Przez wiele lat trenowałam wyczynowo gimnastykę artystyczną. Dzięki wielu startom na międzynarodowych zawodach (w tym dwa razy na Mistrzostwach Świata) miałam okazję zobaczyć kawał świata i osobiście spotkać wielu ludzi, którzy wyróżniali się charyzmą i niespotykanymi codziennie cechami osobowości. Niejako „skutkiem ubocznym” uprawiania sportu wyczynowego w młodym wieku było też to, że miałam okazję uczyć się w kilku szkołach. W mojej świadomości słowo szkoła uległo więc pewnemu uśrednieniu.
Gdy aplikowałam do Szkoły Leszka Balcerowicza, od razu miałam przeczucie, że to nie będzie taki rodzaj szkoły, który mieścił się w mojej świadomości. Szczerze mówiąc, nie miałam też wielkich nadziei, że się do niej dostanę. Akceptacja mojej osoby była więc dla mnie wielkim, oczywiście pozytywnym, zaskoczeniem.
W rodzinnym domu tata wielokrotnie obrazował mi czasy wprowadzania planu Balcerowicza. Na podstawie tych opowiadań odniosłam pierwsze wrażenie, że profesor Leszek Balcerowicz nie może być tuzinkową postacią. To poczucie mocno się spotęgowało w trakcie bezpośredniego spotkania w Szczecinie podczas promocji książki „Lech. Leszek. Wygrać wolność”.
Jechałam do Warszawy w przekonaniu, że udział w SLB będzie dla mnie czymś wyjątkowym, absolutnie nieszablonowym. Uczciwie muszę powiedzieć, że te cztery dni spędzone w stolicy Polski przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Nigdy dotąd nie miałam okazji uczestniczyć w podobnym wydarzeniu. Nie wiem nawet, czy istnieje dobry „konkurent” dla SLB. Nie chcę tutaj mówić o merytorycznej wiedzy, jaką mieliśmy okazję poznać. To jest po prostu oczywiste. Wielką wartością dla mnie była możliwość bezpośredniego kontaktu z Autorytetami. Mam na myśli nie tylko samego Pana Profesora, lecz również wiele innych ważnych postaci w Polsce i na scenie międzynarodowej. Wypowiedziane przez nich liczne uwagi, komentarze i wskazówki skłoniły mnie do głębokich refleksji. Było to coś na miarę zaczerpniętej ze starożytnej Grecji relacji mistrz-uczeń.
SLB umożliwiła również, by nie tylko bezpośrednio spotkać się z Autorytetem na sali wykładowej, lecz również podczas integracji, na luzie. Wówczas taka osoba staje się kimś bliższym, na wyciągnięcie ręki, gdy można rozmawiać jak równy z równym, gdy znika różnica lat, doświadczenia życiowego i zawodowego, a pojawia się wspólna płaszczyzna myślowa… Taka jest Szkoła Leszka Balcerowicza. Szkoła, która stanowi wielkie i pozytywne zaprzeczenie wszystkich szkół, jakie miałam dotąd w swoim życiu możliwość poznać.
Katarzyna Iwanowska, Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie
Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.