Gdy 75 lat temu w „Ogólnej teorii…” J.M. Keynes pisał, że pragmatycy, którym zdaje się, że są poza wpływem jakichkolwiek intelektualistów, są zazwyczaj niewolnikami idei jakiegoś dawno zapomnianego ekonomisty, był prorokiem we własnej sprawie. No, może to zapomnienie nie do końca się zgadza, a idee nieco zmienione. Nie da się jednak ukryć, że wpływ Keynesa wyraźnie daje się wychwycić w wypowiedziach wielu dzisiejszych osobistości. Jedną z nich jest były Prezydent RP, Lech Wałęsa.
W radiu TOK FM Wałęsa mówił dzisiaj, że obowiązkiem kapitalistów jest zapewnienie ludziom pracy. Do bliżej nieokreślonego, mitycznego kapitalisty mówił m.in. „Jeśli chodzi o gospodarkę, to na pewno własność prywatna, ale nie taka bezczelna, która wyrzuca ludzi, a zatrudnia maszyny. Guzik mnie obchodzi: maszyny miej, ale robotę masz dać. Od tego jesteś„. W środowisku kapitalistów zapanowało po tych słowach niemałe poruszenie, momentami przechodzące nawet w przerażenie. Bo skąd ta robota, panie Lechu?
Na szczęście Prezydent i w tym temacie użyczył swojej mądrości. „Kapitaliści, jesteście odpowiedzialni za bezrobocie, jesteście odpowiedzialni za pracę. Jeśli nie macie pracy, budujcie piramidy„. To chyba nawet lepszy pomysł niż Keynesowskie zakopywanie i odkopywanie butelek z pieniędzmi. Różnica tkwi w tym, że gdyby dać Keynesowi władzę absolutną, nie spodziewałbym się, że specjalnym edyktem państwowym nakazałby zakopanie butelek z banknotami. Gdyby Wałęsie dać władzę nad „kapitalistami” ilość piramid w Polsce niekoniecznie pozostałaby na dzisiejszym poziomie.
Problemy, do których odnosi się Wałęsa nie są nieistotne. Obawiam się, że oprócz nich mamy jednak jeszcze jeden, wielki problem – w wielu osobach, które stanęły na czele niepodległej Polski, wciąż funkcjonuje mentalność rodem z systemu, który „własnymi ręcami” obalali.