Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
wymiar sprawiedliwości – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/#respond Fri, 17 Jul 2020 10:45:55 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6335 Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała tegoroczną edycję tabeli wyników wymiaru sprawiedliwości (EU Justice Scoreboard). To publikowane co roku zestawienie danych dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach Unii, które jest obiektywnym źródłem informacji na temat funkcjonowania, efektywności i niezależności systemów sprawiedliwości poszczególnych krajów Wspólnoty. Więcej przewlekłości, mniej niezależności EU Justice Scoreboard jest przydatnym narzędziem do oceny […]

Artykuł Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Komisja Europejska

Źródło: Komisja Europejska

Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała tegoroczną edycję tabeli wyników wymiaru sprawiedliwości (EU Justice Scoreboard). To publikowane co roku zestawienie danych dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach Unii, które jest obiektywnym źródłem informacji na temat funkcjonowania, efektywności i niezależności systemów sprawiedliwości poszczególnych krajów Wspólnoty.

Więcej przewlekłości, mniej niezależności

EU Justice Scoreboard jest przydatnym narzędziem do oceny ostatnich 5 lat “reformowania” wymiaru sprawiedliwości i porównań Polski z innymi krajami UE. Niestety, w świetle danych zebranych przez Komisję Europejską, nasz kraj nie ma powodów do dumy. Zarówno pod względem czasu trwania postępowań sądowych, jak i kwestii związanych z zaufaniem do wymiaru sprawiedliwości oraz jego niezależnością od polityków Polska plasuje się w końcówkach zestawień.

Wśród uzasadnień kontrowersyjnych posunięć rządu PiS w obszarze wymiaru sprawiedliwości usłyszeć mogliśmy o przewlekłości postępowań i braku zaufania Polaków do sądów. W świetle danych KE nie można jednak powiedzieć, żeby którakolwiek z tych bolączek została rozwiązana – co więcej, sytuacja uległa pogorszeniu.

W 2012 roku średni czas potrzebny na uzyskanie sądowego rozstrzygnięcia spraw sądowych ogółem (cywilnych, gospodarczych, administracyjnych i innych) w pierwszej instancji wynosił 50 dni. W 2016 roku było to już 85 dni, a w tegorocznej edycji czytamy o przeciętnym wyniku na poziomie 82 dni. Znacząco wydłużył się czas uzyskania orzeczenia w sprawach cywilnych i gospodarczych w pierwszej instancji – podczas gdy w 2012 roku było to 195 dni, już w 2017 przeciętny okres uzyskania sądowego rozstrzygnięcia w tym zakresie wydłużył się do 232 dni, a obecnie przyjął rekordową wartość 273 dni. Również patrząc na ilość spraw sądowych przypadających na stu mieszkańców mamy do czynienia z wzrostem – na stu Polaków w 2012 roku przypadało 3,6 sprawy sądowej, obecnie jest to 6,3 sprawy (w 2017 wskaźnik ten wynosił 6 spraw, a rok wcześniej 6,1). Polska i Węgry w tej ostatniej kategorii wypadają najgorzej spośród wszystkich krajów UE.

W zakresie zaufania do sądów bilans reform obecnego rządu także nie wypada korzystnie. W przytaczanym w tabeli badaniu Eurobarometru tylko Węgrzy i Słowacy gorzej oceniają niezależność swoich sądów. Również w sondażu przeprowadzonym przez World Economic Forum wśród przedstawicieli biznesu Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc, notując znaczny spadek. Ankietowani poproszeni o odpowiedź na pytanie o niezależność wymiaru sprawiedliwości w swoim kraju jeszcze w latach 2010-2012 podawali średni wynik 4,25 – obecnie jest to wynik na poziomie 2,66. Gorzej pod tym względem swoje sądy ocenia jedynie biznes węgierski.

Wysoki rachunek za brak praworządności?

Tegoroczna edycja EU Justice Scoreboard będzie miała większe znaczenie, niż poprzednie. Może bowiem posłużyć jako źródło danych dla europejskiego mechanizmu oceny praworządności, zapowiedzianego przez przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen, w związku z czym tabela została rozszerzona o sekcję poświęconą informacjom na temat strukturalnych uwarunkowań niezależności sądów i wymiaru sprawiedliwości. W zestawieniu możemy przeczytać, iż Polska jest jedynym krajem Unii, w którym W zestawieniu możemy przeczytać, iż Polska jest jedynym krajem Unii, w którym wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa odbywa się w modelu, w ramach którego kandydatury do KRS mogą przedstawić nie tylko sędziowie a końcowa decyzja należy do Parlamentu. Również w kwestii postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów Polska zaznaczona jest na czerwono jako jedyny kraj, w którym takowe prowadzi nominat MS. 

Mając na uwadze powyższe, złe wyniki w raporcie Komisji Europejskiej mogą być dla Polski nie tylko niekorzystne wizerunkowo, ale i prowadzić do konkretnych, finansowych strat w ramach kolejnej perspektywy budżetowej.

Share

Artykuł Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/feed/ 0
Kto i jak zgłosił w nocy kandydata do KRS? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kto-i-jak-zglosil-w-nocy-kandydata-do-krs/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kto-i-jak-zglosil-w-nocy-kandydata-do-krs/#respond Thu, 08 Feb 2018 10:29:19 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5684 Dwa tygodnie temu, 25 stycznia, zakończyła się procedura zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Wczoraj Sejm udostępnił informacje o pierwszych trzech kandydaturach. Jedna z nich,  kandydatura sędziego Grzegorza Furmankiewicza, budzi wątpliwości nie tylko ze względu na osobę kandydata, w tym brak dorobku naukowego czy doniosłych orzeczeń, ale również w związku ze złożeniem dokumentów zgłaszających […]

Artykuł Kto i jak zgłosił w nocy kandydata do KRS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: http://www.krs.pl

Dwa tygodnie temu, 25 stycznia, zakończyła się procedura zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Wczoraj Sejm udostępnił informacje o pierwszych trzech kandydaturach. Jedna z nich,  kandydatura sędziego Grzegorza Furmankiewicza, budzi wątpliwości nie tylko ze względu na osobę kandydata, w tym brak dorobku naukowego czy doniosłych orzeczeń, ale również w związku ze złożeniem dokumentów zgłaszających kandydata przez osobę powiązaną z władzą wykonawczą, która nie jest sędzią, a dyrektorem zależnego od Ministerstwa Sprawiedliwości Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Zaskakujące jest też zgłoszenie sędziego w Kancelarii Sejmu o godz. 23:50, czyli 10 minut przed formalnym zakończeniem procedury zbierania kandydatur.

Media napisały już o wielu kandydatach do KRS, zwracając uwagę że w tej grupie są sędziowie delegowani do pełnienia czynności urzędniczych w Ministerstwie Sprawiedliwości, niedawno powołani przez Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro prezesi sądów czy sędziowie mający za sobą postępowania dyscyplinarne.

Kandydat do KRS sędzia Grzegorz Furmankiewicz jest od prawie 11 lat sędzią sądu rejonowego – najpierw w Krośnie, a następnie w Jaśle, gdzie orzeka do dziś. Dorobku naukowego sędziego Furmankiewicza w postaci publikacji nie odnotowuje Polska Bibliografia Prawnicza prowadzona przez Instytut Nauk Prawnych PAN. W zgłoszeniu nie znajdziemy również wzmianki o jego działalności społecznej.Osobliwie brzmi treść informacji o kandydacie, przekazanej Marszałkowi Sejmu przez Prezesa Sądu Rejonowego w Jaśle. Nie wiemy czy to jedynie „literówka”, czy rzeczywiście współpraca z sędzią Furmankiewiczem „nie jest oceniana pozytywnie” przez większość sędziów z sądu, w którym orzeka.

W zgłoszeniu brakuje też informacji o doniosłych orzeczeniach kandydata. Ten element wskazano wprost w ustawie o KRS jako część informacji przekazywanych przez prezesa właściwego sądu.

Warty odnotowania jest również fakt, że od 12 czerwca ubiegłego roku, czyli od prawie 8 miesięcy, sędzia przebywa na urlopach i do dziś nie orzeka.

Duże wątpliwości budzi sam tryb zgłoszenia sędziego Grzegorza Furmankiewicza jako kandydata na członka KRS.

Jak podają media, spośród ok. 10 000 orzekających sędziów na 15 miejsc w Radzie udało się zgłosić 18 kandydatur. Pisma do Marszałka Sejmu napływały do ostatniego dnia. Standardowo, korespondencja kierowana do Sejmu trafia do Wydziału Podawczego, który działa w typowo „urzędowych” godzinach – od 8:00 do 16:00. Jak wskazuje dopisek na prezentacie, zgłoszenie sędziego Furmankiewicza wpłynęło o godz. 23:50 w ostatni dzień, w który można było je złożyć. Jeszcze tego samego dnia, czyli w ciągu 10 minut, trafiło do Sekretariatu Marszałka Sejmu.

Skąd tak niecodzienne wydłużenie godzin pracy wydziału odpowiedzialnego za zarządzanie korespondencją wpływającą do Sejmu? Bardzo pilne pisma, przesyłane między Sejmem a innymi najważniejszymi organami państwa, nie zawsze korzystają z Wydziału Podawczego, a przewożone są po Warszawie przez poszczególnych pracowników samochodami, którymi dysponuje Kancelaria Sejmu. Podobnie zastanawiające jest błyskawiczne przesłanie zgłoszenia do Sekretariatu Marszałka Sejmu.

Wydaje się, że tak późna pora, w jakiej przyjęto kandydaturę mogła wynikać z wątpliwości, czy uda się zebrać minimum 15 sędziów chętnych do ubiegania się na stanowiska członków KRS. Spokojni o to byli wiceministrowie sprawiedliwości, którzy rozmawiali z mediami ostatniego dnia, w którym można było zgłaszać kandydatury.

Zapytamy Kancelarię Sejmu o okoliczności wydłużenia godzin pracy Wydziału Podawczego i poprosimy o udostępnienie nagrań z monitoringu. Proces wyłaniania kandydatów do Rady, która następnie wnioskuje do Prezydenta o powołanie sędziów wymaga maksymalnej przejrzystości na każdym jego etapie.

Inne, równie uzasadnione wątpliwości może budzić również osoba, która zgłaszała sędziego Furmankiewicza Marszałkowi Sejmu. W piśmie z kandydaturą widnieją podpisy Marcina Romanowskiego jako pełnomocnika grupy sędziów, którzy podpisali się pod zgłoszeniem.

Jak potwierdzają nam osoby związane z podpisującym zgłoszenie, reprezentującym sędziów jest Marcin Romanowski – obecny dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości podporządkowanego Zbigniewowi Ziobrze oraz pracownik naukowy na wydziale prawa UKSW. Sam Instytut Wymiaru Sprawiedliwości jest państwową jednostką organizacyjną podległą Ministrowi Sprawiedliwości, prowadzącą działalność naukowo-badawczą z zakresu tworzenia, stosowania, aksjologii i społecznego funkcjonowania prawa oraz zjawisk przestępczości i patologii społecznej. Instytut prowadzi badania naukowe, organizuje seminaria i coroczne „Pracownie Liderów Prawa”, w których swoją wiedzę przekazują słuchaczom m.in. minister i wiceministrowie sprawiedliwości. Informacje o złożonym podpisie potwierdził nam również telefonicznie sam zainteresowany.

Doktor Romanowski był również ekspertem sejmowej komisji śledczej badającej tzw. „aferę Rywina”, a w latach 2005–2007 zajmował stanowisko doradcy Ministra Sprawiedliwości. Od grudnia 2015 r. powrócił do resortu sprawiedliwości, kierowanego ponownie przez Zbigniewa Ziobro, na stanowisko eksperta. Od czerwca 2016 r. pełni funkcje kierownicze w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości – najpierw jako zastępca dyrektora, a obecnie dyrektor.

Zważywszy na fakt, że wśród sędziów ubiegających się o członkostwo w KRS – według mediów – są sędziowie delegowani do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, osoba pełnomocnika rodzi pytania o rzetelność procesu zgłaszania kandydatów do Rady.

Doktor Marcin Romanowski nie jest sędzią. Wydawać by się mogło, że ustawa o KRS wymaga, aby to sędziowie, między sobą, zbierali podpisy i organizowali zgłoszenie kandydatury do Rady. Przepisy ustawy dotyczące pełnomocnika grupy sędziów są jednak niejednoznaczne. W artykule 11b ust. 1 wskazano, że pełnomocnikiem – tak grupy sędziów, jak i obywateli – jest osoba wskazana w pisemnym oświadczeniu pierwszych piętnastu osób z wykazu. Ustawa nie różnicuje więc statusu czy funkcji, jaka ta „osoba” ma pełnić.

Z drugiej jednak strony sam fakt umożliwienia osobie nie piastującej stanowiska w wymiarze sprawiedliwości udziału w „sędziowskiej” grupie zbierającej podpisy poparcia może budzić jeszcze większe wątpliwości. W toku prac nad ustawą o KRS nie przyjęto poprawki, zgodnie z której kandydatami na członków Rady nie mogą być sędziowie delegowani do pełnienia czynności urzędniczych w Ministerstwie Sprawiedliwości, Kancelarii Prezydenta RP czy Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zawodowa zależność od organów władzy publicznej i możliwość wydawania sędziom-urzędnikom poleceń służbowych nie stanowi gwarancji, że ich działania będą sprzyjać dobru wymiaru sprawiedliwości.

Zgodnie z uchwaloną w grudniu nowelizacją ustawy o KRS autorstwa Prezydenta, to nie środowiska sędziowskie, lecz Sejm będzie teraz dokonywał wyboru 15 członków Rady. O niekonstytucyjności takiego rozwiązania i jego niezgodności ze standardami europejskimi wypowiadały się stowarzyszenia zrzeszające sędziów, inne organizacje pozarządowe oraz autorytety prawnicze. Rozwiązanie to powiela mechanizm z zawetowanej w lipcu ustawy o KRS. O wątpliwościach związanych z tą propozycją pisaliśmy już w maju i grudniu.

W ramach rozpoczętej z początkiem roku (a zakończonej 25 stycznia) procedurze zgłaszania kandydatów na członków-sędziów Rady, takie kandydatury mogą złożyć na ręce Marszałka Sejmu:

  1. grupa co najmniej 2000 obywateli, którzy ukończyli 18 lat, mają pełną zdolność do czynności prawnych i korzystają z pełni praw publicznych, oraz
  2. grupa co najmniej 25 sędziów, z wyłączeniem sędziów w stanie spoczynku.

Współpracownicy FOR złożyli w tej sprawie do Sejmu dwa wnioski o dostęp do informacji publicznej, domagając się przekazania wszystkich dokumentów związanych z procedurą zgłaszania kandydatów na członków KRS. W najbliższych dniach mija ustawowy termin na udzielenie odpowiedzi.

Czekamy na komplet dokumentów złożonych do Sejmu w związku z procedurą wyboru kandydatów do KRS. Wśród nich powinny znaleźć się również podpisy sędziów składane pod zgłoszeniami.

Jednocześnie zapytamy Ministerstwo Sprawiedliwości o sam fakt reprezentowania grupy sędziów przez dra Romanowskiego, jak również o polecenia służbowe wydawane sędziom delegowanym do resortu w związku z procesem wyłaniania kandydatów na członków KRS.

Share

Artykuł Kto i jak zgłosił w nocy kandydata do KRS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kto-i-jak-zglosil-w-nocy-kandydata-do-krs/feed/ 0
Własność prywatna – temat zakazany https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wlasnosc-prywatna-temat-zakazany/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wlasnosc-prywatna-temat-zakazany/#respond Thu, 31 Aug 2017 05:30:34 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5359 W lipcu okazało się, iż ochrona własności prywatnej jest według niektórych zbyt kontrowersyjnym tematem, aby mogła być przywoływana podczas lipcowych protestów w obronie sądownictwa przed upolitycznieniem. Tymczasem to właśnie wizja uszczerbku na własności prywatnej w wyniku niesprawiedliwego wyroku zapewne była dla wielu ludzi jednym z podstawowych wyobrażeń, które zmotywowało tych obywateli do wyjścia na ulice […]

Artykuł Własność prywatna – temat zakazany pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

W lipcu okazało się, iż ochrona własności prywatnej jest według niektórych zbyt kontrowersyjnym tematem, aby mogła być przywoływana podczas lipcowych protestów w obronie sądownictwa przed upolitycznieniem. Tymczasem to właśnie wizja uszczerbku na własności prywatnej w wyniku niesprawiedliwego wyroku zapewne była dla wielu ludzi jednym z podstawowych wyobrażeń, które zmotywowało tych obywateli do wyjścia na ulice w obronie sądownictwa.

Demonstracje przeciw upolitycznieniu Sądu Najwyższego, które odbyły się w całej Polsce w dniach 16-24 lipca 2017 r., zgromadziły łącznie prawdopodobnie 200 tysięcy uczestników (dla przykładu, według szacunków organizatorów, w największych polskich miastach 20 lipca protestowało 110 tys. osób). W protestach nie brali udział wyłącznie sympatycy jakiegoś jednego ugrupowania, lecz osoby o bardzo różnych poglądach zarówno na kwestie gospodarcze, jak i społeczno-obyczajowe. Demonstrujących spajało jedno: sprzeciw wobec grozy poddania wyroków sądowych pod dyktando światopoglądu partii rządzącej – zarówno w sądach rejonowych, jak i w Sądzie Najwyższym, który decyduje m.in. o ważności wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Ponieważ w demonstracjach uczestniczyli zarówno sympatycy kolektywistycznej i socjalistycznej Partii Razem, jak i osoby o libertariańskim czy  klasycznie liberalnym spojrzeniu na gospodarkę i państwo; zarówno praktykujący katolicy oraz zwolennicy tradycyjnego modelu rodziny, jak i antyklerykałowie oraz queerowi aktywiści; a także osoby na różny sposób miksujące te poglądy (np. popierające zarówno bezwarunkowy dochód podstawowy, jak i zakaz państwowej pomocy publicznej…) – to nie sposób mówić o tym, że wszyscy uczestnicy lipcowych demonstracji mogliby wspólnie zadeklarować jakiś jednolity zbiór konkretnych propozycji, na wzór programu partii politycznej.

Ten właśnie stan rzeczy wzbudził duże dylematy – i duże emocje. Przykładowo, w opublikowanym przez „Kulturę Liberalną” 26 lipca 2017 r. tekście zatytułowanym „Czego nie robić na protestach” Helena Anna Jędrzejczak pisze, że niektórzy nie szanowali zróżnicowania poglądów uczestników protestów i  próbowali przekształcić demonstracje w manifesty na rzecz powszechnego dostępu do aborcji czy na rzecz legalizacji małżeństw homoseksualnych. Takie dodawanie swoich trzech groszy było, według historyczki idei, de facto przedmiotowym traktowaniem zgromadzonych ludzi: niektóre ugrupowania bądź ich przedstawiciele traktowali protestujące tłumy jako swoich potencjalnych zwolenników, zamiast jako wolnych ludzi, którzy wiedzą, z jakich powodów przyszli na miejski plac. Jak pisze Jędrzejczak,  „Ci, którzy do „3×Veto” dopisują swoje polityczne postulaty, chcą na autentycznych emocjach i zaangażowaniu obywateli zbudować poparcie dla idei, które mogą być dla protestujących obce albo obojętne”. I podaje konkretny przykład: „To, czy popieram rozdział Kościoła od państwa albo prawa mniejszości seksualnych, nie wpływa na moją – zdecydowanie negatywną – ocenę tego, co wydarzyło się kilka dni temu na Krakowskim Przedmieściu. Szczególnie poruszający był występ przedstawicielek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Ich agresywne przemówienie dotyczyło spraw innych niż zadeklarowany przedmiot demonstracji. Było próbą realizacji własnej agendy politycznej, z pewnością podzielanej przez część uczestników, ale jednocześnie dla innych – nie do przyjęcia. A przecież protesty w obronie niezależności wymiaru sprawiedliwości łączyły obywateli i obywatelki we wspólnej sprawie. (…) To, że ktoś na wiecu skanduje „Konstytucja!” albo „Wolność – Równość – Demokracja!” nie oznacza przecież, że popiera rozdział Kościoła od państwa, związki partnerskie albo liberalizację ustawy antyaborcyjnej”. Według współpracowniczki „Kultury Liberalnej”, takie unicestwianie potencjału protestów ponad podziałami poprzez ich przekierowywanie pod jeden konkretny pogląd staje się już w Polsce smutnym zwyczajem: „W październiku ubiegłego [2016] roku osoby, które przyszły protestować przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, dowiedziały się, że celem zgromadzenia jest także walka o jego liberalizację” – relacjonuje historyczka idei.

Myślę, że z artykułu Jędrzejczak przebija bardziej ogólny wniosek, że wśród wielu przeciwników polityki rządu PiS panuje przekonanie, że na demonstracjach dozwolone jest wykluczanie czy wyśmiewanie każdego elementu konserwatywnego światopoglądu (jak na przykład przywiązania do chrześcijaństwa), ponieważ i tak są to „poglądy PiS-owskie” (oczywiście, uznawanie drugiej strony sporu za inherentnie godną wyszydzenia również wiele mówi o kulturze przeciwników PiS; podobny zabieg stosuje też rząd, kiedy wygłasza pełne pogardy wypowiedzi, polegające zazwyczaj na przyrównywaniu protestujących Polek i Polaków do „egoistycznych elit”). Niezależnie od swoich poglądów na kwestie obyczajowe, zgadzam się ze współpracowniczką „Kultury Liberalnej”, że jest absolutnie jasne, iż ci, którzy przyszli bronić sądów przed upolitycznieniem, nie przychodzili na demonstrację na rzecz prawa do aborcji na życzenie czy za wprowadzeniem dodatkowych uprawnień dla mniejszości seksualnych.

Niby w podobnym duchu, co Helena Anna Jędrzejczak, pisze też Ignacy Dudkiewicz, publicysta katolicko-lewicowego magazynu „Kontakt”.  Między tymi dwoma autorami zarysowuje się jednak poważny dysonans. O ile Jędrzejczak pisze o różnicy między protestem przeciwko poddaniu sądów pod dyktando polityków a manifestacją poparcia dla aborcji, to Dudkiewicz uważa, że protest przeciwko upolitycznieniu sądów nie powinien zawierać w sobie elementu poparcia prawa do własności prywatnej. Jak z oburzeniem relacjonuje publicysta 16 lipca w publicznej notce na swoim profilu na Facebooku (dostęp 29.08.2017 r.): „Ktoś, kto wymyślił, żeby na demonstracji w sprawie sądów zaprosić do przemawiania Balcerowicza i Celińskiego bredzących o socjalizmie, prywatyzacji i własności prywatnej, powinien dostać jakiś medal od rządu. Za wyjątkowe mistrzostwo świata uznaję tak przemawiać na demonstracji w sprawie absolutnie kluczowej, która jako jedna z niewielu raczej łączy, niż dzieli różne środowiska opozycyjne w jednej narracji, by odrzucić niemałą część jej uczestników i sprawić, by nie czuli się na niej u siebie. Aż chciałoby się napisać w tym kontekście tekst pod tytułem «Balcerowicz musi odejść»” – pisze Dudkiewicz.

Tymczasem to właśnie obrona własności prywatnej należy do tych „absolutnie kluczowych spraw”, dla których tysiące obywateli zechciały w środku wakacji wyjść na ulice protestować. Zapewne większość demonstrantów do wyjścia z domu przekonała nie sama wizja „protestowania dla obrony sądów dla samej obrony sądów”, ale wyobrażenie sobie tego, co upolitycznienie sądownictwa mogłoby pogorszyć w ich własnym życiu. Co oczywiście, wbrew powszechnej filozoficznej i publicystycznej praktyce oddzielania dobra wspólnego od dobra indywidualnego, jest całkowicie normalne – obrona sądownictwa musi mieć jakąś „treść”, dla której jesteśmy gotowi praworządności bronić. A podstawowym lękiem związanym z niesprawiedliwym wyrokiem sądu – oprócz utraty dobrego imienia oraz kary pozbawienia wolności – są właśnie konsekwencje ekonomiczne, czyli właśnie utrata lub nadszarpnięcie własności prywatnej. Nie chodzi tutaj tylko o upadki jakichś wielkich fortun, ale o zwykłe, codzienne sprawy, jak spór o możliwość wybicia dodatkowego okna czy zabudowania balkonu we własnym mieszkaniu czy spory związane z niespłacaniem pożyczonych pieniędzy oraz z zakupem i sprzedażą jakichś produktów. Przykładowo, upolityczniony sąd może orzec wysoką karę za zmienianie elewacji budynku, ponieważ w danej miejscowości będzie powszechnie wiadomo, że dana osoba nie zgadza się w jakiejś kwestii z partią rządzącą. Z kolei emerytka, która podpisała podsuniętą jej podstępem zgodę na drogą i niemal niemożliwą do zerwania prenumeratę literatury religijnej, może nie uzyskać pozytywnego rozstrzygnięcia sprawy w upolitycznionym sądzie – takim, który wzorem środowiska PiS wyznaje wizję Polski jako ostoi tradycjonalistyczno-kulturowego katolicyzmu (opartego na rytuałach i niekoniecznie mającego coś wspólnego z autentyczną wiarą). Sąd orzekający wedle takiego światopoglądu może uznać, że firma publikująca i sprzedająca religijne książki ma przecież same dobre i ubogacające intencje… (brzmi to dość groteskowo, ale po sprawie Misiewicza czy po treściach przekazywanych w „Wiadomościach” TVP wiemy, że jest to całkiem możliwe…). Z kolei Trybunał Konstytucyjny, już wprawdzie zdemontowany, mógłby – przy założeniu swojej niezależności – uznać niezgodność z Konstytucją jakiegoś podatku, który nadszarpnąłby portfele wielu przeciętnie zarabiających obywateli. Przykładowo, proponowany swego czasu przez Prawo i Sprawiedliwość podatek paliwowy zwiększyłby koszt nie tylko przejazdów luksusowymi samochodami, lecz rzecz jasna także komunikacją miejską.

W gruncie rzeczy każdy, kto porównywał uzależnienie sądownictwa od decyzji ministra do czasów PRL-u, czyli zapewne większość protestujących – w tym młodych, znających PRL z opowieści rodziców – występował między innymi w obronie własności prywatnej i znośnej, jak na Europę początku XXI wieku, sytuacji ekonomicznej, ponieważ socrealistyczna Polska niesie – poza skojarzeniem z brakiem wolności politycznej – równie oczywiste skojarzenie z krajem niedostatku, którego rząd potępia własność prywatną i to, że rynek mógłby odpowiadać na różnorodne oczekiwania konsumentów. „Urodziłem się w PRL, ale w nim nie zdechnę” – często właśnie to hasło z transparentu pewnego manifestanta z 16 lipca z Warszawy jest cytowane w relacjach prasowych podsumowujących protesty. Jak przywołuje portal ePoznan.pl, podczas demonstracji mieszkaniec Poznania, nauczyciel akademicki Piotr Gąsiorowski, mówił: „Czy zauważyliście państwo, że dziś mamy 22 lipca? Dawne święto państwowe PRL upamiętniające wprowadzenie w Polsce dyktatury stalinowskiej. Nie wiem, czy do rządzących dociera w ogóle ironia historii”. O oparciu protestów w obronie sądownictwa między innymi na lęku przed niesprawiedliwym pogorszeniem sytuacji ekonomicznej świadczy także duży aplauz protestujących po wypowiedzi Henryki Krzywonos podczas protestu 16 lipca w Warszawie: „Ja się nie boję. Nie powinniśmy się bać, ale stawiać im czoła. Naród, przede wszystkim młodzi, musza się obudzić. Co zrobicie, jeśli Jarkowi [Jarosławowi Kaczyńskiemu] przyjdzie do głowy zabrać wam komputer i internet? (…) Wyobraźcie sobie, że kurdupel przejeżdża ulicą i podoba się mu wasz dom i go sobie bierze! Nie pozwólmy na to!” (zaznaczę przy tym, że nie popieram używania przez Krzywonos słów obraźliwych wobec Kaczyńskiego). Wreszcie, w „Dzienniku Gazecie Prawnej” z 28-30 lipca Sylwia Czubkowska w tekście „Nowy obowiązek” cytuje protestującą Katarzynę Grygę, 33-letnią pracowniczkę agencji reklamowej, która mimo braku zaufania do polityków uznała, że „ma się spełniać na protestach”. Gryga oburza się na stwierdzenie jednego z prawicowych dziennikarzy, jakoby typowa osoba biorąca udział w lipcowych protestach była „beneficjentem systemu”, który „nie rozumie potrzeb i aspiracji ubogiej większości Polaków”: „Jak nie rozumie? Bo co? Bo jest klasą średnią? Toż nikt nam tego nie dał. Przecież tej klasy średniej w Polsce nie było, musieliśmy sobie sami na wszystko zapracować, wywalczyć, wyszarpać to miejsce, ten nasz nie wiadomo jak wysoki standard życia. Jak mogę być beneficjentką [systemu], skoro państwo nic mi nie podarowało” – ironizuje pod Pałacem Prezydenckim uczestniczka manifestacji. Można powiedzieć, że jej protest w obronie sądów wynika zarówno z jej obawy, że sądy podległe pod polityczne dyktando będą mogły łatwo odebrać jej własny uczciwie zdobyty dorobek ekonomiczny, jak i z obawy, że będą mogły tak uczynić osobom uboższym. Sama manifestantka zresztą nie określa swojego poziomu życia jako szalenie wysokiego.

Własność prywatna zwykłych ludzi łączy się więc ściśle z protestami tysięcy „zwyczajnych” obywateli w obronie praworządności. Tymczasem, jak można się domyślać, Ignacemu Dudkiewiczowi – zgodnie zresztą z ogólnoeuropejskim klimatem publicystycznej pogardy wobec wolności gospodarczej – słowa „własność prywatna” kojarzą się z bardzo zamożnymi mieszkańcami luksusowych dzielnic oraz z przedsiębiorcami rodem z „Ziemi obiecanej” Reymonta i Wajdy, którzy każą robotnikom pracować ponad siły. Słowem – jest to skojarzenie z mitycznymi „neoliberałami”. Tak jakby ludziom o umiarkowanych zarobkach – do których należy również pisząca te słowa – nie zależało na ochronie swojej własności prywatnej, lecz na tym, żeby rząd obłożył ich jakimś fajnym dużym podatkiem. Tymczasem myślę, że pojęcie własności prywatnej – oraz problem potencjalnego zagrożenia dla tej własności – powinno kojarzyć się wcale nie z najbogatszymi, ale przede wszystkim z ludźmi o niskich i umiarkowanych zarobkach. Ich własność prywatna – dochód miesięczny, a być może także rzeczy materialne, np. meble, które ci ludzie będą zmuszeni w wyniku niekorzystnej sytuacji materialnej sprzedać – może pomniejszyć się wskutek niesprawiedliwych decyzji, które mogłyby zostać zniwelowane przez niezależne sądy czy przez niezależny Trybunał Konstytucyjny (na mój napisany w tym duchu komentarz Dudkiewicz odpisał mi 17 lipca, nie tracąc swojego humorystyczno-upraszczającego tonu: „Balcerowicz jako obrońca ubogich – przepraszam, ale tego jeszcze nie grali”). Na nagraniu z demonstracji 16 lipca, dokonanym przez TVP Info (jest to nagranie na żywo, więc nie doszło do potencjalnych manipulacji) widać, że podczas wygłaszania przez Balcerowicza słów „Socjalizm to było społeczeństwo obywatelskie istniejące głównie w kolejkach. (…) Bo własność prywatna była w zasadzie przestępstwem”, niektórzy ludzie ze zrezygnowaniem opuszczają manifestację, a chwilę potem z tłumu słychać okrzyki „kłamstwo!” . Takie reakcje pokazują mniej więcej coś takiego, że ludzie ci doszli do absurdalnego wniosku, iż możliwość łatwego zaspokojenia podstawowych potrzeb materialnych oraz brak lęku przed odebraniem własności prywatnej to zjawiska, które nie powinny być bronione, lecz traktowane pejoratywnie. Sugestywne zjawisko opuszczania opozycyjnych demonstracji – oraz buczenia i gwizdania – przez niektórych uczestników podczas wzmianek mówców o własności prywatnej potwierdzają również ci jej uczestnicy, którzy popierają liberalizm ekonomiczny. Być może to jest trochę wina zwolenników wolności gospodarczej, że „własność prywatna” kojarzona jest w szerszych kręgach tak karykaturalnie – wyłącznie z bogatymi właścicielami firm. Wszak w tekstach i wystąpieniach promujących poglądy wolnościowe, czyli między innymi moralne prawo do posiadania i ochrony własności prywatnej, bardzo dużo można usłyszeć – skądinąd słusznych – wypowiedzi o uwalnianiu przedsiębiorczości oraz o ułatwieniach dla przedsiębiorców. Zdecydowanie za mało – moim zdaniem – słyszy się natomiast o obniżeniu podatków i składek dla „szeregowych” pracowników, aby posiadając więcej pieniędzy, mogli oni bardziej dysponować ich wydawaniem oraz cieszyć się prawem do własności prywatnej.

Wreszcie, w krytykowanym przez Ignacego Dudkiewicza przemówieniu Leszka Balcerowicza nie ma ani cienia sugestii, że Balcerowicz, mówiąc podczas lipcowych protestów o własności i ryzyku socjalizmu, opowiada się – w sposób dzielący zgromadzonych – jedynie w imieniu części protestujących: mianowicie tych mitycznych bogaczy, którzy utracą swoje luksusy. Wręcz przeciwnie, słowa Balcerowicza wskazują na powszechną niedolę obywateli, którzy nie będą mogli kupić najpotrzebniejszych produktów: „Socjalizm to było społeczeństwo obywatelskie stające w kolejkach, bo była zniewolona gospodarka. (…) Własność państwa to władza polityków nad ludźmi. Patrzcie jakie komunikaty wydają Orlen albo Lotos. Oni mówią, że ceny nie wzrosną, bo oni wezmą to na siebie. Te państwowe spółki są częścią tuby propagandowej. Tak to działa, jeżeli się przejmuje gospodarkę. Poza tym gospodarki upolitycznionej, czyli państwowej, nie da się pogodzić z demokracją, bo każdego można wyrzucić, jeżeli jest nieposłuszny”. Kolejki i ryzyko utraty pracy za poglądy polityczne oczywiście nie byłyby bezpośrednim skutkiem wprowadzenia ustaw rządu PiS o sądownictwie, lecz ustawy te, dające w sądownictwie ogromną władzę rządzącym politykom – jak zresztą wspominała doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy, opozycjonistka z czasów PRL Zofia Romaszewska – są „niedopuszczalne”, bo kierowałyby ustrój Polski ku powrotowi do czasów socjalizmu (słusznie dodała przy tym, że obecny stan polskiego sądownictwa również nie jest idealny: „Uzasadnienia wyroków sądu powinny być przede wszystkim zrozumiałe dla obywatela. To nie może wyglądać tak, że (…) właściwie nie da się wywnioskować, dlaczego zapadł taki, a nie inny wyrok. Poza tym sprawy sądowe nie mogą trwać miesiącami czy nawet latami. Obecnie można wyszukać tysiąc powodów, dla których rozprawy mogą toczyć się w nieskończoność”).

Te same przez się stojące w obronie „zwykłego człowieka” wypowiedzi ekonomisty o konieczności uniknięcia powrotu do gospodarki niedoborów, opartej na staniu w kolejkach, zostały przez gospodarczą lewicę – która ponoć wyróżnia się szczególną troską o osoby niezamożne – skwitowane następującymi słowami: „Widmo zmiany zostaje (…) rozbrojone przez ultra-neoliberalne tyrady Leszka Balcerowicza”. Fraza ta występuje w opublikowanym 24 lipca przez „Praktykę Teoretyczną”, „Codziennik Feministyczny” i „Nowego Obywatela” liście zatytułowanym „Żegnaj III RP. List do środowisk lewicowych”, którego sygnatariuszami są m.in. antropolożka i członkini Partii Razem Małgorzata Joanna Adamczyk, socjolog z Partii Razem Jan Sowa, filozof polityki Andrzej Szahaj – oraz wspomniany już Ignacy Dudkiewicz z „Kontaktu”.

Lipcowe protesty AD 2017 są często – zarówno przez uczestników, jak i komentatorów – porównywane do protestów „Solidarności” w latach 80. XX wieku. Tegoroczni demonstrujący często zresztą skandowali hasło „Solidarność”. Nawiązywał do tego hasła również sam Dudkiewicz, który 21 lipca pod Sejmem mówił: „Zwyciężymy bez przemocy, nie będziemy odpowiadać nienawiścią na nienawiść, obelgami na obelgi. Bo wiemy, że solidarność jest silniejsza!”. Absurdalne jest więc zjawisko, kiedy ci sami uczestnicy i komentatorzy, którzy porównują lipcowe protesty do „Solidarności”, twierdzą, że poruszanie na tych protestach tematu własności prywatnej jest niestosowne i stanowi „brednie”. Nie wiedzą chyba, że protesty w latach 80. odbywały się nie tylko w imię abstrakcyjnych wartości, ale także przeciw powszechnej biedzie i sklepowym kolejkom, jakie panowały w państwie ignorującym zasadę własności prywatnej.

(Ponadto, mimo głoszenia zasady wyrzekania się obelg, doskonale widać, że owi nawiązujący do idei solidarności krytycy gospodarczego liberalizmu uważają zwolenników własności prywatnej za tak złych, że wyjętych spod konieczności stosowania wobec nich zasady braku obelg – bo przecież nie da się nie zauważyć, że obelgą z pewnością jest uznanie przez Dudkiewicza wolnościowych poglądów za „brednie”…)

 

 

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Własność prywatna – temat zakazany pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wlasnosc-prywatna-temat-zakazany/feed/ 0
Sędziowie-znachorzy, czyli dlaczego zmiany w sądownictwie dotyczą nas wszystkich https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sedziowie-znachorzy-czyli-dlaczego-zmiany-w-sadownictwie-dotycza-nas-wszystkich/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sedziowie-znachorzy-czyli-dlaczego-zmiany-w-sadownictwie-dotycza-nas-wszystkich/#respond Tue, 18 Jul 2017 08:46:24 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5265 W ostatnich dniach znowu słyszymy wiele o tym, że trójpodział władzy, niezawisłość sędziowska, a nawet sama demokracja są w Polsce zagrożone. Co to oznacza? W tym tekście przedstawiam dość wymowną metaforę. Mam nadzieję, że pomoże ona zrozumieć tym wszystkim, którzy nadal nie zdają sobie sprawy z powagi obecnej sytuacji, dlaczego tak właściwie to, co robi […]

Artykuł Sędziowie-znachorzy, czyli dlaczego zmiany w sądownictwie dotyczą nas wszystkich pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W ostatnich dniach znowu słyszymy wiele o tym, że trójpodział władzy, niezawisłość sędziowska, a nawet sama demokracja są w Polsce zagrożone. Co to oznacza? W tym tekście przedstawiam dość wymowną metaforę. Mam nadzieję, że pomoże ona zrozumieć tym wszystkim, którzy nadal nie zdają sobie sprawy z powagi obecnej sytuacji, dlaczego tak właściwie to, co robi PiS, jest złe, dlaczego dotyczy to nas wszystkich i dlaczego jest to najwyższy czas, by okazać swój obywatelski sprzeciw – chociażby dołączając do manifestacji organizowanych przeciwko najnowszym zmianom w prawie.

Wyobraźmy sobie, że PiS uchwala ustawę, zgodnie z którą od jutra choroby różnej maści (te śmiertelne też) będą leczone alternatywnymi metodami leczenia, a krajowych konsultantów (również tych do spraw onkologii) zastąpią znachorzy. Wśród znachorów nie ma żadnych doktorów nauk medycznych, żadnych profesorów. A jak są, to tacy, którzy budzą wyłącznie kontrowersje w środowisku – zamiast chemioterapii pacjentom chorym na raka przepisują pijawki. W tej sytuacji nietrudno sobie wyobrazić protesty lekarzy. „To skandal!” – krzyczą oburzeni profesorowie i całe środowisko medyczne… Podobnie reaguje część chorych – wolą być leczeni metodami sprawdzonymi. Pewnymi. Opartymi na doświadczeniu medycyny w Polsce i zagranicą. Jest jeszcze ta część społeczeństwa, która pozostaje absolutnie niewzruszona – „bo ta cała zmiana ich w ogóle nie dotyczy..”, „bo oni są zdrowi…”

Zastanówmy się, czy aby na pewno te reformy nie dotyczą także tych ostatnich. Czy kiedy zachorują, nie woleliby zostać potraktowani według kształconych przez lata standardów, zamiast pijawkami? Czas na wyjaśnienie metafory.

Zdaje się, że mamy w Polsce zbyt krótkie doświadczenie z demokracją, aby zakorzeniły się w nas wszystkich podstawowe wartości, mechanizmy i tradycje demokratyczne. Brakuje też edukacji obywatelskiej. Właśnie dlatego przeciętny Kowalski nie widzi niebezpieczeństwa, jakie niosą za sobą PiS-owskie zmiany w ustawach o KRS, o u stroju sądów powszechnych i o SN. Niestety, Kowalski nie widzi, że zamiana sędziów na najwyższych stanowiskach na „sędziów-znachorów”* ma dla każdego z nas takie samo znaczenie jak zmiana z przypowieści powyżej. Tym „śmiertelnie chorym” w mojej metaforze jest przecież każdy, kto staje przed sądem ostatniej instancji (SN). To prawda, że nigdy nie dostaniemy gwarancji wygrania naszej sprawy w sądzie – podobnie jak nieznany może być efekt leczenia. Ważne jest natomiast to, by sędzia (tak samo jak lekarz) zrobił wszystko, co w jego mocy i zgodnie ze stanem jego wiedzy, by nasza sprawa została przeprowadzona od początku do końca według procedury (zgodnie z prawem). Chodzi zwłaszcza o to, żeby sędzia taką możliwość w ogóle miał.

Dlatego właśnie trzeba zadać sobie pytanie, co się stanie, jeśli na mocy projektowanej ustawy o SN Minister Ziobro (a według planowanych poprawek do projektu** – Krajowa Rada Sądownictwa) zdejmie z urzędu sędziów SN obranych zgodnie z prawem (sędziów niezawisłych i nieusuwalnych – por. art. 178, 180 Konstytucji) i obsadzi na ich miejsce „sędziów-znachorów”? Czy ci nowi sędziowie podadzą nam chemię, czy pijawki? Z pewnością taki sędzia-znachor nie tylko nie będzie gwarantował niezawisłości. Jest też duża szansa na to, że (tak jak niektórzy sędziowie TK w ostatnich miesiącach) wyprze się on wartości, które na studiach prawniczych wkłada się studentom prawa do głów i że będzie on orzekał zgodnie z interesem… partii. Pamiętajmy, że jeżeli prezydent nie zawetuje zmian w ustawie o KRS, „nowa” Krajowa Rada Sądownictwa będzie organem w zasadzie kontrolowanym przez MS. Zapowiedziane poprawki do projektu ustawy o SN niewiele więc zmienią.

Momencik! Ale przecież nie każdemu (na szczęście) zdarza się „zachorować śmiertelnie”! Ktoś może np. złamać tylko nogę, czytaj: pójdzie ze swoją sprawą nie do sądu ostatniej, ale pierwszej instancji. I co wtedy? A to, że sterowani lub zastraszani przez władzę wykonawczą sędziowie w sądach rejonowych, czy okręgowych mogą już wkrótce na złamanie nogi przepisywać 10 przysiadów każdemu, kto zalazł za skórę Ministrowi Sprawiedliwości vel. Prokuratorowi Generalnemu. Czyli (w najgorszym, lecz możliwym scenariuszu) będą orzekać tak, aby nie narazić się na utratę stanowiska.  Przypomnijmy, że na mocy uchwalonej już ustawy o ustroju sądów powszechnych MS będzie mógł m.in. arbitralnie powołać i odwołać ze stanowiska każdego prezesa sądu powszechnego***. A zatem, jeżeli prezydent podpisze przegłosowane już ustawy o KRS i o ustroju sądów powszechnych, ta smutna metafora opisana powyżej stanie się smutną rzeczywistością każdego z nas. Nie możemy do tego dopuścić.

O to właśnie tym wszystkim chodzi. Nawet jeżeli na razie jesteśmy zdrowi (nie musimy iść do sądu), to nigdy nie wiemy, kiedy będziemy potrzebowali, aby naszą sprawę rozstrzygnął niezawisły sędzia w niezależnym sądzie. Konstytucja gwarantuje nam „prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd” (art. 45 ust. 1). Brońmy tego prawa, zanim zostanie nam odebrane. Zaufajmy przy tym prawnikom, którzy teraz krzyczą „SKANDAL!” i przekonują nas według swojej najlepszej wiedzy, że na naszych oczach dokonuje się zamach na demokrację. Zaufajmy im, bo prawnicy swoje wykształcenie zdobywają przez lata nie po to (nie tylko po to?) by skrzętnie robić na tym pieniądze, ale również po to, żeby móc wykorzystać swoje wykształcenie i pomagać nam wszystkim. Tak samo jak lekarze. Warto wsłuchać się w ich głosy i przeanalizować sprawę, możliwie w oderwaniu od upodobań partyjnych. A potem należy wyciągnąć z tej analizy wnioski i… wyjść na ulicę****.

Mam nadzieję, że pomogłam.

* por. art. 24 projektu ustawy o SN, zgodnie z którym sędzią SN będzie mógł zostać magister prawa-prokurator IPN (Druk sejmowy 1727, dostępny w Internecie: https://sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/druk.xsp?nr=1727 )

** https://www.pap.pl/aktualnosci/news,1015446,poslowie-pis-zglosza-poprawke-do-projektu-ustawy-o-sadzie-najwyzszym.html

*** por. szczegółową analizę zmian w ustawie o KRS i o sądach powszechnych autorstwa Patryka Wachowca (Analiza 10/2017: Kolejny zamach PiS na niezawisłość wymiaru sprawiedliwości: zmiany w KRS i ustroju sądów, dostępna w Internecie: https://for.org.pl/pl/a/5396,analiza-10/2017-kolejny-zamach-pis-na-niezawislosc-wymiaru-sprawiedliwosci-zmiany-w-krs-i-ustroju-sadow )

**** O tym, że wyjście na ulicę każdego z nas ma wpływ na decyzje obecnej władzy, świadczą chociażby doniesienia medialne o planach wniesienia poprawek do projektu ustawy o SN (co samo w sobie jest interesujące – projekt miał być projektem poselskim i jeszcze nie odbyło się żadne jego czytanie, a MS już teraz „inicjuje” wniesienie poprawek do najbardziej drażliwych przepisów ustawy). Pamiętajmy, że planowane poprawki nic nie zmienią, jeśli prezydent podpisze przegłosowane już ustawy o KRS i o ustroju sądów powszechnych. Ustawa o SN to tylko dopełnienie wielkich zmian, wprowadzanych z hukiem i niezgodnie z Konstytucją przez PiS.

Share

Artykuł Sędziowie-znachorzy, czyli dlaczego zmiany w sądownictwie dotyczą nas wszystkich pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sedziowie-znachorzy-czyli-dlaczego-zmiany-w-sadownictwie-dotycza-nas-wszystkich/feed/ 0
Jak usprawnić działanie wymiaru sprawiedliwości? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-usprawnic-dzialanie-wymiaru-sprawiedliwosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-usprawnic-dzialanie-wymiaru-sprawiedliwosci/#respond Mon, 26 Sep 2016 10:23:41 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4303 Najważniejszy akt prawny Rzeczypospolitej Polski – Konstytucja – stanowi, że „każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”[1]. Podstawowa zasada dostępu do sądu ujęta jest także w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: „każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie […]

Artykuł Jak usprawnić działanie wymiaru sprawiedliwości? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Najważniejszy akt prawny Rzeczypospolitej Polski – Konstytucja – stanowi, że „każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”[1]. Podstawowa zasada dostępu do sądu ujęta jest także w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: „każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd”[2]. Jednak czy w praktyce wymiar sprawiedliwości w Polsce jest niezależny, bezstronny i niezawisły? Czy sądy orzekają bez nieuzasadnionej zwłoki i w rozsądnym terminie? Czy wymiar sprawiedliwości w Polsce funkcjonuje efektywnie?

Jedynie 28% Polaków twierdzi, że wymiar sprawiedliwości działa w Polsce dobrze. Tylko 22% Polaków uważa, że sędziowie w Polsce w orzekaniu wyroków są niezawiśli i nie podlegają żadnym naciskom z zewnątrz, a aż 25% wskazuje korupcję wśród sędziów jako jeden z najistotniejszych problemów dotyczących polskiego wymiaru sprawiedliwości.[3] Także według międzynarodowego raportu Global Competitiveness Report, w Polsce sędziowie są mniej niezawiśli niż w większości pozostałych państw członkowskich UE.[4]

W kontekście zapewnienia niezależności sądów, bardzo niebezpieczny jest toczący się w ostatnich miesiącach spór wokół Trybunału Konstytucyjnego. Należy rozstrzygnąć go w sposób kompromisowy, ale – przede wszystkim – zgodny z prawem. W tych okolicznościach trzeba szczególnie pamiętać o fundamentalnej zasadzie: lex retro non agit.

Również unia personalna – połączenie funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego – która została utworzona na mocy uchwalonej w styczniu 2016 roku ustawy Prawo o prokuraturze, wpływa niekorzystnie na sprawność i niezależność prokuratury. Powoduje zbyt dalekie podporzadkowanie prokuratury władzy wykonawczej, a tym samym jest zagrożeniem dla niezależności całego wymiaru sprawiedliwości. Pogląd taki wydały podczas opiniowania projektu ustawy zarówno Sąd Najwyższy[5], jak i Krajowa Rada Prokuratury[6]. Także Prokurator Generalny zaopiniował, że „deklarowana projektem niezależność prokuratora przy realizacji jego ustawowych zadań pozostaje iluzoryczna”[7].

Efektywność najczęściej definiowana jest jako stosunek nakładów do efektów. Na wymiar sprawiedliwości – sądy, prokuraturę i pomoc prawną – wydajemy, obok Bułgarii i Słowenii, najwięcej spośród państw UE: 0,468% PKB per capita. Także pod względem ilości kadry sędziowskiej jesteśmy potęgą, bowiem średnio w krajach UE jest 19,2 sędziów na 100 tysięcy mieszkańców, zaś w Polsce prawie 40% więcej, bo aż 26,2. Poziom zatrudnienia personelu pozasędziowskiego w sądach jest jeszcze bardziej imponujący – bowiem w UE średnio przypada 66,7 osób z personelu pozasędziowskiego na 100 tysięcy mieszkańców, w Polsce natomiast niemalże 60% więcej – 106, więc jest tylko w Chorwacji i Słowenii. Dysponujemy także ogromną kadrą prokuratorów, gdyż mamy ich ponad 6 tysięcy, co daje nam pierwsze miejsce pośród krajów unijnych.[8] Polska wyróżnia się wysokimi wydatkami na wymiar sprawiedliwości, a także wyjątkowo liczną „armią” sędziów i innych pracowników sądów, jednak czy wykorzystujemy te nakłady w sposób efektywny?

Polska, obok Słowacji i Grecji, ma najniższy spośród krajów UE wskaźnik CR opanowania wpływu spraw cywilnych i gospodarczych w sądach I instancji, co oznacza, że więcej spraw napływa do sądów, niż jest rozpatrzonych. Można także zauważyć niebezpieczną tendencję gwałtownego i regularnego spadku tego wskaźnika na przestrzeni lat. Europejska Komisja Efektywności Wymiaru Sprawiedliwości zwraca uwagę na to, że w Polsce (a także Słowacji) sytuacja jest szczególnie problematyczna, ponieważ wskaźnik CR jest niższy niż 100%[9]. Oznacza to w praktyce, że w polskich sądach z roku na rok narastają niezałatwione sprawy, wymiar sprawiedliwości coraz bardziej się „zatyka”.

Polskie sądy z roku na rok orzekają z coraz bardziej narastającymi opóźnieniami, co potwierdza oprócz raportów międzynarodowych także samo Ministerstwo Sprawiedliwości. Według raportu „Mierniki wymiaru sprawiedliwości”, zarówno odsetek spraw rozpatrywanych przez sądy I instancji, w których czas trwania postępowania przekracza 12 miesięcy, jak i wskaźnik pozostałości głównych kategorii spraw były w 2015 roku najwyższe na przestrzeni ostatniej dekady.[10] Liczba spraw załatwionych poprzez zasądzenie kwoty pieniężnej jako odszkodowania  z tytułu przewlekłości spraw rozpatrywanych w sądach okręgowych i apelacyjnych, a także ogólna kwota zasądzonych odszkodowań, są z roku na rok coraz wyższe. Ogólna kwota zasądzonych odszkodowań z tytułu przewlekłości sądów w roku 2015 wrosła prawie 3-krotnie w stosunku do roku 2009 i wyniosła niemalże 5 milionów złotych.[11] Przewlekłość postępowań sądowych jest też najczęstszym wskazywanym przez Polaków problemem dotyczącym wymiaru sprawiedliwości,  bo jako główny problem formułuje go aż 49% badanych[12]. Na podstawie tych faktów można wnioskować, że polskie sądy nie orzekają bez nieuzasadnionej zwłoki, a terminy rozpatrywania spraw są raczej nierozsądne, niżli „rozsądne”. Mitem jest często powtarzana opinia, jakoby nawarstwienie spraw i niewydolność wymiaru sprawiedliwości w Polsce było spowodowane zbyt dużym napływem spraw i obciążeniem pracą sędziów i prokuratorów. Wskaźniki ilość spraw procesowych cywilnych i gospodarczych przypadających na sędziego są w Polsce niskie na tle pozostałych krajów UE [13].

Kolejnym problemem w kontekście niskiej efektywności wymiaru sprawiedliwości jest zjawisko inflacji prawa. W 2014 roku w Polsce weszło w życie 25,6 tysięcy stron nowego prawa, czyli najwięcej od co najmniej 1918 roku[14]. Zdecydowanie trudniej jest orzekać w warunkach, gdy władza tworzy bardzo dużą ilość prawa wątpliwej jakości, niejednokrotnie wewnętrznie sprzecznego. Prowadzi to do uznaniowości w interpretacji prawa, częstym uchylaniem przepisów przez wyższe instancje, a tym samym powoduje wydłużanie procesu orzekania przez sądy.

Dlatego uważam, że powinny powstać rozwiązania obligujące ustawodawcę do szerszych konsultacji z przedsiębiorcami, organizacjami pracodawców, środowiskami akademickimi, organizacjami pozarządowymi, a także think tankami przed wprowadzaniem proponowanych przepisów prawa. Takie pogłębione konsultacje na szeroką skalę służyłyby wprowadzaniu w Polsce prawa jak najlepszej jakości. Prawo w Polsce zdecydowanie wymaga stabilizacji, dlatego powinniśmy wyeliminować sytuacje, kiedy to prawo wymaga zmian nim nawet wejdzie w życie. Ustawodawca powinien także zacząć wreszcie rzetelnie prowadzić ocenę skutków regulacji (OSR), monitorować i „inwentaryzować” przepisy, co przyczyniłoby się do stanowienia lepszego prawa.

Efekty polskiego sądownictwa muszą być współmierne do nakładów, które są relatywnie wysokie. W Polsce konieczne jest nie nieustanne podnoszenie wydatków na sądy, ale podniesienie efektywności wymiaru sprawiedliwości. Można zyskać to poprzez – przede wszystkim – zmodernizowanie systemu zarządczego w sądach i lepsze dostosowanie zasobów do potrzeb lokalnych. Należy identyfikować najbardziej efektywne procedury w zarządzaniu sądami, zarówno w Polsce jak i za granicą i dokonywać koniecznych i odpowiednich zmian w całym wymiarze sprawiedliwości, to znaczy rozpowszechniać je w całym kraju.

Kluczem do naprawy niewydolnego sądownictwa jest porzucenie archaicznych i nadmiernie rozbudowanych, nieuzasadnionych we współczesnej rzeczywistości, procedur. Zarządzanie przebiegiem postępowań sądowych powinno podlegać systemowej optymalizacji. Problemem jest na przykład kulturowe przyzwyczajenie do tradycyjnego obiegu dokumentów w postaci papierowej, zamiast elektronicznej, co negatywnie wpływa na szybkość obiegu dokumentów, powoduje wydłużanie czasu orzekania i przyczynia się do powiększania niedrożności wymiaru sprawiedliwości.

Należy także stworzyć bodźce do rozwiązywania części spraw poza sądami poprzez metody alternatywne jak na przykład mediacje. Powodowałoby to nie tylko częściowe odciążenie wymiaru sprawiedliwości , ale także zwiększałoby zaufanie między podmiotami gospodarczymi i osobami fizycznymi, co pozytywnie wpływałoby na polską gospodarkę. Moim zdaniem niezbędne jest także wyłączenie części spraw z wymiaru sprawiedliwości (np. KRS).

Konstytucja gwarantuje każdemu z nas prawo do sądu. Sądu niezawisłego i orzekającego bez nieuzasadnionej zwłoki. Niestety – jak wynika z badań, raportów i analiz – tylko teoretycznie. Polski wymiar sprawiedliwości jest niewydolny przez mało efektywne zarządzanie pracą sądów, złą alokację posiadanych zasobów (finansowych i kadrowych), niestabilne prawo złej jakości, biurokrację i archaiczne procedury.

Chciałabym, żeby rządzący potrafili zidentyfikować czynniki zatykające rurę wydechową polskiego wymiaru sprawiedliwości i mądrze dążyli do jej udrożnienia, bowiem w przeciwnym wypadku samochód w końcu po prostu nie odpali.

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.


[1] Art. 45 Ust. 1, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej

[2] Art. 6, Prawo do rzetelnego procesu sądowego, Europejska Konwencja Praw Człowieka,

[3] O przestrzeganiu prawa i funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, CBOS, 2013

[4] The Global Competitiveness Report 2015-2016, World Economic Forum

[5] Opinia w sprawie projektu ustawy Prawo o prokuraturze BSA IIN-021-2-3/16, Sąd Najwyższy, Biuro Studiów i Analiz

[6] Uchwała Nr 1/2016 Krajowej Rady Prokuratury z dnia 11stycznia 2016 roku w sprawie projektu ustawy Prawo o prokuraturze oraz projektu ustawy Przepisy prowadzające ustawę Prawo o prokuraturze

[7] Opinia Prokuratora Generalnego w sprawie projektu ustawy Prawo o prokuraturze oraz projektu ustawy Przepisy prowadzające ustawę Prawo o prokuraturze PG VII 025/399/15 dot. GMS-WP-173-198/15 i GMS-WP-173-2/16

[8] European judicial systems – Edition 2014 (2012 data): efficiency and quality of justice, CEPEJ

[9] European judicial systems – Edition 2014 (2012 data): efficiency and quality of justice, CEPEJ

[10] Wymiar sprawiedliwości – mierniki 2006-2015, Ministerstwo Sprawiedliwości.

[11] Odszkodowania z tytułu przewlekłości; sprawy rozpatrywane w sądach okręgowych i apelacyjnych w latach 2009-2015, Wydział Statystycznej Informacji Zarządczej, Departament Strategii i Funduszy Europejskich Ministerstwa Sprawiedliwości

[12] O przestrzeganiu prawa i funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, CBOS, 2013

[13] European judicial systems – Edition 2014 (2012 data): efficiency and quality of justice, CEPEJ

[14] Legislacyjna burza szkodzi polskim firmom; Barometr stabilności otoczenia prawnego w polskiej gospodarce, Grant Thornton


Share

Artykuł Jak usprawnić działanie wymiaru sprawiedliwości? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-usprawnic-dzialanie-wymiaru-sprawiedliwosci/feed/ 0
Internetowa rewolucja w procedurze cywilnej https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/internetowa-rewolucja-w-procedurze-cywilnej/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/internetowa-rewolucja-w-procedurze-cywilnej/#respond Thu, 14 Jul 2016 10:00:18 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3835 Instytucja doręczeń przesyłek sądowych i prokuratorskich funkcjonuje w polskim prawie od samego początku, w przeciągu ostatnich 25 lat uległa zmianom 10 razy[1]. Najbardziej znacząca zmiana nastąpiła i jest rozwijana w polskim prawie od tego roku. Od kwietnia 2016 r. w systemie doręczeń w postępowaniu cywilnym nastąpiły istotne zmiany poprzez wprowadzenie aplikacji CaSuS, czyli tzw. „Elektroniczne […]

Artykuł Internetowa rewolucja w procedurze cywilnej pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: https://ec.europa.eu/justice/criminal/european-e-justice/

Instytucja doręczeń przesyłek sądowych i prokuratorskich funkcjonuje w polskim prawie od samego początku, w przeciągu ostatnich 25 lat uległa zmianom 10 razy[1]. Najbardziej znacząca zmiana nastąpiła i jest rozwijana w polskim prawie od tego roku. Od kwietnia 2016 r. w systemie doręczeń w postępowaniu cywilnym nastąpiły istotne zmiany poprzez wprowadzenie aplikacji CaSuS, czyli tzw. „Elektroniczne Biuro Podawcze”[2]. Wybór doręczenia elektronicznego będzie stanowił prawo, a nie obowiązek. Wyboru takiego będzie można dokonać poprzez wniesienie pisma za pośrednictwem systemu teleinformatycznego dla konkretnej sprawy[3]. Doręczenie elektroniczne nastąpi z chwilą zalogowania się do systemu teleinformatycznego. Zastosowanie ma tu również termin 14 dni, po upływie którego pismo uznaje się za dostarczone – nawet jeżeli strona nie zaloguje się do systemu[4]. Akta elektroniczne znajdujące się w systemie będą stanowiły pełnoprawne dokumenty, a ich autentyczność zapewniać będzie wydruk weryfikacyjny, czyli dokument zawierający dodatkowo numer weryfikacyjny.

Aplikacja obsługująca system ma być gotowa od dnia 8 września 2019 r. Tak późny termin realizacji projektu, według koordynatora systemu Szymona Wiśniewskiego[5] z Ministerstwa Sprawiedliwości, spowodowany jest koniecznością ujednolicenia systemów teleinformatycznych we wszystkich sądach oraz czasem potrzebnym na wdrożenie jednolitego systemu[6]. Minister podkreślił, że powstały trzy odmienne koncepcje. Pierwsza z nich zakłada inicjatywę sądu, kolejna stworzenie jednego systemu centralnego od podstaw, z kolei ostatnia przewiduje wybór jednego spośród istniejących już systemów[7].

Wiadomo jednak, że system powstanie na podstawie dobrze ocenianego elektronicznego postępowania upominawczego prowadzonego przez Sąd Rejonowy w Lublinie[8]. Doręczenie elektroniczne jest obecnie stosowane z sukcesem w wybranych postępowaniach: EPU (Elektroniczne Postępowanie Upominawcze), S-24 (system umożliwiający m.in. zawiązanie i rejestrację spółki z o.o.), epw (Elektroniczne postępowanie wieczystoksięgowe), Krajowy Rejestr Sądowy i Rejestr Zastawów[9].

Również zagranicznej praktyce sądowej znana jest instytucja doręczeń z wykorzystaniem rozwiązań informatycznych, w tym mediów społecznościowych. W jednej ze spraw w Wielkiej Brytanii w 2012 r., Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii uznał doręczenie pozwu poprzez zamieszczenie go na profilu Facebook pozwanego za skuteczne. W sprawie tej powód wykazał, że pozwany ma konto na tym portalu i na bieżąco z niego korzysta (sprawa AKO Capital LLP i AKO Master Fund przeciwko Fabio de Biase)[10]. Praktyka ta była wcześniej stosowana w county court w Australii i Nowej Zelandii. Sądy tych państw dopuściły w 2009 r. na doręczenie nakazu za pośrednictwem Twittera[11]. Ponadto w Portugalii funkcjonuje możliwość przeprowadzenia postępowania w sprawach z zakresu prawa cywilnego (zainicjowanie postępowania, wymiana pism sądowych, dostarczenie wyroku przez sąd, złożenie apelacji od wyroku) za pośrednictwem Internetu[12].

W środowisku prawniczym pojawiały się głosy sprzeciwu wobec nowego systemu doręczeń za pośrednictwem systemu teleinformatycznego. Prawnicy wskazują na problemy z niesprawną infrastrukturą, która powoduje, że część informacji nie pokazuje się w systemie[13]. Kwestia ta dyskutowana była również podczas Konferencji „Elektroniczne Biuro Podawcze” zorganizowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości w Warszawie dnia 10.09.2015r. Dr Anna Zielińska oraz dr Sylwia Kotecka oceniły system jako ułomny wskazując, że nie są w nim umieszczane dokumenty, a jedynie informacje, że dany dokument wpłynął do sądu[14]. Jest również grupa zwolenników e-doręczeń.    Prof. Jacek Widło z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego stwierdził, że sędziowie muszą się przyzwyczaić do akt na monitorze: „dziś akta są formowane modłę dziewiętnastowieczną, tu mamy odmienną koncepcję”[15]. Według niektórych system ten stanowi odpowiedź na postulowane przez środowiska prawnicze zwiększenie wykorzystania środków komunikacji elektronicznej w postępowaniu sądowym[16].

Powyższe stwierdzenia prowadzą do refleksji, iż ważne jest, by system elektronicznych doręczeń wykonany był poprawnie (w tym spełniał oczekiwania użytkowników i realizował podstawowy cel usprawnienia komunikacji pomiędzy sądami a osobami, które z sądów korzystają), aby zmniejszyć ilość osób sprzeciwiających się tej idei. Elektroniczne Biuro Podawcze jest dobrą zmianą w kierunku informatyzacji, która spełnia jednocześnie założenia Programu Zintegrowanej Informatyzacji Państwa do 2020 r.[17]. Warto tworzyć nowe obszary, w których obywatele mogą komunikować się z instytucjami publicznymi przez Internet – na dłuższą metę będzie to komunikacja sprawniejsza i tańsza. System teleinformatyczny wymaga jednak jeszcze wielu prac, by sądy zupełnie odeszły od „modły dziewiętnastowiecznej” i przeszły przez rewolucję cyfrową.


[1] Arty.139 Ustawy Kodeks postępowania cywilnego z dnia 17.11.1064r., Dz.U. 1964 nr 43 poz. 296.

[2] Niemczek Monika, Zmiany w systemie doręczeń w postępowaniu cywilnym – 2016 r., dostępne na stronie: https://www.infor.pl/prawo/w-sadzie/postepowanie-sadowe/739230,Zmiany-w-systemie-doreczen-w-postepowaniu-cywilnym-2016-r.html;

[3] Rabiega Hubert, Elektroniczne biuro podawcze od 2016. Jakie zmiany w sądach?, dostępne na stronie: https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/906713,elektroniczne-biuro-podawcze-2016.html; Zgodnie z art. 781 oświadczenie woli złożone w formie elektronicznej jest równoważne z oświadczeniem woli złożonym w formie pisemnej (brzmienie ustawy z dnia 10 lipca 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw , Dz.U. 2015 poz. 1311);

[4] Niemczek Monika, Zmiany w systemie doręczeń w postępowaniu cywilnym – 2016 r., dostępne na stronie: https://www.infor.pl/prawo/w-sadzie/postepowanie-sadowe/739230,Zmiany-w-systemie-doreczen-w-postepowaniu-cywilnym-2016-r.html; zgodnie z rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości z dnia 20 października 2015 r. w sprawie trybu i sposobu dokonywania doręczeń elektronicznych, które obowiązuje od 1 kwietnia 2016 r., Dz.U. 2015 poz. 1776;

[5] Zastępca Dyrektora Departamentu Strategii i Funduszy Europejskich MS

[6] Konferencja, 10.9.2015 : Szymon Wisniewski, Zastępca Dyrektora Departamentu Strategii i Funduszy Europejskich Ministerstwa Sprawiedliwości, CaSuS jako rozwiazanie strategiczne dla sądownictwa. Rola EBP;

[7] Wąsowska Karolina, Notatka z Konferencji „Elektroniczne Biuro Podawcze” zorganizowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości w dniu 10.09.2015r., Forum Obywatelskiego Rozwoju

[8] Elektroniczne biuro podawcze za kilka lat możliwe w każdej sprawie cywilnej, dostępne na stronie: https://www.kancelaria.lex.pl/czytaj/-/artykul/elektroniczne-biuro-podawcze-za-kilka-lat-mozliwe-w-kazdej-sprawie-cywilnej

[9] Wystapienie Prof. Jacek Gołaczyński Pełnomocnik Ministra  Sprawiedliwości ds. informatyzacji sądownictwa na Konferencji EBP w Warszawie dnia 10.09.2015r.; Templina Andrzej, Zalesińska Anna, Prawnicy o zmianach w sądownictwie: Temida wolna od reliktów, dostępnie dnia 7.07.2016r. na stronie: https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/306119975-Prawnicy-o-zmianach-w-sadownictwie-Temida-wolna-od-reliktow.html;

[10] Rushton Katherine, Legal claims can be served via Facebook, High Court judge rulet, dostępne na stronie:https://www.telegraph.co.uk/finance/newsbysector/mediatechnologyandtelecoms/9095489/Legal-claims-can-be-served-via-Facebook-High-Court-judge-rules.html

[11] Solicitors Journal 2012, Service by social media will only be allowed in limited circumstances,d ostępne na stronie: https://www.solicitorsjournal.com/crime/procedure/service-social-media-will-only-be-allowed-limited-circumstances;

[13] E-doręczenia! Czy adwokaci masowo polikwidują konta na portalach informacyjnych sądów?, Dyskusja opublikowana dnia 9.01.2016 na stronie:https://palestrapolska.wordpress.com/2016/01/09/e-doreczenia-czy-adwokaci-masowo-polikwiduja-konta-na-portalach-informacyjnych-sadow/ ;

[14] Wąsowska Karolina, Notatka z Konferencji „Elektroniczne Biuro Podawcze” zorganizowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości w dniu 10.09.2015r., Forum Obywatelskiego Rozwoju

[15] Elektroniczne biuro podawcze za kilka lat możliwe w każdej sprawie cywilnej, dostępne na stronie: https://www.kancelaria.lex.pl/czytaj/-/artykul/elektroniczne-biuro-podawcze-za-kilka-lat-mozliwe-w-kazdej-sprawie-cywilnej;

[16]Templina Andrzej, Zalesińska Anna, Prawnicy o zmianach w sądownictwie: Temida wolna od reliktów, dostępnie na stronie: https://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/306119975-Prawnicy-o-zmianach-w-sadownictwie-Temida-wolna-od-reliktow.html ;

[17] Dostępny na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji: https://mac.gov.pl/projekty/program-zintegrowanej-informatyzacji-panstwa-do-2020-r

Share

Artykuł Internetowa rewolucja w procedurze cywilnej pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/internetowa-rewolucja-w-procedurze-cywilnej/feed/ 0
Porozmawiajmy o publicznych pieniądzach w sądach https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/porozmawiajmy-o-publicznych-pieniadzach-w-sadach/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/porozmawiajmy-o-publicznych-pieniadzach-w-sadach/#respond Mon, 27 Jul 2015 05:06:25 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2423 Rozmowy na temat wysokości zarobków często wzbudzają kontrowersje. Jako temat tabu stanowią atrakcyjny kąsek dla prasy kolorowej, szczególnie gdy dotyczy to pieniędzy zarabianych przez znane osoby czy grupy zawodowe, z którymi mamy częsty kontakt. Jednak poziom wynagrodzeń w sektorze publicznym tabu ani sekretem być nie powinien. W sektorze tym domagajmy się pełnej jawności. Właściciel nawet […]

Artykuł Porozmawiajmy o publicznych pieniądzach w sądach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Rozmowy na temat wysokości zarobków często wzbudzają kontrowersje. Jako temat tabu stanowią atrakcyjny kąsek dla prasy kolorowej, szczególnie gdy dotyczy to pieniędzy zarabianych przez znane osoby czy grupy zawodowe, z którymi mamy częsty kontakt. Jednak poziom wynagrodzeń w sektorze publicznym tabu ani sekretem być nie powinien. W sektorze tym domagajmy się pełnej jawności.

Właściciel nawet największego przedsiębiorstwa ma możliwość wglądu w jego wydatki, w tym te przeznaczane na wynagrodzenia. Pracodawca chce bowiem wiedzieć czy efekty pracy świadczonej przez pracowników są warte swojej ceny. Jako podatnicy, a więc de facto pracodawcy osób zatrudnionych w sektorze publicznym, powinniśmy mieć prawo wglądu w wysokość ich zarobków. Nikogo nie powinny oburzać dążenia do tego aby prezentować te dane opinii publicznej. Jest to ważne zadanie mediów i organizacji pozarządowych, które kontrolują władze i urzędników. Szczególnie gdy po stronie sektora publicznego skłonność do przejrzystości bywa niewielka.

W listopadzie 2014 r. Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) opublikowało analizę „Nie takie niskie zarobki sędziów w Polsce”. Choć zawarte w niej dane nie były jakąś narodową tajemnicą to i tak ich publikacja wywołała krytykę, głównie w środowisku sędziowskim. To nie pierwszy raz kiedy niektórzy sędziowie oburzają się, że ktoś stara się oceniać ich pracę, której częścią składową jest otrzymywane wynagrodzenie.

Krytyczne głosy sędziów pojawiały się również po innych publikacjach FOR m.in. na temat przyczyn niesłusznych skazań czy rankingu przejrzystości i wydajności pracy sądów pt. „Sądy na Wokandzie”. W polemice z krytycznymi głosami po publikacji wspomnianego rankingu Paweł Dobrowolski i Marta Kube słusznie stwierdzili, że „publiczna dyskusja o jakości sądów jest w demokracji potrzebna, a sędziowie powinni przyzwyczajać się do tego, że są jedną z trzech konstytucyjnych władz i, jak każda władza, podlegają ocenie obywateli i są przez tych obywateli rozliczani.” Jakość sądownictwa oceniać należy także w odniesieniu do nakładów, w tym wydatków na wynagrodzenia. Dlatego FOR zdecydował się przygotować analizę również na ten temat.

Z publikacji możemy dowiedzieć się m.in., że:

  • Sędzia w sądzie rejonowym zarabia przeciętnie 10410,33 zł, a w sądzie apelacyjnym 15503,11 zł. Wchodzą w to m.in. dodatki funkcyjne i za długoletnią pracę, które otrzymuje ok. 40 proc. sędziów.
  • Od wynagrodzenia sędziów nie odprowadza się składek na ubezpieczenie społeczne, co powoduje, że ich rzeczywista wypłata jest wyższa od wypłaty innego pracownika zarabiającego brutto tę samą kwotę.
  • Wynagrodzenia sędziów są porównywalne do zarobków najwyższych organów samorządowych władz wykonawczych. Ponadto przeciętne wynagrodzenie sędziego sądu apelacyjnego jest wyższe od wynagrodzenia ministra będącego naczelnym organem administracji państwowej, a także niewiele niższe (o około tysiąc złotych) od wynagrodzenia premiera.
  • Stosunek płacy brutto sędziego rozpoczynającego karierę do średniej krajowej płacy brutto w Polsce jest wyższy niż w wielu bogatszych od nas krajach takich jak Niemcy, Francja czy Szwecja.

Nie należy też zapominać, że wysokość sędziowskich zarobków ustalana jest ustawowo. Sędzia w przeciwieństwie do wielu osób działających na rynku, w tym adwokatów, nie musi się obawiać, że w kolejnym miesiącu jego zarobki będą zdecydowanie niższe ze względu na mniejszą liczbę klientów czy różne zewnętrzne okoliczności.

W swojej wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej” prof. Małgorzata Gersdorf i prof. Roman Hauser stwierdzili, że „nikt nie pomyślał, by wynagradzać sędziów jak najlepszych adwokatów, notariuszy, a nawet komorników, z których powinni rekrutować się doświadczeni sędziowie”, czyli żeby otrzymywali pensję kilkunastokrotnie większą. Wygłaszający taką opinię sędziowie powinni w takim razie zastanowić się czy może słabych sędziów należałoby wynagradzać jak najsłabiej opłacanych prawników? Jak wynika z przeprowadzonego przez Sedlak&Sedlak Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń 25 proc. adwokatów zarabia miesięcznie mniej niż 4600zł. Wielu młodych prawników wchodzących na rynek pracy może tylko pomarzyć o wynagrodzeniu (i zawodowych przywilejach), które przysługują rozpoczynającym prace w zawodzie sędziom. Dalsza deregulacja i otwarcie prawniczych zawodów zwiększy jeszcze bardziej konkurencję, nieistniejącą w sędziowskim świecie, obniżając wynagrodzenie prawników działających na rynku jeszcze bardziej. Skorzystają na tym konsumenci.

Z wykonywaniem zawodu sędziego wiąże się także znaczna stabilizacja zawodowa. Zgodnie z Konstytucją sędzia powoływany jest przez prezydenta na czas nieoznaczony i jest to silniejszym gwarantem zatrudnienia niż umowy o pracę czy umowy cywilnoprawne. Stabilizacja trwa również po zakończeniu pracy zawodowej. Sędziowie nie są objęci powszechnym systemem emerytalnym. Po przejściu w stan spoczynku mają prawo do uposażenia w wysokości 75 proc. wynagrodzenia zasadniczego i dodatku za wysługę lat, pobieranych na ostatnio zajmowanym stanowisku. Takie minimalne uposażenie to dzisiaj 5554,24 zł, a maksymalne 10501,58 zł (wedle danych GUS w pierwszej połowie 2013 roku średnia emerytura w Polsce wynosiła 1954,92 zł).

W mailu, który otrzymałem od Prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” Macieja Strączyńskiego możemy przeczytać:

„Druga kwestia to merytoryczna zawartość funduszu płac. Sędziowie otrzymują nagrody jubileuszowe (począwszy od 20 lat pracy, co pięć lat nagroda) i odprawy emerytalne. Czy przypadkiem nie doliczono ich do funduszu płac? Nie wiemy tego.”

„Poza tym płacę sędziów powiększono o tzw. „trzynastkę„. W rzeczywistości wiemy, że doliczanie „trzynastki” do pensji służy temu, aby wykazać, że ktoś zarabia więcej: gdy chce się pokazać prawdziwe wynagrodzenie, pokazuje się je bez trzynastki.” [pogrubienia dodane przez autora]

Przyznać należy, że w publikacji FOR pokazaliśmy pełne i uśrednione miesięczne wynagrodzenie. Nie poinformowaliśmy czytelników o tym, że sędziowie otrzymują regularnie jubileuszowe nagrody, dostają odprawy emerytalne i „trzynastki”. To elementy sędziowskiego wynagrodzenia, których przedstawiciele wielu innych grup zawodowych często nie otrzymują. Innymi słowy nie są zawarte w „prawdziwym wynagrodzeniu” wielu pracowników, którzy po prostu takich dodatków nie mają. Dobrze, że przedstawiciel środowiska sędziowskiego zwrócił na to uwagę.

Czy zarobki oraz przywileje sędziów są nadmierne? Nie jest to przedmiotem ani mojej ani FOR oceny. Wydaje się jednak, że w porównaniu z innymi zarobkami w Polsce, zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym, konstytucyjna zasada, zgodnie z która sędziom powinno być zapewnione wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków, została w Polsce spełniona. Opinia publiczna ma prawo oceniać pracę, wynagrodzenie i przywileje reprezentujących trzecią władzę sędziów, tak jak pracodawcy oceniają swoich pracowników. Róbmy to w imię dbania o jakość wydawania publicznych pieniędzy, a więc pieniędzy pochodzących z naszych podatków.

Share

Artykuł Porozmawiajmy o publicznych pieniądzach w sądach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/porozmawiajmy-o-publicznych-pieniadzach-w-sadach/feed/ 0