Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
ue – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Parlament Europejski przegłosował dyrektywę „ACTA 2”, która ograniczy prowadzenie biznesu w sieci https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/parlament-europejski-przeglosowal-dyrektywe-acta-2-ktora-ograniczy-prowadzenie-biznesu-w-sieci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/parlament-europejski-przeglosowal-dyrektywe-acta-2-ktora-ograniczy-prowadzenie-biznesu-w-sieci/#respond Wed, 12 Sep 2018 12:07:09 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5909 Parlament Europejski w drugim już podejściu przyjął dyrektywę w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Za przyjęciem aktu prawnego zagłosowało 438 europosłów, przeciw było 226, a 39 wstrzymało się od głosu. W jaki sposób wprowadzenie dyrektywy w życie dotknie przedsiębiorców? Głównym zarzutem jest to, że w znacznym stopniu ograniczy możliwość prowadzenia biznesu w sieci. […]

Artykuł Parlament Europejski przegłosował dyrektywę „ACTA 2”, która ograniczy prowadzenie biznesu w sieci pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Zdjęcie: Pixabay

Parlament Europejski w drugim już podejściu przyjął dyrektywę w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Za przyjęciem aktu prawnego zagłosowało 438 europosłów, przeciw było 226, a 39 wstrzymało się od głosu.

W jaki sposób wprowadzenie dyrektywy w życie dotknie przedsiębiorców? Głównym zarzutem jest to, że w znacznym stopniu ograniczy możliwość prowadzenia biznesu w sieci. Dotknie nie tylko małe podmioty, które w wyniku wprowadzonych zmian przestaną być rentowne, lecz także duże portale i media internetowe.

Parlament Europejski i Rada chcą, aby wszyscy, którzy zamieszczają linki do stron internetowych innych niż ich własne, uiszczali autorom i wydawcom podlinkowanych treści opłatę licencyjną. To może oznaczać, że takie portale jak Facebook, Twitter, Google News czy Wykop, linkujące wybrane przez siebie lub swoich użytkowników treści, będą musiały zapłacić. Nawet jeśli zamieszczany jest jedynie tytuł artykułu z linkiem odsyłającym do oryginalnego tekstu. Takie agregatory treści odsyłają zarówno do artykułów dużych koncernów medialnych, jak i małych blogów. Ograniczenie im tej możliwości zmniejszy co prawda ruch na stronach dużych mediów i zapewni im dodatkowe wpływy z opłat licencyjnych, ale jednocześnie odizoluje od konkurencji małe blogi i internetowe portale tematyczne.

Takie rozwiązanie próbował wprowadzić jeden z największych w Europie koncernów wydawniczych – Axel Springer.  Domagał się od Google’a opłat licencyjnych za udostępnianie treści i linków do oryginalnych artykułów. Jak się okazało, bez tego typu agregatorów informacyjnych, czyli podmiotów, które zbierają, udostępniają treści z innych stron internetowych i podpowiadają ciekawe artykuły, zmniejsza się liczba czytelników, przez co ruch na stronach wydawców spada, a to odbija się negatywnie na ich zyskach.

Korzyść z działania portali informacyjnych jest obustronna. Z jednej strony duże portale informacyjne, udostępniając linki do artykułów innych wydawców, zarabiają dzięki reklamom na swoich stronach – zysk z tych reklam jest tym większy, im większa jest liczba wejść na stronę. Z drugiej strony korzystają na tym wydawcy, gdyż w ten sposób docierają do większej liczby odbiorców. Więcej osób ma szansę dotrzeć do treści o interesującej ich tematyce bez konieczności poszukiwania ich na stronie wydawcy.

Jeżeli zdaniem wydawcy działanie portalu udostępniającego jego treści narusza prawa autorskie, to może dochodzić tego przed sądem, korzystając z już istniejących mechanizmów przewidzianych przez kodeks cywilny oraz ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jest to rozwiązanie wystarczające i nie ma potrzeby, aby dodatkowo utrudniać działanie innych podmiotów w sieci.

Dyrektywa nakłada też na właścicieli stron internetowych obowiązek filtrowania treści, które na tę stronę trafiają. Oznacza to konieczność stworzenia przez firmy obecne w sieci algorytmów, które będą oceniały, czy dana informacja może znaleźć się na stronie, czy nie, bo narusza czyjeś prawa autorskie. Opracowanie takiego systemu jest kosztowne, przez co małe przedsiębiorstwa znajdą się na przegranej pozycji. Dużym platformom internetowym znacząco utrudni to funkcjonowanie, zwłaszcza jeśli ich działalność opiera się głównie na treściach dodawanych przez użytkowników, jak w przypadku Facebooka czy Twittera.

Tego typu algorytmy są też wadliwe, o czym przekonali się użytkownicy platformy YouTube, gdy chcieli obejrzeć filmy udostępniane m.in. przez MIT OpenCourseWare, czyli kanał z darmowymi kursami online. Pojawiła się wówczas informacja o braku dostępu do treści z powodu blokady antypirackiej. YouTube korzysta z zaawansowanego systemu wykrywania pirackich treści, który popełnił błąd. Konieczność wprowadzenia podobnych rozwiązań przez wszystkie blogi, portale czy sklepy internetowe może przynieść podobne skutki. Tym bardziej, że każdego dnia tworzone są nowe treści, z którymi będzie trzeba porównać każdą treść dodaną przez użytkownika strony.

Na tym nie koniec, jeśli chodzi o negatywne aspekty dyrektywy dla przedsiębiorców. Projekt europejskiego aktu prawnego, ograniczając dostęp do treści w sieci zakłada tym samym ograniczenie dostępu do danych internetowych i ich wykorzystania przez wszystkie podmioty z wyjątkiem niektórych instytucji badawczych. Wśród wyjątków nie ma komercyjnych ośrodków analitycznych, co oznacza, że zmniejszy się atrakcyjność Unii Europejskiej jako miejsca prowadzenia analiz biznesowych.

 

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Parlament Europejski przegłosował dyrektywę „ACTA 2”, która ograniczy prowadzenie biznesu w sieci pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/parlament-europejski-przeglosowal-dyrektywe-acta-2-ktora-ograniczy-prowadzenie-biznesu-w-sieci/feed/ 0
Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/#respond Tue, 10 Apr 2018 12:03:27 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5788 Obserwacje i wnioski na temat zwycięstwa Victora Orbána na Węgrzech (48% głosów). 1. Orbán działa od 2010 r. i zdołał zakorzenić swoją partię w państwie dużo bardziej niż PiS w Polsce. Wniosek: większa mobilizacja, by szybciej odsunąć od władzy PiS. 2. Orbán opanował media w o wiele większym stopniu niż PiS w Polsce. Wniosek: Bronić […]

Artykuł Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Obserwacje i wnioski na temat zwycięstwa Victora Orbána na Węgrzech (48% głosów).

1. Orbán działa od 2010 r. i zdołał zakorzenić swoją partię w państwie dużo bardziej niż PiS w Polsce.

Wniosek: większa mobilizacja, by szybciej odsunąć od władzy PiS.

2. Orbán opanował media w o wiele większym stopniu niż PiS w Polsce.

Wniosek: Bronić wolności mediów jak źrenicy oka.

3. Orbán korzysta z europejskiego boomu gospodarczego, podobnie jak PiS w Polsce. Ale na dodatek jego polityka gospodarcza jest dużo rozsądniejsza niż polityka PiS. Np.: Orbán nie obniżył wieku emerytalnego, a za to zdecydowanie ograniczył deficyt finansów publicznych i wycofał się z zakazu handlu w niedziele. (Zob. W. Wojciechowski, Analiza 22/2016: Orbanomika, czyli niespełniony sen o węgierskiej potędze gospodarczej, 21.12.2016).

Wniosek: Gdyby przez pierwsze lata Orbán prowadził równie złą politykę co PiS, to nie osiągnąłby takiego zwycięstwa w obecnych wyborach.

4. Opozycja na Węgrzech była podzielona, w wielu okręgach partie opozycyjne walczyły ze sobą.

Wniosek: Polska potrzebuje wielkiej koalicji dla przywrócenia państwa prawa i ochrony demokracji.

Demokracja to jawna i systematyczna konkurencja w polityce. Dzięki przejęciu państwa i mediów przez Fidesz, konkurencja ta była bardzo nierówna – na korzyść Orbána. To nie pozwala traktować jego mandatu jak mandatu zwycięzcy wyborów w krajach demokratycznych, gdzie nie nadużywa on władzy, by dyskryminować konkurentów. Jeśli tego czynnika nierównej konkurencji nie uwzględnilibyśmy, to musielibyśmy również uznać, że wybory w Rosji dały Putinowi demokratyczny mandat.

I wreszcie: nawet większość konstytucyjna (zdobyta zresztą dzięki ogromnej dominacji Fideszu w państwie i w mediach) nie usprawiedliwia łamania elementarnych norm zawartych w traktatach europejskich. Gdyby Komisja Europejska i Unia Europejska zadziałały wcześniej, Orbán musiałby się również wcześniej zatrzymać. Oczywiście to tylko zwiększa odpowiedzialność KE i UE za to, co stanie się z przestrzeganiem tych norm w przyszłości.

Share

Artykuł Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/feed/ 0
Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/#respond Mon, 19 Sep 2016 06:00:48 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4339 Unijne analizy i rezolucje dotyczące Polski powinny mówić nie tylko o zagrożeniach dla praworządności, ale także o niebezpieczeństwach gospodarczych, związanych z brakiem zgodności interwencjonistycznej polityki polskiego rządu z fundamentalnymi zasadami ekonomicznymi Unii Europejskiej. Co więcej, w pewnych przypadkach powody do sprzeciwu wobec interwencjonizmu polskiego rządu mają nawet socjaldemokraci i zieloni! Ograniczenie praworządności w Polsce było jednym z […]

Artykuł Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Unijne analizy i rezolucje dotyczące Polski powinny mówić nie tylko o zagrożeniach dla praworządności, ale także o niebezpieczeństwach gospodarczych, związanych z brakiem zgodności interwencjonistycznej polityki polskiego rządu z fundamentalnymi zasadami ekonomicznymi Unii Europejskiej. Co więcej, w pewnych przypadkach powody do sprzeciwu wobec interwencjonizmu polskiego rządu mają nawet socjaldemokraci i zieloni!

Ograniczenie praworządności w Polsce było jednym z tematów posiedzenia Parlamentu Europejskiego w dniach 12-15 września 2016 r. W środę 14 września europarlamentarzyści przyjęli projekt rezolucji popierany przez wszystkie najważniejsze frakcje: Europejską Partię Ludową, Socjalistów i Demokratów oraz Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy. Rezolucja[1] wyraża zaniepokojenie różnymi zmianami w Polsce, dokonywanymi przez rząd Beaty Szydło oraz przez Sejm, w którym większość ma Prawo i Sprawiedliwość. Tym razem europosłowie krytykują nie tylko brak zażegnania „paraliżu Trybunału Konstytucyjnego”, ale także szereg innych zjawisk: „upolitycznienie polskiej administracji”, ograniczenie „przedstawiania niezależnych, bezstronnych i dokładnych treści” przez ustawę o mediach publicznych, jak również zmiany w ustawach o bezpieczeństwie, które „niewspółmiernie ingerują w prawo do prywatności”.

Wśród tych słusznych obaw nie znajduje się jednak niestety żadne odniesienie do prowadzonej przez PiS ryzykownej polityki gospodarczej, która zajmuje przecież istotne miejsce w katalogu zagrożeń płynących z działań obecnego rządu, a co ważne – jest jednocześnie sprzeczna z promowanymi przez UE ekonomicznymi fundamentami, takimi jak zakaz pomocy publicznej, stabilne finanse państwa oraz realizacja różnorodnych – a nie zawężonych – celów z unijnych funduszy strukturalnych. Podobnie jak europosłowie krytykują „upolitycznienie polskiej administracji”, tak samo powinni krytykować „upolitycznienie polskiej gospodarki”.

Przykładem takiego, niezgodnego z unijnymi zasadami, upolitycznienia gospodarki jest interwencjonistyczny plan Morawieckiego. Opiera się on przede wszystkim na idei wspierania przez państwo dużych firm, aby stawały się one „narodowymi championami”. Według planu to nie producenci i konsumenci, lecz państwo będzie decydować o tym, w jakim regionie kraju które gałęzie gospodarki mają się prężnie rozwijać, np. Podkarpacie ma zasłynąć z konstruowania dronów. Można także przypuszczać, że to właśnie te faworyzowane przez państwo firmy będą miały w ramach planu ułatwiony dostęp do funduszy unijnych, ponieważ koncepcja Morawieckiego zakłada, że „Inwestycje [z funduszy unijnych] zostaną podporządkowane celom Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Na całą „Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” w latach 2016-2020 polski rząd planuje przeznaczyć z budżetu państwa 530 mld zł (dla porównania: roczne dochody budżetu państwa prognozowane na 2017 r. to 324 mld zł[2]).

Po planie Morawieckiego widać, że instytucje Unii Europejskiej – nie tylko Parlament Europejski w przyszłości, ale także np. Komisja Europejska w ramach badań w zakresie tzw. procedury nierównowag makroekonomicznych – mogą skrytykować Polskę za trzy rzeczy stojące w sprzeczności z unijnymi wartościami dotyczącymi gospodarki.

Po pierwsze, UE zdecydowanie sprzeciwia się udzielaniu przez instytucje publiczne pomocy przedsiębiorstwom. Zakaz udzielania pomocy publicznej widnieje we wspólnotowym prawie już od Traktatu Rzymskiego z 1958 roku, a podstawą wprowadzenia tego przepisu była idea sprzeciwu wobec faworyzowania firm przez państwo niezależnie od przyświecającego państwu celu takiej interwencji[3]. „Wszelka pomoc przyznawana przez Państwo Członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym” – czytamy obecnie w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (art. 107). Przykładem wyegzekwowania tego zapisu jest nakazanie węgierskim liniom lotniczym Malév zwrócenia 30,7 mld forintów państwowych dokapitalizowań, których tamtejsi urzędnicy (za rządów Bajnaia i Orbána) w ramach „wsparcia” udzielili temu przedsiębiorstwu[4]. Tymczasem w planie Morawieckiego słowo „wsparcie” pojawia się 404 razy[5]. Takie skupienie na „wsparciu” dla firm, zwłaszcza dużych, które mają stać się narodowymi – w domyśle: państwowymi – championami, powinno zapalić u Komisji czy europosłów alarmową lampkę, że polski plan prorozwojowy będzie opierał się w jakiejś części na pomocy publicznej.

Po drugie, Unia Europejska – widząc szkodliwość wysokiego deficytu i długu dla całej gospodarki i indywidualnych osób – promuje stabilne finanse publiczne, co na poziomie traktatowym znalazło swoje odzwierciedlenie w nakazie utrzymywania deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych na poziomie maksymalnie 3 proc. PKB pod groźbą rozpoczęcia procedury nadmiernego deficytu przez Radę UE. Tymczasem w Polsce nie tylko plan Morawieckiego, ale także – przed czym ostrzega Unia[6] – warty ok. 20 mld zł rocznie program 500 zł na dziecko oraz planowana obniżka wieku emerytalnego mogą łatwo zburzyć stabilność finansów publicznych, do czego dochodzi jeszcze wyrażane przez polski rząd lekceważenie zasadności istnienia unijnych limitów fiskalnych (na przykład, jak uspokajał wicepremier Morawiecki, zapominając o wzroście bezrobocia młodych w Polsce z 17,2 proc. w 2008 r. do 25,8 proc. w 2011 r.[7]: „Przypomnę, że 5 lat temu deficyt był 8 proc., a potem 7 proc. i nic się strasznego nie stało”[8]…). Dlatego widząc, że polskie władze otwarcie negują istotne dla polityki UE powiązanie wysokiego deficytu ze złą sytuacją gospodarczą, eurodeputowani powinni byli się do tego odnieść w rezolucji poświęconej Polsce. To, że prognozowany przez rząd Szydło na 2017 rok deficyt sektora general government wynosi 2,9 proc. PKB, a nie 3 proc., wydaje się być tylko kwestią kreatywnej księgowości (UE prognozuje Polsce na 2017 r. 3,1 proc. deficytu). Jednak w roku 2018 przy takim rozwoju państwowego interwencjonizmu trudno będzie ukryć to, że mamy np. 3,4 proc. PKB deficytu; musielibyśmy jak Grecja fałszować statystyki. Skoro taka praktyka Grecji budziła ostrą krytykę Unii Europejskiej, tym bardziej Wspólnota powinna teraz wyprzedzająco ostrzegać Polskę przed powtórzeniem się takiego scenariusza.

Po trzecie, wygłoszona przez polski rząd zapowiedź podporządkowania wydawania środków unijnych pod cele państwowego planu, w którym w dodatku rządzący bardzo dokładnie wybrali priorytetowe według nich gałęzie gospodarki i regiony, oznacza brak uczciwej konkurencji w ubieganiu się przez różne podmioty o pieniądze z Unii Europejskiej. Istnieje ryzyko, że niektóre unijne priorytety o charakterze społecznym, takie jak np. walka z wykluczeniem cyfrowym, unowocześnianie szkół i uniwersytetów czy aktywizacja długotrwale bezrobotnych poprzez szkolenia czy pomoc w rozpoczęciu działalności gospodarczej, nie będą mogły być zrealizowane, ponieważ fundusze i programy – mimo wcześniejszych ustaleń Polski z Komisją Europejską – będą podporządkowane pod nakreślone przez rząd zadania reindustrializacyjne, w tym tworzenie „championów narodowych”. Zagrożenie ograniczenia różnorodności celów wydawania unijnych funduszy powinno w Parlamencie Europejskim budzić zaniepokojenie także tych polityków, którzy mają poglądy socjaldemokratyczne i proekologiczne. Tak samo w Komisji i na posiedzeniach Rady UE.

Dlaczego w słusznej rezolucji Parlamentu Europejskiego o Polsce nie znalazły się akcenty ekonomiczne? Prawdziwe skutki niezgodnego z europejskimi wartościami planu Morawieckiego i innych decyzji ekonomicznych rządu Szydło – czyli wysokie zadłużenie państwa i jego konsekwencje w postaci wzrostu podatków dla „przeciętnych obywateli” oraz utrudnionego dostępu niewspieranych przez rząd firm do finansowania – powinny leżeć na sercu europarlamentarzystom, którzy z zaniepokojeniem przyglądają się sytuacji w Polsce. Tak jednak nie jest, czego przyczyną może być to, że – mimo wolnorynkowych korzeni Unii Europejskiej – w ostatniej dekadzie we Wspólnocie obserwuje się zwrot ku ideom interwencjonistycznym, czego dowodzą programy takie jak „Gwarancje dla Młodzieży”, promujące m.in. subsydiowanie zatrudnienia i fasadową pomoc taką jak zawieranie z bezrobotnym umowy obiecującej aktywizację. Stanowiąca bazę do analizowania sytuacji Polski w przyjętej 14 września rezolucji Karta Praw Podstawowych UE skupia się na prawach socjalnych, a o swobodzie gospodarczej wspomina tylko jednym zdaniem, afirmując zresztą podporządkowanie jej ustawodawstwu i pomijając konieczność zapewnienia swobodzie gospodarczej wolności od nadmiernego ustawodawstwa (art. 16: „Uznaje się wolność prowadzenia działalności gospodarczej zgodnie z prawem Unii oraz ustawodawstwami i praktykami krajowymi”). Martwi to, że nawet osobny projekt rezolucji autorstwa mających wolnorynkowe tendencje Liberałów i Demokratów (ALDE) nie zawierał odniesień do ryzyka wypływającego z ekonomicznej polityki obecnego rządu Polski.

Jednak mimo wszystko odniesienia do zagrożeń gospodarczych, choć bardzo ogólnikowe, znalazły się w rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski w 2013 r. w sprawie łamania praworządności na Węgrzech: europosłowie zwracali uwagę m.in. na to, że „jakiekolwiek przypadki nieposzanowania lub próby osłabienia wspólnych wartości mają negatywny wpływ na cały europejski proces integracji gospodarczej, społecznej i politycznej”[9]. Takie niszczące decyzje gospodarcze to choćby wprowadzenie w 2010 r. przez rząd Orbána ekstra podatku płaconego przez sieci handlowe, który miał szkodzić firmom z innych krajów UE[10], czy też prowadzenie kosztownych, a przy tym nieprzynoszących trwałego zatrudnienia robót publicznych[11]. Nie tylko Parlament, ale także Komisja zareagowała na groźną ekonomicznie politykę rządu Węgier. W 2015 roku europejscy komisarze rozpoczęli śledztwo w sprawie węgierskiego podatku od hipermarketów, w wyniku czego Budapeszt zawiesił tę daninę (podobny wymierzony w zagraniczne sieci podatek, wprowadzony w Polsce od 1 lipca 2016 roku, zdążył już pogorszyć sytuację jednej z polskich sieci sklepów[12]). Konieczne jest, aby instytucje Unii Europejskiej poprzez różne dokumenty i procedury dały Polsce jasny sygnał, że obecna polityka ekonomiczna polskiego rządu jest szkodliwa dla gospodarki, w tym zatrudnienia, a ponadto niezgodna z ekonomicznymi zasadami funkcjonowania Unii.

 


[1] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 14 września 2016 r. w sprawie niedawnych wydarzeń w Polsce i ich wpływu na prawa podstawowe określone w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej, https://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?type=TA&reference=P8-TA-2016-0344&language=PL&ring=B8-2016-0977.

[2] Ministerstwo Finansów, „Rząd przyjął wstępnie projekt ustawy budżetowej na rok 2017”, 25.08.2016 r., https://www.mf.gov.pl/ministerstwo-finansow/wiadomosci/komunikaty/-/asset_publisher/6Wwm/content/rzad-przyjal-wstepnie-projekt-ustawy-budzetowej-na-rok-2017/ (dostęp 13.09.2016 r.).

[3] Ronald Feltkamp, „Some reflections on the structure of the state aid rules in the Treaty of Rome, Competition Policy Newsletter, 2003, nr 1, s. 31, https://ec.europa.eu/competition/publications/cpn/2003_1_29.pdf.

[4] Decyzja Komisji z dnia 9 stycznia 2012 r. w sprawie pomocy państwa przyznanej przez Węgry na rzecz przedsiębiorstwa Malév Magyar Légiközlekedési Zrt., dokument nr C(2011) 9316, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX%3A32013D0150.

[5] Aleksander Łaszek, Rafał Trzeciakowski, Karolina Wąsowska, „Władza w ręce urzędników, czyli rozwój według planu M. Morawieckiego”, Analiza FOR 13/2016, 6.09.2016 r.

[6] European Commission, Spring 2016 Economic Forecast: Poland, https://ec.europa.eu/economy_finance/eu/forecasts/2016_spring/pl_en.pdf.

[7] Eurostat, Unemployment by sex and age – annual average; Age class: less than 25 years, https://ec.europa.eu/eurostat/web/lfs/data/database, dostęp 13.09.2016 r.

[8] PAP, „Wicepremier Morawiecki: wyższy deficyt o pół procenta, to nie tragedia”, Parkiet.com, 27.11.2015 r., https://www.parkiet.com/artykul/1451099.html (dostęp 13.09.2016 r.).

[9] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 3 lipca 2013 r. w sprawie sytuacji praw podstawowych: standardy i praktyki na Węgrzech, https://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?type=TA&reference=P7-TA-2013-0315&language=PL&ring=A7-2013-0229.

[10] Por. np. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 5 lutego 2014 r. w sprawie C-385/12. W wyroku została przedstawiona sytuacja, w której w wyniku tego, że pewien działający na Węgrzech sklep należy w ramach franczyzy do pewnej austriackiej grupy handlowej, właścicielka sklepu musiała zapłacić podatek według stawki nie przypadającej na obroty jednego sklepu (0,1 proc.), lecz na obroty całej grupy (od 1 do nawet 6 proc.). Węgry zawiesiły podatek w 2015 roku w wyniku rozpoczęcia przez Komisję Europejską śledztwa w sprawie dyskryminacji zagranicznych sieci przez tę daninę (por. np. https://www.propertynews.pl/centra-handlowe/wegry-zawieszaja-podatek-od-obrotow-sieci-handlowych,37746.html).

[11] Mateusz Guzikowski, Aleksandra Ambroży, „W kierunku stagnacji gospodarczej? Polityka fiskalna Węgier rządów V. Orbána (1998-2002, 2010-2014), „Studia Oeconomica Posnaniensia”, 2014, nr 6, s. 180-181.

[12] Piotr Miączyński, Leszek Kostrzewski, „Dyskonty wykończyły Almę, a dobił podatek”, „Gazeta Wyborcza”, 17-18.09.2016 r.

Share

Artykuł Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/feed/ 0
Kiedy Unia Europejska bierze się za walkę z biurokracją… https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kiedy-unia-europejska-bierze-sie-za-walke-z-biurokracja/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kiedy-unia-europejska-bierze-sie-za-walke-z-biurokracja/#respond Sun, 01 May 2016 21:59:25 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3546 Dwunasta rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej jest dobrą okazją do opisania zjawiska obserwowanego we Wspólnocie już w chwili, kiedy Polska do niej przystępowała. Zjawisko, niestety niechlubne, polega na tym, że kiedy Unia Europejska zabiera się za zwalczanie biurokracji, administracyjnych obciążeń powstaje jeszcze więcej. Przykładem jest strategia lizbońska realizowana w latach 2000-2010 oraz tegoroczna odpowiedź Brukseli na postulaty […]

Artykuł Kiedy Unia Europejska bierze się za walkę z biurokracją… pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Dwunasta rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej jest dobrą okazją do opisania zjawiska obserwowanego we Wspólnocie już w chwili, kiedy Polska do niej przystępowała. Zjawisko, niestety niechlubne, polega na tym, że kiedy Unia Europejska zabiera się za zwalczanie biurokracji, administracyjnych obciążeń powstaje jeszcze więcej. Przykładem jest strategia lizbońska realizowana w latach 2000-2010 oraz tegoroczna odpowiedź Brukseli na postulaty Wielkiej Brytanii.Wśród żądań Wielkiej Brytanii dotyczących zmian w funkcjonowaniu Unii Europejskiej znalazło się nie tylko słynne przyzwolenie na obniżanie zasiłków imigrantom z innych krajów UE, ale także coś, co jest wyrazem przywiązania Brytyjczyków do prostego i zdroworozsądkowego gospodarczo prawa – postulat redukcji obciążeń, jakie na europejskie firmy nakładają unijne przepisy. A obciążeń takich jest wiele, wystarczy przywołać np. dyrektywę o ekoprojekcie, która reguluje produkcję doniczek kwiatowych, czy też przesadne dążenia do minimalizacji zużycia torebek foliowych. Tymczasem brytyjska wizja UE to wspólnota państw skoncentrowana przede wszystkim wokół wspólnego rynku, a zatem przyjazna przedsiębiorczości dzięki ograniczonym przepisom – w przeciwieństwie do Europy kontynentalnej, m.in. Francji czy Belgii, które preferują wielkie centralnie sterowane projekty takie jak plan Junckera.

W obliczu tych wspierających wolny rynek i ograniczone przepisy żądań Londynu nic dziwnego, że we wstępnym porozumieniu Unii Europejskiej z Wielką Brytanią – a dokładnie w konkluzjach Rady Europejskiej z lutego 2016 r. – znalazło się zobowiązanie Brukseli do zminimalizowania unijnej biurokracji.

Czy jednak rzeczywiście zobowiązanie to jest odpowiedzią na postulaty Wielkiej Brytanii?

W listopadzie 2015 r. w liście skierowanym do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, brytyjski premier David Cameron – po wymienieniu dotychczasowych wysiłków Brukseli na rzecz wzmocnienia konkurencyjności UE – formułuje jasne żądanie:

„Chcielibyśmy wszyscy uznać, że UE może pójść jeszcze dalej.  W szczególności, mimo naszych dotychczasowych osiągnięć w tamowaniu powodzi nowych regulacji, ciężar istniejących regulacji jest nadal zbyt wielki. Zatem Zjednoczone Królestwo chciałoby, aby Unia miała za cel limitowanie wszystkich obciążeń przedsiębiorczości. Unia Europejska powinna także działać więcej na rzecz spełnienia swoich zobowiązań dotyczących przepływu kapitału, towarów i usług. Zjednoczone Królestwo uważa, że powinniśmy zebrać razem wszystkie dotychczasowe propozycje, obietnice i porozumienia dotyczące wspólnego rynku, handlu i cięcia regulacji. Z tego wszystkiego powinno powstać jasne, długoterminowe zobowiązanie do zwiększenia konkurencyjności oraz produktywności Unii Europejskiej i do stworzenia wzrostu i pracy dla wszystkich” (tłum. aut.)

Łatwo zauważyć, że Rada Europejska traktuje ten antybiurokratyczny i prowolnościowy postulat Londynu jako nieistotny, zalewając czytelnika pustymi sloganami:

„Ustanowienie rynku wewnętrznego, w którym zapewniony jest swobodny przepływ towarów, osób, usług i kapitału, jest jednym z zasadniczych celów Unii. Aby zrealizować ten cel oraz pobudzić wzrost gospodarczy i zatrudnienie, UE musi zwiększyć konkurencyjność, zgodnie z deklaracją Rady Europejskiej w sprawie konkurencyjności. W tym celu odpowiednie instytucje UE i państwa członkowskie dołożą wszelkich starań na rzecz pełnego wdrożenia i wzmocnienia rynku wewnętrznego, a także dostosowania go, tak by nadążyć za zmieniającym się otoczeniem. Jednocześnie odpowiednie instytucje UE i państwa członkowskie poczynią konkretne kroki na rzecz lepszego stanowienia prawa, co jest jednym z kluczowych czynników niezbędnych do osiągnięcia wyżej wymienionych celów. Oznacza to zmniejszenie obciążeń administracyjnych i kosztów przestrzegania przepisów dla podmiotów gospodarczych, zwłaszcza małych i średnich przedsiębiorstw, oraz uchylenie zbędnych przepisów prawnych, zgodnie z deklaracją Komisji w sprawie mechanizmu wdrażania zasady pomocniczościi mechanizmu wdrażania redukcji obciążeń, przy jednoczesnym dalszym zapewnieniu wysokich standardów w zakresie ochrony konsumentów, pracowników, zdrowia i środowiska. Ponadto Unia Europejska będzie prowadzić aktywną i ambitną politykę handlową”

Ogólnikowość odpowiedzi Junckera, Tuska oraz reszty unijnych przywódców budzi niezgodę. To właśnie żądanie Wielkiej Brytanii, aby integracja europejska mogła ożywiać, a nie hamować życie gospodarcze na kontynencie, jest kluczem do zrozumienia kryzysu w Unii Europejskiej, zniechęcenia nią wielu państw – a także kluczem do naprawy Unii.

UE jednak nawiązuje w swojej dyplomatycznej deklaracji do swojej strategii Europa 2020. Strategie takie nie są najlepszym przykładem redukcji biurokracji. Realizowana w latach 2000-2010 strategia lizbońska, której naczelnym hasłem było właśnie zapewnienie Europie „więcej wzrostu i miejsc pracy”, poniosła fiasko. Z jednej strony promowała ona wiele elementów wolnorynkowej wizji gospodarki, np. redukcję obciążeń administracyjnych dla prowadzących działalność gospodarczą, wzrost stopy zatrudnienia dzięki elastycznemu rynkowi pracy, aktywne polityki zatrudnienia, łatwość zdobywania kwalifikacji dopasowanych do zapotrzebowań rynkowych. Z drugiej strony, sama realizacja strategii przyniosła ogromną biurokrację. Państwa musiały co roku przygotowywać drobiazgowe raporty z realizacji strategii. Dość powiedzieć, że Komisja Europejska pod rządami Barroso w ramach realizacji „Lizbony” wymagała od państw wykonywania aż 50 inicjatyw, zawartych w „The Community Lisbon Programme”. „Proces [realizacji strategii lizbońskiej] doprowadził do wytworzenia się nowej biurokracji, zarówno wewnątrz administracji każdego z państw członkowskich, jak i w Komisji [Europejskiej]. Jeżeli strategia jest bezużyteczna, jej wykonanie stanowi marnotrawienie zasobów. Jednak jeszcze bardziej niepokojące jest to, że strategia stała się sercem unijnej współpracy. To mogło odciągnąć przywódców państw od skoncentrowania się na węższych, bardziej szczegółowych wspólnych wysiłkach” – pisze Charles Wyplosz w artykule „The failure of the Lisbon strategy” (tłum. aut.).

Prawdziwe wydaje się być stwierdzenie, że strategia lizbońska przyczyniła się do wprowadzenia nowomowy i biurokratyzacji na niższych szczeblach. Oto urzędy pracy czy firmy ubiegające się o fundusze unijne musiały dopasowywać swoje plany pod wymieniane w strategii kluczowe kompetencje młodzieży czy hasło „uczenia się przez całe życie”. Przykładem paradoksalnego antywolnościowego wpływu strategii na prowadzenie działalności gospodarczej było na przykład to, że polski rząd w ubiegłej dekadzie musiał skupiać się na przygotowywaniu pełnych nowomowy dokumentów i programów związanych z realizacją strategii, zamiast – w czasie boomu gospodarczego – rozwiązać problem zbyt wysokiego oskładkowania umów o pracę w porównaniu z umowami cywilnoprawnymi, co byłoby rzeczywistym wkładem w realizację prozatrudnieniowych celów strategii lizbońskiej. (Oczywiście Lizbona nie była jedynym powodem, dla którego nasz rząd się tym nie zajął, niemniej jednak konieczność podejmowania pseudo-działań w ramach realizacji strategii odwracała uwagę rządu, nie tylko polskiego, od realnych problemów.) Lizbona nie zapobiegła też usztywnieniu prawa pracy we Francji czy odejściu kilku państw Europy Środkowo Wschodniej, niedługo po zakończeniu realizacji strategii, od elastycznych, niżej oskładkowanych form zatrudnienia (Węgry, Słowenia, Słowacja).

Jaki konkret proponuje Unia Europejska w odpowiedzi na żądania Wielkiej Brytanii, aby UE powróciła do wolnorynkowych korzeni?

 „Komisja jest w pełni zaangażowana na rzecz uproszczenia prawa UE i zredukowania obciążeń  regulacyjnych dla unijnych podmiotów gospodarczych i będzie kontynuować wysiłki w tym  zakresie, bez podważania celów polityki, poprzez zastosowanie Programu lepszego stanowienia  prawa opublikowanego w 2015 r., w tym w szczególności opracowanego przez Komisję programu  sprawności i wydajności regulacyjnej (REFIT). Ograniczenie biurokracji dla przedsiębiorstw, w szczególności małych i średnich przedsiębiorstw, pozostaje dla nas wszystkich jednym z nadrzędnych celów w kontekście wypracowania wzrostu gospodarczego i zwiększenia  zatrudnienia. Komisja, w ramach platformy REFIT, będzie współpracować z państwami członkowskimi i zainteresowanymi stronami na rzecz ustalenia szczegółowych celów na szczeblu unijnym i krajowym służących zredukowaniu obciążeń dla przedsiębiorstw, zwłaszcza w dziedzinach  najbardziej uciążliwych dla przedsiębiorstw, w szczególności dla małych i średnich  przedsiębiorstw. Gdy cele te zostaną już ustalone, Komisja będzie monitorować postępy w ich  realizacji i co roku składać Radzie Europejskiej sprawozdanie”

A zatem sposobem na ograniczenie biurokracji w UE jest utworzenie programu, w ramach którego będą produkowane kolejne programy i sprawozdania. Podobno w latach 2008-2012 UE i państwom członkowskim udało się ograniczyć biurokrację o 25 procent… Zachwytów ze strony tzw. zwyczajnych obywateli nie było jednak słychać.

Share

Artykuł Kiedy Unia Europejska bierze się za walkę z biurokracją… pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kiedy-unia-europejska-bierze-sie-za-walke-z-biurokracja/feed/ 0
Dwie wizje bezpieczeństwa https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dwie-wizje-bezpieczenstwa/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dwie-wizje-bezpieczenstwa/#respond Mon, 08 Jun 2015 11:31:54 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2294 W opinii publicznej istnieje powszechnie obecny trend, który prowadzi nas w stronę szerokorozumianej potrzeby ochrony danych osobowych. Świadczą o tym między innymi działania Unii Europejskiej w kierunku uwspółcześnienia systemu tej ochrony. Nastąpić ma bowiem zaostrzenie przepisów, dotyczących w szczególności przekazywania danych do państw trzecich (tj. poza granice UE), aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo jednostki. Z drugiej jednak […]

Artykuł Dwie wizje bezpieczeństwa pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

W opinii publicznej istnieje powszechnie obecny trend, który prowadzi nas w stronę szerokorozumianej potrzeby ochrony danych osobowych. Świadczą o tym między innymi działania Unii Europejskiej w kierunku uwspółcześnienia systemu tej ochrony. Nastąpić ma bowiem zaostrzenie przepisów, dotyczących w szczególności przekazywania danych do państw trzecich (tj. poza granice UE), aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo jednostki.

Z drugiej jednak strony stoi silnie zakorzeniona potrzeba kontroli obywateli oraz cudzoziemców i gromadzenia dotyczących ich danych osobowych poza ich wiedzą. Budzi to wiele kontrowersji, chociaż wynika z obowiązku zapewnienia przez państwo bezpieczeństwa i zapobiegania przestępczości. Współcześnie dochodzi również problematyka terroryzmu oraz cyberprzestępczości. Realizacja tych zadań wymaga zatem pominięcia reguł ochrony danych osobowych, gdyż osoba, której dane są gromadzone i przetwarzane nie uzyskuje na ten temat informacji. Tu z kolei przychodzi na myśl podejście Stanów Zjednoczonych oraz głośna sprawa Edwarda Snowdena z 2013 roku.

Na styku dwóch teorii pojawia się spór. Nie ma on większego znaczenia, jeśli chodzi o wymianę danych osobowych w granicach Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG). Dopuszczalne są bowiem wyjątki odstąpienia od ścisłych zasad ochrony danych, między innymi ze względu na ważny interes państwa. Problem pojawia się w przypadku współpracy gospodarczej lub społecznej w szerszym obszarze, niż EOG.

Taki konflikt interesów doskonale widać na przykładzie relacji UE – USA w kontekście prac nad projektem Data Protection Umrella Agreement. Dokument dotyczy ochrony danych osobowych w zakresie zapobiegania przestępczości. Obejmuje dane osobowe obywateli UE, przekazywane do Stanów Zjednoczonych w celach prewencyjnych lub na potrzeby śledztwa.

UE pragnie zapewnić tym danym możliwie maksymalną ochronę, zrównując jednocześnie pozycję obywateli europejskich z obywatelami Stanów Zjednoczonych. Ma to istotne znaczenie w uzyskaniu skutecznego zadośćuczynienia sądowego, takiego, do jakiego uprawnieni są mieszkańcy USA.

Negocjacje są jednak trudne, gdyż Stany Zjednoczone prezentują odmienne podejście do ochrony danych osobowych. W ich przypadku ochronie podlegają jedynie niektóre dziedziny życia i brak jest ogólnych norm, które regulowałyby tę kwestię. Zatem  przedsiębiorcy mogą przetwarzać wszystkie dane osobowe, które nie są zabronione. W UE można natomiast przetwarzać tylko te, które są dozwolone z mocy prawa.

Z powyższego wynika znacząca różnica w podejściu obu podmiotów. Co więcej, Stany Zjednoczone uważają, iż regulacje UE nie powinny wykraczać poza jej granice. Ich zdaniem jednak sięgają dalece poza ten obszar. Unia zarzuca temu błędny tok rozumowania, z czym należy się zgodzić. W jej interesie oraz obowiązku pozostaje bowiem ochrona obywateli. Regulacje unijne sięgają zatem tam, gdzie bezpieczeństwo obywateli UE może zostać naruszone. Całkowita inwigilacja ludzi i gromadzenie informacji na ich temat, również w sytuacji, gdy nie istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, zdecydowanie wykracza poza podstawowe prawo jednostki do prywatności.

Z drugiej strony całkowite zaufanie i brak podejrzliwości w czasach zachwianego poczucia bezpieczeństwa i powszechnych aktów terroryzmu również wydaje się być nierozsądnym podejściem. Prowadzi, to do wniosku, iż jedynym właściwym rozwiązaniem jest zastosowanie zasady proporcjonalności, aby wyważyć interesy UE oraz USA. Zasada ta powinna być zatem priorytetem podczas negocjowania ostatecznego kształtu Data Protection Umbrella Agreement. Mogłoby to z jednej strony ograniczyć przesadną kontrolę, natomiast z drugiej dać więcej swobody organom bezpieczeństwa.

Share

Artykuł Dwie wizje bezpieczeństwa pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dwie-wizje-bezpieczenstwa/feed/ 0
François Hollande prezydentem Francji: jaka polityka wobec problemów strefy euro? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/francois-hollande-prezydentem-francji-jaka-polityka-wobec-problemow-strefy-euro/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/francois-hollande-prezydentem-francji-jaka-polityka-wobec-problemow-strefy-euro/#respond Sat, 05 May 2012 20:30:38 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1412 Duże prawdopodobieństwo zmiany warty w Pałacu Elizejskim po jutrzejszych wyborach prezydenckich we Francji niesie ze sobą pytanie o przyszłość polityki Francji w kwestii walki z kryzysem w strefie euro. Dotychczas kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy, oboje wywodzący się z centroprawicy, zgodnie wysuwali lepsze lub gorsze pomysły na ratowanie Grecji; byli także […]

Artykuł François Hollande prezydentem Francji: jaka polityka wobec problemów strefy euro? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Duże prawdopodobieństwo zmiany warty w Pałacu Elizejskim po jutrzejszych wyborach prezydenckich we Francji niesie ze sobą pytanie o przyszłość polityki Francji w kwestii walki z kryzysem w strefie euro. Dotychczas kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy, oboje wywodzący się z centroprawicy, zgodnie wysuwali lepsze lub gorsze pomysły na ratowanie Grecji; byli także inicjatorami paktu fiskalnego, wzmacniającego dyscyplinę budżetową w strefie euro i reszcie Unii Europejskiej oprócz Czech i Wielkiej Brytanii (pakt fiskalny wejdzie w życie od 1 stycznia 2013 roku, jeżeli zostanie ratyfikowany przez 12 z 17 krajów strefy euro).

Tymczasem wybór socjalisty François Hollande’a na prezydenta Francji mógłby wywrócić do góry nogami dotychczasową unijną politykę walki z kryzysem w strefie euro, dowodzoną przez tandem Francja-Niemcy. Można się spodziewać, że po wygranej Hollande’a siła francusko-niemieckiej współpracy zostałaby osłabiona ze względu na odmienność koncepcji Hollande’a od dotychczas wdrażanych rozwiązań. Już wiadomo, że Hollande domagałby się renegocjacji paktu fiskalnego, czemu sprzeciwiają się Niemcy. Celem Hollande’a jest włączenie do paktu zapisów o wzroście gospodarczym i zatrudnieniu. Ich dodanie do paktu, nakierowanego na utrzymanie dyscypliny budżetowej, paradoksalnie pozwoliłoby europejskim politykom na wprowadzanie kosztownych pakietów stymulujących gospodarkę.

François Hollande postuluje także poluzowanie wymogów UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczących cięć fiskalnych w Grecji. Krytykuje politykę narzucania Grecji w ciągu ostatnich dwóch lat coraz bardziej restrykcyjnych planów cięć budżetowych. Chce częściowego oddłużenia Grecji poprzez utworzenie euroobligacji. Istniejącemu od dłuższego czasu pomysłowi stworzenia euroobligacji sprzeciwiali się natomiast Angela Merkel i Nicolas Sarkozy, argumentując, że wówczas Niemcy i Francja ponosiłyby koszty zadłużenia krajów biedniejszych. Pomysły Hollande’a dotyczące Grecji można krytykować za oferowanie leczenia jedynie skutków zacieśnienia fiskalnego, a nie przyczyn greckiego kryzysu, których można doszukiwać się m. in. w niskiej konkurencyjności i braku skłonności Greków do oszczędzania.

Radykalnym pomysłem Hollande’a na pomoc pogrążonej w zadłużeniu i stagnacji strefie euro jest także postulat umożliwienia Europejskiemu Bankowi Centralnemu bezpośredniego pożyczania pieniędzy państwom Eurolandu. Byłaby to radykalna zmiana w podejściu zarówno do podstaw funkcjonowania unii walutowej, jak i do celów bankowości centralnej. Po pierwsze, powstaniu strefy euro towarzyszyło założenie, że każde państwo samo odpowiada za swój dług, a zakaz finansowania państw został zapisany w statucie Europejskiego Banku Centralnego. Po drugie, nadrzędnym celem Europejskiego Banku Centralnego, tak samo jak NBP, jest utrzymanie stabilności cen. François Hollande chce, aby głównym celem EBC stało się wspieranie wzrostu gospodarczego, co mogłoby doprowadzić do problemów z inflacją i instrumentalizacji EBC jako narzędzia pomocy dla zadłużonych państw.

Pomysły François Hollande’a na politykę Francji wobec problemów strefy euro są inne niż polityka dotychczas realizowana przez Nicolasa Sarkozy’ego i Angelę Merkel. Wybór Hollande’a na prezydenta Francji może w tej kwestii spowodować spięcia na linii Francja-Niemcy oraz zmianę kierunku polityki ratowania strefy euro. Niepokój mogą budzić jego pomysły polityki „promocji wzrostu”, której realizacja mogłaby oznaczać przyzwolenie na poluzowanie fiskalne w UE oraz zakwestionować niezależność EBC. Możliwe także, że Hollande, Merkel i inni europejscy przywódcy szybko doszliby do porozumienia i znaleźliby złoty środek w walce z problemami strefy euro.

Share

Artykuł François Hollande prezydentem Francji: jaka polityka wobec problemów strefy euro? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/francois-hollande-prezydentem-francji-jaka-polityka-wobec-problemow-strefy-euro/feed/ 0
Im trudniej zwolnic, tym mniej firmy zaryzykują https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/im-trudniej-zwolnic-tym-mniej-firmy-zaryzykuja/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/im-trudniej-zwolnic-tym-mniej-firmy-zaryzykuja/#respond Fri, 26 Aug 2011 09:44:57 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=111 Liczne badania wskazują, że USA zawdzięczają wyższą produktywność znacznie szerszemu zastosowaniu teleinformatyki niż w Europie. Bartelsman, Wind i Gautier pokazują, że dzieje się tak, ponieważ amerykańskie firmy mogą znacznie łatwiej zwalniać pracowników niż ich europejscy konkurencji. Wprowadzanie nowych technologii do firmy zazwyczaj wiąże się  z zatrudnieniem nowych pracowników, np. do obsługi nowych urządzeń. Jednocześnie ostateczne skutki przyjęcia nowej technologii nigdy nie są do końca znane a […]

Artykuł Im trudniej zwolnic, tym mniej firmy zaryzykują pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Liczne badania wskazują, że USA zawdzięczają wyższą produktywność znacznie szerszemu zastosowaniu teleinformatyki niż w Europie. Bartelsman, Wind i Gautier pokazują, że dzieje się tak, ponieważ amerykańskie firmy mogą znacznie łatwiej zwalniać pracowników niż ich europejscy konkurencji.

Wprowadzanie nowych technologii do firmy zazwyczaj wiąże się  z zatrudnieniem nowych pracowników, np. do obsługi nowych urządzeń. Jednocześnie ostateczne skutki przyjęcia nowej technologii nigdy nie są do końca znane a priori – nikt nie ma 100% pewności, że korzyści będą większe od kosztów.

Amerykańskie firmy dzięki liberalniejszemu prawu pracy mogą eksperymentować – zatrudniać nowych pracowników i wprowadzać nowe technologie. Jeśli nowa technologia zawiedzie pokładane w niej nadzieje, firma zawsze może się z niej wycofać,  zwalniając zaangażowanych w dany projekt ludzi i zapomnieć o sprawie.

Sytuacja europejskich firm jest trudniejsza. Jeśli już zdecydują się wprowadzić nową technologię, a ta zawiedzie pokładane w niej nadzieje, firmie znacznie trudniej będzie się wycofać. Nawet jeśli zrezygnuje z samej technologii, problemem bedzie zwolnienie ludzi, którzy zostali zatrudnieni na jej potrzeby.

Oznacza to, że koszty pomyłki w przypadku amerykańskich firm są niższe, a z nieudanych projektów można się relatywnie łatwo wycofać. To sprawia, że amerykańskie firmy są znacznie bardziej skłonne niż ich europejscy konkurencji, eksperymentować i wprowadzać nowe, jeszcze nie sprawdzone rozwiązania. Europejskie firmy tymczasem, mając świadomość wszystkich kosztów związanych z ewentualną pomyłką, zostają w tyle i czekają aż nowe technologie zostaną w pełni sprawdzone.

Poza widoczną różnicą miedzy USA a UE autorzy badania pokazują też zróżnicowanie w samej Unii Europejskiej. W krajach z bardziej liberalnymi przepisami dotyczącymi zwolnień rzeczywiście udział zatrudnienia w branżach szeroko korzystających z teleinformatyki w w zatrudnieniu ogółem jest wyższy, a osoby tam pracujące są bardziej produktywne.

Share

Artykuł Im trudniej zwolnic, tym mniej firmy zaryzykują pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/im-trudniej-zwolnic-tym-mniej-firmy-zaryzykuja/feed/ 0