Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
deficyt – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/#comments Fri, 23 Jul 2021 11:07:58 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6412 Premier podczas objazdu po Polsce chwali się naprawą finansów państwa, i to mimo kryzysu. W Radomsku mówił „(…) naprawa finansów publicznych (…) doprowadziła do tego, że po czerwcu, na półrocze, mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł (…)”. Słowa premiera to ewidentna manipulacja, bo budżet państwa to tylko część finansów publicznych. Wszyscy ekonomiści zgodnie […]

Artykuł Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Premier podczas objazdu po Polsce chwali się naprawą finansów państwa, i to mimo kryzysu. W Radomsku mówił „(…) naprawa finansów publicznych (…) doprowadziła do tego, że po czerwcu, na półrocze, mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł (…)”.

Słowa premiera to ewidentna manipulacja, bo budżet państwa to tylko część finansów publicznych.

Wszyscy ekonomiści zgodnie podkreślają „saldo budżetu państwa stało się bezużytecznym wskaźnikiem kondycji finansów publicznych”. Co znamienne tak stanowczą ocenę potwierdza również główny ekonomista z rządowego think-tanku, tj. Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Również Najwyższa Izba Kontroli (NIK), wypełniająca w Polsce pewne funkcje Rady Fiskalnej stanowczo wskazuje, że „ (…) można wykazać w budżecie państwa dowolny wynik, przez co plan ten przestaje mieć istotne znaczenie dla oceny sytuacji finansowej państwa (…)”. I rządzący skrzętnie to wykorzystują.

Dlaczego to bezużyteczny wskaźnik? Bo to, co dziś nazywa się powszechnie „budżetem państwa” (BP), jest tak naprawdę „budżetem centralnym” (BC), a w zasadzie „budżetem ministerstw centralnych”. To średnio jedynie 1/3 wydatków skonsolidowanych całego sektora finansów publicznych.

Wykres 1: Sektor finansów publicznych – uproszczony schemat

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych Ministerstwa Finansów

„Budżet państwa” wymaga dekomunizacji, wymaga zdefiniowania na nowo

Mylnie stosowane pojęcie „budżetu państwa” wywodzi się wprost z PRL! Jak ówczesna „Rada Państwa”. I, jak widać, to pierwsze do dziś ma się świetnie. Przeciętny obywatel nie zna znaczenia i zakresu pojęcia „budżet państwa”. Jestem przekonany, że dla większości Polaków jest to po prostu całość finansów naszego państwa. Tymczasem tak nie jest.

Oprócz „budżetu państwa” funkcjonują dziś bowiem samorządy lokalne z własnymi, lecz publicznymi pieniędzmi, ale te na dzisiaj są niezależne i nie są pod kontrolą rządu. Na szczęście. Zostawmy samorządy na boku. Na finanse państwa składa się też wiele pozabudżetowych funduszy, agencji, instytutów, fundacji, które są zarządzane centralnie, bezpośrednio lub pośrednio przez rząd. Takich podmiotów pod kontrolą rządu jest już przeszło setka. To poprzez te fundusze realizowane są miliardowe wydatki, w tym spora część obietnic wyborczych PIS, jak również transferowane są z wątpliwym uzasadnieniem środki do „krewnych i znajomych królika”. Na przykład Fundusz Solidarnościowy wypłaca 13-tki i 14-tki, Fundusz Sprawiedliwości ministra Ziobry finansuje fundacje ojca Rydzyka, Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych finansuje czeki wyborcze Morawieckiego dla wybranych według klucza politycznego samorządów. A prawie cała pomoc w czasie kryzysu była realizowana poza budżetem i poza kontrolą parlamentu przez fundusze w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) i Polski Funduszu Rozwoju (PFR). Co wytknął w swoim raporcie również NIK. Od 2016 utworzono dodatkowo 35 nowych jednostek, a w Polskim Ładzie zapowiedziano kilkanaście kolejnych. Nie produkujemy samochodów elektrycznych ale „przemysł produkcji funduszy” rośnie na potęgę. To taki nowy ład w finansach publicznych.

Manipulacja językowa w celach propagandowych

Manipulacja polega właśnie na tym, że premier zestawia „naprawę finansów publicznych” z „budżetem państwa”. Mówiąc o nadwyżce chce sprawić wrażenie, że całe finanse publiczne mają się dobrze. O tej manipulacji pisałem już kilkanaście miesięcy temu przy okazji rzekomego „zrównoważonego budżetu”, porównując wynik „budżetu państwa” do wyniku meczu po pierwszych 20 minutach, w felietonie (Jaki jest stan finansów publicznych, Rzeczpospolita 04.03.2020 r.). Mimo, że mecz się skończył, rząd prowadzi wiecową dyskusję o wyniku do przerwy, nie mówiąc jaki jest wynik końcowy. Fani sportu od razu by się zorientowali. Ale jeżeli chodzi o finanse już nie. I o to tu chodzi. A to właśnie „ośmiornica funduszowa” generuje deficyt finansów publicznych wielokrotnie większy niż nadwyżka rzekomego „budżetu państwa”. O tym obecnie już premier nie wspomina.

Prawdziwy wynik finansów państwa (wynik meczu) za pierwsze półrocze dowiemy się od europejskiego urzędu statystycznego EUROSTAT dopiero pod koniec października. Do tego czasu rząd może manipulować obrazem finansów publicznych za ten okres. Całe szczęście Komisja Europejska nakazała wszystkim krajom UE wyliczanie statystyk budżetowych według własnej, jednolitej metodologii, która jest odporna na „specyficzne” i „kreatywne” rozwiązania stosowane w poszczególnych krajach. Ale problem manipulacji nie znika, bo jednak w Polsce, w budżecie, w dyskusji parlamentarnej, w debacie publicznej te mierniki nie są stosowane, są co najwyżej „erratą” do budżetu, do tego publikowane są z dużym opóźnieniem i dużą ogólnością. Manipulacja przekazem na krajowym podwórku ma się i będzie się miała dobrze dopóki na nowo nie zdefiniujemy prawidłowo pojęcie „budżet państwa”.

Oprócz tego nadużycia semantycznego jest i drugi problem. Decydenci polityki fiskalnej mogą elastycznie sterować przepływami pomiędzy „budżetem państwa”, a pozostałymi jednostkami sektora finansów publicznych. A co istotne różnica między wynikiem sektora finansów publicznych, a wynikiem „budżetu państwa” urosła do niebotycznych rozmiarów.

Można więc powiedzieć, że dziś w lewej kieszeni mamy ogromny deficyt, a w prawej – nadwyżkę. Możemy dowolnie przekładać z kieszeni do kieszeni, lecz nie zmienia to faktu, że łącznie mamy deficyt.

Spadło, czyli wzrosło … jak jednym ruchem ręki przerzucić dziesiątki mld zł z jednej kieszeni do drugiej …

Przy rozluźnionych zasadach finansów publicznych, przy ogromnej liczbie funduszy, premier z Ministrem Finansów mogą w bardzo łatwy sposób przerzucać miliardy z jednego funduszu do drugiego, z budżetu i do budżetu, a nawet między latami korzystając z wydatków niewygasających czy zasilając fundusze akonto przyszłych zadań. Kompletna wolna amerykanka bez żadnych zasad. Raj wydatkowy z karuzelą funduszy w jednym, jak mafie vatowskie.

Kreatywność i dowolne kształtowanie „budżetu państwa” można łatwo pokazać na przykładzie budżetu na ten rok. 28 stycznia 2021 r. prezydent podpisał ustawę budżetową, w której rząd założył deficyt „budżetu państwa” na kwotę 82,3 mld zł na 2021 r. Oczywiście jest to fragment finansów publicznych bo deficyt całego sektora finansów publicznych (według metodologii UE) zaplanowano na poziomie ok. 6 proc. PKB, tj. 141 mld zł. To oznacza, że poza budżetem państwa deficyt wyniósł 52 mld zł.

Ale już pod koniec marca rząd wysłał do Brukseli pakiet prognoz fiskalnych, nazywany notyfikacją fiskalną. Nie wszyscy pewnie to zauważyli. Bo te dane nie jest tak łatwo znaleźć, trzeba wiedzieć co i czego szukać, ale jeszcze trudniej te dane zrozumieć. Bo tam nie ma wprost pozycji „budżet państwa”. Z tych danych wynika, że w krótkim czasie po przygotowaniu budżetu, rząd wiedział już, że deficyt „budżetu państwa” będzie mniejszy. Z dokumentów przesłanych do Komisji Europejskiej można wyliczyć, że już w marcu Minister Finansów oczekiwał na ten rok deficytu „budżetu państwa” na poziomie ok. 47 mld zł (sic!), czyli o 35 mld zł mniej niż to co podpisał prezydent. Najprawdopodobniej są to lepsze dochody, bo lepszy był punkt startowy w 2020 r. i wyższa będzie inflacja, która dokłada miliardy podatku inflacyjnego do budżetu.

Ale czy to oznacza lepszą sytuację prawdziwych, pełnych finansów państwa na ten rok. Nie! Wręcz przeciwnie rząd jeszcze dołożył wydatków bez pokrycia, poza „budżetem państwa”, poza kontrolą parlamentu. Bo cały deficyt finansów publicznych zaraportowany do Komisji Europejskiej ma wynieść ponad 170 mld zł, czyli o 29 mld zł więcej niż zakładano w budżecie. Czyli raj wydatkowy Morawieckiego puchnie o ponad 60 mld zł w kilkanaście tygodni od podpisania budżetu, ale to poza budżetem państwa, poza kontrolą parlamentu. A rok się jeszcze nie skończył.

To pokazuje jak przekładając z jednej kieszeni do drugiej łatwo pokazać o 40% niższy deficyt „budżetu państwa” podczas gdy łączny deficyt wzrośnie.

Czyżby wielka zaplanowana mistyfikacja sytuacji „budżetu państwa”?

Ale jest drugie dno tych operacji. Powstaje wątpliwość czy rząd od samego początku nie planował pokazać parlamentowi i społeczeństwu dużego deficytu budżetu państwa w ustawie budżetowej na 2021 r., wiedząc, że wykonanie i tak będzie lepsze. Świadczy o tym fakt, że w krótkim okresie od uchwalenia budżetu rząd pokazał Komisji Europejskiej wynik lepszy o prawie 35 mld zł.

Powstaje pytanie czy od samego początku celem nie była mistyfikacja, polegająca na pokazywaniu lepszej realizacji budżetu państwa w ciągu bieżącego roku. To tak jak z promocjami, dopisujemy wyższą cenę, przekreślamy i sprawiamy wrażenie, że jest taniej. Sprytne.

Mistyfikacji służyły też operacje finansowe w „budżecie państwa” pod koniec ubiegłego roku, kiedy rząd w ciągu miesiąca zwiększył deficyt o dziesiątki miliardów złotych. Jednak nie były to rzeczywiste wydatki, a zasilenia różnego rodzaju funduszy „akonto” wydatków bieżącego roku. Takim przykładem jest fundusz ubezpieczeń społecznych w ZUS, który w ub.r. dostał dodatkowe zasilenie i w tym praktycznie nie dostaje jak na razie dotacji. Do maja „budżet państwa” przelał do ZUS ok. 6 mld zł dotacji, podczas gdy standardowo jest to ok. 18 mld zł. Czyli już mamy sztuczną oszczędność na ok. 12 mld zł. Bo ZUS korzysta z „górki” środków z ubiegłego roku. Do tego mamy niespodziewaną wpłatę zysku NBP na kilka mld zł, a to nie jest trwały dochód i nie jest ujmowany w statystykach europejskich. Ale największe deficyty są w funduszach pozabudżetowych, w BGK może to być nawet ponad 30 mld zł, w NFZ i FRD to może być kolejne 12 mld zł. Łącznie w I półroczu nie ma mowy o żadnej nadwyżce, mamy najprawdopodobniej kilkadziesiąt mld zł deficytu. Tego niestety nie da się dokładnie wyliczyć bo szczegółowe dane ma w swoim posiadaniu Minister Finansów.

Wykres 1: Niższy deficyt budżetu państwa, wyższy deficyt całego sektora.

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych MF i EDP (ECFIN)

W tym roku co miesiąc będziemy mieli festiwal propagandowych zachwytów nad wynikiem „budżetu państwa”. Po pierwsze to nic nieznaczący miernik stanu finansów państwa, bo zadłużanie i deficyt są generowane w funduszach pozabudżetowych, w rajach wydatkowych Morawieckiego. A po drugie trzeba mieć na uwadze, że najprawdopodobniej jest to zaplanowana mistyfikacja, scenariusze są już rozpisane na role, przedstawienie trwa.

Mam nadzieję, że dzięki tej analizie mniej społeczeństwa na to się nabierze. Jednak to pokazuje, jak konieczna jest kompleksowa reforma przejrzystości, jawności, czytelności finansów publicznych. Ale nie dla agencji, nie dla rynków finansowych, nie dla Komisji Europejskiej, ale na potrzeby społeczeństwa obywatelskiego, na potrzeby parlamentu.

Share

Artykuł Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/feed/ 1
Jak zaszczepić ostrożność w Ministerstwie Finansów? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-zaszczepic-ostroznosc-w-ministerstwie-finansow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-zaszczepic-ostroznosc-w-ministerstwie-finansow/#respond Tue, 16 Aug 2016 13:04:54 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4207 Urzędowy optymizm… Ministerstwo Finansów widzi przyszłość w różowych barwach.  W kraju „dobra” zmiana i słaby – 3 procentowy wzrost w I kwartale br. Na świecie Brexit, chwieją się Chiny i wiele innych gospodarek wschodzących, z bilansów europejskich banków, w tym zwłaszcza włoskich, wychodzą kolejne trupy, a inwestorzy gorączkowo szukają bezpieczeństwa. Tymczasem ministerstwo podtrzymuje optymistyczne prognozy […]

Artykuł Jak zaszczepić ostrożność w Ministerstwie Finansów? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Paweł Szałamacha, Minister Finansów, źródło: mf.gov.pl

Urzędowy optymizm…

Ministerstwo Finansów widzi przyszłość w różowych barwach.  W kraju „dobra” zmiana i słaby – 3 procentowy wzrost w I kwartale br. Na świecie Brexit, chwieją się Chiny i wiele innych gospodarek wschodzących, z bilansów europejskich banków, w tym zwłaszcza włoskich, wychodzą kolejne trupy, a inwestorzy gorączkowo szukają bezpieczeństwa. Tymczasem ministerstwo podtrzymuje optymistyczne prognozy poprzedników sprzed roku. Wedle tych prognoz polska gospodarka ma wzrosnąć o 3,8% w br., 3,9% w 2017 i o 4% w 2018 r. Dla porównania centralna prognoza 22 profesjonalnych prognostów ankietowanych przez NBP to 3,4% w br. oraz 3,3% na lata 2017-2018. Także prognozy instytucji, tak międzynarodowych, jak i krajowych, są bardziej ostrożne niż ministerstwa: Banku Światowego o 0,3 pkt proc. przeciętnie w każdym roku, Międzynarodowego Funduszu Walutowego o 0,4 pkt proc., a OECD i NBP o 0,6 pkt. proc. W przeszłości optymistyczne prognozy ministerstwa się nie sprawdzały. Przeciętnie zawyżały one wzrost.

…pomimo dobrej zmiany…

Brak rozwagi przy prognozowaniu nie oznacza, że prognozy ministerstwa nie mają prawa się spełnić.

Gdyby nie „dobra” zmiana, to wzrost gospodarki mógłby utrzymać się powyżej 4%, które przebił w IV kwartale ubiegłego roku. Pozwala na to przede wszystkim wzrost prywatnej konsumpcji, któremu sprzyja, obok przejściowego dopalacza w postaci zasiłku 500+, bardzo dobra sytuacja na rynku pracy, oddziedziczona przez PiS po poprzednikach: rekordowo niskie ryzyko utraty pracy mierzone odsetkiem zwolnień, historycznie najniższe bezrobocie, zatrudnienie rosnące niemalże najszybciej w historii. Dość powiedzieć, że przedsiębiorstwa w I półroczu br. zwiększyły fundusz płac o ponad 7% w skali roku, a spadające ceny podniosły jego siłę nabywczą o niemal dalszy punkt procentowy. Dało to zatrudnionym możliwość zwiększenia konsumpcji nawet o 8% bez sięgania do oszczędności, czy zapożyczania się! Na marginesie, taka sytuacja na rynku pracy zazwyczaj napędza poparcie rządzącym, nawet jeśli odziedziczyli ją po poprzednikach. Jeśli PiS nie rośnie w sondażach, to chyba tylko dlatego, że „dobra” zmiana jest zbyt „dobra”, żeby dać o sobie zapomnieć i pozwolić większej liczbie wyborców sprowadzić ocenę partii rządzącej – jak to zwykle bywa – do tego, co dzieje się z ich portfelem.

Niemniej „dobra” zmiana postępuje, sypiąc piach w drugi silnik, który w poprzednich dwóch latach wspierał wzrost polskiej gospodarki, mianowicie w inwestycje. Czystki kadrowe i pamięć o zarządzaniu procesowym à la Ziobro spowodowały paraliż decyzyjny w sektorze publicznym. Na przykład Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przez sześć miesięcy br. ogłosiła mniej przetargów na budowę dróg niż uruchamiała w ciągu miesiąca przed rokiem. Szczęśliwie po poprzednikach odziedziczyła umowy na budowę ponad 1300 km dróg. Gdzieindziej jest jednak znacznie gorzej. W rezultacie, w I kwartale doszło do załamania inwestycji publicznych, które już w poprzednich dwóch kwartałach spadały w związku z przechodzeniem do nowej perspektywy budżetowej w ramach funduszy unijnych. O ile jednak w II półroczu ubiegłego roku ich spadek był niewielki – nie przekraczał 2% w skali roku, o tyle w I kwartale br. zmniejszyły się one o ponad jedną czwartą! Inwestycje ograniczyły także przedsiębiorstwa, po 10 kwartałach (z wyjątkiem jednego kwartału) zwiększania ich w dwucyfrowym tempie. Mimo że firmy mają zarówno powody do inwestowania, jak i środki na inwestycje, to wystraszyły się „dobrej” zmiany. Wykorzystanie zdolności wytwórczych jest najwyższe od 2009 roku, a odsetek firm skarżących się na niedostateczny popyt niemal tak niski jak w latach boomu 2007-2008. Odsetek zyskownych przedsiębiorstw, w tym o bardzo dużych zyskach, znajduje się w okolicach historycznego maksimum, zaś odsetek firm mających nadwyżkę płynności od ponad dwóch lat niemal co kwartał ustanawia kolejny rekord. Ale pod koniec zeszłego roku eksplodowało poczucie niepewności. Odsetek firm uznających ją za barierę dla rozwoju wystrzelił do historycznego maksimum, choć pół roku wcześniej był w okolicach minimum, i od tamtej pory nie chce wyraźnie spaść, mimo że zwykle poczucie niepewności szybko wygasa. Niepewność stała się najczęściej deklarowaną przyczyną braku inwestycji.

… i rosnących zagrożeń zewnętrznych…

Niemniej nawet gdyby „dobra” zmiana nie nastąpiła, nierozważne byłoby ignorowanie w prognozach rosnących zagrożeń zewnętrznych. Wielka Brytania, która po Niemczech jest największym rynkiem dla polskiego eksportu, weszła na drogę w nieznane, na której jedyną pewną rzeczą są dwa lata ciężkich negocjacji z resztą państw UE i – w efekcie – podwyższonej niepewności nie sprzyjającej rozwijaniu wymiany. Wzrost chińskiej gospodarki dalej wyhamowuje, choć tamtejszy rząd powrócił do forsownego zwiększania inwestycji – o prawie 25% w skali roku. Pomimo uspakajających oficjalnych danych o niskim odsetku złych długów, już niemal co szósty kredyt przypada w tym kraju na przedsiębiorstwa nie będące w stanie pokryć z własnych środków chociażby odsetek, a w niektórych sektorach, takich jak górnictwo, hutnictwo, czy handel, udział ten zbliża się do 40%, i to w otoczeniu rekordowo niskich stóp procentowych. Nawis zadłużenia  jest w Chinach dwuipółkrotnie większy niż ten, który w siedmiu na każde dziesięć przypadków kończył się kryzysem finansowym. Zadłużenie w dolarach gospodarek wschodzących wzrosło od 2009 roku niemal dwukrotnie – do ponad 3 bln dolarów. W Ameryce Łacińskiej 60% firm ma zadłużenie w tej walucie, przy czym najpowszechniejsze jest ono w sektorze budowlanym, który nie ma przychodów w dolarach. W Europie wycena rynkowa banków ponownie spadła w okolice polowy ich wartości księgowej, wskazując na wciąż olbrzymi balast nieujawnionych problemów, a zarazem utrudniając ich rozwiązanie (jaki bank z problemami zdecyduje się bez przymusu na nową emisję akcji przy takiej wycenie?). 9 na 25 dużych banków zidentyfikowanych w 2014 roku jako problemowe przez Europejski Bank Centralny ma siedzibę we Włoszech. Poważne kłopoty utrzymują się zwłaszcza w trzecim pod względem wielkości włoskim banku, Monte dei Paschi di Siena (czytaj: ściema), o aktywach o wartości 169 mld euro, mimo że już kilkukrotnie był on restrukturyzowany i dokapitalizowany. Trupy w szafie ma zapewne tez kilkaset małych włoskich banków, na które przypada jedna trzecia aktywów sektora bankowego w tym kraju, nadzorowanych wyłącznie przez Bank Włoch, który miał (ma?) więcej tolerancji wobec księgowej kreatywności niż EBC. Na świecie zanikają możliwości naprawdę bezpiecznego osiągania choćby najskromniejszych zysków. Ujemną rentowność ma dług publiczny o wartości przekraczającej już 6 bilionów dolarów. W Niemczech trzeba dopłacić rządowi, nawet jeśli pożycza się mu na 10 lat, a w Szwajcarii – nawet w przypadku pożyczek na ćwierć wieku. Nawet w Hiszpanii, która pięć lat temu otarła się o kryzys fiskalny, trzeba zapłacić rządowi za możliwość pożyczania mu na okres do 3 lat.

…zwiastuje problemy

Różnica w wysokości 0,5 pkt. proc. między prognozami wzrostu Ministerstwa Finansów a średnią z pozostałych dostępnych prognoz może wydać się błaha. Jednak przez trzy lata kumuluje się ona do prawie 2% różnicy w poziomie PKB. Gdyby taka różnica w poziomie PKB się zmaterializowała, to w 2018 roku trzeba byłoby znaleźć około 12 mld oszczędności w finansach publicznych dla zachowania założonej przez ministerstwo ścieżki deficytu. Nie jest to mało w sytuacji, w której finanse publiczne mają być napięte nawet w warunkach dobrej koniunktury. Ministerstwo w swoich planach założyło wzrost dochodów z podatków o 12-27 mld w 2018 roku w wyniku zapowiadanego uszczelnienia systemu podatkowego. Nie uwzględniło natomiast kosztów obiecanego w kampanii wyborczej obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od PIT, które samo szacuje na około 18 mld w 2018 roku (przy założeniu rozłożenia w czasie podnoszenia kwoty wolnej). Mimo tego, deficyt w finansach publicznych w latach 2016-2018 ma pozostawać niebezpiecznie blisko progu 3% PKB, którego naruszenie skutkowałoby nałożeniem na Polskę unijnej procedury nadmiernego deficytu. Jeśli ministerstwo nie będzie miało szczęścia i wzrost okaże się słabszy od jego przewidywań, nie uda się uszczelnić systemu podatkowego, a PiS obniży wiek emerytalny i rozpocznie podwyższanie kwoty wolnej od PIT, to dziura w finansach publicznych w 2018 roku urośnie z planowanych 42 mld zł do ponad 90 mld i to przy wątpliwym założeniu, że taki jej wzrost nie podbije kosztów obsługi długu publicznego. „Piękna” perspektywa na rok przed wyborami! Ministerstwo patrząc na gospodarkę przez różowe okulary wiele ryzykuje, a przecież wzrost wolniejszy o 0,5 pkt. proc. od jego prognoz nie jest najgorszym możliwym scenariuszem. Wśród profesjonalnych prognostów są tacy, którzy za scenariusz bazowy przyjmują wyhamowanie wzrostu do 2,8% w br. i 2,5% w latach 2017-2018. Scenariusze ostrzegawcze są dużo bardziej pesymistyczne.

Są więc powody do ostrożności – zwłaszcza, że finanse publiczne są jeszcze słabiej przygotowane na głębokie spowolnienie niż przed  poprzednimi turbulencjami w gospodarce światowej. Deficyt w br. ma wynieść 2,6% PKB, a dług publiczny przekroczyć 52% PKB. Fundusze emerytalne są okrojone i mają zakaz kupowania obligacji Skarbu Państwa, a za chwilę w ogóle mają zniknąć. Dla porównania, w 2007 roku, deficyt był niższy niż 2% PKB i w ponad 80% miał pokrycie w oszczędnościach przekazywanych do funduszy emerytalnych. Dług publiczny z kolei wynosił 44% PKB.

Sięgnąć po prywatne prognozy

Nie tylko w Polsce Ministerstwo Finansów jest nadmiernie optymistyczne w swoich prognozach. Na przykład w strefie euro w latach 1999-2007 tyleż wytrwale, co błędnie unikano prognoz, które wskazywałyby na ryzyko przekroczenia przez deficyt progu 3% PKB. Z kolei po 2008 roku masowo prognozowano nierealistycznie szybkie, w zestawieniu z podejmowanymi działaniami, ograniczenie deficytu poniżej tego progu. Prognozy w sektorze prywatnym nie były obciążone takim błędem. Dlatego ekonomiści Jeffrey Frankel i Jesse Schreger, którzy zwrócili uwagę na tę różnicę, postulują, żeby rządy przygotowując budżet były zobligowane do sięgania po prywatne prognozy. W polskich warunkach mogłaby to być np. mediana z prognoz profesjonalnych prognostów biorących udział w ankiecie NBP.

Utrzymanie obecnego stanu rzeczy byłoby jak oparcie obrony kraju na szlifowaniu kroku defiladowego. Taki krok wzbudza entuzjazm tłumów obserwujących defilady, rodząc w nich przekonanie o sile, zwartości i gotowości armii. Ale to przekonanie szybko by zgasło w momencie próby, gdyby armia defilowała zamiast strzelać. Finanse publiczne, jak armia, powinny być przygotowane na złe czasy, a nie na dobre!

Share

Artykuł Jak zaszczepić ostrożność w Ministerstwie Finansów? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-zaszczepic-ostroznosc-w-ministerstwie-finansow/feed/ 0
Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krotki-poradnik-jak-stac-sie-druga-grecja/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krotki-poradnik-jak-stac-sie-druga-grecja/#respond Mon, 10 Aug 2015 05:16:06 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2511 Autorem tekstu jest Zilvinas Silenas, prezes Lithuanian Free Market Institute. Tekst pochodzi z serwisu 4liberty.eu. Tłumaczyli Łukasz Śliwakowski i Marek Tatała. Wiele osób nie pozostało obojętnych wobec greckiego kryzysu.  Co więcej, ani ci którzy obrali twardy kurs na sposoby rozwiązania trudnej sytuacji w jakiej jest Grecja (np. rząd litewski), ani nowo zadeklarowani przyjaciele Grecji (europejscy […]

Artykuł Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Zilvinas Silenas, prezes Lithuanian Free Market Institute. Tekst pochodzi z serwisu 4liberty.eu. Tłumaczyli Łukasz Śliwakowski i Marek Tatała.

Wiele osób nie pozostało obojętnych wobec greckiego kryzysu.  Co więcej, ani ci którzy obrali twardy kurs na sposoby rozwiązania trudnej sytuacji w jakiej jest Grecja (np. rząd litewski), ani nowo zadeklarowani przyjaciele Grecji (europejscy nacjonaliści i socjaliści), nie życzyliby sobie takiego scenariusza w swoich krajach. Jednak doprowadzenie do drugiej Grecji to nic trudnego. Oto kilka sposobów jak tego dokonać.

Po pierwsze, rządzący powinni przez kilka dekad podążać drogą niezrównoważonej polityki budżetowej, czyli wydawać więcej pieniędzy, niż są w stanie uzbierać w podatkach. Rzecz  jasna, mają oni do dyspozycji szereg powodów i wymówek dlaczego muszą to czynić. Dlaczego wydajność sektora publicznego nie może być podniesiona? Ponieważ poziom bezrobocia już jest wysoki. A dlaczego pensje, zasiłki i emerytury powinny być zwiększone? Dlatego, że w przyszłym roku będą wybory. W „drugiej Grecji” najlepiej pozwolić na spokojną akumulację deficytów budżetowych bez martwienia się o spłatę długu publicznego. Ponadto całkiem naturalne jest finansowanie krótkoterminowych zobowiązań finansowych z długoterminowych pożyczek.

Po drugie, niektóre grupy wyborców powinny otrzymywać przywileje na koszt wszytkach podatników. Można to osiągnąć między innymi za pomocą przywileju w postaci przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Plotki głoszą, że nawet greccy fryzjerzy mogli skorzystać z możliwości przejścia na emeryturę już po ukończeniu 50 roku życia, a to wszystko przez rzekome niebezpieczeństwo przebywania w otoczeniu substancji chemicznych.

Po trzecie, nie powinno być żadnych ograniczeń przed motywowanymi politycznie interwencjami na rynku.  Służą do tego państwowe przedsiębiorstwa, instytucje i agencje o wątpliwej przydatności, których celem samym w sobie  jest przede wszystkim tworzenie nowych miejsc pracy dla politycznych kompanów, w imię uznania ich lojalności. Co więcej, lepiej, aby rządzący nie zapominali wpaść w histerię w przypadku jakichkolwiek przejawów obiektywnej krytyki ich działań.  W zanadrzu powinni mieć gniewny tłum gotowy do wyjścia na ulicę i strajków. Zwołanie referendum w takiej sytuacji też jest znakomitą propozycją.

Szczerze powiedziawszy, jedna rzecz pozostaje pewna – nie ma już żadnych dodatkowych porad i pieniędzy dla Grecji. Obecny grecki kryzys jest ostrzeżeniem dla wszystkich rządów, które postępują w sposób wspomniany powyżej i bez końca odkładają w czasie niezbędne reformy.  W tych sprawach, rozsądne państwo to takie, które uczy się na błędach innych, a nie swoich.

Ile „greckości” ma w sobie Litwa? Nawet w okresach wzrostu gospodarczego na poziomie 8 proc.,  litewski rząd nie jest w stanie uniknąć deficytu budżetowego.  Udział zatrudnionych w administracji publicznej wynosi 28,5 proc., co odpowiada równie wysokiemu współczynnikowi w Grecji (24 proc.). Mimo, że populacja Litwy w przeciągu ostatnich czterech lat zmniejszyła się o 4 proc. to liczba urzędników wrosła w 2/3 litewskich miast.

Ponadto, na Litwie jest mnie uczniów przypadających na jednego nauczyciela (8) niż w Grecji (9,4); więcej szpitalnych łóżek na 1000 mieszkańców, niż w Szwecji; i prawie dwukrotnie więcej  lekarzy w porównaniu do Polski czy Słowacji. W ostatnich pięciu latach Grecja sprywatyzowała mienie państwowe za 8 mld euro, przy praktycznym braku prywatyzacji na Litwie. Przesłanie jakie płynie z powyższej analizy jest jasne. Drwimy z nieudolności Greków do reform, a jednocześnie nasz własny rząd nie wykazuje politycznej woli do podjęcie niezbędnych działań reformatorskich.

Stanowisko litewskiego rządu wobec sytuacji w Grecji jest właściwe, ale zaraz po zakończeniu porządkowania bałaganu nad Morzem Egejskim, nasz rząd powinien wziąć się za porządki nad brzegiem Bałtyku.

Share

Artykuł Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krotki-poradnik-jak-stac-sie-druga-grecja/feed/ 0
Czy François Hollande podoła aktualnym wyzwaniom? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-francois-hollande-podola/ Mon, 10 Sep 2012 08:48:39 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1551 Kariera polityczna Françoisa Hollande jest w ostatnich miesiącach pasmem sukcesów. Wygrana w wyborach prezydenckich oraz zwycięstwo partii socjalistycznej w wyborach parlamentarnych zapewniają mu silną pozycję polityczną. Jednak przed nowym prezydentem Francji stoją wielkie wyzwania. Przyszłość pokaże czy potrafi stawić im czoła. Poważnym problemem Francji, z którym musi się zmierzyć Hollande, jest naprawa finansów publicznych. Deficyt […]

Artykuł Czy François Hollande podoła aktualnym wyzwaniom? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Kariera polityczna Françoisa Hollande jest w ostatnich miesiącach pasmem sukcesów. Wygrana w wyborach prezydenckich oraz zwycięstwo partii socjalistycznej w wyborach parlamentarnych zapewniają mu silną pozycję polityczną. Jednak przed nowym prezydentem Francji stoją wielkie wyzwania. Przyszłość pokaże czy potrafi stawić im czoła.

Poważnym problemem Francji, z którym musi się zmierzyć Hollande, jest naprawa finansów publicznych. Deficyt budżetowy wymaga ograniczenia. Jego główną przyczyną są nadmierne wydatki publiczne wynoszące 56% PKB. Stanowi to jeden z najwyższych wskaźników w UE. Kluczowym zadaniem mającym utrzymać zaufanie rynków finansowych jest redukcja deficytu budżetowego do 4,5% PKB w tym i 3% PKB w przyszłym roku. Drogą wybraną do tego celu jest podwyżka podatków. Takie rozwiązanie uderzy jednak w konkurencyjność gospodarki, której wzmocnienie jest kolejnym wyzwaniem dla francuskiej polityki. Na jej poziom znaczący wpływ mają wysokie koszty pracy. Według danych opublikowanych przez Eurostat w kwietniu 2011 roku przeciętny koszt godziny pracy wynosi we Francji 34,2 EUR wobec 30,1 EUR w Niemczech. Jest to wynikiem nie tyle dużych zarobków francuskich pracowników, co wysokim opodatkowaniem płac w celu finansowanie hojnego systemu świadczeń socjalnych. Dodatkowo na poziom konkurencyjności gospodarki francuskiej wpływają przepisy utrudniające zatrudnianie i zwalnianie pracowników oraz obowiązujący we Francji 35-godzinny tydzień pracy. Zrozumiałe w takiej sytuacji jest działanie przedsiębiorców, którzy decydują się przenosić działalność za granicę. W wyniku tego Francja charakteryzuje się stosunkowo wysokim bezrobociem strukturalnym mającym według prognoz sięgnąć 10,5% w 2013 roku. Właściwym rozwiązaniem w tej sytuacji jest ograniczenie wydatków publicznych, a następnie zmniejszenie fiskalnego obciążenia pracy. Działania te w połączeniu z uelastycznieniem rynku pracy przyczynią się do powstania bodźców zachęcających pracodawców do zwiększenia zatrudnienia.

Przed prezydentem Hollandem stoją także kwestie związane z przyszłością strefy euro. Wyzwaniem jest przywrócenie zaufania do tej waluty. Niemcy chcą to osiągnąć poprzez zacieśnienia integracji politycznej, której istotnym elementem jest odgórna kontrola budżetów państw członkowskich. Francja jest nastawiona sceptycznie do tego typu rozwiązań. Obawy Francji okazują się uzasadnione. Integracja polityczna UE jako remedium na kłopoty strefy euro stanowi ślepą uliczkę. Realnym problemem jest brak motywacji polityków do naprawy finansów publicznych a nie zbyt słaba unia polityczna. Do poprawy sytuacji potrzeba woli politycznej wyrażającej się w prowadzeniu reform finansów publicznych także wtedy, gdy oznaczają one społecznie nieakceptowane cięcia wydatków, a nie przeniesienia władzy fiskalnej poziom wyżej. Jeśli woli tej zabraknie na poziomie unijnym to nawet największa integracja nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków w tym obszarze. I na odwrót. Jeśli będzie wola polityczna na poziomie państw członkowskich, cel będzie osiągnięty pomimo braku wspólnej polityki fiskalnej. Troska o przyszłość strefy euro powinna się skupić na egzekwowaniu obecnie obowiązujących zasad, dotyczących wymagań fiskalnych stawianym krajom członkowskim a nie na tworzeniu nowych.

Jak widać nowego prezydenta Francji czekają niełatwe zadania. Od skutecznej ich realizacji zależeć będzie przyszłość Francji i jej pozycja w Unii Europejskiej. Pozostaje otwartą kwestią czy słynący z lewicowych poglądów prezydent zdecyduje się na podjęcie działań w faktyczny sposób poprawiających sytuację w kraju. Czas pokaże czy ważniejsza dla niego będzie polityka realna czy też gra pod poparcie społeczne.

Share

Artykuł Czy François Hollande podoła aktualnym wyzwaniom? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Amerykańscy ekonomiści: ciąć w służbie zdrowia! https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/amerykanscy-ekonomisci-ciac-w-sluzbie-zdrowia/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/amerykanscy-ekonomisci-ciac-w-sluzbie-zdrowia/#respond Tue, 23 Aug 2011 19:43:39 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=318 W sierpniu stowarzyszenie amerykańskich ekonomistów (The National Association for Business Economics) przeprowadziło sondaż wśród swoich członków. Ekonomiści byli pytani o wiele spraw, w tym o sposób na walkę z deficytem w USA.  Na pytanie jakie aspekty planu konsolidacji budżetowej w największym stopniu pomogłyby zredukować deficyt, prawie 40% ekonomistów odpowiedziało, że … cięcie wydatków w służbie […]

Artykuł Amerykańscy ekonomiści: ciąć w służbie zdrowia! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W sierpniu stowarzyszenie amerykańskich ekonomistów (The National Association for Business Economics) przeprowadziło sondaż wśród swoich członków. Ekonomiści byli pytani o wiele spraw, w tym o sposób na walkę z deficytem w USA.  Na pytanie jakie aspekty planu konsolidacji budżetowej w największym stopniu pomogłyby zredukować deficyt, prawie 40% ekonomistów odpowiedziało, że … cięcie wydatków w służbie zdrowia.

źródło: The NABE August 2011 Economic Policy Survey 

Share

Artykuł Amerykańscy ekonomiści: ciąć w służbie zdrowia! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/amerykanscy-ekonomisci-ciac-w-sluzbie-zdrowia/feed/ 0