Autorem tekstu jest Mateusz Ziolkowski, geolog i absolwent MSc Petroleum Geosciences na Imperial College of London. Laureat Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2014. Poniższy tekst powstał w ramach konkursu na artykuł podczas Jesiennej Szkoły.
Głośne medialnie straty Kompanii Węglowej S.A. wywołały powracające pytania dotyczące prywatyzacji w górnictwie. Czy prywatyzacja prowadziłaby do zwiększenia wydajności kopalń? Czy jest możliwe utrzymanie zatrudnienia w górnictwie przy jednoczesnym zakończeniu ciągu dofinansowań rządowych dla tego sektora? Czy to się po prostu opłaca?
Byliśmy informowani, że zła sytuacja spółki była powodowana głównie utrzymującymi się niskimi cenami węgla a spółka generowała wcześniej zyski. Według przedstawionego poniżej wykresu można odnieść wrażanie że KW odnosiła straty tylko dwukrotnie od powstania i to w okresach spadku cen węgla. Stało się tak po raz pierwszy w 2006 roku. Po raz drugi zaś obecnie od 2013 roku, kiedy to KW zaczęła osiągać spadek
rentowności blisko 200 mln zł z każdym kwartałem.
Takie przedstawienie wyników spółki jest jednak niekompletne. KW była bowiem wielokrotnie dofinansowywana przez Skarb Państwa oraz korzystała ze specjalnych względów, jakimi darzyły ją kolejne rządy od 2003 roku aż po dziś. Względów, którymi – co warto podkreślić – nie cieszyły się inne sektory gospodarki.
Przedsiębiorstwo zostało po raz pierwszy dofinansowane w 2003 roku akcjami TP S.A. które sprzedano następnie za cenę 952 mln zł. Padały wtedy liczne obietnice o ostatnim dofinansowaniu spółki „z pieniędzy podatników”. Ówczesny prezes spółki Maksymilian K.* zapewniał o wprowadzaniu rachunku ekonomicznego do działań KW i możliwym zwiększeniu jej wydajności m.in. przez likwidacje kosztownych w wydobyciu kopalń. Niespełna 2 lata później, w zapisach resortu gospodarki drugiego rządu Marka Belki (SLD) pojawił się plan dofinansowania KW o dalsze 900 mln zł. Blisko 500 mln zł zostało przekazanych spółce przez Ministra Skarbu Państwa Jacka Sochę w 2005 roku w postaci wkładu pieniężnego oraz akcji spółki CIECH S.A. na oddłużenie przedsiębiorstwa.
Ponad 400 kolejnych mln zł zostało przyznanych KW w 2010 roku przez rząd PO-PSL. Kompanii przekazano 100 mln zł oraz akcje spółek Skarbu Państwa o wartości 316 mln zł przez Aleksandra Grada (PO) kiedy funkcję Ministra Gospodarki pełnił Waldemar Pawlak (PSL).
Specjalne traktowanie przedsiębiorstwa wynikało m.in. z:
- wydłużeniu okresu spłaty zaległego zadłużenia wobec ZUS (ponad 1,5 mld zł tylko do 2006 roku),
- utrzymania 13. i 14. pensji dla górników,
- utrzymania zasad i wysokości przechodzenia na emerytury górnicze wobec powszechnego podniesienia wieku emerytalnego w Polsce w 2013 r.,
- utrzymania deputatu węglowego dla byłych pracowników przedsiębiorstwa w wielkości 2-3 ton węgla rocznie (dla ok. 160 tys. byłych pracowników Kompanii które wiązało się z wydaniem węgla o wart. ok. 260 mln zł rocznie),
- 7-godzinnym dniem pracy i brakiem tzw. zmianowości (która funkcjonuje we wszystkich innych gałęziach przemysłu ciężkiego).
Można zatem w wyniku prostego rachunku wykazać, że dofinansowanie państwowe oraz odraczanie zobowiązań wobec ZUS, poza okresem na przełomie lat 2011-2012, KW generowałaby straty i najprawdopodobniej musiałaby ogłosić już kilkukrotnie upadłość. Warto podkreślić, że Kompania nie wygenerowała znaczącego wzrostu zysku w czasie wzrostu cen węgla w 2008 r., co również świadczy o jej słabości ekonomicznej.
Wszystko to prowadzi nieuchronnie do pytania czy wynik KW byłby lepszy gdyby została ona sprywatyzowana? Jeśli tak, to w jaki sposób można było by taką sprzedaż przeprowadzić by skorzystali na tym górnicy? Do tej pory ich mocno upolitycznione związki zawodowe efektownie wpływały na ustępstwa ze strony byłych i obecnych rządów, skutecznie hamując wszelkie zmiany. Czy skorzystali by na tym także i wszyscy obywatele, którzy wciąż są skazani na wysokie ceny energii i dopłacanie do niesprawiedliwych społecznie decyzji polityków czy mianowanych przez nich zarządów, aby dofinansowywać przemysł górniczy pod hasłem „bezpieczeństwa energetycznego kraju”?
Udzielenie odpowiedzi na te pytania ułatwia przykład prywatyzacji kopalni Silesia. Kopalnia która należała do KW, została sprzedana wysiłkiem samych jej związkowców, którzy w obliczu zagrożenia likwidacją i pomimo oporu zarządu doprowadzili do jej prywatyzacji w 2010 roku. Będąc częścią KW, kopalnia generowała straty rzędu 100 mln zł rocznie. Po jej sprzedaży, w zgodzie z zarządem związkowym Silesii, nabywca – czeski holding m.in.:
- zainwestował blisko 1 mld zł dla uruchomienia wydobycia z nowych złóż,
- podwoił zatrudnienie w kopalni,
- obniżył pensję podstawową dla górników22 (o blisko 3 tys. zł mniej niż w KW),
- zwiększył roczne wydobycie węgla na 1 górnika do 1100 t/r (650 t/r w KW),
- obniżył udział kosztów z tytułu wynagrodzeń do 40% (60% w KW).
Silesia w dwóch ostatnich latach, pomimo niskich cen węgla, generuje zysk. Planuje również zwiększenie wydobycia do 2 mln ton rocznie.
Podobnego przykładu dostarcza także prywatna Kopalnia Bogdanka która jako jedyna zanotowała stały wzrost zysku w okresie spadku cen węgla na tle innych spółek węglowych z różnym poziomem ich „upaństwowienia”. Prywatyzacja – to się opłaca!
* nazwisko zostało skrócone z powodu zarzutów prokuratorskich dot. korupcji w górnictwie.