Artykuł ukazał się w ramach cyklu „FORum” w numerze z 31 marca 2017 roku dolnośląskiego miesięcznika „Region Fakty”
Jednym z głównych tematów ostatniej zimy było pytanie czy właściciel działki powinien mieć prawo wyciąć na niej drzewo? Powodem dyskusji były uchwalone w grudniu przepisy ułatwiające właścicielom, o ile nie prowadzą oni działalności gospodarczej, wycinanie drzew. Nowelizacja prawa szybko została w debacie publicznej nazwana „Lex Szyszko”, od nazwiska Ministra Środowiska. Respektowanie prawa własności wymaga uznania swobody korzystania z tego prawa, o ile nie narusza to praw własności osób trzecich. Stąd intencja grudniowych przepisów w zakresie wzmacniania prawa własności oraz zwiększania swobody dysponowania własnością prywatną była słuszna, ale m.in. z powodu patologii procesu legislacyjnego zmiany w prawie zostały przeprowadzone w sposób niepozbawiony błędów. Można lepiej chronić własność prywatną i przyrodę.
Sposób w jaki wprowadzono „Lex Szyszko” jest tylko jednym z wielu przykładów patologii w uchwalaniu prawa przez polski parlament. Za rządów Prawa i Sprawiedliwości patologie procesu legislacyjnego pogłębiają się, co potwierdzają m.in. analizy Obywatelskiego Forum Legislacji i prowadzącej „Barometr Prawa” firmy Grant Thornton. Prawo uchwalane jest bardzo szybko – w 2014 r. od wpływu projektu do Sejmu do podpisu Prezydenta mijało średnio 151 dni. W 2016 r. było to zaledwie 77 dni. „Lex Szyszko” została przeprowadzona w 21 dni, a od popisu Prezydenta do wejścia ustawy w życie minęły tylko 4 dni. Pośpiech w tworzeniu prawa nie służy merytorycznej dyskusji, sprzyja natomiast legislacyjnym błędom i nie pozwala przygotować się np. samorządom do egzekwowania przepisów.
Pomimo tego, że nad projektem pracowano w rządzie, nowelizacja przepisów nie wpłynęła do Sejmu jako projekt rządowy. Tego typu projekty wymagają m.in. konsultacji publicznych, oceny skutków regulacji, uzgodnień międzyresortowych czy dyskusji podczas Rady Ministrów. Zamiast tego mieliśmy do czynienia z projektem poselskim, który pozwala ominąć istotne etapy procesu legislacyjnego, jak np. konsultacje społeczne, które są miejscami merytorycznej dyskusji. Jest to postępowanie niezgodne z zasadami dobrej legislacji.
W pierwszym roku rządów Beaty Szydło ścieżka poselska jest wykorzystywana znacznie częściej niż w analogicznym okresie pierwszego i drugiego rządu Donalda Tuska. Należy też przypomnieć, że sama nowelizacja została ostatecznie uchwalona 16 grudnia 2016 r. na kontrowersyjnym posiedzeniu Sejmu w Sali Kolumnowej, gdzie nie było miejsca na dyskusję, a także nie było pewności co do istnienia kworum.
Jakie błędy, wynikające m.in. ze wspomnianych patologii procesu legislacyjnego, znaleźć możemy w grudniowej ustawie „Lex Szyszko”? Po pierwsze, niezrozumiała jest dyskryminacja osób wykonujących działalność gospodarczą, których grudniowa liberalizacja prawa praktycznie nie objęła. Propozycje dalszych zmian w „Lex Szyszko”, forsowane po medialnej krytyce przez kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, mają tę dyskryminację jeszcze bardziej pogłębić. Proponuje się, aby właściciel ziemi przez 5 lat nie mógł prowadzić działalności gospodarczej na działce, na której wycięto drzewo. Taka dyskryminacja osób prowadzących działalność gospodarczą jest niesprawiedliwa i nie da się jej wytłumaczyć, także z punktu widzenia ochrony przyrody. Dlaczego np. prezes banku miałby swobodnie dysponować swoją własnością, w tym drzewami na terenie działki, a właściciel małego warsztatu samochodowego już nie, tylko dlatego, że ten drugi wykonuje na swoim terenie działalność gospodarczą? Wzmacniania prawa własności powinno mieć w tym przypadku charakter powszechny.
Po drugie, przepisy prawa powinny zabezpieczać pozytywne efekty istnienia drzew w niektórych miejscach np. w centrach czy określonych dzielnicach miast i powinno mieć to miejsce w porozumieniu z lokalną społecznością, ale nie na koszt prywatnych właścicieli. Mamy tu do czynienia z całą paletą rozwiązań – od skrajnego jakim jest wywłaszczenie przez zakup takiej działki przez samorząd lub państwo od właściciela, różne formy partnerstwa publiczno-prywatnego, aż po rekompensaty finansowe. Z powodu braku konsultacji publicznych nie było miejsca do dyskusji np. o metodach kompensacji przez lokalne społeczności czy samorządy kosztów i ryzyka (związanego m.in. ze szkodami jakie może wyrządzić upadające drzewo bądź gałąź) ponoszonego przez właścicieli gruntów, którym przepisy prawa uniemożliwiałyby wycięcie drzew na prywatnej posesji ze względu na istotne pozytywne przyrodnicze efekty zewnętrzne.
Intencja „Lex Szyszko” wzmacniająca ochronę prawa własności była słuszna i bliska postulatom Fundacji FOR z 2014 r. Jednak z powodu szkodliwego pośpiechu legislacyjnego zmiany w prawie zostały przeprowadzone w sposób niepozbawiony błędów. Brak konsultacji publicznych i szybkie uchwalanie prawa sprawiły, że nie było przestrzeni do rzetelnej dyskusji na temat prawa własności i drzew na prywatnych działkach. Dlatego należałoby wykorzystać ten i inne przykłady do opracowania zmian, które zatrzymają postępujące psucie prawa i sposobów jego uchwalania. Powinien być to jeden z priorytetów dla polityków. Lepsza jakość procesu legislacyjnego jest w interesie większości wyborców.