Czy ktoś jeszcze pamięta czasy, kiedy na zakup litra benzyny bezołowiowej 95 wystarczało 3,30 zł? Nie są one zbyt odległe – było tak na początku 2009 roku. Natomiast gdy w połowie 2008 roku cena ropy naftowej biła historyczne rekordy, płaciliśmy co najwyżej 4,50 zł za litr. Co więc spowodowało, że dzisiejsze ceny paliw są znacznie wyższe, niż w tym – wydawałoby się – najgorszym okresie?
Najkrócej rzecz ujmując, winny jest tu kres ujemnego skorelowania kursu dolara amerykańskiego do polskiego złotego z ceną ropy naftowej na światowych rynkach. W „szczęśliwszych” latach, skutki drożenia ropy były łagodzone przez słabnącego dolara. Waluta Stanów Zjednoczonych zaczęła umacniać się względem naszej dopiero wtedy, gdy ceny czarnego złota gwałtownie poszybowały w dół. Jednak od pewnego czasu, ta prawidłowość przestała się sprawdzać. Obrazują to wartości współczynnika korelacji obu tych zmiennych przedstawione na poniższym wykresie.
Dlaczego nastąpiła ta niekorzystna zmiana? Sądzę, że ropa naftowa drożała wcześniej z przyczyn leżących po stronie popytowej (przez co mogła następnie bardzo szybko stanieć na fali obaw o znaczne ograniczenie jej konsumpcji po wybuchu kryzysu finansowego), natomiast teraz mamy do czynienia z negatywnym szokiem podażowym (arabska wiosna ludów, Iran grożący blokadą cieśniny Ormuz), chociaż jak dotąd znacznie mniej poważnym, niż te z lat 70. i 80. XX wieku. To wyjaśnia zachowanie cen ropy, ale co z dolarem? Kilka miesięcy temu nastąpiło odwrócenie długoterminowej tendencji spadkowej tej waluty, co dobrze obrazują wartości indeksu dolara amerykańskiego, który odbił się od ważnego poziomu wsparcia. Inwestorzy obecni na rynkach finansowych, w obliczu rosnącego ryzyka niewypłacalności niektórych krajów strefy euro i załamania systemu bankowego, desperacko poszukują „bezpiecznych przystani”. Helwecka waluta odpada – Szwajcarski Bank Narodowy nie toleruje dalszej aprecjacji franka i broni poziomu 1,20 EUR/CHF. Chicago Mercantile Exchange poprzez serię podwyżek wymogów depozytowych wobec inwestorów skutecznie sprowadził ceny złota na niższy poziom. Nie ma już innych stosunkowo bezpiecznych oraz płynnych rynków, amerykański dolar na tle pozostałych wypada najlepiej, więc to on jest frankiem szwajcarskim końca 2011, a być może i całego 2012 roku.
Wykres poniżej pokazuje, że obecne ceny benzyny nie są oderwane od rzeczywistości – koszt zakupu baryłki ropy wyrażony w złotych jest 32% wyższy, niż w połowie 2008 roku. Właściciele stacji paliw cierpią tak naprawdę razem z użytkownikami samochodów, działając na granicy opłacalności. Zacierają ręce natomiast, gdy ropa tanieje, bo obniżki cen paliw są wtedy nieproporcjonalnie mniejsze.
Polacy mogą sobie pozwolić na zakup coraz mniejszej ilości paliw. Chociaż nasze społeczeństwo w dość szybkim tempie wzbogacało się w ostatnich latach (nominalny wzrost wynagrodzeń o ok. 48% w ciągu 8 lat), dzisiaj za przeciętne miesięczne wynagrodzenie można kupić mniej benzyny, niż w 2004 roku.
Warto przypomnieć w tym miejscu, że ponad połowę ceny paliwa w Polsce stanowią podatki. Państwo tak bardzo jest łase na potrzebuje naszych pieniędzy, że nawet naliczany jest podatek VAT od zawartego w cenie hurtowej podatku akcyzowego.
Na zakończenie, drobny dodatek: ile może kosztować benzyna przy danym kursie dolara i cenie ropy naftowej?