Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Trybunał Konstytucyjny – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Pytania i odpowiedzi w sprawie decyzji TK Julii Przyłębskiej o aborcji https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pytania-i-odpowiedzi-w-sprawie-decyzji-tk-julii-przylebskiej-o-aborcji/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pytania-i-odpowiedzi-w-sprawie-decyzji-tk-julii-przylebskiej-o-aborcji/#respond Tue, 01 Dec 2020 11:32:18 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6366 W ostatnich tygodniach na polskich ulicach mogliśmy obserwować duże protesty po ogłoszeniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego dot. konstytucyjności jednej z trzech przesłanek wyłączających karalność aborcji. W tym kontekście pojawia się szereg pytań dot. funkcjonowania Trybunału – poniżej odpowiedzi na niektóre z nich. Dlaczego TK zajął się sprawą? Zgodnie z art. 191 pkt. 1 ust. 1 Konstytucji […]

Artykuł Pytania i odpowiedzi w sprawie decyzji TK Julii Przyłębskiej o aborcji pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Wikipedia

Źródło: Wikipedia

W ostatnich tygodniach na polskich ulicach mogliśmy obserwować duże protesty po ogłoszeniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego dot. konstytucyjności jednej z trzech przesłanek wyłączających karalność aborcji. W tym kontekście pojawia się szereg pytań dot. funkcjonowania Trybunału – poniżej odpowiedzi na niektóre z nich.

Dlaczego TK zajął się sprawą?

Zgodnie z art. 191 pkt. 1 ust. 1 Konstytucji jednym z podmiotów uprawnionych do złożenia wniosku o zbadanie zgodności określonej normy prawnej z normami konstytucyjnymi uprawniona jest grupa min. 50 posłów lub 30 senatorów. Wniosek, który zapoczątkował sprawę został skierowany do Trybunału w listopadzie zeszłego roku przez 111 posłów wywodzących się z klubu PiS oraz koła poselskiego Konfederacji (wniosek podpisał także jeden przedstawiciel PSL-Kukiz’15). Posłowie domagali się zbadania konstytucyjności art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy oraz art. 4a ust. 2 zd. 1 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży – dotyczących dopuszczalności aborcji w przypadku zagrożenia życia i zdrowia matki oraz dużego prawdopodobieństwa nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Była to już druga taka próba w ostatnich latach. Analogiczny wniosek złożyła grupa posłów poprzedniej kadencji w czerwcu 2017 roku (sprawa K 13/17) – sprawa została jednak umorzona ze względu na koniec kadencji Sejmu zgodnie z ogólnie przyjętą w prawie konstytucyjnym zasadą dyskontynuacji prac parlamentu.

Co dzieje się z wnioskami skierowanymi do TK?

Wnioski do TK albo skargi konstytucyjne przed nadaniem biegu kierowane są przez prezesa Trybunału do wybranego sędziego celem ich wstępnego rozpoznania. Odmowa nadania biegu sprawie dopuszczalna jest w trzech przypadkach:

1)  kiedy wniosek albo skarga konstytucyjna nie spełniają wymogów określonych w ustawie i usunięcie braków nie jest możliwe;

2) kiedy braki w stosunku do wymogów ustawowych nie zostały usunięte w przewidzianym terminie (7 dni);

3) kiedy wniosek albo skarga konstytucyjna są w sposób oczywisty bezzasadne.

W przypadku braku przeszkód formalnych wniosek, pytanie albo skarga konstytucyjna kierowane są przez Prezesa TK do rozpoznania składu orzekającego.

Po rozpoznaniu zgodności wniosku z formalnymi kryteriami wymienionymi wyżej Prezes Trybunału wyznacza sędziów do rozpoznania sprawy, w tym przewodniczącego składu orzekającego oraz sprawozdawcę. Termin i godzinę rozprawy wyznacza przewodniczący składu orzekającego (w sprawie K 1/20 przewodniczącym była Julia Przyłębska).

Czy Trybunał musiał zająć się sprawą w czasie pandemii COVID-19?

W obecnym stanie prawnym nie ma ustanowionych terminów w których Trybunał musiałby sprawę rozpatrzyć (nie licząc decyzji dot. wstępnej kontroli wniosków). Jedynym warunkiem jest rozpatrzenie sprawy nie wcześniej niż w przeciągu 30 dni od doręczenia uczestnikom postępowania zawiadomienia o jego terminie. Wyjątkiem jest decyzja w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy budżetowej, o której TK orzeka w terminie najpóźniej 2 miesięcy od złożenia wniosku (art. 66 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK). Obecnie na etapie właściwego rozpoznania znajduje się 297 spraw. Najstarsza została wniesiona w sierpniu 2013 roku. Nie wystąpiły więc żadne przeszkody, by TK zajął się wniosek posłów dot. aborcji po zakończeniu pandemii.

Czy wyroków TK można nie publikować?

Nie. Zgodnie z art. 190 ust. 2 Konstytucji orzeczenia Trybunału podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu. Z kolei ust. 1 wyżej wymienionego artykułu stanowi, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne. Organ odpowiadający za ich publikację nie ma żadnych podstaw, żeby domniemać sobie kompetencję do oceny ich treści i odmowy publikacji na tej podstawie. Brak publikacji stanowiłby bardzo niebezpieczny precedens, mogący doprowadzić do praktycznego wyłączenia skutecznej kontroli konstytucyjności prawa (i tak już wyjątkowo słabej i wadliwej po “reformach” PiS – zob. raport FOR Rule of Law in Poland 2020: A Diagnosis of the Deterioration of the Rule of Law From a Comparative Perspective). Oznaczałby on, że o faktycznym obowiązywaniu orzeczeń Trybunału ostatecznie decydowałby organ odpowiadający za Dziennik Ustaw – czyli Prezes Rady Ministrów.

Odmienną kwestią pozostaje dyskusja na temat legalności orzeczenia ze względu na skład orzekający i obecność w nim sędziów dublerów. Choć wśród prawników pojawiają się głosy, że wyrok de facto jest nieistniejący, to co do kwestii samej publikacji komentujący eksperci wątpliwości nie mają – rząd nie może stawiać się w roli recenzenta wyroków TK.

Share

Artykuł Pytania i odpowiedzi w sprawie decyzji TK Julii Przyłębskiej o aborcji pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pytania-i-odpowiedzi-w-sprawie-decyzji-tk-julii-przylebskiej-o-aborcji/feed/ 0
Pełzający, koronawirusowy zamach stanu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pelzajacy-koronawirusowy-zamach-stanu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pelzajacy-koronawirusowy-zamach-stanu/#respond Thu, 16 Apr 2020 12:13:04 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6301 Autorem tekstu jest Adam Bartha, dyrektor EPICENTER, sieci wolnościowych think tanków, do której należy też Forum Obywatelskiego Rozwoju. Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków. Rządzący w całej Europie wprowadzają bezprecedensowe rozwiązania polityczne w celu zminimalizowania rozprzestrzeniania się COVID-19. W sytuacji niepewności politycznej niektóre autorytarne rządy wykorzystują pandemię do realizacji własnych celów politycznych i masowego poszerzania zakresu […]

Artykuł Pełzający, koronawirusowy zamach stanu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Pixabay

Źródło: Pixabay

Autorem tekstu jest Adam Bartha, dyrektor EPICENTER, sieci wolnościowych think tanków, do której należy też Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków. Rządzący w całej Europie wprowadzają bezprecedensowe rozwiązania polityczne w celu zminimalizowania rozprzestrzeniania się COVID-19. W sytuacji niepewności politycznej niektóre autorytarne rządy wykorzystują pandemię do realizacji własnych celów politycznych i masowego poszerzania zakresu władzy. Pomimo bezprecedensowego charakteru kryzysu, nie można pozostawić autokratom wolnej ręki, aby jeszcze bardziej wzmocnili swoją władzę – zwłaszcza gdy dzieje się to w kraju Unii Europejskiej.

Węgry – wraz z Polską – od dawna są czarną owcą UE, jeśli chodzi o poszanowanie rządów prawa i liberalno-demokratycznych zasad. Te poważnie naruszone fundamenty uległy dalszej erozji w wyniku ustawy uchwalonej przez Parlament 30 marca 2020 r. Celem przepisów miało być stworzenie narzędzi do spowalniania rozprzestrzenianie się koronawirusa. W rzeczywistości ustawa idzie znacznie dalej, potencjalnie dając premierowi nieograniczone uprawnienia na przyszłość.

Ustawa zawiesza parlament węgierski bezterminowo, a jego władza zostanie zastąpione przez bezpośrednie „rządy za pomocą dekretów” premiera Viktora Orbána. W efekcie oznacza to, że premier będzie mógł wprowadzać i odrzucać wszelkiego rodzaju akty prawne na czas nieokreślony. Marszałek Zgromadzenia Narodowego i przywódcy partii politycznych zasiadający w parlamencie „będą informowani” o tych decyzjach, ale nie będą mieli prawa do wywierania na nie wpływu. Trybunał Konstytucyjny będzie nadal funkcjonował i ma mieć nadzór nad dekretami wprowadzonymi przez premiera, ale Orbán miał 10 lat na obsadzenie tej instytucji zaprzyjaźnionymi sędziami, dlatego też prawdopodobnie nadal będą pomagać premierowi w jego przedsięwzięciach.

Obawy związane z ewentualnymi nadużyciami władzy w przyszłości pogłębiają inne przepisy z nowej ustawy. Zaproponowane zmiany legislacyjne pozwalają na „zawieszenie niektórych ustaw i podjęcie nadzwyczajnych środków w interesie zagwarantowania stabilizacji życia, zdrowia, bezpieczeństwa osobistego i materialnego obywateli, a także gospodarki”. Te nadzwyczajne środki obejmują trzy kluczowe punkty.

Po pierwsze, całkowity zakaz przeprowadzania wszelkich wyborów i referendów, w tym wyborów uzupełniających, w przypadku śmierci członka parlamentu lub niemożności pełnienia przez niego obowiązków. Po drugie, każdy, kto nie przestrzega nakazów kwarantanny, może zostać ukarany karą pięciu lat więzienia – ośmiu lat, jeśli działania te mogą być związane z czyjąś śmiercią. Po trzecie, każdy, kto rozpowszechnia kłamstwa lub „prawdziwe oświadczenia w sposób wypaczony”, które mogą zakłócić „skuteczną ochronę” społeczeństwa, budzić niepokój lub wzburzać opinię publiczną – może zostać ukarany karą do pięciu lat więzienia.

Te nadzwyczajne środki byłyby niepokojące również w dobrze funkcjonującej demokracji, ale Węgry są bardzo dalekie od tego, by nią być. Pod rządami Viktora Orbána Węgry spadały w indeksie Freedom House szybciej niż jakikolwiek inny kraj na świecie, poza siedmioma, w tym Wenezuelą, Turcją i Republiką Środkowej Afryki.

Rządy Orbana słynęła w ostatniej dekadzie z tego, że zdołał on skutecznie obalić liberalno-demokratyczne fundamenty państwa. Publiczne radio i telewizja to całodobowa propaganda partii rządzącej, a prywatne media znajdują się w rękach przyjaznych rządowi oligarchów, dlatego też głosów sprzeciwu jest niewiele, z wyjątkiem kilku mediów internetowych. W 2012 roku partia rządząca przyjęła konstytucję korzystną dla nie samej, która od tego czasu była modyfikowana siedmiokrotnie, w oparciu o chwilowe interesy polityczne Orbána. Trybunał Konstytucyjny, obsadzony przez życzliwych dla rządu sędziów, nigdy nie stanowił poważnego zagrożenia dla władzy partii rządzącej, podobnie jak partie opozycyjne, których możliwości działania są poważnie ograniczone.

Reakcja rządu na pandemię polegała na skupieniu się na politycznych gestach, a nie na rzeczywistych działaniach. To drugie jest znacznie trudniejsze do zrealizowania w kraju o nadmiernie scentralizowanym systemie opieki zdrowotnej, który już przed pandemią stopniowo chylił się ku upadkowi. Utrzymanie wizerunku kompetentnego zarządzania będzie wymagało jeszcze większej ilości fałszywych informacji, jeszcze ostrzejszych środków służących tłumieniu głosów sprzeciwu i jeszcze bardziej scentralizowanej władzy niż ta, którą miał Orbán w ostatnim dziesięcioleciu.

Niektóre z tych środków mogą nie wydawać się dziś tak nadzwyczajne, jak mogłyby mieć to miejsce dwa miesiące temu. Inne kraje europejskie również wprowadzają środki, które poważnie ograniczają swobody obywatelskie w celu zwalczania pandemii. Choć ograniczone w czasie, podlegające nadzorowi środki nadzwyczajne są zrozumiałe w czasach bezprecedensowego kryzysu, to propozycje węgierskiego rządu wykraczają daleko poza to.

Już przed kryzysem związanym z koronawirusem Orbán dysponował znacznie większą władzą niż którykolwiek z europejskich premierów. Ale jak każdy dobry autokrata, dojrzał ogromną szansę na dalsze umocnienie swojej władzy. Ponieważ rządy europejskie walczą z pandemią, a instytucje UE zajmują się utrzymaniem przepływu towarów i jakiejś solidarności między członkami Unii Europejskiej, mały kraj z problematycznym przywódcą to dziś najmniejsze z ich zmartwień. Być może mają rację, ale działania Węgier ustanowiły niebezpieczny precedens dla każdego państwa członkowskiego UE.

Niechęć i niezdolność przywódców UE do zaprzestania finansowania autorytarnego rządu Węgier w normalnych czasach odbija się czkawką w czasie obecnego, bezprecedensowego kryzysu. Ponieważ rząd węgierski uczynił kolejny krok w kierunku dalszego pogłębienia autokratycznych rządów, przywódcy europejscy powinni ponownie przemyśleć swoje stosunki z Węgrami i pomoc finansową, jakiej udzielają autorytarnym przywódcom w krajach członkowskich.

Tekst ukazał się wcześniej w języku angielskim na stronie EUREPORTER.

Polecamy również komunikat Elizy Rutynowskiej, prawniczki FOR, pt. „Rządzący na Węgrzech i w Polsce wykorzystują pandemię w walce o władzę”.

Share

Artykuł Pełzający, koronawirusowy zamach stanu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pelzajacy-koronawirusowy-zamach-stanu/feed/ 0
Usprawnienie systemu sądownictwa? Ale jak? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/usprawnienie-systemu-sadownictwa-ale-jak/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/usprawnienie-systemu-sadownictwa-ale-jak/#respond Thu, 16 Nov 2017 10:10:00 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5556 Sądownictwo wymaga reformy, to nie ulega wątpliwości. Pozostają jednak elementarne kwestie, które w demokratycznym państwie prawa nie podlegają zmianie. Zasada trójpodziału władzy została wprowadzona w Polsce już Konstytucją 3 Maja – jako pierwsza konstytucja w Europie i druga na świecie. Niezależność i niezawisłość sędziowska są fundamentami efektywnego systemu sądownictwa. Są one wymogami wynikającymi m.in. z art. […]

Artykuł Usprawnienie systemu sądownictwa? Ale jak? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: pixabay.com

Sądownictwo wymaga reformy, to nie ulega wątpliwości. Pozostają jednak elementarne kwestie, które w demokratycznym państwie prawa nie podlegają zmianie. Zasada trójpodziału władzy została wprowadzona w Polsce już Konstytucją 3 Maja – jako pierwsza konstytucja w Europie i druga na świecie. Niezależność i niezawisłość sędziowska są fundamentami efektywnego systemu sądownictwa. Są one wymogami wynikającymi m.in. z art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, które zapewniają prawo do skutecznego środka prawnego przed niezawisłym i bezstronnym sądem.

Gwarantują one uczciwość, przewidywalność i pewność systemu prawnego, które to elementy są istotne dla tworzenia atrakcyjnych warunków do inwestowania [1]. Z tego powodu każdej reformie wymiaru sprawiedliwości powinno przyświecać poszanowanie praworządności i przestrzeganie norm europejskich w zakresie niezależności sądów [2].

Zgodnie z wnioskami unijnej tablicy wyników wymiaru sprawiedliwości z 2017 r. dokonanej w zakresie badań niezależności sędziów, wśród powodów postrzeganego braku niezależności sądów i sędziów najczęściej wskazywano ingerencje i naciski instytucji rządowych i polityków, a w dalszej kolejności naciski ze strony interesów gospodarczych i innych. Wśród powodów dobrego postrzegania niezależności sądów i sędziów, ponad trzy czwarte przedsiębiorstw i obywateli wskazało gwarancje zapewniane przez status i pozycję sędziów [3]. Przykładowo Polska w kategorii „Niezależność sądów i sędziów w opinii ogółu społeczeństwa” zajmuje 17. miejsce, podczas gdy Dania zajmuje miejsce pierwsze [4]. W Danii funkcjonuje niezależna rada sądownictwa, która przedstawia ministrowi sprawiedliwości jednego kandydata na stanowisko sędziego, który to tradycyjnie zawsze postępuje z zaleceniami rady [5]. Dodatkowo w Danii, aby zapewnić niezależność sędziowską konstytucja chroni sędziów przed zwolnieniami lub przenoszeniem do innych prac. Ma to na celu zapobieganie wpływom na decyzję sędziego przez parlament i rząd [6].

Dania przoduje również w innych kategoriach, takich jak „Czas potrzebny na rozstrzygnięcie spraw cywilnych, handlowych, administracyjnych i innych”, gdzie zajmuje pierwsze miejsce. O skuteczności zastosowanych przez Danię rozwiązań może też świadczyć bardzo wysoka pozycja w prestiżowym rankingu „Doing Business 2017″, w którym zajęła trzecie miejsce na świecie i pierwsze miejsce w Europie [7].

Główne zarzuty stawiane sądownictwu to przewlekłość, opieszałość, brak umiejętności wyjaśniania i prowadzenia dialogu oraz zła organizacja pracy [8]. Należy zatem rozważyć, jakie czynniki wpływają na efektywność postępowań sądowych w Danii.

Duńska procedura cywilna przewiduje przed rozpoczęciem rozprawy głównej postępowanie przygotowawcze. Sąd wyznacza rozprawę wstępną (ang. preliminary hearing), która najczęściej odbywa się w formie telekonferencji, podczas której strony muszą rozważyć okoliczności faktyczne oraz prawne sprawy, a także przedstawić zakres dowodów. W trakcie wstępnego przesłuchania strony muszą uzgodnić harmonogram dalszego postępowania, w tym terminy wymiany pism procesowych i czas trwania procesu [9].

W niemieckiej procedurze cywilnej zadaniem sądu jest przygotowanie procesu poprzez m.in. wstępne przesłuchanie z udziałem stron i pełnomocników, które może odbyć się na sali sądowej lub w gabinecie sędziego. Strony przedstawiają swoje pisma procesowe, a sędzia ustnie wyjaśnia, jak on rozumie stan faktyczny i prawny sprawy, po czym obecni dyskutują na jej temat. Obowiązkiem sędziego jest przekazanie wskazówek stronom i podzielenie się swoimi spostrzeżeniami, tak aby uniknąć „procesowego zaskoczenia”. Sędzia zakreśla również terminy. Protokół z tego posiedzenia stanowi dla stron i sądu swoistą „proceduralną mapę” dalszego postępowania. Podobnie w Stanach Zjednoczonych na etapie przygotowania procesu sędzia konsultuje ze stronami i ich pełnomocnikami, za pomocą rozmowy telefonicznej czy też spotkania, harmonogram procesu, który strony wspólnie opracowują [10]. Harmonogram procesu obowiązuje również m.in. w Norwegii i na Litwie [11].

W polskim sądownictwie brakuje menedżerskiego podejścia do prowadzenia sprawy. W każdej dziedzinie biznesu przed rozpoczęciem projektu konieczne jest na wstępie opracowanie planu działania i stworzenie swoistej „mapy drogowej”. Odnoszę wrażenie, że w polskich sądach sposób prowadzenia spraw jest bardziej oparty na zasadzie: „a jakoś to będzie”. Terminy rozpraw są ustalane na bieżąco na kolejnych rozprawach, przy czym czas oczekiwania na kolejny termin to ok. 3-5 miesięcy. Nie tylko sędziowie są odpowiedzialni za przewlekłość procesu, ale również same strony czy ich pełnomocnicy, którzy niejednokrotnie dążą do jego przedłużenia, a to ze względów procesowych, czy też ze zwykłego braku przygotowania do sprawy – bo każdy cieszy się, że sprawa „spadła”. Zmiana kultury prawnej w każdym środowisku prawniczym, polegająca na reorganizacji myślenia o sprawie i procesie sądowym, jest bazą do tego, aby usprawnić nasz system.

___________________________________________


[1] Unijna tablica wyników wymiaru sprawiedliwości z 2017 r. [w:]
https://ec.europa.eu/transparency/regdoc/rep/1/2017/PL/COM-2017-167-F1-PL-MAIN-PART-1.PDF

[2] Idem

[3] Idem

[4] Idem

[8] B. Karolczyk, Koncentracja materiału procesowego w postępowaniu cywilnym przed sądem pierwszej instancji, 2013

[10] B. Karolczyk, Pretrial As A Part Of Judicial Case Management In Poland In Comparative Perspective, Comparative Law Review 15 2013

[11] B. Karolczyk, Koncentracja materiału procesowego w postępowaniu cywilnym przed sądem pierwszej instancji, 2013

___________________________________________

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Usprawnienie systemu sądownictwa? Ale jak? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/usprawnienie-systemu-sadownictwa-ale-jak/feed/ 0
A.Duda, J.Kaczyński i PiS z przyległościami próbują zrobić z konstytucji świstek papieru https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/a-duda-j-kaczynski-i-pis-z-przyleglosciami-probuja-zrobic-z-konstytucji-swistek-papieru/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/a-duda-j-kaczynski-i-pis-z-przyleglosciami-probuja-zrobic-z-konstytucji-swistek-papieru/#respond Fri, 12 Aug 2016 10:21:57 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4181 W dyktaturach konstytucja jest świstkiem papieru (np. jak za PRL). Natomiast w praworządnym i demokratycznym państwie odgrywa ona zasadniczą rolę, ograniczając arbitralną władzę rządzących polityków, zwłaszcza w tworzeniu prawa, co jest z kolei konieczne do zachowania indywidualnych wolności i demokracji. Na tym tle trzeba widzieć fundamentalną rolę Trybunału Konstytucyjnego: umocowanego w konstytucji kontrolera zgodności projektów […]

Artykuł A.Duda, J.Kaczyński i PiS z przyległościami próbują zrobić z konstytucji świstek papieru pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Wikimedia Commons

W dyktaturach konstytucja jest świstkiem papieru (np. jak za PRL). Natomiast w praworządnym i demokratycznym państwie odgrywa ona zasadniczą rolę, ograniczając arbitralną władzę rządzących polityków, zwłaszcza w tworzeniu prawa, co jest z kolei konieczne do zachowania indywidualnych wolności i demokracji. Na tym tle trzeba widzieć fundamentalną rolę Trybunału Konstytucyjnego: umocowanego w konstytucji kontrolera zgodności projektów ustaw z ustawą zasadniczą.

Odmowa zaprzysiężenia trzech praworządnie wybranych sędziów przez A.Dudę, a następnie kolejne ustawy „naprawcze” uchwalane przez PiS z przyległościami i podpisywane przez A.Dudę to próby sprzecznego z konstytucją sparaliżowania TK. Nawiasem mówiąc powtarzanie tych samych paraliżujących przepisów w kolejnych ustawach „naprawczych” to jak molestowanie, które naiwnych ma wprowadzić w błąd, że A.Duda, J.Kaczyński i PiS z przyległościami wykazują dobrą wolę, a TK, KOD i opozycja uporczywie odrzucają wyciągniętą dłoń. To przypomina postępowanie Putina wobec Ukrainy.

Gdy TK konsekwentnie odrzuca niekonstytucyjne propozycje PiS-u to spotyka się z wypowiedziami, które byłoby niedopuszczalne w jakimkolwiek kraju Zachodu. Np. S.Karczewski, marszałek Senatu – „Kompromitująca opinia TK nie pozostawia złudzeń: potrzeba jest zmiana prezesa, nowa ustawa TK, a być może nawet nowelizacja konstytucji”. S.Karczewski uchodzi za cywilizowaną twarz PiS (!), bo mówi rzeczy straszne łagodnym tonem. Tym głównie różni się od J.Kaczyńskiego, który mówi rzeczy straszne agresywnym tonem. Np. zaraz po orzeczeniu TK powiedział: „TK nie uznaje obowiązującego prawa”. Jakiego prawa? Prawa J.Kaczyńskiego posłusznie uchwalonego w Parlamencie przez PiS-owski lud i jego przyległości i posłusznie podpisywanego przez A.Dudę.

Sędziom TK (z wyłączeniem nominatów PiS-u) należy się wielki szacunek, że nie ulegają PiS-owskim pogróżkom i presjom i bronią konstytucji. Należy ich popierać, bo w ten sposób przeciwstawiamy się próbom zrobieniu z naszej ustawy zasadniczej świstka papieru – jak za PRL.

Share

Artykuł A.Duda, J.Kaczyński i PiS z przyległościami próbują zrobić z konstytucji świstek papieru pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/a-duda-j-kaczynski-i-pis-z-przyleglosciami-probuja-zrobic-z-konstytucji-swistek-papieru/feed/ 0
Państwo prawa a wzrost gospodarczy https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/panstwo-prawa-a-wzrost-gospodarczy/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/panstwo-prawa-a-wzrost-gospodarczy/#respond Fri, 08 Jul 2016 10:39:51 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3794 Fundamentami wzrostu gospodarczego są własność prywatna, wolność gospodarcza i stabilność polityczno-prawna. Zabezpieczać je ma państwo prawa poprzez przestrzeganie konstytucji oraz ochronę praw i wolności obywatelskich. Niektórym politykom wydaje się, że można lekceważyć instytucje państwa prawa i jednocześnie osiągać szybki oraz trwały wzrost gospodarczy, jednak liczne przykłady obalają te wyobrażenia. Zacznijmy od Wenezueli, której gospodarka znajduje się […]

Artykuł Państwo prawa a wzrost gospodarczy pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Prawo i gospodarkaFundamentami wzrostu gospodarczego są własność prywatna, wolność gospodarcza i stabilność polityczno-prawna. Zabezpieczać je ma państwo prawa poprzez przestrzeganie konstytucji oraz ochronę praw i wolności obywatelskich. Niektórym politykom wydaje się, że można lekceważyć instytucje państwa prawa i jednocześnie osiągać szybki oraz trwały wzrost gospodarczy, jednak liczne przykłady obalają te wyobrażenia.

Zacznijmy od Wenezueli, której gospodarka znajduje się „na równi pochyłej”. Publikowany przez Bank Światowy wskaźnik praworządności [1] dla tego kraju spadł z poziomu -0,88 w 1996 r. do -1,89 w 2014 r., co oznacza bardzo niski poziom. Osłabianie państwa prawa pozwoliło socjalistycznemu prezydentowi H. Chavezowi na nacjonalizację gospodarki, która odbywała się poprzez wydawanie dekretów, częściowo bez rekompensaty finansowej i przy zastraszaniu prywatnych właścicieli. Upaństwowiona gospodarka stała się nieefektywna, „udomowionemu” przemysłowi naftowemu brakuje inwestycji, a kraj jest pogrążony w recesji i hiperinflacji.

Innym przykładem wpływu słabego państwa prawa na gospodarkę jest Rosja, której wskaźnik praworządności jest od lat na niskim poziomie i wyniósł -0,71 w 2014 r. W. Putin uprzywilejowuje powiązanych z nim biznesmenów i represjonuje swoich krytyków, takich jak M. Chodorkowski, a także prowadzi agresywną politykę zagraniczną. Niski poziom państwa prawa skutkuje ogromną korupcją, złym klimatem dla inwestycji i brakiem uczciwej konkurencji, co przekłada się na niską produktywność i słabą gospodarkę. Koszt braku praworządności w Rosji w postaci recesji i wysokiej inflacji ujawnił się zwłaszcza po spadku cen surowców i sankcjach po agresji na Ukrainę.

Są jednak przykłady krajów wzmacniających państwo prawa, a jednym z nich jest Estonia. W latach 90. przeprowadzono tam reformy polegające na prywatyzacji, ochronie praw własności, zniesieniu korupcjogennej kontroli państwa nad firmami oraz otwarciu gospodarki na zagranicę [2]. Mała ingerencja państwa w gospodarkę i niezależne sądownictwo zapewniły Estonii wzrost wskaźnika praworządności z 0,47 w 1996 r. do 1,36 w 2014 r., co przyczyniło się do wysokiej stopy inwestycji i sukcesów gospodarczych.

W Polsce wskaźnik praworządności wzrósł w latach 1996­–2014 z poziomu 0,67 do 0,82. Jest to poziom niższy niż w Estonii, natomiast w skali świata lokuje Polskę wśród krajów o dość wysokim poziomie praworządności. Czy zatem czeka nas świetlana przyszłość w państwie prawa? Wydaje się, że nie, gdyż ważna jest tendencja, a ta charakteryzuje się lekceważeniem czy wręcz łamaniem prawa.

Ważny warunek państwa prawa, jakim jest przestrzeganie konstytucji był w ostatnim czasie naruszany. W 2013 r. koalicja PO-PSL [3] przekazała 51,5% aktywów OFE do ZUS bez wcześniejszego sprawdzenia konstytucyjności tej zmiany przez Trybunał Konstytucyjny, mimo że według wielu prawników była ona niekonstytucyjna. Skutkami tej decyzji są zastąpienie reform równoważących budżet krótkotrwałym poprawieniem sytuacji finansów publicznych poprzez ukrycie części długu, osłabienie giełdy i zaufania do państwa. W 2015 r. TK podjął jednak kontrowersyjną decyzję o uznaniu skoku na OFE za zgodny z konstytucją.

Jeśli niektóre wyroki Trybunału Konstytucyjnego były błędne, to należy zastanowić się nad tym, jak sprawić, żeby ta ważna instytucja państwa prawa skuteczniej broniła nas przed destrukcyjną samowolą polityków, a nie osłabiać jej znaczenie.  A właśnie do tego doszło po tym, jak niekonstytucyjny wybór dwóch sędziów TK za rządów PO-PSL został wykorzystany przez prezydenta A. Dudę do nieprzyjmowania przysięgi od trzech prawidłowo wybranych sędziów, a przez rządzącą partię PiS do przyjęcia nowej ustawy o TK i wybrania swoich sędziów. Paraliżująca TK ustawa została uznana przez TK za niekonstytucyjną, lecz wyrok wbrew prawu nie został opublikowany przez rząd PiS-u.

Konflikt wokół  Trybunału Konstytucyjnego przyczynił się do obniżenia ratingu Polski przez agencję S&P i zmiany perspektywy ratingu ze stabilnej na negatywną przez agencję Moody’s, co może zwiększyć koszty obsługi długu publicznego, a także zwiększył poziom niepewności w gospodarce wpływający na inwestorów, gdyż są obawy, że PiS będzie przyjmowało kolejne konstytucyjnie wątpliwe ustawy.

Psucie praworządności w Polsce pogarsza długoterminowe perspektywy finansów publicznych, rynku kapitałowego i atrakcyjności inwestycyjnej, a więc zmniejsza szanse na szybki wzrost i dogonienie Zachodu. Politycy zaprzeczający wpływowi kryzysu konstytucyjnego na gospodarkę zdają się zaklinać rzeczywistość.

Jak pokazują poniższe wykresy obrazujące omawiane przykłady i badania empiryczne [4], im wyższy poziom państwa prawa, tym wyższy poziom rozwoju gospodarczego. W latach 1996–2014, wzmacniająca praworządność Estonia zwiększyła PKB per capita o 125%, a osłabiająca ją Wenezuela tylko o 12%. Wzrost Polski i Rosji wyniósł podobnie ponad 100%, ale w Rosji brak praworządności skutkuje dopiero w ostatnim czasie znacznym spadkiem PKB.

Bez wysokiego poziomu praworządności nie ma warunków do zwiększania stopy inwestycji i produktywności, od których zależy szybki i trwały wzrost gospodarczy, czyli poprawa poziomu życia społeczeństwa. Ekonomiści już to wiedzą, teraz czas, aby populistyczni i mający autorytarne zapędy politycy to zrozumieli.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie Worldwide Governance Indicators

Źródło : Opracowanie własne na podstawie World Development Indicators

Praca ta zajęła drugie miejsce podczas konkursu w ramach Wiosennej Szkoły Leszka Balcerowicza.


[1] Wskaźnik przyjmuje wartości od -2,5 do 2,5, im wyższa jego wartość, tym wyższy postrzegany poziom praworządności. Jest on jednym ze wskaźników wchodzących w skład projektu The Worldwide Governance Indicators. Nie jest on oczywiście dokładną miarą praworządności i jego porównania w czasie należy traktować ostrożnie, jednak uwzględnienie marginesu błędu potwierdza ogólny poziom i tendencje zmian praworządności w opisywanych państwach. https://info.worldbank.org/governance/wgi/index.aspx#home

[2] P. Cwalina, Skąd wzięły się różnice we wzroście gospodarczym między Estonią a Słowenią [w] L. Balcerowicz, A. Rzońca, Zagadki wzrostu gospodarczego: siły napędowe i kryzysy ­– analiza porównawcza, Warszawa 2010; https://mises.pl/blog/2014/10/29/laar-estonski-cud-gospodarczy/

[3] PiS, ówczesna największa partia opozycyjna, co prawda, głosowało przeciw tej ustawie, jednak nie z powodu chęci obrony OFE, a raczej ze względu na niechęć do głosowania razem z PO-PSL. PiS otwarcie opowiadało się za likwidacją OFE. https://www.kongres.pis.org.pl/aktualnosci/pis-na-kongresie-ofe-jak-najszybciej-do-likwidacji.27/

[4] Zob. R. Barro, Democracy, Law and Order, and Economic Growth [w] 2013 Index of Economic Freedom, s. 41-56, https://www.heritage.org/index/pdf/2013/book/index_2013.pdf

Share

Artykuł Państwo prawa a wzrost gospodarczy pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/panstwo-prawa-a-wzrost-gospodarczy/feed/ 0
Jeszcze nigdy tak niewielu nie napsuło tak wiele, tak szybko – cz. 1 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jeszcze-nigdy-tak-niewielu-nie-napsulo-tak-wiele-tak-szybko-cz-1/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jeszcze-nigdy-tak-niewielu-nie-napsulo-tak-wiele-tak-szybko-cz-1/#respond Fri, 24 Jun 2016 11:42:53 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3657 Autorem tekstu jest dr Mariusz Szeib, przedsiębiorca. Jest to część pierwsza artykułu. Druga część ukazała się 6 lipca. Przez media przetacza się fala dyskusji dotyczących obecnej sytuacji w naszym kraju. Najczęściej dyskutanci grają na emocjach społeczeństwa używając wielu demagogicznych haseł jak np. „Polska w runie“, skąd już gładko przechodzą do „dobrej zmiany“. Zarówno przedstawiciele rządu […]

Artykuł Jeszcze nigdy tak niewielu nie napsuło tak wiele, tak szybko – cz. 1 pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest dr Mariusz Szeib, przedsiębiorca. Jest to część pierwsza artykułu. Druga część ukazała się 6 lipca.

źródło zdjęcia: Wikipedia

Przez media przetacza się fala dyskusji dotyczących obecnej sytuacji w naszym kraju. Najczęściej dyskutanci grają na emocjach społeczeństwa używając wielu demagogicznych haseł jak np. „Polska w runie“, skąd już gładko przechodzą do „dobrej zmiany“. Zarówno przedstawiciele rządu jak i opozycji przekrzykują się w studio wychodząc z całkowicie mylnego założenia, że im głośniej i dobitniej mówią, im częściej przerywają interlokutorowi, im mocniej go zakrzyczą tym jego racja będzie lepiej odebrana. Nic bardziej mylnego. Powstaje chaos informacyjny wywołujący dezinformację, a w rezultacie niechęć do polityki en bloc. W opracowaniu tym podjęto próbę uporządkowania poszczególnych spraw, a argumenty emocjonalne zastąpiono argumentami opartymi na faktach i konkretnych danych.

A. Działania społeczne:

Na czoło wysuwa się reforma o mocno sugestywnej nazwie „Ratujmy Maluchy”. Ta czysto populistyczna akcja forsowana przez małżeństwo p. Elbanowskich (obecnie w zarządzie funduszów MEN), powoduje cofnięcie cywilizacyjne naszych coraz szybciej rozwijających się umysłowo dzieci. Mają one teraz zaczynać naukę później niż ma to miejsce w większości wysoko rozwiniętych krajach świata. Niewątpliwie obniży to ich poziom intelektualny w przyszłości. Dzieci z zacofanych domów stracą szansę na wcześniejszy kontakt z dziećmi bardziej rozwiniętymi. Utrudniony i opóźniony dodatkowo będzie ich, i tak niełatwy przecież, start w życiu.

Na horyzoncie dodatkowo rysuje się problem z ograniczoną pojemnością szkół i przedszkoli. Sześciolatki, które nie pójdą do szkół zablokują miejsca w przedszkolach dla 3 latków, a te w rezultacie dla dzieci w żłobkach. Ponad to w dłuższej perspektywie reforma opóźni wejście młodych ludzi na rynek pracy, zwiększając dodatkowo rysujące się napięcia w związku z niskim obecnie przyrostem naturalnym. Kto więc zarobi na emerytury dla żyjących coraz dłużej, a pracujących krócej Polaków?

„Ratowanie maluchów“ według specjalistów pozbawi pracy ok. 15 tys nauczycieli lub zmusi ich do podjęcia innych zajęć dla osób o niższych kwalifikacjach.

Kolejna wspomniana już dereforma, także wbrew tendencjom panującym w całej Europie, to powrót do wcześniejszych emerytur. Musi to spowodować oczywiste zubożenie polskiego emeryta. Ani obecny prezydent, ani pani premier w trakcie kampanii wyborczej nawet się na ten temat nie zająknęli, choć wszyscy spacjaliści mówią zgodnie „wcześniej to znaczy biedniej“. Rząd zapowiadając cofnięcie reformy emerytalnej spowoduje, że bedziemy nieproduktywni wcześniej w dodatku z mniejszymi przychodami.

Nikt nie zwrócił też uwagi na problemy psychiczne związane z wcześniejszym obniżeniem aktywności i brakiem poczucia bycia potrzebnym. Nie każdy potrafi sobie sam zorganizować „życie po życiu” (zawodowym oczywiście), a wiadomo powszechnie, że starsi ludzie bez aktywności starzeją się w tempie przyśpieszonym, popadają częściej w depresję i są zagrożeni demencją starczą dużo szybciej niż ich aktywni rówieśnicy.

Mamy więc krócej pracować, mieć niższe emerytury, czuć się niepotrzebni, a w dodatku nasze dzieci i wnuki nie tylko zostaną cofnięte w rozwoju i zaczną pracować później, ale także zostaną obciążone utrzymaniem milionów starszych osób, zdenerwowanych na głodowe emerytury.

Program 500+ to typowa łapówka wyborcza. Jeśli chcemy żeby rodziło się więcej dzieci to należałoby wspomagać głównie tych, którzy dopiero stoją przed podjęciem decyzji o poszerzeniu rodziny. Nie zrujnowałoby to budżetu, a równocześnie dawało by większe bezpieczeństwo i dodatkowy argument „za“, tym którzy się wahają czy stać ich na pierwsze i kolejne dziecko czy też nie. Tymczasem najbardziej przełomową decyzję o posiadaniu pierwszego dziecka państwo nie wspiera w ogóle.

Powszechnie wiadomo, że dawanie pieniędzy do ręki wywołuje całą masę pobocznych patologii społecznych (Polak potrafi) jak np. prośba o fikcyjne zaniżenie wynagrodzenia aby się zmieścić w limicie, bądź odbiór porzuconych wcześniej dzieci z sierocińców, tylko po to aby uzyskać konkretny wpływ gotówki. W miejsce automatycznego wypłacania pieniędzy powinno się raczej rozbudowywać sieci darmowy żłobków  i przedszkoli.

Trzeba sobie także jasno powiedzieć, że reforma ta jest nie do cofnięcia. Żadna bowiem partia nie odważy się namalować na swoich sztandarach –zabieram Wam i Waszym dzieciom to co poprzednicy dali.

Kolejnym niezwykle frustrującym kierunkiem aktywności historycznej obecnej władzy jest obalanie polskich bohaterów, z których byliśmy dumni i słynęliśmy na całym świecie. Mam tutaj na myśli zarówno prezydenta Lecha Wałęsę jak i prof. L. Balcerowicza (na razie nie ma zmasowanej akcji jak w przypadku LW, choć przyjęcie funkcji doradcy rządu ukraińskiego spotkało się z całą masą drwiących komentarzy z prawej strony).

Czy to celowe psucie wizerunku Polski, kraju pokojowej transformacji ustrojowej i cudu ekonomicznego? W miejsce dotychczasowego wizerunku kraju wyjątkowego, Polska jawi się teraz jako kraj konfidentów i gnębicieli społecznych. Z czego więc możemy być dzisiaj dumni, skoro przewrót poprowadził ponoć współpracownik służb, a twórca i pionier najbardziej udanej transformacji ekonomicznej, zdaniem autora godny kandydat na Nagrodę Nobla z dziedziny ekonomii, jest ponoć głównym odpowiedzialnym  za „kraj w ruinie”?

Powstają kolejne ustawy, które psują funkcjonowanie państwa. Jednym z przykładów jest ustawa o Służbie Cywilnej. W miejsce bezpartyjnych, wybieranych z konkursu fachowców, wprowadzono legalny nepotyzm i kolesiostwo. Należy przyznać tutaj rację, że w poprzednim systemie dochodziło do różnych nadużyć. Obecny rząd zamiast je usunąć, zalegalizował je rekrutując nowych urzędników w myśl zasady BMW (Bierni Mierni ale Wierni).

Wkrótce po objęciu władzy nastąpiło brutalne przejęcie mediów. Dokonano zwolnień lub przesunięć setek dziennikarzy, (w tym „Wdowę Smoleńską“ Joannę Racewicz) tylko dlatego, że nie zgadzają się być propagandową tubą. W mediach kontrolowanych przez jedną partię –  rządzących nazwanych dość ironicznie „narodowymi“, serwuje się obecnie propagandową papkę, której nie sposób bez irytacji oglądać. Wynikiem tego jest błyskawiczny lecz drastyczny, blisko milionowy już spadek ich oglądalności.

Na koniec tej części kilka słów na temat „Katastrofy Smoleńskiej“, krwawiącej rany w sercach wszystkich Polaków. To straszne nieszczęście 6 lat temu nas połączyło. Ta niewyobrażalna tragedia, ogromny ból, a potem wspólna żałoba narodowa nas wszystkich, jest dziś nie tylko ciągle krwawiącą raną lecz w dodatku mocno ropiejącą. Każdy z Polaków, każda partia polityczna miała tam swojego bliskiego. Teraz, ci którzy nie wierzą w zamach, zostali okrzyknięci zdrajcami, gorszym sortem, mającym krew na rękach. Podzielono „Rodziny Smoleńskie“ na te lepsze – zwolenników teorii zamachu i te gorsze – wątpiące. Tak dramatycznego podziału w Polsce jeszcze nie było. Przyjaciele, rodzina przestają ze sobą rozmawiać i spotykać się. Rzucają się sobie do gardeł. Ze strony obecnego ministra obrony, nieustannie pojawiają się kolejne szokujące wersje zamachu: rosnąca ilość wybuchów w ostatniej sekundzie lotu, błędów fabrycznych, zmowy na górze, sztucznej mgły. Kto wierzy w „pancerną brzozę“ ten zdrajca.

B. Działania prawne

Wylano już morze atramentu na temat Trybunału Konstytucyjnego. Wszyscy specjaliści mówią jednym głosem, wszyscy z wyjątkiem PiS-u i jego ekspertów. Na nic opinie Komisji UE, Parlamentu UE i jej komisarzy. Nie ważna też ekspertyza Komisji Weneckiej, o którą rząd sam poprosił, nie liczy się też opinia byłego prezydenta Billa Clintona, który nas wprowadzał do NATO. Uległ po prostu  propagandzie Gazety Wyborczej i niech czym prędzej przeprasza. Cóż warte opinie Krajowej Rady Sądownictwa, Sędziów Sądu Najwyższego, Naczelnej Rady Adwokackiej, protesty wszystkich poprzednich przewodniczących TK z zasłużonym Adamem Strzęboszem na czele, a także słynnych Polaków jak Zbigniewa Brzezińskiego czy polonofila Normana Davisa. Na nic też list senatorów USA pod przewodnictwem Johna McCaina, ani uwagi sekretarza stanu Johna Kerry i prezydenta Baraca Obamy. Wszystko to lewacy i kolesie, w najlepszym przypadku bałamutnie oszukani przez Platformę i przypadkową laureatkę nagrody Pulitzera.

Szkody w międzynarodowym prestiżu, a co za tym idzie w bezpieczeństwie politycznym i dalszym rozwoju ekonomicznym Polski, są nie do powetowania przez najbliższą dekadę. Musimy się modlić aby dramatyczne osłabienie międzynarodowej pozycji Polski, nie zbiegły się równocześnie z kolejną falą agresji naszego wschodniego sąsiada, Bretixem i tryumfem przewodniczącej nacjonalistycznego Frontu Narodowego Marie Le Pen w wyborach prezydenckich. Czy wyborem na prezydenta USA kogoś, kto tak jak Roosevelt odpuści Europę i pozwoli podzielić ją kolejny raz na strefy wpływów. Z resztą zgodnie z opinią obecnego wicepremiera, bez znaczenia kto zostanie przyszłym prezydentem USA, bo to wybór między dżumą albo cholerą. Ciekawy będzie klimat teoretycznej przyszłej wizyty tegoż wicepremiera za oceanem. Warto zastanowić się z kim łatwiej będzie jemu omawiać lukratywne kontrakty gospodarcze dla Polski  z tą „dżumą“ czy może z „cholerą“?

Dokonano połączenia funkcji Prokuratora Generalnego z Ministrem Sprawiedliwości. Osiągnięto w ten sposób kompletne zablokowanie niezależności prokuratury i jej upartyjnienie. Byli już w Polsce dyspozycyjni prokuratorzy, którzy oskarżali patriotów, a zastraszeni sędziowie dokonywali morderstw prawnych. Daleko nam do tego? Czy aby na pewno? Jak w takim kontekście można ocenić wypowiedź prawicowej dziennikarki, fanatycznej zwolenniczki teorii zamachu w Smoleńsku Ewy Stankiewicz – „Kara śmierci dla Tuska”?

Część druga artykułu ukaże się na Blogu Obywatelskiego Rozwoju 27 czerwca i będzie poświęcona m.in. wskaźnikom makroekonomicznym, sprawom międzynarodowym i traktowaniu w Polsce opozycji.

Share

Artykuł Jeszcze nigdy tak niewielu nie napsuło tak wiele, tak szybko – cz. 1 pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jeszcze-nigdy-tak-niewielu-nie-napsulo-tak-wiele-tak-szybko-cz-1/feed/ 0
Prawo konstytucyjne, a nie prawo Kaczyńskiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawo-konstytucyjne-a-nie-prawo-kaczynskiego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawo-konstytucyjne-a-nie-prawo-kaczynskiego/#respond Thu, 28 Jan 2016 05:30:30 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3177 Dotychczasowe działania rządu Prawa i Sprawiedliwości doprowadziły do blokady funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego. W ramach tzw. dobrej zmiany rządzący zablokowali instytucję stojącą na straży wolności i praw obywatelskich. Trybunał Konstytucyjny wraz z innymi sądami i Trybunałem Stanu, stanowił do tej pory odrębną i niezależną władzę, funkcjonującą obok władzy ustawodawczej oraz wykonawczej. Odrębność to jednak rzecz nielubiana […]

Artykuł Prawo konstytucyjne, a nie prawo Kaczyńskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Wikimedia

Dotychczasowe działania rządu Prawa i Sprawiedliwości doprowadziły do blokady funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego. W ramach tzw. dobrej zmiany rządzący zablokowali instytucję stojącą na straży wolności i praw obywatelskich. Trybunał Konstytucyjny wraz z innymi sądami i Trybunałem Stanu, stanowił do tej pory odrębną i niezależną władzę, funkcjonującą obok władzy ustawodawczej oraz wykonawczej. Odrębność to jednak rzecz nielubiana w obozie Prawa i Sprawiedliwości, gdzie wszystkie najważniejsze decyzje są uzależnione od woli prezesa Kaczyńskiego. Logika działania PiS jest taka, że jeśli Jarosław Kaczyński nie może mieć na coś wpływu, to trzeba to zniszczyć lub co najmniej zablokować. Sędziowie TK, wybierani na dziewięcioletnią kadencję bez możliwości ponownego wyboru, są niezawiśli i podlegają jedynie samej Konstytucji, a nie prezesowi Kaczyńskiemu. Dlatego nie pasują do modelu państwa PiS i „dobrej zmiany”.

Przeciwko zablokowaniu Trybunału Konstytucyjnego protestowali politycy opozycji, środowiska prawnicze, liczne organizacje pozarządowe, a także dziesiątki tysięcy obywateli m.in. podczas marszów i demonstracji Komitetu Obrony Demokracji. Choć TK może wydawać się instytucją oddaloną od codziennego życia Polaków, to warto podkreślić, że wiele decyzji TK miało fundamentalne znaczenia dla naszych wolności i ochrony gwarantowanych nam przez Konstytucję praw.

W ostatnich latach Trybunał zajmował się m.in. tak ważnymi sprawami jak kwota wolna od podatku, prawo dostępu do informacji publicznej, wolność zgromadzeń, prawo do korzystania z obrońcy czy obecność Polski w Unii Europejskiej. Nie wszystkie wyroki TK muszą się nam podobać. Sam krytycznie wypowiadałem się o wyroku dotyczącym przejęcia oszczędności emerytalnych z OFE, pokazując jego krótkowzroczność i ekonomiczną niespójność. To nie oznacza jednak przyzwolenia na zablokowanie prac tej instytucji. Jak napisał na Blogu Obywatelskiego Rozwoju prof. Leszek Balcerowicz „obrona TK przed zamachem ze strony PiS nie oznacza intelektualnej akceptacji każdego jego orzeczenia, tak jak obrona demokracji, czyli zasady wolnych wyborów, nie oznacza, że każdy ich wynik musi się nam podobać”.

Faktem jest, że źródeł aktualnego kryzysu konstytucyjnego należy doszukiwać się w błędnej decyzji koalicji PO-PSL o wyborze pięciu sędziów Trybunału zamiast trzech, których kadencja kończyła się za poprzednich rządów. Jednak to, że PO-PSL zrobiło coś złego i niekonstytucyjnego nie daje PiS przyzwolenia na zrobienie czegoś gorszego i jeszcze bardziej niekonstytucyjnego. Politycy PiS i ich obrońcy używający argumentu „poprzednicy też tak robili”, przypominają przestępcę, który na pytanie policjanta dlaczego zgwałcił kobietę, odpowiada, że jego sąsiad zrobił jej wcześniej to samo. Zamiast dobrej zmiany, którą obiecywał PiS, mamy więc do czynienia z pogłębieniem nihilizmu konstytucyjnego.

Jak podkreślił w jednym z ostatnich swoich wyroków Trybunał trzech (prof. Roman Hauser, prof. Andrzej Jakubecki i dr hab. Krzysztof Ślebzak) z pięciu sędziów wybranych za rządów PO-PSL zostało wybranych zgodnie z Konstytucją. Dlatego, co jasno wynika z uzasadnienie wyroku TK, powinni zostać niezwłocznie zaprzysiężeni przez Prezydenta RP. Prezydent Duda nie może wybierać sobie kiedy przestrzega Konstytucji, a kiedy tego nie robi, w zależności od tego jaki jest pogląd prezesa Kaczyńskiego. Ponadto Prezydent Andrzej Duda nie odebrał ślubowania od wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji sędziów TK, nie podejmując jednocześnie żadnych działań w celu wyjaśnienia sprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym. Jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości, mógł złożyć stosowny wniosek do TK. Wątpliwości mieli początkowo inni politycy PiS, którzy złożyli wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy do TK, ale wycofali go po wygranych wyborach, aby móc rozmontować bezpieczniki państwa prawnego w Polsce.

Kryzys konstytucyjny  został zaostrzony po pierwszej ekspresowej nowelizacji ustawy o TK przez większość parlamentarną PiS. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że część zapisów tej ustawy (np. możliwości reelekcji na stanowisko Prezesa Trybunału, wygaśnięcia kadencji dotychczasowego Prezesa i Wiceprezesa Trybunału po upływie trzech miesięcy od wejścia w życie ustawy nowelizującej) są niezgodne z Konstytucją. Ponadto TK w uzasadnieniu do wspomnianego wyżej wyroku potwierdził zgodność z Konstytucją RP wybór trzech sędziów w dniu 8 października 2015. Inną nieudolną próbą eliminacji zaistniałego kryzysu konstytucyjnego przez PiS były uchwały w sprawie wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego podjęte na posiedzeniu Sejmu w dniu 2 grudnia 2015 r. Co prawda TK nie orzekł o ich niekonstytucyjności (umorzenie sprawy), ale w uzasadnieniu podkreślił, że Sejm nie może uchwałą odwołać wybranych wcześniej przez Sejm sędziów TK.

W końcu tzw. ustawa naprawcza PiS, zamiast rozwiązywać kryzys konstytucyjny, doprowadziła do ostatecznej blokady TK przede wszystkim poprzez nakaz podejmowania decyzji większością 2/3 głosów i narzucenie obowiązku rozpatrywania spraw zgodnie z kolejnością ich wpływu (czyli gdyby PiS uchwalił coś jawnie niekonstytuującego, to zostanie to zbadane po kilku latach). Tym samym naruszono porządek konstytucyjny w Polsce, robiąc to zresztą w sposób perfidny poprzez natychmiastowe wejście w życie ustawy (brak vacatio legis). Dlatego Trybunał Konstytucyjny powinien zbadać zgodność nowej ustawy o TK z Konstytucją w oparciu właśnie o Konstytucję, do czego, miejmy nadzieję, dojdzie już w lutym 2016 r. Jeśli TK by tego nie dokonał, oznaczyłoby to, że politycy PiS i każdego kolejnego rządu mogą przechytrzyć prawo konstytucyjne i TK, aby zablokować zewnętrzną kontrolę nad praworządnością własnych działań.

Politycy PiS w propagandowych wystąpieniach próbują robić z siebie obrońców Konstytucji. Rzekoma obrona ustawy zasadniczej jako argument dla tych niedopuszczalnych w demokratycznym państwie prawnym działań szkodzi porządkowi konstytucyjnemu. Najbardziej ucierpieć na tym może bowiem ranga i doniosłość Konstytucji RP, a także zaufanie do Trybunału Konstytucyjnego. Według badań CBOS Trybunał Konstytucyjny obok Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Najwyższej Izby Kontroli jest obdarzony dużym zaufaniem obywateli. 42% badanych w marcu 2015 roku dobrze oceniła działalność TK. Złej oceny udzieliło jedynie 12% respondentów. Znacznie gorzej wypadają oceny zaufania do Sejmu. W tym samym badaniu respondenci ocenili jego działania pozytywnie jedynie w 20% przypadków. Aż 66% stanowią oceny negatywne.

Niestabilność prawa konstytucyjnego i niezależnych instytucji szkodzi także gospodarce, na co zwróciła uwagę m.in. agencja ratingowa Standard & Poor’s, która obniżyła rating Polski. O wpływie Trybunału Konstytucyjnego na gospodarkę mówiłem kilka tygodni temu w TVN Biznes i Świat, jeszcze przed decyzją S&P, ostrzegając, ze wpłynie to negatywnie na zaufanie inwestorów do naszego kraju. Do problemu tego odniosła się też w doskonałym artykule prof. Ewa Łętowska, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich w III RP i sędzia TK w stanie spoczynku.Niektórzy politycy i sympatycy PiS, którzy krytykują decyzję S&P, twierdzą, że fundamenty polskiej gospodarki mają się świetnie (gdzie podziała się Polska w ruinie ?!). Inwestorzy polscy i zagraniczni widzą jednak, że władza, która tak szybko może dokonać skoku na Trybunał Konstytucyjny, może też równie łatwo zburzyć wspomniane fundamenty gospodarcze. „Kiedy dla inwestorów liczą się jasne reguły gry, rząd podważa ich zaufanie, blokuje możliwość skutecznego rozpatrywania spraw przed Trybunałem Konstytucyjnym i nakłada nowe podatki na sektory z udziałem kapitału zagranicznego” – podkreśliliśmy w ostatnim komunikacie Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Krystyna Pawłowicz z PiS nazwała kiedyś flagę Unii Europejskiej szmatą. Nie pozwólmy, aby politycy jakiejkolwiek opcji w ten sam sposób traktowali polską Konstytucję i stojący na jej straży Trybunał Konstytucyjny. Politycy PiS i Prezydent Duda jak na razie idą niechlubną drogą Krystyny Pawłowicz.

W artykule wykorzystano fragmenty Analizy FOR „Kryzys konstytucyjny, czyli jak politycy osłabiają praworządność w Polsce” (Marek Tatała, Małgorzata Świeca, przy współpracy Michała Magdziaka i Karoliny Wąsowskiej).

Share

Artykuł Prawo konstytucyjne, a nie prawo Kaczyńskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawo-konstytucyjne-a-nie-prawo-kaczynskiego/feed/ 0
Najwyższa stawka: konstytucyjna ochrona wolności https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/najwyzsza-stawka-konstytucyjna-ochrona-wolnosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/najwyzsza-stawka-konstytucyjna-ochrona-wolnosci/#respond Thu, 07 Jan 2016 09:19:26 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3036 Uchwalając ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda wraz z PiSem w arogancki sposób złamali – zdaniem wszystkich zbiorowych autorytetów prawnych (m.in pierwszy prezes Sądu Najwyższego, Prokurator Generalny, Komitet Nauk Prawnych PAN, Krajowa Rada Sądownictwa, Biuro Legislacyjne Sejmu, Biuro Legislacyjne Senatu) – naszą konstytucję. W ten sposób chcą zwiększyć swoją arbitralną władzę, pozbawiając obywateli […]

Artykuł Najwyższa stawka: konstytucyjna ochrona wolności pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

prof. Andrzej Rzepliński, prezes TK, źródło: Wikimedia

Uchwalając ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda wraz z PiSem w arogancki sposób złamali – zdaniem wszystkich zbiorowych autorytetów prawnych (m.in pierwszy prezes Sądu Najwyższego, Prokurator Generalny, Komitet Nauk Prawnych PAN, Krajowa Rada Sądownictwa, Biuro Legislacyjne Sejmu, Biuro Legislacyjne Senatu) – naszą konstytucję. W ten sposób chcą zwiększyć swoją arbitralną władzę, pozbawiając obywateli ochrony ich konstytucyjnych praw przez TK. Andrzej Duda kolejny raz sprzeniewierzył się swoim konstytucyjnym obowiązkom strażnika konstytucji (zob. art. 130).

W żadnym zachodnim kraju nie dokonano tak brutalnego ataku na konstytucję, próbując sparaliżować jej konstytucyjnego strażnika – sąd konstytucyjny. Gdyby taki konstytucyjny zamach zdarzył się w Polsce przed 2004 rokiem, to – jestem przekonany – że nie przyjęto by nas do Unii Europejskiej uznając, że władze w Polsce gwałcą kryteria kopenhaskie dotyczące demokracji i rządów prawa.

W bezprecedensowej sytuacji stworzonej przez Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Dudę wraz z PiSem, Andrzej Rzepliński (i inni sędziowie TK) mieli dwa wyjścia:

1) Pogodzić się z gwałtem na konstytucji paraliżującym TK

2) Nie pogodzić się z tym i rozpatrzeć pisowską ustawę gwałcącą konstytucję, odnosząc się m.in. do wniosku zgłoszonego przez prof. Małgorzatę Gersdorf, I prezesa Sądu Najwyższego. Czy teraz PiS zaatakuje też Sąd Najwyższy?

Mam dla Andrzeja Rzeplińskiego wielki szacunek, że zdecydował się na drugie rozwiązanie.

Obrona TK przed zamachem ze strony PiS nie oznacza intelektualnej akceptacji każdego jego orzeczenia, tak jak obrona demokracji, czyli zasady wolnych wyborów, nie oznacza, że każdy ich wynik musi się nam podobać. Ja sam uważam, że TK podjął niewłaściwe orzeczenie w sprawie zamachu polityków na oszczędności w OFE, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że należy popierać TK jako strażnika praworządności legislacji.

W USA – kolebce sądowej kontroli legislacji – orzeczenia Sądu Najwyższego, są często krytycznie komentowane przez ekspertów, media i polityków. Ale żaden amerykański polityk nie ośmieliłbym się zrobić tego, co robi PiS w Polsce próbując cofnąć nasz ustrój na Wschód. Polacy, dumni ze swojej przynależności do politycznej kultury Zachodu, muszą się temu ze wszech sił przeciwstawiać.

Share

Artykuł Najwyższa stawka: konstytucyjna ochrona wolności pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/najwyzsza-stawka-konstytucyjna-ochrona-wolnosci/feed/ 0
Posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości 1 grudnia: szkodliwe ograniczanie pluralizmu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/posiedzenie-sejmowej-komisji-sprawiedliwosci-1-grudnia-szkodliwe-ograniczanie-pluralizmu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/posiedzenie-sejmowej-komisji-sprawiedliwosci-1-grudnia-szkodliwe-ograniczanie-pluralizmu/#respond Thu, 31 Dec 2015 21:21:06 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3004 1 grudnia 2015 r. po raz pierwszy od niemal 15 lat, odkąd regularnie publikowane są stenogramy z posiedzeń sejmowych komisji, zdarzyło się, że posłowie nie mogli zadać pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dyskusja na temat kandydatów i z ich udziałem, w poprzednich latach uznawana – nawet jeżeli przebiegała ostro i była nacechowana bieżącymi sporami […]

Artykuł Posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości 1 grudnia: szkodliwe ograniczanie pluralizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
1 grudnia 2015 r. po raz pierwszy od niemal 15 lat, odkąd regularnie publikowane są stenogramy z posiedzeń sejmowych komisji, zdarzyło się, że posłowie nie mogli zadać pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dyskusja na temat kandydatów i z ich udziałem, w poprzednich latach uznawana – nawet jeżeli przebiegała ostro i była nacechowana bieżącymi sporami politycznymi – za coś normalnego, tym razem została zdławiona przez przewodniczącego komisji jako swoista fanaberia zwolenników debaty.

Jak dotąd w IV, V, VI i VII kadencji Sejmu na każdym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości, które dotyczyło wyboru sędziów TK, przewodniczący komisji nie ograniczali prawa posłów do zadawania pytań kandydatom na sędziów. Co więcej, analiza wszystkich 15 stenogramów z posiedzeń sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w latach 2002-2015 pokazuje, że poza posiedzeniem z 1 grudnia 2015 r. możliwość zadawania pytań służyła nie tylko opozycji, nierzadko nieufnie odnoszącej się do kandydatów zgłoszonych przez koalicję, ale także samym posłom obozu rządzącego, którzy po prostu chcieli dowiedzieć się o poglądach kandydatów czegoś więcej. Przykładowo, Marek Karpiński (PO) 18 listopada 2010 r. zadał wszystkim sześciu kandydatom – w tym czterem zgłoszonym przez posłów koalicji PO-PSL – cztery pytania, np. o możliwość badania przez Trybunał Konstytucyjny niektórych uchwał Sądu Najwyższego w świetle stwierdzenia SN, że nie podlega on interpretacjom wydanym przez TK. Również na posiedzeniu 7 października 2015 r. – tym, podczas którego Platforma Obywatelska chciała zaopiniować kandydatury nie tylko trzech „właściwych”, ale także dwóch „nadprogramowych” sędziów – poseł PO, Robert Kropiwnicki, zapytał kandydatów na sędziów, czy w przypadku wyboru zamierzają pełnić także inne funkcje.

Co więcej, mimo że polski Sejm budzi skojarzenia z obrzucaniem się przez posłów nieparlamentarnymi – nomen omen – epitetami, to zapisy toczonych w ostatnich kilkunastu latach debat nad kandydaturami na sędziach do Trybunału Konstytucyjnego dają obraz dyskusji o wysokim poziomie intelektualnym. Przykładowo, ciekawie jest poczytać udzielone na posiedzeniu komisji w dniu 17 października 2006 r. (V kadencja) odpowiedzi Ireny Lipowicz, Bogusława Moraczewskiego, Andrzeja Rzeplińskiego, Wojciecha Hermelińskiego,  Marii Gintowt-Jankowicz, Zbigniewa Cieślaka oraz Marka Kotlinowskiego na zadane przez Ryszarda Kalisza (Sojusz Lewicy Demokratycznej) pytania na temat problematyki kary śmierci oraz ochrony dobrego imienia osób niesłusznie posądzonych o współpracę z tajnymi służbami PRL, a także odpowiedzi kandydatów na dotyczące kwestii ustrojowych pytanie Stanisława Rydzonia (SLD): „Czy zdaniem państwa, należałoby znowelizować ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, a jeśli tak, to w jakim zakresie? Czy (…) Trybunał Konstytucyjny powinien mieć prawo do stanowienia wykładni powszechnie obowiązujących przepisów prawa?”. – „Gdyby nawet powrócić do ustalania powszechnie obowiązującej wykładni prawa, to także powstawałyby rozliczne przypadki niedostrzegania treści owej wykładni prawa. Mielibyśmy kolejną płaszczyznę zarzutów, że oto mamy rozwiązanie prawne, które w praktyce nie jest stosowane. Trudno nie podzielić klasyków myśli prawniczej, że niestosowane, tzw. martwe prawo, jest jednym z poważniejszych zagrożeń dla państwa prawa” – oto odpowiedź jednego z wypowiadających się kandydatów, Marii Gintowt-Jankowicz.

Podobnie interesującą dyskusję, zwłaszcza dla osób zainteresowanych miejscem Polski w Unii Europejskiej, sprowokowało pytanie zadane przez Kazimierza Smolińskiego (PiS) na posiedzeniu w dniu 18 listopada 2010 r.: „Jeśli będą przypadki konfliktowe, to czy w takich sytuacjach należy rozstrzygać raczej na korzyść ustawodawstwa polskiego, czy też uznawać wyższość ustawodawstwa europejskiego?”. „Prawo europejskie nie jest prawem obcym, powstało także przy współudziale polskim. Nie mamy konfliktu dwóch systemów prawnych, z których jeden jest obcy i teraz musimy bronić naszej konstytucji przed tym systemem. Jeśli więc dojdzie do takiego konfliktu, to musimy założyć, że wola Polski leżała u jakiejś normy prawnej prawa europejskiego” – odpowiedział kandydat na sędziego TK Bogusław Banaszak. „Nie jest to taki prosty problem i nie jest on tylko dwubiegunowy. Nie jest to tylko kwestia zgodności prawa europejskiego z prawem polskim, ponieważ nie funkcjonujemy w dwubiegunowym systemie. Obok tego jest jeszcze system Rady Europy, a więc potencjalnie mamy jeszcze konflikt z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Powstaje pytanie o konkurencję trzech trybunałów – krajowego, Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Bardzo wyraźnie to widać po dyrektywach równościowych. Konflikt na gruncie brytyjskim został przeniesiony nie na Trybunał Sprawiedliwości UE, lecz na Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zatem nie jest to dwubiegunowy problem” – to odpowiedź kandydata Marka Zubika.

W przeciwieństwie do 1 grudnia 2015 r., kiedy zdławiona została cała możliwa dyskusja, w ostatnich kilkunastu latach ewentualne kontrowersje dotyczące zadawania pytań kandydatom na TK pojawiały się relatywnie rzadko i dotyczyły uznawania zadawanych pytań za zbyt osobiste (np. Marian Filar z Demokratycznego Koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego: „Wnoszę wniosek o unieważnienie powyższych pytań, ponieważ dotyczą prywatnych poglądów kandydatów. Wydaje się, że zadawanie tego typu pytań jest niedopuszczalne”; przewodniczący Wojciech Wilk z PO: „Nie chcę ograniczać wypowiedzi, natomiast proszę, aby kandydatki odpowiedziały zgodnie ze swoim sumieniem. Jeżeli uznają, że na któreś pytanie nie powinny odpowiedzieć…”, 4 stycznia 2011 r.) albo krytyki sposobu sformułowania pytania (np. 11 lipca 2012 r. Jerzy Kropiwnicki z PO stwierdził, że pytanie zadane Leonowi Kieresowi przez Roberta Biedronia z Ruchu Palikota powinno brzmieć inaczej: „chciałbym zwrócić uwagę, że my tutaj po prostu w złej formule prowadzimy to spotkanie, ponieważ my pytamy kandydata na sędziego Trybunału Konstytucyjnego o to, jak będzie się zachowywał, jak będzie ustawa o związkach partnerskich? Czy będzie pan za, czy będzie pan przeciw? Przecież nie o to chodzi. Jeżeli już stawiamy pytanie, to się pytamy, co pan sądzi o związkach partnerskich, a nie jak pan będzie się zachowywał, jak będzie ustawa”).

Co się takiego wydarzyło 1 grudnia 2015 r., co czyni tę debatę tak różną od poprzednich? Po prezentacji życiorysów kandydatów na sędziów oraz otwarciu dyskusji posłowie Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba i Arkadiusz Myrcha zaczęli wskazywać na brak transparentności procesu wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Pytali m.in. o przyczyny, dlaczego wybieranych jest aż pięciu sędziów zamiast zgodnie z przepisami dwóch, a także wskazywali na brak opublikowania ogłoszenia o zgłaszaniu kandydatów na sędziów Trybunału oraz fakt, że wątpliwości dotyczące sposobu wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego pod koniec VII kadencji i na początku VIII kadencji doprowadziły do tego, że nawet prezydent Andrzej Duda ogłosił konsultacje z przedstawicielami wszystkich partii znajdujących się w Sejmie. Po tych dwóch wypowiedziach poseł Marek Ast (PiS) zgłosił wniosek formalny o odebranie prawa głosu tym posłom, którzy zadają pytania niemerytoryczne (nieskierowane bezpośrednio do kandydatów na sędziów TK). Jednak przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Stanisław Piotrowicz (PiS) zdecydował się na krok bardziej radykalny – postanowił zamknąć całą dyskusję, z góry uznając, że kolejne wypowiedzi również nie będą pytaniami zadawanymi bezpośrednio kandydatom na sędziów. Stwierdził: „mieliście państwo czas na zadawanie pytań”. Odebrane zostało tym samym kolejnym posłom prawo do zadania pytań dotyczących już bezpośrednio kandydatów. Jak wskazała Barbara Dolniak (Nowoczesna), „pan poseł [Marek Ast] nie zgłosił wniosku, żeby w ogóle odebrać głos posłom, tylko żeby odbierać głos tym posłom, którzy nie zadają pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego (…) Proszę więc pozwolić członkom Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka na zadanie pytań kandydatom, bo w ten sposób jest możliwość oceny kandydata, oceny osoby, która kandyduje na stanowisko sędziego”. Zbigniew Konwiński (PO) zauważył, że „to chyba nie o to nieco starsi nasi koledzy i starsze koleżanki walczyli przed ’89 rokiem, żeby w wolnej Polsce i w demokratycznie wybranym parlamencie zamykano usta posłom opozycji. Były dopiero dwa wystąpienia posłów Platformy Obywatelskiej i to jest powód do tego, żeby zamknąć dyskusję?”.

Przewodniczący Stanisław Piotrowicz oraz pozostali przedstawiciele jego klubu parlamentarnego nie uważali jednak, żeby możliwość zadawania pytań kandydatom miała jakąś wartość. On oraz jedenastu innych posłów głosujących za zamknięciem dyskusji nie tylko odebrali możliwość zadania pytań parlamentarzystom z opozycji, ale także dowiedli, że oni sami żadnych pytań do kandydatów na sędziów nie mają; że traktują ich bezkrytycznie – co stoi w sprzeczności z częstą praktyką zadawania pytań przez posłów koalicji kandydatom przez koalicję zgłoszonym. Warto podkreślić, że nawet prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, jest zwolennikiem możliwości zadawania pytań: w 2002 r. skorzystał z niej, dopytując kandydującą na sędziego Trybunału Ewę Łętowską o jej dorobek naukowy. Tymczasem Stanisław Piotrowicz i inni zwolennicy zamknięcia dyskusji zaprzeczyli ukształtowanej przez ostatnie kilkanaście lat pięknej tradycji zadawania pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego zarówno przez posłów opozycji, jak i koalicji. Debaty nad kandydaturami ukazywały merytoryczny charakter polskiego parlamentu, a także były polem, w której manifestował się pluralizm polityczny, a dokładniej fakt, że nie tylko posłowie obozu rządzącego, ale także deputowani wszystkich ugrupowań mają udział w podejmowaniu decyzji politycznych. Filozof polityki Zbigniew Stawrowski w tekście „Prześwit dziejów” („Rzeczpospolita”, 23 kwietnia 2010 r.) definiował moralną politykę jako „współpracę w duchu roztropnej troski o dobro wspólne, (…) rzeczowe dyskusje czy nawet spory, w których przeciwnicy potrafiliby się pięknie różnić, [zamiast] gorszących konfliktów, wzajemnych pomówień i w efekcie (…) obniżenia niezbyt przecież wysokich standardów [polskiego] życia publicznego”. Wydaje się, że dotychczasowe – przed 1 grudnia 2015 r. – debaty nad kandydaturami na sędziów Trybunału Konstytucyjnego spełniały tę definicję dobrej polityki charakteryzowanej przez merytoryczne dyskusje.

Tymczasem odmówienie 1 grudnia 2015 r. posłom możliwości zadania pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego na posiedzeniu Komisji ds. Sprawiedliwości i Praw Człowieka to praktyka niebezpieczna dla politycznego pluralizmu – podstawowego składnika demokracji – i dla poziomu polskiej kultury politycznej. Można mieć obawy, że zwyczaj ten będzie kontynuowany, w tym także w przypadku sejmowych przesłuchań kandydatów wybieranych przez Sejm na inne stanowiska, np. prezesa Narodowego Banku Polskiego, który będzie wybierany już w 2016 roku.

 

Korzystałam z dostępnych na stronie sejm.gov.pl stenogramów z posiedzeń sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka (dostęp 31 grudnia 2015 r.).

Share

Artykuł Posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości 1 grudnia: szkodliwe ograniczanie pluralizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/posiedzenie-sejmowej-komisji-sprawiedliwosci-1-grudnia-szkodliwe-ograniczanie-pluralizmu/feed/ 0
Ogłoszenie a wykonanie – czy są tym samym? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/oglaszanie-a-wykonywanie-orzeczenia-czy-to-to-samo/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/oglaszanie-a-wykonywanie-orzeczenia-czy-to-to-samo/#respond Wed, 30 Dec 2015 11:45:15 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2985 Z uwagi na spory toczące się w rozmaitych mediach, także społecznościowych, nie sposób nie zastanowić się nad niekiedy niewłaściwie używanymi terminami. W kontrze do nieogłoszonego orzeczenia stawia się pewną liczbę orzeczeń niewykonanych. Autorzy próbują udowodnić, że niewykonanie wyroków uzasadnia, bądź też upoważnia do nieogłaszania innego wyroku. Czy tak rzeczywiście jest? Spróbujmy znaleźć odpowiedź na postawione […]

Artykuł Ogłoszenie a wykonanie – czy są tym samym? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Z uwagi na spory toczące się w rozmaitych mediach, także społecznościowych, nie sposób nie zastanowić się nad niekiedy niewłaściwie używanymi terminami. W kontrze do nieogłoszonego orzeczenia stawia się pewną liczbę orzeczeń niewykonanych. Autorzy próbują udowodnić, że niewykonanie wyroków uzasadnia, bądź też upoważnia do nieogłaszania innego wyroku. Czy tak rzeczywiście jest? Spróbujmy znaleźć odpowiedź na postawione w tytule pytanie mając, oby nie złudną, nadzieję na rozwianie wątpliwości.

W pierwszej kolejności należy dokładnie przyjrzeć się tytułowym pojęciom: ogłoszenie oraz wykonanie. W tym celu pomocny okaże się słownik PWN. „Ogłosić” znaczy tyle, co „podać do publicznej wiadomości”, „wydać w formie publikacji”. Zaś „wykonać” należy rozumieć jako „zrobić coś”, „wyprodukować coś”. Jak widać już pobieżna analiza językowa wskazuje na rozbieżność semantyczną powyższych terminów. Choć „podanie do publicznej wiadomości” można by zakwalifikować jako „zrobienie czegoś” to nie można zapominać o specyficznym kontekście zastosowania przedmiotowych pojęć, albowiem oba łączone są z orzeczeniem. Zatem pytanie winno brzmieć: czy ogłoszenie orzeczenia i wykonanie orzeczenia są tym samym? W tym miejscu problem uzyskuje charakter bardziej jurydycznym niż na początku.

W naukach prawnych odróżnia się stanowienie prawa od stosowania prawa. W klasycznym, monteskiuszowskim trójpodziale władzy te kompetencje rozdzielone są odpowiednio między władzę ustawodawczą i  władzę sądowniczą. Clou funkcjonowania tego systemu są powiązania między judykatywą, egzekutywą i legislatywą, mające na celu wzajemne uzupełnianie, kontrolowanie i hamowanie się, aby jedna z nich nie mogła wznieść się ponad inne. Zatem ingerencja w zakres uprawnień innej z władz jest niepożądana i dalece ograniczona.

Podanie do publicznej wiadomości orzeczeń pełni bardzo istotną rolę. Zarówno dla stosowania prawa jak i jego stanowienia fakt ogłoszenia ma fundamentalne znaczenie w demokratycznym państwie prawa. Nie sposób nie odwołać się w tym miejscu do wybitnego amerykańskiego jurysty L. L. Fuller’a, który w książce The Morality of Law wskazał katalog zasad określany mianem  – wewnętrznej moralności prawa. Jedna z nich stanowiła, że prawo musi być ogłoszone, gdyż jego treść musi być udostępniona, aby mogło być przestrzegane. Wszakże czy można wymagać aby podmiot postępował zgodnie z regułami, których nie zna? Przykładowo wykonał wyrok sądu i odbył karę pozbawienia wolności, bez znajomości orzeczenia na mocy, którego został skazany? Cesarz Kaligula ogłaszał prawa w ciemnych uliczkach Rzymu, a następnie egzekwował ich nieprzestrzeganie. Jednakże upływ czasu i rozwój myśli prawniczej doprowadziły do koncepcji chociażby jak wspomniana wewnętrzna moralność prawa Fuller’a. W demokratycznym państwie prawa ogłoszenie orzeczenia, a mówiąc bardziej generalnie, ogłoszenie prawa, jest warunkiem koniecznym dla jego obowiązywania. Podanie do publicznej wiadomości, umożliwienie zainteresowanym podmiotom zapoznania się z prawem wpływającym na ich sytuację pełni kluczową rolę.

Czym zatem jest wykonanie orzeczenia? Kontynuując przykład wyroku skazującego na karę pozbawienia wolności. Wykonanie kary będzie polegało na osadzeniu skazanej osoby w zakładzie karnym i odbyciu kary. Ujmując to abstrakcyjnie – wykonanie będzie polegało na zrealizowaniu nakazu bądź zakazu określonego w orzeczeniu.

W przypadku Trybunału Konstytucyjnego sprawa jest bardziej skomplikowana. Wpierw należy zwrócić uwagę na powszechnie wiążący charakter orzeczeń Trybunału. W związku z tym, skoro efekty działań Trybunału Konstytucyjnego wpływają na treść ustaw, czyli aktów normatywnych o charakterze powszechnie wiążącym, to mogą być one skierowane do nieograniczonego kręgu osób. Warunkiem sine qua non, obowiązywania ustaw jest ich ogłoszenie. Z uwagi na konsekwencje jakie wywołuje orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w postaci derogacji przepisu z system prawnego to zmiana taka również musi być podana do publicznej wiadomości. Nadto musi być to dokonane w odpowiednim publikatorze, w tym w którym opublikowano akt normatywny, co do którego Trybunał orzekł o niekonstytucyjności. Charakter powszechnie obowiązujący orzeczeń trybunału ma swoje normatywne źródło w art. 190 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Kontrola konstytucyjności aktów normatywnych z konstytucją jest specyficzna o tyle, że przepisy orzeczeniom TK nadają moc powszechnie wiążących. Stąd błędem byłoby mówienie o nadzorze sprawowanym przez TK nad ustawodawcą. Ponadto TK działa na wniosek, nie wolno mu podejmować kontroli konstytucyjności z urzędu.

Sumując, jak mam wrażenie udało się powyżej wykazać, między ogłoszeniem a wykonaniem orzeczenia zachodzą istotne różnice znaczeniowe. Ogłoszenie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego stanowi ostatni element w ciągu czynności podejmowanych w celu skontrolowania konstytucyjności wątpliwego przepisu. Zgoła odmiennym zagadnieniem pozostaje wykonanie orzeczenia. Jeżeli w toku badania przez sędziów zgodności przepisu z Konstytucją zdecydowano, orzec o niezgodności przepisu kontrolowanego to mocą tego orzeczenia, po jego ogłoszeniu, wykreśleniu ulega norma wyrażona w badanym akcie prawnym. Pomijając sytuacje odłożenia utraty mocy obowiązującej na inny termin, wraz z ogłoszeniem orzeczenie, akt normatywny staje się uboższy o kontrolowany przepis.

Wykonanie zaś orzeczenia polega na wypełnieniu przez prawodawcę powstałych w ten sposób luk. Trybunał nie zobowiązuje organu do ustanowienia nowych regulacji w miejsce usuniętych przepisów. Zgodnie z art. 5 ust. 1 Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym  – „Trybunał sygnalizuje Sejmowi i Senatowi oraz innym organom stanowiącym prawo istnienie uchybień i luk w prawie, których usunięcie jest niezbędne do zapewnienia spójności systemu prawnego Rzeczypospolitej Polskiej.” Ze słowa sygnalizuje wynika brak  kompetencji do kreowania obowiązku po stronie legislatywy do uzupełniania luk powstałych choćby w efekcie kontroli konstytucyjności. Nie zmienia to faktu, że niewątpliwie racjonalnym i słusznym postępowaniem byłoby korygowanie wspomnianych luk  i wypełnianie ich nową treścią normatywną. Brak współpracy między władzą ustawodawczą a sądowniczą, nie upoważnia jednakże nikogo, a szczególnie egzekutywy do wstrzymywania ogłoszenia orzeczenia. Pozornie jest to prosta czynność materialno-techniczna, której prawo wszelako przyznaje szczególnie doniosłe skutki prawne.

 

Share

Artykuł Ogłoszenie a wykonanie – czy są tym samym? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/oglaszanie-a-wykonywanie-orzeczenia-czy-to-to-samo/feed/ 0