Autorem tekstu jest Zac Tate. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX.co i przedstawia poglądy autora. Tłumaczył Hubert Gregorski.
W lipcu 2015 r. Pew Research Centre opublikował dane dotyczące rozkładu globalnych dochodów, które pokazują, iż rośnie poziom zamożności coraz większej liczby ludzi na świecie. W okresie, gdy świat doświadcza gwałtownego przyrostu ludności, można by pomyśleć, że fakt, iż prawie 700 mln ludzi w latach 2001-2011 wyszło z ubóstwa (od tego czasu ta liczba jeszcze wzrosła), rozumianego jako życie za mniej niż 2$ dziennie, powinien być z radością uczczony. Natomiast raport wydany przez Pew Research Centre został zatytułowany: „Globalna klasa średnia jest bardziej obietnicą niż rzeczywistością”. Podtytuł brzmiał natomiast: „niemal 700 milionów osób przekroczyło próg ubóstwa, lecz tylko nieznacznie.”
Przez cały raport przewija się ukryty przed czytelnikiem przekaz – wymuszona akceptacja tego, że kapitalizm działa. Jednak zdaniem autorów działa on niewystarczająco skutecznie, by usprawiedliwić swe istnienie. Tak, 700 milionów ludzi nie zmaga się już ze skrajną nędzą – wspaniale! Jednak to co rzeczywiście ma znaczenie to, aby ludzie ci żyli za co najmniej 10$ dziennie. W ten sposób będą mogli czuć się zabezpieczeni ekonomicznie, choć i wówczas byłoby to znacząco poniżej amerykańskiej granicy ubóstwa. Wystarczy tylko spojrzeć jak ciężko żyje się w ludziom ubogim w USA. Cały postęp ostatnich 10 lat to nic, ponieważ 90% ludzi, mających najwyższe dochody (ponad 50$ na dzień), wciąż żyje w Europie lub w Ameryce Północnej.
Podstawowym argumentem podnoszonym przez tych, którzy opowiadają się przeciw współczesnemu kapitalizmowi uprzemysłowionemu, jest fakt, iż system ten narodził się w wyniku wojny i eksploatacji. Uważają oni, że wszystkie korzyści globalizacji – przepływ technologii, dzielenie się „najlepszymi praktykami” oraz różnorodna wymiana kulturalna – wspierają system, który wciąż jest pomyślany wyłącznie dla Europejczyków i ich zachodnich satelitów. Według Pankaja Mishra z The Guardian, wzrost Państwa Islamskiego nie ma nic wspólnego z Wahhabizmem. Wręcz przeciwnie, jest to w pewien sposób część globalnego ruchu oporu przeciwko kłamstwu, będącego istotą demokracji liberalnej – obietnicy równości szans „nawet jeśli strukturalna nierówność później sama się umocni.”
Anty-kapitalizm uosabia pogląd „eksternalistyczny” na bieg historii gospodarczej, stanowiący, iż kapitalizm to coś co wyrządzono ludziom, a nie coś co (niedoskonale) odzwierciedla ludzką naturę i zostało podbudowane instytucjami europejskiego oświecenia. Profesor Harvardu Sven Beckert jest nestorem tego podejścia i zwycięzcą tegorocznej nagrody Bancrofta za swą książkę, która jest zdecydowanie warta przeczytania.
Zwolennicy owego „eksternalistycznego” poglądu argumentują, że XVII wieczni kupcy europejscy z Brytanii, Ameryki, Alzacji zaczęli posługiwać się kolonializmem, niewolnictwem, a potem jeszcze bardziej kolonializmem, by zbudować imperium bawełny i cukru oraz, ostatecznie, kapitał, który zapewnił tym regionom świata bogactwo. Jest to ten sam typ poglądów, które indyjski premier Shashi Tharoor przyjął podczas wystąpienia w Oxford Union, wzywając Wielką Brytanię do zapłaty reparacji na rzecz Indii. Co konkretnie Wielka Brytania kiedykolwiek zrobiła dla mieszkańców Indii poza plądrowaniem, wykorzenianiem i wysiedlaniem? To właśnie pytanie, które Tharoor zdaje się zadawać.
Monty Python ma odpowiedź:
https://www.youtube.com/watch?v=ExWfh6sGyso
Historia kapitalizmu nie jest wyłącznie świetlana. Szczerze mówiąc, nie jest też taką historia świata. Cywilizacje były budowane i niszczone przez całą historię ludzkości. Obecnie jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Jednak setki tysięcy ludzi na wybrzeżu Afryki Północnej, którzy głośno domagają się wstępu do Europy, świadczą o tym, że nasza część świata robi coś dobrze.
„Kapitalizm” to termin marksistowski, użyty w celu oddzielenia kupców od ludzi, tak jakby ich interesy się wzajemnie wykluczały. W przeszłości być może miało to miejsce. Jednak tak naprawdę ludzie, którzy wierzą w siłę rynku (mam tu na myśli szeroki krąg, w tym ludzi o lewicowych skłonnościach takich Joe Stiglitz) dbają o dobrobyt i rozwój ludzkości. Pieniądze to droga do bezpieczeństwa, co jasno wynika z raportu Pew Research Centre. Jedna pieniądze nie są i nie powinny być wszystkim, jak wyjaśniła to fachowo Harriet Maltby. Kultura, dziedzictwo i kapitał społeczny również odgrywają ważną rolę. Model globalnego kapitalizmu w XXI wieku nie będzie modelem narzuconym przez Londyn czy Nowy Jork, a przez wschodzące miasta takie jak New Delhi, Lagos czy Szanghaj.
Mimo wszystko nie powinniśmy zapominać, że zagraniczne wsparcie i sprawne instytucje państwa przyniosły pozytywne efekty. Ostateczne to uczciwe, oparte na konkurencji i rozsądnie regulowane rynki, szanujące własność prywatną tworzą trwałe warunki dla rozwoju dobrobytu. Jednak osiągnięcie tego stanu w wielu krajach zajmie czas.
Nierówności będą istnieć i sądzę nawet, że w niektórych państwach (szczególnie w USA) zbliżają się do poziomu, który wywołuje napięcia społeczne. Jednakże najbardziej istotna jest poprawa warunków życia ludzkości. Nierówność w wymiarze globalnym maleje.
W XIX w. ponad 80% globalnej populacji żyło w ekstremalnej biedzie. Jeśli w ciągu 10 lat świat stał się na tyle zamożniejszy, że liczba ta spadła poniżej 14%, to powinniśmy to uczcić. Do zrobienia wciąż jest znacznie więcej i nie powinniśmy spocząć na laurach. Zamiast tego powinniśmy kontynuować pracę na rzecz tego, by dziedzictwem kapitalizmu stała się eliminacja ubóstwa w skali globalnej.