Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
państwo – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Nie rozumiem państwa! https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nie-rozumiem-panstwa/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nie-rozumiem-panstwa/#respond Mon, 10 Dec 2018 12:55:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5996 Słów kilka o państwowym – najtrudniejszym języku obcym Rok 2015. Podchodząc do samochodu widzę kawałek folii, a w niej papierek. Nie, nie jest to znana wszystkim bywalcom Śródmieścia reklama pewnych przybytków. Zamiast Fantazyjnej Samanty na folii widnieje warszawska Syrenka, więc zaciekawiony oficjalnością łapczywie otwieram folię i zaczynam czytać: „Mandat Karny”, czyli jednak nic dobrego. Dalej: „Na […]

Artykuł Nie rozumiem państwa! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Słów kilka o państwowym – najtrudniejszym języku obcym

Rok 2015. Podchodząc do samochodu widzę kawałek folii, a w niej papierek. Nie, nie jest to znana wszystkim bywalcom Śródmieścia reklama pewnych przybytków. Zamiast Fantazyjnej Samanty na folii widnieje warszawska Syrenka, więc zaciekawiony oficjalnością łapczywie otwieram folię i zaczynam czytać: „Mandat Karny”, czyli jednak nic dobrego. Dalej: „Na podstawie art. 95 §1 i art 96 § 1 ustawy z dnia 24.08.01 r. – Kodeks postępowania w sprawach o wykroczeniu (Dz. U. Nr 106, poz. 1148) nałożono mandat …” – dalej nie pamiętam, bo zawsze przysypiam, gdy widzę coś napisanego w państwowym. Obudziła mnie dopiero turpistyczna kaligrafia trochę niżej; odszyfrowując napisane kurzym pazurem zdanie, zrozumiałem mniej więcej tyle, że źle zaparkowałem.

Rok 2018. Podchodząc do samochodu tym razem nie widzę żadnej folii, pakuję skrzynkę śliwek kupionych w Hali Mirowskiej do bagażnika, wyrzucam niezafoliowaną ulotkę z nie-syrenką i wracam do domu. Kilka dni później przychodzi do mnie list z mandatem. Znowu źle zaparkowałem. Skąd brak folii z Syrenką? Otóż Straż Miejska zauważyła, że i tak prawie wszyscy czekali na list, bo sam papierek w folii nie miał mocy prawnej. Państwo stwierdziło więc, że jest XXI wiek, trzeba się komputeryzować i zrezygnowano z papierków. Tym samym też z jakiegokolwiek natychmiastowego komunikatu, nawet trudno zrozumiałego.

No właśnie, komunikacja i refleksja. Nawet gdyby był komunikat, to trudno mówić o komunikacji umożliwiającej refleksję. Trudno przyjąć proste „Zostaw półtora metra dla pieszych!” z niezrozumiałych państwowych hieroglifów, którymi są ciągi artykułów, punktów, liter i tiretów. Jeszcze trudniejsze, gdy komunikowane jest jedno, a konsekwencje są całkiem inne. Ucząc się na prawko, wszyscy się nauczyliśmy, że nie wolno tak lub inaczej parkować. Potem wjeżdżamy w miasto i widzimy jedną zbrodnię parkingową za drugą. Do tego jednak dość rzadko i tylko niektórzy dostają mandaty. To wszystko sprawia, że pierwszą naturalną myślą jest:

„Znowu miałem niefarta! Dobrze, że tylko 50zł”

zamiast

„Parkując tak blisko pasów wprowadzam poważne zagrożenie, bo ograniczam widoczność”

Mandaty pokazują szersze zjawisko. Dotyczy ono zakładania spółek, oficjalnego zapraszania gości objętym wizowym reżimem, handlu kryptowalutami, tego, jak działa recycling w mojej gminie i chyba wszystkim innym co oficjalne. Powiedzmy, że chcę zrozumieć ostatni komunikat w sprawie kryptowalut, bo chciałbym się dowiedzieć, czy i jak odprowadzać podatki. Poza hieroglifami właściwego komunikatu, z których z wielkim trudem wyrozumuję, że podatek może być wielokrotnością zysku i wymagać tysięcy stron dokumentacji. Chwilę potem dowiem się w wywiadzie, że “jeśli możemy się rozliczyć, jest to realne i możliwe, to powinniśmy to rozliczyć” w wywiadzie z wiceministrem finansów Pawłem Cybulskim. Potem natrafię na dziesiątki prywatnych blogów i forów, na których z hermeneutycznym natchnieniem wyinterpretowuje się sprzeczne ze sobą wnioski. A w wyborze ryzykuję ja, nie państwo.

Ta niezrozumiałość nie wynika z trudności przedmiotu czy z braku wykształcenia odbiorców. Wynika z nieludzkiego języka. Gdy mówię do kogoś chcę, żeby zrozumiał i często jest to nawet odwzajemnione. Autor prawniczych hieroglifów nie myśli o zrozumieniu, tylko o tym, by tekst był poprawny prawnie.

Czy można więc komunikować lepiej? Nie jest to żadna wielka filozofia – wystarczy komunikować i po ludzku, i po prawniczemu, zaznaczając, że ten pierwszy tekst nie ma mocy prawnej. Tak robi mój dostawca internetu w Polsce i tak robi Wielka Brytania jako państwo. Wielka Brytania jest bliska perfekcji w swojej komunikacji. Ma bardzo jasne wytyczne, którymi musi się kierować każdy, kto coś komunikuje w imieniu państwa. Poza wytycznymi są też liczne szkolenia dla autorów państwowych komunikatów. Komunikaty (w tym mandaty!) w Wielkiej Brytanii są niesamowicie klarowne. Same wytyczne zaskoczyły mnie tym, jak nisko można postawić barierę zrozumienia. Tu niektóre w wytycznych dla autorów tekstów publikowanej na rządowej stronie GOV.UK:

  • Nie używaj żargonu.
  • Gdy termin specjalistyczny ułatwi zrozumienie tekstu, np. bona vacantia, zawsze go wyjaśnij prostym językiem.
  • Czytelnikiem GOV.UK jest potencjalnie każdy mieszkaniec Wielkiej Brytanii, który potrzebuje informacji o swoim rządzie, ale też osoby za granicą, które sprowadzają podróże lub biznes.
  • Niektórzy mogą mieć trudność ze zrozumieniem znaku „&”. Nie możemy ich wykluczać.

Są też przykłady: “Niedawno zaimplementowana kategoryczna procedura standaryzacji o zużytym paliwie nie powinna być aplikowana przed 1 stycznia 2015 r.”, można zastąpić zdaniem: „Do 1 stycznia 2015 r. nie używaj nowych standardów dotyczących zużytego paliwa”.

Ponadto, w wyborze swoich wytycznych brytyjskie Ministerstwo Cyfryzacji powołuje się na najnowsze badania z kognitywistyki. Nic dziwnego więc, że ogólnorządowa strona GOV.UK w 2013 r. została zaszczycona nagrodą „Czarnego Ołówka” od prestiżowej fundacji D&AD.

Skoro nawet „&” jest uznany za wykluczający, to naprawdę można powiedzieć, że brytyjska odmiana państwowego nie jest językiem obcym. Teksty dla ekspertów też używają prostego języka, nawet gdy treść jest skomplikowana. System podatkowy – jak chyba wszędzie – nie jest łatwy i niekiedy trudno zrozumieć, który formularz dotyczy czego. Barierą jest jednak zawiłość sama w sobie, a nie przedstawienie czegoś prostego w zawiły sposób – jak to często bywa u nas.

Moje obserwacje nie są rewolucyjnym odkryciem, ale wskazują, że realne jest zmniejszenie bariery językowej wewnątrz kraju. obywatel zawsze będzie nieufny i zagubiony, jeśli prawo jest komunikowane klarownie („art. 95 §1 i art 96 § 1 ustawy z dnia …”) i samo nie stanowi komunikatu (brak papierka zamiast „nie parkuj zasłaniając pasy!”).

Mandat nigdy nie będzie śpiewał poezją mimo pięknej warszawskiej Syrenki. To przynajmniej niech będzie zrozumiały. Nikt nie urodził się z państwowym. Jest to dla nas wszystkich język obcy.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Nie rozumiem państwa! pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nie-rozumiem-panstwa/feed/ 0
Krzywa Laffera w świetle nonsensownego modelu prof. Żyżyńskiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krzywa-laffera-w-swietle-nonsensownego-modelu-prof-zyzynskiego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krzywa-laffera-w-swietle-nonsensownego-modelu-prof-zyzynskiego/#comments Mon, 06 Feb 2017 10:04:30 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4721 Autorem polemiki z artykułem prof. Jerzego Żyżyńskiego jest dr Tomasz Kasprowicz. Profesor Żyżyński zabrał się za opisywanie słabości krzywej Laffera. To temat ciekawy i niewątpliwie wart dyskusji. Szkoda tylko, że zamiast faktycznych problemów z tą teorią wskazuje wyimaginowane, jednocześnie sugerujące brak zrozumienia mechanizmów podatkowych. Pierwszy argument profesora Żyżyńskiego mówi, że krzywa wpływów podatkowych nie jest […]

Artykuł Krzywa Laffera w świetle nonsensownego modelu prof. Żyżyńskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem polemiki z artykułem prof. Jerzego Żyżyńskiego jest dr Tomasz Kasprowicz.

Profesor Żyżyński zabrał się za opisywanie słabości krzywej Laffera. To temat ciekawy i niewątpliwie wart dyskusji. Szkoda tylko, że zamiast faktycznych problemów z tą teorią wskazuje wyimaginowane, jednocześnie sugerujące brak zrozumienia mechanizmów podatkowych.

Pierwszy argument profesora Żyżyńskiego mówi, że krzywa wpływów podatkowych nie jest na swoim początku wypukła. Nawet gdyby tak było w niczym nie zmienia to wniosków wynikających z obserwacji Laffera bowiem wnioski wyciągane przez niego dotyczą pierwszej pochodnej, a nie drugiej. Przekładając z matematycznego na nasze znaczy to tyle, że kiedy podnosimy stawkę podatkową to wpływy podatkowe najpierw rosną, potem osiągają jakieś maksimum, by przy pewnej stawce zacząć spadać. Powodem jest to, że wysokie stawki podatkowe powodują zniechęcenie do pracy i ucieczkę w szarą strefę. To idea dość ogólna wcale nie wymagająca by krzywa wpływów podatkowych jak pisze prof. Żyżyński wyglądała jak „połówka logo McDonald’s” ani by miała „maximum przy podatku ok. 50 proc.” (a właściwie stawce). Nie ma znaczenia też czy w jakimś fragmencie wzrostu (czy spadku) była wklęsła czy wypukła. Uwaga więc wydaje się mocno nietrafiona.

Jednak jeszcze dziwniejsze wydaje się uzasadnienie dla takiego kształtu krzywej. Ma się tak dziać bo : „państwo zbiera pieniądze i je wydaje, tworząc nowe dochody, z których też są płacone podatki, zatem krzywa powinna przyśpieszać, a nie zwalniać”. Po pierwsze: państwo wydając zebrane pieniądze nie tworzy nowych dochodów – co najwyżej je przesuwa – od podatnika do beneficjenta. Gdyby od opodatkowania tworzyły się nowe dochody to optymalnym rozwiązaniem byłoby opodatkowanie wszystkich maksymalnie. Ale przyjmijmy, że to przejęzyczenie i skrót myślowy.

Niestety ciąg dalszy wywodu nie ma też większego sensu. Dochody podatkowe mają tu rosnąć bo pracownicy budżetówki też płacą od swoich dochodów podatki. Te podatki służą dalszym zakupom budżetowym, które znowu podlegają opodatkowaniu i tak powstaje dla budżetu efekt mnożnikowy – czyli każda złotówka zebranego podatku wraca do budżetu kilkukrotnie. Na pierwszy rzut oka zdaje się to mieć sens, na drugi już nie.

Wyobraźmy sobie alternatywne rozwiązanie: dochody strefy budżetowej nie podlegają podatkowi dochodowemu, a pracownicy budżetowi dostają netto tyle samo co poprzednio. Czym się różni nasz nowy scenariusz od poprzedniego? Zasadniczo niczym: pracownicy budżetówki dostają tyle ile wcześniej, budżet kupuje dokładnie tyle samo co wcześniej i netto za takie same kwoty. Znika tylko mnożnik Żyżyńskiego – dochody podatkowe są równe wpływom podatkowym od sektora prywatnego. To wyraźnie pokazuje, że postulowany efekt mnożnikowy w realnych kategoriach ekonomicznych nie istnieje, a profesor padł ofiarą częstego błędu laików zwanego double-counting (czyli dwukrotnego – a w tym przypadku wielokrotnego liczenia tego samego). Krzywa dochodów budżetowych wcale nie musi być wypukła (choć może być z zupełnie innych powodów i jak wcześniej pisałem w żaden sposób nie podważa to konkluzji Laffera). Podatki dochodowe od dochodów w strefie budżetowej są zaś tylko metodą obniżania płaconej ceny.

Stąd dalsze wywody profesora są również pozbawione podstaw – zmniejszanie stawek podatkowych wcale nie doprowadza do wielokrotnie większego spadku wpływów budżetowych – a w każdym razie nie realnie. Zatem katastrofalny opis załamywania się strefy publicznej nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością.

Profesor niestety dalej brnie w dziwne wnioski pisząc: „Ze wzoru wynika, że dla t = 0,5 budżet byłby równy wielkości opodatkowanych dochodów sektora rynkowego, czyli T = Y, a PKB zostanie podwojony – bo dochody sfery budżetowej zalicza się do PKB.” Nie wnikając w matematykę, która i tak nie ma sensu skupmy się na ostatnim fragmencie, z którego wynika, że opodatkowanie na poziomie 50% powoduje podwojenie PKB. Widziałem różne subtelne metody udowadniania, ze zwiększanie opodatkowania niekoniecznie musi prowadzić do SPADKU PKB. Tu jednak profesor Żyżyński matematycznie (sic!) udowodnił, że jeśli podniesiemy podatki z 0 do 50% to PODWOIMY PKB. Jest to stwierdzenie tak absurdalne, że powinno zastanowić piszącego, bo wyraźnie wskazuje, że postulowany efekt mnożnikowy istnieć nie może. Zamiast jednak dojść do takiego wniosku to profesor Żyżyński na podstawie wadliwego modelu dowodzi, że krzywa Laffera nie ma sensu. Bowiem wedle tego modelu przy opodatkowaniu na poziomie 100% wpływy budżetowe są nieskończone! NA tej podstawie profesor stwierdza, że to krzywa Laffera jest nonsensowna makroekonomicznie, kiedy nonsensowny jest jego model. W tym kontekście dość zabawne są dalsze uwagi profesora o brakach w wiedzy podstawowej u niektórych ekonomistów.

dr Tomasz Kasprowicz, przedsiębiorca, adiunkt w Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej, redaktor działu ekonomia w kwartalniku Res Publica Nowa, publicysta magazynu Liberte!

Share

Artykuł Krzywa Laffera w świetle nonsensownego modelu prof. Żyżyńskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krzywa-laffera-w-swietle-nonsensownego-modelu-prof-zyzynskiego/feed/ 1
Biurokracja – przepis na sukces, czy inwestycyjny zakalec? O lotnisku w budowie https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/biurokracja-przepis-na-sukces-czy-inwestycyjny-zakalec-o-lotnisku-w-budowie/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/biurokracja-przepis-na-sukces-czy-inwestycyjny-zakalec-o-lotnisku-w-budowie/#comments Wed, 04 Jan 2017 06:00:55 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4638 Autorką tekstu jest Małgorzata Wójcik, laureatka Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2016. Gdy w 1865 roku, wyniszczone wojną secesyjną Stany Zjednoczone pragnęły odbudować swoją gospodarkę, największe nadzieje spoczywały w budowie kolei transkontynentalnej. Jednymi z najważniejszych graczy ówczesnej Ameryki, stały się przedsiębiorstwa Union Pacific Railroad oraz Great Northen Railway. Na pozór ich zadanie było zunifikowane – skomunikowanie […]

Artykuł Biurokracja – przepis na sukces, czy inwestycyjny zakalec? O lotnisku w budowie pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorką tekstu jest Małgorzata Wójcik, laureatka Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2016.

Gdy w 1865 roku, wyniszczone wojną secesyjną Stany Zjednoczone pragnęły odbudować swoją gospodarkę, największe nadzieje spoczywały w budowie kolei transkontynentalnej. Jednymi z najważniejszych graczy ówczesnej Ameryki, stały się przedsiębiorstwa Union Pacific Railroad oraz Great Northen Railway. Na pozór ich zadanie było zunifikowane – skomunikowanie wschodniej i zachodniej części USA. Jednak zasadniczą różnicą na drodze do celu był sposób finansowania obydwu inwestycji(1). Podczas, gdy Union Pacific Railroad otrzymywało z centralnego budżetu dotacje za każdą milę nowo wybudowanych torów, założone przez James’a J. Hill’a Great Northen Railway całkowicie polegało na prywatnych środkach właściciela. Obydwóch wykonawców zostało poddanych próbie czasu, a pierwsze efekty były widoczne już na dziesięć lat od rozpoczęcia przedsięwzięcia. Finansowane z podatków Union Pacific Railroad wyznaczało możliwie najdłuższą trasę, tak aby zwiększyć liczbę mil, a słabej jakości materiały spowodowały, iż okres ich eksploatacji był krótki. Wraz z aferami korupcyjnymi doprowadziło to do postawienia przedsiębiorstwa na szali bankructwa. W tym samym czasie, Great Northen Railway budowało sieć kolejową tak, aby jej długość była możliwie najkrótsza, co miało zmniejszyć zużycie materiałów oraz skrócić czas potrzebny na oddanie gotowego projektu.

Jak pokazuje powyższy przykład, już w XIX wieku państwo okazywało się być nieefektywnym promotorem inwestycji. Jednak załamanie gospodarcze z lat 2008-2009 spowodowało ponowne zwrócenie się w stronę polityków i urzędników, na których barkach spoczęła odpowiedzialność za rozwój i innowacyjność, nie tylko, najpotężniejszych państw świata. Na efekty nie trzeba było długo czekać, a nasz zachodni sąsiad miał okazję się o tym gorzko przekonać.

Jedna łyżka statystyk, szklanka ambicji i szczypta rozrzutności.

Gdy w 2001 roku ówczesny burmistrz Berlina Klaus Wowereit obejmował urząd, dynamicznie rozwijająca się stolica Niemiec, spotykała się z coraz większym zainteresowaniem ze strony zarówno świata biznesu, jak i turystyki. Obiecujące statystyki, mówiące o 22 milionach pasażerów w 2020 roku(2) rozpoczęły falę dyskusji nad alternatywnym dla Tegel i Schönefeld portem lotniczym. Po udanej reelekcji w 2006 roku, Wowereit rozpoczął projekt inwestycyjny, mający na celu podsumowanie dwóch kadencji na stanowisku burmistrza Berlina i pozostawienie po sobie dziedzictwa. Miało nim być oddanie do użytku w 2011 roku, lotniska Berlin-Brandenburg, które jednocześnie podkreśliłoby prestiż niemieckiej stolicy. Do współpracy zostali zaproszeni projektant lotniska Tegel, Meinhard von Gerkan oraz Rainer Schwarz, który objął stanowisko dyrektora generalnego budowy. Wówczas inwestycji towarzyszyła optymistyczna atmosfera i nikt nie przypuszczał, iż ukończenie lotniska zostanie przełożone cztery razy, aż do 2017 roku(3).

Co stoi za aż sześcioletnim opóźnieniem? Jako jedną z pierwszych przyczyn obecny dyrektor Karsten Mühlenfeld podaje wprowadzone już po rozpoczęciu budowy zmiany w docelowej powierzchni budowli(4). Planowane 200 tys. mkw. ewaluowały w 340 tys. mkw., co było spowodowane wygórowanymi ambicjami Schwarza oraz Wowereita. Celem miało być między innymi, dobudowanie drugiego piętra, na którym mieściłoby się luksusowe centrum handlowe, oraz powiększenie pasów startowych tak, aby lotnisko było w stanie przyjąć dwupokładowego Airbusa A380. Wspomniana część inwestycji nie była w tamtym okresie ekonomicznie uzasadniona, gdyż żadna z linii lotniczych nie zadeklarowała chęci obsługiwania lotów do Berlina tak ogromną maszyną(5). Planami tymi kierowała głównie polityczna ambicja i możliwość wykorzystania na ten cel publicznych środków. Wisienką na inwestycyjnym zakalcu okazał się jednak system zabezpieczeń antypożarowych, którego instalacja nie nadążała za kolejnymi, nierealnymi terminami narzucanymi przez zleceniodawców. Doprowadziło to do, co najmniej, kuriozalnych prób zastąpienia technologii grupą ośmiuset ludzi, mających poinformować siebie nawzajem o pojawieniu się dymu, czy ognia przy pomocy telefonów komórkowych.

A na deser…

Skutki podejmowania nieuzasadnionych ekonomicznie decyzji oraz kierowania się chęcią odniesienia osobistego sukcesu, widoczne są w inwestycyjnym budżecie, który z planowanych 1,7 mld euro powiększył się do 4,6 mld euro. Jako, iż finansowanie projektu opiera się na budżecie publicznym ostateczne konsekwencje błędnych działań poniosą niemieccy obywatele, a na zjedzenie deseru sfinansowanego z ich podatków, przyjdzie im jeszcze poczekać.

1 Folsom Burt, PagerU, www.prageru.com/courses/history/why-private-investment-works-govt-investment-doesnt, dostęp 31.10.2016
2 Bloomberg Businessweek, “Lotnisko Berlin-Brandenburg, czyli polnische Wirtschaft po niemiecku”, numer 15 (144) wrzesień 2015, s. 80-83
3 Deutsche Welle, “Berlin’s new airport potentially hit by yet another delay”, www.dw.com/en/berlins-new-airport-potentially-hit-by-yet-another-delay/a-19107260, dostęp 31.10.2016
4 Kevin O’ Brien, „At Berlin’s New Airport, Limited Visibility”, Handelsblatt Global, 18.05.2016, www.global.handelsblatt.com/politics/at-berlins-new-airport-limited-visibility-519622, dostęp 31.10.2016
5 Bloomberg Businessweek, “Lotnisko Berlin-Brandenburg, czyli polnische Wirtschaft po niemiecku”, numer 15 (144) wrzesień 2015, s. 84

Tekst otrzymał II nagrodę w ramach Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2016.

Share

Artykuł Biurokracja – przepis na sukces, czy inwestycyjny zakalec? O lotnisku w budowie pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/biurokracja-przepis-na-sukces-czy-inwestycyjny-zakalec-o-lotnisku-w-budowie/feed/ 2
Pomysły niskich lotów, czyli jak marnować pieniądze podatników https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pomysly-niskich-lotow-czyli-jak-marnowac-pieniadze-podatnikow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pomysly-niskich-lotow-czyli-jak-marnowac-pieniadze-podatnikow/#respond Thu, 15 Dec 2016 05:30:58 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4574 Rola państwa w gospodarce inaczej postrzegana jest przez ekonomistów głównego nurtu, tj. neoklasyków i keynesistów. Ci pierwsi sprowadzają pożądaną rolę państwa jako organu zapewniającego ład instytucjonalno-prawny. Z kolei zwolennicy Keynesa uważają, że polityka fiskalna oraz monetarna jest skuteczna i interwencjonizm państwowy jest jak najbardziej potrzebny (nowa ekonomia keynesistowska nie mówi o tym tak wyraźnie) [Nowak […]

Artykuł Pomysły niskich lotów, czyli jak marnować pieniądze podatników pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Aeropuerto de Huesca-Pirineos, Wikipedia

Rola państwa w gospodarce inaczej postrzegana jest przez ekonomistów głównego nurtu, tj. neoklasyków i keynesistów. Ci pierwsi sprowadzają pożądaną rolę państwa jako organu zapewniającego ład instytucjonalno-prawny. Z kolei zwolennicy Keynesa uważają, że polityka fiskalna oraz monetarna jest skuteczna i interwencjonizm państwowy jest jak najbardziej potrzebny (nowa ekonomia keynesistowska nie mówi o tym tak wyraźnie) [Nowak Zalega 2015, s. 33].

Choć od lat 90. XX w. zauważyć można zbliżenie między dwoma wyżej wymienionymi kierunkami w ekonomii, to nadal widać istotne różnice w postrzeganiu państwa w gospodarce.

Czyje pieniądze na czyje potrzeby?

Dziś, choć powszechnie przyjmuje się, że państwo jest mniej efektywne niż przedsiębiorstwa prywatne, to w każdym kraju jest ono także podmiotem gospodarczym, który lokuje pieniądze na rynku. Twórca monetaryzmu, laureat Nagrody Nobla z ekonomii – Milton Friedman mówił o czterech sposobach wydawania pieniędzy, z których najgorszym jest gdy cudze pieniądze wydaje się na cudze potrzeby. Trudno nie zgodzić się z tym poglądem widząc niektóre przedsięwzięcia podejmowane poprzez naciski polityków czy za sprawą decyzji urzędniczych. Doskonałym przykładem nietrafionych inwestycji rządowych i samorządowych są porty lotnicze. Prym w tej niechlubnej statystyce wiedzie Hiszpania.

W kraju tym wszystkich lotnisk jest około 50, w większości regionów istnieje więcej niż jedno lotnisko, co jest dość osobliwym przypadkiem w skali świata. Praktycznie każdy hiszpański port lotniczy jest zarządzany przez AENA, czyli hiszpańskie przedsiębiorstwo należące do Skarbu Państwa [Wasilewski 2014]. 

3 lotniska – 1 rezultat

Warto wspomnieć o kilku przypadkach nieudanych inwestycji. Pierwszym jest port lotniczy Huesca-Pirineos Airport, które otwarto w 2007 r. Ze względu na swoje położenie lotnisko to miało być chętnie wybierane przez miłośników sportów zimowych. Tak się jednak nie stało i po czterech latach zamknięto je, by po kilku kolejnych nieudanie próbować je „wskrzesić” – 279 pasażerów w 2014 r.

Kolejny port lotniczy to Castellón-Costa Azahar Airport. Założeniem lokalnych władz było ożywienie ruchu turystycznego między Barceloną a Walencją. Co ciekawe, otwarcie lotniska zostało dokonane pomimo braku zgody ze strony rządu (problemy z za krótkim pasem startowym). Co może szokować, lokalne władze były tak zdeterminowane by otworzyć lotnisko, że wydały na ten cel 150 mln euro pomimo, że żadne linie nie zadeklarowały chęci korzystania z niego. Wymownym jest też to, iż przed lotniskiem stoi 24-metrowy pomnik lokalnego polityka Carlosa Fabra, który bardzo zabiegał o tę inwestycję, a podejrzewany jest o defraudacje oraz korupcję. Port dopiero po 4 latach od otwarcia zaczął obsługiwać pierwszych klientów (linia Rynair). Jednak do zadowolenia daleka droga – by lotnisko zarabiało potrzeba min. 1,2 mln pasażerów rocznie, co według prognoz nie stanie się przed rokiem 2029.

Kolejnym przykładem lotniska z problemami może być port Lleida-Alguaire (ILD) w północno-zachodniej części Hiszpanii. Rząd Katalonii wybudował go w 2010 r. za ok. 130 mln euro. Docelowo lotnisko miało skomunikować okolice Alguaire z zachodnią częścią regionu. Port miał obsługiwać także międzynarodowe połączenia. Jednak spełniał ten cel tylko przez rok. Obecnie lotnisko otwarte jest tylko w zimie. W sezonie 2015/2016 port obsłużył zaledwie 25 tys. pasażerów, co jest dalekie od progu rentowności zakładanego w obliczeniach sporządzonych w obszarze ekonomiki transportu lotniczego – 500 tys. pasażerów.

Wspólny mianownik dla nierentownych lotnisk

Nie są oczywiście to wszystkie przypadki nietrafionych inwestycji rządowych i samorządowych w branży transportu lotniczego. Z problemem małej liczby pasażerów borykają się chociażby porty Badajoz (BJZ) czy Córdoba (ODB).

Należy zadać sobie pytanie, skąd taki stan rzeczy? Dlaczego w 2012 r. aż 17 na 52 lotnisk obsługiwało liczbę pasażerów poniżej progu gwarantującego rentowność? Dlaczego 4 lata temu 30 hiszpańskich lotnisk zostało tymczasowo zamkniętych? Odpowiedź jest stosunkowo prosta, a mianowicie: nieprzeprowadzenie lub niedostateczne wykonanie analiz ekonomiczno-finansowych. W przypadku wielu lotnisk w Hiszpanii pobudki polityczne i zachcianki lokalnych władz zasłaniały realny ogląd potrzeb regionów. Nie bez znaczenia miały także dotacje unijne, które pod ładnie brzmiącym hasłami zwiększania konkurencyjności regionu czy zmniejszania bezrobocia były chętnie przyznawane lokalnym władzom.

W Polsce też nie mamy czym się chwalić

Warto tutaj też wspomnieć, że na naszym „podwórku” nie jest dużo lepiej. Komisja Europejska przyznała w poprzedniej perspektywie finansowej 105 mln euro na lotniska w Łodzi, Rzeszowie i Lublinie. Jak powszechnie wiadomo przynoszą one straty i nie widać perspektyw na poprawę tej sytuacji. Komisja Europejska widząc sytuację do której sama pośrednio doprowadziła, rozpoczęła konsultacje w sprawie zmiany rozporządzeń zakazujących pomocy ze strony władz dla lotnisk traktując ją jako pomoc publiczną. Rodzi się pytanie, czy to nie jest aby niepotrzebne przedłużanie istnienia bankrutów?

Źródła:

Autor jest absolwentem Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2016, a artykuł otrzymał I nagrodę w ramach JSLB 2016.

Share

Artykuł Pomysły niskich lotów, czyli jak marnować pieniądze podatników pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pomysly-niskich-lotow-czyli-jak-marnowac-pieniadze-podatnikow/feed/ 0
Poczta Polska – strategiczny filar cyfryzacji państwa czy niewydajny monopolista? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/poczta-polska-strategiczny-filar-cyfryzacji-panstwa-czy-niewydajny-monopolista/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/poczta-polska-strategiczny-filar-cyfryzacji-panstwa-czy-niewydajny-monopolista/#respond Wed, 21 Sep 2016 09:41:18 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4346 Pod koniec sierpnia 2016 roku Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji oraz Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa ogłosiły nawiązanie współpracy z Pocztą Polską. Celem tego porozumienia ma być ułatwienie załatwiania spraw urzędowych przez obywateli oraz zagwarantowanie płynnego obiegu dokumentów w instytucjach państwowych. Politycy mówią o kroku milowym w kierunku cyfryzacji państwa i sugerują, że żadne inne przedsiębiorstwa, które mogliby […]

Artykuł Poczta Polska – strategiczny filar cyfryzacji państwa czy niewydajny monopolista? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Pod koniec sierpnia 2016 roku Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji oraz Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa ogłosiły nawiązanie współpracy z Pocztą Polską. Celem tego porozumienia ma być ułatwienie załatwiania spraw urzędowych przez obywateli oraz zagwarantowanie płynnego obiegu dokumentów w instytucjach państwowych. Politycy mówią o kroku milowym w kierunku cyfryzacji państwa i sugerują, że żadne inne przedsiębiorstwa, które mogliby wybrać w konkurencyjnym przetargu, nie gwarantują takiej skuteczności jak PP. Wbrew zapewnieniom, cała ta sytuacja wygląda jednak na rozpaczliwą i nieskrywaną reanimację Poczty, której jedynym celem jest ratowanie coraz gorzej prosperującej spółki. Dlaczego? Przyjrzyjmy się dokładnie argumentacji polityków i przedstawicieli PP.

Współpraca ministerstw i Poczty Polskiej ma dotyczyć integracji systemów informatycznych instytucji państwowych z już funkcjonującym systemem PP, który obecnie umożliwia m.in. dostarczanie w tradycyjnej formie listów wysyłanych drogą elektroniczną. Według informacji prasowej[1] opublikowanej na stronie MIB, Poczta Polska to ”jedyny podmiot na rynku, który oferuje sprawne, posiadające najwyższe certyfikaty bezpieczeństwa, narzędzie do komunikacji”.  Co ciekawe, ministerstwo wyciągając tak odważne wnioski nie powołuje się na żadne badania ani na wyniki przetargu, którego de facto nie przeprowadzono w tej sprawie. Najlepszym i najprostszym narzędziem weryfikującym taką tezę byłby właśnie konkurencyjny przetarg, w którym instytucje państwowe, dysponujące przecież pieniędzmi podatników a nie swoimi, wybrałyby najbardziej konkurencyjną ofertę. Należy pamiętać, że cyfryzacja państwa to projekt informatyczny, a Poczta Polska do tej pory zajmowała się przede wszystkim tradycyjnymi usługami pocztowymi. W związku z tym urzędnicy powinni szczególnie dokładnie sprawdzić czy spółka jest w stanie zapewnić tańsze i lepsze usługi niż firmy informatyczne działające na rynku.

Z lakonicznie brzmiącej notki prasowej na stronie MIB dowiadujemy się ponadto, że Poczta Polska to przedsiębiorstwo, które pomaga w ograniczaniu skutków wykluczenia cyfrowego obywateli mieszkających na obszarach wiejskich. To bardzo częsty argument grup opowiadających się za monopolizacją rynku pocztowego przez państwową spółkę, rzekomo ukazujący słabość wolnego rynku. Jak wynika z Analizy FOR 08/2014[2] przykład Niemiec zaprzecza tej tezie. Nasz zachodni sąsiad od lat konsekwentnie liberalizuje prawa pocztowe, czego rezultatem jest coraz większa konkurencja na rynku. Uwolnienie obywateli od monopolu państwowej poczty spowodowało pojawienie się wielu przedsiębiorstw, które szukając potencjalnych rynków zbytu, na których mogłyby uzyskać stabilną pozycję, rozwijają swoją działalność także w lokalizacjach słabszych ekonomicznie lub obszarach wiejskich. Państwo z góry zakłada, że tylko publiczna spółka będzie w stanie przeprowadzić cyfryzację na terenach wiejskich. Urzędnicy nie organizując przetargu, nie sprawdzają jakie rozwiązania i modele działalności zaproponowałyby inne firmy. Zapominają również, że mowa tutaj o rozwoju usług cyfrowych, które nie wymagają przecież fizycznej infrastruktury tylko sprawnie funkcjonującego systemu, który pozwoliłby dotrzeć do wszystkich obywateli bez względu na miejsce zamieszkania.

Poczta Polska nawet nie stara się ukryć, że celem spółki na najbliższe lata jest jak najbliższa współpraca z instytucjami państwowymi i zdobycie pozycji monopolisty w usługach związanych z cyfryzacją państwa. Rzecznik prasowy Poczty Polskiej, Zbigniew Baranowski, przypomina[3], że według prognoz, w ciągu pięciu lat przychody Poczty Polskiej z doręczania tradycyjnej korespondencji zmniejszą się o 84%. W związku z tym PP szuka nowych rozwiązań biznesowych, wobec czego firma planuje zostać Narodowym Operatorem Cyfrowym i skoncentrować się na perspektywicznych źródłach przychodu związanych z budową e-państwa. Rzecznik nie ukrywa, że nowa ”strategia” Poczty nie będzie polegać na uczciwym rozwoju innowacyjności i konkurencyjności firmy tylko na zdobyciu monopolu na świadczenie usług cyfrowych wobec administracji. Takie plany potwierdza prezes PP Przemysław Sypniewski, który w wywiadzie dla Gazety Polskiej[4] potwierdził chęć ścisłej współpracy z rządem przy budowie ”cyfrowego państwa”.

Bardzo ciekawa wydaje się zbieżność wypowiedzi przedstawicieli PP z planami ministra Morawieckiego dotyczącymi rozwoju cyfryzacji państwa. W opublikowanym pod koniec lipca projekcie Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju możemy wyczytać, że zdaniem wicepremiera PP powinna być „strategicznym filarem państwa w rozwoju usług e-government”[5]. Rzecznik PP w przytoczonym artykule zadeklarował gotowość i chęć wzięcia udziału w projektach związanych z działalnością M. Morawieckiego aby ”przedsięwzięcia Poczty można było z tych projektów finansować”.

Wyraźnie widać, że Poczta Polska nie chce realizować nowych strategii biznesowych w oparciu o konkurencję i innowacyjność.  Spółce zależy na pomocy od państwa, które ma zagwarantować uprzywilejowaną pozycję. Państwo, które jest przecież jedynym właścicielem PP, chętnie zgadza się na sztuczne podtrzymywanie przy życiu tej spółki, nie zachowując nawet pozorów szacunku do pieniędzy podatników i troski o dobro konsumentów.

Monopolizowanie cyfryzacji państwa to ewidentne lekceważenie interesu obywateli. W tej sytuacji mamy dwóch zwycięzców – państwo i Pocztę Polską. Państwo wydaje nieswoje pieniądze na usługi świadczone przez własną spółkę, która dzięki temu ma stałe i solidne źródło dochodu, a PP nie musi się martwić o konkurencję, ponieważ ma zagwarantowaną pozycję monopolisty. Przegrany jest jeden – obywatel płacący podatki i zmuszony do korzystania z usług państwowego monopolisty, który w ostatecznym rozrachunku zapłaci więcej za usługi gorszej jakości.  


Share

Artykuł Poczta Polska – strategiczny filar cyfryzacji państwa czy niewydajny monopolista? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/poczta-polska-strategiczny-filar-cyfryzacji-panstwa-czy-niewydajny-monopolista/feed/ 0
Starość nie radość, młodość nie wieczność https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/starosc-nie-radosc-mlodosc-nie-wiecznosc/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/starosc-nie-radosc-mlodosc-nie-wiecznosc/#respond Tue, 06 Sep 2016 06:00:18 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4260 Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki, jednak w debacie publicznej coraz częściej pojawiają się głosy, że wypłata emerytur jest zagwarantowana przez państwo, ponieważ „państwo nie może zbankrutować”. Niestety, ale na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat odnotowano ponad sto takich przypadków na całym świecie – Rosja (1998), Argentyna (2001), Islandia (2008), natomiast Wenezuela i […]

Artykuł Starość nie radość, młodość nie wieczność pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki, jednak w debacie publicznej coraz częściej pojawiają się głosy, że wypłata emerytur jest zagwarantowana przez państwo, ponieważ „państwo nie może zbankrutować”. Niestety, ale na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat odnotowano ponad sto takich przypadków na całym świecie – Rosja (1998), Argentyna (2001), Islandia (2008), natomiast Wenezuela i Grecja są bliskie niemożliwości spłacenia swoich długów. W XXI wieku nie ma rzeczy pewnych – upadają wielkie instytucje, które funkcjonowały przez setki lat (np. Lehman Brothers w 2008 r.), natomiast międzynarodowe organizacje podlegają stałym zmianom (np. czerwcowe referendum za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, tzw. Brexit).

Podczas wielkich kryzysów zazwyczaj największym przegranym jest społeczeństwo – zwykli ludzie, którzy tracą oszczędności całego życia, a ich biznes odczuwa spadek zamówień. W przypadku potencjalnego kryzysu systemów zabezpieczenia społecznego oraz idei państwa opiekuńczego przegranym także będzie społeczeństwo, a w szczególności emeryci i renciści, ponieważ ich oszczędności i kapitał emerytalny stopnieją w oczach z powodu negatywnych zjawisk demograficznych (starzenie się społeczeństwa, niski przyrost naturalny i coraz niższe wpływy ze składek, natomiast coraz wyższe wydatki na świadczenia emerytalne) oraz ekonomicznych, np. wysokiej inflacji, która przejada zgromadzony kapitał.

To nie jest system dla starych ludzi

Problemem współczesnych gospodarek jest przerost wydatków socjalnych oraz negatywne procesy demograficzne, które powodują spadek współczynnika zastępowalności pokoleń, czyli rodzi się coraz mniej dzieci, natomiast umiera coraz więcej starszych osób – społeczeństwa starzeją się. Demografia ma istotny wpływ na system emerytalny – wiedział już o tym Otto von Bismarck, który zainicjował zalążek systemu emerytalnego – świadczenie emerytalne było wypłacane osobom, które przekroczyły 70. rok życia, gdy ówczesna średnia długość życia w Prusach wynosiła około 45 lat. Gdyby to zależało ode mnie, to dokonałbym reformy systemu emerytalnego, ponieważ to od obecnych zmian zależeć będzie zabezpieczenie emerytalne mojego pokolenia w przyszłości. Poprawne funkcjonowanie systemu emerytalnego jest determinowane przez wiele czynników (np. stopę waloryzacji, przywileje emerytalne dla określonych grup zawodowych), jednak cała konstrukcja opiera się na prostej zależności – wpływy powinny być wyższe lub równać się sumie wypłaconych świadczeń emerytalnych. Niestety, ale w części redystrybutywnej polskiego systemu emerytalnego wypłaty na świadczenia emerytalne znacznie przekraczają wpływy do funduszu.

Fakty nie przestają istnieć z powodu ich ignorowania

Polski system emerytalny wymaga drastycznych reform, które mogą spowodować opór ze strony pewnych grup zawodowych, które posiadają liczne przywileje emerytalne. Gdyby to zależało ode mnie, to dążyłbym do ograniczenia tych przywilejów, jednak spotkałbym się z silnym oporem, licznymi protestami i nagonką ze strony różnych organizacji reprezentujących pracowników. Świadczenia mundurowe (roczny koszt emerytur to ok. 11,6 mld zł), górników (wcześniejsza emerytura po 50 latach pracy, jeżeli staż pracy wynosi co najmniej 25 lat; roczny wydatek na świadczenia w wysokości 9,6 mld zł) nauczycieli (7,2 mld zł rocznie na wypłatę emerytur), rolników (emerytura wypłacana z osobnego systemu – Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego – w wysokości ponad 16 mld zł) oraz kolejarzy (ok. 3 mld zł rocznie na wypłatę emerytur) w znaczącym stopniu przyczyniają się do zadłużenia systemu emerytalnego. Istotnym problemem polskiej demografii są „młodzi emeryci” – osoby, które są w stanie pracować, jednak decydują się na przejście na wcześniejszą emeryturę, co ma wpływ na pogłębianie się deficytu systemu emerytalnego.

Im ludzie wiedzą mniej o funkcjonowaniu systemu emerytalnego tym lepiej w nocy śpią

Optymalny model systemu emerytalnego powinien składać się z dwóch istotnych elementów: zbilansowanego filaru repartycyjnego (I filar) wraz z efektywnie rozwijającym się filarem kapitałowym i dobrowolnymi formami oszczędzania na emeryturę (II i III filar). Synergia powstała pomiędzy trzema filarami zapewniałaby bezpieczne finansowanie przyszłych świadczeń emerytalnych. Brak mechanizmów bilansujących zobowiązania i należności systemu emerytalnego będzie przyczyniał się do obciążenia finansów publicznych i koniecznością zwiększenia dopłat z budżetu państwa. Dokonanie „terapii szokowej” w reformie systemu emerytalnego jest na chwile obecną niemożliwe z powodu powstania niezbilansowanych zobowiązań i konieczności ich realizacji, czyli wypłaty bieżących emerytur. Próbą uzdrowienia systemu emerytalnego byłaby zmiana zasad waloryzacji – ujednolicenie metody waloryzacji na kontach (i subkontach) w ZUS bazując na nominalnym wskaźniku zmiany funduszu płac, co zmniejszyłoby nierównowagę w FUS. System emerytalny nie może opierać się tylko na systemie repartycyjnym, ponieważ to nie zagwarantuje odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa (ujemna korelacja między stopą zwrotu OFE a waloryzacją konta w ZUS zapewnia większą odporność emerytur na cykle koniunkturalne) – konieczne jest zaangażowanie części kapitałowej, która uchroni system emerytalny przed niekorzystnymi zmianami demograficznymi.

Droga do bogactwa zależy głównie od dwóch słów: praca i oszczędność

Największą uwagę skupiłbym na reformie OFE, ponieważ to ten filar ma w znacznej mierze przyczynić się do zwiększenia stabilności systemu emerytalnego, a docelowo odciążyć I filar. Część kapitałowa systemu emerytalnego wymaga gruntownych zmian. Po pierwsze należy jednoznacznie umiejscowić w systemie prawnym zgromadzone środki w ramach II filaru – obecna sytuacja rodzi szereg problemów własnościowych. W przypadku, gdy środki zgromadzone w OFE zostałyby zaliczone jako oszczędności prywatne to wtedy zmniejszyłoby się ryzyko polityczne (brak możliwości kolejnego „skoku na OFE” i przetransferowania 150 mld zł z OFE do ZUS) oraz wzrosłoby zaufanie obywateli do systemu emerytalnego oraz rynku kapitałowego. OFE potrzebują impulsu, który je ożywi. Przywrócenie możliwości lokowania środków w obligacje skarbowe pozwoli na realizowanie odpowiednich strategii inwestycyjnych i skuteczniejsze zarządzanie ryzykiem poprzez realokację kapitału między subportfelem akcji oraz obligacji. Gdyby to zależało ode mnie, to na pewno zdecydowałbym się na utworzenie nowej miary efektywności OFE oraz funduszu buforowego, ponieważ w systemie emerytalnym powinno być premiowane długookresowe zarządzanie środkami oraz odporność na zawirowania koniunkturalne. Stopa zwrotu osiągana przez OFE powyżej pewnej stopy referencyjnej, która mogłaby być określona jako kombinacja indeksów rynkowych i inflacji byłaby istotna dla PTE. Stopa zwrotu powyżej danej stopy referencyjnej powodowałaby przetransferowanie części wypracowanego zysku na specjalny fundusz buforowy. Reformy wymaga także proces zapisywania się do OFE – II filar powinien być domyślnym wyborem dla pracowników wchodzących na rynek pracy, natomiast czteroletnie okienko transferowe powinno zostać skrócone np. do 12 miesięcy. Do pakietu reform dodałbym możliwość swobodnego reklamowania OFE (zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego zakaz był zbyt szeroki i niedostatecznie uzasadniony).  

Pieniądz robi pieniądz

Gdyby to zależało ode mnie, to dałbym ubezpieczonym większe możliwości w zakresie dobrowolnego oszczędzania na przyszłą emeryturę. Obecnie ponad 800 tys. osób korzysta z IKE, natomiast z IKZE tylko 500 tys., co oznacza, że niecałe 7% ubezpieczonych oszczędza w ramach III filaru (w porównaniu do 17 mln ubezpieczonych w ramach OFE). Powodami dla niskiego zainteresowania dobrowolnym oszczędzaniem są zbyt małe korzyści, które zazwyczaj sprowadzają się do tego, że zgromadzone środki w ramach IKE i IKZE nie podlegają opodatkowaniu od inwestycji kapitałowych, a w przypadku IKZE jest możliwość odliczenia wpłat od podatku dochodowego. Rozważyłbym większą możliwość gospodarowania tymi środkami, czyli m.in. możliwość wycofania części oszczędności w określonych sytuacjach (np. emigracja, zakup mieszkania, poważna choroba) na wzór nowozelandzkiego programu KiwiSaver. Odciążeniem części kapitałowej systemu emerytalnego mogą być pracownicze programy emerytalne (PPE). W tym przypadku wzorem może być Holandia, która posiada jeden z najbardziej efektywnych systemów emerytalnych na świecie. Ten filar jest quasi-obowiązkowy, w ramach którego uczestniczy ponad 6 mln pracujących, a tamtejsze PPE posiadają aktywa rzędu 700 mld euro. Pracownicze programy emerytalne przyjmują charakter zakładowy lub – jak w większości przypadków – branżowy. Gdyby system emerytalny zależał ode mnie i miałbym możliwość dokonania reform, to na pewno bazowałbym na najlepszych rozwiązaniach z różnych stron świata. Wiedząc, że sytuacja demograficzna znacznie się pogorszy, skupiłbym się na rozwiązaniach długoterminowych wykorzystując synergię powstałą między poszczególnymi filarami, czego skutkiem byłoby zwiększenie stabilności systemu emerytalnego. Najskuteczniejszy sposób zabezpieczenia się przed ubóstwem emerytalnym, który sprawdza się od wieków to oszczędzanie we własnym zakresie, a przede wszystkim robienie dzieci. W obecnym modelu to od nich będzie zależeć wysokość naszej emerytury w przyszłości.

Bibliografia:

Dodatkowy System Emerytalny w Polsce – diagnoza i rekomendacje zmian, Towarzystwo Ekonomistów Polskich, Warszawa 2014.

Krytyczna analiza rządowego przeglądu systemu emerytalnego, KOBE – Komitet Obywatelski do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego, Warszawa 2013.

Krzyżanowski Ł., Kowalik W., Suwada K., Pawlina A., Młodzi Emeryci w Polsce. Między biernością a aktywnością, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2014.

Melbourne Mercer Global Pension Index 2015.

Ostaszewski K., Retirement: Choosing Between Bismarck and Copernicus, Risk Strategies Pertaining to the Many and Diverse Risks Found in Retirement, Society of Actuaries, Schaumburg, Illinois, USA 2016.

Prognoza wpływów i wydatków Funduszu Emerytalnego do 2060 roku, Departament Statystyki i Prognoz Aktuarialnych ZUS, Warszawa 2013.

Sektor funduszy emerytalnych w Polsce – ewolucja, kształt, perspektywy, Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, Warszawa 2016.

Working Better with Age, Aging and Employment Policies: Poland 2015, Paryż 2015.

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Starość nie radość, młodość nie wieczność pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/starosc-nie-radosc-mlodosc-nie-wiecznosc/feed/ 0