Emocje w debacie publicznej na temat tzw. „Lex Szyszko” sięgnęły zenitu. Politycy, media i internauci prześcigali się w publikowaniu niesprawdzonych informacji i zdjęć okraszonych nacechowanymi emocjonalnie hasłami. W medialnej wrzawie dot. ustawy Szyszki mało było merytorycznej krytyki patologii procesu legislacyjnego, czy zapisów ustawy dyskryminujących przedsiębiorców. Nie zwracano uwagi na fakt, że kierunek zmian jest dobry, a przemyślana liberalizacja prawa może prowadzić nie tylko do większego poszanowania prawa własności[1], ale również może przyczynić się do skuteczniejszej ochrony przyrody[2]. Pokłosiem tych manipulacji i niedomówień stało się nawoływanie wielu środowisk do powrotu do dawnych, restrykcyjnych regulacji[3] lub nawet do radykalnego zaostrzenia uprzednio funkcjonujących reguł. W argumentacji wielu pomysłów „reformy” ustawy o ochronie przyrody pominięto jednak kluczową kwestię – każdy człowiek jest myślącą i oceniającą jednostką. Austriacki noblista, F.A Hayek powiedział: „Przymus jest złem właśnie dlatego, że w konsekwencji wyklucza jednostkę jako myślącą i oceniającą osobę, a robi z niej jedynie narzędzie osiągania celów innego”[4]. Na przykładzie amerykańskiej ustawy Endangered Species Act[5] [Ustawa o zagrożonych gatunkach – przyp. autora], warto pokazać, że restrykcyjne prawo ochrony przyrody to ekologiczny strzał w kolano.
W 1973 roku prezydent Nixon podpisał ustawę o zagrożonych gatunkach. Dokument cieszył się niemal jednogłośnym poparciem kongresmenów, a jego celem było „zatrzymanie i odwrócenie, za wszelką cenę, wymierania gatunków zagrożonych”[6]. Nowe prawo dawało federalnym agencjom szerokie uprawnienia do ograniczania działalności człowieka wpływającej szkodliwie na siedliska zwierząt zagrożonych wyginięciem. Jeżeli okazało się, że teren prywatny jest siedliskiem gatunków objętych ochroną, właściciel mógł zostać pozbawiony możliwości rozwoju danego terenu (np. budowy osiedla mieszkaniowego), co z miejsca drastycznie obniżało wartość posesji. Po latach okazało się[7], że ok. 80% z wymienionych w ustawie 9000 gatunków zagrożonych zwierząt zamieszkiwało właśnie tereny należące do prywatnych właścicieli. W związku z tym, żaden z celów zakładanych przez ustawę podpisaną przez Nixona nie mógł być osiągnięty bez wywarcia wpływu na prywatnych właścicieli działek – czy to poprzez zastosowanie prawnego przymusu, czy poprzez podpisanie dobrowolnej umowy, na mocy której państwo np. wykupowałoby prywatne ziemie zamieszkiwane przez szczególnie chronione zwierzęta.
USA wybrało przymus, który w rezultacie doprowadził do jeszcze większej degradacji przyrody niż przez wprowadzeniem ustawy „chroniącej” zagrożone gatunki. Poprzez zastosowanie niezwykle surowych regulacji państwo „motywowało” właścicieli ziemskich do tworzenia mniej przyjaznych warunków dla życia zwierząt i do szybszej urbanizacji działki. Drakońskie prawo doprowadziło też do okrutnego procederu, który w USA określa się mianem 3-S treatment[8]. Niektórzy właściciele ziemscy, którzy znaleźli na swojej działce zwierzęta, które w ich mniemaniu mogłyby być objęte specjalną ochroną przez prawodawcę zabijali zwierzę, zakopywali zwłoki i nikomu nie mówili o incydencie (3-S – shooting, shoveling, and shutting up). Obawa o utratę praw do swobodnego posługiwania się swoją własnością, a w rezultacie utratę ogromnych pieniędzy, powodowała, że ludzie posuwali się do niepotrzebnego okrucieństwa. Opaczne działanie Endangered Species Act potwierdzają statystyki – od 1973 roku, kiedy ustawa weszła w życie, jedynie 30 z 9000 gatunków zagrożonych wymarciem wróciło do normy, natomiast 10 wyginęło, co daje skuteczność na poziomie 0,22%. Biorąc pod uwagę wydatki na poziomie 1,7 miliarda dolarów rocznie[9] na realizację celów tej ustawy jest to słaby wynik, obnażający szkodliwość regulacji. Co ciekawe, policzono również[10], że działki na terenach określonych przez amerykańskiego prawodawcę jako „siedliska krytyczne”[11], zamieszkiwane przez rzadkie gatunki sów, były urbanizowane średnio rok szybciej niż podobne działki na terenach niezamieszkiwanych przez sowy. Biorąc pod uwagę, że proces urbanizacji to jeden z wiodących powodów degradacji środowiska w USA10, można bez wątpliwości stwierdzić, że Endangered Species Act działał na szkodę przyrody.
Intencje polityki nie zawsze są zbieżne z jej celami. Kongresmeni w USA prawdopodobnie szczerze chcieli przyczynić się do poprawy stanu przyrody, ale ich restrykcyjne regulacje, niepoparte rzetelnymi analizami skutków, przyczyniły się tylko do większej degradacji środowiska. Wprowadzanie surowych regulacji ograniczających wolność gospodarczą zawsze wiąże się z ignorowaniem przez prawodawców mocy rozumu czy zdolności do kalkulacji i podejmowania ryzyka przez każdą jednostkę. Twarde prawo nie tylko zachęca do szukania możliwości ominięcia regulacji, ale również zniechęca np. do sadzenia nowych drzew, jeżeli możemy mieć problem z ich późniejszym wycięciem, czy do tworzenia warunków przyjaznych dla życia dzikich zwierząt na prywatnych terenach.
Ochrona przyrody to kwestia bardzo ważna z punktu widzenia społeczeństwa, dlatego istotne jest, żeby prawo wprowadzane było w sposób przemyślany, uwzględniający dokładną analizę potencjalnych skutków i przede wszystkim z poszanowaniem zasady równości wszystkich członków społeczeństwa. Przykład USA powinien być przestrogą dla wszystkich polityków i aktywistów chcących zaostrzania przepisów ochrony przyrody, zamiast ich racjonalizacji. Popartej odpowiednią analizą skutków, szanującej prawo własności i niedyskryminującej żadnej grupy społecznej.
[1] Wiele mitów pojawiających się w debacie publicznej na temat „Lex Szyszko” dot. interpretacji prawa własności obalił Jacek W. Bartyzel – https://bartyzel.liberte.pl/czyje-jest-moje-drzewo-czyli-o-istocie-prawa-wlasnosci/
[2] O czym szerzej pisaliśmy w Analizie FOR 2/2017 https://for.org.pl/pl/a/5197,analiza-2/2017-ulatwienia-w-wycince-drzew-dobre-intencje-patologiczny-proces-uchwalania-prawa-i-manipulacje
[3]FOR już w 2014 roku zwracał uwagę na konieczność liberalizacji prawa i istnienie zbyt dużych restrykcji dot. wycinki drzew https://for.org.pl/pl/a/3173,Analiza-112014-Zbyt-restrykcyjne-wymogi-dotyczace-uzyskania-zezwolenia-na-sciecie-drzewa-w-Polsce-nalezy-zliberalizowac
[4] F.A Hayek – „Konstytucja wolności” 1960
[7] List, Margolis, Osgood – Is the Endangered Species Act Endangering Species? 2006
[8] Shooting, shoveling, and shutting up
[9] W 2012 roku https://blogs.scientificamerican.com/extinction-countdown/how-much-did-the-us-spend-on-the-endangered-species-act-in-2012/
[10] List, Margolis, Osgood – Is the Endangered Species Act Endangering Species? 2006
[11] „critical habitat”