu do przetargu innych operatorów pocztowych? Okazuje się, że tak. W 2013 r. ZUS przeprowadził przetarg na doręczanie świadczeń z wymogami, które spełniała jedynie Poczta Polska („PP”, „Poczta”). Poczta zaproponowała cenę 5,95 zł za jeden przekaz. Oferując analogiczne świadczenie dla regionalnych oddziałów KRUS, PP wyznaczyła cenę niższą o 30%, tj. 4,2zł. Skąd taka obniżka? W drugim przetargu udział wzięła konkurencja, które „wymusiła” obniżkę cen. W przypadku, gdyby do przetargu ZUS dopuszczono operatorów prywatnych, ZUS mógłby zaoszczędzić ok. 400 mln zł przez 4-letni okres trwania kontraktu.
W 2013 r. weszło w życie nowe Prawo Pocztowe, implementujące dyrektywę unijną, liberalizującą rynek pocztowy. Niechęć polskich urzędników była zauważalna poprzez późne uchwalenie ustawy, mimo, że zainteresowanie konkurencyjnymi usługami było zauważalne.
InPost dołączał do przesyłek poniżej 50 g (wtedy zastrzeżonych dla PP) metalowe blaszki, skutecznie omijając anty-rynkowe przepisy. Nawet ulga podatkowa w wysokości ok. 700 mln zł nie potrafiła zahamować spadku dochodów PP. Załączony wykres pokazuje trend spadkowy udziału PP w rynku usług pocztowych. W latach 2009-2014 udział przychodów PP wśród operatorów krajowych spadł z 93% do jedynie 78%. Natomiast pod względem przychodów w analogicznym okresie spadek wyniósł ok. 20 pkt. proc.
Instytucje państwowe w specyfikacjach przetargów określają wymogi, które spełnia jedynie Poczta Polska. Konsekwencją tego jest oferowanie przez PP cen wyższych nawet o 50% w porównaniu do cen jej konkurentów. To truizm, ale konkurencja przynosi oszczędności instytucjom państwowym, natomiast rządzący swoimi działaniami często wypierają rynek i zniechęcają inwestorów do dalszego rozwoju. Specyfikacje warunków zamówień publicznych zwykle stawiają w uprzywilejowanej pozycji PP. Andrzej Halicki – Minister Administracji i Cyfryzacji sugeruje, że konkurencyjność psuje rynek:
Wolny rynek nie oznacza anarchii. Jeśli ktoś chce pełnić taką funkcję, musi te kryteria spełniać a nie je ignorować. Mówię o tym dlatego, że od kilku lat mieliśmy do czynienia z psuciem tego rynku.
Wygrany przez InPost w 2015 r. przetarg na obsługę korespondencji rządowej został unieważniony a następnie Krajowa Izba Odwoławcza uwzględniła odwołanie InPost. Niezrozumiałe jest działanie PP przy najnowszym przetargu na dostarczanie przesyłek sądowych od 2016 r. InPost wycenił swoją ofertę na 475,6 mln, natomiast PP na 293,1 mln, co oznacza, że koszt dostarczenia jednej przesyłki wynosiłby zaledwie 1,05 zł! Oferta ta wydaje się być nierentowna dla PP, która walczy z deficytem w swoim budżecie. Konsekwencją tego może być konieczność pomocy finansowej ze strony państwa. Posługiwanie się przez instytucje publiczne klauzulami bezpieczeństwa państwa, interesu publicznego, czy porządku publicznego jest przy tym bardzo często nieuzasadnione a widać już, że konkurencja na rynku pocztowym przynosi korzyści dla obywateli – w przypadku PP jedynie co piąta placówka otwarta jest w soboty, natomiast 76% placówek PGP S.A. i InPost dostępnych jest 6 dni w tygodniu, a w Paczkomatach przesyłkę można odebrać przez 24h w każdy dzień tygodnia.
Brak presji konkurencyjnej odbija się na cenie i jakości usług pocztowych, a ograniczanie zakresu działalności prywatnych operatorów niszczy się potencjalne szanse na stworzenie nowych i innowacyjnych usług oraz produktów pocztowych. Przykładem są funkcjonujące od kilku lat Paczkomaty należące do InPost, które cieszą się dużym zainteresowaniem w kraju oraz na międzynarodowych rynkach, m.in. w Wielkiej Brytanii i Francji.
Przykład Niemiec i tamtejszego operatora – Deutsche Post, pokazuje, że ograniczanie konkurencji nie jest dobrym rozwiązaniem. W Niemczech na otwarciu rynku zyskały regiony słabsze ekonomicznie (obszary wiejskie), które dostały lepszy dostęp do usług pocztowych, ponieważ konkurencja wymusiła szukanie nowych rynków zbytu.
Konkurencja może być szansą dla Poczty Polskiej. Celem Unii Europejskiej jest dalsza liberalizacja usług pocztowych. PP mogłaby nawiązać współpracę z innymi operatorami w dziedzinie wspólnego wykorzystania infrastruktury, gwarantując sobie dodatkowe dochody. Niosłoby to korzyści dla klientów, ponieważ nie byłoby konieczności utrzymywania kilku równoległych struktur operatorów. Podobnie działają dziś Deutsche Post, czy Royal Mail. Bez szybkiej liberalizacji rynku PP może podzielić los odpowiednika z Kanady – tamtejsza poczta w 2013 r. ogłosiła rezygnację z doręczania przesyłek do mieszkań z powodu strat finansowych. Modelowy jest przy tym rynek telekomunikacyjny, który dzięki wolnej konkurencji i „walce o klienta” 4 operatorów oferuje konsumentom produkty i usługi o dużo wyższej jakości za niższą cenę niż jeszcze kilka lat temu.
Artykuł otrzymał wyróżnienie w ramach konkursu Jesienna Szkoła Leszka Balcerowicza. Autor jest absolwentem Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2015.