Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Komisja Europejska – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/#comments Tue, 10 Aug 2021 10:19:41 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6432 Był środkowy palec Lichockiej. Teraz Ministerstwo Finansów neguje wszelkie poprawki Senatu zwiększające przejrzystość finansów publicznych. W piątek 6 sierpnia Senat wprowadził do procedowanej właśnie ustawy o finansach publicznych kilka poprawek zwiększających przejrzystość finansów publicznych (poprawki zgrupowane pod nrami 1, 2, 3 i 4). Przede wszystkim dziwi mnie to, że dziennikarze specjalizujący się w finansach publicznych […]

Artykuł Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
01.07.2021 Warszawa,  n/z Min Finansów fot. Piotr Waniorek/zelaznastudio.pl

Źródło: www.gov.pl

Był środkowy palec Lichockiej. Teraz Ministerstwo Finansów neguje wszelkie poprawki Senatu zwiększające przejrzystość finansów publicznych.

W piątek 6 sierpnia Senat wprowadził do procedowanej właśnie ustawy o finansach publicznych kilka poprawek zwiększających przejrzystość finansów publicznych (poprawki zgrupowane pod nrami 1, 2, 3 i 4).

Przede wszystkim dziwi mnie to, że dziennikarze specjalizujący się w finansach publicznych nie zajmują się już ustawą o finansach publicznych. Mgła covidowa przykryła wszystko. Kiedyś takie zmiany byłyby rozebrane na części pierwsze. No cóż.

Zaproponowane poprawki służą zwiększeniu przejrzystości, jawności i czytelności operacji związanych z planowaniem i realizacją budżetu państwa, reguły wydatkowej, raportowania operacji sektora finansów publicznych i długu. Nic nie kosztują, w większości te dane są w Ministerstwie Finansów, a wiem to, bo jako Dyrektor Departamentu miałem je zawsze na swoim biurku pod ręką – to była podstawa. Dlatego wszyscy dbający o przejrzystość powinni poprzeć te poprawki. Ministerstwu Finansów też powinno zależeć na przejrzystości. Jednak reprezentujący resort minister Patkowski bez uzasadnienia negatywnie ocenił wszystkie poprawki. Podobnie senatorzy koalicji rządzącej.

Polecam zapis posiedzenia. Patkowski: 6xNIE!

Pierwsza poprawka dotyczy nałożenia na ministra finansów obowiązku podawania do publicznej wiadomości danych dotyczących wykonania w ciągu roku, np. w odstępach kwartalnych lub miesięcznych, wydatków i dochodów oraz wyniku poszczególnych podmiotów objętych regułą wydatkową. Warto dodać, że ten przepis wchodzi w miejsce skreślanego obowiązku publikacji pewnych danych budżetowych. Zakres informacyjny zaproponowany w poprawce w większości przypadków jest dostępny. Chodzi o to, aby resort zebrał te dane np. na stronie internetowej, w jednym miejscu tak, aby społeczeństwo mogło śledzić, jak wydatkowane są środki publiczne w poszczególnych podmiotach objętych regułą wydatkową. Chyba że minister finansów, który zgodnie z konstytucją odpowiada za finanse publiczne, nie ma tych danych? Nie śledzi już ich? Powstało tyle różnych funduszy, że może resort utracił już nad tym kontrolę? Mam nadzieję, że tak nie jest. Parlament musi jednak takich danych wymagać.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Druga poprawka zmierza do doprecyzowania zasad uwzględniania w regule wydatkowej działań trwale zwiększających dochody sektora finansów publicznych (tzw. działania dyskrecjonalne). Ten element w regule wydatkowej pozwala np. zwiększyć wydatki na jakiś cel społeczny jeżeli trwale zapewnimy finansowanie tego transferu trwałym wzrostem jakiegoś podatku. Czyli np. nowa opłata cukrowa ma dać nowe, dodatkowe dochody i w związku z tym możemy sobie pozwolić na trwale większe wydatki w jakimś obszarze ochrony zdrowia, np. profilaktyki otyłości.

Jednak w przepisie definiującym te dochody od lat jest luka, która w ostatnim okresie zawyżyła limit wydatkowy o kilka miliardów złotych. Chodzi o to, że dzisiaj w tych dochodach możemy uwzględniać nowe opłaty, podatki i daniny generowane poza podmiotami objętymi regułą wydatkową. Absurd. Tę lukę systemową, patologię wskazała Najwyższa Izba Kontroli w Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2020 roku, wykazując zawyżenie limitu wydatków (m.in. s. 38). Taki postulat zgłaszało też Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Przykładem z 2021 roku jest „opłata mocowa”, nałożona na ceny energii elektrycznej w kwocie ponad 6 mld zł. Jest ona dochodem „Zarządcy Rozliczeń”, czyli podmiotu, którego wydatki nie są zupełnie objęte regułą wydatkową. Zarządca Rozliczeń dostanie z wpływów z tej nowej opłaty kilka miliardów złotych, które wyda na swoje, ustawowe zadania. Równolegle owe kilka miliardów złotych zostało ujęte w „działaniach dyskrecjonalnych” reguły, co powiększyło limit wydatków dla innych podmiotów. De facto te 6 mld zł z nowej opłaty będzie w sektorze finansów publicznych wydane dwa razy. Istne perpetuum mobile. To tak jakby sąsiad dostał podwyżkę, a my na poczet tej podwyżki zwiększylibyśmy trwale swoje wydatki, mimo że dochód przecież jest sąsiada. Ta luka prawna w ostatnim okresie jest kreatywnie używana do omijania reguły wydatkowej na grube miliardy złotych. Poprawka jest prosta, wymaga, aby w regule uwzględniać dochody podmiotów objętych regułą, a nie dochody „sąsiada”.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE! Choć na komisji sugerował aby przesunąć wprowadzenie poprawki na 2023 rok. Ciekawe, co nas czeka w projekcie budżetu na 2022 rok. Chyba coś się szykuje?

Trzecia poprawka dotyczy art. 142 ustawy o finansach publicznych, w którym określona jest zawartość uzasadnienia do ustawy budżetowej. Poprawka zawiera kilka zmian. Ten artykuł jest fundamentem zakresu wiedzy, jaką dysponują parlament i społeczeństwo obywatelskie w kwestii corocznego budżetu państwa.

Poprawki senatorów w kwestii art. 142 zmierzają do zwiększenia przejrzystości i jawności finansów publicznych przez określenie odpowiedniego zakresu informacji dołączanych do uzasadnienia do projektu ustawy budżetowej, w tym planów finansowych podmiotów objętych regułą wydatkową.

Senatorowie postulują między innymi, aby do ustawy budżetowej dołączać plany wszystkich (a nie tylko wybranych) podmiotów objętych regułą wydatkową. Dotyczy to na przykład planu funduszu przeciwdziałania COVID-19, czyli tego „tajemniczego” funduszu, który finansuje „czeki Morawieckiego” rozdawane samorządom według klucza politycznego, co opisała Fundacja Batorego (Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych ‒ reguły podziału). Fundusz ten ma też finansować Polski Ład. To są setki miliardów złotych. Te plany nie są dołączane do ustawy budżetowej. Czas najwyższy to zmienić. Tego wymaga przejrzystość finansów publicznych.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Senatorzy postulują też uzupełnienie zakresu informacji o całym sektorze finansów publicznych według obiektywnej metodologii europejskiej. Rząd w tym zakresie wyrzuca obowiązek prezentowania danych według niepełnej metodologii krajowej, zastępując to wymogiem podawania wyniku finansów według metodologii europejskiej i chwaląc się „przejrzystością”. To tylko pozornie ruch w kierunku większej przejrzystości, bo rząd zostawia sobie dowolność co do zakresu prezentowanych informacji. Przede wszystkim rząd w projekcie chce pozbawić parlament i społeczeństwo obywatelskie informacji o wydatkach i dochodach sektora finansów publicznych. Nowy przepis ma dotyczyć tylko wyniku, czyli jednej liczby. W nowym zapisie w porównaniu do starego znikają słowa „dochodów i wydatków”. Prawdziwa „czarna skrzynka”.

Tu nie może być dowolności i zdania się parlamentu na widzimisię ministra finansów. Zresztą od lat zakres informacyjny w wielu obszarach w uzasadnieniu do ustawy budżetowej jest ograniczany do wymienionych literalnie pozycji.

Stąd w celu zachowania zasady jawności i przejrzystości finansów publicznych konieczne jest zabezpieczenie odpowiedniego zakresu prezentowanych danych dla parlamentu i opinii publicznej. Zresztą sama Komisja Europejska, po wybrykach ze statystyką finansów w Grecji, w swoich wymogach co do statystyk finansów publicznych i odpowiednich regulacjach bardzo szczegółowo definiuje zakres prezentowanych danych. Definiuje wręcz konkretne tablice. Trzeba więc dążyć do podobnych standardów w polskiej ustawie o finansach publicznych. Ponadto zakres informacji o finansach publicznych przedstawiany Komisji Europejskiej i agencjom ratingowym w zakresie finansów publicznych wg metodologii europejskiej (ESA2010) jest dużo szerszy niż proponowany przez rząd nowy wymóg, który w zasadzie sprowadza się do jednej liczby. Minister Kościński mówi, że finanse publiczne są przejrzyste, bo wszystko raportuje Komisji Europejskiej i agencjom ratingowym. To niedopuszczalne, aby Sejm i Senat dostawały ubogą informację, a inne instytucje szerzy zakres.

Senatorowie proponują więc dołączenie wymogu prezentacji wyniku sektora instytucji rządowych i samorządowych wg podsektorów instytucjonalnych, tj. podsektora rządowego, podsektora samorządowego i podsektora funduszy ubezpieczeń społecznych. Cztery liczby zamiast jednej – to chyba jest możliwe? Dodatkowo w przypadku całego sektora instytucji rządowych i samorządowych postuluje się, by omówienie uzupełnić o „dochody i wydatki” (które zniknęły w imię przejrzystości), oraz rozbić je według podstawowych transakcji, czyli ile wydatków na inwestycje, ile na transfery socjalne, ile na wynagrodzenia i wydatki bieżące, ile na odsetki, natomiast po stronie dochodów, ile z podatków pośrednich, ile z dochodowych, a ile ze składek. Kilka podstawowych liczb, które są w posiadaniu resortu, chyba że teraz wynik całego sektora jest z sufitu. Takie rozbicie jest prezentowane na potrzeby Komisji Europejskiej. Polski parlament i opinia publiczna też powinna dostawać w budżecie podstawowe agregaty finansów publicznych w takim rozbiciu.

Ponadto nowy przepis nie zawiera wymogu prezentowania długu według metodologii europejskiej. A to właśnie dług poprzez kreatywne operacje w 1/5 został wypchnięty poza definicję konstytucyjną. Senatorowie wprowadzają więc wymóg prezentacji obu definicji i rozliczenie tej różnicy. Czy to dużo?

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Kolejna zmiana w art. 142 dotyczy rozliczenia różnicy w podejściu krajowym i europejskim. Wszystkie plany szczegółowe, w tym sam wynik budżetu państwa będą prezentowane według metodologii krajowej. Stąd bez odpowiednich informacji nie będzie możliwe powiązanie danych według metodologii krajowej z agregatami według metodologii europejskiej. To tak, jakby składowe, poszczególne plany, były mierzone według jednostek metrycznych, a wynik całego sektora według jednostek imperialnych. W tym przykładzie znamy klucz, jak przejść z mil na kilometry czy z funtów na kilogramy. Ale w przypadku finansów publicznych jest to bardzo trudne. Bez kluczy przeliczeniowych, bez tablic przejścia i jego omówienia obraz finansów jest nieprzejrzysty, jednostkowe plany są nieinterpretowalne w kontekście agregatów sektora instytucji rządowych i samorządowych.

Minister finansów dwa razy do roku w ramach notyfikacji fiskalnej przekazuje Komisji Europejskiej rozliczenie pokazujące przejście z metodologii krajowej do metodologii ESA2010. Takie informacje powinien otrzymywać również polski parlament. Jest to niezbędne do zwiększenia przejrzystości i rozliczalności finansów publicznych. W przeciwnym przypadku wynik sektora finansów publicznych, nawet podawany według metodologii ESA2010, będzie „czarną skrzynką”, którą będzie trudno rozliczyć z planami zawartymi w ustawie budżetowej. Polski Sejm i Senat powinien dostawać, podobnie jak Komisja Europejska, rozliczenie przejścia z metodologii krajowej do metodologii europejskiej. I musi to dotyczyć planu budżetowego. To postulują senatorowie.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Kolejna zmiana w ramach trzeciej poprawki dotyczy zwiększenia przejrzystości reguły wydatkowej. To też jest postulat Towarzystwa Ekonomistów Polskich, o którym wspomniałem wcześniej. W tej poprawce chodzi o to, aby podać krok po kroku, z czego składa się limit wydatkowy, jak od kwoty wydatków dochodzi się do limitu nieprzekraczalnego, a z limitu do wydatków budżetu państwa. Dzisiaj reguła wydatkowa jest również „czarną skrzynką”. Te informacje są oczywiście w Ministerstwie Finansów, to jest tzw. schemat reguły wydatkowej, który też zawsze był na moim biurku. Czas ujawnić te dane. Tego chce polski Senat w imieniu społeczeństwa obywatelskiego.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Moim zdaniem zgłoszone przez senatorów poprawki to niezbędne minimum zmian służących przejrzystości finansów. Jako „rzecznik przejrzystych finansów” uważam, że Sejm musi te poprawki przyjąć dla dobra społeczeństwa obywatelskiego. Zmiany te realizują wskazania NIK zawarte w Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2020 roku: „Najwyższa Izba Kontroli wskazuje także na potrzebę zwiększenia przejrzystości finansów publicznych”. Zmiany te realizują też postulaty Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Jednak docelowo potrzebna jest gruntowna reforma jawności, przejrzystości i rozliczalności finansów publicznych. Bo jak wskazuje NIK, „zasadne jest przywrócenie budżetowi państwa odpowiedniej rangi związanej z jego szczególnym charakterem oraz centralną pozycją w systemie finansów publicznych”. To wymaga redefinicji pojęcia „budżet państwa”, gruntownego przebudowania układu i szczegółowości prezentowanych danych, tak aby to SPOŁECZEŃSTWO, a nie agencje ratingowe, czy nawet Komisja Europejska, jak się tłumaczy minister Kościński, były usatysfakcjonowane.

Przejrzystość jest dla NAS. Nie dla agencji i rynków finansowych.

Share

Artykuł Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/feed/ 1
Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/#respond Fri, 17 Jul 2020 10:45:55 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6335 Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała tegoroczną edycję tabeli wyników wymiaru sprawiedliwości (EU Justice Scoreboard). To publikowane co roku zestawienie danych dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach Unii, które jest obiektywnym źródłem informacji na temat funkcjonowania, efektywności i niezależności systemów sprawiedliwości poszczególnych krajów Wspólnoty. Więcej przewlekłości, mniej niezależności EU Justice Scoreboard jest przydatnym narzędziem do oceny […]

Artykuł Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Komisja Europejska

Źródło: Komisja Europejska

Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała tegoroczną edycję tabeli wyników wymiaru sprawiedliwości (EU Justice Scoreboard). To publikowane co roku zestawienie danych dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach Unii, które jest obiektywnym źródłem informacji na temat funkcjonowania, efektywności i niezależności systemów sprawiedliwości poszczególnych krajów Wspólnoty.

Więcej przewlekłości, mniej niezależności

EU Justice Scoreboard jest przydatnym narzędziem do oceny ostatnich 5 lat “reformowania” wymiaru sprawiedliwości i porównań Polski z innymi krajami UE. Niestety, w świetle danych zebranych przez Komisję Europejską, nasz kraj nie ma powodów do dumy. Zarówno pod względem czasu trwania postępowań sądowych, jak i kwestii związanych z zaufaniem do wymiaru sprawiedliwości oraz jego niezależnością od polityków Polska plasuje się w końcówkach zestawień.

Wśród uzasadnień kontrowersyjnych posunięć rządu PiS w obszarze wymiaru sprawiedliwości usłyszeć mogliśmy o przewlekłości postępowań i braku zaufania Polaków do sądów. W świetle danych KE nie można jednak powiedzieć, żeby którakolwiek z tych bolączek została rozwiązana – co więcej, sytuacja uległa pogorszeniu.

W 2012 roku średni czas potrzebny na uzyskanie sądowego rozstrzygnięcia spraw sądowych ogółem (cywilnych, gospodarczych, administracyjnych i innych) w pierwszej instancji wynosił 50 dni. W 2016 roku było to już 85 dni, a w tegorocznej edycji czytamy o przeciętnym wyniku na poziomie 82 dni. Znacząco wydłużył się czas uzyskania orzeczenia w sprawach cywilnych i gospodarczych w pierwszej instancji – podczas gdy w 2012 roku było to 195 dni, już w 2017 przeciętny okres uzyskania sądowego rozstrzygnięcia w tym zakresie wydłużył się do 232 dni, a obecnie przyjął rekordową wartość 273 dni. Również patrząc na ilość spraw sądowych przypadających na stu mieszkańców mamy do czynienia z wzrostem – na stu Polaków w 2012 roku przypadało 3,6 sprawy sądowej, obecnie jest to 6,3 sprawy (w 2017 wskaźnik ten wynosił 6 spraw, a rok wcześniej 6,1). Polska i Węgry w tej ostatniej kategorii wypadają najgorzej spośród wszystkich krajów UE.

W zakresie zaufania do sądów bilans reform obecnego rządu także nie wypada korzystnie. W przytaczanym w tabeli badaniu Eurobarometru tylko Węgrzy i Słowacy gorzej oceniają niezależność swoich sądów. Również w sondażu przeprowadzonym przez World Economic Forum wśród przedstawicieli biznesu Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc, notując znaczny spadek. Ankietowani poproszeni o odpowiedź na pytanie o niezależność wymiaru sprawiedliwości w swoim kraju jeszcze w latach 2010-2012 podawali średni wynik 4,25 – obecnie jest to wynik na poziomie 2,66. Gorzej pod tym względem swoje sądy ocenia jedynie biznes węgierski.

Wysoki rachunek za brak praworządności?

Tegoroczna edycja EU Justice Scoreboard będzie miała większe znaczenie, niż poprzednie. Może bowiem posłużyć jako źródło danych dla europejskiego mechanizmu oceny praworządności, zapowiedzianego przez przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen, w związku z czym tabela została rozszerzona o sekcję poświęconą informacjom na temat strukturalnych uwarunkowań niezależności sądów i wymiaru sprawiedliwości. W zestawieniu możemy przeczytać, iż Polska jest jedynym krajem Unii, w którym W zestawieniu możemy przeczytać, iż Polska jest jedynym krajem Unii, w którym wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa odbywa się w modelu, w ramach którego kandydatury do KRS mogą przedstawić nie tylko sędziowie a końcowa decyzja należy do Parlamentu. Również w kwestii postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów Polska zaznaczona jest na czerwono jako jedyny kraj, w którym takowe prowadzi nominat MS. 

Mając na uwadze powyższe, złe wyniki w raporcie Komisji Europejskiej mogą być dla Polski nie tylko niekorzystne wizerunkowo, ale i prowadzić do konkretnych, finansowych strat w ramach kolejnej perspektywy budżetowej.

Share

Artykuł Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/feed/ 0
Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/#respond Tue, 10 Apr 2018 12:03:27 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5788 Obserwacje i wnioski na temat zwycięstwa Victora Orbána na Węgrzech (48% głosów). 1. Orbán działa od 2010 r. i zdołał zakorzenić swoją partię w państwie dużo bardziej niż PiS w Polsce. Wniosek: większa mobilizacja, by szybciej odsunąć od władzy PiS. 2. Orbán opanował media w o wiele większym stopniu niż PiS w Polsce. Wniosek: Bronić […]

Artykuł Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Obserwacje i wnioski na temat zwycięstwa Victora Orbána na Węgrzech (48% głosów).

1. Orbán działa od 2010 r. i zdołał zakorzenić swoją partię w państwie dużo bardziej niż PiS w Polsce.

Wniosek: większa mobilizacja, by szybciej odsunąć od władzy PiS.

2. Orbán opanował media w o wiele większym stopniu niż PiS w Polsce.

Wniosek: Bronić wolności mediów jak źrenicy oka.

3. Orbán korzysta z europejskiego boomu gospodarczego, podobnie jak PiS w Polsce. Ale na dodatek jego polityka gospodarcza jest dużo rozsądniejsza niż polityka PiS. Np.: Orbán nie obniżył wieku emerytalnego, a za to zdecydowanie ograniczył deficyt finansów publicznych i wycofał się z zakazu handlu w niedziele. (Zob. W. Wojciechowski, Analiza 22/2016: Orbanomika, czyli niespełniony sen o węgierskiej potędze gospodarczej, 21.12.2016).

Wniosek: Gdyby przez pierwsze lata Orbán prowadził równie złą politykę co PiS, to nie osiągnąłby takiego zwycięstwa w obecnych wyborach.

4. Opozycja na Węgrzech była podzielona, w wielu okręgach partie opozycyjne walczyły ze sobą.

Wniosek: Polska potrzebuje wielkiej koalicji dla przywrócenia państwa prawa i ochrony demokracji.

Demokracja to jawna i systematyczna konkurencja w polityce. Dzięki przejęciu państwa i mediów przez Fidesz, konkurencja ta była bardzo nierówna – na korzyść Orbána. To nie pozwala traktować jego mandatu jak mandatu zwycięzcy wyborów w krajach demokratycznych, gdzie nie nadużywa on władzy, by dyskryminować konkurentów. Jeśli tego czynnika nierównej konkurencji nie uwzględnilibyśmy, to musielibyśmy również uznać, że wybory w Rosji dały Putinowi demokratyczny mandat.

I wreszcie: nawet większość konstytucyjna (zdobyta zresztą dzięki ogromnej dominacji Fideszu w państwie i w mediach) nie usprawiedliwia łamania elementarnych norm zawartych w traktatach europejskich. Gdyby Komisja Europejska i Unia Europejska zadziałały wcześniej, Orbán musiałby się również wcześniej zatrzymać. Oczywiście to tylko zwiększa odpowiedzialność KE i UE za to, co stanie się z przestrzeganiem tych norm w przyszłości.

Share

Artykuł Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/feed/ 0
Dokąd zaprowadzi Europę „sprawiedliwa mobilność”? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dokad-zaprowadzi-europe-sprawiedliwa-mobilnosc/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dokad-zaprowadzi-europe-sprawiedliwa-mobilnosc/#respond Thu, 22 Mar 2018 05:41:21 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5733 Szef Komisji Europejskiej oficjalnie wprowadził pojęcie „sprawiedliwej mobilności”, która może niebezpiecznie zredefiniować wspólny unijny rynek. W wygłaszanym co rok orędziu szefa Komisji Europejskiej o stanie Unii widać było zadowolenie z sytuacji gospodarczej: „Dziesięć lat od wybuchu kryzysu europejska gospodarka wreszcie odzyskuje swoją pozycję” – mówił Jean-Claude Juncker jesienią ub. r., czyli w ostatnim tego typu […]

Artykuł Dokąd zaprowadzi Europę „sprawiedliwa mobilność”? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Szef Komisji Europejskiej oficjalnie wprowadził pojęcie „sprawiedliwej mobilności”, która może niebezpiecznie zredefiniować wspólny unijny rynek.

W wygłaszanym co rok orędziu szefa Komisji Europejskiej o stanie Unii widać było zadowolenie z sytuacji gospodarczej: „Dziesięć lat od wybuchu kryzysu europejska gospodarka wreszcie odzyskuje swoją pozycję” – mówił Jean-Claude Juncker jesienią ub. r., czyli w ostatnim tego typu przemówieniu. „Obecnie aktywnych zawodowo w Unii Europejskiej jest 235 mln osób – jeszcze nigdy liczba zatrudnionych nie była tak wysoka” – dodał.

Niewątpliwie Unia, a dokładniej – istnienie wspólnego unijnego rynku, przyczyniło się do tak dobrych danych o zatrudnieniu. Słuszny trop, jeżeli chodzi o przyczynę tak optymistycznego wyniku, podsuwa też zawarta w projekcie dyrektywy o przewidywalności zatrudnienia sugestia, że 20 proc. powstałych od 2014 r. miejsc pracy to „nowe formy zatrudnienia”, ze szczególnym uwzględnieniem zarobku w ramach internetowych platform gospodarki współdzielenia jak Uber czy Airbnb. Na przykładzie optymistycznych danych o aktywności zawodowej w UE można więc powiedzieć, że do wzrostu zatrudnienia najlepiej przyczynia się spontaniczne rozwijanie się różnych projektów biznesowych, a nie próby uregulowania gospodarki w ramach innych planów.

To właśnie ten fragment orędzia, który odnosi się do „planowania”, ewidentnie zanadto uwypukla sprawczość Unii Europejskiej. Szef Komisji stwierdził: „Jesteśmy odpowiedzialni za sukces Planu Inwestycyjnego dla Europy, dzięki któremu do tej pory uruchomiono 225 mld euro na inwestycje. Udzielono pożyczek 450 tys. małych przedsiębiorstw i na ponad 270 projektów infrastrukturalnych. Możemy przypisać sobie zasługi za to, że dzięki zdecydowanemu działaniu europejskie banki znów dysponują zasobami finansowymi, by pożyczać przedsiębiorstwom środki, tak aby te mogły się rozwijać i tworzyć miejsca pracy”. Ale rozpoczęty w 2015 r. Plan Inwestycyjny dla Europy (potocznie zwany planem Junckera), mimo pokaźnych danych o udzielonych pożyczkach, na razie nie wydaje się spełniać jednego ze swoich głównych celów, czyli doprowadzenia do wzrostu nakładów inwestycyjnych na badania i rozwój.

Jak pokazują dane Eurostatu (stan na 14.01.2018 r.), w 2016 r. inwestycje gospodarek 28 krajów UE w badania i rozwój wynosiły 2,03 proc. PKB – tyle samo, co w roku 2014 i 2015. W przypadku strefy euro nakłady na B&R w 2016 r. osiągnęły poziom 2,12 proc. PKB, czyli nawet nieco mniej niż w latach 2014 i 2015, kiedy wskaźnik ten wynosił 2,13 proc. Do wzrostu tego wskaźnika zarówno w całej UE, jak i w strefie euro – odpowiednio z 2,02 do 2,03 oraz z 2,1 do 2,13 proc. PKB – doszło jeszcze przed rozpoczęciem realizacji planu Junckera, czyli w roku 2014 w porównaniu z 2013.

Potrzebna czujność „nowej UE”

Jednym ze znajdujących się w orędziu konkretów, na które szczególnie warto zwrócić uwagę, jest zapowiedź dbania o wysoki standard socjalny zatrudnienia. Jak mówił Juncker:

„Jeśli chcemy uniknąć fragmentacji społecznej i dumpingu socjalnego w Europie, (…) powinniśmy przynajmniej dojść do porozumienia w sprawie unii europejskich standardów społecznych, w której istniałby konsensus w sprawie tego, co jest sprawiedliwe ze społecznego punktu widzenia na naszym jednolitym rynku. Jestem przekonany: Europa nie może funkcjonować, zaniedbując pracowników”.

W słowach tych widać zmianę w koncepcji wspólnego unijnego rynku: nie chodzi już o samą swobodę przemieszczania się między krajami Wspólnoty w celu podjęcia tam zatrudnienia lub działalności gospodarczej; ta wolność ma być, wedle nowej wizji, jedynie warunkowa: skorzystać z niej będą mogli ci, którzy dopasują się do odpowiednich standardów socjalnych. A te wyznacza stara Unia – przede wszystkim Francja, Niemcy, Holandia, Austria. To, że Komisja Europejska będzie zdecydowanie dążyć do zaostrzenia przepisów dotyczących zatrudnienia, udowodniła już trwająca w latach 2016-2017 gorąca debata o pracownikach delegowanych.

Bez wątpienia w interesie rodzimych pracowników (w przeciwieństwie do właścicieli firm!) z Francji czy Niemiec było na przykład to, żeby pracownicy delegowani, najczęściej wysyłani przez firmy z krajów „nowej UE” takich jak Polska czy Czechy, nie mogli zarabiać mniej niż pracownicy miejscowi, czyli korzystać z czegoś, co w tradycyjnej koncepcji wspólnego rynku jest naturalne – komparatywnej przewagi płacowej. Gdyby ta przewaga pejoratywnie nazywana w orędziu Junckera, a także m.in. w wypowiedziach prezydenta Francji Emmanuela Macrona „dumpingiem socjalnym” została zakazana, pracownicy lokalni z Europy Zachodniej nie musieliby obawiać się utraty pracy wynikającej z większej atrakcyjności pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej.

Interes „starej UE” (a dokładniej: popartych przez tamtejsze rządy związków zawodowych i środowisk lewicowych), w gruncie rzeczy dzielący Europę, a nie ją jednoczący, był przyczyną ślepego uporu Komisji Europejskiej przy pomyśle „równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu” mimo zgłoszonego w 2016 r. przez parlamenty 11 państw UE (Bułgarii, Chorwacji, Czech, Danii, Estonii, Węgier, Łotwy, Litwy, Polski, Rumunii i Słowacji) sprzeciwu wobec tego projektu w ramach „procedury żółtej kartki”. Tym ostrzeżeniem przed łamaniem zasady subsydiarności Komisja się nie przejęła. Ostatecznie, przy sprzeciwie Litwy, Łotwy, Polski i Węgier i wstrzymaniu się od głosu Chorwacji, Irlandii i Wielkiej Brytanii, większość Rady UE 24 października 2017 r. wyraziła przychylność wobec „równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu” w odniesieniu do pracowników delegowanych.

Zdecydowane opowiedzenie się Junckera przeciw korzystaniu z przewag komparatywnych („dumpingu socjalnego”?) każe spodziewać się, że sprawa pracowników delegowanych – którzy stanowią jedynie 1 proc. unijnej siły roboczej – to dopiero początek „modyfikowania” wspólnego rynku na modłę „dzielącą”, a nie „jednoczącą”. Politycy i eksperci z krajów, które mogą stracić na zmianie koncepcji wspólnego rynku UE – w tym z Polski – powinny teraz zgodnie i ponad politycznymi podziałami bacznie przypatrywać się płynącym z Komisji propozycjom, które zapowiadałyby modyfikowanie wspólnego rynku. Na modyfikację tę Komisja Junckera ma zresztą już dyplomatyczną nazwę: „sprawiedliwa mobilność”.

Groźba biurokratycznego marazmu

Bezpośrednio wspomnianym w orędziu dowodem na powstawanie modyfikującej tradycyjny wspólny rynek „unii europejskich standardów społecznych” jest Europejski Filar Praw Socjalnych. Realizowany ma on być przez projekty, które – obok niewątpliwie pozytywnych rozwiązań – niosą również ryzyko biurokratyzacji, a więc spowolnienia, unijnej gospodarki. Przykładowo, jednym z pomysłów  wprowadzanych w ramach Filara ma być dyrektywa w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców.

Uważne przyjrzenie się projektowi tego aktu prawnego pozwala dostrzec, że jego antydyskryminacyjny „duch” jest tak szeroki, że w obliczu dyrektywy pracodawca będzie miał praktyczny zakaz zwalniania pracowników, którzy poproszą o urlop rodzicielski bądź o elastyczną organizację pracy z powodu opieki nad dzieckiem. Przykładem jest następujący zapis:

„Ciężar dowodu świadczącego o tym, że zwolnienie z pracy nie nastąpiło z powodu ubiegania się przez pracownika o urlop lub skorzystania z urlopu, o którym mowa w art. 4, 5 lub 6, ani z powodu skorzystania z prawa do wystąpienia o elastyczną organizację pracy, o której mowa w art. 9, powinien spoczywać na pracodawcy, jeżeli pracownik przedstawi przed sądem lub innym właściwym organem fakty, na podstawie których można domniemywać, że został zwolniony z takich powodów”.

Dodatkowo warto zauważyć, że w tego typu zapisach pracodawca jest stereotypowo przedstawiany jako szwarccharakter, który tylko czyha na to, aby zwolnić pracownika, i który ma niemal niewyczerpane zasoby, pozwalające na swobodne rozdawanie pracownikom ulg z powodów takich jak rodzicielstwo.

Innym niepokojącym elementem Europejskiego Filara Praw Socjalnych jest zapowiedź… utworzenia „Europejskiego Urzędu ds. Pracy”. Niestety, w tym sposobie myślenia – znanym nam też z polityki poszczególnych państw Europy – pokutuje przekonanie, że utworzenie kolejnego urzędu czy zespołu do zajmowania się jakimś problemem jest magicznym sposobem na ujarzmienie tego problemu. Co ciekawe, w swojej propozycji Bruksela wręcz chwali się tym, że urząd ten będzie istniał obok innych, funkcjonujących już instytucji. W folderze informacyjnym jedna z odpowiedzi na pytanie „Czym będzie zajmował się Urząd” brzmi następująco: „wykorzystywanie istniejących agencji i struktur do lepszego zarządzania transgranicznymi i wspólnymi działaniami, na przykład pod względem umiejętności prognozowania zapotrzebowania na umiejętności, bezpieczeństwa i higieny pracy, zarządzania restrukturyzacją i zwalczania pracy nierejestrowanej”.

Jakby tego było mało, poniżej wymieniona zostaje lista pt. „Agencje i podmioty działające w tej dziedzinie”: „Europejska Fundacja na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy, Europejskie Centrum Rozwoju Kształcenia Zawodowego, Europejska Agencja Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy, Europejska Fundacja Kształcenia, Europejski Portal Mobilności Zawodowej, Europejska platforma na rzecz usprawnienia współpracy w zakresie przeciwdziałania pracy nierejestrowanej”. Dodatkowo, zarówno planowany zakres zadań Europejskiego Urzędu ds. Pracy, jak i m.in. treść zaproponowanej 21 grudnia 2017 r. dyrektywy o przewidywalności zatrudnienia, budzą obawy, że UE będzie ściśle kontrolować to, aby na rynku pracy nie istniały kontrakty, które nie byłyby objęte składkami na ubezpieczenie społeczne. Biurokratyczny charakter modyfikacji wspólnego rynku w kierunku „sprawiedliwej mobilności” grozi tym, że obecni czy następni przywódcy Unii być może już nie będą mogli powiedzieć, że „w czasie mandatu obecnej Komisji powstało dotychczas blisko 8 mln miejsc pracy” czy że „jeszcze nigdy liczba zatrudnionych nie była tak wysoka”…


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Dokąd zaprowadzi Europę „sprawiedliwa mobilność”? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dokad-zaprowadzi-europe-sprawiedliwa-mobilnosc/feed/ 0
Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/#respond Mon, 19 Sep 2016 06:00:48 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4339 Unijne analizy i rezolucje dotyczące Polski powinny mówić nie tylko o zagrożeniach dla praworządności, ale także o niebezpieczeństwach gospodarczych, związanych z brakiem zgodności interwencjonistycznej polityki polskiego rządu z fundamentalnymi zasadami ekonomicznymi Unii Europejskiej. Co więcej, w pewnych przypadkach powody do sprzeciwu wobec interwencjonizmu polskiego rządu mają nawet socjaldemokraci i zieloni! Ograniczenie praworządności w Polsce było jednym z […]

Artykuł Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Unijne analizy i rezolucje dotyczące Polski powinny mówić nie tylko o zagrożeniach dla praworządności, ale także o niebezpieczeństwach gospodarczych, związanych z brakiem zgodności interwencjonistycznej polityki polskiego rządu z fundamentalnymi zasadami ekonomicznymi Unii Europejskiej. Co więcej, w pewnych przypadkach powody do sprzeciwu wobec interwencjonizmu polskiego rządu mają nawet socjaldemokraci i zieloni!

Ograniczenie praworządności w Polsce było jednym z tematów posiedzenia Parlamentu Europejskiego w dniach 12-15 września 2016 r. W środę 14 września europarlamentarzyści przyjęli projekt rezolucji popierany przez wszystkie najważniejsze frakcje: Europejską Partię Ludową, Socjalistów i Demokratów oraz Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy. Rezolucja[1] wyraża zaniepokojenie różnymi zmianami w Polsce, dokonywanymi przez rząd Beaty Szydło oraz przez Sejm, w którym większość ma Prawo i Sprawiedliwość. Tym razem europosłowie krytykują nie tylko brak zażegnania „paraliżu Trybunału Konstytucyjnego”, ale także szereg innych zjawisk: „upolitycznienie polskiej administracji”, ograniczenie „przedstawiania niezależnych, bezstronnych i dokładnych treści” przez ustawę o mediach publicznych, jak również zmiany w ustawach o bezpieczeństwie, które „niewspółmiernie ingerują w prawo do prywatności”.

Wśród tych słusznych obaw nie znajduje się jednak niestety żadne odniesienie do prowadzonej przez PiS ryzykownej polityki gospodarczej, która zajmuje przecież istotne miejsce w katalogu zagrożeń płynących z działań obecnego rządu, a co ważne – jest jednocześnie sprzeczna z promowanymi przez UE ekonomicznymi fundamentami, takimi jak zakaz pomocy publicznej, stabilne finanse państwa oraz realizacja różnorodnych – a nie zawężonych – celów z unijnych funduszy strukturalnych. Podobnie jak europosłowie krytykują „upolitycznienie polskiej administracji”, tak samo powinni krytykować „upolitycznienie polskiej gospodarki”.

Przykładem takiego, niezgodnego z unijnymi zasadami, upolitycznienia gospodarki jest interwencjonistyczny plan Morawieckiego. Opiera się on przede wszystkim na idei wspierania przez państwo dużych firm, aby stawały się one „narodowymi championami”. Według planu to nie producenci i konsumenci, lecz państwo będzie decydować o tym, w jakim regionie kraju które gałęzie gospodarki mają się prężnie rozwijać, np. Podkarpacie ma zasłynąć z konstruowania dronów. Można także przypuszczać, że to właśnie te faworyzowane przez państwo firmy będą miały w ramach planu ułatwiony dostęp do funduszy unijnych, ponieważ koncepcja Morawieckiego zakłada, że „Inwestycje [z funduszy unijnych] zostaną podporządkowane celom Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Na całą „Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” w latach 2016-2020 polski rząd planuje przeznaczyć z budżetu państwa 530 mld zł (dla porównania: roczne dochody budżetu państwa prognozowane na 2017 r. to 324 mld zł[2]).

Po planie Morawieckiego widać, że instytucje Unii Europejskiej – nie tylko Parlament Europejski w przyszłości, ale także np. Komisja Europejska w ramach badań w zakresie tzw. procedury nierównowag makroekonomicznych – mogą skrytykować Polskę za trzy rzeczy stojące w sprzeczności z unijnymi wartościami dotyczącymi gospodarki.

Po pierwsze, UE zdecydowanie sprzeciwia się udzielaniu przez instytucje publiczne pomocy przedsiębiorstwom. Zakaz udzielania pomocy publicznej widnieje we wspólnotowym prawie już od Traktatu Rzymskiego z 1958 roku, a podstawą wprowadzenia tego przepisu była idea sprzeciwu wobec faworyzowania firm przez państwo niezależnie od przyświecającego państwu celu takiej interwencji[3]. „Wszelka pomoc przyznawana przez Państwo Członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym” – czytamy obecnie w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (art. 107). Przykładem wyegzekwowania tego zapisu jest nakazanie węgierskim liniom lotniczym Malév zwrócenia 30,7 mld forintów państwowych dokapitalizowań, których tamtejsi urzędnicy (za rządów Bajnaia i Orbána) w ramach „wsparcia” udzielili temu przedsiębiorstwu[4]. Tymczasem w planie Morawieckiego słowo „wsparcie” pojawia się 404 razy[5]. Takie skupienie na „wsparciu” dla firm, zwłaszcza dużych, które mają stać się narodowymi – w domyśle: państwowymi – championami, powinno zapalić u Komisji czy europosłów alarmową lampkę, że polski plan prorozwojowy będzie opierał się w jakiejś części na pomocy publicznej.

Po drugie, Unia Europejska – widząc szkodliwość wysokiego deficytu i długu dla całej gospodarki i indywidualnych osób – promuje stabilne finanse publiczne, co na poziomie traktatowym znalazło swoje odzwierciedlenie w nakazie utrzymywania deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych na poziomie maksymalnie 3 proc. PKB pod groźbą rozpoczęcia procedury nadmiernego deficytu przez Radę UE. Tymczasem w Polsce nie tylko plan Morawieckiego, ale także – przed czym ostrzega Unia[6] – warty ok. 20 mld zł rocznie program 500 zł na dziecko oraz planowana obniżka wieku emerytalnego mogą łatwo zburzyć stabilność finansów publicznych, do czego dochodzi jeszcze wyrażane przez polski rząd lekceważenie zasadności istnienia unijnych limitów fiskalnych (na przykład, jak uspokajał wicepremier Morawiecki, zapominając o wzroście bezrobocia młodych w Polsce z 17,2 proc. w 2008 r. do 25,8 proc. w 2011 r.[7]: „Przypomnę, że 5 lat temu deficyt był 8 proc., a potem 7 proc. i nic się strasznego nie stało”[8]…). Dlatego widząc, że polskie władze otwarcie negują istotne dla polityki UE powiązanie wysokiego deficytu ze złą sytuacją gospodarczą, eurodeputowani powinni byli się do tego odnieść w rezolucji poświęconej Polsce. To, że prognozowany przez rząd Szydło na 2017 rok deficyt sektora general government wynosi 2,9 proc. PKB, a nie 3 proc., wydaje się być tylko kwestią kreatywnej księgowości (UE prognozuje Polsce na 2017 r. 3,1 proc. deficytu). Jednak w roku 2018 przy takim rozwoju państwowego interwencjonizmu trudno będzie ukryć to, że mamy np. 3,4 proc. PKB deficytu; musielibyśmy jak Grecja fałszować statystyki. Skoro taka praktyka Grecji budziła ostrą krytykę Unii Europejskiej, tym bardziej Wspólnota powinna teraz wyprzedzająco ostrzegać Polskę przed powtórzeniem się takiego scenariusza.

Po trzecie, wygłoszona przez polski rząd zapowiedź podporządkowania wydawania środków unijnych pod cele państwowego planu, w którym w dodatku rządzący bardzo dokładnie wybrali priorytetowe według nich gałęzie gospodarki i regiony, oznacza brak uczciwej konkurencji w ubieganiu się przez różne podmioty o pieniądze z Unii Europejskiej. Istnieje ryzyko, że niektóre unijne priorytety o charakterze społecznym, takie jak np. walka z wykluczeniem cyfrowym, unowocześnianie szkół i uniwersytetów czy aktywizacja długotrwale bezrobotnych poprzez szkolenia czy pomoc w rozpoczęciu działalności gospodarczej, nie będą mogły być zrealizowane, ponieważ fundusze i programy – mimo wcześniejszych ustaleń Polski z Komisją Europejską – będą podporządkowane pod nakreślone przez rząd zadania reindustrializacyjne, w tym tworzenie „championów narodowych”. Zagrożenie ograniczenia różnorodności celów wydawania unijnych funduszy powinno w Parlamencie Europejskim budzić zaniepokojenie także tych polityków, którzy mają poglądy socjaldemokratyczne i proekologiczne. Tak samo w Komisji i na posiedzeniach Rady UE.

Dlaczego w słusznej rezolucji Parlamentu Europejskiego o Polsce nie znalazły się akcenty ekonomiczne? Prawdziwe skutki niezgodnego z europejskimi wartościami planu Morawieckiego i innych decyzji ekonomicznych rządu Szydło – czyli wysokie zadłużenie państwa i jego konsekwencje w postaci wzrostu podatków dla „przeciętnych obywateli” oraz utrudnionego dostępu niewspieranych przez rząd firm do finansowania – powinny leżeć na sercu europarlamentarzystom, którzy z zaniepokojeniem przyglądają się sytuacji w Polsce. Tak jednak nie jest, czego przyczyną może być to, że – mimo wolnorynkowych korzeni Unii Europejskiej – w ostatniej dekadzie we Wspólnocie obserwuje się zwrot ku ideom interwencjonistycznym, czego dowodzą programy takie jak „Gwarancje dla Młodzieży”, promujące m.in. subsydiowanie zatrudnienia i fasadową pomoc taką jak zawieranie z bezrobotnym umowy obiecującej aktywizację. Stanowiąca bazę do analizowania sytuacji Polski w przyjętej 14 września rezolucji Karta Praw Podstawowych UE skupia się na prawach socjalnych, a o swobodzie gospodarczej wspomina tylko jednym zdaniem, afirmując zresztą podporządkowanie jej ustawodawstwu i pomijając konieczność zapewnienia swobodzie gospodarczej wolności od nadmiernego ustawodawstwa (art. 16: „Uznaje się wolność prowadzenia działalności gospodarczej zgodnie z prawem Unii oraz ustawodawstwami i praktykami krajowymi”). Martwi to, że nawet osobny projekt rezolucji autorstwa mających wolnorynkowe tendencje Liberałów i Demokratów (ALDE) nie zawierał odniesień do ryzyka wypływającego z ekonomicznej polityki obecnego rządu Polski.

Jednak mimo wszystko odniesienia do zagrożeń gospodarczych, choć bardzo ogólnikowe, znalazły się w rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski w 2013 r. w sprawie łamania praworządności na Węgrzech: europosłowie zwracali uwagę m.in. na to, że „jakiekolwiek przypadki nieposzanowania lub próby osłabienia wspólnych wartości mają negatywny wpływ na cały europejski proces integracji gospodarczej, społecznej i politycznej”[9]. Takie niszczące decyzje gospodarcze to choćby wprowadzenie w 2010 r. przez rząd Orbána ekstra podatku płaconego przez sieci handlowe, który miał szkodzić firmom z innych krajów UE[10], czy też prowadzenie kosztownych, a przy tym nieprzynoszących trwałego zatrudnienia robót publicznych[11]. Nie tylko Parlament, ale także Komisja zareagowała na groźną ekonomicznie politykę rządu Węgier. W 2015 roku europejscy komisarze rozpoczęli śledztwo w sprawie węgierskiego podatku od hipermarketów, w wyniku czego Budapeszt zawiesił tę daninę (podobny wymierzony w zagraniczne sieci podatek, wprowadzony w Polsce od 1 lipca 2016 roku, zdążył już pogorszyć sytuację jednej z polskich sieci sklepów[12]). Konieczne jest, aby instytucje Unii Europejskiej poprzez różne dokumenty i procedury dały Polsce jasny sygnał, że obecna polityka ekonomiczna polskiego rządu jest szkodliwa dla gospodarki, w tym zatrudnienia, a ponadto niezgodna z ekonomicznymi zasadami funkcjonowania Unii.

 


[1] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 14 września 2016 r. w sprawie niedawnych wydarzeń w Polsce i ich wpływu na prawa podstawowe określone w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej, https://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?type=TA&reference=P8-TA-2016-0344&language=PL&ring=B8-2016-0977.

[2] Ministerstwo Finansów, „Rząd przyjął wstępnie projekt ustawy budżetowej na rok 2017”, 25.08.2016 r., https://www.mf.gov.pl/ministerstwo-finansow/wiadomosci/komunikaty/-/asset_publisher/6Wwm/content/rzad-przyjal-wstepnie-projekt-ustawy-budzetowej-na-rok-2017/ (dostęp 13.09.2016 r.).

[3] Ronald Feltkamp, „Some reflections on the structure of the state aid rules in the Treaty of Rome, Competition Policy Newsletter, 2003, nr 1, s. 31, https://ec.europa.eu/competition/publications/cpn/2003_1_29.pdf.

[4] Decyzja Komisji z dnia 9 stycznia 2012 r. w sprawie pomocy państwa przyznanej przez Węgry na rzecz przedsiębiorstwa Malév Magyar Légiközlekedési Zrt., dokument nr C(2011) 9316, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX%3A32013D0150.

[5] Aleksander Łaszek, Rafał Trzeciakowski, Karolina Wąsowska, „Władza w ręce urzędników, czyli rozwój według planu M. Morawieckiego”, Analiza FOR 13/2016, 6.09.2016 r.

[6] European Commission, Spring 2016 Economic Forecast: Poland, https://ec.europa.eu/economy_finance/eu/forecasts/2016_spring/pl_en.pdf.

[7] Eurostat, Unemployment by sex and age – annual average; Age class: less than 25 years, https://ec.europa.eu/eurostat/web/lfs/data/database, dostęp 13.09.2016 r.

[8] PAP, „Wicepremier Morawiecki: wyższy deficyt o pół procenta, to nie tragedia”, Parkiet.com, 27.11.2015 r., https://www.parkiet.com/artykul/1451099.html (dostęp 13.09.2016 r.).

[9] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 3 lipca 2013 r. w sprawie sytuacji praw podstawowych: standardy i praktyki na Węgrzech, https://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?type=TA&reference=P7-TA-2013-0315&language=PL&ring=A7-2013-0229.

[10] Por. np. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 5 lutego 2014 r. w sprawie C-385/12. W wyroku została przedstawiona sytuacja, w której w wyniku tego, że pewien działający na Węgrzech sklep należy w ramach franczyzy do pewnej austriackiej grupy handlowej, właścicielka sklepu musiała zapłacić podatek według stawki nie przypadającej na obroty jednego sklepu (0,1 proc.), lecz na obroty całej grupy (od 1 do nawet 6 proc.). Węgry zawiesiły podatek w 2015 roku w wyniku rozpoczęcia przez Komisję Europejską śledztwa w sprawie dyskryminacji zagranicznych sieci przez tę daninę (por. np. https://www.propertynews.pl/centra-handlowe/wegry-zawieszaja-podatek-od-obrotow-sieci-handlowych,37746.html).

[11] Mateusz Guzikowski, Aleksandra Ambroży, „W kierunku stagnacji gospodarczej? Polityka fiskalna Węgier rządów V. Orbána (1998-2002, 2010-2014), „Studia Oeconomica Posnaniensia”, 2014, nr 6, s. 180-181.

[12] Piotr Miączyński, Leszek Kostrzewski, „Dyskonty wykończyły Almę, a dobił podatek”, „Gazeta Wyborcza”, 17-18.09.2016 r.

Share

Artykuł Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/feed/ 0