Na obecnym etapie światowego kryzysu gospodarczego wyczerpały się możliwości pobudzania gospodarki poprzez politykę fiskalną i pieniężną. Wiele krajów, wprowadzając budżetowe pakiety stymulujące popyt, popadło w kryzysy fiskalne. W ograniczony sposób stosować można także instrumenty polityki monetarnej, m. in. obniżanie stóp procentowych i ilościowe luzowanie polityki pieniężnej (to ostatnie w USA przyniosło tylko niepewność na rynku). W celu walki z kryzysem trzeba więc szukać innej drogi. Tegoroczne badania OECD szacują, jak do pobudzenia gospodarki przyczyniłyby się reformy strukturalne, obejmujące rynek pracy, system emerytalny i deregulację rynku produktów i usług.
źródło: Bouis R., Duval R., Raising Potential Growth After the Crisis, OECD 2011
Okazuje się, że redukcja obciążeń administracyjnych na rynku produktów i usług pomogłaby najbardziej Polsce. Dzięki zmniejszeniu biurokracji wydajność polskiej gospodarki zwiększyłaby się w ciągu 10 lat o 14 proc. – najwięcej pośród badanych krajów. Zmiany przydałyby się szczególnie w przypadku przepisów dotyczących sektora energetycznego, transportu, telekomunikacji, handlu detalicznego i bankowości. Co ciekawe, reformy dotyczące rynku pracy i systemu emerytalnego nie polepszyłyby sytuacji w Polsce tak bardzo, jak w przypadku innych krajów. Wzrost PKB, uwzględniający wpływ wprowadzenia szerokich reform obejmujących deregulację rynku produktów i usług oraz zmiany na rynku pracy i w systemie emerytalnym, w horyzoncie 10-letnim wyniósłby w Polsce 17,5 proc. Większe korzyści odniosłyby tylko Belgia i Grecja.
Politycy, obiecujący przed wyborami polepszenie stanu polskiej gospodarki, powinni wziąć sobie do serca powyższe dane. Analiza OECD pokazuje, że zajęcie się deregulacją jest najlepszą drogą do wzrostu dobrobytu w Polsce. Działacze polityczni, zamiast zwalać winę za niekorzystną sytuację w Polsce na biurokrację, powinni intensywnie zabrać się za jej zwalczanie.