Artykuł pochodzi ze strony Punditokraterne.dk. Autorem tekstu jest Otto Brøns-Petersen. Tłumaczyła Anna Elsner.
Coraz częściej, zarówno w Danii jak i za granicą, spotykam się ze stwierdzeniem, że duńska polityka gospodarcza jest dowodem na to, że „łagodny socjalizm”, przynoszący więcej szczęścia i zdrowia, jest lepszy od kapitalizmu wolnorynkowego. Ostatnio Bernie Sanders i Hillary Clinton, kandydaci Partii Demokratycznej do startu w wyborach prezydenckich, deklarowali swoją miłość do Danii. Natknąłem się na takie stwierdzenia również podczas Greek Emergency Summit w Atenach na początku 2015 roku i wygłosiłem przemowę na ten temat podczas konferencji Students for Liberty w Sofii. Moją radą było: nie próbujcie tego w domu. Przynajmniej do czasu aż nie zrozumiecie istoty modelu duńskiego.
Po pierwsze należy zdać sobie sprawę, że Dania, podobnie jak inne kraje skandynawskie, poza wysokimi transferami socjalnymi i innymi wydatkami rządowymi, jest krajem raczej wolnorynkowym. Kraje skandynawskie zajmują wysokie pozycje w rankingach najbardziej wolnych gospodarek świata. Dania zajmuje 22 miejsce w rankingu Economic Freedom of the World publikowanego przez Fraser Institute oraz 11 miejsce w rankingu prezentowanym przez Heritage Foundation. Jeżeli chodzi o Doing Business przygotowywanym przez Bank Światowy, Dania plasuje się na 3 pozycji. Wyniki zdobyte przez Danię w pięciu składowych rankingu Economic Freedom of the World pokazuje tabela poniżej.
Wysokie dochody podatkowe, wysokie stawki podatków oraz wydatki związane z państwem socjalnym wpływają na bardzo niską pozycję Danii w indeksie związanym z wielkością rządu (154 miejsce). Jednak w innych składowych Dania plasuje się całkiem wysoko, niekiedy nawet w pierwszej dziesiątce. Ochrona prawa własności oraz integralności systemu prawnego są na wysokim, jak na międzynarodowe standardy, poziomie. Przykładem jest solidność systemu monetarnego opartego o duńską koronę powiązaną z niemiecką marką a następnie z euro już od ponad 30 lat. Będąc małym krajem zależnym od międzynarodowego rynku pracy i przewag konkurencyjnych, Dania ma długą tradycję wolnego handlu ze światem zewnętrznym (obecnie system handlu w dużej mierze zależy od Unii Europejskiej). Dania punktuje całkiem dobrze również w obszarze regulacji. Rynek kredytowy należą do najmniej uregulowanych na świecie. Podczas ostatniego kryzysu finansowego podatnicy nie musieli dotować banków a niektórym bankom pozwolono upaść. Duński rynek pracy jest bardzo elastyczny: nie ma uregulowanej prawnie płacy minimalnej oraz istnieje jedynie kilka ograniczeń dotyczących zatrudniania i zwalniania. Ogólny wynik w rankingu wolności gospodarczej dotyczący rynku pracy jest zaniżony przez istnienie obowiązku służby wojskowej. Dania jest również najmniej skorumpowanym krajem świata według badań Transparency International.
Drugą rzeczą, którą należy sobie uświadomić jest fakt, że Dania nie stała się krajem bogatym niedawno. Duńskie PKB w stosunku do innych krajów osiągnęło maksimum 40-60 lat temu (nie wliczając w to zaburzeń wynikających z Wielkiego Kryzysu i II Wojny Światowej). Dania dogoniła i wyprzedziła kraje „starej Europy” już w latach 50-tych oraz zmniejszała dystans do USA oraz innych nieeuropejskich bogatych krajów do początku lat 70-tych, kiedy to proces doganiania został wstrzymany. Duńczycy nadal nie są tak bogaci jak Amerykanie.
W czasie, kiedy Dania stała się bogata w porównaniu z resztą świata nie miała ona rozbudowanego państwa socjalnego. Poza tym Dania była historycznie krajem o niskich, jak na międzynarodowe standardy, podatkach. Aż do lat 60-tych duńskie dochody z podatków w relacji do PKB były na tym samym poziomie co w USA i na niższym niż w Wielkiej Brytanii. Gwałtowne rozbieżności w poziomie duńskich dochodów podatkowych miały miejsce dopiero w drugiej połowie lat 60-tych, kiedy to najpierw lewe a potem prawe skrzydło koalicji rządowej zwiększyły relację podatków do PKB o około 10 punktów procentowych. Co ciekawe, wydatki rządowe były w dużym stopniu napędzane przez wzrost dochodów podatkowych wynikających z wprowadzenia podatku VAT i wzrostu podatków od wynagrodzeń.
W latach 70-tych nastąpił silny bunt podatkowy kiedy to nowo powstała Partia Postępu Mogensa Glistrupa stała się drugą co to wielkości po wyborach w 1973 roku. Niemniej jednak, wydatki nadal rosły z powodu przyciągania nowych klientów świadczeń socjalnych i dodawania nowych programów w ramach państwa socjalnego. Kryzys gospodarczy doprowadził do wzrostu bezrobocia, podejmowano próby walki z kryzysem poprzez ekspansywną politykę fiskalną. Na początku lat 80-tych gospodarka była w bardzo złym stanie z wysokim poziomem bezrobocia, spiralą inflacyjną, ogromnym i rosnącym deficytem publicznym oraz silnymi obawami o wielkość bilansu płatniczego. W związku z tym wszystkie rządy od czasów prawicowego rządu z 1982 roku, wdrażały reformy strukturalne państwa socjalnego i systemu podatkowego zmniejszając hojność zasiłków i obniżając stawki podatkowe. Doprowadzono też do konsolidacji finansów publicznych.
Najpierw więc Dania stała się bogata, a dopiero potem wprowadzono programy, które uczyniły z niej tzw. państwo opiekuńcze. Ogromnemu wzrostowi wydatków rządowych towarzyszyły głębokie problemy strukturalne, co doprowadziło do reformy duńskiej gospodarki i zmian w wydatkach socjalnych. Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że wprowadzenie tzw. państwa opiekuńczego sprawiło, że Dania stała się bogata – było dokładnie odwrotnie. Najpierw Dania stała się zamożna, a następnie władze zaczęły redystrybuować część tego bogactwa.
A co z pozornym szczęściem Duńczyków? Może bogactwo materialne nie ma aż tak wielkiego znaczenia jeśli jest się zadowolonym z życia? W rzeczywistości zadowolenie z życia i poziom dochodów są raczej skorelowane, jak pokazało kompleksowe studium literatury dokonane przez Stevensona i Wolfersa (w 2015 roku laureat nagrody Nobla, Angus Deaton, dokonał tego samego spostrzeżenia). Badania odrzucają tzw. paradoks Easterlin’owski, który zakłada korelację szczęścia i dochodu tylko w porównaniach pomiędzy krajami a nie w obrębie kraju. Paradoks ten mógł sugerować korzyści z redystrybucji – jeśli redystrybucja od bogatych do biednych nie uczyni bogatych mniej szczęśliwymi, redystrybucja może zwiększać „szczęście narodowe brutto”. W związku z tym redystrybucja związana z państwem socjalnym mogłaby być przyczyną światowego rekordu Duńczyków w deklaracjach dotyczących ich szczęśliwości.
Niestety, Dania nie jest już najszczęśliwszym krajem świata. Tytuł ten w ostatnim sondażu odebrała jej Szwecja z niższym poziomem podatków. I co najważniejsze, tzw. paradoks Easterlin’owski nie jest wspierany literaturą. Najważniejszą przyczyną szczęścia Duńczyków jest najprawdopodobniej wysoki poziom ich dochodów. Ponadto, jak podkreślił Christian Bjørnskov, wysoki poziom zaufania wydaje się również zwiększać satysfakcję życiową. Duńczycy są dosyć ufnym narodem i czynnik ten może odgrywać tu znaczącą rolę. Ponadto wysoki poziom zaufania raczej poprzedzał wprowadzenie państwa socjalnego niż był przez nie spowodowany.
Dania pod wieloma względami może służyć jako wzór dla świata (podobnie jak wiele innych krajów). Jeśli jednak wyciągnie się złe wnioski, próba naśladowania duńskiego modelu może okazać się niebezpieczna. Problematyczne są zwłaszcza pomysły stania się krajem bogatym poprzez redystrybucję bogactwa oraz wiara w istnienie „łagodniejszej drogi do socjalizmu” niż ta, której doświadczyły typowe kraje socjalistyczne.
Przypadek Danii nie powinien stać się wymówką dla np. greckich czy amerykańskich polityków do unikania reform gospodarczych i konsolidacji finansów publicznych. Dania jest bowiem od dekad reformowana i wprowadza konsolidację fiskalną aby poradzić sobie z problemami powstałymi przez rozrost państwa socjalnego.