Wspólny rynek w UE to swobodny przepływ towarów, usług, ludzi i kapitału pomiędzy krajami członkowskimi. Czy Wielka Brytania może zachować do niego dostęp i jednocześnie zamknąć swoje granice dla imigrantów? Czy po opuszczeniu wspólnoty może zachować tzw. prawo paszportowe, które umożliwiało działalność międzynarodowym bankom na terenie całej Unii za pośrednictwem londyńskiego City? Do tej pory Unia Europejska z nikim nie podpisała porozumienia, które gwarantowałoby powyższe prawa, ponieważ dostęp do wspólnego rynku wymusza wolny przepływ ludności. Żaden kraj spoza Unii nie posiada tzw. prawa paszportowego, którego utrata przez Wielką Brytanię jest niemalże pewna. Jak wobec tego może wyglądać przyszła współpraca Unii z Wielką Brytanią? Jest kilka alternatywnych możliwości.
Tabela podsumowująca: potencjalne modele współpracy UK z UE
- Wielka Brytania otrzymuje zniżkę na wpłaty
- Za wyjątkiem porozumień, w których niektóre cła wynoszą zero
- Za wyjątkiem porozumień szczególnych
- Rada opowiada za politykę azylową i imigracyjną, współpracę sądową w sprawach cywilnych i karnych, ochronę ludności oraz za zwalczanie poważnej i zorganizowanej przestępczości i terroryzmu
Legenda |
|
Pełny dostęp |
|
Częściowy / dobrowolny /porozumienie specjalne |
|
Brak |
|
Źródło: Opracowanie własne na podstawie Foreign and Commonwealth Office: Alternatives to membership: possible models for the United Kingdom outside the European Union
Tzw. model norweski jest oparty na porozumieniu o Wspólnym Obszarze Gospodarczym (EEA), którego Norwegia, podobnie jak Islandia i Lichtenstein są członkami. W odróżnieniu od krajów Unii, Norwegia nie uczestniczy w kilku europejskich programach, jak np. Wspólnej Polityce Rolnej (CAP), czy Łowieckiej (CFP) i ma większą swobodę do zawierania umów z krajami trzecimi, nie jest zobowiązana do uczestnictwa w unii walutowej, wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa UE, polityce sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Najważniejsze jest jednak to, że przyjęcie modelu norweskiego przez Wielką Brytanię oznaczałoby, że z „twórców” prawa dołączyłaby do grypy „biorących” prawo takim, jakie jest. To rozróżnienie jest istotne, ponieważ Norwegia jest krajem małym i nawet gdyby była w Unii, to miałaby ograniczony wpływ na tworzone prawo. W przypadku Norwegii, która jest krajem małym, to nawet gdyby była w Unii miałaby niewielki wpływ na tworzone prawo. W przypadku Wielkiej Brytanii przyjęcie takiego samego modelu wydaje się nie mieć sensu. Oprócz tego Norwegia, w zamian za pełny dostęp do wspólnego rynku, ma wobec Unii szereg zobowiązań:
- Po pierwsze, mieszkańcy z całej Unii mogą swobodnie żyć i pracować w Norwegii, a więc nie ma mowy o ograniczaniu przepływu imigrantów. Strefa Schengen zapewnia otwartość granic i reguluje politykę imigracyjną. Wielka Brytania przyjmując model norweski, nie spełni postulatu zwolenników Brexitu, o niewpuszczaniu imigrantów.
- Po drugie, Norwegia jest zobowiązana do uiszczania wpłat do unijnego budżetu. Jeśli Wielka Brytania zawarłaby umowę w tzw. modelu norweskim, to musiałaby wpłacać do unijnego budżetu od ok. 80%[1] tego, co wpłaca obecnie, przy ograniczonym wpływie na unijne prawodawstwo.
- Po trzecie, Norwegia musi akceptować unijne prawo (poza pewnymi wyjątkami, jak np. Wspólna Polityka Rolna, Wspólna Polityka Łowiecka). Po uwzględnieniu wszystkich typów praw ilość przyjmowanego prawa z Unii przez Norwegię wynosi około 30%, a duża jego część jest przyjmowana jako własne, by ułatwić międzynarodową współpracę przedsiębiorców i konsumentów.
Norwegii może próbować oddziaływać na unijne prawo na wczesnym etapie jego tworzenia, poprzez konsultacje i uczestnictwo w posiedzeniach, ale nie ma prawa głosu. Nie ma też prawa weta w stosunku do unijnego prawa, choć istnieje tzw. prawo rezerwacji, czyli teoretyczna możliwość zablokowania poprawek przez własny parlament i rząd w czasie tworzenia nowego prawa. Teoretyczną, ponieważ do tej pory Norwegia oficjalnie skorzystała z tego prawa jeden raz, w przypadku unijnej dyrektywy dot. deregulacji usług pocztowych.
Innym możliwym modelem współpracy z Unią i nie tylko dla Wielkiej Brytanii jest tzw. model szwajcarski, który opiera się na porozumieniu o Europejskim Stowarzyszeniu Wolnego Handlu (EFTA). Warunki handlu z Unią Szwajcaria reguluje są na podstawie ok. 120 bilateralnych umów, pokrywających część, ale nie wszystkie obszary handlu. Nie dotyczą także sektora bankowego i innych fragmentów sektora usług, które stanowią znaczną część gospodarki Wielkiej Brytanii. Ten model także wydaje się być nieatrakcyjnym dla Wielkiej Brytanii, ponieważ wiąże się z dużą niepewnością dot. długoterminowych negocjacji z byłymi partnerami z Unii, w tym ze stratą dla inwestycji i miejsc pracy. Przyjęcie modelu szwajcarskiego przez Wielką Brytanię może także oznaczać wzrost kosztów administracyjnych i celnych dla brytyjskich eksporterów. Ponadto, Szwajcaria odnosi znaczące korzyści ze względu na swoje położenie geopolityczne – jest położona w centrum Europy Zachodniej, a Wielka Brytania nie. Szwajcaria, w zamian za częściowy dostęp do wspólnego rynku, ma pewne zobowiązania.
- Po pierwsze, porozumienie ze Szwajcarią obejmuje wolny przepływ ludności. Jednakże dwa lata temu odbyło się referendum, w którym Szwajcarzy zagłosowali za ograniczeniem swobodnego przepływu pracowników przybywających z UE. Podczas gdy takie ograniczenie nie zostało wprowadzone, Bruksela szybko odpowiedziała zablokowaniem niektórych umów i zamrożeniem udziału Szwajcarii w niektórych projektach UE.
- Po drugie, Szwajcaria dokonuje wpłat do unijnego budżetu. Są one niższe, niż w przypadku porozumienia typu norweskiego.Szacunki mówią, że gdyby Wielka Brytania przyjęła szwajcarski model współpracy z UE, to wpłacałaby do unijnego budżetu około 40%[2] tego, co obecnie.
- Po trzecie, UE ma wpływ na 40-60%[3] szwajcarskich przepisów, choć te dane nie są oficjalne i precyzyjnie wyliczone. Zamiast prawa stale napływającego do swojego systemu prawnego jak Norwegia, Szwajcaria negocjuje nowe traktaty lub zmieniała stare w zamian za kolejne „kawałki” dostępu do jednolitego rynku, gdy komisja dwustronna uzna konsensus. W 2010 roku Rada Unii Europejskiej stwierdziła, że umowa ze Szwajcarią staje się „coraz bardziej skomplikowana, trudniejsza do zarządzania i osiągnęła już swój limit”. Dlatego Szwajcaria przyjęła prawo, które w zakresie handlu i konsumenta automatyzuje niektóre procesy dostosowując prawo szwajcarskie do unijnego (to tzw. autonomiczna adaptacja).
Kolejną możliwością przyszłej współpracy UK z UE jest model turecki. Turcja nie jest ani członkiem EEA ani członkiem EFTA, ale tworzy z UE unię celną wyłącznie w zakresie towarów przemysłowych, co oznacza, że takie towary pochodzące z Turcji nie podlegają cłom i ograniczeniom, jak jest w przypadku wyrobów rolniczych, usług i krajów trzecich. Dostęp Turcji do wspólnego rynku jest bardzo ograniczony. Turcja nie ma wpływu na wysokość ceł nakładanych przez Unię Europejską na towary pochodzące spoza Unii, a więc musi automatycznie akceptować ich wysokość. Nie ma także wpływu na unijne prawo, przepływ ludności jest ograniczony i nie jest zobowiązana do wpłat do unijnego budżetu. Taki model współpracy UE z UK wydaje się mało opłacalny i perspektywiczny.
Inną możliwością dla Wielkiej Brytanii jest współpraca z Unią na zasadach zbliżonych do Kanady, które jest obecnie negocjowane, a więc jeszcze niezbyt niewiele o nim wiadomo. Na dziś, Kanada ma niepełny dostęp do wspólnego rynku, pozostają niektóre bariery pozataryfowe, wykluczonych jest większości usług finansowych. Nowe porozumienie (CETA), jak twierdzi Komisja Europejska, ma znieść cła, ograniczenia w zakresie dostępu do zamówień publicznych, otworzyć rynek usług, oferować przewidywalne warunki dla inwestorów i zapobiegać nielegalnemu kopiowaniu innowacji UE oraz tradycyjnych produktów.
Wielka Brytania mogłaby współpracować z Unią na zasadach podobnych do Singapuru i Hong Kongu. Oba kraje nie nakładają żadnych podatków na export oraz import. Niektórzy zwolennicy Brexitu propagowali przyjęcie właśnie takiego modelu: porzucenie wszelkich ograniczeń handlowych i oparcie relacji Wielkiej Brytanii na zasadach Światowej Organizacji Handlu. Jednakże jest prawdopodobne, że taki pomysł nie otrzyma wsparcia ze strony Brytyjczyków o lewicowych poglądach, krytykujących UE, ponieważ brak ceł na wszystkie towary w krótkim okresie czasu zaszkodziłby brytyjskiemu rolnictwu i sektorowi przemysłowemu, których produkty są często droższe, niż dostępne na świecie.
Innym możliwym scenariuszem dla Brytyjczyków jest tzw. opt out, czyli funkcjonowanie w oparciu o zasady Światowej Organizacji Handlu (WTO), czyli jak m.in. USA, Chiny, Indie. Choć Wielka Brytania nie musiałaby wpłacać nic do unijnego budżetu, to przyjęcie takiego modelu oznaczałoby wzrost ceł na różne produkty, przywrócenie barier pozataryfowych, w tym na produkty pierwszej potrzeby oraz wykluczenie Wielkiej Brytanii z dostępu do dużej części usług, ograniczenie przepływu ludności. Cła objęłyby około 90% produktów eksportowanych do UE, co odbiłoby się negatywnie na konkurencyjności brytyjskich eksporterów. Jednak groźba taryf w połączeniu z prawdopodobnym zmniejszeniem bezpośrednich inwestycji zagranicznych w średnim okresie i ryzyko ograniczeń kapitałowych dla londyńskiego City, zmniejszona elastyczność dla firm w dostępie do europejskich rynków pracy sprawiają, że porozumienie WTO jest najmniej atrakcyjne.
[1] Gavin Thompson and Daniel Harari, ‘The economic impact of EU membership on the UK’, House of
Commons Briefing papers, SN06730, 2013
[2] Gavin Thompson and Daniel Harari, ‘The economic impact of EU membership on the UK’, House of
Commons Briefing papers, SN06730, 2013
[3] Library Briefing, Library of the European Parliament 08/10/2012, Switzerland’s implementation of EU legislation