Prawdopodobnie Niemcy i Szwajcaria dołączą do grona państw posiadających ogólnokrajową płacę minimalną. To rozwiązanie, stosowane w 37 z 48 krajów Europy, ma swoich zwolenników i przeciwników. Pierwsi z nich argumentują, że ustanowienie ogólnokrajowej stawki minimalnego wynagrodzenia zapobiegnie sytuacjom, w których pracownik otrzymuje płacę niewspółmiernie niską do wartości jego pracy. Ponadto według nich płaca minimalna powinna pokryć koszty utrzymania nie tylko samego pracownika, ale także jego rodziny. Za to ci drudzy podkreślają, że regulowane przez państwo minimalne wynagrodzenie zaburza wolny rynek. Płaca minimalna może być dla niektórych firm zbyt wysoka – i w konsekwencji powodować ich rezygnację z zatrudniania nowych pracowników bądź nawet zwolnienia wśród dotychczasowej kadry. A z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i (w większości przypadków) samego pracownika, lepiej pracować za płacę niższą od potencjalnej minimalnej, niż nie mieć jej wcale. W dodatku przeciwnicy minimalnego wynagrodzenia utrzymują, że nie powinno się wprowadzać ustawowego najniższego wynagrodzenia z myślą o zapewnieniu pokrycia kosztów utrzymania dla pracownika i jego rodziny, bo hipotetyczny beneficjent płacy minimalnej nie musi być jedyną osobą, która zarabia na utrzymanie domu.
Argumenty zwolenników płacy minimalnej przeważyły w Niemczech, w których ustanowienie najniższego krajowego wynagrodzenia wydaje się być już przesądzone. Wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia na poziomie krajowym było głównym warunkiem, pod jakim lewicowa Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) miała zgodzić się utworzyć wielką koalicję z partiami centroprawicowymi – Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną i sprzymierzoną z nią bawarską Unią Chrześcijańsko-Społeczną. Mimo początkowego sprzeciwu chadeckiej kanclerz Angeli Merkel 27 listopada br. przedstawiciele centroprawicy ulegli postulatowi SPD. W efekcie jeden z kluczowych elementów 185-stronicowej umowy koalicyjnej stanowi zapis, zgodnie z którym od 2015 roku w Niemczech zostanie wprowadzona ogólnokrajowa płaca minimalna na poziomie 8,50 euro za godzinę. Warto wspomnieć, że zarówno w 2015 r., jak i w 2016 r. będzie obowiązywał okres przejściowy, w czasie którego zarówno związki zawodowe, jak i organizacje pracodawców będą mogły negocjować między sobą ewentualne wyjątki od stosowania minimalnego wynagrodzenia.
Zwolennicy płacy minimalnej cieszą się, że za rok 17 proc. pracujących na terytorium Niemiec (ok. 5,6 mln osób), którzy nazywani są „pracującymi biednymi” („working poor”), będzie miało lepsze warunki płacowe. Argumentują, że zmniejszy to wydatki rządowe na zasiłki, które do tej pory były wypłacane najgorzej zarabiającym. Istnieją jednak poważne argumenty przeciwko wprowadzaniu za Odrą ustawowego minimalnego wynagrodzenia. Po pierwsze, wprowadzenie płacy minimalnej może zniechęcić firmy do zatrudniania pracowników. Ustanowienie ogólnokrajowego minimalnego wynagrodzenia może zaszkodzić szczególnie obszarom byłej NRD, która nadal jest gorzej rozwinięta niż dawne Niemcy Zachodnie. Po drugie, istnieje ryzyko, że wprowadzenie płacy minimalnej może obniżyć konkurencyjność, z której dotychczas słynęły Niemcy – potęga eksportowa Europy i jedno z „najzdrowszych” gospodarczo państw strefy euro. Po trzecie, w Niemczech istniał dotąd dobrze rozwinięty system układów zbiorowych, w ramach których przedstawiciele pracowników i pracodawców negocjowali warunki zatrudnienia dla danych branż czy swoich firm, w tym wysokość płacy minimalnej.
Kolejnym krajem, w którym toczy się dyskusja, czy wprowadzić ogólnokrajowe minimalne wynagrodzenie, jest Szwajcaria. Podobnie jak w Niemczech, w sondażach około 80 proc. ankietowanych obywateli Konfederacji Helweckiej popiera wprowadzenie płacy minimalnej. Lewicowe ugrupowania, m.in. Szwajcarska Partia Socjalistyczna (PSS), postulują, aby ustanowić ją na poziomie 4000 franków szwajcarskich brutto za miesiąc (22 CHF za godzinę). Nawiasem warto wspomnieć, że Polakom suma ta – odpowiadająca 13 600 zł za miesiąc – może wydawać się astronomiczna, jednak średnie wynagrodzenie w Szwajcarii wynosi – w przeliczeniu na złote – 16 700 zł na rękę, za czym idą wysokie ceny (np. równowartość 12 złotych za chleb czy 54 zł za pizzę).
Choć ogólnokrajowe referendum w sprawie wprowadzenia płacy minimalnej odbędzie się dopiero w połowie 2014 roku, to 27 listopada w Radzie Narodowej odbyła się burzliwa debata deputowanych na ten temat. Lewicowa posłanka Ada Marra, mówiąc o osobach zarabiających mniej niż 4000 franków miesięcznie, podkreśliła, że „to prawdziwy skandal, ponieważ sytuacja, w której pracownik zatrudniony w pełnym wymiarze godzin nie może nakarmić swojej rodziny, to przejaw neofeudalizmu”. Z kolei prawicowa deputowana Céline Amaudruz oponowała, że Szwajcaria nie może popełnić takiego błędu jak Francja, w której najniższe ustawowe wynagrodzenie, tzw. SMIC, „wprowadzone zostało jako minimalne, lecz szybko stało się typową płacą w wielu branżach”. Tak samo, jak w przypadku Niemiec, argumentem przeciwko wprowadzaniu minimalnego wynagrodzenia w Helwecji jest dobrze rozwinięty system układów zbiorowych. W dodatku biorąc pod uwagę, że 9 proc. pracujących Szwajcarów (ok. 312 tys. osób) zarabia mniej niż pożądane przez lewicowych polityków 22 franki za godzinę, po wprowadzeniu minimalnej stawki na takim poziomie część z tych pracowników może zostać zwolniona, ponieważ ich firm może nie być stać na zwiększanie płacy, które być może byłoby nawet niewspółmierne do wydajności pracujących osób.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach na przykładzie Niemiec – a może również Szwajcarii – przekonamy się, jaki wpływ na poziom zatrudnienia ma wprowadzenie płacy minimalnej. Tymczasem w Polsce trwa debata na temat regionalizacji minimalnego wynagrodzenia, dzięki któremu gorzej rozwinięte regiony o stosunkowo wysokim bezrobociu mogłyby mieć niższą stawkę płacy minimalnej. Jeżeli, zgodnie z zapowiedziami ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, regionalne stawki zostaną wprowadzone, w Polsce również będzie można obserwować efekty pewnego „eksperymentu” – okaże się, czy i w jakiej skali regionalizacja płacy minimalnej zwiększy zatrudnienie w gorzej rozwiniętych regionach naszego kraju.