Zainspirowany doniesieniami prasowymi o tym, że ktoś (Kancelaria Prezesa Rady Ministrów?) może opłacać masowe zamieszczanie na forach internetowych komentarzy krytykujących II filar systemu emerytalnego wszedłem na stronę prawnika Piotra „VaGla” Waglowskiego i z zainteresowaniem poczytałem więcej o tej o sprawie.
Pan Piotr Waglowski chce dowiedzieć się m.in. z czyich usgług PR w internecie korzystała Kancelaria Premiera. W odpowiedzi otrzymał na razie tylko nazwę firmy.
Sam również, jako obywatel zainteresowany zarówno dostępem do informacji publicznej jak i bezpieczeństwem emerytalnym Polaków, chciałbym taką umowę przeczytać. Dlatego 9 sierpnia wysłałem mailem wniosek o udostępnieni informacji publicznej do KPRM o następującej treści:
Szanowni Państwo,
Na podstawie art. 61 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 2 ust. 1 i art. 10 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198, Nr 153, poz.1271) zwracam się z prośbą o udostępnienie następujących informacji:
1. Treści umowy zawartej 28 maja 2013 r., pomiędzy KPRM a brandADDICTED sp. z.o.o. (agencja FaceADDICTED), o której mowa na stronie internetowej pana Piotra Waglowskiego (https://prawo.vagla.pl/node/10008)
Proszę o udostępnienie w/w informacji w formie plików elektronicznych i przesłanie ich pocztą elektroniczną na adres: [adres e-mail]
Z poważaniem,
Marek Tatała
Czasami miewam obawy co do wysyłania takich maili (czy w ogóle dochodzą? czy ktoś je czyta?), ale uspokoił mnie wpis na stronie KPRM:
Okazało się, że mój spokój był przedwczesny, a dostęp do informacji publicznej nie jest jeszcze tak „usprawniony” i „ułatwiony” jak sugerowałaby to strona internetowa KPRM. W automatycznie wygenerowanej wiadomości otrzymałem następującą odpowiedź:
Zaskoczony, powtórzyłem wysyłkę z innego adresu e-mail i otrzymałem identyczną odpowiedź. 31 maja już dawno minął, a poza tym skrzynkę, która ma obsługiwać w sposób „usprawniony” i „ułatwiony” wnioski o udostępnienie informacji publicznej powinien obsługiwać, chyba ktoś, nawet gdy jeden z pracowników jest na urlopie…
Kiedyś Peugot przeprowadził kampanię reklamową pod hasłem „jesteśmy w salonie Peugota”. „Motyw przewodni był taki, że bohaterzy filmików znikali bez śladu, a ich rodziny i współpracownicy znajdowali karteczki z informacją, że udali się oni do salonów na dni otwarte.” – jak przypomina Mateusz Nowak.
Hasło kampanii było używane nawet przez wagarowiczów informujących o swojej nieobecności w klasie nauczycieli (znam takie przypadki 🙂 ), przebiło się także do obrazka nawiązującego do pracy posłów, który przypomniałem powyżej. Czy treść tego automatycznego maila sugeruje, że w KPRM może być podobnie? Próbowałem dzwonić również pod podany na stronie Kancelarii Premiera nr telefonu, ale na razie nikt nie podnosi słuchawki…
Wysyłka automatycznej odpowiedzi nie oznacza jednak, że mój mail nie doszedł (jest on na podanej skrzynce odbiorczej, a automatyczna odpowiedź jest z resztą tego potwierdzeniem), więc oczywiście liczę na to, że w ustawowym terminie 14 dni dostanę odpowiedź na swój wniosek. Jeśli ktoś za publiczne pieniądze finansuje działania, które mają na celu ułatwienie nacjonalizacji oszczędności emerytalnych Polaków to opinia publiczna powinna o tym wiedzieć. Czekam na treść umowy z firmą PR.