Polityk, który popiera wzrost interwencji polityki w gospodarkę, jako receptę na jej rozwój, grzeszy arogancją i ignorancją. Arogancją, bo uważa, że on i jego partyjni koledzy wiedzą lepiej, niż przedsiębiorcy na wolnym rynku, co i kto ma się rozwijać. Ignorancją, bo – jak widać – nie zna ogromnego doświadczenia, które pokazuje, że wzrost politycznego interwencjonizmu jest receptą na stagnację i kryzys, a nie na rozwój gospodarki – zobacz doświadczenia krańcowej formy interwencjonizmu, czyli socjalizmu, latynoamerykańskiego etatyzmu, czy greckiego populizmu.
Głoszona przez M. Morawieckiego i niektórych innych przedstawicieli PiS teza, że gospodarcze sukcesy Azjatyckich Tygrysów wynikały ze szczegółowej interwencji państwa jest sprzeczna z badaniami. Wzrost interwencjonizmu w Korei Południowej w latach 90 wywołał tam duże problemy gospodarcze i dlatego tamtejsze władze się z tego wycofały. Na Tajwanie w ogóle nie było takiej polityki. Mitem jest też, że sukcesy Japonii do lat 90 wynikały z mądrości urzędników w MITI. W rzeczywistości japońscy politycy i urzędnicy uważali, ze przemysł samochodowy i elektronika konsumpcyjna nie mają szans. Ale na szczęście prywatne firmy ich nie posłuchały (więcej na ten temat zobacz: Wolność i Rozwój, 1995 oraz blog FOR).
Upolityczniony z natury interwencjonizm nie daje sukcesu w formie dronów, lecz jest pasmem andronów. Im więcej wolności gospodarczej, czyli im mniej interwencjonizmu, tym szybszy długofalowy rozwój.
Ponadto Wielki Plan Morawieckiego (WPM) roi się od sloganów, np. „wielowymiarowa solidarność społeczna”, „odpowiedzialny rozwój”, „pozytywna rozbudowa polskiej gospodarki” – to pokarm dla „ciemnego ludu” oraz dla tych, którzy uważają, że opłaca im się udawać „ciemny lud” (np. niektórzy analitycy bankowi i przedstawiciele organizacji pracodawców). Gdyby slogany mogły wzmacniać rozwój, to PRL by kwitło. Np. za Gierka było: „aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”.
W WPM jest jednak jeden kluczowy konkret: „przeciętny Kowalski w Polsce, będzie zarabiać tyle, co przeciętny obywatel w Unii Europejskiej za 15 lat”. Tylko że to zobowiązanie jest kompletnie niespójne z resztą WPM i z tym co robi PiS. Dla przykładu:
– W WPM nie ma mowy o tym, jak neutralizować skutki starzejącej się ludności dla zatrudnienia w Polsce. Obiecane przez PiS wieku emerytalnego, musiałoby ten problem zwiększyć (zobacz: Raport FOR – Następne 25 lat)
– Inną szokującą luką jest to, że w WPM nie ma mowy o silnie obniżonym w ostatnich latach wzroście produktywności w Polsce, a w związku z tym nie ma też mowy, jak ten wzrost podnieść (zobacz: Raport FOR – Następne 25 lat)
– Nie wiadomo dokładnie skąd w WPM pojawił się 1 bilion złotych na inwestycje i dlaczego do tego biliona zaliczono 200 mld zł depozytów przedsiębiorstw. Czyżby pisowski rząd chciał nimi dysponować?
– WPM pomija problem finansów publicznych, których stan jest pogarszany przez realizację wyborczych obietnic PiSu. A bez naprawy finansów państwa nie sposób, zwiększyć oszczędności i – w efekcie – inwestycje w Polsce.
– WPM zakłada jeszcze większą ingerencję państwa (czyli polityków i urzędników) w gospodarkę. A to, w świetle doświadczenia, będzie ją na dłuższą metę dołować, a nie wzmacniać. Cytaty z Piłsudskiego tu nic nie pomogą.
To są przykłady błędów i niespójności, które biją po oczach. Szersza analiza w kolejnych publikacjach FOR.