Dziś w nocy zakończyło się kolejne spotkanie w sprawie kryzysu w strefie euro, czternaste w ciągu 20 miesięcy jak zauważa Pierre Gave (link). Czy było bardziej przełomowe od poprzednich 13 i zakończy kryzys? Mało prawdopodobne, choć kilka istotnych rzeczy zostało wstępnie ustanych:
- Prywatni posiadacze greckich obligacji poniosą większe straty (50%)
- Europejskie banki zostaną dokapitalizowane ponad 100 mld euro
- Banki otrzymują gwarancje pozwalające pozyskać długoterminowe finansowanie.
- EFSF zostanie podlewarowany do ok. 1000 bn euro
Diabeł tkwi w technicznych detalach, które jeszcze muszą być uzgodnione i których jeszcze nie znamy. Niemniej kilka komentarzy już się nasuwa.
ad1.
To ruch w dobrym kierunku, od dawna było wiadomo, że Grecja nie będzie w stanie spłacić całości swojego zadłużenia. Pokazem siły lobby bankowego były uzgodnienia z lipcowego szczytu, gdy banki zgodziły się na 20% redukcję wartości zadłużenia Grecji, mówiąc przy tym o zaangażowaniu sektora prywatnego. Już wtedy greckie obligacje były wyceniane na rynku na ok. 50% ich wartości. Plan w którym obligacje np. o nominale 100 euro, ale wyceniane na rynku na 50 euro banki mogłyby zamienić na obligacje o wartości 80 euro z gwarancją gratis był planem pomocowym dla banków, a nie dla Grecji. Ustalenia z wczorajszego szczytu i decyzja o 50% redukcji wartości obligacji to dobry ruch, choć może skala redukcji powinna być jeszcze większa.
Na grecki dług publiczny Grecji wynoszący 366 mld euro (Papademos 2011) składają sie zobowiązania wobec:
- 118 mld euro wobec IMF, ECB i innych instytucji unijnych
- 104 mld euro wobec banków, firm i obywateli greckich
- 144 mld euro wobec zagranicznych inwestorów.
Oficjalna pomoc udzielona przez IMF i instytucje unijne ani obligacje skupione przez ECB nie mogą zostac objęte redukcją zadłużenia. Redukcja wartości obligacji będących w posiadaniu greckich banków spowoduje znaczne straty i zapewne konieczność ich rekapitalizacji, w tej czy innej formie z udziałem greckiego rządu. Czyli efekt netto redukcji będzie mniej niż 50%. Pozostaje jeszcze 144 mld euro zobowiązań wobec zagranicznych inwestorów. Pytanie, jaka część z nich zgodziła się już na tą „dobrowolną” redukcję o 50%.
Reasumując – istotna restrukturyzacja zadłużenia to ruch w dobrym kierunku, ale może nie wystarczający.
Ad2.
Dokapitalizowanie banków europejskich było potrzebne już dawno temu. Gdyby zrobiono to na początku kryzysu, być może udałoby się wcześniej ograniczyć rosnące obawy o wypłacalność banków. Niestety 100 mld euro może być kwotą za małą. W trochę innym kontekście IMF podawał, że europejskie banki potrzebują 200-300 mld euro. Ponieważ w czasie kryzysu straty zazwyczaj są większe, a nie mniejsze od oczekiwań, większa kwota brzmi zdecydowanie bardziej prawdopodobnie. Nie ma na razie szczegółów na temat skąd mają pochodzić środki na dokapitalizowanie, wspomina się jednak o sektorze prywatnym, rządach narodowych i EFSF. Ta kolejność może budzić pewien niepokój. Jeśli jakiś bank przez kilka miesiecy nie bedzie w stanie znaleźc prywatnych inwestorów, potem jego własny rząd powie mu, że też nie ma pieniedzy i w końcu bedzie musiał sie zgłosic do EFSF to jaki sygnał wysyła to na temat:
- stanu danego banku
- stanu finansów państwa w którym dany bank się znajduje?
Ad3.
Nie widziałem jeszcze szczegółów, ale może to być jedno z istotniejszych postanowień szczytu.
Ad4.
EFSF ma zacząc działać jako ubezpieczyciel, tak by mógł gwarantowac obligacje np. włoskie czy hiszpańskie. To raczej nie jest dobre rozwiązanie, o czym przekonywająco pisze Gros (link).
Po pierwsze prawnicy będą musieli mocno się napocić, żeby udowodnić, że jest to legalne. Traktaty unijne wprost zawierają klauzulę zabezpieczającą przed czymś takim (artykuł 125):
“The Union shall not be liable for or assume the commitments of central governments, ……. of any Member State,….
A Member State shall not be liable for or assume the commitments of central governments, ……. of another Member State”.
Po drugie, jak już państwo bankrutuje, to straty zazwyczaj są dużo wieksze niż 20%, wiec taka gwarancja nie sprawi, że inwestorzy zaczną kupować masowo obligacje włoskie i hiszpańskie i spać spokojnie.
Ciekawe, kiedy będzie następny szczyt poświęcony kryzysowi w strefie euro.