Podczas ostatniej wizyty studyjnej polskich think tanków w Brukseli byłem na otwarciu Europejskiego Funduszu na Rzecz Demokracji (ang. European Endowment for Democracy). Fundusz zlokalizowano w przekazanym przez Polskę pałacyku, w którym niegdyś mieściła się nasza ambasada. Miejsce to dobrze oddaje strukturę finansową organizacji, której głównym sponsorem jest Polska. Z tego też powodu na spotkaniu pojawili się licznie polscy politycy, dyplomaci i przedstawiciele rządu, w tym minister Radosław Sikorski. Próżno było jednak szukać wysokich rangą przedstawicieli innych krajów, co może sugerować, że entuzjazm poza Polską co do powodzenia tego przedsięwzięcia nie jest zbyt powszechny. Po tym co usłyszałem i zobaczyłem mam również wątpliwości co do powodzenia tej inicjatywy.
Jak powiedział minister Radosław Sikorski:
„To spłacenie przez nas długu, który zaciągnęliśmy wtedy, kiedy nam pomagano w latach 70. i 80. To też potwierdzenie polskiej specjalizacji jako kraju, który ma technologię i potrafi inspirować innych do demokracji”.
Z kolei w opisie widniejącym na stronie głównej Funduszu przeczytać możemy:
Europejski Fundusz na Rzecz Demokracji będzie wspierał: pro-demokratyczne organizacje społeczeństwa obywatelskiego, ruchy społeczne i aktywistów, bez względu na ich skalę działania i status formalny, działających na rzez pluralistycznych i wielopartyjnych systemów politycznych. Fundusz będzie wspierał młodych liderów i niezależne media, zapewniając, że wszyscy beneficjenci stosują się to fundamentalnych zasad demokracji i praw człowieka, jak również działają bez użycia przemocy (tłum. własne autora).
W potoku pięknych zdań i wzniosłych deklaracji, które padły podczas otwarcia oraz wśród treści na stronie internetowej zabrakło jednak kluczowych słów (sygnalizujących jednocześnie przyszłe działania), które mogą pozwolić nie tylko na stworzenie, ale i na trwałe utrzymanie systemu demokratycznego. Są to m.in.: wolność gospodarcza, dobrze zdefiniowane i zabezpieczone prawa własności, praworządność, wolny przepływ towarów i usług, nieskrępowana konkurencja, ograniczenie roli państwa, a w rezultacie tego wszystkiego dobrobyt.
Zakres działań Funduszu ma obejmować m.in. wiele krajów tzw. „arabskiej wiosny”, której punktem zapalnym była „jaśminowa rewolucja” w Tunezji. Jedną z głównych przyczyn, dla której ludzie w Tunezji, w Egipcie i w innych krajach zbuntowali się przeciwko władzy była zła sytuacja materialna lub po prostu bieda. W odsunięciu rządzących ekip od władzy oraz w budowie demokracji, dostrzegali oni szansę zerwania z systemem gospodarczym sterowanym przez wpływowe elity, klany, monopole i grupy „kolesiów”. Jednak samą demokracją dobrobytu w tych krajach się nie zbuduje. Potrzebna jest wolność gospodarcza oraz wszystkie inne powiązane z nią elementy wymienione powyżej.
Ponadto samo doprowadzenie do demokratycznych wyborów nie oznacza jeszcze osiągnięcia sukcesu. Jak napisał Robin Sitoula (Samriddhi – The Prosperity Foundation, Nepal) demokracje nie są trwałe jeśli nie potrafią zagwarantować dobrobytu. Patrząc z perspektywy sytuacji w Nepalu Sitoula, jeden z założycieli prężnego wolnościowego think tanku w tym kraju, ocenia:
„Jeśli dążenie do wzrostu gospodarczego nie będzie taktowane poważnie, znacząco rosną szanse na kolejne silne polityczne perturbacje w najbliższej przyszłości”
Temba A. Nolutshungu (Free Market Foundation, RPA) w swoim eseju „Wolność polityczna i ekonomiczna wspólnie prowadzą do cudów ludzkości” (dostępny w książce „Morality of Capitalism„) przypomina historię francuskiego rewolucjonisty Maximiliena Robespierre’a, który przed ścięciem kieruje do tłumu słowa: „Dałem wam wolność. Teraz chcecie chleba”. Nolutshungu podkreśla różnice pomiędzy wolnością polityczną (która przez Fundusz jest rozumiana jako dążenie do demokracji), a satysfakcją społeczeństwa z materialnego poziomu życia, której nie da się osiągnąć bez wolności gospodarczej, o której Fundusz ewidentnie zapomina. Bez chleba demokratyczne przemiany idą więc wprost pod ostrze gilotyny, a jeden reżim nie-demokratyczny może zastąpić kolejny.
Polska jest krajem sukcesu zarówno jeśli chodzi o proces demokratyzacji, jak i udaną transformację gospodarczą. To dzięki niej nasz kraj osiągnął największy przyrost PKB wśród byłych krajów bloku sowieckiego. Minister Sikorski podkreślał, że Polska ma „technologię i potrafi inspirować innych do demokracji”. Panie Ministrze, niech nie zapomina Pan, że mamy też ogromne doświadczenia w budowaniu wolnorynkowej gospodarki. Promocja nietrwałych demokracji pozbawionych wolnego rynku, konkurencji czy ochrony praw własności ułatwi tylko sceptykom oskarżanie Funduszu o kolejne marnowanie pieniędzy unijnych podatników.