Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Plan Morawieckiego – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Pociąg do nacjonalizacji https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pociag-do-nacjonalizacji/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pociag-do-nacjonalizacji/#respond Mon, 09 Apr 2018 12:53:07 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5779 Jeszcze przed dojściem PiS do władzy zakres własności państwowej w Polsce był większy niż w innych krajach OECD i Unii Europejskiej. Rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego w żadnym stopniu nie przyczyniły się jednak do zmniejszenia wysokiego poziomu upolitycznienia gospodarki. Wręcz przeciwnie, od ponad dwóch lat jesteśmy świadkami wciąż to nowych działań nacjonalizacyjnych, stanowiących najbardziej […]

Artykuł Pociąg do nacjonalizacji pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Jeszcze przed dojściem PiS do władzy zakres własności państwowej w Polsce był większy niż w innych krajach OECD i Unii Europejskiej. Rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego w żadnym stopniu nie przyczyniły się jednak do zmniejszenia wysokiego poziomu upolitycznienia gospodarki. Wręcz przeciwnie, od ponad dwóch lat jesteśmy świadkami wciąż to nowych działań nacjonalizacyjnych, stanowiących najbardziej drastyczną formę ingerencji w rynek.

Urzędnicy i politycy, w przeciwieństwie do prywatnych inwestorów, nie kierują się rachunkiem ekonomicznym – nie patrzą na to, czy dane przedsięwzięcie będzie opłacalne i czy stworzony produkt znajdzie zapotrzebowanie u klientów. Kierują się rachunkiem politycznym, co tłumaczy popularność wielkich planów rozwojowych, które w łatwy sposób można „sprzedać” wyborcom. Innymi słowy, jeśli jakiś projekt jest potrzebny, to powinien w niego zainwestować rynek. Jeśli nie, to należałoby o projekcie zapomnieć. Najgorsza w takiej sytuacji jest ingerencja państwa promująca dane rozwiązanie z powodu jego politycznej atrakcyjności za pieniądze podatników.

Ostatnio państwo wzięło na celownik bydgoską Pesę – największego w Polsce producenta pojazdów szynowych. W firmę zainwestuje państwowy Polski Fundusz Rozwoju (PFR), który ma wyłączność na negocjacje w sprawie dokapitalizowania spółki. W rozwiązanie problemów Pesy i stworzenie konsorcjum banków pod przewodnictwem państwowego PKO BP osobiście zaangażował się Mateusz Morawiecki.

Z powodu problemów z płynnością Pesa, by móc realizować zamówienia, wzięła w listopadzie 2017 roku 200 mln złotych kredytu od konsorcjum banków z udziałem PKO BP, Pekao, Banku Gospodarstwa Krajowego, mBanku, BZ WBK i Raiffeisen Banku. Warunkiem otrzymania kredytu było znalezienie inwestora do marca bieżącego roku. Pesa prowadziła negocjacje z rozmaitymi prywatnymi inwestorami zagranicznymi, w lutym wciąż brano pod uwagę czeską spółkę Škoda Transportation, jednak 2 marca wyłączność na dalszy udział w negocjacjach otrzymał PFR. Państwowy fundusz ma dokapitalizować spółkę kwotą 300 mln złotych (z czego 200 mln złotych zostanie przeznaczone na spłatę wspomnianego kredytu) i stać się jej akcjonariuszem.

Ze względu na to, że Pesa cieszy się uznaniem również na rynkach zagranicznych, do jej dokapitalizowania chętni byli także prywatni inwestorzy z innych krajów – wspominano między innymi o hiszpańskiej spółce Construcciones y Auxiliar de Ferrocarriles, a do niedawna z PFR-em rywalizowała wspomniana Škoda Transportation. Z uwagi na to, że szczegóły negocjacji nie są znane, trudno stwierdzić, co bezpośrednio zadecydowało o wyborze państwowego inwestora. Faktem pozostaje jednak to, że Pesa mogła bez trudu znaleźć inwestora prywatnego.

Biorąc pod uwagę kwotę dokapitalizowania, może stwierdzić, że prawdopodobnie PFR nie będzie miał większościowego udziału w Pesie (choć z pewnością będzie to udział znaczący). Niemniej możliwy jest scenariusz, że pod egidą państwowego PFR-u w najbliższym czasie dojdzie do konsolidacji polskich producentów taboru: Agencja Rozwoju Przemysłu S.A., należąca do Grupy PFR, jest właścicielem Cegielskiego – Fabryki Pojazdów Szynowych. Z kolei drugi obok Pesy duży prywatny producent działający w tej branży, nowosądecki Newag ogłosił w listopadzie ubiegłego roku, że prowadzi rozmowy z PFR-em w sprawie zaangażowania państwowego funduszu. Z tego powodu zachodzi niestety obawa, że w ramach „budowy narodowych czempionów”, jak określa się będące źródłem gospodarczych problemów państwowe molochy, rząd postanowi objąć pieczę nad połączeniem prywatnych producentów, by następnie wywierać wpływ na ich strategię i bieżące działania. Wśród flagowych projektów państwowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wymieniona jest bowiem Luxtorpeda 2.0. Rząd pragnie „stymulować rozwój technologii i produkcji polskich pojazdów szynowych, ze szczególnym uwzględnieniem pojazdów transportu pasażerskiego”.

Należy sobie tutaj zadać pytanie o zasadność całego przedsięwzięcia. Oczywiście w ramach rynku prywatne firmy decydują się na fuzje lub przejęcia, jednak czynią to kierując się rachunkiem ekonomicznym. Państwo i jego agencje kierują się rachunkiem politycznym – ważna dla nich jest nie potencjalna opłacalność, lecz polityczna atrakcyjność projektu. Istotnie zwiększa to ryzyko niepowodzenia, tym bardziej, że ewentualne koszty błędnych decyzji można zawsze przerzucić na podatnika.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Pociąg do nacjonalizacji pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pociag-do-nacjonalizacji/feed/ 0
Greckie wierzenia polskich populistów i hejterów https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/greckie-wierzenia-polskich-populistow-i-hejterow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/greckie-wierzenia-polskich-populistow-i-hejterow/#respond Mon, 09 Jan 2017 06:00:39 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4650 Do repertuaru greckich sloganów należy „chłodzenie” gospodarki czyli czynienie jej zła. To wyzwisko było używane przez populistów w polskim Sejmie przeciw próbom ograniczania deficytu budżetu i długu publicznego. Dobrze to pamiętam. „Chłodzenie” ciągłe się pojawia w głupich czy wrogich wypowiedziach. U najbardziej bezmyślnych (lub zaprzedanych PiS) propagandzistów „chłodzenie” jest złem, bo kojarzy się z nieprzyjemnym […]

Artykuł Greckie wierzenia polskich populistów i hejterów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Do repertuaru greckich sloganów należy „chłodzenie” gospodarki czyli czynienie jej zła. To wyzwisko było używane przez populistów w polskim Sejmie przeciw próbom ograniczania deficytu budżetu i długu publicznego. Dobrze to pamiętam. „Chłodzenie” ciągłe się pojawia w głupich czy wrogich wypowiedziach.

U najbardziej bezmyślnych (lub zaprzedanych PiS) propagandzistów „chłodzenie” jest złem, bo kojarzy się z nieprzyjemnym doznaniem termicznym. Natomiast „pobudzanie” gospodarki, czyli jej grzanie jest dobre, bo wywołuje przyjemne termiczne skojarzenia.

Bardziej wyrafinowani, choć też bezmyślni wrogowie „chłodzenia” zakładają głupio i szkodliwie, że bez wzrostu wydatków budżetu gospodarka nie jest w stanie się rozwijać. Forsują więc ten wzrost, nie bacząc na deficyt budżetu i dług publiczny. Klepią więc greckie wierzenia, które doprowadziły Grecję do katastrofy.

Należy odróżniać wzrost makroekonomicznie chorobliwy od zdrowego. Temu pierwszemu towarzyszy rosnący dług, co prędzej czy później kończy się załamaniem gospodarki. Dlatego trzeba działać na czas, ograniczając wydatki i – w efekcie – wzrost długu, co populiści i hejterzy nazywają „chłodzeniem” gospodarki. Zdrowy makroekonomicznie wzrost nie prowadzi do niebezpiecznej kumulacji długu.

Pod rządami PiS nasilił się chorobliwy charakter wzrostu naszej gospodarki. Na dodatek, również wskutek tych rządów, wzrost polskiej gospodarki słabnie, co przyspiesza nasz marsz po trajektorii chorobliwego wzrostu.

Inny popularny i ogłupiający slogan to „pułapka średniego rozwoju”. Ogłupiający, bo sugeruje on, że w samym fakcie osiągnięcia średniego dochodu na głowę, tkwią bariery dalszego wzrostu gospodarki. Nie dziwię się, że M. Morawiecki (choć nie tylko on) często używa tego sloganu. Tymczasem, to przy każdym poziomie dochodu na mieszkańca – niskim, średnim, wysokim – jedne kraje się rozwijają szybciej, inne wolniej, a jeszcze inne się cofają. Oczywiście kraje już bogate nie mogą się tak szybko rozwijać, jak kraje biedne, jeśli tylko te biedne kraje mają system umożliwiający stabilność gospodarki i rozwój prywatnej przedsiębiorczości. To, czy dany kraj, przy dowolnym wyjściowym poziomie rozwoju – dalej się rozwija – zależy od ustroju polityczno-gospodarczego tego kraju i polityki ekip rządzących.

Tak na przykład Grecja i Irlandia miały niegdyś podobny poziom życia, a teraz Irlandia jest o wiele zamożniejsza, niż Grecja, bo w Grecji przez lata dominował z natury upolityczniony populizm. Podobnie Polska i Ukraina były w 1989 roku na podobnym poziomie rozwoju, a teraz Polska jest o wiele zamożniejsza od Ukrainy, bo wcześniej ustabilizowała gospodarkę i wprowadziła radykalne rynkowe reformy, zdecydowanie ograniczające władzę polityków i urzędników w gospodarce. Ukraina robi to z opóźnieniem.

To nie średni poziom rozwoju wpędzi nas w pułapkę, a polityka PiS-u, włącznie z tzw. planem Morawieckiego, która rozdyma interwencję polityków i podporządkowanych im urzędników, pogarszając warunki dla inwestycji oraz podmywa stabilność finansów naszego państwa.

Share

Artykuł Greckie wierzenia polskich populistów i hejterów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/greckie-wierzenia-polskich-populistow-i-hejterow/feed/ 0
Polityka rynku pracy czy polityka niepewności? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polityka-rynku-pracy-czy-polityka-niepewnosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polityka-rynku-pracy-czy-polityka-niepewnosci/#respond Sun, 30 Oct 2016 18:10:11 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4484 Wiele z 1,3 mln osób pracujących na umowach cywilnoprawnych boi się, że straci na wprowadzeniu „jednolitego podatku” – szykowanego na wprowadzenie w 2018 roku projektu PiS, który spośród działań rządu może wywrzeć największy wpływ na rynek pracy. Mimo tych obaw rządzący uparcie nie ujawniają szczegółów reformy, które dotyczyłyby kwestii umów cywilnoprawnych. Niepewności w rok po […]

Artykuł Polityka rynku pracy czy polityka niepewności? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Wiele z 1,3 mln osób pracujących na umowach cywilnoprawnych boi się, że straci na wprowadzeniu „jednolitego podatku” – szykowanego na wprowadzenie w 2018 roku projektu PiS, który spośród działań rządu może wywrzeć największy wpływ na rynek pracy. Mimo tych obaw rządzący uparcie nie ujawniają szczegółów reformy, które dotyczyłyby kwestii umów cywilnoprawnych. Niepewności w rok po objęciu władzy przez rząd Beaty Szydło dotyczą także innych propozycji PiS w obszarze rynku pracy: czy rządzący ostatecznie wycofali się z interwencjonistycznego „Narodowego Programu Zatrudnienia”, czy też stanie się on częścią planu Morawieckiego, dopełniając wizji gospodarki sterowanej przez rząd? A co z zapowiadanym rok temu przez minister Elżbietę Rafalską potencjalnie dobrym pomysłem zmian w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy?

Umowy będą rzeczywiście „śmieciowe”?

Wszystkie formy zatrudnienia, w tym działalność gospodarcza, mają zostać objęte jednolitą podatko-składką bez wyjątków – tak można streścić kluczowy zamysł podatkowej reformy PiS, opracowywanej pod kierownictwem ministra Henryka Kowalczyka. O przeznaczonych do zlikwidowania „wyjątkach” mówi się w mediach głównie w kontekście opodatkowania najwyżej zarabiających, którzy np. obecnie nie muszą płacić składki na ZUS od dochodów przewyższających 30-krotność miesięcznej średniej krajowej. Ograniczenie debaty do preferencji dla najbogatszych jest jednak szkodliwe, bo pomija fakt, że planowane przez PiS ujednolicenie obciążeń podatkowych może być dotkliwe dla osób o relatywnie niskich zarobkach. Chodzi o kwestię umów zleceń i umów o dzieło: tych pierwszych kontraktów składki w ogóle nie dotyczą, a tych drugich także, jeżeli na ich podstawie pracują osoby uczące się do 26. roku życia. Według raportu OECD Taxing Wages 2016[1] klin podatkowy w Polsce wynosił w 2015 roku średnio 34,7 proc. Należy zatem założyć, że reforma PiS, jeżeli taki jest jej zamiar, doprowadzi do zastąpienia – w przypadku umów o dzieło i „studenckich” umów zleceń – podatku PIT na poziomie 10-15 proc. wynagrodzenia brutto przez podatko-składkę o wysokości co najmniej 30 proc. wynagrodzenia brutto. Co oczywiście będzie oznaczało zubożenie osób pracujących na takich umowach, szczególnie odczuwalne u tych, którzy otrzymują relatywnie niską płacę. Osobie zarabiającej na podstawie umowy o dzieło 2000 zł brutto będzie zostawało w kieszeni nie 1800 zł, ale 1400 zł, czyli o 400 zł mniej niż dzisiaj. To właśnie przez to umowy cywilnoprawne rzeczywiście staną się „śmieciowe”, ponieważ nie będą wtedy pozwalały na godne życie. Ryzyko zubożenia dotyczy zarówno „wolnych strzelców”, pracujących na umowie o dzieło z własnego wyboru, jak i osób, które zgodnie z prawem powinny mieć klasyczną umowę o pracę (zapewne wielu osobom z tej drugiej grupy, choćby studentom, także nie podobałoby się odebranie im części domowego budżetu za sprawą oskładkowania ich umów cywilnoprawnych).

Choć dane GUS pozwalają twierdzić, że osób, które pracują wyłącznie lub przede wszystkim na podstawie umowy o dzieło jest w Polsce około 240 tysięcy[2], to PiS – mimo dotychczasowego ujawnienia dość wielu szczegółów na temat konstrukcji jednolitego podatku – nadal milczy na temat tej podstawowej kwestii: czy umowy o dzieło oraz nieoskładkowana część umów zleceń będą objęte jednolitą podatko-składką, która najprawdopodobniej nie będzie mniejsza niż 30 proc., a jeżeli tak, to czy wprowadzone zostaną jakieś mechanizmy chroniące osoby o najniższych zarobkach (obejmujących np. wspomniane 2000 zł brutto i mniej) przed zubożeniem na skutek oskładkowania ich umów o dzieło i zleceń. Czarny humor podpowiada, że zapytany o taki „mechanizm” rząd może odpowiedzieć: „przecież jest program 500+…” (który, przypomnijmy, polega na wypłacaniu przez rząd z portfeli podatników 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko bez kryteriów dochodowych, a także na pierwsze dziecko w przypadku dochodu nieprzekraczającego 800 zł na osobę w rodzinie). Jeżeli przepowiednia o takiej reakcji rządu się spełni, przydadzą się dwa komentarze. Po pierwsze, wtedy jak na dłoni będzie widać, że rząd – zamiast zostawiać obywatelom jak najwięcej zarobionych przez nich pieniędzy – nieudolnie rozwiązuje przez redystrybucję problemy, które sam wykreował. Po drugie, „zasypywanie” ubóstwa powstałego na skutek oskładkowania umów cywilnoprawnych poprzez sugerowanie ofiarom oskładkowania, aby skorzystały z programu 500+, będzie także natrętnym promowaniem przez rząd stylu życia opartego na wczesnym założeniu rodziny i posiadaniu jak największej liczby dzieci w miejsce szacunku dla indywidualnej decyzji, czy wybrać życie samotne, czy rodzinne oraz kiedy założyć rodzinę. Chcesz odzyskać pieniądze stracone na oskładkowaniu twojej umowy o dzieło – miej dzieci. To na razie oczywiście tylko czarne scenariusze…

Szkodliwy „Narodowy Program Zatrudnienia”

Niepewności dotyczą również spraw innych niż losy wynagrodzeń z umów cywilnoprawnych. Przykładem niech będzie „Narodowy Program Zatrudnienia” – plan, który obok stawki godzinowej 12 zł na zleceniach – stanowił w kampanii wyborczej 2015 roku jedyną konkretną propozycję PiS w obszarze polityki rynku pracy. Propozycję, trzeba dodać, bardzo szkodliwą, ponieważ zgodnie z nią zatrudnienie w małych („zdegradowanych”) miejscowościach dotkniętych wysokim bezrobociem miałoby rosnąć nie dzięki zmianom systemowym, takim jak trwałe obniżenie podatków dla firm i pracowników czy sensowne zmiany w polityce mieszkaniowej, ale za sprawą istniejących jedynie przez jakiś czas rządowych subsydiów (a zatem prawdopodobne, jak pokazuje przykład hiszpańskiego „Planu E”, byłyby zwolnienia pracowników wraz z końcem trwania subsydiów). Być może jednak to właśnie tymczasowe subsydiowanie zatrudnienia na terenach gorzej rozwiniętych jest uznawane przez PiS za „zmiany systemowe”? Dokładniej rzecz ujmując, Narodowy Program Zatrudnienia miałby opierać się głównie na czasowym dofinansowaniu miejsc pracy z budżetu państwa, jeżeli przedsiębiorca zgodziłby zatrudnić się młodego absolwenta na okres dwóch lub trzech lat (w zależności od rodzaju rozwiązania)[3]. Politycy PiS proponują przedsiębiorcy „odliczenie od podstawy opodatkowania [CIT] kwoty stanowiącej równowartość jednego miejsca pracy” (dla „młodych pracowników”), „preferencje podatkowe dla osób zatrudniających absolwentów szkół” „zwrot zapłaconego podatku [CIT] dla przedsiębiorców zatrudniających absolwentów”… Interesująco może brzmieć pomysł obniżenia składek na ZUS: według raportu „Taxing Wages 2016” w 2015 roku składki płacone przez pracownika były w Polsce trzecie najwyższe w OECD, po Słowenii i Niemczech, i wynosiły 15,3 proc. płacy brutto. Jednak okazuje się, że PiS chce obniżać składki tylko przez rok i tylko dla przedsiębiorcy („Jeżeli pracodawca utworzy co najmniej dwa nowe miejsca pracy na terenie gminy zdegradowanej ekonomicznie i zatrudni dwóch młodych pracowników w pełnym wymiarze czasu pracy przez okres pierwszych dwunastu miesięcy, ulega zmniejszeniu o połowę wysokość składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe w części finansowanej przez tego pracodawcę, jako płatnika”). Przy okazji znowu widzimy wzmiankę o „młodych”. Program ma także punkt pt. „wsparcie mieszkańców małych miast i wsi oraz gmin zdegradowanych ekonomicznie” (niezależnie od wieku), ale z opisu tego wsparcia wynika, że chodzi w nim po prostu o program 500+.

Zatem oprócz szkodliwej tymczasowości i niesystemowości proponowanych rozwiązań, w NPZ mamy także do czynienia z projektem ukierunkowanym na pomoc słynnemu „młodemu absolwentowi” (w domyśle: 5-letnich studiów wyższych), co nie tylko wyklucza bezrobotnych w innym wieku (30, 40, 50-letnich), ale także – niekoniecznie ustawowo, ale poprzez niepisane preferencje – ogranicza pomoc dla tych młodych, którzy nie są absolwentami uczelni wyższych, lecz zakończyli swoją edukację na szkole zawodowej, technikum, liceum bądź kursie policealnym. Poważna wada proponowanego przez PiS Narodowego Programu Zatrudnienia polega więc na przyczynianiu się do utrzymywania typowego dla Polski ogólnospołecznego przekonania, że obowiązkiem każdego młodego człowieka jest pójście na studia uniwersyteckie (a następnie skorzystanie z pomocy państwa). Podobne wady co PiS-owskiemu NPZ można zarzucić także przyjętemu w 2015 roku za czasów koalicji PO-PSL programowi „Pierwsza praca”, której pomysłodawcą był prezydent Bronisław Komorowski (program opiera się na rocznym refundowaniu minimalnego wynagrodzenia tym pracodawcom, którzy zdecydują się zatrudnić osobę do 30. roku życia na dwa lata, oczywiście na umowę o pracę – dotyczy to rzecz jasna ograniczonej liczby 100 tys. osób). Trudno nie zauważyć, że lepiej od NPZ i „Pierwszej pracy” problem bezrobocia rozwiązałyby trwałe zachęty do pracy i zatrudniania, obejmujące wszystkich pracowników niezależnie od wieku i wykształcenia (jak na przykład proponowane przez FOR zwiększenie kwoty wolnej od podatku na umowie o pracę z 112 zł miesięcznie do np. 20 proc. wynagrodzenia brutto) albo chociaż nieograniczone do konkretnych „programów” zmiany skierowane do grup ogólniejszych niż „młodzi absolwenci” (jak np. zamiana studenckiego zwolnienia ze składek na ZUS przy zleceniach na znaczne obniżenie tych składek w przypadku zatrudnienia wszystkich osób do 30. roku życia). Na szczęście jednak Narodowy Program Zatrudnienia zdaje się być pomysłem porzuconym – jesienią 2015 roku premier Beata Szydło nie wspomniała o nim nawet w swoim exposé. Na stronach rządowych instytucji takich jak Ministerstwo Pracy nie widać też, aby trwały jakiekolwiek prace nad NPZ.

Istnieje jednak ryzyko, że „Narodowy Program Zatrudnienia” powróci do nas jako np. element „Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” (już samo to zdanie unaocznia skalę rządowego interwencjonizmu). Tak zwany plan Morawieckiego[4] zakłada przecież aktywną rządową walkę z m.in. „pułapką średniego dochodu” oraz „niewykorzystanym potencjałem rozwojowym licznych mniejszych ośrodków miejskich i obszarów wiejskich”, więc dlaczego Narodowy Program Zatrudnienia nie miałby zostać do niego włączony? Wtedy w całej swej karykaturalności ujawni się rządowe sterowanie gospodarką: z jednej strony rząd będzie usiłował pobudzić gospodarkę poprzez legislacyjne i finansowe wspieranie wybranych przez siebie branż (wspomnianych w planie Morawieckiego), a z drugiej strony będzie dofinansowywał zatrudnienie w tych branżach nowych pracowników za pomocą Narodowego Programu Zatrudnienia. Już na etapie tych rozważań widzimy, że branże wspierane przez plan ministra Mateusza Morawieckiego mogą być trudne do pogodzenia z obszarami „zdegradowanymi ekonomicznie”, które mają być przedmiotem wsparcia NPZ, co przemawia po prostu za tym, żeby dać sobie spokój z tworzeniem rządowych programów nakierowanych na konkretne branże i obszary terytorialne.

Warto zmienić ustawę o urzędach pracy

Wartym rozwijania pomysłem jest jednak zapowiedziana w listopadzie 2015 roku przez minister pracy Elżbietę Rafalską krytyczna ewaluacja i ewentualna rewizja ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, znowelizowanej wiosną 2014 roku przez ekipę PO-PSL. „Musimy dokonać oceny ustawy o promocji rynku pracy i instytucjach rynku pracy, bo myślę, że nie do końca spełniła ona oczekiwania, chociaż jej okres funkcjonowania nie jest zbyt długi. Trzeba się wielu sprawom uważnie przyjrzeć, a tam gdzie mamy już rozwiązania ustawowe, myślę, że nad tymi rozwiązaniami będziemy jeszcze pracować”[5] – mówiła Rafalska niedługo po zostaniu szefem resortu pracy. Nowela, mimo słusznych założeń, wprowadziła niedopracowany podział bezrobotnych na trzy grupy, który w obecnej formie znacznie ogranicza dostęp do form wsparcia osobom najmniej i najbardziej oddalonym od rynku pracy. Przykładowo, osoby z grupy numer trzy, czyli „najbardziej oddalonych od rynku pracy”, formalnie nie mają możliwości skorzystania z dotacji na założenie działalności gospodarczej, na przykład tych oferowanych przez Unię Europejską. Zgodnie z analizą FOR opublikowaną jeszcze w 2014 roku podczas wprowadzania reformy polityki rynku pracy[6], przyjęty wówczas system zachęt oparty na subsydiowaniu wybranych grup bezrobotnych i ich pracodawców (np. bon stażowy, bon szkoleniowy, bon na zasiedlenie, roczne zwolnienie pracodawcy ze składek za zatrudnienie osoby młodej) powinien zostać zastąpiony przez rozwiązania bardziej systemowe, jak „rozszerzenie zwolnienia ze składek także na kolejną pracę osoby bezrobotnej do 30. roku życia oraz na zatrudnienie osoby powyżej 30. roku życia, która była długotrwale bezrobotna (np. przez 3 lata)”. Pomysł ulepszenia ustawy o promocji rynku pracy ugrzązł jednak wśród bardziej medialnych i niekoniecznie słusznych pomysłów rządu. A szkoda, ponieważ dokonane w niej zmiany – pod warunkiem ich sensownego charakteru – mogłyby pomóc wielu bezrobotnym w trwałym powrocie na rynek pracy. Owszem, szykowana jest obecnie zmiana ustawy o promocji zatrudnienia, ale w zupełnie innym kontekście – chodzi o dopasowanie jej do przepisów umożliwiających podejmowanie pracy przez cudzoziemców.

Już w listopadzie jedna niepewność powinna zostać rozwiana: ta dotycząca losów umów cywilnoprawnych. Miejmy nadzieję, że osoby o relatywnie niskich zarobkach, pracujące na podstawie umów o dzieło czy też na zwolnionych ze składek umowach zleceniach, nie dowiedzą się wówczas, że stracą około 300 zł miesięcznie.

 

Jako element ilustracji artykułu wykorzystałam grafikę autorstwa Uli Lukierskiej (https://www.krytykapolityczna.pl/wydarzenia/prekariat-nowa-klasa-niebezpieczna).

 


[1] https://www.oecd.org/ctp/tax-policy/taxing-wages-20725124.htm (dostęp 30.10.2016 r.). Podana wartość klinu podatkowego (34,7 proc.) dotyczy osoby samotnej.

[2] Według GUS w 2014 roku osób pracujących wyłącznie na umowach cywilnoprawnych bądź na podstawie samozatrudnienia pracowało w Polsce 2,4 mln (GUS, „Wybrane zagadnienia rynku pracy”, 10.12.2015 r.). Z kolei według opublikowanego przez GUS 27.01.2016 r. badania „Pracujący w nietypowych formach zatrudnienia” 9,9 proc. badanych osób (zarówno pracujących na podstawie umów cywilnoprawnych, jak i osób samozatrudnionych) pracowało głównie na podstawie umowy o dzieło – w przybliżeniu zatem osoby pracujące przede wszystkim na umowie o dzieło to około 10 proc. wszystkich „nietypowych” pracowników, czyli 240 tys. w całej Polsce.

[3] https://wybierzpis.org.pl/media/download/ae66e0fa82971ff43b1d1a31a5ebd39df796e04d.pdf (dostęp 30.10.2016 r.).

[4] Ministerstwo Rozwoju, „Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju – prezentacja”, 16.02.2016 r., https://www.mr.gov.pl/media/14840/Plan_na_rzecz_Odpowiedzialnego_Rozwoju_prezentacja.pdf, s. 2 i 11.

[5] https://www.parlamentarny.pl/spoleczenstwo/elzbieta-rafalska-ocenimy-ustawe-o-promocji-rynku-pracy-i-instytucjach-rynku-pracy-nie-do-konca-spelnia-oczekiwania,2163.html (dostęp 30.10.2016 r.).

[6] Anna Czepiel, „Reforma polityki rynku pracy jest dobra, ale wymaga poprawek”, Komunikat FOR nr 50, 8.04.2014 r., https://www.for.org.pl/pl/a/2996,FOR-popiera-nr-50-Reforma-polityki-rynku-pracy-jest-dobra-ale-wymaga-poprawek.

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Polityka rynku pracy czy polityka niepewności? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polityka-rynku-pracy-czy-polityka-niepewnosci/feed/ 0
185 inwestycji – według Ministerstwa Rozwoju efekt #PlanRozwojuPL https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/185-inwestycji-wedlug-ministerstwa-rozwoju-efekt-planrozwojupl/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/185-inwestycji-wedlug-ministerstwa-rozwoju-efekt-planrozwojupl/#respond Thu, 27 Oct 2016 09:14:58 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4448 Na początku października Ministerstwo Rozwoju pochwaliło się w mediach społecznościowych swoimi osiągnięciami. Umieścili m.in. taki obrazek: Zdziwiło mnie, że Ministerstwo pochwaliło się w sieci kolorowymi obrazkami (GIF-ami), a nie pokazało równolegle danych źródłowych. Stąd od razu złożyłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Wnioskowałem o udostępnienie następujących informacji: 1. Listy wszystkich 185 projektów inwestycyjnych zrealizowanych w […]

Artykuł 185 inwestycji – według Ministerstwa Rozwoju efekt #PlanRozwojuPL pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Na początku października Ministerstwo Rozwoju pochwaliło się w mediach społecznościowych swoimi osiągnięciami. Umieścili m.in. taki obrazek:

Zdziwiło mnie, że Ministerstwo pochwaliło się w sieci kolorowymi obrazkami (GIF-ami), a nie pokazało równolegle danych źródłowych. Stąd od razu złożyłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Wnioskowałem o udostępnienie następujących informacji:

1. Listy wszystkich 185 projektów inwestycyjnych zrealizowanych w ramach projektu Ministerstwa Rozwoju nazwanego #PlanRozowjuPL.

2. Informacji, które z ww. inwestycji wygenerują 12 tys. miejsc pracy (z wyszczególnieniem liczby miejsc pracy, które wygenerują konkretne projekty inwestycyjne)?

3. Informacji o dacie rozpoczęcia i dacie zakończenia realizacji ww. projektów inwestycyjnych?

4. Listy „93 polskich inwestycji, o wartości 1,8 mld zł” zrealizowanych w ramach projektu Ministerstwa Rozwoju nazwanego #PlanRozwojuPL.

5. Informacji o wartości każdej z ww. inwestycji?

6. Informacji o dacie rozpoczęcia i dacie zakończenia realizacji ww. „polskich inwestycji o wartości 1,8 mld zł”?

Pierwsze efekty realizacji #PlanRozwojuPL to oczywiście nie są inwestycje zrealizowane (zakończone), ale inwestycje, których realizacja rozpoczęła się w okresie od 16 listopada 2015 r. do początku października 2016 r. Dzięki mojej interwencji każdy może zapoznać się z tą listą zapoznać.

Ciekawe ile z tych inwestycji jest zasługą działalności Ministra Rozwoju i rządu PiS w ramach #PlanRozwojuPL? Czy liczba te bez #PlanRozwojuPL byłaby większa, mniejsza, czy może taka sama? Dzięki temu, że mamy dostępną listę, a nie tylko obrazki z nośnymi hasłami, można to przeanalizować. Ponadto zdaniem Ministerstwa Rozwoju ponad 40% ze 185 inwestycji ma charakter innowacyjny”. Pytanie jakie jest kryterium innowacyjności stosowane przez Ministerstwo i które z projektów z udostępnionej listy są tymi projektami innowacyjnymi?

Warto podkreślić, że inwestycje o których tutaj mowa „dotyczą projektów, które otrzymały w 2016 r. zezwolenie na działalność w Specjalnych Strefach Ekonomicznych lub tych, gdzie zakończył się proces obsługi planowanych inwestycji przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych” (zobacz treść odpowiedzi z Ministerstwa Rozwoju). Dlatego też Ministerstwo Rozwoju nie było w stanie odpowiedzieć na moje pytanie dotyczące dat zakończenia tych projektów.

Jesteście ciekawi co to za inwestycje w ramach #PlanRozwojuPL?

Tutaj do pobrania lista wszystkich 185 inwestycji, wraz z deklarowaną liczbą nowych miejsc pracy jakie mają stworzyć.

Tutaj z kolei do pobrania lista inwestycji polskich (to 93 inwestycje z tych 185 z listy powyżej), wraz z liczbą miejsc pracy jakie mają stworzyć oraz nakładami inwestycyjnymi w mln zł.

#PlanRozwojuPL i osiągnięcia wicepremiera M.Morawieckiego oceniajmy na podstawie danych i faktycznych osiągnięć, a nie obrazków i GIF-ów wrzucanych przez Ministerstwo Rozwoju do sieci. Mam nadzieję, że udostępnienie tych list to ułatwi. Szkoda, że takich rzeczy nie udostępnia samo z siebie Ministerstwo Rozwoju, już w momencie publikowania atrakcyjnych treści graficznych w Internecie.

Share

Artykuł 185 inwestycji – według Ministerstwa Rozwoju efekt #PlanRozwojuPL pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/185-inwestycji-wedlug-ministerstwa-rozwoju-efekt-planrozwojupl/feed/ 0
Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/#respond Mon, 19 Sep 2016 06:00:48 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4339 Unijne analizy i rezolucje dotyczące Polski powinny mówić nie tylko o zagrożeniach dla praworządności, ale także o niebezpieczeństwach gospodarczych, związanych z brakiem zgodności interwencjonistycznej polityki polskiego rządu z fundamentalnymi zasadami ekonomicznymi Unii Europejskiej. Co więcej, w pewnych przypadkach powody do sprzeciwu wobec interwencjonizmu polskiego rządu mają nawet socjaldemokraci i zieloni! Ograniczenie praworządności w Polsce było jednym z […]

Artykuł Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Unijne analizy i rezolucje dotyczące Polski powinny mówić nie tylko o zagrożeniach dla praworządności, ale także o niebezpieczeństwach gospodarczych, związanych z brakiem zgodności interwencjonistycznej polityki polskiego rządu z fundamentalnymi zasadami ekonomicznymi Unii Europejskiej. Co więcej, w pewnych przypadkach powody do sprzeciwu wobec interwencjonizmu polskiego rządu mają nawet socjaldemokraci i zieloni!

Ograniczenie praworządności w Polsce było jednym z tematów posiedzenia Parlamentu Europejskiego w dniach 12-15 września 2016 r. W środę 14 września europarlamentarzyści przyjęli projekt rezolucji popierany przez wszystkie najważniejsze frakcje: Europejską Partię Ludową, Socjalistów i Demokratów oraz Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy. Rezolucja[1] wyraża zaniepokojenie różnymi zmianami w Polsce, dokonywanymi przez rząd Beaty Szydło oraz przez Sejm, w którym większość ma Prawo i Sprawiedliwość. Tym razem europosłowie krytykują nie tylko brak zażegnania „paraliżu Trybunału Konstytucyjnego”, ale także szereg innych zjawisk: „upolitycznienie polskiej administracji”, ograniczenie „przedstawiania niezależnych, bezstronnych i dokładnych treści” przez ustawę o mediach publicznych, jak również zmiany w ustawach o bezpieczeństwie, które „niewspółmiernie ingerują w prawo do prywatności”.

Wśród tych słusznych obaw nie znajduje się jednak niestety żadne odniesienie do prowadzonej przez PiS ryzykownej polityki gospodarczej, która zajmuje przecież istotne miejsce w katalogu zagrożeń płynących z działań obecnego rządu, a co ważne – jest jednocześnie sprzeczna z promowanymi przez UE ekonomicznymi fundamentami, takimi jak zakaz pomocy publicznej, stabilne finanse państwa oraz realizacja różnorodnych – a nie zawężonych – celów z unijnych funduszy strukturalnych. Podobnie jak europosłowie krytykują „upolitycznienie polskiej administracji”, tak samo powinni krytykować „upolitycznienie polskiej gospodarki”.

Przykładem takiego, niezgodnego z unijnymi zasadami, upolitycznienia gospodarki jest interwencjonistyczny plan Morawieckiego. Opiera się on przede wszystkim na idei wspierania przez państwo dużych firm, aby stawały się one „narodowymi championami”. Według planu to nie producenci i konsumenci, lecz państwo będzie decydować o tym, w jakim regionie kraju które gałęzie gospodarki mają się prężnie rozwijać, np. Podkarpacie ma zasłynąć z konstruowania dronów. Można także przypuszczać, że to właśnie te faworyzowane przez państwo firmy będą miały w ramach planu ułatwiony dostęp do funduszy unijnych, ponieważ koncepcja Morawieckiego zakłada, że „Inwestycje [z funduszy unijnych] zostaną podporządkowane celom Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Na całą „Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” w latach 2016-2020 polski rząd planuje przeznaczyć z budżetu państwa 530 mld zł (dla porównania: roczne dochody budżetu państwa prognozowane na 2017 r. to 324 mld zł[2]).

Po planie Morawieckiego widać, że instytucje Unii Europejskiej – nie tylko Parlament Europejski w przyszłości, ale także np. Komisja Europejska w ramach badań w zakresie tzw. procedury nierównowag makroekonomicznych – mogą skrytykować Polskę za trzy rzeczy stojące w sprzeczności z unijnymi wartościami dotyczącymi gospodarki.

Po pierwsze, UE zdecydowanie sprzeciwia się udzielaniu przez instytucje publiczne pomocy przedsiębiorstwom. Zakaz udzielania pomocy publicznej widnieje we wspólnotowym prawie już od Traktatu Rzymskiego z 1958 roku, a podstawą wprowadzenia tego przepisu była idea sprzeciwu wobec faworyzowania firm przez państwo niezależnie od przyświecającego państwu celu takiej interwencji[3]. „Wszelka pomoc przyznawana przez Państwo Członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym” – czytamy obecnie w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (art. 107). Przykładem wyegzekwowania tego zapisu jest nakazanie węgierskim liniom lotniczym Malév zwrócenia 30,7 mld forintów państwowych dokapitalizowań, których tamtejsi urzędnicy (za rządów Bajnaia i Orbána) w ramach „wsparcia” udzielili temu przedsiębiorstwu[4]. Tymczasem w planie Morawieckiego słowo „wsparcie” pojawia się 404 razy[5]. Takie skupienie na „wsparciu” dla firm, zwłaszcza dużych, które mają stać się narodowymi – w domyśle: państwowymi – championami, powinno zapalić u Komisji czy europosłów alarmową lampkę, że polski plan prorozwojowy będzie opierał się w jakiejś części na pomocy publicznej.

Po drugie, Unia Europejska – widząc szkodliwość wysokiego deficytu i długu dla całej gospodarki i indywidualnych osób – promuje stabilne finanse publiczne, co na poziomie traktatowym znalazło swoje odzwierciedlenie w nakazie utrzymywania deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych na poziomie maksymalnie 3 proc. PKB pod groźbą rozpoczęcia procedury nadmiernego deficytu przez Radę UE. Tymczasem w Polsce nie tylko plan Morawieckiego, ale także – przed czym ostrzega Unia[6] – warty ok. 20 mld zł rocznie program 500 zł na dziecko oraz planowana obniżka wieku emerytalnego mogą łatwo zburzyć stabilność finansów publicznych, do czego dochodzi jeszcze wyrażane przez polski rząd lekceważenie zasadności istnienia unijnych limitów fiskalnych (na przykład, jak uspokajał wicepremier Morawiecki, zapominając o wzroście bezrobocia młodych w Polsce z 17,2 proc. w 2008 r. do 25,8 proc. w 2011 r.[7]: „Przypomnę, że 5 lat temu deficyt był 8 proc., a potem 7 proc. i nic się strasznego nie stało”[8]…). Dlatego widząc, że polskie władze otwarcie negują istotne dla polityki UE powiązanie wysokiego deficytu ze złą sytuacją gospodarczą, eurodeputowani powinni byli się do tego odnieść w rezolucji poświęconej Polsce. To, że prognozowany przez rząd Szydło na 2017 rok deficyt sektora general government wynosi 2,9 proc. PKB, a nie 3 proc., wydaje się być tylko kwestią kreatywnej księgowości (UE prognozuje Polsce na 2017 r. 3,1 proc. deficytu). Jednak w roku 2018 przy takim rozwoju państwowego interwencjonizmu trudno będzie ukryć to, że mamy np. 3,4 proc. PKB deficytu; musielibyśmy jak Grecja fałszować statystyki. Skoro taka praktyka Grecji budziła ostrą krytykę Unii Europejskiej, tym bardziej Wspólnota powinna teraz wyprzedzająco ostrzegać Polskę przed powtórzeniem się takiego scenariusza.

Po trzecie, wygłoszona przez polski rząd zapowiedź podporządkowania wydawania środków unijnych pod cele państwowego planu, w którym w dodatku rządzący bardzo dokładnie wybrali priorytetowe według nich gałęzie gospodarki i regiony, oznacza brak uczciwej konkurencji w ubieganiu się przez różne podmioty o pieniądze z Unii Europejskiej. Istnieje ryzyko, że niektóre unijne priorytety o charakterze społecznym, takie jak np. walka z wykluczeniem cyfrowym, unowocześnianie szkół i uniwersytetów czy aktywizacja długotrwale bezrobotnych poprzez szkolenia czy pomoc w rozpoczęciu działalności gospodarczej, nie będą mogły być zrealizowane, ponieważ fundusze i programy – mimo wcześniejszych ustaleń Polski z Komisją Europejską – będą podporządkowane pod nakreślone przez rząd zadania reindustrializacyjne, w tym tworzenie „championów narodowych”. Zagrożenie ograniczenia różnorodności celów wydawania unijnych funduszy powinno w Parlamencie Europejskim budzić zaniepokojenie także tych polityków, którzy mają poglądy socjaldemokratyczne i proekologiczne. Tak samo w Komisji i na posiedzeniach Rady UE.

Dlaczego w słusznej rezolucji Parlamentu Europejskiego o Polsce nie znalazły się akcenty ekonomiczne? Prawdziwe skutki niezgodnego z europejskimi wartościami planu Morawieckiego i innych decyzji ekonomicznych rządu Szydło – czyli wysokie zadłużenie państwa i jego konsekwencje w postaci wzrostu podatków dla „przeciętnych obywateli” oraz utrudnionego dostępu niewspieranych przez rząd firm do finansowania – powinny leżeć na sercu europarlamentarzystom, którzy z zaniepokojeniem przyglądają się sytuacji w Polsce. Tak jednak nie jest, czego przyczyną może być to, że – mimo wolnorynkowych korzeni Unii Europejskiej – w ostatniej dekadzie we Wspólnocie obserwuje się zwrot ku ideom interwencjonistycznym, czego dowodzą programy takie jak „Gwarancje dla Młodzieży”, promujące m.in. subsydiowanie zatrudnienia i fasadową pomoc taką jak zawieranie z bezrobotnym umowy obiecującej aktywizację. Stanowiąca bazę do analizowania sytuacji Polski w przyjętej 14 września rezolucji Karta Praw Podstawowych UE skupia się na prawach socjalnych, a o swobodzie gospodarczej wspomina tylko jednym zdaniem, afirmując zresztą podporządkowanie jej ustawodawstwu i pomijając konieczność zapewnienia swobodzie gospodarczej wolności od nadmiernego ustawodawstwa (art. 16: „Uznaje się wolność prowadzenia działalności gospodarczej zgodnie z prawem Unii oraz ustawodawstwami i praktykami krajowymi”). Martwi to, że nawet osobny projekt rezolucji autorstwa mających wolnorynkowe tendencje Liberałów i Demokratów (ALDE) nie zawierał odniesień do ryzyka wypływającego z ekonomicznej polityki obecnego rządu Polski.

Jednak mimo wszystko odniesienia do zagrożeń gospodarczych, choć bardzo ogólnikowe, znalazły się w rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski w 2013 r. w sprawie łamania praworządności na Węgrzech: europosłowie zwracali uwagę m.in. na to, że „jakiekolwiek przypadki nieposzanowania lub próby osłabienia wspólnych wartości mają negatywny wpływ na cały europejski proces integracji gospodarczej, społecznej i politycznej”[9]. Takie niszczące decyzje gospodarcze to choćby wprowadzenie w 2010 r. przez rząd Orbána ekstra podatku płaconego przez sieci handlowe, który miał szkodzić firmom z innych krajów UE[10], czy też prowadzenie kosztownych, a przy tym nieprzynoszących trwałego zatrudnienia robót publicznych[11]. Nie tylko Parlament, ale także Komisja zareagowała na groźną ekonomicznie politykę rządu Węgier. W 2015 roku europejscy komisarze rozpoczęli śledztwo w sprawie węgierskiego podatku od hipermarketów, w wyniku czego Budapeszt zawiesił tę daninę (podobny wymierzony w zagraniczne sieci podatek, wprowadzony w Polsce od 1 lipca 2016 roku, zdążył już pogorszyć sytuację jednej z polskich sieci sklepów[12]). Konieczne jest, aby instytucje Unii Europejskiej poprzez różne dokumenty i procedury dały Polsce jasny sygnał, że obecna polityka ekonomiczna polskiego rządu jest szkodliwa dla gospodarki, w tym zatrudnienia, a ponadto niezgodna z ekonomicznymi zasadami funkcjonowania Unii.

 


[1] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 14 września 2016 r. w sprawie niedawnych wydarzeń w Polsce i ich wpływu na prawa podstawowe określone w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej, https://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?type=TA&reference=P8-TA-2016-0344&language=PL&ring=B8-2016-0977.

[2] Ministerstwo Finansów, „Rząd przyjął wstępnie projekt ustawy budżetowej na rok 2017”, 25.08.2016 r., https://www.mf.gov.pl/ministerstwo-finansow/wiadomosci/komunikaty/-/asset_publisher/6Wwm/content/rzad-przyjal-wstepnie-projekt-ustawy-budzetowej-na-rok-2017/ (dostęp 13.09.2016 r.).

[3] Ronald Feltkamp, „Some reflections on the structure of the state aid rules in the Treaty of Rome, Competition Policy Newsletter, 2003, nr 1, s. 31, https://ec.europa.eu/competition/publications/cpn/2003_1_29.pdf.

[4] Decyzja Komisji z dnia 9 stycznia 2012 r. w sprawie pomocy państwa przyznanej przez Węgry na rzecz przedsiębiorstwa Malév Magyar Légiközlekedési Zrt., dokument nr C(2011) 9316, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX%3A32013D0150.

[5] Aleksander Łaszek, Rafał Trzeciakowski, Karolina Wąsowska, „Władza w ręce urzędników, czyli rozwój według planu M. Morawieckiego”, Analiza FOR 13/2016, 6.09.2016 r.

[6] European Commission, Spring 2016 Economic Forecast: Poland, https://ec.europa.eu/economy_finance/eu/forecasts/2016_spring/pl_en.pdf.

[7] Eurostat, Unemployment by sex and age – annual average; Age class: less than 25 years, https://ec.europa.eu/eurostat/web/lfs/data/database, dostęp 13.09.2016 r.

[8] PAP, „Wicepremier Morawiecki: wyższy deficyt o pół procenta, to nie tragedia”, Parkiet.com, 27.11.2015 r., https://www.parkiet.com/artykul/1451099.html (dostęp 13.09.2016 r.).

[9] Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 3 lipca 2013 r. w sprawie sytuacji praw podstawowych: standardy i praktyki na Węgrzech, https://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?type=TA&reference=P7-TA-2013-0315&language=PL&ring=A7-2013-0229.

[10] Por. np. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 5 lutego 2014 r. w sprawie C-385/12. W wyroku została przedstawiona sytuacja, w której w wyniku tego, że pewien działający na Węgrzech sklep należy w ramach franczyzy do pewnej austriackiej grupy handlowej, właścicielka sklepu musiała zapłacić podatek według stawki nie przypadającej na obroty jednego sklepu (0,1 proc.), lecz na obroty całej grupy (od 1 do nawet 6 proc.). Węgry zawiesiły podatek w 2015 roku w wyniku rozpoczęcia przez Komisję Europejską śledztwa w sprawie dyskryminacji zagranicznych sieci przez tę daninę (por. np. https://www.propertynews.pl/centra-handlowe/wegry-zawieszaja-podatek-od-obrotow-sieci-handlowych,37746.html).

[11] Mateusz Guzikowski, Aleksandra Ambroży, „W kierunku stagnacji gospodarczej? Polityka fiskalna Węgier rządów V. Orbána (1998-2002, 2010-2014), „Studia Oeconomica Posnaniensia”, 2014, nr 6, s. 180-181.

[12] Piotr Miączyński, Leszek Kostrzewski, „Dyskonty wykończyły Almę, a dobił podatek”, „Gazeta Wyborcza”, 17-18.09.2016 r.

Share

Artykuł Unia powinna skrytykować ryzykowną politykę ekonomiczną polskiego rządu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/unia-musi-skrytykowac-ryzykowna-polityke-ekonomiczna-polskiego-rzadu/feed/ 0
Ograniczenie biurokracji – czy rządzącym uda się zrealizować powtarzany od lat postulat? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ograniczenie-biurokracji-czy-rzadzacym-uda-sie-zrealizowac-powtarzany-od-lat-postulat/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ograniczenie-biurokracji-czy-rzadzacym-uda-sie-zrealizowac-powtarzany-od-lat-postulat/#respond Mon, 25 Jul 2016 06:08:01 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3903 Ponad 100 mln zł – to szacowany koszt, jaki każdego roku ponoszą polscy pracodawcy z powodu ustawowego obowiązku przechowywania akt pracowniczych w formie papierowej przez okres 50 lat od ustania stosunku pracy na potrzeby ustalania wysokości świadczeń wypłacanych przez ZUS i wykorzystania w sporach z zakresu prawa pracy. W innych krajach okres przechowywania dokumentacji pracowniczej przez […]

Artykuł Ograniczenie biurokracji – czy rządzącym uda się zrealizować powtarzany od lat postulat? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: fot. Christian Schnettelker
www.manoftaste.de

Ponad 100 mln zł – to szacowany koszt, jaki każdego roku ponoszą polscy pracodawcy z powodu ustawowego obowiązku przechowywania akt pracowniczych w formie papierowej przez okres 50 lat od ustania stosunku pracy na potrzeby ustalania wysokości świadczeń wypłacanych przez ZUS i wykorzystania w sporach z zakresu prawa pracy. W innych krajach okres przechowywania dokumentacji pracowniczej przez pracodawcę jest znacznie krótszy i np. w Wielkiej Brytanii wynosi 6 lat (zob. wykres na końcu tekstu). Skrócenie tego okresu i umożliwienie elektronizacji akt było postulowane w Polsce już od wielu lat przez organizacje zrzeszające przedsiębiorców (o czym szerzej dalej), a teraz być może wreszcie uda się zrealizować te postulaty.

50-letni okres przechowywania akt to jeden z głównych problemów, z jakimi muszą mierzyć się polskie firmy, wymienionych w tzw. planie Morawieckiego[1]. Rozwiązaniem tych zbędnych utrudnień ma być ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku ze skróceniem okresu przechowywania akt pracowniczych oraz ich elektronizacją, której projekt założeń projektu przedstawiło na początku lipca br. Ministerstwo Rozwoju. Proponowane zmiany zakładają, że obowiązkowy okres przechowywania dokumentacji płacowo-kadrowej zostanie skrócony z 50 do 10 lat, a przedsiębiorcy będą mieć możliwość przechowywania jej w formie elektronicznej.

Chociaż niektóre media straszą katastrofalnymi skutkami odejścia od 50-letniego przechowywania dokumentów pracowniczych[2], to według założeń na wprowadzanych zmianach mają nie ucierpieć pracownicy. Informacje konieczne do uzyskania świadczenia z ZUS i ustalenia jego odpowiedniej wysokości będą zawarte w rozszerzonym świadectwie pracy i zaświadczeniu o wysokości osiąganych zarobków, a dokumenty te będą wydawane pracownikowi po zakończeniu stosunku pracy. Dane zawarte w świadectwie pracy i zaświadczeniu o zarobkach będą przekazywane przez pracodawcę także bezpośrednio do ZUS.

Argumenty zawarte w założeniach projektu potwierdza J. Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan: „To już nie są lata dziewięćdziesiąte. ZUS posiada pełną dokumentację okresów ubezpieczenia. Utrzymywanie 50 lat oznacza w praktyce, że pracownika i pracodawcy już dawno nie będzie na tym świecie, ale dokumenty nadal będą przechowywane. Czas skończyć z taką absurdalną biurokracją”[3].

Drugim ważnym ułatwieniem dla firm ma być fakultatywna możliwość przechowywania akt pracowniczych przy wykorzystaniu dowolnego systemu do tworzenia elektronicznych akt. Struktura systemu będzie umożliwiała wytworzenie akt na podstawie danych z programów, które są powszechnie używane przez przedsiębiorstwa. Projekt umożliwia prowadzenie akt w sposób mieszany – część w postaci papierowej, a część w postaci elektronicznej.

Proponowane rozwiązania będą korzystne dla przedsiębiorców, gdyż skrócenie okresu przechowywania dokumentacji pracowniczej zmniejszy koszty związane z przechowywaniem dokumentacji pracowniczej w wyniku zmniejszenia powierzchni magazynowych i ilości wyposażenia technicznego wykorzystywanych do tego celu. Możliwość elektronizacji akt sprawi, że przedsiębiorstwa będą mogły szybciej i taniej spełniać obowiązki związane z zatrudnieniem pracownika.

Gromadzenie i przechowywanie dodatkowych akt będzie szacunkowo kosztować ZUS 46 mln zł w momencie wprowadzenia zmian i 2 mln zł w każdym następnym roku. Jednak wdrożenie nowego systemu może przynieść oszczędności nie tylko dla prywatnych przedsiębiorstw, ale także dla całego sektora finansów publicznych, gdyż instytucje państwowe jako pracodawcy także zaoszczędzą na przechowywaniu akt pracowniczych.

Zmiany zasad przechowywania dokumentacji kadrowo-płacowej nie są nowym pomysłem. Już w 2008 r. Konfederacja Lewiatan w „Czarnej liście barier dla rozwoju przedsiębiorczości” rekomendowała, że należy „skrócić okres przechowywania dokumentów i umożliwić ich przechowywanie w formie elektronicznej”[4]. Zwróciła się w tej sprawie do Komisji Przyjazne Państwo, a jej przewodniczący J. Palikot zapewnił, że Komisja zajmie się sprawą, jednak nie przyniosło to oczekiwanych przez przedsiębiorców rezultatów. W tamtym czasie przeciwny tym propozycjom był ZUS, a negatywnie odnosiły się to nich duże spółki Skarbu Państwa[5]. W pierwszej połowie 2015 r., za rządów koalicji PO-PSL, Ministerstwo Gospodarki przygotowało projekt ograniczenia zakresu i czasu przechowywania akt pracowniczych, jednak nie udało się zakończyć procedury legislacyjnej przed końcem kadencji.

Proponowane obecnie przez Ministerstwo Rozwoju regulacje mają obowiązywać od 1 stycznia 2018 r. Mogą być one ułatwieniem dla przedsiębiorców i pośrednio wpłynąć na wzrost zatrudnienia i zwiększenie skali działalności firm, co będzie korzystne dla gospodarki, bo jak pokazuje raport FOR „Następne 25 lat. Jakie reformy musimy przeprowadzić, by dogonić Zachód?”[6], zmiana struktury wielkości polskich przedsiębiorstw jest potencjalnym źródłem wzrostu produktywności i stopy inwestycji.

Należy jednak mieć na uwadze, że takie zmiany, jak te proponowane przez min. Morawieckiego są tylko punktowym poprawianiem pewnych obszarów, a polska gospodarka potrzebuje systemowego ulepszenia otoczenia biznesu w postaci m.in. prostszego systemu podatkowego czy wyższej jakości i stabilności stanowionego prawa.

Wydaje się, że tym razem przedsiębiorcy mogą mieć większe nadzieje na zrealizowanie ich postulatów w zakresie przechowywania akt pracowniczych, zwłaszcza, że zmianom przychylny jest ZUS, jednak dopiero przyszłość zweryfikuje czy obietnice wicepremiera Morawieckiego zostaną spełnione. Gdyby te propozycje deregulacyjne weszły w życie, to byłyby jednymi z niewielu pozytywnych punktów wśród zalewu etatyzmu dominującego w polityce gospodarczej obecnego rządu.

Okres obowiązkowego przechowywania dokumentacji pracowniczej w wybranych krajach OECD (lata)

Źródło: www.mr.gov.pl/media/21037/Elektronizacja_akt_pracowniczych.pdf

Dalszy przebieg prac nad projektem można śledzić tu: Rządowe Centrum Legislacji.

Źródła:

Projekt założeń projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze skróceniem okresu przechowywania akt pracowniczych oraz ich elektronizacją

Ocena Skutków Regulacji


[1] www.mr.gov.pl/media/14840/Plan_na_rzecz_Odpowiedzialnego_Rozwoju_prezentacja.pdf

[2] https://serwisy.gazetaprawna.pl/emerytury-i-renty/artykuly/952353,niszczenie-akt-pracowniczych-zmniejszy-emerytury.html

[3] Ibid.

[4] https://konfederacjalewiatan.pl/legislacja/wydawnictwa/_files/publikacje/czarna_lista_2008.pdf

[5] https://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/6810,przedsiebiorcy-dokumentacja-tylko-w-wersji-elektronicznej.html

[6] https://www.for.org.pl/pl/a/3559,Raport-Nastepne-25-lat-Jakie-reformy-musimy-przeprowadzic-by-dogonic-Zachod

Share

Artykuł Ograniczenie biurokracji – czy rządzącym uda się zrealizować powtarzany od lat postulat? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ograniczenie-biurokracji-czy-rzadzacym-uda-sie-zrealizowac-powtarzany-od-lat-postulat/feed/ 0
Gdy politycy bawią się w emerytalnego Robina Hooda https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/gdy-politycy-bawia-sie-w-emerytalnego-robina-hooda/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/gdy-politycy-bawia-sie-w-emerytalnego-robina-hooda/#respond Thu, 21 Jul 2016 05:01:05 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3787 To musiało się stać. Zgodnie z obietnicami obecnie rządzących OFE stanie się pustą wydmuszką. Niszczenie II filaru systemu emerytalnego rozpoczęło się za rządów PO-PSL, kiedy to przejęto połowę oszczędności emerytalnych Polaków. Gwoździem do trumny była decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który w listopadzie 2015 r. orzekł, że środki zgromadzone w OFE nie należą do obywateli, tylko do […]

Artykuł Gdy politycy bawią się w emerytalnego Robina Hooda pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: www.aag.com/retirement-reverse-mortgage-pictures

To musiało się stać. Zgodnie z obietnicami obecnie rządzących OFE stanie się pustą wydmuszką. Niszczenie II filaru systemu emerytalnego rozpoczęło się za rządów PO-PSL, kiedy to przejęto połowę oszczędności emerytalnych Polaków. Gwoździem do trumny była decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który w listopadzie 2015 r. orzekł, że środki zgromadzone w OFE nie należą do obywateli, tylko do państwa, czym usankcjonował odebranie OFE ponad 152 mld zł. Na kontach w OFE pozostało ponad 140 mld zł. Niedawno ogłoszone propozycje reform systemu emerytalnego (zmniejszenie wieku emerytalnego, transfer środków OFE na IKE) są oderwane od obecnej sytuacji gospodarczej. Przyszłość naszych emerytur rysuje się w czarnych barwach.

Głównym założeniem reformy systemu emerytalnego jest przesunięcie części środków z OFE do specjalnego Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD), co w krótkim okresie poprawi sytuację finansów publicznych, jednak w długim okresie wywoła większe potrzeby, ponieważ powstanie konieczność przeznaczenia większych kwot na sfinansowanie bieżących emerytur.

Zgodnie z planem Morawieckiego, środki zgromadzone na OFE miałyby zostać przetransferowane na Indywidualne Konta Emerytalne w ramach III filaru (75 proc.) oraz do Funduszu Rezerwy Demograficznej (25 proc.). Prace nad ustawami zostaną zakończone pod koniec bieżącego roku, natomiast wdrożenie ich przypadnie na lata 2018-2019, co jest perspektywą krótkoterminową biorąc pod uwagę, że w ramach systemu emerytalnego należy planować długoterminowo – jest ryzyko, że ustawy mogą być tworzone w pośpiechu i bez uwzględnienia wszystkich istotnych czynników i bez analizy potencjalnych scenariuszy. Przeniesienie środków do III filaru (103 mld z pozostałych 140 mld zł) może być traktowane jako wolnorynkowa inicjatywa – ostatecznie mogą one zostać uznane za środki prywatne.

Drugi etap reformy systemu emerytalnego przewiduje transfer ponad 35 mld zł do Funduszu Rezerwy Demograficznej, dzięki czemu w przyszłości „zagwarantują” współfinansowanie emerytur obecnym członkom OFE. Transfer środków może doprowadzić do ich nacjonalizacji, czego konsekwencją może być wzrost wydatków publicznych i większe obciążenia finansów publicznych.

Reforma zakłada utworzenie „Programu Budowy Kapitału”, którego podstawą mają być Pracownicze Plany Kapitałowe, państwowa instytucja, która przez dwa lata będzie zarządzać naszymi oszczędnościami, a następnie będziemy mieć możliwość „wyboru” prywatnej instytucji zarządczej, jednak na to gwarancji nie mamy. Dodatkowo każdy pracodawca i pracownik mają być zobowiązani do przekazania po 2 proc. wynagrodzenia na PPK, co oznacza, że powstanie kolejna składka emerytalna. Obecnie OFE gospodarują aktywami o wartości blisko 91 mld zł, które znajdują się na GPW (10% kapitalizacji giełdy). Przejęcie aktywów giełdowych posiadanych przez OFE spowoduje wzrost wartości kapitału Skarbu Państwa do 170 mld zł, co przyczyni się do zwiększenia udziału państwa w spółkach giełdowych – powstaje ryzyko niegospodarności oraz zwiększenie wpływu polityki na strategie spółek (realizacja interesów politycznych-partyjnych).

Wiele kwestii dotyczących reformy systemu emerytalnego stoi pod znakiem zapytania – nie jest wiadome, czy środki przekazane na „Program Budowy Kapitału” nie zostaną przeznaczone na nietrafione inwestycje publiczne lub programy socjalne (np. program „500 plus”). Zapowiadane reformy emerytalne to zmiana „opakowania” – produkt zostanie ten sam lub zbliżony do siebie i jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Pomimo zapowiadanych „rewolucji” w systemie emerytalnym, nie nastąpi istotny wzrost świadczenia emerytalnego w przyszłości lub zwiększenie zastępowalności pokoleń – nasze emerytury w przyszłości będą wynosiły ok. 30% wynagrodzenia. Propozycja reformy zostawia furtkę dla przyszłej władzy na dokonanie kolejnych transferów środków emerytalnych i przeznaczania ich na wydatki budżetowe.

Propozycja obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla dla mężczyzn to bardzo nieracjonalny ekonomicznie pomysł, ponieważ spowoduje zmniejszenie wpływów składek emerytalnych, zwiększenie liczby osób pobierających emerytury, a w konsekwencji wyższe dotacje z budżetu państwa, czyli można oczekiwać wyższych podatków i niższych emerytur. To jest prosta zależność: mniejsze wpływy i większe wydatki = mniejsze emerytury i większe dopłaty, które będą sfinansowane z podatków.

Polski system emerytalny wymaga długoterminowej strategii, która pozwoli na powstanie synergii między trzema filarami. Stabilny model systemu emerytalnego powinien składać się z dwóch istotnych elementów: zbilansowanego filaru repartycyjnego (I filar) wraz z efektywnie rozwijającym się filarem kapitałowym i dobrowolnymi formami oszczędzania na emeryturę (II i III filar). Synergia powstała pomiędzy trzema filarami zapewniałaby bezpieczne finansowanie przyszłych świadczeń emerytalnych.  Rozdawanie „publicznych” pieniędzy, w tym przypadku wypompowanie ich z jednego dziurowego wiadra do mniejszego nie przyczyni się do poprawy sytuacji przyszłych emerytów. Brak mechanizmów bilansujących zobowiązania i należności systemu emerytalnego będzie przyczyniał się do obciążenia finansów publicznych i koniecznością zwiększenia dopłat z budżetu państwa.

Istnieją dwa skuteczne sposoby zabezpieczenia się przed niskim świadczeniem emerytalnym, które sprawdzają się od wieków. Po pierwsze należy oszczędzać we własnym zakresie i nie liczyć na pomoc ze strony Lewiatana, a przede wszystkim rodzić dzieci. W obecnym modelu to od nich będzie zależeć wysokość naszej emerytury w przyszłości.

Share

Artykuł Gdy politycy bawią się w emerytalnego Robina Hooda pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/gdy-politycy-bawia-sie-w-emerytalnego-robina-hooda/feed/ 0
Plan Morawieckiego przyniesie jedynie krótkotrwały wzrost inwestycji https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/plan-morawieckiego-przyniesie-jedynie-krotkotrwaly-wzrost-inwestycji/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/plan-morawieckiego-przyniesie-jedynie-krotkotrwaly-wzrost-inwestycji/#respond Mon, 27 Jun 2016 06:00:29 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3671 W wywiadzie dla portalu Forsal z 8 czerwca 2016 r. wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński, zastępca ministra Mateusza Morawieckiego, skomentował kwietniową publikację FOR pt. „Rząd zamierza podporządkować fundusze UE pod plan Morawieckiego”. Według FOR rząd Beaty Szydło chce wprowadzić radykalne zmiany w sposobie wydatkowania unijnych pieniędzy na lata 2014-2020, dopasowując wcześniej ustalony harmonogram pod cele planu […]

Artykuł Plan Morawieckiego przyniesie jedynie krótkotrwały wzrost inwestycji pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W wywiadzie dla portalu Forsal z 8 czerwca 2016 r. wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński, zastępca ministra Mateusza Morawieckiego, skomentował kwietniową publikację FOR pt. „Rząd zamierza podporządkować fundusze UE pod plan Morawieckiego”. Według FOR rząd Beaty Szydło chce wprowadzić radykalne zmiany w sposobie wydatkowania unijnych pieniędzy na lata 2014-2020, dopasowując wcześniej ustalony harmonogram pod cele planu Morawieckiego (formalnie Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju) takie jak reindustrializacja, wspieranie wielkich przedsiębiorstw, a także pomysł sterowanego przez państwo rozwijania konkretnych gałęzi gospodarki w wydzielonych regionach Polski w sposób dużo bardziej szczegółowy niż zakładają to unijne „inteligentne specjalizacje”. Taka rewolucja oznaczałaby albo konieczność długotrwałych renegocjacji programów wydatkowania funduszy UE (czyli tzw. programów operacyjnych) z Komisją Europejską, albo też zakulisowe wpływanie rządu na wyniki konkursów o unijne wsparcie, aby pieniądze dostawały te przedsiębiorstwa i gminy, które będą chciały realizować projekty priorytetowe dla planu Morawieckiego.

Minister Kwieciński pomniejsza jednak ten problem, stwierdzając, że nie sądzi, aby dopasowanie funduszy pod plan Morawieckiego było wielkim kłopotem, a na ewentualne zmiany Komisja Europejska na pewno się zgodzi. „Nasze zamiary określone w Planie są często spójne z priorytetami UE. Kładziemy przecież ogromny nacisk np. na innowacje. Dlatego nie wątpię, że będziemy mogli liczyć na aprobatę ze strony KE. Gdybyśmy chcieli całkowicie zmienić system zarządzania i realizacji tych funduszy, musielibyśmy wyłączyć się z korzystania z dotacji na okres mniej więcej dwóch lat. Ale zapewniam, że takich zmian nie zamierzamy wdrażać” – mówi minister. Wyklucza także „absolutnie” ryzyko nieetycznego oddziaływania rządu na rezultaty konkursów. Zapomina jednak, jak bardzo żmudnym zadaniem będzie przeorientowanie sposobu wydawania unijnych funduszy pod plan Morawieckiego, jasno zapisane w samym planie w postaci zdania: „Inwestycje [z funduszy UE] zostaną podporządkowane celom Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Chodzi przecież o niewspomniane w programach operacyjnych na lata 2014-2020 działania takie jak sprzyjanie dużym firmom, aby powstały „championy narodowe”, podczas gdy unijne wsparcie jest skoncentrowane na przedsiębiorstwach małych. Fakt, że plan Morawieckiego „kładzie nacisk na innowacje”, nie jest tu najważniejszy (innowacje są przecież kluczowe w każdym dokumencie dotyczącym wydawania unijnych funduszy).

Jerzy Kwieciński sprzeciwia się także postawionemu przez FOR zarzutowi, że rząd dopuszcza się manipulacji, prezentując ustalony w latach 2013-15 harmonogram wydawania unijnych pieniędzy – w tym np. alokacje funduszy na poszczególne programy – jako coś wymyślonego specjalnie na potrzeby planu Morawieckiego. Według Kwiecińskiego podejście do funduszy zaprezentowane w planie Morawieckiego jest oryginalne, co wyraża się w tym, że rząd PiS fundusze te „chce inwestować, a nie wydawać”. Jest to tłumaczenie marne, bo każdy poprzedni rząd zapewniał, że zależy mu właśnie na inwestowaniu, a nie bezmyślnym wydawaniu unijnych pieniędzy. „Fundusze unijne zmieniają Polskę: w ciągu ostatnich 2 lat podpisano 28 219 umów na inwestycje za ponad 100 mld zł” – chwalił się w 2013 roku rząd Donalda Tuska. „Sprzyja nam ożywienie gospodarcze, a członkostwo w Unii Europejskiej otwiera dostęp do funduszy na inwestycje i modernizację. Będzie niewybaczalnym błędem, jeżeli nie zdołamy w pełni wykorzystać tej szansy” – mówił w 2004 roku w exposé premier Marek Belka.

Kwieciński wskazuje jednak w udzielonym przez siebie wywiadzie na jedną ważną rzecz – niski poziom polskich inwestycji. „My w Planie [Odpowiedzialnego Rozwoju] stwierdziliśmy, że wydajemy za mało na inwestycje. Inne gospodarki, na podobnym etapie rozwoju, mają inwestycje na poziomie przynajmniej 25 proc., gdy jednocześnie inwestycje sektora publicznego stanowią 2-3 pkt. proc. Gdybyśmy nie mieli funduszy europejskich, nie mielibyśmy bodźców napędzających także inne inwestycje. Co roku w gospodarce inwestycje są jednym z kilku bodźców, które dają nam wzrost gospodarczy. Stąd konieczny jest dodatkowy wysiłek w inwestowaniu pieniędzy” – mówi wiceminister rozwoju. Z tej wypowiedzi przebija jednak przekonanie, że wzrost poziomu inwestycji jest przede wszystkim zadaniem państwa. Rozwiązanie problemu leży jednak zupełnie gdzie indziej.

W raporcie FOR „Następne 25 lat. Jakie reformy musimy przeprowadzić, by dogonić Zachód”, podobnie jak w wywiadzie z Kwiecińskim, podkreślone zostało, że istotnie poziom inwestycji nad Wisłą nie jest zadowalający: „w Polsce inwestuje się mniejszą część PKB niż w większości krajów naszego regionu. W latach 2005-2014 wynosiła ona 21% wobec średnio 26% w regionie” – piszą autorzy raportu pod redakcją Leszka Balcerowicza i Andrzeja Rzońcy. Jednocześnie zawarte w raporcie wyjaśnienia tego stanu rzeczy pokazują, że remedium na nasz niski poziom inwestycji w porównaniu z m.in. Słowacją czy Czechami wcale nie jest zbyt mała aktywność państwa, tylko przede wszystkim usunięcie barier, które utrudniają powstanie inwestycji prywatnych, m.in. położenie kresu skomplikowaniu polskiego systemu podatkowego: „Stopień skomplikowania podatków negatywnie odróżnia Polskę od innych krajów regionu. W dużym stopniu odpowiadają one za to, że koszty związane z wymogami administracyjnymi są u nas dużo wyższe niż przeciętnie w innych krajach. Według szacunków Deloitte’a z 2008 r. pochłaniają one 6% PKB wobec 3,5% PKB w innych krajach. 44% tych kosztów jest generowanych przez trzy ustawy podatkowe: o PIT, CIT i VAT” – można przeczytać w raporcie FOR.

To jednak nie wszystko. Polskim uciążliwościom podatkowym towarzyszy duża nieprzewidywalność zmian w naszym prawie gospodarczym: „Każda z ustaw podatkowych oraz ordynacja podatkowa były nowelizowane przeciętnie przynajmniej kilka razy do roku. Ministerstwo Finansów wydaje ponad 150 indywidualnych interpretacji podatkowych dziennie. Prawie 3 tys. interpretacji rocznie jest zaskarżanych do sądu administracyjnego, który uwzględnia ponad połowę skarg. Niestabilność prawa podatkowego jest przejawem szerszego problemu inflacji prawa, która bardzo utrudnia ludziom ocenę, czy działają w zgodzie z przepisami. W zeszłym roku w naszym kraju weszło w życie prawie 26 tys. stron aktów prawnych. Zdystansowaliśmy pod tym względem nie tylko Czechy, Słowację i Węgry, ale nawet Francję czy Włochy, często uchodzące za liderów biurokracji. (…) (Grant Thornton, 2015)” – przekonująco ilustrują sytuację autorzy raportu.

Ponadto warto zauważyć, że inwestorzy zagraniczni są traktowani przez polskie prawo nierówno, ponieważ podlegają jeszcze większej liczbie regulacji niż krajowi: „Dodatkowym ograniczeniem dla inwestycji zagranicznych jest restrykcyjność regulacji nakładanych wyłącznie na inwestorów zagranicznych. Na tle regionu Polska negatywnie się wyróżnia w szczególności pod względem limitów udziałów tych inwestorów w wybranych sektorach, np. w transporcie” – pokazuje lektura raportu „Następne 25 lat”.

Aby poziom inwestycji w Polsce trwale wzrósł, rząd powinien po prostu uporać się z powyższymi jasno przedstawionymi problemami. Interwencjonistyczne, pompujące w duże firmy pieniądze polskich i europejskich podatników projekty państwa, takie jak „Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”, jeżeli w ogóle się udadzą, przyniosą jedynie efekt krótkotrwały. Nie zlikwidują one przecież głównych przyczyn niskiego poziomu inwestycji w Polsce.

Share

Artykuł Plan Morawieckiego przyniesie jedynie krótkotrwały wzrost inwestycji pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/plan-morawieckiego-przyniesie-jedynie-krotkotrwaly-wzrost-inwestycji/feed/ 0
Prosta Spółka Akcyjna jako fundament polskiego „ekosystemu startupowego” https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prosta-spolka-akcyjna-jako-fundament-polskiego-ekosystemu-startupowego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prosta-spolka-akcyjna-jako-fundament-polskiego-ekosystemu-startupowego/#respond Mon, 09 May 2016 05:30:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3513 Autorem tekstu Mariusz Kłoda, aplikant radcowski przy OIRP w Toruniu i doktorant w Katedrze Prawa Cywilnego i Bankowego WPiA UMK w Toruniu. Absolwent Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza. Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (zaprezentowany przez Ministerstwo Rozwoju)[i] zakłada m.in. stworzenie ram prawnych dla nowej spółki handlowej – Prostej Spółki Akcyjnej (PSA). Ma ona ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej […]

Artykuł Prosta Spółka Akcyjna jako fundament polskiego „ekosystemu startupowego” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu Mariusz Kłoda, aplikant radcowski przy OIRP w Toruniu i doktorant w Katedrze Prawa Cywilnego i Bankowego WPiA UMK w Toruniu. Absolwent Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza.

Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (zaprezentowany przez Ministerstwo Rozwoju)[i] zakłada m.in. stworzenie ram prawnych dla nowej spółki handlowej – Prostej Spółki Akcyjnej (PSA). Ma ona ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej startupowcom i w ten sposób wyzwolić pokłady innowacyjności, tkwiące w Polakach.  Jest to krok w dobrym kierunku. Trzeba będzie wykonać ich jednak zdecydowanie więcej, aby stworzyć polski „ekosystem startupowy” (podobny np. do tego, jaki funkcjonuje w Estonii[ii]).

Na chwilę obecną niewiele wiadomo o Prostej Spółce Akcyjnej ponadto, co wynika z tzw. planu Morawieckiego (zob. ryc. poniżej). Niestety, nie zostały jeszcze opracowane założenia do ustawy, wprowadzającej tę spółkę do polskiego porządku prawnego. Warto zatem poświęcić szerszą uwagę wynikom konsultacji społecznych, jakie do tej pory przeprowadzono w kontekście PSA.

Ryc. 1. Ministerstwo Rozwoju, Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, s. 34, https://www.mr.gov.pl/media/14840/Plan_na_rzecz_Odpowiedzialnego_Rozwoju_prezentacja.pdf.

W  internetowej ankiecie, zorganizowanej przez resort Mateusza Morawickiego oraz Fundację Startup Poland[iii], respondenci opowiedzieli się za ministerialną propozycją nazwy nowej spółki handlowej – 359 głosów. Aprobaty nie uzyskały natomiast „finezyjna” Prawa i Sprawiedliwa Spółka Akcyjna (PISSA) – 24 głosy oraz Uproszczona Spółka Akcyjna (USA) – 24 głosy[iv].

Więcej do dyskusji nad koncepcją PSA wniosły odpowiedzi udzielone przez internautów na zadane przez MR oraz Fundację pytania otwarte[v]. Dotyczyły one m.in. preferowanej wysokość minimalnego kapitału zakładowego oraz konieczności uproszczenia aktualnego sposobu rejestracji spółek w Krajowym Rejestrze Sądowym.  Analiza udzielonych odpowiedzi pozwala stwierdzić, iż startupowcy oczekują m.in.:

1) niskiego minimalnego kapitału zakładowego PSA (np. jednozłotowego) lub całkowitej rezygnacji z tej instytucji;

2) niewprowadzania obowiązku zwoływania corocznego zwyczajnego walnego zgromadzenia PSA;

3) rezygnacji z obligu umieszczania uchwał walnego zgromadzenia PSA w protokole, sporządzanym przez notariusza;

4) uproszczonej procedury likwidacji PSA;

5) prawnego uregulowania tzw. ESOPu (employee stock ownership plan)[vi];

6) możliwości szybkiej rejestracji spółki w trybie online (dostępnym także w językach obcych);

7) ograniczenia lub wyeliminowania obowiązku uiszczania przez PSA opłat sądowych oraz opłat za ogłoszenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym.

Trudno wskazać, w jakim zakresie vox populi zostanie wysłuchany przez ustawodawcę i kiedy w k.s.h. pojawią się przepisy dotyczące PSA. Startupowcy mają jednak nadzieje, iż do tej (faktycznie) dobrej zmiany dojdzie w niedalekiej przyszłości.  Z uwagi na tempo prac legislacyjnych Sejmu obecnej kadencji, wydaje się to prawdopodobne.



[i]Plan opublikowano na stronie internetowej https://www.mr.gov.pl/media/14840/Plan_na_rzecz_Odpowiedzialnego_Rozwoju_prezentacja.pdf  (dostęp 18.04. 2016 r.).

[ii]Informacje na temat ekosystemu startupowego w Estonii można znaleźć na stronie internetowej https://www.startupestonia.ee/ (dostęp 18.04. 2016 r.).

[iii]Zob. oficjalną stronę internetową Fundacji https://startuppoland.org/ (dostęp 18.04. 2016 r.).

[iv]Por. stronę internetową  https://startuppoland.sugester.pl/ (dostęp 18.04. 2016 r.).

[v]Zob. stronę internetową https://startuppoland.sugester.pl/otwarte-pytania (dostęp 18.04. 2016 r.).

[vi]Bliżej na temat ESOPu A. Radwan, T. Regucki, Analiza możliwości zastosowania konstrukcji Employee Stock Ownership Plan (ESOP) w polskim obrocie gospodarczym, Kraków 2013, tekst dostępny na stronie internetowej https://www.allerhand.pl/images/20130903_Radwan_Regucki02.pdf (dostęp 18.04.2016 r.).

Share

Artykuł Prosta Spółka Akcyjna jako fundament polskiego „ekosystemu startupowego” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prosta-spolka-akcyjna-jako-fundament-polskiego-ekosystemu-startupowego/feed/ 0
Wielki Plan Morawieckiego, czyli więcej – upolitycznionego z natury – interwencjonizmu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wielki-plan-morawieckiego-czyli-wiecej-upolitycznionego-z-natury-interwencjonizmu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wielki-plan-morawieckiego-czyli-wiecej-upolitycznionego-z-natury-interwencjonizmu/#respond Thu, 18 Feb 2016 12:55:59 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3215 Polityk, który popiera wzrost interwencji polityki w gospodarkę, jako receptę na jej rozwój, grzeszy arogancją i ignorancją. Arogancją, bo uważa, że on i jego partyjni koledzy wiedzą lepiej, niż przedsiębiorcy na wolnym rynku, co i kto ma się rozwijać. Ignorancją, bo – jak widać – nie zna ogromnego doświadczenia, które pokazuje, że wzrost politycznego interwencjonizmu […]

Artykuł Wielki Plan Morawieckiego, czyli więcej – upolitycznionego z natury – interwencjonizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Polityk, który popiera wzrost interwencji polityki w gospodarkę, jako receptę na jej rozwój, grzeszy arogancją i ignorancją. Arogancją, bo uważa, że on i jego partyjni koledzy wiedzą lepiej, niż przedsiębiorcy na wolnym rynku, co i kto ma się rozwijać. Ignorancją, bo – jak widać – nie zna ogromnego doświadczenia, które pokazuje, że wzrost politycznego interwencjonizmu jest receptą na stagnację i kryzys, a nie na rozwój gospodarki – zobacz doświadczenia krańcowej formy interwencjonizmu, czyli socjalizmu, latynoamerykańskiego etatyzmu, czy greckiego populizmu.

Głoszona przez M. Morawieckiego i niektórych innych przedstawicieli PiS teza, że gospodarcze sukcesy Azjatyckich Tygrysów wynikały ze szczegółowej interwencji państwa jest sprzeczna z badaniami. Wzrost interwencjonizmu w Korei Południowej w latach 90 wywołał tam duże problemy gospodarcze i dlatego tamtejsze władze się z tego wycofały. Na Tajwanie w ogóle nie było takiej polityki. Mitem jest też, że sukcesy Japonii do lat 90 wynikały z mądrości urzędników w MITI. W rzeczywistości japońscy politycy i urzędnicy uważali, ze przemysł samochodowy i elektronika konsumpcyjna nie mają szans. Ale na szczęście prywatne firmy ich nie posłuchały (więcej na ten temat zobacz:  Wolność i Rozwój, 1995 oraz blog FOR).

Upolityczniony z natury interwencjonizm nie daje sukcesu w formie dronów, lecz jest pasmem andronów. Im więcej wolności gospodarczej, czyli im mniej interwencjonizmu, tym szybszy długofalowy rozwój.

Ponadto Wielki Plan Morawieckiego (WPM) roi się od sloganów, np. „wielowymiarowa solidarność społeczna”, „odpowiedzialny rozwój”, „pozytywna rozbudowa polskiej gospodarki” – to pokarm dla „ciemnego ludu” oraz dla tych, którzy uważają, że opłaca im się udawać „ciemny lud” (np. niektórzy analitycy bankowi i przedstawiciele organizacji pracodawców). Gdyby slogany mogły wzmacniać rozwój, to PRL by kwitło. Np. za Gierka było: „aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”.

W WPM jest jednak jeden kluczowy konkret: „przeciętny Kowalski w Polsce, będzie zarabiać tyle, co przeciętny obywatel w Unii Europejskiej za 15 lat”. Tylko że to zobowiązanie jest kompletnie niespójne z resztą WPM i z tym co robi PiS. Dla przykładu:

– W WPM nie ma mowy o tym, jak neutralizować skutki starzejącej się ludności dla zatrudnienia w Polsce. Obiecane przez PiS wieku emerytalnego, musiałoby ten problem zwiększyć (zobacz: Raport FOR – Następne 25 lat)

– Inną szokującą luką jest to, że w WPM nie ma mowy o silnie obniżonym w ostatnich latach wzroście produktywności w Polsce, a w związku z tym nie ma też mowy, jak ten wzrost podnieść (zobacz: Raport FOR – Następne 25 lat)

– Nie wiadomo dokładnie skąd w WPM pojawił się 1 bilion złotych na inwestycje i dlaczego do tego biliona zaliczono 200 mld zł depozytów przedsiębiorstw. Czyżby pisowski rząd chciał nimi dysponować?

– WPM pomija problem finansów publicznych, których stan jest pogarszany przez realizację wyborczych obietnic PiSu. A bez naprawy finansów państwa nie sposób, zwiększyć oszczędności i – w efekcie – inwestycje w Polsce.

– WPM zakłada jeszcze większą ingerencję państwa (czyli polityków i urzędników) w gospodarkę. A to, w świetle doświadczenia, będzie ją na dłuższą metę dołować, a nie wzmacniać. Cytaty z Piłsudskiego tu nic nie pomogą.

To są przykłady błędów i niespójności, które biją po oczach. Szersza analiza w kolejnych publikacjach FOR.

Share

Artykuł Wielki Plan Morawieckiego, czyli więcej – upolitycznionego z natury – interwencjonizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wielki-plan-morawieckiego-czyli-wiecej-upolitycznionego-z-natury-interwencjonizmu/feed/ 0