„Obywatelom wolno to, czego prawo im wyraźnie nie zabrania, zaś organom władzy publicznej wolno tylko to, na co prawo im wyraźnie zezwala” – napisał Sąd Najwyższy. Choć słowa te padły w sprawie dotyczącej … spożywania alkoholu nad Wisłą w Warszawie to mają ona ogromne znacznie w sytuacji, w której obywatele poruszają się na co dzień w systemie skomplikowanego i niejasnego prawa, tworzonego przez polityków. Rząd PiS tylko ten problem pogłębia.
27 marca 2017 r. o godz. 9 w sali 237 Sądu Okręgowego w Warszawie (al. Solidarności 127) czeka nas kolejna rozprawa w sprawie dotyczącej spożywania napojów alkoholowych nad brzegiem Wisły w Warszawie. Rozprawa będzie miała miejsce po tym jak Sąd Najwyższy przekazał do SO w Warszawie odpis postanowienia z 19 stycznia br. Sąd Najwyższy odmówił odpowiedzi na pytanie prawne, które przedstawił Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie obwinionego o spożywanie alkoholu na nadwiślańskich bulwarach. Tym obwinionym jestem ja. Pomimo odmowy podjęcia uchwały Sąd Najwyższy przedstawił obszerne uzasadnienie i wskazówki dla innych sądów, które będą zajmować się podobnymi sprawami. Treść tego uzasadnienia wzmacnia przedstawioną przez mnie w apelacji od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście argumentację.
Sąd Najwyższy stwierdził też, że Sąd Okręgowy nie podjął wystarczającego wysiłku w rozwianiu wątpliwości interpretacyjnych a „rolą instytucji pytań prawnych, która stanowi ograniczenie samodzielności jurysdykcyjnej sądu, nie jest zastępowanie sądów powszechnych przez Sąd Najwyższy w przypadku zaistnienia wątpliwości interpretacyjnych”.
Sąd Najwyższy podkreślił, że „zadaniem Sądu pierwszej instancji, a także i zadaniem Sądu odwoławczego, zupełnie przez te Sądy przeoczonym, było (…) zbadanie, czy miejsce, w którym obwiniony spożywał alkohol, nazwane bulwarem, nie jest akurat jednym z „urządzeń wodnych” w rozumieniu art. 9 ust. 1 pkt 19 ustawy z dnia 18 lipca 2001 r. – Prawo wodne”. Zgodnie z tą ustawą urządzenia wodne to urządzenia służące kształtowaniu zasobów wodnych oraz korzystaniu z nich, a w szczególności (…) mury oporowe, bulwary, nabrzeża, pomosty, przystanie, kąpieliska. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie zakazuje spożywania alkoholu w żadnym z tych miejsc – jest w niej mowa o ulicy, parku i placu (i innych przestrzeniach np. szkołach czy jednostkach wojskowych). Nie zakazuje ona także, co także przypomniał przewodniczący składu SSN Andrzej Siuchniński, spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
Sąd Najwyższy stwierdził, podobnie z resztą jak ja w apelacji od wyroku, że sam fakt nadania nazwy przestrzeni gdzie napiłem się piwa (Bulwar Flotylli Wiślanej) nie robi z niej ulicy. Poza tym definicji ulicy, wbrew temu co zrobił Sąd Rejonowy wydając skazujący mnie wyrok, powinno się szukać najpierw w aktach wyższej rangi, takich jak ustawy (a taka definicja jest m.in. w ustawie o drogach publicznych), a nie w załączniku do rozporządzenia. Ponadto jeśli istnieje definicja ulicy w języku prawnym to należy posłużyć się nią przed sięganiem do słownika i definicji języka potocznego. Prokurator z Prokuratury Krajowej również wnioskował o odmowę podjęcia uchwały, podkreślając, że „Sąd Rejonowy wykroczył poza prawidłowe zasady wykładni prawa powołując się w wyroku na definicję ulicy z rozporządzenia”. SN przypomniał, że w sprawach karnych i o wykroczenie (przepisy represyjne) powinno stosować się definicje zawężające (tak jak ustawowa definicja ulicy) i wątpliwości rozstrzygać na korzyść obwinionych, jeśli nie da się wątpliwości usunąć. „Nie może być bowiem tak, żeby wobec nieścisłości języka prawnego, obywatel znajdował się w stanie niepewności prawa i ponosił tego negatywne konsekwencje, zwłaszcza w reżimie prawa karnego sensu largo”.
W końcu jak czytamy w oficjalnym komunikacie prasowym „Sąd Najwyższy podkreślił, że zajęte w uzasadnieniu wydanego postanowienia stanowisko pozostaje w zgodzie z jednym z aspektów zasady praworządności, zgodnie z którym obywatelom wolno to, czego prawo im wyraźnie nie zabrania, zaś organom władzy publicznej wolno tylko to, na co prawo im wyraźnie zezwala”. Przedstawiona przez Sąd Najwyższy argumentacja, spójna z tym co podnosiłem we wniosku o apelację, sprawa, że jestem przekonany o swojej niewinności i 27 marca br. będę ponownie wnioskował o uniewinnienie w tej sprawie. Mam nadzieję, że służby, które wystawiają mandaty na nadwiślańskich bulwarach wezmą sobie do serca postanowienia Sądu Najwyższego i ostateczny wyrok w mojej sprawie.
Tekst ukazał się wcześniej na stronie www.marektatala.pl
Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.