Crowdfunding stał się w ostatnim czasie dość popularnym zagadnieniem. Dziennikarze próbują lepiej lub gorzej ten termin wyjaśniać, czasami tłumacząc go jako finansowanie społecznościowe. Do tego, że termin ten w Polsce jest ciągle nieznany z pewnością przyczynia się fakt, iż obecnie zbieranie środków w ten sposób jest w naszym kraju praktycznie niemożliwe. Polscy twórcy, artyści, sportowcy nie mogą tak jak ich koledzy z innych części Europy szukać wsparcia przez Internet. W najbliższym czasie rozstrzygnie się, czy uda nam się dołączyć do cywilizowanych państw świata, które nie ograniczają pomysłowości i kreatywności swoich obywateli.
Tematem zainteresowali się politycy. Poseł Przemysław Wipler złożył interpelację w tej sprawie do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Wszystko wskazywało na to, że nowe ministerstwo może podjąć inicjatywę, którą zainteresowanych jest wiele środowisk. Zapowiedzią tego mógł być między innymi tekst opublikowany na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji pt. „TRENDY: Crowdfunding, czyli jak zbierać pieniądze w sieci”, w którym pracownicy ministerstwa instruowali, czym jest omawiane zjawisko oraz opisywali jak wygląda sytuacja w Polsce.
Na przełom jednak w tej sprawie nie ma co liczyć. Stanowisko przedstawione przez MAiC nie wnosi niczego nowego do dyskusji i nie daje jasnej i konkretnej odpowiedzi na skierowane pytanie. W odpowiedzi na interpelację czytamy: „Konieczność zapewnienia ochrony interesu społecznego rozumianego jako ochrona woli ofiarodawców oraz odbiorców pomocy niesionej ze środków pochodzących z ofiarności publicznej dała wyraz potrzebie reglamentacji i odróżnienia od innych źródeł dochodu organizacji uzyskanego ze zbiórki publicznej. Powyższe było i nadal pozostaje podstawą regulacji prawnych z zakresu zbiórek publicznych.(…)Mając na uwadze powyższe, w ocenie Departamentu Zezwoleń i Koncesji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie wydaje się zasadne uchylenie ustawy o zbiórkach publicznych”.
MAiC zauważyło, że wobec współcześnie dostępnych, a nieprzewidzianych przez ustawodawcę w 1933 roku technicznych możliwości przekazywania datków i nowoczesnych form pozyskiwania funduszy, jak również aspektów związanych z finansowaniem społecznościowym dla przedsiębiorstw i małych firm, uzasadnione może być dokonanie analizy przepisów w tym zakresie.
To, że ustawa nie uwzględnia współczesnych realiów można zauważyć już na pierwszy rzut oka, patrząc na archaiczny język, jakim posługuje się ustawodawca. Pytanie jednak jakie wnioski wyciągną urzędnicy MAiC po dokonaniu tej analizy. Czy obywatele w końcu sami będą mogli zacząć finansować innych obywateli, czy jednak władza w dalszym ciągu będzie chciała w rzekomej trosce prewencyjnie ich chronić?
Polska jest krajem w którym przepisy dotyczące zbiórek publicznych są najbardziej restrykcyjne w całej Europie. Dlatego czytając taką odpowiedź nasuwa się od razu pytanie, czemu polski ustawodawca zwleka z dostosowaniem tych regulacji do standardów europejskich, gdzie obywatele są uwolnieni od biurokratycznych procedur, zamiast jak najszybciej umożliwić obywatelom decydowanie o tym, gdzie i w jaki sposób przekażą swoje darowizny.
Całość odpowiedzi Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na interpelację.