Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
kryzys – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Początek końca „żółtej rewolucji”? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/poczatek-konca-zoltej-rewolucji/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/poczatek-konca-zoltej-rewolucji/#respond Mon, 26 Aug 2019 10:10:12 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6161 Gdy w listopadzie 2018 roku na francuskie ulice wyszło blisko 290 tys. ludzi, opinia publiczna ogłaszała rozpoczęcie nowej francuskiej rewolucji. Jednak od pewnego czasu ruch „żółtych kamizelek” kojarzy się wyłącznie z agresją i wandalizmem. Dwudziesty szósty akt manifestacji zgromadził już tylko 18 600 ludzi w całej Francji. Czy możemy zatem zaryzykować tezę, że gilets jaunes utraciły […]

Artykuł Początek końca „żółtej rewolucji”? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Gdy w listopadzie 2018 roku na francuskie ulice wyszło blisko 290 tys. ludzi, opinia publiczna ogłaszała rozpoczęcie nowej francuskiej rewolucji. Jednak od pewnego czasu ruch „żółtych kamizelek” kojarzy się wyłącznie z agresją i wandalizmem. Dwudziesty szósty akt manifestacji zgromadził już tylko 18 600 ludzi w całej Francji. Czy możemy zatem zaryzykować tezę, że gilets jaunes utraciły poparcie i mandat społeczeństwa?

„Żółte kamizelki” są (a raczej były) uznawane za jedną z bardziej nieszablonowych inicjatyw społecznych, porównywanych do rewolucji francuskiej. To, co jest coraz bardziej widoczne w protestach gilets jaunes, to ichetatyzm i robinhoodowska chęć zabrania bogatym i dawania biednym. Zastanówmy się zatem, z jakimi tak naprawdę problemami boryka się Francja i czy oczekiwaniagilets jaunes mogą poprawić aktualną sytuację państwa.

Kraj nad Loarą przoduje nie tylko w rankingach na najlepsze wino (mimo że pewien amerykański prezydent uważa inaczej), ale również w klasyfikacji największych wpływów podatkowych. Według danych OECD, Francja z wynikiem 46,2% w relacji do PKB zajmuje pierwsze miejsce przed Danią i Belgią. Jakby tego było mało, prezydent Emmanuel Macron, pod pretekstem walki z ociepleniem klimatu, nalegał na wprowadzenie wyższego podatku na paliwa, wywołując tym samym falę manifestacji żółtych kamizelek.

Opodatkowanie paliw było tylko wierzchołkiem góry lodowej. Po otrzymaniu społecznego poparcia żółte kamizelki przedstawiły listę 42 postulatów. Uczestnicy protestów domagają się m.in. zwiększenia liczby umów na czas nieokreślony, opodatkowania największych firm i wsparcia lokalnych przedsiębiorców, którzy przegrywają z zagranicznymi konkurentami.Wśród postulatów znaleźć można też podwyższenie płacy minimalnej, obniżenie wieku emerytalnego, nacjonalizację francuskich fabryk i spółek energetycznych oraz wprowadzenie minimalnej emerytury wynoszącej 1200 euro. Wszystkie one mogą stanowić kolejne zagrożenia dla francuskiej gospodarki.

Powód? Obniżenie wieku emerytalnego w kraju, gdzie wydatki socjalne są drugie pod względem wysokości w Europie, to dodatkowe obciążenie dla i tak już schorowanych finansów publicznych, które muszą radzić sobie z kryzysem demograficznym i długiem publicznym, opiewającym na 98% PKB. Nacjonalizacja francuskich fabryk i spółek energetycznych doprowadziłaby do zwiększenia etatyzmu i monopolizacji większości francuskich sektorów przez państwo. Ustanowienie płacy minimalnej nie zmniejszy ubóstwa wśród tych, którzy pracy nie mają. Paradoksalnie, ta propozycja może utrudnić dostęp do rynku pracy i zniechęcać do zatrudniania nowych pracowników.

Analizując postulaty żółtych kamizelek, można odnieść wrażenie, że są one niekorzystne dla sytuacji ekonomicznej kraju i, co za tym idzie, dla poziomu życia mieszkańców Francji. Jednak po zakończeniu krajowych negocjacji zwanych „Wielką Debatą Narodową” i pod presją zbliżających się wyborów europejskich, Emmanuel Macron zdecydował się spełnić kilka postulatów gilets jaunes. Prezydent podwyższył kwotę płacy minimalnej (SMIC), zniósł opodatkowanie godzin nadliczbowych, zwolnił emerytów z pewnych składek socjalnych (CSG) i zapowiedział likwidację Krajowej Szkoły Administracji (której sam był absolwentem), uważanej za symbol francuskich elit. Nowa ustawa regulująca podatek cyfrowy również zyskała poparcie narodu. Jednak jabłkiem niezgody pozostał podatek dla najbogatszych (ISF), który według głowy państwa spowodowałby wzrost bezrobocia i spadek zagranicznych inwestycji.

Z ekonomicznego punktu widzenia Francja potrzebuje radykalnych reform, które zmniejszą wydatki państwa, szczególnie w obszarze wydatków socjalnych, oraz zliberalizują przeregulowany rynek pracy. Stąd odpowiedzią na realne francuskie problemy nie są postulaty żółtych kamizelek, które doprowadziłyby do pogłębienia etatyzmu, czyli zwiększenia roli państwa w gospodarce, co do tej pory było poważnym hamulcem wzrostu francuskiej gospodarki.

Rosnąca agresja i akty wandalizmu powodują, że francuska opinia publiczna z coraz większą niechęcią patrzy na gilets jaunes. Odzwierciedla to najlepiej zmniejszająca się liczba uczestników manifestacji oraz zwiększające się poparcie dla prezydenta Emmanuela Macrona. Na dodatek, zaproponowane postulaty nie są receptą na aktualne problemy Francji. Te wszystkie czynniki mogą spowodować, że tytułowa „żółta rewolucja” powoli zaniknie, choć pewnie na długo zapamiętamy samych protestujących w żółtych kamizelkach.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Początek końca „żółtej rewolucji”? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/poczatek-konca-zoltej-rewolucji/feed/ 0
„Syrizofrenia”: grecki sen o lepszym życiu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/syrizofrenia-grecki-sen-o-lepszym-zyciu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/syrizofrenia-grecki-sen-o-lepszym-zyciu/#respond Mon, 07 Sep 2015 05:15:50 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2589 Autorem tekstu jest Zilvinas Silenas, prezes Lithuanian Free Market Institute. Tekst pochodzi z serwisu 4liberty.eu. Tłumaczył Mikołaj Rymarczuk. Publiczna dyskusja na temat problemów w Grecji może czasem sprawiać wrażenie, że dzieje  się tam coś nadzwyczajnego. „Próba zaciśnięcia pasa” i „szantaż”, to tylko niektóre z wielu wymyślnych określeń używanych przez członków partii SYRIZA i socjalistów w […]

Artykuł „Syrizofrenia”: grecki sen o lepszym życiu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Zilvinas Silenas, prezes Lithuanian Free Market Institute. Tekst pochodzi z serwisu 4liberty.eu. Tłumaczył Mikołaj Rymarczuk.

źródło: https://www.flickr.com/photos/home_of_chaos/16206073456

Publiczna dyskusja na temat problemów w Grecji może czasem sprawiać wrażenie, że dzieje  się tam coś nadzwyczajnego. „Próba zaciśnięcia pasa” i „szantaż”, to tylko niektóre z wielu wymyślnych określeń używanych przez członków partii SYRIZA i socjalistów w celu stworzenia „syrizofrenicznego” obrazu rzeczywistości. Niemniej jednak, prawdziwe powody kryzysu i jego rozwiązania są znane od dawna.

Banalność problemów Grecji jest ewidentna. Miliardy ludzi, miliony przedsiębiorstw i setki państw stawiają czoła podobnym problemom każdego dnia. Każdy chciałby żyć na wyższym poziomie, ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Oczywiście wynalezienie kredytu ułatwiło dostęp do, skądinąd, iluzorycznego lepszego życia, jak również uczynił go jeszcze bardziej kuszącym. W rezultacie, niejeden z nas jest zadłużony.

Greckie pragnienia lepszego życia sięgają obalenia dyktatury wojskowej w 1974r. Wydatki tego kraju były wyższe od przychodów przez niemal pięć dekad. Różnica między tymi dwoma strumieniami,  zgromadzona jako dług publiczny, osiągnęła prawie 200% PKB. Nie jest to skutek działania siły wyższej. Dług państwa jest niczym innym, jak logiczną konsekwencją nieodpowiedzialnego wydawania pieniędzy podatników. Zarówno obecny jak i poprzednie rządy są tego winowajcami.

Co jest oznaką tego lepszego życia w Grecji? Bezterminowe zatrudnienie w sektorze publicznym, wysokie pensje połączone z niewielką ilością pracy jak i premie za udawaną pracę. Idealnym przykładem jest niedawno odkryta grupa robocza Ministerstwa Środowiska odpowiedzialna za jezioro, które wyschło w 1930r. Co więcej, pracownicy sektora publicznego otrzymują tzw. trzynastki i czternastki na Boże Narodzenie i Wielkanoc.

Nadmierne hojny system zasiłków jest kolejnym symbolem tego „lepszego życia”. Ponad 90% Greków przechodzi na emeryturę zanim osiągnie oficjalny wiek emerytalny. Właściwie wszyscy, od urzędników, którzy przechodzą na emeryturę w wieku 45 lat, do fryzjerek, które nabywają to uprawnienie w wieku 50 „z powodu niebezpiecznych warunków pracy”, korzystają z ulg i różnego rodzaju zasiłków czy dopłat. Uważam, że przechodzenie na emeryturę w wieku 45 lat jest niezrozumiałe. Czy to ja nie potrafię zrozumieć greckiego przepisu na „lepsze życie”?

Ponadto, czcze gadanie, że zaciskanie pasa jest nieefektywne, a silnie zadłużony naród powinien zwiększyć wydatki nie jest mniej szokujące. O ironio, takie rozważania są czasem uznawane za poważne, a nawet  rozwijają się w „syrizofreniczne” teorie spiskowe. Twierdzą, że upadek Grecji i SYRIZy jest tym, czego chcą wierzyciele.

Jednak polityka oszczędności lub choćby odpowiedzialne wydawanie pieniędzy podatników pomogłoby w przywróceniu równowagi budżetowej. Grecja pilnie tego potrzebuje. Oczywiście, nie powinniśmy się oszukiwać myśląc, że parę lat oszczędności budżetowych rozwiąże problemy nagromadzone od półwiecza. Biorąc to pod uwagę, cel nie powinien się  skupiać na „syrizofrenicznej” dyskusji o zaciskaniu pasa, tylko na dwóch ważnych czynnikach.

Są dwa powody, dla których polityka oszczędności może skutkować krótkookresowymi ekonomicznymi zawirowaniami lub nawet tymczasowym spadkiem PKB. Pierwszy powód jest czysto statystyczny, gdyż wydatki rządowe (wliczając w to pensje pracowników sektora budżetowego) są wliczane do PKB. Na przykład pożyczka 10 miliardów euro zaciągnięta by wypłacić te wynagrodzenia zwiększyłaby PKB a niepożyczenie i niewypłacenie tych wynagrodzeń zmniejszyłoby PKB również o 10 miliardów.

Po drugie, cięcia wydatków w sektorze publicznym prowadzą do spadku konsumpcji i, co za tym idzie, spadku PKB. Zwolniony urzędnik nie generuje PKB tak długo, jak jest bezrobotny lub pracuje na czarno. Ponadto, PKB spada dalej, gdyż pesymistyczne spojrzenie na przyszłość ogranicza inwestycje. Jednak nie jest to nic nowego dla ekonomisty, tak jak nie jest to dowód na nieefektywność polityki budżetowych oszczędności. Po ponad półwiecznej bezczynności  nie da się rozwiązać wszystkich problemów w tydzień. Niemniej, reformy gospodarcze są niezwykle istotne, nawet jeśli mogą być czasami nieprzyjemne.

By pokonać te trudności, zwolnieni pracownicy powinni znaleźć nową pracę. Taką, która generuje dla budżetu państwa więcej korzyści niż kosztów. Ponadto, czterdziestolatkowie nie mogą być emerytami. Muszą pracować zamiast żyć z pieniędzy podatników. Wreszcie,  wraz z oszczędnościami muszą nastąpić reformy sektora publicznego, nie zważając na niechęć rządzących.

Nie jest to łatwy czas dla zwykłego greckiego obywatela. Litwa także musiała stawić czoła trudnościom.  Udało nam się jednak uniknąć „syrizofrenii”. Postanowiliśmy nie słuchać szarlatanów, którzy twierdzili, że dobrobyt da się osiągnąć protestami i strajkami. Powinniśmy współczuć Grekom, ale nie rządzącym tam populistom, którzy obwiniają niosących pomoc za swoje problemy.

Share

Artykuł „Syrizofrenia”: grecki sen o lepszym życiu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/syrizofrenia-grecki-sen-o-lepszym-zyciu/feed/ 0
Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krotki-poradnik-jak-stac-sie-druga-grecja/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krotki-poradnik-jak-stac-sie-druga-grecja/#respond Mon, 10 Aug 2015 05:16:06 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2511 Autorem tekstu jest Zilvinas Silenas, prezes Lithuanian Free Market Institute. Tekst pochodzi z serwisu 4liberty.eu. Tłumaczyli Łukasz Śliwakowski i Marek Tatała. Wiele osób nie pozostało obojętnych wobec greckiego kryzysu.  Co więcej, ani ci którzy obrali twardy kurs na sposoby rozwiązania trudnej sytuacji w jakiej jest Grecja (np. rząd litewski), ani nowo zadeklarowani przyjaciele Grecji (europejscy […]

Artykuł Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Zilvinas Silenas, prezes Lithuanian Free Market Institute. Tekst pochodzi z serwisu 4liberty.eu. Tłumaczyli Łukasz Śliwakowski i Marek Tatała.

Wiele osób nie pozostało obojętnych wobec greckiego kryzysu.  Co więcej, ani ci którzy obrali twardy kurs na sposoby rozwiązania trudnej sytuacji w jakiej jest Grecja (np. rząd litewski), ani nowo zadeklarowani przyjaciele Grecji (europejscy nacjonaliści i socjaliści), nie życzyliby sobie takiego scenariusza w swoich krajach. Jednak doprowadzenie do drugiej Grecji to nic trudnego. Oto kilka sposobów jak tego dokonać.

Po pierwsze, rządzący powinni przez kilka dekad podążać drogą niezrównoważonej polityki budżetowej, czyli wydawać więcej pieniędzy, niż są w stanie uzbierać w podatkach. Rzecz  jasna, mają oni do dyspozycji szereg powodów i wymówek dlaczego muszą to czynić. Dlaczego wydajność sektora publicznego nie może być podniesiona? Ponieważ poziom bezrobocia już jest wysoki. A dlaczego pensje, zasiłki i emerytury powinny być zwiększone? Dlatego, że w przyszłym roku będą wybory. W „drugiej Grecji” najlepiej pozwolić na spokojną akumulację deficytów budżetowych bez martwienia się o spłatę długu publicznego. Ponadto całkiem naturalne jest finansowanie krótkoterminowych zobowiązań finansowych z długoterminowych pożyczek.

Po drugie, niektóre grupy wyborców powinny otrzymywać przywileje na koszt wszytkach podatników. Można to osiągnąć między innymi za pomocą przywileju w postaci przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Plotki głoszą, że nawet greccy fryzjerzy mogli skorzystać z możliwości przejścia na emeryturę już po ukończeniu 50 roku życia, a to wszystko przez rzekome niebezpieczeństwo przebywania w otoczeniu substancji chemicznych.

Po trzecie, nie powinno być żadnych ograniczeń przed motywowanymi politycznie interwencjami na rynku.  Służą do tego państwowe przedsiębiorstwa, instytucje i agencje o wątpliwej przydatności, których celem samym w sobie  jest przede wszystkim tworzenie nowych miejsc pracy dla politycznych kompanów, w imię uznania ich lojalności. Co więcej, lepiej, aby rządzący nie zapominali wpaść w histerię w przypadku jakichkolwiek przejawów obiektywnej krytyki ich działań.  W zanadrzu powinni mieć gniewny tłum gotowy do wyjścia na ulicę i strajków. Zwołanie referendum w takiej sytuacji też jest znakomitą propozycją.

Szczerze powiedziawszy, jedna rzecz pozostaje pewna – nie ma już żadnych dodatkowych porad i pieniędzy dla Grecji. Obecny grecki kryzys jest ostrzeżeniem dla wszystkich rządów, które postępują w sposób wspomniany powyżej i bez końca odkładają w czasie niezbędne reformy.  W tych sprawach, rozsądne państwo to takie, które uczy się na błędach innych, a nie swoich.

Ile „greckości” ma w sobie Litwa? Nawet w okresach wzrostu gospodarczego na poziomie 8 proc.,  litewski rząd nie jest w stanie uniknąć deficytu budżetowego.  Udział zatrudnionych w administracji publicznej wynosi 28,5 proc., co odpowiada równie wysokiemu współczynnikowi w Grecji (24 proc.). Mimo, że populacja Litwy w przeciągu ostatnich czterech lat zmniejszyła się o 4 proc. to liczba urzędników wrosła w 2/3 litewskich miast.

Ponadto, na Litwie jest mnie uczniów przypadających na jednego nauczyciela (8) niż w Grecji (9,4); więcej szpitalnych łóżek na 1000 mieszkańców, niż w Szwecji; i prawie dwukrotnie więcej  lekarzy w porównaniu do Polski czy Słowacji. W ostatnich pięciu latach Grecja sprywatyzowała mienie państwowe za 8 mld euro, przy praktycznym braku prywatyzacji na Litwie. Przesłanie jakie płynie z powyższej analizy jest jasne. Drwimy z nieudolności Greków do reform, a jednocześnie nasz własny rząd nie wykazuje politycznej woli do podjęcie niezbędnych działań reformatorskich.

Stanowisko litewskiego rządu wobec sytuacji w Grecji jest właściwe, ale zaraz po zakończeniu porządkowania bałaganu nad Morzem Egejskim, nasz rząd powinien wziąć się za porządki nad brzegiem Bałtyku.

Share

Artykuł Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/krotki-poradnik-jak-stac-sie-druga-grecja/feed/ 0
Wenezuela: Nowy socjalizm, te same ofiary https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wenezuela-nowy-socjalizm-te-same-ofiary/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wenezuela-nowy-socjalizm-te-same-ofiary/#respond Mon, 10 Mar 2014 10:54:24 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2055  Autorem tekstu jest Federico N. Fernández, pracownik naukowy Austrian Economics Center (Wiedeń, Austria) oraz założyciel i prezes Bases Fundación (Rosario, Argentyna). Tłumaczył Liwiusz Wojciechowski. Hugo Chavez, prezydent Wenezueli, mawiał, że jego ruch polityczny wprowadził w kraju „socjalizm XXI wieku”. Niestety socjalizm ten, podobne jak jego XX wieczny poprzednik, nie stroni od zabijania obywateli. Przez ostatnie […]

Artykuł Wenezuela: Nowy socjalizm, te same ofiary pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
 Autorem tekstu jest Federico N. Fernández, pracownik naukowy Austrian Economics Center (Wiedeń, Austria) oraz założyciel i prezes Bases Fundación (Rosario, Argentyna). Tłumaczył Liwiusz Wojciechowski.

Hugo Chavez, prezydent Wenezueli, mawiał, że jego ruch polityczny wprowadził w kraju „socjalizm XXI wieku”. Niestety socjalizm ten, podobne jak jego XX wieczny poprzednik, nie stroni od zabijania obywateli.

Przez ostatnie tygodnie Wenezuela była świadkiem serii protestów prowadzonych głównie przez studentów. Swoistym katalizatorem tych demonstracji było wykorzystywanie seksualne studentki na Uniwersytecie Táchira. Jednak w rzeczywistości przyczyn powszechnego niezadowolenia społecznego można doszukiwać się w dwóch powiązanych ze sobą zjawiskach.

Po pierwsze, gospodarka Wenezueli jest w poważnych tarapatach. Chociaż kraj jest zasobny w ropę a międzynarodowe ceny ropy od 2002 roku niemal stale zwyżkują, Wenezuela jest na granicy zapaści gospodarczej. Towary takie jak mleko, mąka i insulina są praktycznie niedostępne do kupienia.W ubiegłym roku mówiono nawet o „kryzysie papieru toaletowego” z powodu trudności z dostępem do tego towaru. Ponadto, podczas gdy oficjalny kurs wymiany między wenezuelskim bolivarem i dolarem amerykańskim wynosi około 12 do 1, na czarnym rynku – w wyniku  regulacji czynią zakup walut obcych walut prawie niemożliwym dla obywateli – stawka wymiany wynosi 100 do 1.

Po drugie, odkąd Chavez objął urząd w 1999 roku, klimat polityczny w kraju stała się napięty. Kraj, który kiedyś był jedną z najsilniejszych demokracji w Ameryce Łacińskiej i bezpiecznym schronieniem dla uchodźców politycznych, zmierza w kierunku populistycznego, autokratycznego i anty-wolnościowego reżimu.  Powoli, każdy z filarów demokratycznej republiki zostaje zastąpiony przez silną władzę państwową, która nęka i prześladuje opozycję. Rząd rozpoczął atak na społeczeństwo obywatelskie w Wenezueli. Wzajemny szacunek, wolność słowa i demokracja stały się ofiarami tego ataku.

Śmierci Chaveza nie uspokoiła sytuacji w kraju. Nowe wybory prezydenckie odbyły się w kwietniu ubiegłego roku. W warunkach dalekich od wolności i uczciwości Nicolás Maduro, następca polityczny Chaveza i były kierowca autobusu, został ich zwycięzcą. To jeszcze bardziej spolaryzowało Wenezuelę.

Protesty uliczne wywołały u Maduro typową radykalną reakcję słabego lidera. Podobnie jak u Assada w Syrii czy Janukowycza na Ukrainie, reakcja Maduro jest podręcznikowym przykładem tego, co autorytarny przywódca może uczynić, gdy znajdzie się kłopotach: stosuje cenzurę i represje. Relacje z demonstracji nie zostały upublicznione w mediach. Ocenzurowanie ogólnokrajowych mediów zostało uzupełnione o zakaz działalności dla informacyjnego kanału regionalnego (NTN24). Dziennikarzy CNN wydalono z kraju. Ponadto w wielu miastach Internet i inne środki komunikacji zostały wyłączone.

Represje pojawiły się najpierw z rąk policji, wojska i milicji rewolucyjnej. Kilka razy niezidentyfikowani mężczyźni otworzyli ogień do nieuzbrojonych demonstrantów, co doprowadziło do wiele ofiar śmiertelnych. Leopoldo Lopez, polityk, polityk opozycyjny i przywódca protestów, został niedawno aresztowany. Rząd oskarża go, między innymi o zabójstwa, podpalenia i terroryzm. Jeżeli zostanie skazany, grozi mu długi pobyt w więzieniu.

 Reakcja prawie wszystkie krajów w Ameryce Południowej na protesty w Wenezueli to w najlepszych wypadku tchórzliwe milczenie. Szczególnie smutny jest przypadek Brazylii. Milczenie władz tego kraju, samozwańczego lidera regionu, jest oznaką moralnej ignorancji. Negatywny wyjątkiem jest Argentyna, inny regionalny lider, który posiada zarówno ideologicznie jak i ekonomicznie powiązania z Wenezuelą.  Dlatego też, w obawie o własną przyszłość, rząd Cristiny Fernandez de Kirchner popiera Maduro i jego przestępcze działania.

 Po doświadczeniu represji z rąk własnego rządu, przy braku sprzeciwu innych państw regionu, protestujący wenezuelscy studenci wraz z innymi przedstawicielami społeczeństwa pozostają na ulicach. Ich zapał nie został ugaszony, ale nikt nie wie co przyniesie przyszłość. Niemniej jednak, protestujący Wenezuelczycy dali całemu światu lekcję tego, co oznaczają wolność i godność człowieka.

 

Share

Artykuł Wenezuela: Nowy socjalizm, te same ofiary pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wenezuela-nowy-socjalizm-te-same-ofiary/feed/ 0
7 Konferencja agencji Moody’s na temat ryzyka kredytowego w Polsce https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/7-konferencja-agencji-moodys-na-temat-ryzyka-kredytowego-w-polsce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/7-konferencja-agencji-moodys-na-temat-ryzyka-kredytowego-w-polsce/#respond Sun, 10 Nov 2013 09:33:31 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1942 Według analityków Moody’s już w 2025 roku Polska ma szansę uzyskać rating AA3. W oczach inwestorów Polska mieni się, jako „fajny kumpel”,  z którym wszyscy chcą się bawić. W środę 6 listopada w warszawskim hotelu Westin już po raz siódmy odbyła się konferencja agencji ratingowej Moody’s na temat ryzyka kredytowego. Jak podkreślali organizatorzy, tegoroczna edycja […]

Artykuł 7 Konferencja agencji Moody’s na temat ryzyka kredytowego w Polsce pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Według analityków Moody’s już w 2025 roku Polska ma szansę uzyskać rating AA3. W oczach inwestorów Polska mieni się, jako „fajny kumpel”,  z którym wszyscy chcą się bawić.

W środę 6 listopada w warszawskim hotelu Westin już po raz siódmy odbyła się konferencja agencji ratingowej Moody’s na temat ryzyka kredytowego. Jak podkreślali organizatorzy, tegoroczna edycja jest o tyle szczególna, że niespełna 4 miesiące wcześniej utworzono pierwszy polski oddział Moody’s Investors Sernice Ltd. Celem wydarzenia jest pokazanie zaangażowania firmy w działalność w tej części Europy (drugie biuro Moody’s na obszar Europy Środkowo-Wschodniej znajduje się w Pradze). Spotkanie otworzyli Oliver Beround, dyrektor zarządzający i dyrektor regionalny na Europę, Bliski Wschód i Afrykę, oraz Anna Jełowicka, dyrektor generalny Moody’s Poland, którzy wielokrotnie powtarzali, że otwarcie placówki odzwierciedla rosnącą rolę naszego kraju, jako największej gospodarki regionu.

Uczestnicy konferencji mieli szansę wysłuchać wystąpień analityków agencji odpowiedzialnych za ratinigi państw, banków i przedsiębiorstw, którzy na każdym kroku wychwalali polskie dokonania w zakresie wiarygodności kredytowej. Jamie Reusche, odpowiedzialny za ocenę obligacji państwowych, określił nasz kraj mianem „raju bezpieczeństwa”. Wskazywał, że co prawda po akcesji do Unii Europejskiej nasza wiarygodność finansowa nie rosła tak szybko jak w przypadku pozostałych państw regionu, ale też nie załamała się na skutek kryzysu finansowego. W jego ocenie zadecydowała o tym względna odporność naszej gospodarki na wahania koniunktury związana z wysokim poziomem inwestycji publicznych oraz rozsądną polityką makroekonomiczną. Twierdził, utrzymywanie się kosztów zaciągania długu na niskim poziomie sprawia, że w oczach inwestorów Polska mieni się, jako „fajny kumpel”,  z którym wszyscy chcą się bawić. Zasugerował również, że już w 2025 roku nasz kraj ma szansę uzyskać rating AA3. Zaznaczył jednak, że taka sytuacja może mieć miejsce jedynie, gdy wzrost gospodarczy osiągnie poziom 4-5proc., bezrobocie spadnie o połowę a deficyt i dług publiczny zostaną znacznie zredukowane. „Fajny kumpel” musi stać się „nową europejską maszyną marzeń”, czyli pracusiem, który porzuca zabawę na rzecz mozolnej i żmudnej pracy, mówił.

Eksperci odnieśli się także, do zmiany statusu perspektywy polskiego systemu bankowego z negatywnego na stabilny. Jak wielokrotnie podkreślał Irakli Pipia, wiceprezes i starszy analityk Moody’s, często mylnie utożsamiania się perspektywę z ratingiem. Perspektywa jest rodzajem prognozy dotyczącej rozwoju warunków działalności i wiarygodności sektora bankowego w średnim okresie. W swoim wystąpieniu przedstawiał jak na tle sąsiadów wypadają polskie banki. Dodał, że Polska jest jedynym krajem w regionie, który uzyskał status stabilny na rok 2014 (perspektywy sektorów bankowych Czech, Słowacji, Słowenii i Węgier pozostają negatywne).

Podczas konferencji poruszony został także temat reformy emerytalnej. Zdaniem przedstawicieli Moody’s proponowane zmiany wpłyną korzystnie na ocenę wiarygodności finansowej Polski. Umorzenie obligacji znajdujących się w posiadaniu Otwartych Funduszy Emerytalnych przyczyni się do spadku zadłużenia, które jest jednym z czynników branych pod uwagę przy wyznaczaniu ratingu. Oczywistym jest, że redukcja obecnych zobowiązań skutkować będzie ich wzrostem w przyszłości. Jednakże, jak podkreślali analitycy perspektywa ta jest tak odległa, że jej znaczenie dla oceny ryzyka kredytowego jest w praktyce znikome (ratingi dotyczą średniego okresu).

Mniej optymistyczne nastroje można było wyczuć podczas panelu dotyczącego rynku polskich obligacji korporacyjnych. W gronie prelegentów znaleźli się Jacek Frontek, prezes Bondspot, Piotr Jastrzębski, dyrektor finansowy grupy TVN, Piotr Kozłowski dyrektor finansowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz Maciej Tarnawski, dyrektor biura rynków kapitałowych Banku Pekao. Jak mówili, kredyty stanowią w Polsce główne źródło finansowania działalności przedsiębiorstw. Jedynie około 20 podmiotów to potencjalni emitenci obligacji. Są nimi głównie duże spółki o ugruntowanej pozycji na rynku, których działalność cechuje się wysoką kapitałochłonnością. W ocenie Macieja Tarnawskiego rozwój rynku papierów dłużnych przedsiębiorstw nastąpi dopiero, gdy zmieni się filozofia firm w zakresie finansowania. Jako przykłady udanej dywersyfikacji źródeł pozyskiwania kapitału podano TVN oraz PKN Orlen (obie spółki zdecydowały się na emisję obligacji).

Eksperci podkreślali oczywiście korzyści płynące z korzystania z ratingów. Tłumaczyli, że ocena wiarygodności finansowej emitenta przyspiesza proces plasowania papierów dłużnych i zwiększa pewność obrotu na całym rynku. Nic w tym jednak dziwnego, przecież głównym celem spotkania było przypodobanie się gościom (wśród nich znaleźli się przede wszystkim przedstawiciele banków oraz dużych spółek) oraz zachęcenie ich do korzystania z usług agencji. Stąd ten wszechogarniający optymizm, który jednak nie umniejsza poziomu merytorycznego wydarzenia. Szkoda tylko, że podobne spotkania nie zyskują należnego rozgłosu i nie stanowią zachęty do podjęcia szerszej debaty publicznej na temat rozwoju polskiego sektora finansowego.

Share

Artykuł 7 Konferencja agencji Moody’s na temat ryzyka kredytowego w Polsce pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/7-konferencja-agencji-moodys-na-temat-ryzyka-kredytowego-w-polsce/feed/ 0
Kryzys nie zdezaktualizował wolności – polemika z Rafałem Wosiem https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kryzys-nie-zdezaktualizowal-wolnosci-polemika-z-rafalem-wosiem/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kryzys-nie-zdezaktualizowal-wolnosci-polemika-z-rafalem-wosiem/#comments Tue, 26 Feb 2013 13:25:47 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1737 W swoim tekście pt. „Balcerowicz ani drgnie” Rafał Woś zarzuca Leszkowi Balcerowiczowi, że jego wstęp do książki „Odkrywając wolność” nie przystaje do pokryzysowej rzeczywistości. Zaznacza też, że w antologii dzieł liberalnych myślicieli „wszystko kręci się wokół pojęcia wolności gospodarczej”, pomijając fakt, że w publikacji szeroko omówione zostały równie istotne aspekty wolności, wśród których można wymienić […]

Artykuł Kryzys nie zdezaktualizował wolności – polemika z Rafałem Wosiem pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W swoim tekście pt. „Balcerowicz ani drgnie” Rafał Woś zarzuca Leszkowi Balcerowiczowi, że jego wstęp do książki „Odkrywając wolność” nie przystaje do pokryzysowej rzeczywistości. Zaznacza też, że w antologii dzieł liberalnych myślicieli „wszystko kręci się wokół pojęcia wolności gospodarczej”, pomijając fakt, że w publikacji szeroko omówione zostały równie istotne aspekty wolności, wśród których można wymienić wolność polityczną i osobistą, kwestię optymalnych rozwiązań ustrojowych czy też analizę samego, jakże dzisiaj niejednoznacznego, pojęcia wolności.

Na początku warto odnieść się do samego aspektu ekonomicznego. Nietrudno się domyśleć, że Rafał Woś należy do tych, którzy uważają, że to wolny rynek stanowi przyczynę kryzysu. Na pierwszy rzut oka można się z tym zgodzić, wyobrażając sobie zachłannych bankierów z Wall Street inwestujących w wątpliwe instrumenty finansowe oraz tysiące ludzi ochoczo korzystających z możliwości bezproblemowego zaciągnięcia kredytu hipotecznego.

Dlaczego więc w rzeczywistości to nadmierna, antywolnościowa interwencja państwa ponosi odpowiedzialność za kryzys? Spójrzmy: to przecież polityka gospodarcza Stanów Zjednoczonych, Islandii czy Hiszpanii pozwalała ludziom o nikłej zdolności kredytowej na zaciąganie tanich kredytów, które doprowadziły do powstania baniek spekulacyjnych. Ponadto rządy i banki centralne, zaślepione boomem, nie podejmowały żadnych kroków ostrożnościowych. W USA to rząd pozwolił na eksplozję zgubnych instrumentów pochodnych: banki prywatne mogły sprzedać kredyty hipoteczne de facto państwowym funduszom Freddie Mae i Fannie Mac, a następnie z „koszyków” kredytów hipotecznych instytucje te tworzyły papiery wartościowe, wysoko oceniane przez (również związane z rządem) agencje ratingowe.

Warto też wspomnieć o przyczynach kryzysu fiskalnego strefy euro. Po wejściu do unii walutowej Grecja, Portugalia i Włochy nadużyły zaufania inwestorów, którzy pożyczali krajom Południa pieniądze tak tanio, jak stabilniejszym gospodarkom, np. Niemcom. Kraje południowej Europy przeznaczały te kredyty na finansowanie swojej kosztownej polityki „śródziemnomorskiego państwa opiekuńczego”. Pieniądze wydawano m.in. na utrzymanie prywatnych gospodarstw turystycznych poza sezonem czy 14. i 15. pensje wywalczone przez związki zawodowe.

Również przyczyny cytowanych przez Wosia polskich problemów – „horrendalne ceny mieszkań” i „wysokie bezrobocie” (mimo rzekomej dużej liberalizacji rynku pracy) w pewnym stopniu tkwią na poziomie państwa. Kiedy rząd wprowadził dopłaty do mieszkań w ramach programu „Rodzina na swoim” deweloperzy wiedzieli, że rząd pomoże ludziom kupić mieszkanie za tak wysokie stawki – dlatego cen mieszkań nie zmniejszali. Kto wie, czy bez „poduszki” w postaci rządowych dopłat  deweloperzy nie zmniejszyliby cen, ponieważ nie mogliby znaleźć nabywców mieszkań? „Horrendalne ceny mieszkań” biorą się także stąd, że polskie państwo poprzez programy takie jak „Rodzina na swoim” oraz zaniedbanie, w przeciwieństwie do państw zachodnich, potrzeby istnienia elastycznego i niedrogiego systemu wynajmu wspierało taki sposób myślenia, że obowiązkiem każdego Polaka jest kupienie mieszkania na kredyt, niezależnie od jego możliwości finansowych. Stąd deweloperzy podwyższali ceny, wiedząc, że Polak i tak zrobi wszystko, aby wziąć „obowiązkowy” kredyt hipoteczny. Z kolei bezrobocie, za które zdaniem Rafała Wosia ponosi przywiązanie Polaków do wolności gospodarczej, jest wynikiem m.in. niedopasowania potrzeb pracodawców do wykształcenia pracowników, za co winę ponosi państwowy system edukacji, skupiony na pamięciowym uczeniu się, przez co zabija ciekawość i kreatywność dzieci i młodzieży. Ponadto gdyby kodeks pracy nie zawierał nadmiernych obciążeń biurokratycznych będących reliktami PRL-u, być może firmy byłyby bardziej skłonne do zatrudniania nowych pracowników, także tych pracujących obecnie w szarej strefie. Dlaczego wolność gospodarcza miałaby przynosić bezrobocie, skoro przecież jej istotą jest możliwość bezproblemowego podjęcia pracy oraz zmiany zatrudnienia?

Jak to się ma do szerszych – nie tylko natury gospodarczej, ale też filozoficznej – postulatów Leszka Balcerowicza zawartych we wstępie do „Odkrywając wolność” oraz sugestii Rafała Wosia, że państwo powinno dzisiaj otaczać obywateli socjalnym parasolem?

Balcerowicz rozumie wolność jako sytuację, w której ludzie o podobnych predyspozycjach mają równe szanse, aby realizować swoje plany życiowe. Państwo powinno według ekonomisty gwarantować wolność poprzez zapewnianie równości wobec prawa, jak najmniejszą zakazów i nakazów, respektowanie zasady wolności umów i przejrzystość przepisów. Wolność jednak bywa też błędnie rozumiana jako jak najwięcej możliwości w zakresie konsumpcji, co prowadzi do postulatów, aby państwo zapewniało ją przez wyrównywanie zamożności swych obywateli, a więc dążenie nie do równości szans, ale równości rezultatów. Tutaj dochodzimy do zgubnej polityki tanich kredytów mieszkaniowych czy nieuzasadnionych korzyści socjalnych dla wybranych grup społecznych, co nierzadko kłóci się z wolnościową zasadą równości wobec prawa.

Podczas gdy Rafał Woś popiera państwo socjalne oparte na błędnym rozumieniu wolności, Leszek Balcerowicz zadaje pytanie, czy instytucja państwa uzasadnia jego socjalną rolę, skądinąd daleko bardziej kosztowną niż ochrona ludzi przed krzywdą ze strony innych. Okazuje się, że wiele państw na początku powstało, aby uciskać podległą sobie ludność. Cel ten, trzeba przyznać, był bardzo odległy od zapewniania bezpieczeństwa socjalnego. Również dawni myśliciele nie postulowali szeroko zakrojonej obecności państwa w życiu człowieka. Według Thomasa Hobbesa państwa powstały po to, aby zapewnić ludziom „elementarne bezpieczeństwo”, a Benjamin Constant sprzeciwia się idei, aby państwo nakazywało jednostce podporządkować się woli ogółu. Żądanie, żeby państwo zapewniło realizację postulatów materialnych, stanowi stosunkowo nowe oczekiwanie obywateli. Odzwierciedla to wzrost wydatków publicznych we współczesnych państwach – w 1920 r. było to średnio 19,6 proc. PKB, a w 2002 r. już 43,5 proc. PKB. I być może postulat taki nie wynika z celowego lenistwa ludzi, „tęsknoty za zniewoleniem”, ale z przyjęcia wspomnianego oczekiwania za naturalne oraz niezrozumienia, że ograniczone państwo nie tylko ma za główne zadanie ochronę jednostki przed krzywdą ze strony innych, lecz także daje ludziom większą swobodę realizacji ich dążeń, niż rozrośnięte państwo z wysokimi podatkami, które staje się polem rywalizacji różnych grup o przywileje.

Podkreślone przez Wosia „socjalne powody pójścia na lep różnych lewicowych pomysłów i ideologii” pozostają więc wątpliwe, a zasadność nieingerencji państwa w wolność jednostki, także w kontekście działalności gospodarczej, przy poszanowaniu równości wszystkich wobec prawa, pozostaje aktualna w kryzysie. Balcerowicz pisze, że dążenie do realizacji własnych interesów i poprawy warunków swojego życia należy do niezmiennej natury człowieka. Nie jest to jednak argument za potrzebą poskromienia ludzkiej natury poprzez ograniczenie wolnego rynku. Odwrotnie: państwo powinno gwarantować ludziom realizację tych dążeń, a nie je utrudniać bądź realizować za nich samych.

Kończąc, należy podkreślić, że choć wolność gospodarcza stanowi w „Odkrywając wolność” rzeczywiście dominujący temat, to antologii nie należy jednak traktować jedynie jako krytyki państwa tłamszącego swobody gospodarcze poprzez przywileje socjalne, monopole i wysokie podatki. Istotną część „Odkrywając wolność” stanowią próby odpowiedzi na pytanie, jak powinno być zbudowane demokratyczne państwo. Przykładowo, James Madison w „Esejach politycznych federalistów” twierdzi, że duża liczba partii ogranicza prawdopodobieństwo, iż większość polityków „będzie miała wspólny motyw do naruszania praw innych obywateli”. Przeciwnego zdania jest Karl Popper, który opowiada się za systemem dwupartyjnym, twierdząc, że w systemie wielopartyjnym posłowie mniejszościowi mogą zyskać nieproporcjonalnie dużą władzę. Prawda, że wspomniane zagadnienie bliskie jest zmianom zachodzącym na polskiej scenie politycznej? Dlatego warto, aby nasi politycy wzięli do ręki „Odkrywając wolność” i rozpoczęli debatę nad tym, jakie rozwiązania mogą zagwarantować obywatelom największą wolność osobistą, polityczną i gospodarczą oraz wpływ na rządzenie państwem.

 

(drobne zmiany w akapitach 5. i 7. naniesione przez autorkę w dniu 27.06.2016 r.)

Share

Artykuł Kryzys nie zdezaktualizował wolności – polemika z Rafałem Wosiem pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kryzys-nie-zdezaktualizowal-wolnosci-polemika-z-rafalem-wosiem/feed/ 1
Wzrost Gospodarczy Made in China czyli czego potrzebują Chiny aby nie zejść na niższą ścieżkę wzrostu? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wzrost-gospodarczy-made-in-china-czyli-czego-potrzebuja-chiny-aby-nie-zejsc-na-nizsza-sciezke-wzrostu/ Wed, 10 Oct 2012 08:00:57 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1602 „Koniec historii” wedle amerykańskiego filozofa politycznego i ekonomisty Francisa Fukuyamy nastąpił wraz z zapanowaniem liberalnej demokracji w większości państw świata. To przełomowe zdarzenie było związane z upadkiem komunizmu pod koniec lat 80. Dla wielu państw zaczął się długi i żmudny proces transformacji ustrojowej i ekonomicznej. W tej przemianie wyróżniają się Chiny, które modernizację gospodarki zaczęły […]

Artykuł Wzrost Gospodarczy Made in China czyli czego potrzebują Chiny aby nie zejść na niższą ścieżkę wzrostu? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

„Koniec historii” wedle amerykańskiego filozofa politycznego i ekonomisty Francisa Fukuyamy nastąpił wraz z zapanowaniem liberalnej demokracji w większości państw świata. To przełomowe zdarzenie było związane z upadkiem komunizmu pod koniec lat 80. Dla wielu państw zaczął się długi i żmudny proces transformacji ustrojowej i ekonomicznej. W tej przemianie wyróżniają się Chiny, które modernizację gospodarki zaczęły już pod koniec lat 70, nie rezygnując przy tym z systemu autorytarnego. Pomimo to pozycja tego państwa wśród największych gospodarek świata umacnia się z roku na rok. Wielu ekonomistów widzi w Chinach nowego lidera światowej gospodarki, co podaje w wątpliwość teorie Fukuyamy. Największy krytyk tez Amerykanina Samuel Huntington uważał, że przyszłość świata zależy w dużym stopniu od azjatyckiego rozwoju gospodarczego. Huntington podkreślał, że nawet jeśli chiński wzrost drastycznie zwolni, to zmiany które nastąpiły w wyniku powstania chińskiej potęgi gospodarczej będą miały olbrzymie znaczenie dla ekonomii i polityki światowej. Tymczasem jednak sytuacja w chińskich finansach powoli staje się coraz mniej ciekawa…

Specjaliści są zgodni, że Chiny były jednym z niewielu państw, które w miarę bezboleśnie przeszły przez kryzys. W Stanach Zjednoczonych, Japonii i krajach Unii Europejskiej pod koniec ostatniej dekady nastąpiła recesja. Niektórzy ekonomiści zauważają, że lata 2007-2009 były jedynie preludium dla wielkiego krachu finansów, który może nastąpić wraz z załamaniem finansów publicznych w państwach strefy Euro i USA. Podczas gdy zaniepokojone oczy specjalistów gospodarczych obserwują poczynania rządów w krajach południowoeuropejskich, Chiny odnotowują w połowie 2012 roku najniższy od 2009 r. wskaźnik wzrostu. Czy chińska machina przestaje działać? Czy nastąpi zwolnienie spektakularnego wzrostu Państwa Środka? Być może, ale czymże jest to spowolnienie wobec problemów Grecji, Hiszpanii czy Włoch? Media ekonomiczne starają się podkreślić powagę sytuacji – wzrost w pierwszym kwartale 2012 w CHRL wyniósł 8,1%, a w drugim 7,6%…Nasuwa się tu jeden komentarz: najbogatsze państwa z G8 mogą jedynie o takim wyniku pomarzyć. Dlaczego więc  sytuacja dla Chin może wydawać się niepokojąca?

Gospodarkę takiego kraju jak Chiny napędzają głównie inwestycje, których udział we wzroście gospodarczym w dość krótkim okresie czasu spadł, jednocześnie są przypuszczenia, że pogorszyła się ich efektywność. Od 2008 roku na rachunku finansowym Państw Środka notowany jest deficyt. Duże znaczenie dla takich wyników miał kryzys związany z bańką spekulacyjną na rynku nieruchomości, który również przyczynił się do wzrostu inflacji. Opanowanie jej we wcześniejszych latach było wielkim sukcesem Chin. W 1994 roku jej poziom wynosił aż 24,1%, podczas gdy już w 1998 doprowadzono do deflacji. Ponowny wzrost cen i płac w ostatnich latach jest niebezpieczny z powodu specyfiki chińskiej gospodarki . Ważnymi branżami, na które zgłaszany jest popyt z zagranicy były usługi outsourcingowe oraz związane z tanią siłą roboczą. Ekonomiści szacują, że w ciągu najbliższych 4 lat poziom płac chińskich pracowników (uwzględniając różnice w produktywności pracy) zrówna się z  tym ze Stanów Zjednoczonych. Nic więc dziwnego, że inwestorzy zagraniczni masowo uciekają z Chin – w ostatnich miesiącach swoje fabryki stąd wycofały Intel, Adidas i Ford. Trend ten uwydatnia osłabienie wzrostu eksportu – w czerwcu wynosił on 11,3%, a w lipcu jedynie 1%. Przedstawiona  sytuacja znajduje odbicie we wzroście bezrobocia na ternach miejskich, mimo dość stabilnego ogólnego wskaźnika ok. 4%. Ale jest też druga strona medalu Louis Kuijs, ekonomista The Royal Bank of Scotland w Hong Kongu uważa, że rosnące koszty pracy rekompensuje wzrost jej wydajności. Warta zauważenia jest również zmiana struktury przemysłu i zwiększenia się  zatrudnienia w gałęziach zaawansowanych technologicznie.

W obliczu przedstawionych zmian rząd chiński postanowił interweniować. Na początku premier Wen Jibao uspokoił opinię publiczną, że wzrost gospodarczy spełnia założenia ostatniego planu pięcioletniego. Priorytetem dla Państwa Środka jest stabilizacja wzrostu przez redukcje opodatkowania dla małych firm oraz stymulowanie konsumpcji. Nie została pominięta sprawa zatrudnienia – rząd pochwalił się stworzeniem 8,1 miliona miejsc pracy w miastach w okresie od stycznia do lipca. W sprawie problemów związanych z inwestycjami obniżona zostanie stopa procentowa. Działania te mają przynieść rezultaty dopiero w 2013 roku, spodziewane jest dalsze spowalnianie wzrostu. Najbardziej nurtującym pytaniem przed którym staje ten rejon jest czy Chiny staczają się na niższą ścieżkę wzrostu?

Tempo wzrostu gospodarczego Chin faktycznie słabnie, ale głównie z powodu problemów ekonomicznych państw europejskich i amerykańskich. Stabilność i rozwój gospodarki Państwa Środka zależy w znacznej mierze od eksportu. Słabość państw zachodnich rzutuje na gorsze wyniki CHRL. Premier Wen Jibao i rząd są świadomi sytuacji i wyzwań modernizacyjnych czekających kraj, o czym świadczą ostatnie plany pięcioletnie rysujące wizje rozwoju na kolejne lata. Pojawiły się zapisy o konieczności urbanizacji, która jest prawdopodobnie najszybsza na świecie. Inwestycje budowlane będą stanowiły znaczący procent wszystkich inwestycji w chińskiej gospodarce. Imponujące są dane o już sfinalizowanych przedsięwzięciach – miasto Pudong założone w latach 90, dziś jest dzielnicą Szanghaju zamieszkaną przez wielomilionową społeczność. Eksperci OECD szacują, że ludność miejska do 2030 roku powiększy się o 300 mln. W związku ze zmianą struktury zamieszkania i wraz z wielkimi inwestycjami na ten cel Chiny będą musiały zmienić model swojej gospodarki. Wydaje się nieuniknione zwiększenie liczebności klasy średniej i rozbudowanie sektora usług. Zamierzenia te będą realizowane przez stymulacje konsumpcji – przykładem jest podwyższenie płacy minimalnej. W związku ze znakomitą sytuacją finansową, chiński rząd stać na finansowanie tych planów. Dodatkowym atutami Chin są coraz śmielsze poczynania ich rodzimych firm w Europie, gdzie przenoszą swoje fabryki. We Francji powstaje chiński park przemysłowy, a firma motoryzacyjna Great Wall Motor Co. otwiera swoje zakłady w Bułgarii. Jest to dowód na ekspansję handlową i ekonomiczną Chin.

Rozważania na temat chińskiej gospodarki prowadzą do wniosku, że kraj ten również odczuwa problemy światowych rynków.  Wydaje się jednak, że rząd drugiej gospodarki świata był przygotowany na takie spowolnienie i trzyma rękę na pulsie. W ciągu następujących miesięcy okaże się czy Państwo Środka nadal będzie rozwijać się w tak szybkim tempie. W związku ze zmianami w strukturze gospodarki możemy obserwować przejściowe trudności z utrzymaniem wzrostu. Mimo to Chiny są nadal państwem, które najwydajniej  broni się przed kryzysem. Jeśli zdołają odwrócić obecny trend sprawdzić mogą się przewidywania Huntingtona o przesunięciu centrum światowej polityki i ekonomii ze Stanów Zjednoczonych w kierunku Azji Południowo – Wschodniej…

Share

Artykuł Wzrost Gospodarczy Made in China czyli czego potrzebują Chiny aby nie zejść na niższą ścieżkę wzrostu? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Kryzys: obniżać czy podwyższać podatki? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kryzys-obnizac-czy-podwyzszac-podatki/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kryzys-obnizac-czy-podwyzszac-podatki/#comments Fri, 03 Aug 2012 13:35:16 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1487 Obecnie kryzys często zmusza państwa do zwiększania obciążeń podatkowych w celu  załatania dziury budżetowej i poradzenia sobie ze spłatą rosnącego długu publicznego. Wyższe podatki mogą także wydawać się sposobem na finansowanie „prowzrostowej” polityki państwa. Przykładów podwyżek podatków nie trzeba długo szukać. W połowie lipca wzrost VAT od września z 18 do 21 proc. ogłosił rząd […]

Artykuł Kryzys: obniżać czy podwyższać podatki? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Obecnie kryzys często zmusza państwa do zwiększania obciążeń podatkowych w celu  załatania dziury budżetowej i poradzenia sobie ze spłatą rosnącego długu publicznego. Wyższe podatki mogą także wydawać się sposobem na finansowanie „prowzrostowej” polityki państwa. Przykładów podwyżek podatków nie trzeba długo szukać. W połowie lipca wzrost VAT od września z 18 do 21 proc. ogłosił rząd mającej coraz więcej kłopotów Hiszpanii. Również w poprzednim miesiącu nowy rząd Francji, która pragnie w przyszłym roku ambitnie obniżyć swój deficyt do 3 proc. PKB i utrzymać zaufanie rynków, planuje dzięki podwyżkom podatków zyskać dodatkowe 7,2 mld euro. W 2011 r. o podwyżkę podatków apelowali byli szefowie europejskich rządów: Gerhard Schröder (Niemcy), Felipe Gonzáles (Hiszpania), Guy Verhofstadt (Belgia) i Matti Vanhanen (Finlandia). Niektóre kraje, jak na przykład Łotwa i (co zaskakujące) Grecja, poszły jednak w przeciwną stronę.

Rząd Łotwy, której PKB w tym roku ma urosnąć o 2,2 proc., co daje jej trzecie miejsce w UE, podjął decyzję o obniżeniu PIT w ciągu trzech lat z 25 do 20 proc. począwszy od 2013 r., a także od 1 lipca tego roku obniżył VAT z 22 do 21 proc. Natomiast w połowie lipca ministerstwo finansów Grecji zapowiedziało m. in. obniżenie we wrześniu podatku od dochodów przedsiębiorstw z 25 do 20 proc. Planowana jest także dalsza redukcja CIT aż do 15 proc. Powodem obniżek podatków na Łotwie jest wyhamowanie inflacji, aby kraj miał większe szanse na… wejście do strefy euro. Łotwa zdaje sobie przy tym sprawę z tego, że według prognoz obniżka VAT przyniesie straty w dochodach budżetu o 16,5 mln łatów w tym roku, a w przyszłym o 40,5 mln łatów. Natomiast celem rządu Grecji, kontynuującej miliardowe oszczędności, jest zwiększenie konkurencyjności kraju i przyciągnięcie inwestorów z zagranicy.

Czy takie decyzje są uzasadnione? Zwolennicy obniżania podatków w czasie kryzysu powiedzą, że niższe podatki pozwalają rozruszać pogrążoną gospodarkę, przez co dzięki zwiększonej aktywności gospodarczej budżet wcale nie traci dochodów, a wręcz zyskuje. Jako poparcie tej tezy można przytoczyć odwrotny przykład Litwy. Od 2008 roku w reakcji na kryzys podwyższała ona podatki: CIT z 15 do 20 proc., a VAT z 18 do 21 proc., większe stało się także m. in. obciążenie właścicieli jednoosobowych firm oraz artystów. Wkrótce okazało się, że trzeba zredukować oczekiwane dochody budżetowe, ponieważ podwyżka podatków spowodowała szkodliwy dla budżetu szybki rozrost szarej strefy: urosła ona z 18 proc. PKB w 2008 r. do 27 proc. PKB w 2010 r. Równocześnie spadającym dochodom towarzyszyły niedostateczne i nieracjonalne cięcia wydatków, co prowadziło do wzrostu długu publicznego. W 2011 r. Litwa popadła w nowy kryzys fiskalny. Za to niskie podatki przyczyniły się do zaskakująco szybkiego pożegnania się Irlandii z kryzysem, w przeciwieństwie do pozostałych krajów PIIGS. Zielona Wyspa nie uległa żądaniom Francji i Niemiec, aby podnieść stawkę CIT z 12,5 proc. do 30 proc. Przyczyniło się to do wzrostu zainteresowania inwestorów, m. in. amerykański Twitter wybrał Irlandię na swoją zagraniczną centralę. Irlandia obniżyła także VAT na usługi turystyczne.

Czy każda obniżka podatków jest dobra? „Forbes” przytacza stwierdzenie redaktora „The Wall Street Jornal”, Roberta L. Bartleya, że prawdziwa obniżka podatków musi być „trwała, natychmiastowa i dotyczyć marginalnych stawek”. Dziś za brak tych cech, podobnie jak kiedyś w przypadku George’a W. Busha, można skrytykować działania prezydenta USA Baracka Obamy, który chwali się cięciami podatków polegającymi głównie na wprowadzeniu dodatków do przychodów czy przedłużeniu do końca 2012 r. wprowadzonej przez Busha redukcji podatku od dochodów. W związku z tym efekt tych zmian nie był zadowalający. Wspomniane obniżki podatków w Europie, aby przyniosły dobry rezultat, muszą więc posiadać wspomniane przez Bartleya cechy. Tymczasem np. w Irlandii obniżona stawka VAT na turystykę ma skończyć się w grudniu 2013 roku.

Share

Artykuł Kryzys: obniżać czy podwyższać podatki? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kryzys-obnizac-czy-podwyzszac-podatki/feed/ 2
Partnerstwo publiczno – prywatne – remedium na kryzys? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/partnerstwo-publiczno-prywatne-remedium-na-kryzys/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/partnerstwo-publiczno-prywatne-remedium-na-kryzys/#respond Fri, 23 Mar 2012 13:29:15 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1380 W ostatnich dniach Miasto Łódź zapowiedziało ogłoszenie przetargów na budowę i zarządzanie nowym stadionem Widzewa Łódź, spalarnią odpadów komunalnych i kilkoma parkingami miejskimi w formule PPP i koncesji. To bardzo pozytywny sygnał dla samorządów i dla rynku inwestycji infrastrukturalnych. Kolejne duże miasto zaufało tej nowej w Polsce metodzie zamówień publicznych i wiele wskazuje na to, […]

Artykuł Partnerstwo publiczno – prywatne – remedium na kryzys? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W ostatnich dniach Miasto Łódź zapowiedziało ogłoszenie przetargów na budowę i zarządzanie nowym stadionem Widzewa Łódź, spalarnią odpadów komunalnych i kilkoma parkingami miejskimi w formule PPP i koncesji. To bardzo pozytywny sygnał dla samorządów i dla rynku inwestycji infrastrukturalnych. Kolejne duże miasto zaufało tej nowej w Polsce metodzie zamówień publicznych i wiele wskazuje na to, że jest to początek szybkiego rozwoju tej formy inwestycji.

Partnerstwo zyskuje zaufanie samorządowców, którzy dotychczas byli niechętni tego rodzaju przedsięwzięciom. Sądzę, że podstawowymi przeszkodami dla PPP w Polsce były brak wiedzy i doświadczenia w podobnych projektach oraz pogląd, że z transakcjami tego rodzaju wiąże się wysokie ryzyko korupcyjne. Uprzedzenie dotyczące tego ostatniego jest wśród urzędników szczególnie żywe, funkcjonuje nawet w formie żartu mówiącego, że do skrótu PPP należy dodać czwarte P, czyli prokuratora. Nie wydaje się jednak, aby groźba nadużyć była w przypadku transakcji tego rodzaju wyższa niż przy tradycyjnych zamówieniach publicznych.

Warto przypomnieć, że najlepszą gwarancją rzetelnego postępowania jest konkurencja między przedsiębiorcami, którzy patrzą na ręce urzędnikom decydującym o przyznawaniu kontraktów, a także innym uczestnikom postępowań. Inwestycje o znacznej wartości, a takimi zazwyczaj są przedsięwzięcia realizowane w PPP są poza tym obiektem zainteresowania mediów i całego rynku, trudno zatem ukryć zaskakująco wysokie wynagrodzenie albo preferencyjne traktowanie któregoś z uczestników przetargu.

Dlaczego warto przezwyciężyć niechęć do partnerstwa? Ponieważ ma ono ogromny potencjał, który można wykorzystać dla rozwoju infrastruktury nawet bez angażowania publicznych środków.Ciężar finansowania można przerzucić na partnera prywatnego, który będzie następnie po ukończeniu inwestycji miał prawo do czerpania korzyści finansowych z zarządzania wybudowaną lub zmodernizowaną infrastrukturą poprzez pobieranie opłat od jej użytkowników (np. opłaty za przejazd przez most lub autostradę czy prawo do wynajmowania części wybudowanego publicznego budynku na rynku komercyjnym).

Aktualna polityka rządu zmierza do ograniczenia wydatków publicznych, jest to spowodowane kryzysem finansów państwa. Zaciskanie pasa szczególnie obciąża samorządy, które są ważnym graczem na rynku przedsięwzięć infrastrukturalnych. Partnerstwo publiczno – prywatne otwiera lokalnym inicjatywom furtkę, polegającą na takim skonstruowaniu transakcji, które pozwoli na ominięcie ograniczeń wynikających z reguł wydatkowych narzucanych przez Ministra Finansów. Kryzys finansów publicznych może spowodować konieczność szybkiego rozwoju innych sposobów finansowania inwestycji niż ze środków publicznych. Doświadczenia Wielkiej Brytanii czy Francji pozwalają przypuszczać, że PPP jest w tej sytuacji doskonałym rozwiązaniem.

Zgodnie z aktualnym stanowiskiem Eurostatu, zajmującego się między innymi zagadnieniami związanymi z obliczaniem długu publicznego, odpowiednia alokacja ryzyk, obciążająca partnera prywatnego co najmniej ryzykiem budowy oraz ryzykiem dostępności albo popytu pozwala na niezaliczenie części wydatków z PPP do długu.
Jeżeli dynamiczny dotychczas rozwój infrastruktury w Polsce zatrzyma się ze względu na brak środków w kasie publicznej, negatywnie odbije się to na stanie całej gospodarki. Powstrzymanie inwestycji spowoduje zastój. Aby go uniknąć, warto sięgnąć do narzędzi, które prawo polskie przewiduje dla wspólnych inwestycji partnerów publicznego i prywatnego.

Share

Artykuł Partnerstwo publiczno – prywatne – remedium na kryzys? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/partnerstwo-publiczno-prywatne-remedium-na-kryzys/feed/ 0
Ożywienie dyskusji o euro w Polsce? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ozywienie-dyskusji-o-euro-w-polsce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ozywienie-dyskusji-o-euro-w-polsce/#comments Wed, 15 Feb 2012 10:12:56 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1370 Świeżo wydany raport Fundacji Roberta Schumana i Fundacji Konrada Adenauera pt. „Czy, jak i kiedy wprowadzić euro? Perspektywy polskiego członkostwa w Unii Gospodarczej i Walutowej wobec doświadczeń kryzysu 2008-2011”, jak również styczniowa debata towarzysząca jego prezentacji, zwróciły uwagę na kilka ciekawych zagadnień związanych ze strefą euro i przystąpieniem do niej Polski. Jest to o tyle […]

Artykuł Ożywienie dyskusji o euro w Polsce? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Świeżo wydany raport Fundacji Roberta Schumana i Fundacji Konrada Adenauera pt. „Czy, jak i kiedy wprowadzić euro? Perspektywy polskiego członkostwa w Unii Gospodarczej i Walutowej wobec doświadczeń kryzysu 2008-2011”, jak również styczniowa debata towarzysząca jego prezentacji, zwróciły uwagę na kilka ciekawych zagadnień związanych ze strefą euro i przystąpieniem do niej Polski. Jest to o tyle ważne, że ostatnimi czasy wyciszyła się dyskusja o wprowadzeniu w naszym kraju euro.

Na uwagę zasługują przede wszystkim trzy poniższe zagadnienia.

Po pierwsze, jak pisze autor raportu, dr Krzysztof Iszkowski, strefę euro zgubiła przede wszystkim jej krótkowzroczna konstrukcja. Europejska Unia Walutowa powstała w oparciu o założenia, że należące do niej kraje będą rzetelnie informować o stanie swoich gospodarek, a także skrupulatnie przestrzegać Paktu Stabilności i Wzrostu, który przewidywał m. in. sankcje pieniężne dla państw nie dążących do obniżenia nadmiernych deficytów budżetowych. Skutkiem takich naiwnych założeń był brak opracowania zarówno strategii postępowania w kryzysie, jak i procedury opuszczania unii walutowej.

Po powstaniu strefy euro szybko okazało się, że zapisów Paktu Stabilności i Wzrostu nie zamierzają przestrzegać zarówno najsilniejsze państwa unii walutowej, czyli Francja i Niemcy, jak i kraje Europy Południowej: Grecja, Włochy, Hiszpania i Portugalia. Te pierwsze uważały, że z racji ich wysokiej pozycji więcej im wolno, natomiast te drugie, słynące z tzw. śródziemnomorskiego modelu państwa opiekuńczego, miały zgoła inne podejście do polityki gospodarczej niż reszta krajów strefy euro. Na przykład Grecja od początku swojego członkostwa we Wspólnotach Europejskich wypłacała zasiłki o wysokości zbliżonej do północnoeuropejskich, podczas gdy produktywność pracowników i dochody budżetu były na dużo niższym poziomie niż w Europie Północnej. Uwidoczniło się coś, co podczas debaty nad raportem dr Barbara Szelewa nazwała brakiem tożsamości euro.

Niesprawdzenie się założenia, że rządy każdego z państw unii walutowej dostosują swą politykę fiskalną do północnoeuropejskiego modelu gospodarczego o niskiej inflacji, umiarkowanym zadłużeniu i wyższej długoterminowej stopie wzrostu gospodarczego, do którego osiągnięcia ma dążyć strefa euro, przemawia za zacieśnieniem unii walutowej poprzez wspólną politykę fiskalną, zwłaszcza, że w teorii ekonomii jest ona charakterystyczna dla tzw. optymalnych obszarów walutowych. Być może o unifikacji fiskalnej trzeba było pomyśleć już przy tworzeniu europejskiej unii monetarnej?

Po drugie, kryzys w strefie euro paradoksalnie otwiera dla Polski nowe  scenariusze integracji ze strefą euro. Scenariusz euroentuzjastyczny z nich zakłada wykorzystanie „zamieszania” w eurostrefie, aby poluzować kryteria konwergencji, dzięki czemu Polsce łatwiej byłoby wejść do unii walutowej. Przykładowo, jako że w ciągu ostatnich dwóch lat kurs euro-złoty nie wahał się bardziej niż o 15 proc., moglibyśmy się ubiegać o zwolnienie z wymogu dwuletniej obecności w tzw. systemie ERM2, wymagającym maksymalnych wahań kursu właśnie na tym poziomie. Z kolei scenariusz eurosceptyczny polegałby na skorzystaniu ze złej sytuacji w strefie euro, aby – podobnie jak Wielka Brytania i Dania – wynegocjować klauzulę „opt-out”, zwalniającą z obowiązku wchodzenia do strefy euro. Zgodę innych państw Unii Europejskiej zarówno na pierwszy, jak i na drugi scenariusz, można byłoby wynegocjować podczas rewizji unijnych traktatów, towarzyszącej ustalaniu nowych zasad koordynacji polityki gospodarczej

Po trzecie, w raporcie podniesiona została kwestia sposobu zastępowania złotego przez euro. Autor proponuje, że zamiast realizować strategię zastosowaną w krajach wcześniej przystępujących do strefy euro, opierającą się na krótkim okresie dwuwalutowości poprzedzonej intensywną kampanią informacyjną, Polska powinna dłużej „oswajać się” z euro. Po ustaleniu ostatecznego kursu wymiany złotego na euro ceny mogłyby być podawane zarówno w złotych, jak i w euro nie przez obowiązkowe pół roku, ale nawet przez dwa lata. Po upływie takiego czasu nastąpiłoby także ostateczne wycofanie złotego.

Aby zapobiec wysokiej inflacji wynikającej z zaokrąglania cen po wprowadzeniu euro, co miałoby utrzymać pozytywne postrzeganie unii walutowej i Unii Europejskiej przez obywateli, w raporcie pojawiły się jednak pomysły, które mimo wszystko można określić jako kontrowersyjne: przykładowo, jakiś czas przed wprowadzeniem euro powinno się prawnie wymusić zaokrąglanie cen w złotych poprzez wycofanie z obiegu monet jedno i dwugroszowych i nakaz ustalania cen produktów w wielokrotnościach 5 groszy czy też dobrowolne zobowiązanie się sklepów do niepodnoszenia cen przez kilka miesięcy po wprowadzeniu euro (można sobie wyobrazić, jak po upływie tych kilku miesięcy mogłyby „wystrzelić” ceny w tych sklepach).

Okazuje się, że problematyka strefy euro jest bardzo wieloaspektowa i wymaga szerokiej dyskusji, zwłaszcza w sytuacji obecnych problemów europejskiej unii walutowej, a także przy istniejących w społeczeństwie stereotypach i rosnących obawach dotyczących euro. Do ożywienia krajowej dyskusji na temat wprowadzenia euro ma szanse przyczynić się, oprócz wyżej wspomnianego raportu, otwarte w ostatni piątek przez NBP pierwsze w Polsce Centrum Informacji o Euro, zwłaszcza że według badań Eurobarometru bank centralny jest instytucją, której informacjom na temat euro Polacy najbardziej ufają. W Centrum mają być organizowane „otwarte wykłady, konkursy i wystawy” na temat euro, a jeśli wierzyć słowom prezesa NBP prof. Marka Belki, „to nie będzie ośrodek propagandy, to będzie ośrodek dyskusyjny”. Czas pokaże, czy Centrum stanie się aktywnie działającym miejscem rzetelnej edukacji i ścierania się różnych poglądów na temat europejskiej integracji gospodarczej.

Share

Artykuł Ożywienie dyskusji o euro w Polsce? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ozywienie-dyskusji-o-euro-w-polsce/feed/ 1