W tekście „Więcej niż równy kawałek tortu” („Gazeta Wyborcza”, 22-23.09.2012 r.) Agnieszka Graff przedstawia pojęcie „przedsiębiorczość” w bardzo złym świetle. Zarysowuje przy tym czarno-biały wybór między światem, którym rządzą twarde zasady rynkowej gry i w którym każdy liczący na pomoc od państwa zostaje uznany za „roszczeniowego nieudacznika”, a państwem dobrobytu o szerokiej polityce socjalnej, finansującym wszystkim uczniom podręczniki i zapewniającym wysokie pensje pracownikom sfery budżetowej.
Podział taki jest mylący. Państwo wspierające przedsiębiorczość, wbrew temu, co pisze Graff, nie ma być bezdusznym tworem pomijającym kwestie polityki społecznej, dla którego liczą się jedynie firmy i ich właściciele. We wsparciu przedsiębiorczości, bez której nie ma mowy o wzroście dobrobytu, a wolność ludzi jest krępowana, chodzi o coś innego. Po pierwsze, o to, żeby człowiek mający pomysł na biznes nie był krępowany przez długotrwałe biurokratyczne procedury, wysokie podatki, zawiłe regulacje, państwowe monopole czy wsparcie państwa dla uprzywilejowanych firm. Po drugie, chodzi o to, aby polityka socjalna zniechęcała ludzi do życia na koszt innych podatników, a zachęcała do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie – do podnoszenia kwalifikacji potrzebnego do znalezienia pracy, do założenia własnej działalności, zaangażowania obywatelskiego. Innymi słowy, polityka społeczna powinna być racjonalna. Nie sprawiać, aby dzięki wysokim zasiłkom opłacało się być bezrobotnym i nie rozdawać becikowego dobrze sytuowanym rodzicom.
Potwierdza to „The Economist”, który w jednym ze swoich niedawnych artykułów („True Progressivism”, 13.10.2012) pisze, że wyzwaniem współczesnej polityki jest walka z nierównościami społecznymi przy jednoczesnym wspieraniu przedsiębiorczości i wzrostu gospodarczego. Celem takiej polityki powinno stać się ograniczenie państwowego wsparcia dla wielkich koncernów, koniec z zaspokajaniem zachcianek związków zawodowych czy zróżnicowanie poziomu zasiłków i emerytur. Dzięki temu znajdą się pieniądze na pomoc młodym wchodzącym na rynek pracy, budowę przedszkoli oraz pomoc dla naprawdę ubogich. W USA zwolnienia podatkowe na zakup nieruchomości przez najbogatszych kosztowały budżet cztery razy więcej niż finansowanie mieszkań dla najuboższych!
Zgadzam się z zarzutami Agnieszki Graff, że nasz kraj boryka się m. in. ze słabym dostępem do instytucjonalnej opieki nad małymi dziećmi czy brakiem systemu opieki geriatrycznej. Nie można jednak tych wad naszego państwa przypisać rzekomemu „kultowi przedsiębiorczości”. Paradoksalnie, brak wystarczającego dostępu do żłobków i przedszkoli jest czymś jak najbardziej przeciwnym rozwojowi przedsiębiorczości, gdyż nierzadko skazuje kobiety na kilkuletnią przerwę w życiu zawodowym w celu poświęcenia się opiece nad dzieckiem. Aby zwrócić uwagę na to zjawisko, FOR opublikował raport „Matka-Polka pracująca, czyli jak zwiększyć aktywność zawodową młodych matek?”, gdzie przedstawiliśmy szereg konkretnych rozwiązań wspierających kobiety na rynku pracy. To tylko jeden z dowodów na to, że środowiska wspierające przedsiębiorczość nie są za nierównością płci. Zmiany w systemie opieki zdrowotnej, dające więcej pieniędzy na opiekę nad osobami w podeszłym wieku, to – podobnie jak przedszkola i żłobki – również kwestia racjonalizacji polityki społecznej. Może pieniądze na te zmiany znalazłyby się wraz z objęciem rolników składkami emerytalnymi takimi, jak innych pracujących?
Można jednak zarzucać państwu, że powinno zapewniać więcej. Na przykład finansować wszystkim uczniom podręczniki oraz hojnie wspierać kulturę. Za przyczynę braku takiego stanu rzeczy łatwo jest wskazać mityczną „logikę przedsiębiorczości”. Chodzi jednak o coś innego. Nie wolno zapominać, że odpowiedzialność państwa to nie spełnianie wszystkich życzeń obywateli, ale przede wszystkim dobre gospodarowanie wspólnymi zasobami. Obecny kryzys zadłużeniowy UE jest dowodem, że finansowanie daleko idących zachcianek wyborców prowadzi do pogorszenia warunków życia wszystkich mieszkańców. Przykładem jest Grecja, w której mieszkańcy pracujący w turystyce dostawali od państwa duży zasiłek na utrzymanie się poza sezonem, a pracownicy sektora publicznego otrzymywali 14 pensji rocznie. Teraz Grecja musi ciąć wydatki i podwyższać podatki, znacznie obniżając komfort życia ludzi. Czy w Polsce, zapewniając sobie chwilowy dobrobyt z pożyczonych pieniędzy, chcemy doprowadzić państwo do podobnego stanu? Na finansowanie – przykładowo – wyprawek szkolnych wszystkim uczniom, czy większą ilość pieniędzy z budżetu na kulturę Polska jest na razie za biedna. Obcinanie budżetów instytucji kulturalnych jest problemem wynikającym z potrzeb oszczędności, a brak likwidacji szkół byłby – w obliczu niżu demograficznego – nieracjonalny. Szansą na zebranie większego budżetu do rozdysponowania i powrót do rozmowy o większych wydatkach państwa jest wyłącznie rozwój biznesu, owa wyśmiewana przedsiębiorczość.
Dziwi to, że Agnieszka Graff pisze, iż „nie przypadkiem” głównie kobiety pracują w „zepchniętych na margines” sferach, takich jak kultura i edukacja. Z kontekstu wynika, że sfery te są niedoceniane, ponieważ państwo na złość kobietom zajęło się gospodarką, która rzekomo jest domeną mężczyzn. W ten sposób Graff umacnia stereotyp, że kultura i edukacja są sferami kobiet, a gospodarka należy do mężczyzn. Co ważne, w tekście Graff nie można przeczytać o żadnym konkretnym przejawie tego ogromnego wsparcia państwa dla przedsiębiorczości. Rząd Donalda Tuska pod tym względem raczej się nie popisał. A może gdyby Polska naprawdę wsparła przedsiębiorczość, m. in. ujednolicając stawki VAT, co – jak wyliczył niedawno FOR – mogłoby zwiększyć wpływy podatkowe o 40 mld zł i pozwoliłoby na obniżenie kosztów pracy, a w konsekwencji pobudzenie gospodarki – byłoby ją stać na postulowane przez Graff szersze wsparcie teatrów czy muzeów?
Można apelować o zmiany w polityce socjalnej i większą skuteczność państwa w karaniu nieuczciwych pracodawców. Nie można jednak przy tym zarzucać, że winę za całe zło ponoszą „przedsiębiorczość” i „indywidualizm”. Indywidualizm, którego nie należy mylić z egoizmem, w feministycznym kontekście wyzwolenia kobiet z ograniczeń narzucanych przez tradycję powinien być terminem pozytywnym. Z kolei prawdziwe znaczenie słowa „przedsiębiorczość” jest nierozerwalnie związane z dwoma pozostałymi hasłami Kongresu Kobiet: aktywnością i niezależnością. Oznacza ono, że każdy człowiek w kraju, niezależnie od płci, ma szansę realizować swoje pomysły, stawiać sobie ambitne cele, a państwo nie odbiera mu tej wiary w siebie. Polityka społeczna natomiast nie jest przeciwieństwem państwa wspierającego przedsiębiorczość. Musi jednak być prowadzona racjonalnie, aby pomoc trafiała do tam, gdzie jest naprawdę potrzebna. I to rzeczywiście jest obecnie wielkim problemem Polski.