Zjawisko autorytarnego populizmu występuje praktycznie na całym świecie, a w związku z jego skalą nazywane jest dziś często globalnym wyzwaniem. Choć przyczyny popularności dla tego typu politycznych postaw wydają się być często bardzo odmienne w zależności od kraju, to jednak można zidentyfikować pewne cechy wspólne autorytarnych populistów. Wymieniają je m.in. autorzy „Indeksu autorytarnego populizmu” wydanego przez szwedzką organizację Timbro, o którym pisałem jakiś czas temu na Blogu Obywatelskiego Rozwoju. Indeks pokazuje, że na poziomie krajów UE populiści rosną w siłę. W tym tekście omawiam wydaną niedawno w języku angielskim, a wcześniej także po serbsku, publikację organizacji Libek – Libertarijanski Klub pt. „Abusing the People: Global Challenges of Authoritarian Populism”.
Jest to ważny temat z kilku względów. Po pierwsze, gospodarczy populizm stanowi zagrożenie dla długofalowego wzrostu gospodarczego, a więc także tempa poprawy poziomu życia, poprzez podkopywanie fundamentów wzrostu i zwiększanie podatności na kryzysy. Po drugie, autorytarni populiści atakują zasady rządów prawa (z ang. rule of law) i osłabiają instytucjonalne bezpieczniki stanowiące ograniczenia władzy w konstytucyjnych demokracjach. To z kolei prowadzi do osłabiania samej demokracji, której jakość ma także znacznie dla długofalowego i stabilnego rozwoju oraz dla wolności jednostki (zob. informacje o kampanii #FORDemocracy). Omawiana w tym artykule publikacja organizacji Libek pozwala na lepsze zrozumienie autorytarnego populizmu w różnych krajach i jest przydatna w projektowaniu rozwiązań, aby to groźne zjawisko osłabiać.
Publikację otwiera artykuł Bicana Şahina, prezesa Freedom Research Association, na temat autorytaryzmu w Turcji. Autor sięga aż do początków ideologii kemalismu, rozwijanej od czasów Mustafy Kemala Atatürka, opierającej się na „tureckim nacjonalizmie, świeckości państwa i gospodarczym etatyzmie”. Şahin przypomina kolejne próby liberalizacji systemu, przeplatane wojskowymi puczami, a także okres coraz większej demokratyzacji w latach 2002-12, kiedy po raz pierwszy rządy objęła kierowana przez Erdoğana partia AKP. Jednak w 2012 r. partia Erdoğana dokonała zwrotu w kierunku autorytaryzmu. Rozpoczął się trwający do dziś proces rozmontowywania instytucjonalnych bezpieczników i ograniczeń dla władzy Erdoğana, w tym destrukcja zasad rządów prawa. „Rządzący przejęli efektywną kontrolę nad sądownictwem”, a poprzez „postawienie władzy wykonawczej ponad prawem” doprowadzili system rządów prawa do ruiny. Autor zwraca też uwagę na pacyfikację niezależnych od rządzących mediów, co w połączeniu z czystkami w innych instytucjach publicznych, sprawiło, że Şahin, w chwili pisania tekstu, nazwał system turecki „nieliberalną demokracją” (za Fareedem Zakarią). Czy jednak dziś, po kolejnych autorytarnych ruchach Erdoğana, wciąż możemy w ogóle mówić o demokracji w Turcji? Czy w tym przypadku „demokracja nieliberalna” nie jest niepotrzebnym eufemizmem?
Duńczyk Rasmus Brygger, były przewodniczący młodzieżówki partii Liberal Alliance, stwierdza w swoim rozdziale, że to autorytarny nacjonalizm, a nie socjalizm, są dziś największym zagrożeniem dla wolności. Autor przestrzega liberałów przed zawieraniem sojuszy z nacjonalistami, nawet jeśli popierają oni niektóre z wolnorynkowych postulatów. Brygger podkreśla, że są powody, dla których zasadna jest krytyka Deklaracji Praw Człowieka ONZ w zakresie jej odniesień do tzw. praw pozytywnych (przede wszystkim różnego rodzaju uprawnień socjalnych – przyp. autora), ale „utrata [Deklaracji] w tym klimacie politycznym oznaczałaby, z dużym prawdopodobieństwem, osłabienie także ochrony praw negatywnych” (czyli praw służących ochronie wolności jednostki przed ingerencją ze strony państwa – przy. autora). Autor w podobnych duchu wypowiada się na temat Unii Europejskiej, której rozmontowywanie zapewne zmniejszyłoby nieco (w krótkim okresie) skalę regulacji i biurokracji, ale popularność nacjonalistów w krajowych wyborach oznaczałaby koniec wolnego handlu i wolnego przepływu osób w Europie. To cena, jakiej nie warto ponosić. Tego typu porównania przypominają argumenty Dalibora Rohaca z książki „Towards an Imperfect Union: A Conservative Case for the EU”, który w sposób przekonujący pokazuje, dlaczego realne alternatywy dla Unii Europejskiej oznaczają jeszcze mniej wolności w Europie.
Serbski Libek przeprowadził też wywiad z dziennikarką Anne Applebaum, która regularnie publikuje teksty na temat populizmu w Polsce, w Europie i w innych częściach świata. Applebaum, jako jedną z cech populistów, wymienia ich opór względem elit, które przez tych populistów dodatkowo są często uznawane są za „elity liberalne”. Autorytarne skłonności populistów w demokracjach sprawiają, że stają się oni orędownikami tzw. nieliberalnej demokracji. Applebaum słuszne stwierdza, że podział lewica-prawica ma dziś niewielki sens (zob. też na przykład publikację Stowarzyszenia Libertariańskiego „Razem proponuje, PiS realizuje”), a kluczowe podziały to otwartość-zamknięcie się i nacjonalizm-internacjonalizm. Jak pisałem w 2017 r. „populistyczna nagonka na otwartość, globalizację i światowy handel jest niebezpieczna także dla wolności obywatelskich i politycznych. Co ciekawe, populiści często posługują się hasłami walki z korupcją i nepotyzmem, a kiedy dochodzą do władzy poziom korupcji i nepotyzmu rośnie. Anne Applebaum zwróciła też uwagę na rosnącą rolę mediów społecznościowych, które ułatwiają tworzenie baniek informacyjnych (z których ciężko wyjść), a także na osłabienie roli tradycyjnych partii politycznych, które zastępują dziś m.in. społeczności online. Nie można zapominać także o celowej dezinformacji, którą inspiruje m.in. putinowska Rosja.
Ciekawą lekturą jest wywiad z Peterem Pomerantsevem, związanym dziś z London School of Economics, na temat „post-modernistycznej dyktatury”, jaka panuje w Rosji za rządów Putina. Pomerantsev przypomina o roli silnych liderów w społeczeństwie rosyjskim, co jest wzmacniane przez politykę historyczną. To, co jest cechą charakterystyczną tej „post-modernistycznej dyktatury”, to rządzący, których „nie obchodzi prawda, nie obchodzi przyszłości, nie obchodzi dążenie do czegoś, czy osiąganie czegokolwiek”, stwierdza Pomerantsev. Putinowska Rosja pozoruje rzeczywistość, wspiera fasady demokracji (np. koncesjonowaną opozycję) i medialną propagandę. Duża część społeczeństwa została zainfekowana ideą mocarstwowości i jest podatna na rządowe hasła oraz pro-rządowe przekazy medialne. Stąd wielu Rosjan ma problem z odpowiedzią na pytanie, czym jest prawdziwy opozycjonista, a dowodem na faktyczną opozycyjność względem Putina jest dopiero fakt zabicia takiej osoby w niewyjaśnionych okolicznościach. Dodatkowo rządzący budują ideologię opartą na dyskredytacji „ideologii Zachodu”. Stąd wsparcie udzielane innym europejskim partiom populistycznym, które wyrażają wrogość względem wielu wartości świata zachodniego.
W publikacji pojawiają się też relacje z krajów, o których rzadziej słyszymy w polskiej debacie publicznej. Jasmina Trajkoska, profesor z Uniwersytetu FON w Skopje, opisała zjawisko autorytarnego populizmu w Macedonii, które ma wiele cech wspólnych z tym, co dostrzegamy w innych krajach – wrogość względem elit, nieodpowiedzialne rozdawnictwo w postaci obiecywania kolejnych „darmowych” usług i świadczeń dostarczanych przez państwo, kolesiostwo w obozie populistów. Giannina Rafo skupiła się z kolei na Wenezueli, w której Chávez i Maduro zdobyli władzę w imię reprezentowania „woli ludu” i „rozwiązania wszystkich problemów”. Rządy Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (hiszp. PSUV) doprowadziły Wenezuelę do ruiny. Rafo podkreśla, że „jeśli chcemy być znów wolni [w Wenezueli] to obrona wolności i propagowanie ograniczeń dla władzy, jako warunek bezpieczeństwa i dobrobytu, są nasza jedyną alternatywą”.
Z kolei Eduardo Fernández Luiña pokazuje, jak rosła w Hiszpanii popularność partii PODEMOS. Przypomina, że punktem zwrotnym był okres kryzysu gospodarczego, który populiści z PODEMOS wykorzystali, jako trampolinę do sukcesu, promując się, jako ugrupowanie anty-systemowe. W przekonaniu przedstawicieli tej partii lata 1978-2008 były wynikiem konspiracji sił prawicowych, stąd ich dążenie do zniszczenia budowanego po 1978 r. w Hiszpanii systemu. Autor przypominając, jak dużym zagrożeniem dla wolności jest ta partia stwierdza, że „PODEMOS nie wierzy w wolność jednostki. Jeśli zdobędą więcej władzy niż mają dzisiaj, istniejące wolności będą zagrożone”.
Marria Chaplia z European Students for Liberty zwróciła uwagę na związki pomiędzy populizmem i korupcją na Ukrainie. Okres ZSRR wytworzył w społeczeństwie ukraińskim poczucie zależności od polityki państwa i rządzących, mimo że chronicznie nie dotrzymywali oni swoich obietnic. Stąd potrzeba oddolnych inicjatyw, które będą promować w ukraińskim społeczeństwie wartości oparte na wolności, a nie zależności.
Francesco Clementi, profesor z Uniwersytetu w Perugii, skupił się na doświadczeniach włoskich, gdzie także istnieje głęboki brak zaufania do tradycyjnych instytucji i zwrócił uwagę na konflikt pomiędzy populizmem a dążeniem do konsensusu. Populistom nie zależy na dialogu, a na szybkim załatwieniu jakiejś sprawy wedle własnej wizji i interesów. Autor wskazuje też, że partie antypopulistyczne powinny przede wszystkim wyróżniać się wiarygodnością, m.in. w ramach przedstawiania obietnic wyborczych, które powinny być racjonalne i możliwe do spełnienia. Nie ma sensu licytacja z autorytarnymi populistami na populizm.
Tom Palmer, wiceprezes Atlas Network, z którym również rozmawiał Libek, podkreślił, że autorytarni populiści są entuzjastami polityki opartej o konflikt. Ciągła konfrontacja jest podstawą ich egzystencji i ma swoje podstawy w pracach wielu antyliberalnych filozofów, takich jak Carl Schmitt (zob. też Carl Schmitt: The Philosopher of Conflict Who Inspired Both the Left and the Right), Alain de Benoist, Alexander Dugin, Slavoj Zizek, Antonio Begru czy Chantal Mouffe. Wrogiem liberalnych wartości byli też oczywiście Marx i Engels. Tom Palmer zwraca uwagę na formowanie się „nacjonalistycznej i antyliberalnej międzynarodówki” – entuzjastów czegoś, co w ekonomii nazywamy grami o sumie ujemnej (częsty efekt konfliktów) i zerowej. „Wielką korzyścią z rządów prawa i wolności wymiany to zastępowanie rzadkich gier o sumie zerowej i częstszych gier o sumie ujemnej, grami o sumie dodatniej [w których obie strony korzystają – przyp. autora]” – podkreślił Palmer. Zwraca on też uwagę, że popularność autorytarnych populistów zwiększa poczucie zagrożenia (nie zawsze realne, często dodatkowo nakręcane przez media). Rozwiązania, które proponuje Palmer to m.in. więcej racjonalnych argumentów w dyskusjach z populistami (zamiast ich ignorowania), używanie humoru w celu podkopania statusu członków grup nacjonalistycznych, większe wykorzystanie ewolucyjnej i eksperymentalnej psychologii, aby lepiej zrozumieć zjawisko poparcia dla autorytarnego populizmu i skuteczniej na nie reagować.
W krótkim tekście na temat populizmu w Wielkiej Brytanii Eamonn Butler z Adam Smith Institute zwrócił uwagę na źródła popularności idei Brexitu, takie jak imigracja (pomimo oczywistych korzyści dla brytyjskiej gospodarki) i niektóre z regulacji ustalane w Brukseli. Butler podkreślił zupełnie inne perspektywy mieszkańców Londynu (wielu przeciwników Brexitu) i brytyjskiej prowincji (popularność Brexitu). Butler, sam zwolennik wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, stwierdza, że pewien poziom antyelityzmu w społeczeństwie brytyjskim istniał zawsze, jest wręcz pożądany („utrudnianie życia liderom politycznym, tak jak to tylko możliwe”), przynajmniej dopóki populizm nie przekroczy pewnej granicy, którą byłoby „wybranie kogoś takiego jak Jeremy Corbyn”.
Zoltan Kész, niezależny członek węgierskiego parlamentu, również przypomniał, jak ważny dla autorytarnych populistów jest konflikt i nieustanne posiadanie czy poszukiwanie wrogów. W przypadku Węgier za rządów Orbána wrogiem był najpierw Międzynarodowy Fundusz Walutowy, później Unia Europejska, a następnie uchodźcy. Do katalogu wrogów dołączyły też niepokorne organizacje pozarządowe i George Soros. Kész zdradził, że źródłem jego sukcesu w świecie parlamentarnej polityki, zdominowanej (np. w mediach) przez obóz Orbána był bezpośredni kontakt z lokalnymi wyborcami. Na Węgrzech jest wielu przeciwników rządów Orbána, których jednak trzeba pobudzić do działania. Odpowiedzią na populistyczne polityki powinno być też budowanie poczucia odpowiedzialność, o której Kész mówił już podczas Europe Liberty Forum w Budapeszcie.
Na zakończenie Dimitris Dimitrakos, profesor Uniwersytetu w Atenach, na kilku stronach opisuje długą historię greckiego populizmu. Przypomina problem podsycania przez populistów braku zaufania do instytucji. Andreas Papandreou, lider PASOK, jednej z populistycznych partii, która zdominowała scenę polityczną w latach 80-tych mówił, że „instytucje nie powinny ograniczać siły ludzkiej suwerenności”. Alexis Tsipras, aktualny premier Grecji i lider populistycznej partii SYRIZA także podkreślał, że rząd powinien przezwyciężać „instytucjonalne bariery” dla własnych polityk. Dimitrakos uznaje to za przejaw autorytarnych skłonności liderów politycznych, gotowych do zwalczania instytucjonalnych ograniczeń ich władzy. Autor przypomina też destrukcyjną rywalizacje PASOK i Nowej Demokracji w latach 1974-2011, które licytowały się na klientelizm i wzajemnie napędzały swoje populistyczne polityki. Na skutek tego grecki system gospodarczo-polityczny został przed wybuchem kryzysu zdominowany przez zależne od państwa oligopole, upolitycznione związki zawodowe, protekcjonistyczne regulacje i subsydia. To doprowadziło do kryzysu, który przyniósł za sobą nową falę autorytarnych populistów, z takich partii jak skrajnie lewicowa SYRIZA czy skrajnie prawicowy Złoty Świt. O skutkach destrukcyjnej populistycznej konkurencji pomiędzy greckimi partiami politycznymi i licytacji na gospodarczy populizm, aż do wybuchu kryzysu, napisałem w 2016 r. w artykule dla 4Liberty.eu Review. W podsumowaniu Dimitrakos wyraził nadzieję, że populiści stracą zaufanie wyborców (dzieje się to już w Grecji) i pozwoli to na zmiany na scenie politycznej. Pytanie, czy wykorzystają to dobrze inne greckie partie i nie powtórzą błędów z przeszłości.
W publikacji wydanej przez Libek (s. 59-65) znaleźć można też wywiad przeprowadzony ze mną na temat zjawiska autorytarnego populizmu w Polsce, które w mojej ocenie nasiliło się po 2015 r. w związku z działaniami prowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość, w tym z bezprecedensowym atakiem na zasady rządów prawa, rosnącą skalą upolityczniania gospodarki i antyliberalną retoryką rządzących.
Publikacja „Abusing the People: Global Challenges of Authoritarian Populism” pokazuje różne oblicza autorytarnego populizmu i z pewnością będzie pomocna dla organizacji oraz osób, które poszukują skutecznych odpowiedzi na populistyczne hasła i polityki. Trzy wnioski wydają mi się najważniejsze. Po pierwsze, widzimy jak ważna jest obrona i wzmacnianie zasad rządów prawa. To zasady rządów prawa, o ile są wystarczająco silne, mogą stanowić zaporę przed autorytarnym populizmem i szkodliwymi politykami, które niesie za sobą populizm. Wzmacnianie rządów prawa to nie tylko tworzenie odpowiednich przepisów, np. na poziomie konstytucji, ale też budowanie silnego przywiązania wyborców do tych wartości. Po drugie, działania autorytarnych populistów pokazują, że powinniśmy dążyć do modelu państwa (rządu) ograniczonego (z ang. limited government), z licznymi instytucjonalnymi ograniczeniami władzy. Państwo, które zajmuje się wszystkim, w którym pełną kontrolę przejmują autorytarni populiści, staje się niebezpiecznym narzędziem, służącym ograniczaniu fundamentalnych praw i wolności obywatelskich. Po trzecie, bardzo ważna jest skuteczna komunikacja w nowej rzeczywistości medialnej, której żadne ustawy czy regulacje nie są w stanie zmienić. Dotyczy to także komunikacji partii politycznych, które chcą podjąć skuteczna walkę z autorytarnymi populistami. Nie mają one szans w licytacji na populistyczne obietnice i hasła. Muszą przedstawić inną, wiarygodną wizję rzeczywistości. Taką alternatywą jest przedstawiona w sposób spójny rzeczywistość oparta na szerokim zakresie indywidualnej wolności i odpowiedzialności za swoje własne życie.