Jeśli przyjrzeć się różnym statystykom wyborczym, to można dojść do wniosku, że ludzie o niższych dochodach i niskim poziomie wykształcenia w największym stopniu wspierają partie populistyczne (w uproszczeniu takie, które obiecują, że po zwycięstwie porozdają wszystkim górę pieniędzy). Przy tym ci wyborcy nie są lub nie chcą być świadomi, że ich wybory przyczyniają się do pozostania w sferze biedy i wykluczenia. Jak to się dzieje? Przyjrzyjmy się bliżej temu procesowi.
Gdy partia populistyczna wygrywa wybory i przejmuje władzę, natychmiast pojawia się presja wyborców na spełnienie obiecanek złożonych w czasie kampanii. W sumie dla biedniejszej części społeczeństwa najlepiej by było, aby populiści się na nich wypięli, nie wprowadzając żadnej ze swoich szkodliwych propozycji. Jednakże politycy są zwykle pazerni i mają nadzieję na wygranie kolejnych wyborów, więc zazwyczaj wszystkimi siłami rzucają się do rozdawania pieniędzy. Tylko tu zderzają się z twardą rzeczywistością. Skąd wziąć pieniądze?
- Pożyczka – O! To jest ulubiony sposób populistów. Pieniądze są do dyspozycji praktycznie od razu, a w dodatku pożyczka nie wiąże się początkowo z negatywnymi skutkami, które wyborcy odczuliby na własnej skórze. Pożyczają więc pieniądze, natychmiast rozdając je wyborcom pod postacią różnego rodzaju dodatków, świadczeń, zasiłków itp. Jednak pożyczkodawcy w końcu zaczynają się niepokoić i zadają niewygodne pytanie: „A z czego spłacicie dług?”. W odpowiedzi populiści mówią: „Dajcie więcej kasy”. W takiej sytuacji pożyczkodawcy muszą odmówić, dodając: „Najpierw spłaćcie to co już pożyczyliście, a potem zobaczymy”. Spłata długów i odsetek zaczyna pochłaniać coraz większą część budżetu państwa. Jednocześnie zmniejsza się pula pieniędzy, którą można rozdać wyborcom. Populistom zaczyna się palić grunt pod nogami. Muszą znaleźć inne źródła dochodów.
- Podwyżka podatków – to bardzo niewygodny sposób, bo trzeba się tłumaczyć przed wyborcami. Ale pieniądze można w ten sposób zdobyć dość szybko, więc populiści często tego próbują, starając się jednocześnie ukryć podwyżki przed obywatelami lub zwalić winę na kogo innego. Na przykład dorzucą dodatkową opłatę paliwową, zrzucając odpowiedzialność za wzrost cen paliwa na tych złych Arabów i Rosjan, którzy spekulują ropą. Albo dyskretnie wprowadzą podatek handlowy. A gdy ceny w sklepach wzrosną, to oskarżają o chciwość międzynarodowe koncerny (nawet jeśli polskie sklepy również wprowadzają podwyżki). Jeśli taki populistyczny rząd jest sprawny medialnie, to biedni wyborcy nawet się nie zorientują, że wszystko co dostają od państwa jest im najpierw zabierane w postaci podatków.
- Ropa tryskająca spod ziemi – to jest to o co się modli każdy rząd, zwłaszcza populistyczny. Jeśli niespodziewanie zostaną odkryte w kraju złoża ropy, to bardzo szybko do budżetu zaczynają płynąc pieniądze. Wydaje się, że taka sytuacja może przynieść wyłącznie korzyści. Jednak przykład Rosji pokazuje czym mogą się skończyć dochody z ropy w rękach populistów. Póki ceny ropy są wysokie, to trwa bal i rozdawanie pieniędzy. Lecz, gdy ceny czarnego złota zaczynają spadać, to natychmiast pojawia się kryzys i cięcia wydatków.
- Uszczelnienie systemu podatkowego – to typowa obietnica wyborcza, która ma wytłumaczyć skąd wezmą się pieniądze na powyborcze szaleństwa. Jednak dla populistów, bez względu jak bardzo będą się zaklinać, jest ono drogą bardzo niedogodną. Pieniędzy potrzeba na już, a uszczelnianie systemu podatkowego to bardzo skomplikowany proces, rozłożony na lata. Istnieje też duże ryzyko, że ostatecznie przyniesie mniej pieniędzy niż zakładano. Można więc włożyć ten sposób między bajki.
- Inwestycje – podobnie jak w przypadku uszczelniania systemu podatkowego – za długo trzeba czekać na pieniądze. W dodatku najpierw potrzebne są środki, aby zainwestować (a skąd je wziąć, skoro wszystko, co tylko wpłynie do budżetu jest natychmiast rozdawane wyborcom?).
- Oszczędności– senny koszmar każdego populisty. Ponieważ ci ludzie są uzależnieni od wydawania cudzych pieniędzy, to proponowanie im oszczędności wywoła podobny efekt jak zaoferowanie alkoholikowi soczku pomarańczowego.
Początkowo działania populistów mogą przynieść osobo uboższym pewną poprawę pod względem finansowym. Jednak na dłuższą metę doprowadzą one do problemów budżetowych, kryzysu i cięcia wydatków. Kto w takiej sytuacji poradzi sobie lepiej? Osoby o wysokich dochodach posiadają często więcej doświadczenia i umiejętności zawodowych, więc w czasie zwolnień mają większe szanse na utrzymanie posady. Mają również oszczędności, które pozwolą przetrwać najgorszy czas. Natomiast ludzie o niskich dochodach i niewykształceni będą pierwsi w kolejce do zwolnienia. Ich zasiłki będą obcięte, a oszczędności szybko się wyczerpią. Rodzi to ryzyko, że wpadną w pułapkę zadłużenia.
Tak więc to właśnie ludzie biedni i niewykształceni będą głównymi ofiarami kryzysu wywołanego przez lekkomyślnych polityków. Wzbudzi to w nich poczucie frustracji. I co wtedy? Pojawiają się nowi populiści, którzy mówią tym ludziom: „Zostaliście oszukani! Ale my mamy na to receptę. Weźmiemy górę pieniędzy i rozdamy ją biednym! Będzie równo, będzie sprawiedliwie!”. Zdesperowani ludzie znów się na to łapią, wynoszą nowych populistów do władzy i zabawa zaczyna się od początku.
Czy jest sposób, aby przerwać to błędne koło? Nie. A przynajmniej nie do końca. Jest coś w ludzkiej psychice, że wielu z nas podświadomie szuka najprostszych, choć niekoniecznie najlepszych rozwiązań (stąd wielu ludzi wiąże wielkie nadzieje z wygraną w totka, choć szanse na to są znikome). Zawsze będą ludzie, którzy poddadzą się tym słabościom i będą głosować na populistów. Ta droga jest łatwiejsza, bardziej kusi.
Warto jednak spróbować maksymalnie ograniczyć to zjawisko. Aby tego dokonać, już od podstawówki dzieci powinny zacząć lekcje ekonomii. Ale nie na zajęciach typu: „wkuj na pamięć definicję popytu”. Zamiast tego muszą na przykładach nauczyć się działania różnych mechanizmów rynkowych, funkcjonowania budżetu państwa oraz potrafić krytycznie podejść do przekazywanych im w mediach informacji. Może dzięki temu część z nich, gdy przyjdzie czas wyborów, w ogóle nie wejdzie do błędnego koła i nie da się zmanipulować populistom.