Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
finanse publiczne – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/#comments Tue, 10 Aug 2021 10:19:41 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6432 Był środkowy palec Lichockiej. Teraz Ministerstwo Finansów neguje wszelkie poprawki Senatu zwiększające przejrzystość finansów publicznych. W piątek 6 sierpnia Senat wprowadził do procedowanej właśnie ustawy o finansach publicznych kilka poprawek zwiększających przejrzystość finansów publicznych (poprawki zgrupowane pod nrami 1, 2, 3 i 4). Przede wszystkim dziwi mnie to, że dziennikarze specjalizujący się w finansach publicznych […]

Artykuł Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
01.07.2021 Warszawa,  n/z Min Finansów fot. Piotr Waniorek/zelaznastudio.pl

Źródło: www.gov.pl

Był środkowy palec Lichockiej. Teraz Ministerstwo Finansów neguje wszelkie poprawki Senatu zwiększające przejrzystość finansów publicznych.

W piątek 6 sierpnia Senat wprowadził do procedowanej właśnie ustawy o finansach publicznych kilka poprawek zwiększających przejrzystość finansów publicznych (poprawki zgrupowane pod nrami 1, 2, 3 i 4).

Przede wszystkim dziwi mnie to, że dziennikarze specjalizujący się w finansach publicznych nie zajmują się już ustawą o finansach publicznych. Mgła covidowa przykryła wszystko. Kiedyś takie zmiany byłyby rozebrane na części pierwsze. No cóż.

Zaproponowane poprawki służą zwiększeniu przejrzystości, jawności i czytelności operacji związanych z planowaniem i realizacją budżetu państwa, reguły wydatkowej, raportowania operacji sektora finansów publicznych i długu. Nic nie kosztują, w większości te dane są w Ministerstwie Finansów, a wiem to, bo jako Dyrektor Departamentu miałem je zawsze na swoim biurku pod ręką – to była podstawa. Dlatego wszyscy dbający o przejrzystość powinni poprzeć te poprawki. Ministerstwu Finansów też powinno zależeć na przejrzystości. Jednak reprezentujący resort minister Patkowski bez uzasadnienia negatywnie ocenił wszystkie poprawki. Podobnie senatorzy koalicji rządzącej.

Polecam zapis posiedzenia. Patkowski: 6xNIE!

Pierwsza poprawka dotyczy nałożenia na ministra finansów obowiązku podawania do publicznej wiadomości danych dotyczących wykonania w ciągu roku, np. w odstępach kwartalnych lub miesięcznych, wydatków i dochodów oraz wyniku poszczególnych podmiotów objętych regułą wydatkową. Warto dodać, że ten przepis wchodzi w miejsce skreślanego obowiązku publikacji pewnych danych budżetowych. Zakres informacyjny zaproponowany w poprawce w większości przypadków jest dostępny. Chodzi o to, aby resort zebrał te dane np. na stronie internetowej, w jednym miejscu tak, aby społeczeństwo mogło śledzić, jak wydatkowane są środki publiczne w poszczególnych podmiotach objętych regułą wydatkową. Chyba że minister finansów, który zgodnie z konstytucją odpowiada za finanse publiczne, nie ma tych danych? Nie śledzi już ich? Powstało tyle różnych funduszy, że może resort utracił już nad tym kontrolę? Mam nadzieję, że tak nie jest. Parlament musi jednak takich danych wymagać.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Druga poprawka zmierza do doprecyzowania zasad uwzględniania w regule wydatkowej działań trwale zwiększających dochody sektora finansów publicznych (tzw. działania dyskrecjonalne). Ten element w regule wydatkowej pozwala np. zwiększyć wydatki na jakiś cel społeczny jeżeli trwale zapewnimy finansowanie tego transferu trwałym wzrostem jakiegoś podatku. Czyli np. nowa opłata cukrowa ma dać nowe, dodatkowe dochody i w związku z tym możemy sobie pozwolić na trwale większe wydatki w jakimś obszarze ochrony zdrowia, np. profilaktyki otyłości.

Jednak w przepisie definiującym te dochody od lat jest luka, która w ostatnim okresie zawyżyła limit wydatkowy o kilka miliardów złotych. Chodzi o to, że dzisiaj w tych dochodach możemy uwzględniać nowe opłaty, podatki i daniny generowane poza podmiotami objętymi regułą wydatkową. Absurd. Tę lukę systemową, patologię wskazała Najwyższa Izba Kontroli w Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2020 roku, wykazując zawyżenie limitu wydatków (m.in. s. 38). Taki postulat zgłaszało też Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Przykładem z 2021 roku jest „opłata mocowa”, nałożona na ceny energii elektrycznej w kwocie ponad 6 mld zł. Jest ona dochodem „Zarządcy Rozliczeń”, czyli podmiotu, którego wydatki nie są zupełnie objęte regułą wydatkową. Zarządca Rozliczeń dostanie z wpływów z tej nowej opłaty kilka miliardów złotych, które wyda na swoje, ustawowe zadania. Równolegle owe kilka miliardów złotych zostało ujęte w „działaniach dyskrecjonalnych” reguły, co powiększyło limit wydatków dla innych podmiotów. De facto te 6 mld zł z nowej opłaty będzie w sektorze finansów publicznych wydane dwa razy. Istne perpetuum mobile. To tak jakby sąsiad dostał podwyżkę, a my na poczet tej podwyżki zwiększylibyśmy trwale swoje wydatki, mimo że dochód przecież jest sąsiada. Ta luka prawna w ostatnim okresie jest kreatywnie używana do omijania reguły wydatkowej na grube miliardy złotych. Poprawka jest prosta, wymaga, aby w regule uwzględniać dochody podmiotów objętych regułą, a nie dochody „sąsiada”.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE! Choć na komisji sugerował aby przesunąć wprowadzenie poprawki na 2023 rok. Ciekawe, co nas czeka w projekcie budżetu na 2022 rok. Chyba coś się szykuje?

Trzecia poprawka dotyczy art. 142 ustawy o finansach publicznych, w którym określona jest zawartość uzasadnienia do ustawy budżetowej. Poprawka zawiera kilka zmian. Ten artykuł jest fundamentem zakresu wiedzy, jaką dysponują parlament i społeczeństwo obywatelskie w kwestii corocznego budżetu państwa.

Poprawki senatorów w kwestii art. 142 zmierzają do zwiększenia przejrzystości i jawności finansów publicznych przez określenie odpowiedniego zakresu informacji dołączanych do uzasadnienia do projektu ustawy budżetowej, w tym planów finansowych podmiotów objętych regułą wydatkową.

Senatorowie postulują między innymi, aby do ustawy budżetowej dołączać plany wszystkich (a nie tylko wybranych) podmiotów objętych regułą wydatkową. Dotyczy to na przykład planu funduszu przeciwdziałania COVID-19, czyli tego „tajemniczego” funduszu, który finansuje „czeki Morawieckiego” rozdawane samorządom według klucza politycznego, co opisała Fundacja Batorego (Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych ‒ reguły podziału). Fundusz ten ma też finansować Polski Ład. To są setki miliardów złotych. Te plany nie są dołączane do ustawy budżetowej. Czas najwyższy to zmienić. Tego wymaga przejrzystość finansów publicznych.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Senatorzy postulują też uzupełnienie zakresu informacji o całym sektorze finansów publicznych według obiektywnej metodologii europejskiej. Rząd w tym zakresie wyrzuca obowiązek prezentowania danych według niepełnej metodologii krajowej, zastępując to wymogiem podawania wyniku finansów według metodologii europejskiej i chwaląc się „przejrzystością”. To tylko pozornie ruch w kierunku większej przejrzystości, bo rząd zostawia sobie dowolność co do zakresu prezentowanych informacji. Przede wszystkim rząd w projekcie chce pozbawić parlament i społeczeństwo obywatelskie informacji o wydatkach i dochodach sektora finansów publicznych. Nowy przepis ma dotyczyć tylko wyniku, czyli jednej liczby. W nowym zapisie w porównaniu do starego znikają słowa „dochodów i wydatków”. Prawdziwa „czarna skrzynka”.

Tu nie może być dowolności i zdania się parlamentu na widzimisię ministra finansów. Zresztą od lat zakres informacyjny w wielu obszarach w uzasadnieniu do ustawy budżetowej jest ograniczany do wymienionych literalnie pozycji.

Stąd w celu zachowania zasady jawności i przejrzystości finansów publicznych konieczne jest zabezpieczenie odpowiedniego zakresu prezentowanych danych dla parlamentu i opinii publicznej. Zresztą sama Komisja Europejska, po wybrykach ze statystyką finansów w Grecji, w swoich wymogach co do statystyk finansów publicznych i odpowiednich regulacjach bardzo szczegółowo definiuje zakres prezentowanych danych. Definiuje wręcz konkretne tablice. Trzeba więc dążyć do podobnych standardów w polskiej ustawie o finansach publicznych. Ponadto zakres informacji o finansach publicznych przedstawiany Komisji Europejskiej i agencjom ratingowym w zakresie finansów publicznych wg metodologii europejskiej (ESA2010) jest dużo szerszy niż proponowany przez rząd nowy wymóg, który w zasadzie sprowadza się do jednej liczby. Minister Kościński mówi, że finanse publiczne są przejrzyste, bo wszystko raportuje Komisji Europejskiej i agencjom ratingowym. To niedopuszczalne, aby Sejm i Senat dostawały ubogą informację, a inne instytucje szerzy zakres.

Senatorowie proponują więc dołączenie wymogu prezentacji wyniku sektora instytucji rządowych i samorządowych wg podsektorów instytucjonalnych, tj. podsektora rządowego, podsektora samorządowego i podsektora funduszy ubezpieczeń społecznych. Cztery liczby zamiast jednej – to chyba jest możliwe? Dodatkowo w przypadku całego sektora instytucji rządowych i samorządowych postuluje się, by omówienie uzupełnić o „dochody i wydatki” (które zniknęły w imię przejrzystości), oraz rozbić je według podstawowych transakcji, czyli ile wydatków na inwestycje, ile na transfery socjalne, ile na wynagrodzenia i wydatki bieżące, ile na odsetki, natomiast po stronie dochodów, ile z podatków pośrednich, ile z dochodowych, a ile ze składek. Kilka podstawowych liczb, które są w posiadaniu resortu, chyba że teraz wynik całego sektora jest z sufitu. Takie rozbicie jest prezentowane na potrzeby Komisji Europejskiej. Polski parlament i opinia publiczna też powinna dostawać w budżecie podstawowe agregaty finansów publicznych w takim rozbiciu.

Ponadto nowy przepis nie zawiera wymogu prezentowania długu według metodologii europejskiej. A to właśnie dług poprzez kreatywne operacje w 1/5 został wypchnięty poza definicję konstytucyjną. Senatorowie wprowadzają więc wymóg prezentacji obu definicji i rozliczenie tej różnicy. Czy to dużo?

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Kolejna zmiana w art. 142 dotyczy rozliczenia różnicy w podejściu krajowym i europejskim. Wszystkie plany szczegółowe, w tym sam wynik budżetu państwa będą prezentowane według metodologii krajowej. Stąd bez odpowiednich informacji nie będzie możliwe powiązanie danych według metodologii krajowej z agregatami według metodologii europejskiej. To tak, jakby składowe, poszczególne plany, były mierzone według jednostek metrycznych, a wynik całego sektora według jednostek imperialnych. W tym przykładzie znamy klucz, jak przejść z mil na kilometry czy z funtów na kilogramy. Ale w przypadku finansów publicznych jest to bardzo trudne. Bez kluczy przeliczeniowych, bez tablic przejścia i jego omówienia obraz finansów jest nieprzejrzysty, jednostkowe plany są nieinterpretowalne w kontekście agregatów sektora instytucji rządowych i samorządowych.

Minister finansów dwa razy do roku w ramach notyfikacji fiskalnej przekazuje Komisji Europejskiej rozliczenie pokazujące przejście z metodologii krajowej do metodologii ESA2010. Takie informacje powinien otrzymywać również polski parlament. Jest to niezbędne do zwiększenia przejrzystości i rozliczalności finansów publicznych. W przeciwnym przypadku wynik sektora finansów publicznych, nawet podawany według metodologii ESA2010, będzie „czarną skrzynką”, którą będzie trudno rozliczyć z planami zawartymi w ustawie budżetowej. Polski Sejm i Senat powinien dostawać, podobnie jak Komisja Europejska, rozliczenie przejścia z metodologii krajowej do metodologii europejskiej. I musi to dotyczyć planu budżetowego. To postulują senatorowie.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Kolejna zmiana w ramach trzeciej poprawki dotyczy zwiększenia przejrzystości reguły wydatkowej. To też jest postulat Towarzystwa Ekonomistów Polskich, o którym wspomniałem wcześniej. W tej poprawce chodzi o to, aby podać krok po kroku, z czego składa się limit wydatkowy, jak od kwoty wydatków dochodzi się do limitu nieprzekraczalnego, a z limitu do wydatków budżetu państwa. Dzisiaj reguła wydatkowa jest również „czarną skrzynką”. Te informacje są oczywiście w Ministerstwie Finansów, to jest tzw. schemat reguły wydatkowej, który też zawsze był na moim biurku. Czas ujawnić te dane. Tego chce polski Senat w imieniu społeczeństwa obywatelskiego.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Moim zdaniem zgłoszone przez senatorów poprawki to niezbędne minimum zmian służących przejrzystości finansów. Jako „rzecznik przejrzystych finansów” uważam, że Sejm musi te poprawki przyjąć dla dobra społeczeństwa obywatelskiego. Zmiany te realizują wskazania NIK zawarte w Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2020 roku: „Najwyższa Izba Kontroli wskazuje także na potrzebę zwiększenia przejrzystości finansów publicznych”. Zmiany te realizują też postulaty Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Jednak docelowo potrzebna jest gruntowna reforma jawności, przejrzystości i rozliczalności finansów publicznych. Bo jak wskazuje NIK, „zasadne jest przywrócenie budżetowi państwa odpowiedniej rangi związanej z jego szczególnym charakterem oraz centralną pozycją w systemie finansów publicznych”. To wymaga redefinicji pojęcia „budżet państwa”, gruntownego przebudowania układu i szczegółowości prezentowanych danych, tak aby to SPOŁECZEŃSTWO, a nie agencje ratingowe, czy nawet Komisja Europejska, jak się tłumaczy minister Kościński, były usatysfakcjonowane.

Przejrzystość jest dla NAS. Nie dla agencji i rynków finansowych.

Share

Artykuł Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/feed/ 1
Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/#comments Fri, 23 Jul 2021 11:07:58 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6412 Premier podczas objazdu po Polsce chwali się naprawą finansów państwa, i to mimo kryzysu. W Radomsku mówił „(…) naprawa finansów publicznych (…) doprowadziła do tego, że po czerwcu, na półrocze, mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł (…)”. Słowa premiera to ewidentna manipulacja, bo budżet państwa to tylko część finansów publicznych. Wszyscy ekonomiści zgodnie […]

Artykuł Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Premier podczas objazdu po Polsce chwali się naprawą finansów państwa, i to mimo kryzysu. W Radomsku mówił „(…) naprawa finansów publicznych (…) doprowadziła do tego, że po czerwcu, na półrocze, mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł (…)”.

Słowa premiera to ewidentna manipulacja, bo budżet państwa to tylko część finansów publicznych.

Wszyscy ekonomiści zgodnie podkreślają „saldo budżetu państwa stało się bezużytecznym wskaźnikiem kondycji finansów publicznych”. Co znamienne tak stanowczą ocenę potwierdza również główny ekonomista z rządowego think-tanku, tj. Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Również Najwyższa Izba Kontroli (NIK), wypełniająca w Polsce pewne funkcje Rady Fiskalnej stanowczo wskazuje, że „ (…) można wykazać w budżecie państwa dowolny wynik, przez co plan ten przestaje mieć istotne znaczenie dla oceny sytuacji finansowej państwa (…)”. I rządzący skrzętnie to wykorzystują.

Dlaczego to bezużyteczny wskaźnik? Bo to, co dziś nazywa się powszechnie „budżetem państwa” (BP), jest tak naprawdę „budżetem centralnym” (BC), a w zasadzie „budżetem ministerstw centralnych”. To średnio jedynie 1/3 wydatków skonsolidowanych całego sektora finansów publicznych.

Wykres 1: Sektor finansów publicznych – uproszczony schemat

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych Ministerstwa Finansów

„Budżet państwa” wymaga dekomunizacji, wymaga zdefiniowania na nowo

Mylnie stosowane pojęcie „budżetu państwa” wywodzi się wprost z PRL! Jak ówczesna „Rada Państwa”. I, jak widać, to pierwsze do dziś ma się świetnie. Przeciętny obywatel nie zna znaczenia i zakresu pojęcia „budżet państwa”. Jestem przekonany, że dla większości Polaków jest to po prostu całość finansów naszego państwa. Tymczasem tak nie jest.

Oprócz „budżetu państwa” funkcjonują dziś bowiem samorządy lokalne z własnymi, lecz publicznymi pieniędzmi, ale te na dzisiaj są niezależne i nie są pod kontrolą rządu. Na szczęście. Zostawmy samorządy na boku. Na finanse państwa składa się też wiele pozabudżetowych funduszy, agencji, instytutów, fundacji, które są zarządzane centralnie, bezpośrednio lub pośrednio przez rząd. Takich podmiotów pod kontrolą rządu jest już przeszło setka. To poprzez te fundusze realizowane są miliardowe wydatki, w tym spora część obietnic wyborczych PIS, jak również transferowane są z wątpliwym uzasadnieniem środki do „krewnych i znajomych królika”. Na przykład Fundusz Solidarnościowy wypłaca 13-tki i 14-tki, Fundusz Sprawiedliwości ministra Ziobry finansuje fundacje ojca Rydzyka, Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych finansuje czeki wyborcze Morawieckiego dla wybranych według klucza politycznego samorządów. A prawie cała pomoc w czasie kryzysu była realizowana poza budżetem i poza kontrolą parlamentu przez fundusze w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) i Polski Funduszu Rozwoju (PFR). Co wytknął w swoim raporcie również NIK. Od 2016 utworzono dodatkowo 35 nowych jednostek, a w Polskim Ładzie zapowiedziano kilkanaście kolejnych. Nie produkujemy samochodów elektrycznych ale „przemysł produkcji funduszy” rośnie na potęgę. To taki nowy ład w finansach publicznych.

Manipulacja językowa w celach propagandowych

Manipulacja polega właśnie na tym, że premier zestawia „naprawę finansów publicznych” z „budżetem państwa”. Mówiąc o nadwyżce chce sprawić wrażenie, że całe finanse publiczne mają się dobrze. O tej manipulacji pisałem już kilkanaście miesięcy temu przy okazji rzekomego „zrównoważonego budżetu”, porównując wynik „budżetu państwa” do wyniku meczu po pierwszych 20 minutach, w felietonie (Jaki jest stan finansów publicznych, Rzeczpospolita 04.03.2020 r.). Mimo, że mecz się skończył, rząd prowadzi wiecową dyskusję o wyniku do przerwy, nie mówiąc jaki jest wynik końcowy. Fani sportu od razu by się zorientowali. Ale jeżeli chodzi o finanse już nie. I o to tu chodzi. A to właśnie „ośmiornica funduszowa” generuje deficyt finansów publicznych wielokrotnie większy niż nadwyżka rzekomego „budżetu państwa”. O tym obecnie już premier nie wspomina.

Prawdziwy wynik finansów państwa (wynik meczu) za pierwsze półrocze dowiemy się od europejskiego urzędu statystycznego EUROSTAT dopiero pod koniec października. Do tego czasu rząd może manipulować obrazem finansów publicznych za ten okres. Całe szczęście Komisja Europejska nakazała wszystkim krajom UE wyliczanie statystyk budżetowych według własnej, jednolitej metodologii, która jest odporna na „specyficzne” i „kreatywne” rozwiązania stosowane w poszczególnych krajach. Ale problem manipulacji nie znika, bo jednak w Polsce, w budżecie, w dyskusji parlamentarnej, w debacie publicznej te mierniki nie są stosowane, są co najwyżej „erratą” do budżetu, do tego publikowane są z dużym opóźnieniem i dużą ogólnością. Manipulacja przekazem na krajowym podwórku ma się i będzie się miała dobrze dopóki na nowo nie zdefiniujemy prawidłowo pojęcie „budżet państwa”.

Oprócz tego nadużycia semantycznego jest i drugi problem. Decydenci polityki fiskalnej mogą elastycznie sterować przepływami pomiędzy „budżetem państwa”, a pozostałymi jednostkami sektora finansów publicznych. A co istotne różnica między wynikiem sektora finansów publicznych, a wynikiem „budżetu państwa” urosła do niebotycznych rozmiarów.

Można więc powiedzieć, że dziś w lewej kieszeni mamy ogromny deficyt, a w prawej – nadwyżkę. Możemy dowolnie przekładać z kieszeni do kieszeni, lecz nie zmienia to faktu, że łącznie mamy deficyt.

Spadło, czyli wzrosło … jak jednym ruchem ręki przerzucić dziesiątki mld zł z jednej kieszeni do drugiej …

Przy rozluźnionych zasadach finansów publicznych, przy ogromnej liczbie funduszy, premier z Ministrem Finansów mogą w bardzo łatwy sposób przerzucać miliardy z jednego funduszu do drugiego, z budżetu i do budżetu, a nawet między latami korzystając z wydatków niewygasających czy zasilając fundusze akonto przyszłych zadań. Kompletna wolna amerykanka bez żadnych zasad. Raj wydatkowy z karuzelą funduszy w jednym, jak mafie vatowskie.

Kreatywność i dowolne kształtowanie „budżetu państwa” można łatwo pokazać na przykładzie budżetu na ten rok. 28 stycznia 2021 r. prezydent podpisał ustawę budżetową, w której rząd założył deficyt „budżetu państwa” na kwotę 82,3 mld zł na 2021 r. Oczywiście jest to fragment finansów publicznych bo deficyt całego sektora finansów publicznych (według metodologii UE) zaplanowano na poziomie ok. 6 proc. PKB, tj. 141 mld zł. To oznacza, że poza budżetem państwa deficyt wyniósł 52 mld zł.

Ale już pod koniec marca rząd wysłał do Brukseli pakiet prognoz fiskalnych, nazywany notyfikacją fiskalną. Nie wszyscy pewnie to zauważyli. Bo te dane nie jest tak łatwo znaleźć, trzeba wiedzieć co i czego szukać, ale jeszcze trudniej te dane zrozumieć. Bo tam nie ma wprost pozycji „budżet państwa”. Z tych danych wynika, że w krótkim czasie po przygotowaniu budżetu, rząd wiedział już, że deficyt „budżetu państwa” będzie mniejszy. Z dokumentów przesłanych do Komisji Europejskiej można wyliczyć, że już w marcu Minister Finansów oczekiwał na ten rok deficytu „budżetu państwa” na poziomie ok. 47 mld zł (sic!), czyli o 35 mld zł mniej niż to co podpisał prezydent. Najprawdopodobniej są to lepsze dochody, bo lepszy był punkt startowy w 2020 r. i wyższa będzie inflacja, która dokłada miliardy podatku inflacyjnego do budżetu.

Ale czy to oznacza lepszą sytuację prawdziwych, pełnych finansów państwa na ten rok. Nie! Wręcz przeciwnie rząd jeszcze dołożył wydatków bez pokrycia, poza „budżetem państwa”, poza kontrolą parlamentu. Bo cały deficyt finansów publicznych zaraportowany do Komisji Europejskiej ma wynieść ponad 170 mld zł, czyli o 29 mld zł więcej niż zakładano w budżecie. Czyli raj wydatkowy Morawieckiego puchnie o ponad 60 mld zł w kilkanaście tygodni od podpisania budżetu, ale to poza budżetem państwa, poza kontrolą parlamentu. A rok się jeszcze nie skończył.

To pokazuje jak przekładając z jednej kieszeni do drugiej łatwo pokazać o 40% niższy deficyt „budżetu państwa” podczas gdy łączny deficyt wzrośnie.

Czyżby wielka zaplanowana mistyfikacja sytuacji „budżetu państwa”?

Ale jest drugie dno tych operacji. Powstaje wątpliwość czy rząd od samego początku nie planował pokazać parlamentowi i społeczeństwu dużego deficytu budżetu państwa w ustawie budżetowej na 2021 r., wiedząc, że wykonanie i tak będzie lepsze. Świadczy o tym fakt, że w krótkim okresie od uchwalenia budżetu rząd pokazał Komisji Europejskiej wynik lepszy o prawie 35 mld zł.

Powstaje pytanie czy od samego początku celem nie była mistyfikacja, polegająca na pokazywaniu lepszej realizacji budżetu państwa w ciągu bieżącego roku. To tak jak z promocjami, dopisujemy wyższą cenę, przekreślamy i sprawiamy wrażenie, że jest taniej. Sprytne.

Mistyfikacji służyły też operacje finansowe w „budżecie państwa” pod koniec ubiegłego roku, kiedy rząd w ciągu miesiąca zwiększył deficyt o dziesiątki miliardów złotych. Jednak nie były to rzeczywiste wydatki, a zasilenia różnego rodzaju funduszy „akonto” wydatków bieżącego roku. Takim przykładem jest fundusz ubezpieczeń społecznych w ZUS, który w ub.r. dostał dodatkowe zasilenie i w tym praktycznie nie dostaje jak na razie dotacji. Do maja „budżet państwa” przelał do ZUS ok. 6 mld zł dotacji, podczas gdy standardowo jest to ok. 18 mld zł. Czyli już mamy sztuczną oszczędność na ok. 12 mld zł. Bo ZUS korzysta z „górki” środków z ubiegłego roku. Do tego mamy niespodziewaną wpłatę zysku NBP na kilka mld zł, a to nie jest trwały dochód i nie jest ujmowany w statystykach europejskich. Ale największe deficyty są w funduszach pozabudżetowych, w BGK może to być nawet ponad 30 mld zł, w NFZ i FRD to może być kolejne 12 mld zł. Łącznie w I półroczu nie ma mowy o żadnej nadwyżce, mamy najprawdopodobniej kilkadziesiąt mld zł deficytu. Tego niestety nie da się dokładnie wyliczyć bo szczegółowe dane ma w swoim posiadaniu Minister Finansów.

Wykres 1: Niższy deficyt budżetu państwa, wyższy deficyt całego sektora.

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych MF i EDP (ECFIN)

W tym roku co miesiąc będziemy mieli festiwal propagandowych zachwytów nad wynikiem „budżetu państwa”. Po pierwsze to nic nieznaczący miernik stanu finansów państwa, bo zadłużanie i deficyt są generowane w funduszach pozabudżetowych, w rajach wydatkowych Morawieckiego. A po drugie trzeba mieć na uwadze, że najprawdopodobniej jest to zaplanowana mistyfikacja, scenariusze są już rozpisane na role, przedstawienie trwa.

Mam nadzieję, że dzięki tej analizie mniej społeczeństwa na to się nabierze. Jednak to pokazuje, jak konieczna jest kompleksowa reforma przejrzystości, jawności, czytelności finansów publicznych. Ale nie dla agencji, nie dla rynków finansowych, nie dla Komisji Europejskiej, ale na potrzeby społeczeństwa obywatelskiego, na potrzeby parlamentu.

Share

Artykuł Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/feed/ 1
Miedziowy potentat w rządowym gorsecie https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/miedziowy-potentat-w-rzadowym-gorsecie/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/miedziowy-potentat-w-rzadowym-gorsecie/#respond Tue, 02 Aug 2016 08:57:43 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3999 Czas spowolnienia gospodarczego to ogromne wyzwanie dla rządzących państwem. Ograniczanie wydatków i szukanie nowych źródeł dochodów często kończy się pośpiesznym wprowadzaniem niedoskonałych reform. W 2012 roku ofiarą polskiego polowania na kapitał potrzebny do łatania dziury budżetowej stała się jedna z największych spółek skarbu państwa – KGHM, która została jedynym płatnikiem nowego podatku od wydobycia miedzi […]

Artykuł Miedziowy potentat w rządowym gorsecie pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Czas spowolnienia gospodarczego to ogromne wyzwanie dla rządzących państwem. Ograniczanie wydatków i szukanie nowych źródeł dochodów często kończy się pośpiesznym wprowadzaniem niedoskonałych reform. W 2012 roku ofiarą polskiego polowania na kapitał potrzebny do łatania dziury budżetowej stała się jedna z największych spółek skarbu państwa – KGHM, która została jedynym płatnikiem nowego podatku od wydobycia miedzi i srebra.

Samo występowanie podatku od wydobycia kopalin nie może dziwić – niemal w każdym kraju na świecie taka danina funkcjonuje. Polska nie jest wyjątkiem, ponieważ wszystkie firmy zajmujące się wydobyciem płacą należność nazwaną opłatą eksploatacyjną za wydobytą kopalinę. Wobec tego trudno znaleźć uzasadnienie wprowadzenia nowego podatku, który wydaje się być wyłącznie narzędziem do zwiększania wpływów do budżetu państwa kosztem światowego potentata na rynku srebra i miedzi.

Polskie finanse publiczne pod koniec 2011 roku znalazły się pod obserwacją Komisji Europejskiej. W 2009 roku wdrożono w Polsce procedurę nadmiernego deficytu budżetowego, zgodnie z którą zalecono jego obniżenie do poziomu 3% PKB do 2012 roku. Prognoza Komisji z 2011 roku zakładała, że w planie budżetu na przyszły rok nie uda się osiągnąć wymaganego przez organy unijne poziomu. Wtedy  też nastał czas gimnastyki umysłowej polskich władz, które pośpiesznie zaczęły szukać dodatkowych źródeł dochodu. Ostatecznie, m.in. dzięki wprowadzeniu podatku miedziowego, doprowadzono do obniżenia deficytu w planie budżetu na 2012 rok i złagodzenia unijnych obaw o stan polskich finansów. Czy jednak skończyło się to bez szkody dla przedsiębiorstwa i jego akcjonariuszy?

Papierkiem lakmusowym spodziewanego wpływu nowej należności na powodzenie finansowe KGHM bardzo szybko stała się giełda. Od 18 listopada, kiedy premier Donald Tusk zapowiedział w exposé chęć wprowadzania podatku miedziowego, ceny akcji KGHM-u zaczęły gwałtownie spadać. Tylko w ciągu sesji w dniu exposé akcje staniały niemal o 14%. Miesiąc później, już po ogłoszeniu planu budżetu na 2012 rok, ceny spadły do poziomu 105 zł, co było utratą wartości akcji o prawie 40% w ciągu zaledwie miesiąca. Ta gwałtowna zmiana notowań KGHM była swego rodzaju kosztem wprowadzenia nowej należności, którą zdecydowanie odczuli pełni obaw inwestorzy mniejszościowi, ale też samo państwo (31,79% akcji w spółce), zacierające jednak ręce na myśl o wpływach z tytułu ”kagiemnego”.

 

Źródło: opracowanie własne na podstawie bankier.pl i biznes.pl

Kolejne miesiące coraz wyraźniej pokazywały wadliwość nowego, zaprojektowanego w pośpiechu, podatku. Formuła daniny okazała się niewystarczająco zsynchronizowana z wahaniami cen miedzi i srebra na światowych rynkach, przez co Kombinat zmuszony był płacić bardzo wysokie podatki, nawet przy niskich cenach surowców. To mało elastyczne zdefiniowanie ”kagiemnego”, w połączeniu z widocznym w ostatnich kilku latach trendem spadkowym na rynku miedzi odbiło się na kondycji finansowej spółki i pośrednio na zyskach jej akcjonariuszy. Do tej pory KGHM jako spółka od dawna kojarzona z bardzo wysokimi dywidendami wypłacanymi co roku, był szczególnie łakomym kąskiem dla inwestorów zainteresowanych inwestycjami długoterminowymi. Od 2012 roku widać jednak znaczący spadek pod względem wysokości wypłacanych dywidend, ściśle związany zarówno z kiepską sytuacją na rynku jak i właśnie miedziową należnością. Tracą na tym przede wszystkim inwestorzy mniejszościowi, ponieważ państwo, posiadające duże udziały w spółce, rekompensuje sobie stratę dywidendy pieniędzmi z podatku. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie z perspektywy skarbu państwa, ponieważ dywidenda jest zależna od kondycji finansowej firmy, a jej część trafia do pozostałych akcjonariuszy. Wpływy z podatku omijają inwestorów i zapewniają stały dochód, niemal niezależny od sytuacji spółki.

 

Źródło: opracowanie własne na podstawie bankier.pl

Światełkiem w tunelu dla KGHM i inwestorów była zmiana władzy w październiku 2015 roku i obiecane zniesienie podatku miedziowego. Sprawa jednak przycichła, a ”dobra zmiana” nie zlikwidowała ani nie zmodyfikowała podatku miedziowego, który okazał się niezbędny w planie budżetu na 2016 rok. Ta kiełbasa wyborcza okazała się kolejnym uderzeniem w ceny akcji Kombinatu, który dotknięty poważnym kryzysem na rynku miedzi osiągnął swoje sześcioletnie giełdowe minimum w grudniu 2015 roku.

Przykład podatku miedziowego pokazuje krótkowzroczność i egoizm rządzących. Państwo zdecydowało się skorzystać z kapitału dobrze prosperującej spółki w celu załatania dziury budżetowej, nie licząc się z interesem ani przedsiębiorstwa ani inwestorów mniejszościowych, których udziały regularnie tracą na wartości. Rząd znalazł się w komfortowej sytuacji, gwarantując sobie stały, wysoki i mało zależny od rynkowych okoliczności wpływ do budżetu. Swój finansowy ”sukces” odnosi dzięki trzymaniu podatkowego buta na gardle spółki i jej akcjonariuszy. To droga donikąd.

Share

Artykuł Miedziowy potentat w rządowym gorsecie pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/miedziowy-potentat-w-rzadowym-gorsecie/feed/ 0
ZUSowskie limuzyny https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/zusowskie-limuzyny/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/zusowskie-limuzyny/#comments Sat, 20 Jul 2013 16:13:43 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1831 Audi A6, Jaguar XF, Mercedes E  – jak donosi Rzeczpospolita[1] te trzy luksusowe auta, będą wynajmowane przez ZUS przez najbliższe 36 miesięcy. Luksus ten kosztować będzie budżet państwa ponad 0,5 mln zł. Ale właściwie czymże jest 540 000 zł dla liczącego sobie ponad 4 mld zł rocznego kosztu utrzymania ZUS? Dla zarządzających tą instytucją urzędników zapewne […]

Artykuł ZUSowskie limuzyny pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Audi A6, Jaguar XF, Mercedes E  – jak donosi Rzeczpospolita[1] te trzy luksusowe auta, będą wynajmowane przez ZUS przez najbliższe 36 miesięcy. Luksus ten kosztować będzie budżet państwa ponad 0,5 mln zł.

Ale właściwie czymże jest 540 000 zł dla liczącego sobie ponad 4 mld zł rocznego kosztu utrzymania ZUS? Dla zarządzających tą instytucją urzędników zapewne kroplą w morzu. Być może kroplą sporych rozmiarów, wciąż jednak na tyle nieistotną, że nie warto dłużej zastanawiać się nad jej efektywnością.

Źródło: Strony internetowe producentów pojazdów

Nam nie-urzędnikom pozostaje zapytać, na co instytucji takiej jak ZUS tego typu pojazdy? Być może Zakład Ubezpieczeń Społecznych chce na nich w jakiś sposób zarobić. Cel wynajęcia aut byłby wówczas szczytny, a krytyka nieuzasadniona. Intuicyjnie wydaje się, że nie chodzi tu raczej o akwizycję nowych klientów. Byłoby to działanie obarczone wysokim stopniem trudności w kraju, gdzie każdy chcąc nie chcąc oddaje ZUS część wynagrodzenia. Skoro nie akwizycja, to co? Pytanie to pozostawiam otwarte. Troszcząc się o finanse publiczne mam nadzieję, że istnieje na nie jakakolwiek sensowna odpowiedź.

Brak logiki w ludzkim działaniu (a szczególnie działaniu urzędniczym) to jedna z tych rzeczy, która najbardziej irytuje w otaczającym świecie. Wynajęcie przez ZUS Audi A6, Jaguara XF i Mercedesa E to najwyższa forma hołdu dla działań nielogicznych i niczym nieuzasadnionych.

Warto pamiętać, że wszystko to dzieje się w sytuacji, w której rząd stara się przekonać obywateli, iż to nie ZUS, a OFE są piekielnie drogie w utrzymaniu. Jak wyliczyło MPiPS te ostatnie przez 14 lat swojej działalności kosztowały przyszłych emerytów 17 mld zł, co daje roczną średnią na poziomie ok. 1 mld 200 mln zł. Liczba ta dość blado wygląda jednak przy przywoływanych już ponad 4 mld, jakie w samym 2011 roku wydatkowane zostały wyłącznie na samo utrzymanie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.


[1] https://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1012056.html

Share

Artykuł ZUSowskie limuzyny pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/zusowskie-limuzyny/feed/ 1
Stracone pokolenie? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/stracone-pokolenie/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/stracone-pokolenie/#respond Mon, 10 Dec 2012 22:44:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1661 Młodzi Polacy mają duży problem z odnalezieniem się na rynku pracy. Absolwenci uczelni wyższych winą za taki stan rzeczy chętnie obarczają system kształcenia. Być może jednak winni są oni sami. W I kwartale 2012 roku najwyższą stopę bezrobocia odnotowano wśród dwóch najmłodszych grup badanych do 24 lat i 25-34 lata [GUS]. Prawidłowość ta na stałe wpisała […]

Artykuł Stracone pokolenie? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Młodzi Polacy mają duży problem z odnalezieniem się na rynku pracy. Absolwenci uczelni wyższych winą za taki stan rzeczy chętnie obarczają system kształcenia. Być może jednak winni są oni sami.

W I kwartale 2012 roku najwyższą stopę bezrobocia odnotowano wśród dwóch najmłodszych grup badanych do 24 lat i 25-34 lata [GUS]. Prawidłowość ta na stałe wpisała się w krajobraz naszego rynku pracy. Młodzi Polacy – dzisiejsi uczniowie, studenci i niedawni absolwenci – coraz częściej określani są przez to jako „stracone pokolenie”. W parze z tym sformułowaniem idzie mocna krytyka krajowego systemu kształcenia. Rzadko pojawia się natomiast refleksja, czy takie podejście w całości wyczerpuje przyczyny opisywanego problemu. Warto się nad tą kwestią pochylić nieco mocniej. Od prawidłowo postawionej diagnozy może zależeć odpowiedź na pytanie kim będą Polacy za kilkanaście i kilkadziesiąt lat.

Analizując opisany problem szczególną uwagę wypada poświęcić studentom. To od ich kompetencji zależeć będzie przyszłe miejsce Polski w światowej gospodarce. Powszechnie już pisze i mówi się o błędach polskich szkół wyższych. Na stałe do słownika weszły słowa opisujące uniwersytety jako „fabryki bezrobotnych”. Krytycy jednym tchem wymieniają główne grzechy systemu – niska jakość i niedostosowanie kształcenia do potrzeb rynku pracy – to najczęściej wskazywane problemy. Razy spadają także na głowę kadry dydaktycznej. Zarzuca się jej koncentrację na własnych badaniach i niezainteresowanie studentami. Często zapomina się natomiast o roli tych ostatnich, choć wydaje się, że ta nie jest wcale błaha.

Żaków jest w Polsce coraz więcej. Według danych GUS ponad połowa Polaków w przedziale wiekowym 19-24 lata to studenci. Lokuje nas to w światowej czołówce, jeśli chodzi o popularność studiów. Moda ta dotyczy przede wszystkich studiów humanistycznych (w roku akademickim 2010/2011 udział studentów uczelni technicznych do studentów ogółem wynosił mniej niż 25%). Stało się to zresztą przyczynkiem do krytyki uczelni za zbyt dużą dostępność tego typu kierunków. Zdaniem wielu jedyny ich cel to produkcja bezrobotnych z dyplomem  i z tego względu ich powszechność powinna zostać ograniczona.

Warto zastanowić się jednak, czy na pewno rolą systemu kształcenia jest racjonowanie dostępu do wiedzy i studiów. Młody człowiek ma prawo wybierać i zgłębiać te dziedziny nauki, które z różnych względów przyciągają jego uwagę i zainteresowania[1]. Nie powinien on natomiast oczekiwać, że każde studia same w sobie zapewnią mu poprzez tytuł licencjata lub magistra bezpieczny start w zawodowe życie. Jest to postawa roszczeniowa, dla której ciężko znaleźć uzasadnienie. Co gorsza, wydaje się, że jest to popularne wśród studentów spojrzenie.

Bez wątpienia nie jest rolą uczelni przejmowanie wyłącznej odpowiedzialności za zawodowe losy studenta. Studia nie stanowią i nie powinny stanowić przygotowania do wykonywania jednego, konkretnego zawodu. Ich spektrum z natury rzeczy jest bardzo szerokie, przez co i zakres możliwych ścieżek kariery jest obszerny. Zadaniem uczelni jest przekazanie wiedzy oraz umiejętności i budowa poprzez nie możliwie otwartej i kreatywnej postawy życiowej studenta.

Z kolei zadaniem żaka jest wybór takiej ścieżki kształcenia, która pozwoli mu spełnić zawodowe marzenia. Trzeba przez to rozumieć nie tylko wybór kierunku studiów, ale też zaangażowanie w inne aktywności, które muszą zostać podjęte przez studenta, aby spełniał on kryteria, jakie stawia przed nim pożądany pracodawca. Jakie to aktywności?

Ich gama jest niezwykle zróżnicowana i zależna od ambicji młodego człowieka. Przykładowo „student  –  nie dziennikarz” nie musi rekrutować się na kierunek dziennikarstwo, aby stać się dobrym autorem artykułów prasowych. Swoje zainteresowania może rozwijać w stosownym kole naukowym, redakcji miesięcznika studenckiego, podczas szkoleń, czy warsztatów organizowanych przez organizacje studenckie bądź pozarządowe. Pula możliwości jest szeroka i dotyczy nie tylko amatorów dziennikarstwa. Aktywną rolę na tym polu może i powinna odgrywać także uczelnia.

Zgodnie z ideą zawartą w polskim przysłowiu „Umiesz liczyć? Licz na siebie!” należy stwierdzić, że przyzwoitość wymaga od dorosłego człowieka, aby brał odpowiedzialność za swoje decyzje i wybiegał myślami dalej niż tylko o kilka dni do przodu. Żak, który weźmie swój los we własne ręce i nie ograniczy się jedynie do wyboru kierunku studiów, ma znacznie większe szanse na znalezienie wymarzonej pracy. Nie ważne będzie wówczas czy jest polonistą, finansistą, czy inżynierem.

Daleko idącym uproszczeniem jest obarczenie uczelni główną odpowiedzialnością za sytuację studentów na rynku pracy. Droga do naprawy obecnej sytuacji wiedzie również przez wzrost świadomości i aktywności obecnych żaków. Trzeba i należy wymagać zmian na lepsze od systemu kształcenia. Niemniej duży potencjał zmiany jakościowej tkwi w samych studentach. Pora by obok wymagania od innych zaczęli wymagać także od siebie.


[1] Oddzielną i wartą osobnej analizy kwestią jest pytanie, czy studia te powinny być finansowane przez państwo.

Share

Artykuł Stracone pokolenie? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/stracone-pokolenie/feed/ 0
Czy François Hollande podoła aktualnym wyzwaniom? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-francois-hollande-podola/ Mon, 10 Sep 2012 08:48:39 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1551 Kariera polityczna Françoisa Hollande jest w ostatnich miesiącach pasmem sukcesów. Wygrana w wyborach prezydenckich oraz zwycięstwo partii socjalistycznej w wyborach parlamentarnych zapewniają mu silną pozycję polityczną. Jednak przed nowym prezydentem Francji stoją wielkie wyzwania. Przyszłość pokaże czy potrafi stawić im czoła. Poważnym problemem Francji, z którym musi się zmierzyć Hollande, jest naprawa finansów publicznych. Deficyt […]

Artykuł Czy François Hollande podoła aktualnym wyzwaniom? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Kariera polityczna Françoisa Hollande jest w ostatnich miesiącach pasmem sukcesów. Wygrana w wyborach prezydenckich oraz zwycięstwo partii socjalistycznej w wyborach parlamentarnych zapewniają mu silną pozycję polityczną. Jednak przed nowym prezydentem Francji stoją wielkie wyzwania. Przyszłość pokaże czy potrafi stawić im czoła.

Poważnym problemem Francji, z którym musi się zmierzyć Hollande, jest naprawa finansów publicznych. Deficyt budżetowy wymaga ograniczenia. Jego główną przyczyną są nadmierne wydatki publiczne wynoszące 56% PKB. Stanowi to jeden z najwyższych wskaźników w UE. Kluczowym zadaniem mającym utrzymać zaufanie rynków finansowych jest redukcja deficytu budżetowego do 4,5% PKB w tym i 3% PKB w przyszłym roku. Drogą wybraną do tego celu jest podwyżka podatków. Takie rozwiązanie uderzy jednak w konkurencyjność gospodarki, której wzmocnienie jest kolejnym wyzwaniem dla francuskiej polityki. Na jej poziom znaczący wpływ mają wysokie koszty pracy. Według danych opublikowanych przez Eurostat w kwietniu 2011 roku przeciętny koszt godziny pracy wynosi we Francji 34,2 EUR wobec 30,1 EUR w Niemczech. Jest to wynikiem nie tyle dużych zarobków francuskich pracowników, co wysokim opodatkowaniem płac w celu finansowanie hojnego systemu świadczeń socjalnych. Dodatkowo na poziom konkurencyjności gospodarki francuskiej wpływają przepisy utrudniające zatrudnianie i zwalnianie pracowników oraz obowiązujący we Francji 35-godzinny tydzień pracy. Zrozumiałe w takiej sytuacji jest działanie przedsiębiorców, którzy decydują się przenosić działalność za granicę. W wyniku tego Francja charakteryzuje się stosunkowo wysokim bezrobociem strukturalnym mającym według prognoz sięgnąć 10,5% w 2013 roku. Właściwym rozwiązaniem w tej sytuacji jest ograniczenie wydatków publicznych, a następnie zmniejszenie fiskalnego obciążenia pracy. Działania te w połączeniu z uelastycznieniem rynku pracy przyczynią się do powstania bodźców zachęcających pracodawców do zwiększenia zatrudnienia.

Przed prezydentem Hollandem stoją także kwestie związane z przyszłością strefy euro. Wyzwaniem jest przywrócenie zaufania do tej waluty. Niemcy chcą to osiągnąć poprzez zacieśnienia integracji politycznej, której istotnym elementem jest odgórna kontrola budżetów państw członkowskich. Francja jest nastawiona sceptycznie do tego typu rozwiązań. Obawy Francji okazują się uzasadnione. Integracja polityczna UE jako remedium na kłopoty strefy euro stanowi ślepą uliczkę. Realnym problemem jest brak motywacji polityków do naprawy finansów publicznych a nie zbyt słaba unia polityczna. Do poprawy sytuacji potrzeba woli politycznej wyrażającej się w prowadzeniu reform finansów publicznych także wtedy, gdy oznaczają one społecznie nieakceptowane cięcia wydatków, a nie przeniesienia władzy fiskalnej poziom wyżej. Jeśli woli tej zabraknie na poziomie unijnym to nawet największa integracja nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków w tym obszarze. I na odwrót. Jeśli będzie wola polityczna na poziomie państw członkowskich, cel będzie osiągnięty pomimo braku wspólnej polityki fiskalnej. Troska o przyszłość strefy euro powinna się skupić na egzekwowaniu obecnie obowiązujących zasad, dotyczących wymagań fiskalnych stawianym krajom członkowskim a nie na tworzeniu nowych.

Jak widać nowego prezydenta Francji czekają niełatwe zadania. Od skutecznej ich realizacji zależeć będzie przyszłość Francji i jej pozycja w Unii Europejskiej. Pozostaje otwartą kwestią czy słynący z lewicowych poglądów prezydent zdecyduje się na podjęcie działań w faktyczny sposób poprawiających sytuację w kraju. Czas pokaże czy ważniejsza dla niego będzie polityka realna czy też gra pod poparcie społeczne.

Share

Artykuł Czy François Hollande podoła aktualnym wyzwaniom? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Niepożądany rezultat zmian w OFE https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/niepozadany-rezultat-zmian-w-ofe/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/niepozadany-rezultat-zmian-w-ofe/#comments Sat, 10 Dec 2011 16:14:22 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1037 Nie tak dawno temu, Polska mogła poszczycić się niskim, na tle większości europejskich państw, poziomem zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa według kryterium rezydenta. Teraz już nie.     Począwszy od drugiego kwartału 2009 roku, Polska finansowała swoją ekspansję fiskalną niemal wyłącznie poprzez zadłużanie się u inwestorów zagranicznych. Zaś od lipca bieżącego roku, a więc 2 miesiące […]

Artykuł Niepożądany rezultat zmian w OFE pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Nie tak dawno temu, Polska mogła poszczycić się niskim, na tle większości europejskich państw, poziomem zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa według kryterium rezydenta. Teraz już nie.

 

 

Począwszy od drugiego kwartału 2009 roku, Polska finansowała swoją ekspansję fiskalną niemal wyłącznie poprzez zadłużanie się u inwestorów zagranicznych. Zaś od lipca bieżącego roku, a więc 2 miesiące po wejściu w życie zmian w funkcjonowaniu systemu emerytalnego, obserwowalne jest coraz szybsze zmniejszanie się wielkości długu znajdującego się w posiadaniu krajowych inwestorów, co zapewne wynika ze zmniejszonego popytu ze strony okrojonych Otwartych Funduszy Emerytalnych. Nawet jeżeli nasz budżet zostałby natychmiast zbilansowany, udział zadłużenia wobec nierezydentów nadal musiałby zatem wzrastać. Biorąc pod uwagę zobowiązanie do ograniczenia deficytu budżetowego poniżej 1% PKB w 2015 roku, które wziął na siebie premier, zrównoważony budżet jest marzeniem fiskalnych jastrzębi odległym jak Alfa Centauri, a zadłużenie zagraniczne będzie najprawdopodobniej szybko się zwiększać.


Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Ministerstwa Finansów


Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Ministerstwa Finansów

Można by słusznie zwrócić uwagę na fakt, iż przeniesienie do ZUS części składki trafiającej dotychczas do OFE skutkuje zmniejszeniem wielkości dotacji z budżetu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych koniecznej do pokrycia wypłaty bieżących świadczeń emerytalnych. Śmiem jednak wątpić, czy przekłada się to w zupełności na ograniczenie deficytu budżetowego. Zawsze pojawia się pokusa, by tak łatwo pozyskane środki „zagospodarować” w inny sposób, czego przykładem mogą być pomysły byłej już minister Jolanty Fedak.


Źródło: Bloomberg

A co jest złego w wysokim poziomie zadłużenia zagranicznego? Na przykład, zwiększona podatność na wstrząsy zewnętrzne. Jak pokazuje powyższy wykres, w okresie rynkowej paniki, koszt ubezpieczenia od niewypłacalności Skarbu Państwa potrafił w ciągu dwóch miesięcy wzrosnąć niespełna trzykrotnie (w przypadku obligacji dziesięcioletnich), co na początku września niepokoiło wiceministra Dominika Radziwiłła. Rentowność dziesięciolatek, na szczęście, utrzymuje się poniżej 6%, zachęcając Ministerstwo Finansów do emisji skarbowych papierów dłużnych o całkowitej wartości przekraczającej bieżące potrzeby pożyczkowe, na zapas. Gdyby któryś z P.T. Czytelników poszukiwał dowodu na uzależnienie Polski od światowych rynków finansowych, polecam exposé premiera Donalda Tuska.

Share

Artykuł Niepożądany rezultat zmian w OFE pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/niepozadany-rezultat-zmian-w-ofe/feed/ 8