Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
inwestycje – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Czy Polska przestanie doganiać Zachód? Relacja z prezentacji raportu FOR „Perspektywy dla Polski” https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-polska-przestanie-doganiac-zachod-relacja-z-prezentacji-raportu-for-perspektywy-dla-polski/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-polska-przestanie-doganiac-zachod-relacja-z-prezentacji-raportu-for-perspektywy-dla-polski/#respond Mon, 27 Nov 2017 15:44:56 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5618 W dniu 22 listopada 2017 r. w Szkole Głównej Handlowej miała miejsce premiera najnowszego całościowego raportu FOR „Perspektywy dla Polski. Polska gospodarka w latach 2015-2017 na tle lat wcześniejszych i prognozy na przyszłość”, poświęconego problemowi narastania zagrożeń dla polskiej gospodarki, wynikającym z wprowadzanych przez rząd zmian, które godzą w wolny rynek i rządy prawa. W […]

Artykuł Czy Polska przestanie doganiać Zachód? Relacja z prezentacji raportu FOR „Perspektywy dla Polski” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W dniu 22 listopada 2017 r. w Szkole Głównej Handlowej miała miejsce premiera najnowszego całościowego raportu FOR „Perspektywy dla Polski. Polska gospodarka w latach 2015-2017 na tle lat wcześniejszych i prognozy na przyszłość”, poświęconego problemowi narastania zagrożeń dla polskiej gospodarki, wynikającym z wprowadzanych przez rząd zmian, które godzą w wolny rynek i rządy prawa. W konferencji towarzyszącej prezentacji raportu udział wzięli: prezes zarządu FOR Agata Stremecka, przewodniczący rady FOR prof. Leszek Balcerowicz oraz autorzy raportu: prof. dr hab. Barbara Błaszczyk, prof. Stanisław Gomułka, dr Aleksander Łaszek, Rafał Trzeciakowski i dr Wiktor Wojciechowski.

Obejrzyj relację wideo z prezentacji raportu

Na początku konferencji Agata Stremecka powitała prelegentów i uczestników. O tym, w jak ważnym historycznie momencie znalazła się Polska, świadczą pytania, od których prof. Leszek Balcerowicz rozpoczął swoje wystąpienie: „Teraz zasadnicze pytanie brzmi tak: czy Polska przestanie doganiać Zachód – a być może: czy Polska zacznie się cofać?”. Prof. Balcerowicz krótko przedstawił najnowszą historię gospodarczą Polski, przypominając m.in. ruinę, do jakiej doprowadziło zadłużanie Polski w okresie PRL za rządów Edwarda Gierka. Prof. Balcerowicz zwrócił uwagę na to, że dopiero po 1989 roku Polska zaczęła nadrabiać stracony w latach komunizmu dystans gospodarczy wobec krajów Zachodu, takich jak Niemcy, Hiszpania czy Stany Zjednoczone. Wówczas to „Polska najszybciej rozwijała swoją gospodarkę spośród krajów regionu. To była prawdziwie dobra zmiana” – mówił Leszek Balcerowicz. Mimo tego proces doganiania krajów zachodnich pod względem rozwoju gospodarczego – z którym ściśle związana jest również jakość życia mieszkańców – nadal nie został zakończony.

Zdaniem prof. Balcerowicza, aby Polska w nieodległej przyszłości mogła zrównać się z bogatymi państwami, „konieczne jest rozszerzenie wolności gospodarczej w ramach państwa prawa, wzrost konkurencji rynkowej, uzdrawianie finansów publicznych, żeby zmniejszyć ryzyko kryzysu, i wreszcie podnoszenie stopy zatrudnienia, tak aby zmniejszyć spadek zatrudnienia w Polsce w przyszłości”. Następnie prof. Balcerowicz omówił obecne zagrożeń dla Polski, które zwiększają ryzyko „cofania się” polskiej gospodarki zamiast doganiania Zachodu: „Polityka PiS-u, o czym jest mowa w raporcie Perspektywy dla Polski, zmierza w przeciwnym kierunku [niż doganianie].”

„Po pierwsze, zmniejsza i tak zbyt mały zakres sektora prywatnego. Po drugie, zmniejsza zakres rynku: to jest oddawanie całych sektorów pod kontrolę państwową à la PRL. Po trzecie, osłabia rynkową konkurencję wskutek tworzenia lub umacniania monopoli. Po czwarte, zniechęca ludzi do pracy – przede wszystkim obniżeniem wieku emerytalnego. Po piąte, zamiast umacniać stabilność finansów publicznych, osłabia ją poprzez gigantyczne dodatkowe wydatki”

– wyjaśniał prof. Balcerowicz. Następnie zapytał retorycznie: „Jakie są wnioski na podstawie ogromnej wiedzy empirycznej z tego raportu? Kontynuacja takiej polityki musi doprowadzić do stopniowego spowolnienia wzrostu polskiej gospodarki. Nie da się wykluczyć, że jeśli kontynuacja będzie długa, to Polska przestanie doganiać Zachód” – stwierdził ekonomista.

Zdaniem prof. Balcerowicza, polityka rządu powołanego na jesieni 2015 r. negatywnie wpływa na dwie zmienne, od których zależy długofalowy wzrost gospodarczy, a więc szansa Polski na dogonienie państw zachodnich: poziom zatrudnienia i poziom inwestycji prywatnych. Pozytywnie nie nastawia również fakt, że – jak zaznaczył prof. Balcerowicz – w sytuacji prowadzenia przez rząd tak osłabiającej gospodarkę polityki, dodanie zewnętrznych problemów gospodarczych może się w Polsce skończyć poważnym kryzysem.

Obejrzyj galerię zdjęć z prezentacji raportu

Po wypowiedzi przewodniczącego Rady FOR głos zabrał prof. Stanisław Gomułka, autor rozdziału „Wzrost gospodarczy Polski w perspektywie światowej i długofalowej: do roku 2015, ostatnie dwa lata, prognozy”. Według niego, analizę perspektyw dla sytuacji gospodarczej Polski należy zacząć od porównania Polski z innymi krajami – zarówno tymi o wyższym, jak i o niższym poziomie rozwoju:

„W krajach doganiających tempo wzrostu zależy w bardzo wysokim stopniu od udziału inwestycji w dochodzie narodowym, bo inwestycje pozwalają na absorpcję technologii z zewnątrz. Natomiast w krajach wysoko rozwiniętych tempo wzrostu wydajności pracy zależy od światowego «rhytm and bluesa». Tam wpływ inwestycji oraz rola polityki gospodarczej jest umiarkowana. W krajach bardzo wysoko rozwiniętych już od dwóch wieków mamy tempo wzrostu wydajności 2 proc. na głowę, a w krajach doganiających mamy od 0 do 10 proc. Polska jest mniej więcej pośrodku między tymi dwiema grupami państw”

– tak ekonomista wyjaśnił specyficzną sytuację naszego kraju.

Prof. Gomułka zwrócił uwagę, że ekonomistom, politykom i dziennikarzom piszącym o gospodarce zawsze zaleca pamiętanie o dwóch rzeczach: po pierwsze, „o różnicy między niskimi w Polsce płacami na jednostkę czasu a podobnymi jak w krajach zachodnich kosztami pracy na jednostkę produktu”, a po drugie, „o różnicy między bardzo niskim wkładem Polski do światowej produkcji i innowacji a wysoką, wyższą niż np. w Niemczech, opartą na transferze technologii innowacyjnością”. Prof. Gomułka zauważył, że środowisko PiS ma „własną doktrynę polityczno-ekonomiczną”, która może mieć „znaczące implikacje” dla gospodarczej przyszłości Polski. Implikacje te współautor raportu określa jako negatywne: jak czytamy w przygotowanym przez niego rozdziale, „obecny rząd błędnie uważa inwestycje zagraniczne za czynnik szkodzący rozwojowi polskiej gospodarki. (…) Wiele działań rządu – m.in. program 500+, obniżenie wieku emerytalnego – pogłębiają problemy deficytu rąk do pracy. Rząd nie przedstawia żadnych pomysłów (np. dotyczących ułatwień dla imigracji zarobkowej z Ukrainy i Białorusi), które mogłyby złagodzić problemy wynikające z kurczącego się zasobu siły roboczej w Polsce. (…) W najbliższych 3–5 latach, przy obecnej polityce gospodarczej, należy oczekiwać tempa wzrostu w pobliżu 3% rocznie, spadającego później do ok. 2,5%, a jeszcze później do ok. 1,5%”.

Następnie dr Aleksander Łaszek zaprezentował przygotowany przez niego i Rafała Trzeciakowskiego kolejny rozdział raportu, zatytułowaną „Inwestycje a wzrost polskiej gospodarki. Za mało inwestycji prywatnych”. Dr Łaszek zwrócił uwagę, że o ile od kilkunastu lat Polska miała niską stopę inwestycji w porównaniu z innymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej, to w ciągu ostatnich dwóch lat problem ten się dodatkowo pogłębił.

„Doświadczenia międzynarodowe pokazują, że w krajach o wysokim zakresie wolności gospodarczej taki sam wzrost inwestycji powoduje o 70 proc. wyższy wzrost PKB niż w krajach o niskim zakresie wolności gospodarczej. Liczy się więc nie tylko to, ile inwestujemy, ale także to, jak efektywnie to robimy”

– przypomniał dr Łaszek, co stanowi istotny argument za tym, że bez rozszerzenia wolności gospodarczej nie można mówić o tym, że poziom życia w Polsce urośnie do poziomu zachodniego. Ekspert FOR zwrócił uwagę, że w sektorze przedsiębiorstw pracuje 8 mln Polaków, jednak wśród nich niemal co dziesiąty – w sumie dotyczy to aż 700 tys. osób – jest zatrudniony w mniej wydajnym sektorze państwowym.

Aleksander Łaszek odniósł się także do kluczowego w Polsce problemu nadprodukcji prawa i zarazem nieprzewidywalności nowych przepisów – przykładem mogą być tu podatki sektorowe: rząd objął tym podatkiem sektor bankowy, lecz nie można przewidzieć, czy i jakich sektorów może dotyczyć tego rodzaju „danina”. „Jeszcze za poprzedniego rządu Polska była oceniana jako kraj o największym poziomie nadprodukcji prawa w Unii Europejskiej. Jednak nowy rząd pobił dotychczasowe rekordy” – podkreślił dr Łaszek. Konsekwencje tej nieprzewidywalności i niepewności widać na przykładzie konkretnych zachowań przedsiębiorców: „Ministerstwo Rozwoju, podsumowując dwa lata rządów, chwaliło się rekordowym wykorzystaniem mocy produkcyjnych w polskim przemyśle. Ale temu rekordowemu wykorzystaniu mocy produkcyjnych nie towarzyszą wysokie inwestycje. Firmy, pomimo wysokiego popytu, cały czas wstrzymują się z inwestycjami, bojąc się nieprzewidywalnej zmiany polityki rządu” – relacjonował ekonomista.

Kolejnym prelegentem był dr Wiktor Wojciechowski, który przygotował rozdział pt. „Rynek pracy. Skutki działań po wyborach w 2015 r: przyspieszenie spadku liczby pracujących”. Zdaniem ekonomisty, w kontekście rynku pracy i wydajności pracowników głównym ryzykiem blokującym Polsce możliwość dogonienia Zachodu jest wprowadzone niedawno obniżenie wieku emerytalnego. Dr Wiktor Wojciechowski zaznaczył, że obserwowalny w ostatnich latach wzrost liczby pracujących o 900 tys. osób stanowił widoczny pozytywny skutek zmian wprowadzonych przez poprzednią koalicję rządową: ograniczenia przez możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę i podwyższenia wieku emerytalnego. Wzrost liczby pracujących nastąpił bowiem właśnie w grupie wiekowej 60-latków, w której, gdyby nie wprowadzone zmiany, pracujący przeszliby na emeryturę.

Skoro zmiany te przyniosły tak duży – dotyczący prawie miliona osób – pozytywny dla perspektyw Polski efekt, to niemal pewne jest, że odwrotne zmiany przyniosą równie duży efekt negatywny. „Obniżenie wieku emerytalnego, które nastąpiło w październiku [2017 r.], z dużym prawdopodobieństwem spowoduje spadek wskaźnika zatrudnienia o 3 proc. w 2025 roku i o 6 proc. w 2050 roku, co będzie miało bezpośrednie przełożenie na spadek liczby pracujących. Ponadto obniżenie wieku emerytalnego znacząco pogorszy stan finansów publicznych” – alarmował dr Wojciechowski. Ekonomista odniósł się również do programu „Rodzina 500+”. Przytoczył dane empiryczne, które z dużym prawdopodobieństwem wskazują na realny negatywny wpływ tego programu na zatrudnienie kobiet:

„W ciągu ostatnich 2 lat stopa aktywności zawodowej kobiet pomiędzy 25 a 44 rokiem życia spadła średnio o 1,5 pkt. proc., co odpowiada 80 tys. kobiet. Z dużym prawdopodobieństwem można przypisać ten spadek Programowi Rodzina 500+, który zniechęca kobiety do aktywności zawodowej. Taki wniosek uprawdopodabnia szczególnie to, że największe spadki aktywności zawodowej nastąpiły wśród kobiet o najniższym poziomie wykształcenia, czyli o najniższych dochodach”

– a zatem w tej grupie kobiet, dla których zasiłek 500 zł na dziecko może stanowić realną zachętę do rezygnacji z pracy zawodowej.

W raporcie dr Wojciechowski zwraca uwagę na decyzje rządu, które sugerują, że mają na celu pomoc ludziom pracy, lecz de facto wcale tej pomocy nie zapewniają – przykładem jest podwyższenie kwoty wolnej od podatku: „Pod koniec grudnia 2016 r. parlament wprowadził zmiany w kwocie wolnej od podatku, które obowiązują od 2017 r. Wyższa kwota wolna (6600 zł rocznie) dotyczy jednak tylko osób, które uzyskują dochód do opodatkowania w wysokości nie większej niż 6600 zł rocznie. To oznacza, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku nie dotyczy żadnej osoby zatrudnionej za co najmniej płacę minimalną (2000 zł od stycznia 2017 r.)”.

Po drze Wojciechowskim głos ponownie zabrał dr Aleksander Łaszek, który omówił rozdział „Finanse publiczne: zamiast naprawy – psucie”, przygotowany wspólnie z Rafałem Trzeciakowskim. Zdaniem eksperta, polski rząd udaje, że nie dostrzega, iż po skończeniu okresu dobrej koniunktury możemy mieć spore problemy z długiem publicznym, a co za tym idzie – negatywne konsekwencje, takie jak m.in. wzrost podatków. „Permanentny problem z długiem w Polsce był dotychczas maskowany przez wysokie tempo wzrostu PKB. Szybko rósł dług publiczny, ale też szybko rósł PKB. W momencie, kiedy PKB zwolni, będziemy w sytuacji szybkiego wzrostu długu publicznego. Niestety nowy rząd, zamiast wykorzystać dobrą koniunkturę do ograniczenia deficytu, skoncentrował się na wzroście wydatków socjalnych, jak przede wszystkim Rodzina 500+ i obniżenie wieku emerytalnego” – mówił dr Łaszek. Jego zdaniem rząd charakteryzuje się krótkowzrocznością, ponieważ nie bierze pod uwagę możliwości pogorszenia się sytuacji najważniejszych partnerów gospodarczych Polski, która natychmiast ujawni polskie problemy z długiem publicznym (co będzie źle wyglądać również pod względem propagandowym).

Jak piszą Łaszek i Trzeciakowski w swojej części raportu, „z 30 mld zł wzrostu dochodów z VAT między 2015 a 2017 r. ok. 10 mld zł to czysty efekt wzrostu gospodarczego. Z pozostałej kwoty tylko 5-9 mld zł można bezpiecznie uznać za trwałe. Między 5 a 7 mld zł przypada na czynniki jednorazowe, a trwałość pozostałej części wzrostu wpływów z VAT zweryfikuje dopiero następne spowolnienie gospodarcze”. W czasie spowolnienia będzie bowiem można przekonać się, czy wpływy podatkowe spadają szybciej niż zmniejsza się tempo wzrostu gospodarczego – jeżeli tak będzie, będzie to oznaczało, że wzrost aktywności gospodarczej był nietrwały. Dr Aleksander Łaszek nawiązał do tego faktu podczas prezentacji raportu FOR, odkłamując „sukcesy”, którymi chwali się rząd:

„W swoich wypowiedziach przedstawiciele rządu bardzo często przytaczają wzrost dochodów podatkowych. Trzeba pamiętać, że połowa tego wzrostu wynika po prostu ze wzrostu PKB, a wraz ze wzrostem PKB rosną nie tylko dochody sektora finansów publicznych, ale i wydatki: pensje w sferze budżetowej, renty, emerytury rosną w tym samym tempie, co PKB. Natomiast ta część dochodu z podatków, która przekracza wzrost PKB, jest znacznie mniejsza”.

Jako ostatnia głos zabrała prof. dr hab. Barbara Błaszczyk, autorka rozdziału pt. „Zmiany w systemie instytucjonalnym polskiej gospodarki. Wypieranie własności prywatnej, rynku i konkurencji przez państwo w ramach «dobrej zmiany»”. Warto przytoczyć fragment jej tekstu dotyczący różnicy między polskim a zachodnim myśleniem o własności prywatnej i państwowej: „W Niemczech konstytucja określa, że państwo może mieć udziały w przedsiębiorstwie dopiero wtedy, gdy cel, któremu to ma służyć, nie może być zrealizowany w inny sposób. (…) W naszym [polskim] przypadku życie przez niemal pół wieku w systemie realnego socjalizmu, gdzie władza państwowa była wszechmocna, a jej własność dominująca, w jakimś stopniu wykreśliło ze świadomości obywateli taki typ myślenia, dając przewagę przeświadczeniu, że to państwo jest suwerenem i ma prawo decydować o tym, co może być prywatne”.

W swoim wystąpieniu ekonomistka podkreślała, w jak dużym stopniu własności prywatnej zagrażają działania rządu PiS. Prof. Błaszczyk zaznaczyła, że ma tu na myśli nie tylko nacjonalizację, ale także wiele innych działań: „umacnianie nadzoru nad spółkami zależnymi od państwa, które są częściowo prywatne, rozwój państwowych monopoli i tworzenie autarkicznych, coraz bardziej zamkniętych enklaw przedsiębiorstw zależnych od państwa, wypieranie firm prywatnych z rynku poprzez regulacje o dyskryminacyjnym charakterze”. „Wszystko to nazwałabym w skrócie zawłaszczaniem gospodarki przez państwo” – streściła prof. Barbara Błaszczyk, po czym podała konkretne przykłady destrukcyjnych dla własności prywatnej działań istniejącego od 2015 r. rządu: odkupywanie przez państwo od firm zagranicznych aktywów lub całych przedsiębiorstw (np. zakup banku PKO SA przez PZU i Państwowy Fundusz Rozwoju za 10 mld zł), nacjonalizacja kopalni węgla Bogdanka, wstrzymywanie procesów prywatyzacji (np. przedsiębiorstwa Polski Cukier), ustanawianie tzw. „państwowego władztwa korporacyjnego”, także w spółkach, gdzie udziały Skarbu Państwa są znaczne, choć mniejszościowe (od 25 do 49 proc.), wprowadzanie podatków sektorowych dotyczących banków czy – jak planuje rząd – dla sklepów wielkopowierzchniowych, regulacje ograniczające dostęp do rynku (jak np. ustawa o aptekach czy ustawa o sprzedaży ziemi), a także ustawy całościowo zmieniające funkcjonowanie konkretnego sektora (jak np. nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii).

Wprowadzanie takich regulacji zmusza wielu przedsiębiorców do rezygnacji z działalności – zjawisko to  prof. Barbara Błaszczyk dobitnie nazwała „regulacyjnym wywłaszczeniem”.

Cały raport, syntezy rozdziałów i prezentację można pobrać ze strony FOR.

Share

Artykuł Czy Polska przestanie doganiać Zachód? Relacja z prezentacji raportu FOR „Perspektywy dla Polski” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-polska-przestanie-doganiac-zachod-relacja-z-prezentacji-raportu-for-perspektywy-dla-polski/feed/ 0
Innowacyjność i venture capital w wydaniu PiS https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/innowacyjnosc-i-venture-capital-w-wydaniu-pis/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/innowacyjnosc-i-venture-capital-w-wydaniu-pis/#respond Wed, 04 Oct 2017 08:53:47 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5428 W „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł Katarzyny Kucharczyk „Firmy czekają na nową ustawę o innowacyjności”, do którego warto się odnieść. Po pierwsze, innowacyjność w Polsce po 1989 roku szybko rosła, jeżeli ją tylko właściwie pojmować, a mianowicie jako szybki wzrost wydajności na jednego zatrudnionego. Było to możliwe dzięki odejściu od socjalizmu, czyli radykalnym przeobrażeniom naszej gospodarki w […]

Artykuł Innowacyjność i venture capital w wydaniu PiS pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł Katarzyny Kucharczyk „Firmy czekają na nową ustawę o innowacyjności”, do którego warto się odnieść. Po pierwsze, innowacyjność w Polsce po 1989 roku szybko rosła, jeżeli ją tylko właściwie pojmować, a mianowicie jako szybki wzrost wydajności na jednego zatrudnionego. Było to możliwe dzięki odejściu od socjalizmu, czyli radykalnym przeobrażeniom naszej gospodarki w kierunku prywatnej własności, konkurencji i otwarciu na świat. Dla krajów zacofanych najważniejszą dźwignią innowacyjności jest adaptacja zagranicznych technologii, co – dzięki tym ustrojowym przeobrażeniom – miało miejsce w Polsce. Ważną rolę w tym odrywałby zagraniczne inwestycje bezpośrednie. Wszystkie kraje, które w jakimś momencie były zacofane korzystały z transferu technologii, by nadrobić stracony czas.

Po drugie, PiS osłabia ustrojowe podstawy innowacyjności polskiej gospodarki poprzez jej upartyjnianie, wypieranie sektora prywatnego i ograniczanie konkurencji, między innymi przez wprowadzanie i umacnianie państwowych monopoli. A jednocześnie reklamuje ustawę o innowacyjności, tak jak gdyby jakikolwiek akt prawny mógł rozwiązać problem, który PiS sam tworzy. A naiwni dziennikarze to kupują.

Z kolei w „Gazecie Wyborczej” mogliśmy przeczytać niedawno, że Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zastrzega sobie prawo pierwokupu startupów. Socjalizm, czyli monopol państwowej własności i brak rynku, z kretesem przegrał z kapitalizmem, głównie na polu żałośnie niskiej innowacyjności. Politycy i urzędnicy nie zastąpią prywatnych inwestorów, szczególnie przy dobrym wyborze projektów obarczonych wysokim ryzykiem. Venture capital to wynalazek wyrafinowanego kapitalizmu wymagający połączenia wysokich umiejętności technicznych i finansowych oraz bardzo silnych bodźców dla prywatnych inwestorów. A PiS chce stworzyć socjalistyczny venture capital!

Share

Artykuł Innowacyjność i venture capital w wydaniu PiS pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/innowacyjnosc-i-venture-capital-w-wydaniu-pis/feed/ 0
Arbitralna władza niszczy inwestycje https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/arbitralna-wladza-niszczy-inwestycje/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/arbitralna-wladza-niszczy-inwestycje/#respond Mon, 21 Nov 2016 09:51:56 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4505 Władza zdolna do niszczenia Trybunału Konstytucyjnego (kontrolera zgodności prawa z najwyższym prawem, czyli Konstytucją), do łamania wszelkich reguł w uchwalaniu ustaw, do rozszerzania pola do arbitralnego egzekwowania prawa (rozszerzanie kompetencji prokuratury, służb specjalnych, aparatu podatkowego itp.) – niszczy bodźce do prywatnych inwestycji. To jest paradoks władzy, która dąży do wszechwładzy – nie może się wiarygodnie […]

Artykuł Arbitralna władza niszczy inwestycje pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

J.Kaczyński / for. Piotr Drabik

Władza zdolna do niszczenia Trybunału Konstytucyjnego (kontrolera zgodności prawa z najwyższym prawem, czyli Konstytucją), do łamania wszelkich reguł w uchwalaniu ustaw, do rozszerzania pola do arbitralnego egzekwowania prawa (rozszerzanie kompetencji prokuratury, służb specjalnych, aparatu podatkowego itp.) – niszczy bodźce do prywatnych inwestycji. To jest paradoks władzy, która dąży do wszechwładzy – nie może się wiarygodnie zobowiązać, że się ograniczy, czyli nie będzie szkodzić. I to jest zasadnicza przyczyna słabych inwestycji w Polsce. Oskarżanie przez Kaczyńskiego przedsiębiorców o celowe szkodzenie PiS-owi jest przejawem paranoi (jeśli w to wierzy) lub głupoty (jeśli nie wierzy, ale sądzi, że inni uwierzą).

Arbitralna władza ma dwa sposoby reagowania na skutki własnego postępowania w sferze inwestycji, oba złe:

(1) tworzenie własnych oligarchów, którym daje glejt bezpieczeństwa, tak jak Orban na Węgrzech, lub wcześniej Meciar na Słowacji
(2) zwiększanie inwestycji państwowych czyli marsz w kierunku socjalizmu, lub quasi socjalizmu, jak na Białorusi

Każdy z tych sposobów podważa wzrost gospodarki oraz praworządność i demokrację.

Utrudnianie życia przedsiębiorcom nie czyni z nich jedynych ofiar. Jeszcze liczniejszymi ofiarami są pracobiorcy, którzy nie znajdą pracy lub będą musieli jej szukać w państwowej biurokracji – jak za socjalizmu. A po pewnym czasie wszyscy stają się ofiarami złej polityki, bo gospodarka spowalnia, a na dodatek może wpaść w kryzys.

Czy ci co domagają się więcej państwa w gospodarce, wiedzą, że domagają się więcej socjalizmu? W socjalizmie przecież wszystko było państwowe. My mamy ciągle najwięcej własności państwowej wśród krajów OECD, a PiS zwiększa jej zasięg pod hasłem „repolonizacji”, które kupują naiwni. A może zwolennicy większej obecności państwa w gospodarce myślą po prostu o posadach dla siebie.

Share

Artykuł Arbitralna władza niszczy inwestycje pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/arbitralna-wladza-niszczy-inwestycje/feed/ 0
185 inwestycji – według Ministerstwa Rozwoju efekt #PlanRozwojuPL https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/185-inwestycji-wedlug-ministerstwa-rozwoju-efekt-planrozwojupl/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/185-inwestycji-wedlug-ministerstwa-rozwoju-efekt-planrozwojupl/#respond Thu, 27 Oct 2016 09:14:58 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4448 Na początku października Ministerstwo Rozwoju pochwaliło się w mediach społecznościowych swoimi osiągnięciami. Umieścili m.in. taki obrazek: Zdziwiło mnie, że Ministerstwo pochwaliło się w sieci kolorowymi obrazkami (GIF-ami), a nie pokazało równolegle danych źródłowych. Stąd od razu złożyłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Wnioskowałem o udostępnienie następujących informacji: 1. Listy wszystkich 185 projektów inwestycyjnych zrealizowanych w […]

Artykuł 185 inwestycji – według Ministerstwa Rozwoju efekt #PlanRozwojuPL pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Na początku października Ministerstwo Rozwoju pochwaliło się w mediach społecznościowych swoimi osiągnięciami. Umieścili m.in. taki obrazek:

Zdziwiło mnie, że Ministerstwo pochwaliło się w sieci kolorowymi obrazkami (GIF-ami), a nie pokazało równolegle danych źródłowych. Stąd od razu złożyłem wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Wnioskowałem o udostępnienie następujących informacji:

1. Listy wszystkich 185 projektów inwestycyjnych zrealizowanych w ramach projektu Ministerstwa Rozwoju nazwanego #PlanRozowjuPL.

2. Informacji, które z ww. inwestycji wygenerują 12 tys. miejsc pracy (z wyszczególnieniem liczby miejsc pracy, które wygenerują konkretne projekty inwestycyjne)?

3. Informacji o dacie rozpoczęcia i dacie zakończenia realizacji ww. projektów inwestycyjnych?

4. Listy „93 polskich inwestycji, o wartości 1,8 mld zł” zrealizowanych w ramach projektu Ministerstwa Rozwoju nazwanego #PlanRozwojuPL.

5. Informacji o wartości każdej z ww. inwestycji?

6. Informacji o dacie rozpoczęcia i dacie zakończenia realizacji ww. „polskich inwestycji o wartości 1,8 mld zł”?

Pierwsze efekty realizacji #PlanRozwojuPL to oczywiście nie są inwestycje zrealizowane (zakończone), ale inwestycje, których realizacja rozpoczęła się w okresie od 16 listopada 2015 r. do początku października 2016 r. Dzięki mojej interwencji każdy może zapoznać się z tą listą zapoznać.

Ciekawe ile z tych inwestycji jest zasługą działalności Ministra Rozwoju i rządu PiS w ramach #PlanRozwojuPL? Czy liczba te bez #PlanRozwojuPL byłaby większa, mniejsza, czy może taka sama? Dzięki temu, że mamy dostępną listę, a nie tylko obrazki z nośnymi hasłami, można to przeanalizować. Ponadto zdaniem Ministerstwa Rozwoju ponad 40% ze 185 inwestycji ma charakter innowacyjny”. Pytanie jakie jest kryterium innowacyjności stosowane przez Ministerstwo i które z projektów z udostępnionej listy są tymi projektami innowacyjnymi?

Warto podkreślić, że inwestycje o których tutaj mowa „dotyczą projektów, które otrzymały w 2016 r. zezwolenie na działalność w Specjalnych Strefach Ekonomicznych lub tych, gdzie zakończył się proces obsługi planowanych inwestycji przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych” (zobacz treść odpowiedzi z Ministerstwa Rozwoju). Dlatego też Ministerstwo Rozwoju nie było w stanie odpowiedzieć na moje pytanie dotyczące dat zakończenia tych projektów.

Jesteście ciekawi co to za inwestycje w ramach #PlanRozwojuPL?

Tutaj do pobrania lista wszystkich 185 inwestycji, wraz z deklarowaną liczbą nowych miejsc pracy jakie mają stworzyć.

Tutaj z kolei do pobrania lista inwestycji polskich (to 93 inwestycje z tych 185 z listy powyżej), wraz z liczbą miejsc pracy jakie mają stworzyć oraz nakładami inwestycyjnymi w mln zł.

#PlanRozwojuPL i osiągnięcia wicepremiera M.Morawieckiego oceniajmy na podstawie danych i faktycznych osiągnięć, a nie obrazków i GIF-ów wrzucanych przez Ministerstwo Rozwoju do sieci. Mam nadzieję, że udostępnienie tych list to ułatwi. Szkoda, że takich rzeczy nie udostępnia samo z siebie Ministerstwo Rozwoju, już w momencie publikowania atrakcyjnych treści graficznych w Internecie.

Share

Artykuł 185 inwestycji – według Ministerstwa Rozwoju efekt #PlanRozwojuPL pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/185-inwestycji-wedlug-ministerstwa-rozwoju-efekt-planrozwojupl/feed/ 0
Jak stworzyć Dolinę Krzemową w Polsce? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-stworzyc-doline-krzemowa-w-polsce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-stworzyc-doline-krzemowa-w-polsce/#respond Mon, 11 Jul 2016 08:49:32 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3635 Tłumaczenie wystąpienia Johna Chisholma z konferencji Free Market Road Show 2016 w Warszawie. Tłumaczył Marek Uliński. Przez ostatnie 38 lat żyłem i pracowałem w bardzo ekscytującym i pełnym ducha przedsiębiorczości miejscu, w Dolinie Krzemowej w Rejonie Zatoki San Francisco w Kalifornii. Dolina Krzemowa jest siedzibą firm takich jak: Apple, Google, Facebook, HP, Intel, Genentech, Salesforce, […]

Artykuł Jak stworzyć Dolinę Krzemową w Polsce? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Tłumaczenie wystąpienia Johna Chisholma z konferencji Free Market Road Show 2016 w Warszawie. Tłumaczył Marek Uliński.

John Chisolm, fot. Tomasz Gola / www.tomaszgola.com

Przez ostatnie 38 lat żyłem i pracowałem w bardzo ekscytującym i pełnym ducha przedsiębiorczości miejscu, w Dolinie Krzemowej w Rejonie Zatoki San Francisco w Kalifornii. Dolina Krzemowa jest siedzibą firm takich jak: Apple, Google, Facebook, HP, Intel, Genentech, Salesforce, Twitter, Yelp i wielu innych. W ciągu tych 38 lat pracowałem zarówno dla dużych jak i małych firm, z których niektóre zniknęły z rynku. Założyłem, rozwijałem i sprzedałem dwie własne firmy produkujące oprogramowanie. Współzałożyłem trzecią firmę i inwestowałem też w inne. Moja książka, p.t. Unleash Your Inner Company, jest podsumowaniem tego, czego się nauczyłem w ciągu ostatnich 30 lat. Czego możemy się dowiedzieć badając przypadek Doliny Krzemowej na temat przedsiębiorczości oraz w jaki sposób możemy przyczynić się do powstania Dolin Krzemowych w Polsce i w Europie?

Najważniejszą rzeczą, jaką należy zrozumieć jest to, że Dolina Krzemowa powstawała organicznie w ciągu ostatnich ośmiu dekad. Nikt jej nie zaprojektował, ani nie zaplanował. Zresztą nie mogło być inaczej, ponieważ niemożliwe do przewidzenia było pojawienie się tysięcy twórców aplikacji mobilnych, co było konsekwencją powstania telefonów komórkowych i urządzeń takich jak Palm Pilot, które ewoluowały wraz z rozwojem Internetu, laptopów i pagerów, te zaś powstały równolegle z sekwencjonowaniem genomu i tak dalej. Wszystkie rozwiązania, dzięki którym te innowacje rozwinęły się, istniały już w poprzedzającej każdą z nich dekadzie, ale nikt nie mógł ich przewidzieć, ani ich nie przewidział. Nawet w końcu 2003 roku, nikt nie przewidział ani nie mógł przewidzieć niesamowitego rozwoju Facebooka, który został założony w 2004 roku.

Nieprzewidywalność nie jest czymś specyficznym wyłącznie dla Doliny Krzemowej – jest cechą dotycząca wszelkich gospodarek i innowacji.

Instytut Santa Fe w Nowym Meksyku jest wiodącym światowym centrum badań, który skupia swoje wysiłki na złożonych systemach. Gospodarka, środowisko naturalne, mózg ludzki, innowacje i anglosaski porządek prawny są przykładami systemów złożonych, co oznacza, że powstają one poprzez interakcję wielu czynników np. pojedynczych ludzi, neuronów, gatunków czy przedsiębiorstw, nie zaś w wyniku odgórnego projektowania. Nieznaczne różnice w warunkach początkowych mogą prowadzić do znacznych różnic w wynikach, a jeśli ktoś próbuje kontrolować takie systemy, skutkuje to niezamierzonymi konsekwencjami. Ich działania nie należy więc ani próbować przewidzieć, ani próbować kontrolować.

Większość z setek tysięcy firm rozpoczynających działalność w Dolinie Krzemowej upadło w ciągu minionych dekad. Wzrost generują firmy, które przetrwały i rozwijały się. Stanowią one niewielka część wszystkich firm, które zostały założone. Dla powstania solidnego ekosystemu gospodarczego, nie wystarczy kilka narodowych czempionów z mocnym wsparciem, ale konieczne jest pojawienie się tysięcy firm, z których większość zbankrutuje, a jedynie nieliczne z nich osiągną sukces i rozwój.

Widzimy, że:

1)      nie można przewidzieć zwycięzców z wyprzedzeniem,

2)      konieczne jest powstanie wielu startupów, z których większość i tak upadnie.

Tak więc działania polskich lub unijnych władz, polegające na wyborze kilku wiodących firm, mających stworzyć Dolinę Krzemową są zbędne. Nawet bardzo skuteczni i doświadczeni inwestorzy zajmujący się inwestycjami w nowopowstałe firmy uzyskują sukces tylko w jednym lub dwóch przypadkach na dziesięć zrealizowanych.

Państwo tym bardziej nie jest w stanie przewidzieć, które przedsiębiorstwa osiągną sukces, a które okażą się bankrutami. Dobrym przykładem jest Solyndra, firma zajmująca się energią słoneczną. Przed tym jak Solyndra ogłosiła upadłość w 2011 roku, Departament Energii Stanów Zjednoczonych oraz stan Kalifornia udzieliły łącznie pożyczek na kwotę ponad pół miliarda dolarów, z których żadna nie została zwrócona. Nie chcemy przecież narażać polskich podatników na tego rodzaju rosyjską ruletkę.

Władze państwowe nie są zdolne przewidzieć, jaka technologia osiągnie sukces, a tym bardziej nie mogą tego zrobić w odniesieniu do konkretnych produktów i usług. Jak napisałem w Forbesie trzy lata temu, w 2010 roku Dowództwo Połączonych Sił USA ostrzegało, że „w 2012 roku może zniknąć nadwyżka zdolności produkcyjnych ropy naftowej”. Nie przewidzieli jednak pojawienia się rewolucji w wydobyciu metodą szczelinowania hydraulicznego, która znacznie zwiększyła produkcję ropy i gazu z łupków w USA zaledwie dwie lata później. W 2011 roku Federalna Komisja Łączności i AT&T dostrzegły nadchodzący kryzys: miało zabraknąć pasm radiowych do łączności bezprzewodowej. W swoich prognozach nie uwzględnili jednak znaczenia technologii WiFi, która pozwoliła wyeliminować potencjalny kryzys.

Kluczem do osiągnięcia sukcesu w Dolinie Krzemowej, jest podejmowanie wielu prób, bez względu na to czy zakończą się zyskiem czy stratą. Każda próba jest badaniem dostarczającym informacji przedsiębiorcy. Jeśli nie starają się oni zaspokajać potrzeb klientów, nigdy nie dowiedzą się, czego klienci rzeczywiście oczekują. W rezultacie popełnienie jednego lub większej ilości błędów przed osiągnięciem pierwszego sukcesu jest bardzo prawdopodobne. Rozwijanie co najmniej jednego star tupu, który okazał się porażką jest tak powszechne, że nie jest to wielka sprawa. Pojawia się pytanie stanowiące jednocześnie wyzwanie: jak ten sam sposób myślenia i ta sama kultura mogłyby zostać szeroko przyjęte w Polsce i w Europie?

Istnieją także korzyści z odnoszenia niepowodzeń. Jeśli chodzi o sukcesy, każdy słyszał o wielkich debiutach giełdowych takich firm jak Google i Facebook, ale na każdy taki dobrze widoczny debiut przypada wiele znacznie mniejszych. Dzięki zarówno tym nieliczne dużym debiutom, z których każdy może zapewnić korzyści setkom pracowników, jak i licznym mniejszym debiutom mogącym dać korzyści jednie założycielowi lub kilku współzałożycielom, bogactwo w całym regionie rozłożone jest bardzo szeroko. Możemy na tej podstawie powiedzieć, że Dolina Krzemowa jest najlepszym programem walki z ubóstwem. Debiuty te przyczyniają się do wzrostu największych funduszy venture capital i dziesiątek tysięcy mniejszych, a także do wzrostu aniołów biznesu. Te wszystkie podmioty pomagają tworzyć następne grupy startupów, powodując pętlę pozytywnego sprzężenia zwrotnego.

To są czynniki, które w mojej opinii doprowadziły do sukcesu Doliny Krzemowej. Z mojego doświadczenia wynika, że największa przeszkodą dla przedsiębiorczości, zarówno w Dolinie Krzemowej, jak i wszędzie indziej są regulacje. Pod wieloma względami, technologia uczyniła zakładanie nowych przedsiębiorstw łatwiejszym. Oprogramowanie stało się bardziej funkcjonalne i inteligentne, a wiele usług i kursów technicznych jest obecnie dostępnych za darmo w Internecie. Jednak jedna rzecz nadal utrudnia zakładanie firm: regulacje rządowe.

Posłużę się małym przykładem. W ponad połowie stanów w USA jest obecnie wymagana licencja na świadczenie usług w zakresie zaplatania włosów [robienia dredów i podobnych fryzur – przyp. tłum.]. W niektórych przypadkach zaplatacze, z których wielu to młode czarnoskóre kobiety, które nie mogą sobie pozwolić na duże wydatki, są zmuszeni brać udział w zbędnych kursach kosztujących tysiące dolarów. Przez to wielu potencjalnych przedsiębiorców, zwłaszcza tych mających niewielkie umiejętności i zasoby, jest blokowanych, a liczba tych zablokowanych wzrasta w każdej dekadzie wraz ze wzrostem liczby regulacji. Te regulacje blokują tych samych mężczyzn i kobiety, którzy mają największe trudności w znalezieniu pracy oraz zapewnienia samodzielnie godnego życia swoim rodzinom. Jeszcze inne przepisy zabraniają tworzenia leków ratujących życie lub innowacyjnych usług przewozowych jak Uber czy Lyft. Takie przepisy nie poprawiają jakości życia, one tylko generują dochody dla państw i chronią ważne politycznie grupy interesów przed konkurencją.

W porównaniu z sytuacją sprzed jeszcze dziesięciu lat, w pewnych aspektach życia, takich jak zdrowie czy korzystanie z przestrzeni powietrznej w najbliższej okolicy własnego domu, to co kiedyś było dozwolone przez prawo zostało dziś zabronione przez nowe regulacje.

Musimy sobie uświadomić to, iż przepisy pozostają niezmienne, podczas gdy postęp w nauce, technologii i współpracy międzyludzkiej umożliwia zaspokojenie większej liczby ludzkich potrzeb. Jednak regulacje to uniemożliwiają. Dzięki innowacjom możliwe byłoby stworzenie inteligentnych dronów, świadczenie usług przewozowych takich jak Uber czy hełmów odczytujących sygnały z mózgu i wykrywających stany emocjonalne człowieka, które wykorzystywane byłyby do gier komputerowych. O ile wcześniej te same regulacje wykluczały możliwość zaspokojenia pojedynczych ludzkich potrzeb o tyle teraz wykluczają całe ich spektrum.

Należy wziąć pod uwagę, iż przedstawione powyżej fakty są uproszczonym obrazem sytuacji, w rzeczywistości jest ona o wiele gorsza. Regulacje są obszerne, złożone i subiektywnie ustalane, co utrudnia ich zrozumienie i stosowanie, granice między tym, co jest dozwolone i niedozwolone są rozmyte, niespójne i skomplikowane. Tak skonstruowane prawo pochłania dużo czasu i pieniędzy, aby je właściwie poznać i zrozumieć, co daje przewagę dużym i bogatym firmom.

Tworzenie coraz bardziej złożonego prawa w celu eliminacji luk prawnych jest błędnym rozwiązaniem. W ten sposób jeszcze bardziej zwiększa się przewagę bogatych, wpływowych i posiadających kontakty, którzy mogą sobie pozwolić na zatrudnienie najlepszych prawników w celu znalezienia sposobów na obejście regulacji. Jedynym trwałym i skutecznym rozwiązaniem jest wprowadzenie prawa zwięzłego, prostego i łagodnego.

Obecnie konkuruje ze sobą ponad 100 000 aplikacji w dziedzinie zdrowia i sprawności fizycznej, ale stosunkowo niewiele w takich dziedzinach jak farmacja, lotnictwo, budownictwo, bankowość klientów indywidualnych czy urządzenia medyczne. Dlaczego tak jest? Wynika to z tego, że te dziedziny są znacznie bardziej regulowane. Tylko niewiele aplikacji z dziedziny zdrowia i sprawności fizycznej przetrwa, a jeśli nawet część z nich znajdzie zastosowanie na innych polach, to przyczynią się tam one do znacznego przyśpieszenia postępu, a ludzkość zajdzie znacznie dalej niż jest dzisiaj. Proste przepis prawa nie zawsze są dobre, ale skomplikowane przepisy prawa są prawie zawsze złe. Mam świadomość tego, że w UE jest ogłaszane średnio 17 nowych regulacji dziennie. To jest błąd.

Co więc powinna zrobić w takiej sytuacji Polska i Europa? Agencje rządowe i inne podmioty promujące przedsiębiorczość skupiają się na łatwych, popularnych i nieskutecznych sposobach wspierania przedsiębiorczości. Możemy wśród nich wymienić: konkursy na najlepszy biznesplan czy najlepszą przemowę, jak również natychmiastowe, krótkoterminowe zachęty podatkowe. Ja te środki nazywam teatrem przedsiębiorczości. Zapewniają one dobry wizerunek władzom oraz dobre samopoczucie otoczeniu, ale ich skuteczność jest mała. Przez takie działania tworzymy generację początkujących przedsiębiorców, którzy wiedzą, jak napisać biznesplan, zrobić jego prezentację i wygrywają darmowe wycieczki do Brukseli, ale którzy nigdy nie próbowali nawet zdobyć i obsłużyć klientów albo zbudować firmę od podstaw.

Co więc byłoby bardziej skuteczne? Jak widzieliśmy, Dolina Krzemowa przypomina las deszczowy. Nikt jej nie zaplanował z wyjątkiem stworzenia odpowiedniego klimatu i środowiska, które pozwoliło jej się rozwijać. Jej wzrost trwał zaś dekady a nie lata.

Musimy więc zacząć tworzyć odpowiedni klimat i środowisko. Należy zacząć już dziś. Środki muszą być trwałe, a nie krótkookresowe, aby przedsiębiorcy uwierzyli, że dobre warunki są czymś realnym i długotrwałym, a nie tylko chwilową przynętą mającą skłonić inwestorów do wydania pieniędzy. Jeśli staniemy się naprawdę skuteczni, będziemy przyciągać przedsiębiorców nie tylko z Polski, ale też z Unii Europejskiej jak również i z całego świata.

Po pierwsze należy przyjąć rozwiązania podatkowe, które umożliwią przedsiębiorcom zachować u nas więcej swoich zysków, niż gdziekolwiek indziej. Jakiś czas temu dokonałem niewielkiej inwestycji w Fido Labs, producenta oprogramowania, który przeniósł swoją siedzibę z Gdańska do USA. Jeśli Polska chce zachować takie firmy u siebie, to musi być coraz bardziej konkurencyjna nie tylko względem innych krajów w Europie, ale także względem krajów z całego świata, w tym również USA.

Po drugie, regulacje powinny być możliwie jak najmniejsze. Jak opisałem w mojej książce, dławią one startupy w trzech obszarach:

  • rozpoczynanie działalności
  • innowacyjność
  • rozwój

Nie istnieje żaden szczególny rodzaj regulacji, którego zniesienie doprowadzi do nagłego rozkwitu przedsiębiorczości. Szkodliwość regulacji jest różna w zależności od branży i regionu, w mojej książce wymieniłem niektóre z nich. Oczywiście, wszelkie uregulowania są zakorzenione w pewnych grupach interesów, które sprzeciwiają się ich likwidacji, dlatego też naszym zadaniem powinno być dążenie do ich usunięcia. W mojej książce p.t. „Unleash Your Inner Company”, dzielę się historią dziewięcioletniego chłopca z Kansas, który z powodzeniem zlikwidował szkodliwą regulację w swoim sąsiedztwie, jeśli więc dziewięcioletni chłopiec może to zrobić, my możemy tym bardziej.

Zapominamy, że rynki są samoczynnie regulowane przez prawa podaży i popytu, bezpośredni przekaz informacji od człowieka do człowieka oraz zwyczaje, które kształtowały się przez wieki. Te formy regulacji są korzystne, potrzebne i nieuniknione. Nałożenie regulacji odgórnych na regulacje samoczynnie istniejące przyczynia się do wzrostu niepewności i kosztów oraz sprzyja powstawaniu kapitalizmu kolesi i korupcji.

John Chisolm, fot. Tomasz Gola / www.tomaszgola.com

Polska zajmuje obecnie 25 miejsce w rankingu Doing Business opracowanym przez Bank Światowy. Zadaniem na najbliższe 5 lat powinno być poprawienie pozycji Polski w tym rankingu o połowę, jest to cel zarówno ambitny jak i możliwy do osiągnięcia. Zajęcie przez Polskę 12 lub 13 miejsca w roku 2021 jest konkretnym i mierzalnym sukcesem, którego zrealizowanie przyniesie ogromne korzyści wszystkim Polakom.

Podsumowując: żeby powstały w Polsce i w Europie Doliny Krzemowe, należy zrozumieć, że nie mogą być one odgórnie zaprojektowane i że niemożliwe jest wcześniejsze ustalenie, szczególnie przez polityków, które firmy odniosą sukces, a które nie. W związku z tym należy się skoncentrować na kreowaniu dobrego klimatu inwestycyjnego i jak najlepszych warunków do działania dla przedsiębiorców, Realizacja tych zadań oznacza w praktyce tworzenie konkurencyjnego system podatkowego oraz deregulację gospodarki. Konieczna jest budowa zaufania do wolności i wolnego rynku. Stawką w tej grze jest po prostu wolność i rozkwit Polski oraz UE.

Share

Artykuł Jak stworzyć Dolinę Krzemową w Polsce? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-stworzyc-doline-krzemowa-w-polsce/feed/ 0
Radomski pomnik samorządowej megalomanii https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/radomski-pomnik-samorzadowej-megalomanii/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/radomski-pomnik-samorzadowej-megalomanii/#respond Mon, 25 Apr 2016 05:30:56 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3473 Lotnisko-widmo, absurd ekonomiczny czy urzędnicze marnotrawstwo pieniędzy to tylko cześć sformułowań używanych w debacie publicznej w odniesieniu do Portu Lotniczego Radom-Sadków. W ostatnich latach inwestycja radomskich samorządowców stała się wyśmiewanym w żartach synonimem niegospodarności i megalomanii urzędników.  Po długich miesiącach posuchy, w połowie kwietnia 2016 roku, uruchomiono nowe połączenia lotnicze z Radomia. Czy ten kolejny […]

Artykuł Radomski pomnik samorządowej megalomanii pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Lotnisko-widmo, absurd ekonomiczny czy urzędnicze marnotrawstwo pieniędzy to tylko cześć sformułowań używanych w debacie publicznej w odniesieniu do Portu Lotniczego Radom-Sadków. W ostatnich latach inwestycja radomskich samorządowców stała się wyśmiewanym w żartach synonimem niegospodarności i megalomanii urzędników.  Po długich miesiącach posuchy, w połowie kwietnia 2016 roku, uruchomiono nowe połączenia lotnicze z Radomia. Czy ten kolejny rozdział w historii portu lotniczego okaże się motorem napędowym do rozwoju i odrabiania straconych pieniędzy, czy może, tak jak w poprzednich przypadkach, zakończy się totalną klapą i przekonaniem radomskich urzędników, że kijem Wisły nie zawrócą?

Lotnisko w Radomiu, to inwestycja niemal w pełni zrealizowana z budżetu miasta. W 2007 roku Komisja Europejska ogłosiła, że finansowo może wesprzeć tylko jedną, najlepiej prosperującą budowę lotniska w regionie – wybrano Modlin. Wbrew wielu negatywnym opiniom dotyczącym budowy kolejnego portu lotniczego w regionie, władze miasta zdecydowały się na wyłożenie pieniędzy podatników i przebudowanie lotniska wojskowego na lotnisko pasażerskie, co do tej pory kosztowało ok. 120 mln zł.  Samorządowcy nie poprzestają jednak na tym – planowane jest przedłużenie pasa startowego i budowa systemu ILS, dzięki którym lotnisko będzie przygotowane do obsługi większych maszyn. Takie wydatki nie budziłyby dużego zdziwienia, gdyby były gwarantem rentowności zainwestowanego kapitału.

Niestety, lotnisko w Radomiu prawdopodobnie nigdy nie zarobi na siebie nawet złotówki, a od samego początku funkcjonowania generuje ciągłe wysokie koszty, jak choćby utrzymanie około 120 pracowników. Według ekspertów Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) 1 mln obsłużonych pasażerów to w praktyce minimalna liczba gwarantująca portowi lotniczemu zysk. Nasza czarna owca w pierwszym roku swojej ”działalności” (2014) nie widziała żadnego pasażera. Rok później udało się obsłużyć około 800 pasażerów, co jest wynikiem kompromitującym nawet w skali przepełnionej nierentownymi lotniskami Polski. Warto wspomnieć, że w biznesplanie radomskiego portu zakładano, że w latach 2014-2015 lotnisko odprawi łącznie około 270 tys. pasażerów.  Dane z ostatnich dwóch lat nie pozostawiają jednak złudzeń, że te liczby można zaliczyć do fikcji, a lotnisko prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie wygenerować dochodu.

Warto zastanowić się nad przyczyną takiej sytuacji. Na pierwszy rzut oka, Radom-Sadków to coraz lepiej wyposażone, rozwojowe lotnisko w sercu Europy. Jako jedyne w Polsce posiada drogę startową oświetloną światłami LED, w planach rozbudowa pasa i budowa systemu ILS. Radom, położony w pobliżu wielu dużych miast, mógłby stać się węzłem transportowym dla Polaków pracujących za granicą. W czym więc problem? Główną bolączką radomskiego lotniska jest właśnie lokalizacja. Faktycznie, lotnisko w Radomiu mogłoby stać się ważnym punktem transportowym na mapie Polski, gdyby nie fakt, że w odległości nie większej niż 150 km znajdują się 4 inne lotniska – w Łodzi, Warszawie, Modlinie i Lublinie, które całkowicie zaspokajają potrzeby rynku lotniczego w regionie.  Należy pamiętać, że dla linii lotniczych decydujących się na współpracę z danym lotniskiem kluczowa jest wielkość potencjalnego rynku i odpowiednie umiejscowienie lotniska, które zapewni dużą liczbę pasażerów. Żaden inwestor nie będzie prowadził niedochodowego biznesu, co pokazują chociażby przykłady linii Czech Airlines i Air Baltic, które bardzo szybko rezygnowały z lotów z Radomia właśnie z tego powodu. Innymi, ważnymi czynnikami dla linii lotniczych nawiązujących współpracę z lotniskiem są oczywiście jakość infrastruktury i wysokość kosztów lotniskowych, które jednak nie mają większego znaczenie kiedy lotnisko nie spełnia podstawowego warunku – nie gwarantuje odpowiedniej liczby klientów.

Od połowy kwietnia na lotnisku w Radomiu pojawiła się linia lotnicza SprintAir, do niedawna specjalizująca się w przewozach towarów. Postanowiła wykorzystać lukę na rynku, powstałą w wyniku podobnie nieprzemyślanych decyzji inwestycyjnych jak w Radomiu, i postawić na regionalne połączenia lotnicze. Dzięki SprintAir możemy latać m.in. z Radomia, Zielonej Góry i Olsztyna. Pytanie tylko, czy te loty okażą się dobrą alternatywą dla coraz lepszych połączeń kolejowych i niezłej infrastruktury drogowej. Rynek zweryfikuje.

Postawa radomskich samorządowców przypomina mi człowieka w kasynie, który nieustannie inwestuje coraz większe sumy pieniędzy w nadziei, że wkrótce przyniosą mu zysk i sławę. Po każdej kolejnej porażce zbywa głosy mówiące, że ma niewielkie szanse na wygraną, niezrażony ”inwestuje” dalej w nadziei na lepszą passę. Gdy tylko uda mu się osiągnąć minimalny sukces, nabiera złudnej nadziei na lepszą przyszłość i zmniejszenie długów. Niestety, lotnisko w Radomiu okazało się być inwestycyjną dziurą bez dna, pokazującą arogancję i megalomanię miejscowych urzędników. Nawet jeśli uda się utrzymać regionalny ruch lotniczy, port zawsze będzie nierentowną inwestycją kupioną za pieniądze obywateli, a dla lokalnej społeczności pozostanie pomnikiem niegospodarności samorządowców.

Share

Artykuł Radomski pomnik samorządowej megalomanii pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/radomski-pomnik-samorzadowej-megalomanii/feed/ 0
Subiektywne podsumowanie 10 nieścisłości w Planie Morawieckiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/subiektywne-podsumowanie-10-najistotniejszych-niescislosci-w-planie-morawieckiego-2/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/subiektywne-podsumowanie-10-najistotniejszych-niescislosci-w-planie-morawieckiego-2/#respond Mon, 29 Feb 2016 06:04:20 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3303 Drogą wstępu: w prawie wszystkich raportach gospodarczych autorzy znacznie większą uwagę przywiązują do opisu sytuacji i wypunktowania problemów, aniżeli do przedstawienia swoich rozwiązań i sposobów ich wprowadzenia – tutaj nie jest inaczej (co niezmiernie mnie smuci). Sama diagnoza przedstawiona w raporcie MR jest co do kierunku słuszna, podobnie jak pięć głównych filarów na których miałby […]

Artykuł Subiektywne podsumowanie 10 nieścisłości w Planie Morawieckiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Drogą wstępu: w prawie wszystkich raportach gospodarczych autorzy znacznie większą uwagę przywiązują do opisu sytuacji i wypunktowania problemów, aniżeli do przedstawienia swoich rozwiązań i sposobów ich wprowadzenia – tutaj nie jest inaczej (co niezmiernie mnie smuci). Sama diagnoza przedstawiona w raporcie MR jest co do kierunku słuszna, podobnie jak pięć głównych filarów na których miałby się oprzeć wzrost polskiej gospodarki, jednak problem pojawia się, gdy dochodzimy do sedna sprawy: rozwiązań, których wejście w życie ma przyczynić się do tego wzrostu. Pozwoliłem sobie na wypunktowanie dziesięciu (moim zdaniem najistotniejszych) nieścisłości oraz błędów zawartych w programie:

1. W raporcie MR do potencjału przedsiębiorstw wzięto wartość depozytów firm wys. PLN 230 mld, co jest wielkością utopijną, ponieważ każde przedsiębiorstwo normalnie musi utrzymać poduszkę płynności na bieżące i niespodziewane wydatki. Jednocześnie co do zasady nikt nie trzymałby bez sensu środków na kontach, które są nisko oprocentowane tylko albo je inwestował albo wypłacił w postaci dywidendy. Gdyby było inaczej wszyscy właściciele zaniżaliby wartość swoich firm

2. Potencjał spółek Skarbu Państwa (oszacowany w zakresie PLN 75 – 150 mld) przy obecnej sytuacji surowcowej, wynikach finansowych oraz niepewności makroekonomicznej wydaje się być nierealny. Aby to udowodnić najlepiej spojrzeć na historyczne oraz bieżące inwestycje spółek SP: ile polskich firm dokonało ostatnio z własnej kieszeni inwestycji o wartości chociaż 2 czy 3 mld? Pisząc ‘inwestycji’ mam na myśli przekazanie kapitału na rozwój oraz innowacje, do których ‘znacjonalizowania’ Bogdanki za PLN 1,5 mld przez spółkę Enea zaliczyć niestety nie można

3. Wartość funduszy rozwojowych jest również utopijna. Z przeanalizowanych przeze mnie instytucji nie mam pojęcia które podmioty mogłyby znaleźć w ciągu następnych kilku lat co najmniej PLN 130 – 200 mld wolnych środków. Wystarczy przejrzeć chociażby inwestycje w ramach Krajowego Funduszu Kapitałowego, czy Polskiego Funduszu Funduszy Wzrostu prowadzonych przez BGK by zobaczyć, że wartość historycznych wydatków była nieporównywalnie mniejsza od tej, która planowana jest na najbliższe lata

4. Za pomocą środków publicznych trudno jest pobudzić innowacyjność (szczególnie jeśli są to środki unijne – tzw. paradoks europejskiej innowacyjności) oraz sam pomysł, że to jednostki publiczne miałyby wskazywać w co inwestować budzi obawy co do trafności poszczególnych inwestycji. Trudno żeby urzędnik państwowy lepiej przewidywał zmiany technologiczne niż pomysłodawca, który zna się na swoim biznesie. Niestety, ale cała tematyka innowacji jest nietrafnie przemyślana: głównym problemem w zakresie wydatków na innowacje nie są zbyt niskie wydatki publiczne na te cele, lecz prywatne – i to je trzeba byłoby pobudzić (czemu na pewno służyć nie będą planowane oraz nakładane na handel, e-commerce oraz banki podatki). Inwestycje prywatne są dużo bardziej innowacyjne niż publiczne, gdyż sektor prywatny znacznie szybciej i lepiej przewiduje zmiany na rynku oraz potrzeby konsumentów. Ta różnica w efektywności widoczna jest pomiędzy EU gdzie dominuje finansowanie publiczne a USA, gdzie inwestycje w znaczącej mierze finansowane są przez rynek prywatny i kapitałowy. Jak pokazuje historia, inwestycje publiczne, często na bardzo wysokie kwoty, okazywały się zupełnie nietrafione. Idealnym przykładem zdaje się być zakup Możejek w 2006 r. przez PKN Orlen. Na inwestycje przeznaczono łącznie $3,5 mld ($2,8 mld na zakup, resztę na doinwestowanie). Z jaki skutkiem? W 2014 r. PKN Orlen dokonał odpisu i wartość księgowa Orlen Lietuva wynosi dziś PLN 0,5 mld, zaś Możejek okrągłe zero

5. W zakresie wiodącego pomysłu na budowanie oszczędności wśród społeczeństwa: głównym problemem jest to że III filar jest ściśle związany z momentem przechodzenia na emeryturę, a więc benefity z tego tytułu są przyznawane dopiero w momencie zakończenia okresu produkcyjnego. Dla człowieka w wieku 30 – 40 te korzyści są nieuchwytne i abstrakcyjne, co jest decydujące o popularności tego typu produktów. Aby zachęcić ludzi do oszczędzania ta korzyść musi być widoczne w ciągu 2 – 3 lat. Aby to osiągnąć, wszelkie produkty inwestycyjne lub oszczędnościowe mógłby być zwolnione z podatku kapitałowego (lub pomniejszonego o połowę) w momencie, gdyby obywatel trzymał w nich pieniądze przez, na przykład, min. 2 lata

6. Program MR zakłada tylko jeden scenariusz – szybki wzrost gospodarczy. W sytuacji gdy dojdzie do recesji plan wydatkowy kompletnie się nie zepnie z dochodami, co może skończyć się dla Polski dużym wzrostem podatków, długu oraz recesją

7. W programie MR pada zdanie: „Wydatki na politykę rodzinną korelują ze wskaźnikiem dzietności” – niestety, bazując na dostępnych mi danych, muszę stwierdzić, że jest ono błędne. Załączam stosowne (2) wykresy:

a) Wsparcie państwa a dzietność w UE:

– korelacja jest praktycznie żadna, jednak zdawać by się mogło, że we Francji, gdzie wydatki socjalne na pomoc związaną ze zwiększeniem dzietności są % najwyższe, daje to (niewielkie bo niewielkie) efekty. Dlatego załączam drugi wykres:

b) Dzietność we Francji wg kraju pochodzenia matki. Dane INSEE:

8. Jeden z planów rozwojowych, o nazwie „Polski Kombajn Górniczy”, zakłada aktywny eksport polskich maszyn górniczych do Chin oraz Kazachstanu. Oczywiście sam wspomniany podsektor przemysłu stoi w naszym kraju na bardzo wysokim poziomie, jednak perspektywy dla węgla kamiennego w Chinach są od kilku lat negatywne i wszystko wskazuje na to, że redukcja udziału węgla w chińskim miksie energetycznym będzie jeszcze większa, niż zakładano

9. W programie MR bardzo mocny nacisk położono na ideę budowy „polskich czempionów” oraz późniejszym finansowaniu rozwoju z ich środków. Problem jednak jest taki, że w zakresie podmiotów publicznych, wspomnianych czempionów angażuje się później w bezzasadne i często nierentowne inwestycje (jak chociażby ratowanie górnictwa węgla kamiennego). Natomiast w zakresie podmiotów prywatnych celem MR jest wspieranie MŚP po to, aby mogły się stać dużymi podmiotami. Jednak w ostatnim czasie podejmowane są działania, których celem jest zwiększenie obciążenia fiskalnego dużych podmiotów (np. podatek handlowy). Zatem bieżąca sytuacja nie motywuje do „bycia dużym”, lecz do optymalizacji podatkowej poprzez rozdrobnienie biznesu

10. Program MR mocno podkreśla fakt, że „kapitał ma narodowość”, jednocześnie przyznając, że kapitał zagraniczny odpowiada za 2/3 polskiego eksportu. Zatem kapitał ten przyczynia się do zatrudniania polskich pracowników, kupowania polskich produktów oraz rozwoju polskich sieci dystrybucyjnych – jest to zatem niemal najlepsza jakość tego kapitału. Znacznie gorzej byłoby, gdyby proporcje były odwrotne, czyli kapitał zagraniczny służyłby jedynie do kupna udziału w polskim rynku.

Podsumowując: zaprezentowany plan Ministerstwa Rozwoju, pod przewodnictwem p. Mateusza Morawieckiego, to słuszna diagnoza i błędne wnioski. Jeżeli zostanie on wprowadzony w takiej formie, to bardzo możliwe, że wielu z postawionych w nim celów nie uda się nigdy zrealizować.

Share

Artykuł Subiektywne podsumowanie 10 nieścisłości w Planie Morawieckiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/subiektywne-podsumowanie-10-najistotniejszych-niescislosci-w-planie-morawieckiego-2/feed/ 0
Sprężyny tygrysiego skoku – cz. 2 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sprezyny-tygrysiego-skoku-cz-2/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sprezyny-tygrysiego-skoku-cz-2/#respond Wed, 24 Feb 2016 05:30:23 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3097 M.Morawiecki i inni politycy PiS postulują wzrost państwowego (politycznego) interwencjonizmu jako receptę na rozwój polskiej gospodarki. Niektórzy posługują się przy tym na doświadczenia Korei Południowej, a niektórzy na doświadczenia innych azjatyckich tygrysów. Te tezy są fałszywe i wynikają z błędnej logiki i nieznajomości badań empirycznych. Dlatego pozwalam sobie przytoczyć swoje teksty opublikowane w 1995 r. […]

Artykuł Sprężyny tygrysiego skoku – cz. 2 pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Seul, Korea Południowa. Źródło: Wikipedia

M.Morawiecki i inni politycy PiS postulują wzrost państwowego (politycznego) interwencjonizmu jako receptę na rozwój polskiej gospodarki. Niektórzy posługują się przy tym na doświadczenia Korei Południowej, a niektórzy na doświadczenia innych azjatyckich tygrysów. Te tezy są fałszywe i wynikają z błędnej logiki i nieznajomości badań empirycznych. Dlatego pozwalam sobie przytoczyć swoje teksty opublikowane w 1995 r. w celu walki z takimi popularnymi mitami. Jak widać etatystyczne mity są łatwo powielane. Pierwsza część tego tekstu dostępna tutaj.

Osiem wschodnioazjatyckich “tygrysów” – Japonia, Korea Południowa, Tajwan, Hongkong, Singapur, Malezja, Tajlandia i Indonezja – przez trzydzieści ostatnich lat rozwijało się w tempie zdecydowanie szybszym niż inne kraje świata.

Co kryje się za tym tygrysim splotem wielkich inwestycji i szybko rosnącej wydajności? Tutaj rozpoczynają się spory i to zarówno wśród ekonomistów, jak i wśród szerszej publiczności. Myślę, że spory te można rozstrzygnąć, poddając znane fakty prostej, logicznej analizie. W tym celu musimy najpierw wprowadzić pojęcia fundamentalnych czynników rozwoju (krótko: fundamentów), takich jak: prawo i struktura własności, stabilność pieniądza, stosunek do świata zewnętrznego, obciążenie gospodarki podatkami i wydatkami budżetowymi itp. Działalność państwa wobec gospodarki polega na tworzeniu i umacnianiu fundamentów albo na rozmaitych szczególnych interwencjach, np. wspieraniu określonych gałęzi przemysłu, utrzymywaniu zaniżonej stopy procentowej, tworzeniu specjalnych banków inwestycyjnych, preferencyjnych kredytach. Ci, którzy domagają się “interwencjonizmu państwa”, mają zwykle na myśli właśnie takie formy jego aktywności, tak jak gdyby tworzenie i umacnianie fundamentów nie było istotne dla rozwoju gospodarki i nie oznaczało bardzo aktywnego państwa.

Te proste rozróżnienia pozwalają nam na sformułowanie trzech konkurencyjnych stanowisk w sprawie sprężyn tygrysiego skoku:
1. główną sprężyną był szczególny interwencjonizm państwa; fundamenty były mało istotne;
2. istotne były zarówno czynniki fundamentalne, jak i pewne szczególne interwencje;
3. główną siłą napędową był wyjątkowy zakres istnienia fundamentów; szczególne interwencje były mało istotne, a niekiedy szkodliwe.

Najpierw musimy się oprzeć pokusie opowiedzenia się za hipotezą nr 2 tylko dlatego, że jest ona w środku. Mechaniczne hołdowanie zasadzie “złotego środka” prowadzi niekiedy na manowce. Prawda nie zawsze leży pośrodku. Lepiej stosować – wobec dobrze sprawdzonych faktów – odrobinę logiki. W naszym wypadku chodzi o zasadę, że zjawisko wspólne dla omawianych krajów – wyjątkowo szybki rozwój gospodarczy – należy tłumaczyć czynnikami wspólnymi dla wszystkich tych krajów. Tego prostego kryterium nie spełniają szczególne interwencje. Występowały one bowiem tylko w niektórych “azjatyckich tygrysach”: Japonii, Korei Południowej i Singapurze. W innych, zwłaszcza w Tajlandii i Hongkongu, były one praktycznie nieobecne. Ale cała ósemka krajów wschodniej Azji osiągnęła bardzo szybki wzrost gospodarczy. Z całą pewnością możemy więc odrzucić stanowisko nr 1, które sprężyn szybkiego wzrostu upatruje w szczególnym interwencjonizmie, a pomija znaczenie fundamentów rozwoju. Gdyby stanowisko to było prawdziwe, to najszybszy rozwój gospodarki musiałby dawać socjalizm. W najwyższym stopniu rozwinął on bowiem interwencjonizm państwa, przez co w najwyższym stopniu też zniósł fundamentalne czynniki rozwoju.

Nie wytrzymuje również logicznego testu stanowisko nr 2, które uznaje wprawdzie rolę fundamentów, ale przypisuje dodatkowo duże znaczenie pewnym szczególnym interwencjom. Takie wątpliwe stanowisko prezentuje raport Banku Światowego pt. “Wschodnioazjatycki cud”, który zresztą przytacza wiele faktów pozwalających na podważenie tegoż stanowiska . Chodzi nie tylko o podniesioną już kwestię, że szczególne interwencje występowały tylko w niektórych krajach wschodniej Azji, zaś wyjątkowo szybki rozwój – we wszystkich. Uwagę budzą dodatkowo następujące sprawy. Po pierwsze – dokładna analiza pewnych interwencji tam, gdzie je stosowano, pokazuje, że były one lub mogły być szkodliwe dla gospodarki danego kraju. Taki charakter miała np. w Korei Południowej w latach siedemdziesiątych ekspansja inwestycyjna w przemyśle ciężkim, sterowana przez państwo. Przyczyniła się ona do wzrostu zadłużenia zagranicznego tego kraju i odciągnęła środki od bardziej proeksportowych gałęzi gospodarki. Fakty te skłoniły rząd południowokoreański do korekty polityki gospodarczej, a następnie – do rozpoczęcia liberalizacji gospodarki.

Po drugie – nawet wśród tych “azjatyckich tygrysów”, gdzie uprawiano pewien szczególny interwencjonizm, miał on zdecydowanie mniejsze natężenie niż w zdecydowanej większości krajów Trzeciego Świata, nie wspominając już o byłych krajach socjalistycznych. Tak np. stopień ochrony celnej rynku wewnętrznego w 1987 r. wynosił średnio w krajach Azji Wschodniej 21 proc., w Azji Południowej – 77 proc., w Ameryce Łacińskiej – 33 proc. (od tego czasu wszystkie te kraje zmniejszyły stopień protekcjonizmu).

Po trzecie – skutki szczególnych interwencji, choć niekoniecznie pozytywne, mogły być w krajach wschodniej Azji – dzięki istnieniu czynników fundamentalnych – lepsze niż w innych krajach, gdzie owych fundamentów w takim zakresie nie było. Szczególnie duże znaczenie miało tu proeksportowe nastawienie gospodarki. Umożliwiało ono znacznie szybszą korektę błędów polityki gospodarczej niż w krajach izolujących się od świata zewnętrznego. Wyniki osiągane na rynkach zagranicznych są w krajach o proeksportowej orientacji ważnym źródłem informacji o trafności lub mylności danej interwencji.

Po czwarte – te “azjatyckie tygrysy”, które podejmowały szczególne interwencje, miały zarazem kompetentną administrację gospodarczą, dużo lepszą niż w zdecydowanej większości krajów o podobnym lub niższym poziomie rozwoju. Próby naśladownictwa szczególnych wschodnioazjatyckich interwencji przy gorszej administracji publicznej muszą dać gorsze wyniki. Jeśli więc nawet – co wydaje się wątpliwe – szczególny interwencjonizm był w niektórych krajach wschodniej Azji istotnym czynnikiem rozwoju, to nie wynika jeszcze z tego żaden pozytywny wniosek dla innych krajów.

I wreszcie po piąte – zanikają zewnętrzne warunki, które pozwalały niektórym “azjatyckim tygrysom” na uprawianie szczególnych interwencji. Tak np. porozumienia w ramach GATT wykluczają szczególnie agresywne formy promocji eksportu, a zwiększona ruchliwość kapitału sprawia, że próby zaniżania stóp procentowych grożą tym, iż ucieknie on za granicę.

Po odrzuceniu stanowiska nr 1 i 2 pozostaje nam wyjaśnienie nr 3: główną siłą napędową szybkiego rozwoju “azjatyckich tygrysów” był wyjątkowy zakres, w jakim wprowadziły one w życie fundamentalne czynniki rozwoju. I rzeczywiście – w każdym z tych krajów dostrzegamy pewne wspólne elementy, które jesteśmy w stanie – na podstawie dostępnej wiedzy – powiązać z szybkim rozwojem gospodarczym. Jednym z tych czynników sukcesu była zdecydowanie wyższa niż w większości innych krajów Trzeciego Świata stabilność pieniądza, dzięki twardej polityce pieniężnej i budżetowej. Sprzyja to oszczędzaniu i inwestowaniu. Drugim elementem był przeciętnie większy zakres własności prywatnej, a mniejszy – państwowej. Trzeci składnik to nastawienie proeksportowe: bodźce do eksportu nie były słabsze niż bodźce do produkcji głównie na rynek wewnętrzny. Dzięki tej orientacji krajowi producenci musieli nieustannie stawiać czoło zagranicznej konkurencji oraz mogli i musieli korzystać z zagranicznych wzorców.

Czwartym czynnikiem sukcesu było niskie obciążenie gospodarki podatkami i wydatkami budżetowymi. W ramach ogólnie niskich wydatków dużo przeznaczono przy tym na podstawową oświatę i inwestycje w infrastrukturę, a bardzo mało na klasyczne cele socjalne. Piątym fundamentem były elastyczny rynek pracy i prorozwojowe stosunki pracy: zyski przedsiębiorstw były chronione przed nadmiernym naporem płac i służyły inwestycjom, a te tworzyły nowe miejsca pracy i wyższą jej produktywność, co sprawiało, że szybko mogły rosnąć realne zarobki. Ten piąty fundament istniał głównie dzięki prywatnemu charakterowi przedsiębiorstw oraz brakowi agresywnych związków zawodowych. Szóstym składnikiem było to, że przeważały wolne ceny; cen kontrolowanych i wypaczonych było zdecydowanie mniej niż w innych krajach Trzeciego Świata. Wreszcie po siódme – “azjatyckie tygrysy” odznaczały się wieloletnią stabilnością polityczną. Była ona istotna jako podstawa do trwałego budowania fundamentów szybkiego rozwoju, a nie sama w sobie. Stabilność polityczna w połączeniu z dobrą polityką gospodarczą daje Koreę Południową, stabilność polityczna w połączeniu ze złą polityką – Koreę Północną. Porównując “azjatyckie tygrysy” z innymi krajami, które miały niegdyś podobnie niski poziom dochodu na jednego mieszkańca, dostrzegamy, że żaden z nich nie wprowadził u siebie tylu fundamentów rozwoju.

Wyjątkowo szeroki zakres tych czynników daje więc nam wystarczające wyjaśnienie sprężyn tygrysiego skoku. Poszczególne sprężyny jesteśmy w stanie powiązać z bezpośrednimi przyczynami szybkiego gospodarczego wzrostu: wysokimi oszczędnościami i inwestycjami oraz szybkim wzrostem produktywności. Na przykład za tym pierwszym czynnikiem kryje się głównie stabilność pieniądza, atrakcyjne oprocentowanie wkładów oszczędnościowych, stabilność prawna prywatnej własności, prorozwojowe stosunki pracy chroniące przed “przejadaniem” zysku. Zaś za drugim – prywatna własność, proeksportowe nastawienie, rynek i konkurencja. Dostarczały one w sumie silnych bodźców do podejmowania i realizowania tych decyzji.

Można też pokazać, że niektóre sprężyny szybkiego rozwoju służyły zarazem usuwaniu ubóstwa i w ten sposób przeciwdziałały powstawaniu dużych rozpiętości dochodu. Tak np. nastawienie proeksportowe umożliwiło początkowo biednym krajom Azji wykorzystanie ich głównego atutu: taniej pracy. Rozwijały się więc głównie gałęzie pracochłonne, tworząc wiele nowych miejsc pracy. Temu samemu sprzyjały też prorozwojowe stosunki pracy.

Formuła na szybki rozwój, który stopniowo przynosi coraz lepsze owoce, jest więc prosta: jak najwięcej fundamentów rozwoju. Takie były od samego początku, od wielkiego przełomu w 1989 r., główne założenia strategii dla Polski.

Fragment książki „Wolność i rozwój: ekonomia wolnego rynku”, wyd. Znak. Zmiany w tekście pochodzą od redakcji Bloga Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Sprężyny tygrysiego skoku – cz. 2 pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sprezyny-tygrysiego-skoku-cz-2/feed/ 0
„Strategiczna” kontrola inwestycji? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/strategiczna-kontrola-inwestycji/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/strategiczna-kontrola-inwestycji/#respond Mon, 01 Feb 2016 06:52:24 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3091 Autorem tekstu jest Anna Sekuła, absolwentka Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2015. Instrumentarium polskiej administracji gospodarczej zostało niedawno poszerzone o nowe narzędzie ingerencji państwa. Choć ze względu na krótki czas funkcjonowania ustawy, ograniczenie rynkowych swobód ma tu jeszcze ciągle wymiar potencjalny, trudno ten potencjał lekceważyć. Projekt ustawy o ochronie niektórych inwestycji z 24 lipca tego roku, […]

Artykuł „Strategiczna” kontrola inwestycji? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Anna Sekuła, absolwentka Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2015.

Instrumentarium polskiej administracji gospodarczej zostało niedawno poszerzone o nowe narzędzie ingerencji państwa. Choć ze względu na krótki czas funkcjonowania ustawy, ograniczenie rynkowych swobód ma tu jeszcze ciągle wymiar potencjalny, trudno ten potencjał lekceważyć. Projekt ustawy o ochronie niektórych inwestycji z 24 lipca tego roku, czy to w wyniku zadziwiającego konsensu różnych opcji politycznych wokół postulowanych rozstrzygnięć, czy na skutek okołowyborczej atmosfery, przeszedł całą legislacyjną drogę właściwie bez echa. Tymczasem szereg zapisów ustawowych zaskakuje stopniem przyjętej przez Ustawodawcę dowolności.

Ustawa wprowadza mechanizm blokowania przez ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa „niektórych inwestycji”, prowadzących do zmian struktury własnościowej podmiotów objętych ochroną. Kontroli mogą podlegać wybrane podmioty w przypadkach, gdy taka transakcja prowadziłaby do „nabycia lub osiągnięcia istotnego uczestnictwa lub nabycia dominacji” oraz zagrażałaby bezpieczeństwu publicznemu lub porządkowi publicznemu. Zainteresowane podmioty muszą w każdym podlegającym ustawie przypadku zgłosić do ministra zamiar dokonania takiej inwestycji. Niedopełnienie tego obowiązku może skutkować niebagatelną sankcją karną. Postępowanie może także zostać wszczęte z urzędu, a minister ma 90 dni na wydanie decyzji. Jeśli zgłosi sprzeciw, realizacja zgłoszonej transakcji będzie ex lege nieważna, ewentualnie zakazane zostanie wykonywanie nowo nabytych praw właścicielskich.

Grupa posłów projektodawców, wywodzących się z koalicji rządzącej Sejmu VII kadencji, uzasadniała swoją inicjatywę koniecznością ochrony strategicznych sektorów gospodarki w obliczu aktualnej sytuacji międzynarodowej. Choć nie dostrzegam, jak profesor Dudek, zagrożenia „soft kolonizacją”, daleko mi do kwestionowania intencji pomysłodawców projektu. Aktualne pozostaje jednak pytanie o adekwatność uchwalonego remedium. Lektura ustawy nie pozwala udzielić na nie odpowiedzi jednoznacznie twierdzącej.

Po pierwsze, zakres podmiotów podlegających kontroli został określony bardzo mgliście. Ustawa wymienia jedynie rodzaj prowadzonej działalności gospodarczej jako przesłankę do objęcia ochroną oraz kryteria, którymi ma kierować się rząd przy tworzeniu szczegółowej listy spółek. Lista ma zostać stworzona na drodze rozporządzenia Rady Ministrów, a zatem to rząd ustali, kogo będą dotyczyły regulacje ustawy. Teoretycznie więc mogą na tę listę zostać wciągnięte wszystkie albo tylko wybrane spółki, które prowadzą określony rodzaj działalności. Taka delegacja budzi wątpliwości konstytucyjne – bo czy ustawa ograniczająca wolności i prawa może nie precyzować, kto jest jej adresatem? Obok możliwości elastycznego reagowania tworzy się w ten sposób także silną pokusę nadużyć i korupcji zarówno po stronie biznesu, jak i polityki.

Po drugie, wprowadzane ograniczenia mają realizować cele ochrony bezpieczeństwa publicznego i porządku publicznego. Są to bez wątpienia cele szczytne i ważne, a w świetle Konstytucji RP usprawiedliwiające pod pewnymi warunkami ograniczenia innych konstytucyjnych wolności (m.in. działalności gospodarczej). Również prawo Unii Europejskiej dopuszcza ograniczenia unijnych swobód przedsiębiorczości i przepływu kapitału ze względu na te przesłanki. Jednocześnie są to pojęcia nieostre, ze swej natury podatne na różne interpretacje. Nie bez przyczyny ograniczenia konstytucyjnych wolności można regulować tylko na poziomie ustawy. W tym przypadku de facto to minister właściwy ds. Skarbu Państwa waży te wartości i w formie decyzji administracyjnej dokonuje wiążącej interpretacji. Co jeśli w toku kontroli sądowej okaże się, że minister się pomylił? Ze względu na dynamikę obrotu gospodarczego inwestorowi może pozostać, oprócz gorzkiej satysfakcji, tylko ubieganie się o odszkodowanie od Skarbu Państwa.

Wreszcie, choć kategoria „strategiczności” nie pojawia się w samej ustawie, to stanowi trzon jej uzasadnienia. Kryterium to jest zaś bardzo plastyczne i chętnie wykorzystywane jako argument w dyskursie publicznym – a co gorsza w procesie prawotwórczym – w sposób dość arbitralny. Niestety analiza przebiegu prac legislacyjnych nad dyskutowanym tu projektem także nie napawa optymizmem. Może więc warto, by naszą wspólną strategią stała się przede wszystkim dbałość o jakość stanowionego w Polsce prawa?

Share

Artykuł „Strategiczna” kontrola inwestycji? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/strategiczna-kontrola-inwestycji/feed/ 0
Kłopotliwe inwestycje w budynkach lub na obszarach zabytkowych https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/klopotliwe-inwestycje-w-budynkach-lub-na-obszarach-zabytkowych/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/klopotliwe-inwestycje-w-budynkach-lub-na-obszarach-zabytkowych/#respond Mon, 18 Jan 2016 05:30:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3051 Powszechnie wiadomo, że ochrona zabytków powinna być ważnym celem każdego państwa, pomniki historii stanowią przecież o naszym dziedzictwie narodowym. Często jednak bywa, że konserwatorzy zabytków każdy obiekt, który ma – dziesiąt lat traktują jako zabytek. Nieważne, czy jest to obiekt o wartościach historycznych i architektonicznych, czy przysłowiowa „ psia buda” – należy chronić i basta. […]

Artykuł Kłopotliwe inwestycje w budynkach lub na obszarach zabytkowych pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Zamek Książ, źródło: flickr by Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland

Powszechnie wiadomo, że ochrona zabytków powinna być ważnym celem każdego państwa, pomniki historii stanowią przecież o naszym dziedzictwie narodowym. Często jednak bywa, że konserwatorzy zabytków każdy obiekt, który ma – dziesiąt lat traktują jako zabytek. Nieważne, czy jest to obiekt o wartościach historycznych i architektonicznych, czy przysłowiowa „ psia buda” – należy chronić i basta. W przeszłości prace inwestycyjne, budowlane przy zabytkach można było omówić z konserwatorem zabytków we wczesnej fazie projektowania, wypracować wspólny kompromis. Zabytki, przy finansowaniu prywatnych przedsiębiorców, odzyskiwały swój blask. Były przekształcane na mieszkania, restauracje , pensjonaty, sklepy itp.

W obecnym stanie prawnym prawie wszystkie działania administracyjne pomijają inwestora. Większość uzgodnień odbywa się pomiędzy organami administracyjnymi, na których działanie nie ma wpływu przeciętny Kowalski. Wydanie decyzji pozwolenia na budowę trwa miesiącami, a przy sprawach odwoławczych do ministerstwa – latami.

Prześledźmy drogę uzyskania decyzji pozwolenia na budowę przez inwestora, który zakupił działkę pod budowę budynku na terenie wpisanym do rejestru zabytków.

1)      Inwestor składa do Urzędu Gminy wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy, która musi zostać uzgodniona z konserwatorem zabytków.

2)      W przypadku opinii negatywnej, postanowienie WKZ może być zaskarżone do właściwego ministra.

3)      Po uzyskaniu pozytywnego postanowienia urząd gminy wydaje decyzję o warunkach zabudowy.

4)       Następnie inwestor, ze względu na to, iż jest to obszar zabytkowy musi wystąpić zgodnie z art. 36 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami o wydanie pozwolenia na prowadzenie robót budowlanych przy zabytku.

5)      Dodatkowo, bardzo często tereny zabytkowe pokrywają się z obszarami nawarstwień archeologicznych, więc budujący musi wystąpić o wydanie następnego pozwolenia na prowadzenie badań archeologicznych, które  niejednokrotnie są bardzo kosztowne i długotrwałe

6)      Kiedy mamy decyzję o warunkach zabudowy oraz kilka pozwoleń od konserwatora zabytków, możemy wreszcie  przystąpić do projektowania budynku, oczywiście zgodnie z wytycznymi organów administracyjnych.

7)      Po kilku miesiącach inwestor otrzymuje gotowy , kompletny projekt od architekta i składa go starostwa powiatowego w celu uzyskania pozwolenia na budowę.

Podobną drogę przechodzi inwestor, który zakupił budynek będący w gminnej ewidencji zabytków, położony  na terenie wpisanym do rejestru zabytków i chce wykonać prace budowlane. Oprócz wyżej wymienionych punktów dochodzi dodatkowe uzgodnienie, wynikające z art. 39 prawa budowlanego. Zgodnie z treścią artykułu, przed wydaniem pozwolenia na budowę, organ ( np. starostwo powiatowe) uzgadnia projekt budowlany z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Jeżeli projekt nie spodoba się WKZ, wówczas  należy go poprawić wg wytycznych konserwatora lub odwołać się do ministra. Koszty zmian są olbrzymie, odwołanie czasochłonne – co wybrać? Dylemat inwestora.

Dlaczego w przypadku jednej inwestycji musimy w jednym organie administracyjnym  uzyskiwać tak wiele postanowień, uzgodnień? Dlaczego dla całej inwestycji nie możemy złożyć jednego wniosku do WKZ?  Dlaczego  uzgodnienia  z WKZ nie są prowadzone na etapie koncepcji architektonicznych? Takie rozwiązania pozwalałyby na wprowadzanie  pojedynczych poprawek, bez konieczności zmiany całego projektu. Zaoszczędziłoby to czas inwestorów oraz często niemałe pieniądze.

Państwo powinno wspierać rozwój budownictwa, dlatego prawo, regulujące ten dział gospodarki, powinno być jasne i przejrzyste. Niestety obecny kształt ustawy prawo budowlane oraz ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami stanowi hamulec rozwojowy. Przedłużające się w nieskończoność postępowanie, czy koszty spowodowane przez urzędnicze „widzimisię” stają się poważną barierą zniechęcającą do inwestowania. Ponadto absurdalna wydaje się sytuacja, w której wszelkie działania dotyczące budowy odbywają z pominięciem inwestora. Urzędnicy nie znają często wszystkich aspektów sprawy, którą prowadzą, nie są w stanie zawsze wytłumaczyć wszystkich racji budującego się, a ich działania są chaotyczne i nadgorliwe. Dlaczego więc większość ustaleń odbywa się między organami administracyjnymi?

Niewątpliwie potrzebna jest zmiana prawa budowlanego oraz ustaw pokrewnych, ale nie powierzchowna, tylko kompleksowa, wychodząca naprzeciw oczekiwaniom inwestorów. Politycy powinni dążyć do tego, aby  uprościć całą procedurę wydania pozwolenia na budowę. Miejmy nadzieję, że właśnie takie zapisy znajdą się w przygotowywanym Kodeksie Budowlanym.

Artykuł otrzymał wyróżnienie w ramach konkursu Jesienna Szkoła Leszka Balcerowicza. Autor jest absolwentem Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2015.

Share

Artykuł Kłopotliwe inwestycje w budynkach lub na obszarach zabytkowych pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/klopotliwe-inwestycje-w-budynkach-lub-na-obszarach-zabytkowych/feed/ 0