Ostatniego dnia każdego miesiąca klnę jak szewc. Przelewam na konto w pewnym banku znaczną sumę pieniędzy. Co miesiąc inną – zależną od kursu franka szwajcarskiego. Potem jednak wracam do mojego mieszkania, które choć spłacać będę jeszcze kolejne dwadzieścia lat, jest przecież tym moim wymarzonym. Przekleństw jednak nie rzucam pod adresem Tajemniczego Kogoś, Kto Zmusił Mnie do Zaciągnięcia Kredytu Frankowego. Zła jestem wyłącznie na siebie, że być może kilka lat temu nie przemyślałam do końca decyzji o zaciągnięciu kredytu w walucie, w której nie zarabiam. Irytują mnie działania rządu, który zamiast zrobić wszystko, co możliwe dla polskiej gospodarki, by umocnić złotówkę, porównuje mnie do chłopa pańszczyźnianego (vide premier Jarosław Gowin 14 czerwca w TVN24BiŚ) i chce mi dawać przywileje kosztem wszystkich obywateli, których podatki mają mnie w mojej niedoli wesprzeć.
Drogi Rządzie, nie, dziękuję za pomoc w spłacie mojego kredytu z pieniędzy moich znajomych, posiadających kredyty w złotówkach, którzy (i całkiem słusznie) będą na mnie krzywo patrzeć. Jeśli Drogi Rządzie chcesz mnie wesprzeć – stwórz mi warunki dla prowadzenia biznesu, dbaj o prawo, które pomoże inwestorom i naszej walucie albo chociaż obniż podatki – niech będzie do poziomu chłopa pańszczyźnianego, któremu zabierano 30 procent. Mi, Drogi Rządzie, zabierasz znacznie więcej.
I jeśli, Drogi Rządzie, będziesz miał następne pomysły na wspieranie mnie kolejnym programem, na który Cię nie stać, to wspomnij słowa Margaret Thatcher, że ‚problem z socjalizmem polega na tym, że ostatecznie kończą ci się cudze pieniądze‚.