Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
dobra zmiana – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 W kierunku liberalnej edukacji – nowy numer 4Liberty.eu Review https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/w-kierunku-liberalnej-edukacji-nowy-numer-4liberty-eu-review/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/w-kierunku-liberalnej-edukacji-nowy-numer-4liberty-eu-review/#comments Thu, 22 Jun 2017 06:01:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5160 Edukacja to ostatnio w Polsce niewątpliwie jeden z najgłośniejszych tematów w debacie publicznej. Wszystko za sprawą „dobrej zmiany” wprowadzanej w polskich szkołach przez Minister Zalewską, wbrew coraz silniejszemu oporowi w społeczeństwie. Prawo i Sprawiedliwość m.in. likwiduje gimnazja i wprowadza krytycznie oceniane zmiany w programie nauczania. Istnieje duże prawdopodobieństwo chaosu w polskich szkołach, który może tworzyć […]

Artykuł W kierunku liberalnej edukacji – nowy numer 4Liberty.eu Review pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Edukacja to ostatnio w Polsce niewątpliwie jeden z najgłośniejszych tematów w debacie publicznej. Wszystko za sprawą „dobrej zmiany” wprowadzanej w polskich szkołach przez Minister Zalewską, wbrew coraz silniejszemu oporowi w społeczeństwie. Prawo i Sprawiedliwość m.in. likwiduje gimnazja i wprowadza krytycznie oceniane zmiany w programie nauczania. Istnieje duże prawdopodobieństwo chaosu w polskich szkołach, który może tworzyć wrażenie, że dochodzi w edukacji do rewolucji. Niestety w dyskusji nad zmianami, nazywanymi na wyrost przez rządzących „reformą edukacji”, niewiele miejsca poświęcono prawdziwej rewolucji jakiej potrzebują szkoły – uwolnienia ich ze sztywnych kleszczy w jakich trzymają szkoły państwo i państwowe regulacje. Innymi słowy edukacji potrzebna jest liberalna rewolucja. Temu tematowi poświęcony jest najnowszy numer 4Liberty.eu Review pt. „Liberal Education”, wydany przez grupę think tanków z Europy Środkowo-Wschodniej, współpracujących w ramach sieci 4Liberty.eu Network.

„Wraz ze zmianami społecznymi i na rynku pracy, powinna zmieniać się też edukacja, aby nadążać za tymi zmianami” – napisała we wstępie do 4Liberty.eu Review Olga Łabendowicz (Liberte!). Systemy edukacji w wielu krajach naszego regiony ewidentnie za zmianami nie nadążają. Potwierdza to wiele omówionych w publikacji przykładów ze Słowacji, Czech, Polski czy Węgier.

Detmar Doering  (Friedrich Naumann Foundation) podkreślił w pierwszym z artykułów jak ważna w edukacji jest wolność: gospodarcza, obywatelska, a także duża swoboda działania szkół i nauczycieli. Przypomniał również sylwetkę Wilhelma von Humboldta, „którego filozofia bazowała na idei, że edukacja nie powinna dostosowywać ludzi do państwa, ale to państwo powinno dostosowywać się do potrzeb ludzi, ich kreatywności i wolności”. Autor słuszne stwierdza też, że reformy systemu edukacji nie powinny polegać na dorzucaniu większej ilości pieniędzy – należy przede wszystkim o wiele lepiej wykorzystać już wprowadzane do systemu zasoby.

W ramach 4Liberty.eu Review można zapoznać się z dwoma krytycznymi analizami systemu edukacji na Słowacji autorstwa Jana Oraveca (F.A. Hayek Foundation) i Roberta Chovanculiaka (INESS). Oravec stwierdza, że szkoły są oparte na systemie centralnego planowania, który nie działa ani w gospodarce, ani w edukacji. Słowacki system zbudowany jest tak aby służyć interesom dobrze zorganizowanych grup kontrolujących system (np. nauczyciele), a nie najważniejszych klientów (uczniów i ich rodziców). W edukacji problemami są za mało decentralizacji i za dużo biurokracji. Co zdaniem Oraveca powinno się zmienić? Proponuje on więcej konkurencji, wzmocnienie roli prywatnych podmiotów, silniejsze bodźce (także pieniężne) do poprawy jakości nauczania i więcej elastyczności. Chovanculiak także narzeka na zbyt silną centralizację i zbyt słabe bodźce do poprawy jakości. Przypomina też jakie ryzyka wynikają z nadmiernej kontroli polityków nad programami nauczania, pozwalającej na upolitycznianie szkół. Reformy powinny wzmocnić odpowiedzialność uczniów i ich rodziców za jakość systemu nauczania, w którym przychodzi im funkcjonować, zwiększając ich sprawczość. Tak jak przystało na kluczowych klientów systemu.

W kolejnej części 4Liberty.eu Review Miłosz Hodun (Projekt Polska) krytycznie ocenia zmiany w systemie edukacji wprowadzane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. „Głównym celem reformy jest takie kształtowanie postaw Polaków, aby akceptowali oni program PiS” – napisał Hodun. Autor tłumaczy też co powinno być filarami prawdziwych dobrych zmian w edukacji – lepsze dostosowanie edukacji do codziennej rzeczywistości, nauczanie ekonomii i postaw obywatelskich, umiejętność oceny prawdy (tzw. fact-checking), znajomość języków obcych i kompetencje cyfrowe. Wzmocnienia wymaga też szkolnictwo zawodowe. Daria Hejwosz-Gromkowska (publicystka Liberte!) zwraca z kolei uwagę na szkodliwe zmiany w programie nauczania historii w polskich szkołach. „Prawicowi politycy często mają skłonności do używania emocjonalnego języka kiedy mowa jest o narodzie, narodowej tożsamości i patriotyzmie” – przypomina autorka, przestrzegając jednocześnie przed upolitycznionym przekazem w nauczaniu historii w polskich szkołach.

Nieliberalna edukacja to zjawisko nasilające się na Węgrzech – ostrzega w swoim tekście Gabor Horan (z Rady Fundacji Republikon). Nie jest to zaskoczeniem. W końcu to Victor Orban ogłaszał początek nieliberalnej demokracji na Węgrzech i do tego systemu chciałby przygotowywać najmłodszych obywateli. Na Węgrzech radykalnie scentralizowano i zuniformizowano system edukacji, idąc pod prąd wolnościowym wartościom, wzmacniającym kreatywność i innowacyjność uczniów. Wszystko co dzieje się w węgierskich szkołach jest mocno zależne do ministerstwa i rządu. Sprzyja to upolitycznianiu systemu edukacji, jak podkreśla Horan. Z kolei Peter Ganev (Institute for Market Economies) pokazuje jak problemy w bułgarskim, zdominowanym przez państwo i jego regulacje, systemie edukacji szkodzą osobom najuboższym i zwiększają nierówności. Podobnie jak w przypadku Słowacji autor przypomina o problemach z ograniczoną autonomią, brakiem elastyczności, małą swobodą wybory i słabym poziomem nauczania praktycznych umiejętności w bułgarskich szkołach.

Po serii tekstów krytycznych dla wielu rozwiązań krajowych (ale zawierających propozycje kierunków zmian) pojawiają się dwa teksty autorstwa Mihkela Leesa pokazujące jak reformowano system edukacji w Estonii. To z pewnością jedno ze źródeł inspiracji dla krajów regionu. Jak podkreśla autor estońskie szkoły mają sporą autonomię, a uczniowie osiągają dobre wyniki (np. w badaniu PISA). Decentralizacja systemu umożliwiła jego większą elastyczność i lepsze dopasowanie programu nauczani do potrzeb uczniów. System wynagradzania nauczycieli kreuje bodźce do pogłębiania wiedzy i osiągania lepszych zawodowych rezultatów przez nauczycieli. Ważnym elementem estońskich reform, w edukacji, ale też w innych obszarach życia codziennego, była cyfryzacja. W kolejnym tekście Leesa przypomina, że dla rozwoju psychicznego ważny jest też rozwój fizyczny, stąd programy zwiększające aktywność fizyczną uczniów w Estonii. Ten niewielki kraj nadbałtycki zrobił wiele, aby usprawnić system edukacji i wiele zmian szło w kierunku zwiększania wolności. Stąd warto przyglądać się im bliżej i korzystać w przypadku wprowadzania realnych reform także w Polsce.

Większość tekstów w publikacji skupia się na edukacji dzieci i młodzieży, a ostatni artykuł w 4Liberty.eu Review poświęcony jest dla odmiany szkolnictwu wyższemu w Czechach. Autorzy z organizacji CETA przede wszystkim podkreślają dyskryminację prywatnych podmiotów w systemie oraz skostniały system uczelni państwowych, gdzie poszczególnie wydziały i profesorowe czują się często niczym „święte krowy”. Państwowe regulacje skutecznie ograniczają innowacyjność uczelni państwowych i zapewniają studentów „papier” potwierdzający ukończenie studiów, ale niekoniecznie wysoki poziom wiedzy i umiejętności. Dlatego autorzy apelują o zwiększenie konkurencji pomiędzy prywatnymi i państwowymi podmiotami i stworzenie równych warunków gry, w tym starania się o studentów.

4Libertu.eu Review pt. „Liberal Education” to wartościowa publikacja dla wszystkich zainteresowanych diagnozą w obszarze systemów edukacji w regionie i rekomendacjami kierunków reform. Proponowane w publikacji zmiany miałyby najważniejszych beneficjentów po stronie uczniów i ich rodziców, a to przecież kluczowe grupy w systemie edukacji.

Publikację można przeczytać i pobrać bezpłatnie tutaj. Zachęcam do lektury! Już niebawem kolejny numer 4Liberty.eu Review – tym razem na temat problemów z przedsiębiorstwami państwowymi w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Share

Artykuł W kierunku liberalnej edukacji – nowy numer 4Liberty.eu Review pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/w-kierunku-liberalnej-edukacji-nowy-numer-4liberty-eu-review/feed/ 1
Potrzeba prawdziwej dobrej zmiany dla kobiet https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/potrzeba-prawdziwej-dobrej-zmiany-dla-kobiet/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/potrzeba-prawdziwej-dobrej-zmiany-dla-kobiet/#respond Wed, 08 Mar 2017 16:25:09 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4780 Artykuł ukazał się w ramach cyklu „FORum” w najnowszym numerze dolnośląskiego miesięcznika „Region Fakty” Prezydentem Świdnicy jest kobieta. 65% absolwentów wyższych uczelni w Polsce to kobiety. Premierem rządu już po raz trzeci jest kobieta. Ponad 30% kobiet w Polsce zakłada własne firmy.  37% menadżerów wysokiego szczebla w dużych i średnich przedsiębiorstwach to kobiety. Nowoczesne konstytucje […]

Artykuł Potrzeba prawdziwej dobrej zmiany dla kobiet pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Artykuł ukazał się w ramach cyklu „FORum” w najnowszym numerze dolnośląskiego miesięcznika „Region Fakty

Agata Stremecka, prezes zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju

Prezydentem Świdnicy jest kobieta. 65% absolwentów wyższych uczelni w Polsce to kobiety. Premierem rządu już po raz trzeci jest kobieta. Ponad 30% kobiet w Polsce zakłada własne firmy.  37% menadżerów wysokiego szczebla w dużych i średnich przedsiębiorstwach to kobiety.

Nowoczesne konstytucje zrównały w cywilizowanych krajach prawa kobiet i mężczyzn we wszystkich aspektach życia. Prawo jasno mówi:  „kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń” (Konstytucja RP) i prawo unijne: „każde Państwo Członkowskie zapewnia w pierwszym etapie wprowadzenie, a w okresie późniejszym stosowanie zasady równości wynagrodzeń dla pracowników płci męskiej i żeńskiej za taką samą prace (Traktat Rzymski)”  Skąd więc taka siła ruchów feministycznych, publikacji na temat nierówności oraz ich popularność? Bo dane wskazują, że z kobietami nieodłącznie wiąże się słowo „mniej“.

Kobiety mniej zarabiają: wg danych GUS w 2015 przeciętne wynagrodzenie kobiet było niższe o ponad 20% od mężczyzn. Mniej kobiet pełni funkcje kierownicze – w zarządach polskich spółek giełdowych to zaledwie 12%.

Te tendencje z roku na rok się zmieniają, jednak jak wskazują badania – niezbyt szybko.

W 2016 roku w Davos EY zaprezentował raport oraz pokazał licznik, z którego wynika, że w tym tempie całkowite, realne zrównanie sytuacji kobiet i mężczyzn (na świecie) nastąpi za 170 lat. Raport wskazuje jednak, że podstawowym narzędziem w przyspieszeniu tego trendu jest praca nad poprawą wzrostu gospodarczego w ogóle. I tę część powinni wziąć sobie do serca rządzący przede wszystkim w Polsce, jak również aktywistki z ruchów feministycznych, które zdają się wypaczać idee równości i wolności przez histeryczną próbę wymuszania różnego rodzaju parytetów. Kobiety nie oczekują specjalnego traktowania, lecz równości w dostępie do zasobów oraz możliwości życia w kraju, który wspiera przedsiębiorczość i aktywność zawodową. A także możliwość godzenia obowiązków rodzicielskich z pracą.

Jednymi z najważniejszych kwestii, które wpływają na tempo rozwoju gospodarczego są demografia oraz aktywność zawodowa. W Polsce z rynku pracy co roku ubywa kilkaset tysięcy osób w wieku produkcyjnym. Do 2040 roku z rynku może zniknąć ponad 4 miliony osób w wieku produkcyjnym (por. raport FOR „Następne 25 lat“) – ten fatalny trend dla polskiej gospodarki jest pogłębiany przez niską aktywność zawodową kobiet, która wynosi prawie 62%. Kluczowa zatem powinna być dla rządzących aktywizacja zawodowa Polaków, a zwłaszcza kobiet, z których obecnie 4 na 10 nie pracuje i nie szuka pracy (raport Deloitte „Praca i przedsiębiorczość kobiet“). Tymczasem dwa kluczowe projekty rządowe: obniżenie wieku emerytalnego oraz program „500+“ idą dokładnie w przeciwnym kierunku. Mimo wielu publicznych deklaracji („Ważne, aby każda Polka mogła spełnić swoje marzenia”, premier B.Szydło) to kobiety właśnie najbardziej ucierpią na zmianach, które pozornie mają im pomóc. Nieporozumieniem (lansowanym również przez wiele środowisk feministycznych) jest przekonanie, że kobiety potrzebują szczególnego traktowania. Gdyby siłę i aktywność feministek wykorzystać do wywierania odpowiedniej siły obywatelskiego nacisku na rządzących, aby skupili się na najważniejszych kwestiach gospodarczych, tak by Polska mogła doganiać kraje Zachodu, wiele z ich postulatów rozwiązałoby się samoistnie. Kobiety potrzebują elementarnych, przyzwoitych warunków wyjściowych – dokładnie takich jak mężczyźni – stabilnego, przejrzystego systemu podatkowego (by nie bać się ryzyka założenia własnej działalności), dostępu do edukacji przedszkolnej i szkolnej dla swoich dzieci (by móc wrócić do pracy), szybkiego wzrostu gospodarczego (co przekłada się na rosnący rynek pracy i możliwości wyboru odpowiedniego zatrudnienia).  I na tym polega prawdziwe równouprawnienie, którego wszystkim Czytelniczkom z okazji ich święta życzę.

Share

Artykuł Potrzeba prawdziwej dobrej zmiany dla kobiet pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/potrzeba-prawdziwej-dobrej-zmiany-dla-kobiet/feed/ 0
„Budapeszt w Warszawie” J.Kaczyńskiego to powielanie złych zmian V.Orbana https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/budapeszt-w-warszawie-j-kaczynskiego-to-powielanie-zlych-zmian-v-orbana/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/budapeszt-w-warszawie-j-kaczynskiego-to-powielanie-zlych-zmian-v-orbana/#respond Mon, 16 Jan 2017 05:30:13 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4695 Victor Orban został w 2016 r. wybrany Człowiekiem Roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wybór ten mógłby dziwić gdyby nie fakt, że rok wcześniej tytuł ten otrzymał Jarosław Kaczyński. Forum, w które angażuje się wiele spółek skarbu państwa, wybierało we własnym interesie, stąd tytuł najpierw dla prezesa Kaczyńskiego, a później bliskiego mu polityka z regionu. […]

Artykuł „Budapeszt w Warszawie” J.Kaczyńskiego to powielanie złych zmian V.Orbana pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: https://jaroslawkaczynski.info

Victor Orban został w 2016 r. wybrany Człowiekiem Roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wybór ten mógłby dziwić gdyby nie fakt, że rok wcześniej tytuł ten otrzymał Jarosław Kaczyński. Forum, w które angażuje się wiele spółek skarbu państwa, wybierało we własnym interesie, stąd tytuł najpierw dla prezesa Kaczyńskiego, a później bliskiego mu polityka z regionu. Jarosław Kaczyński od dawna marzył o scenariuszu węgierskim napisanym przez Orbana. „Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt” – powiedział po przegranych wyborach w 2011 r. Dziś Jarosław Kaczyński idzie drogą Orbana, ze szkodzą dla polskiej gospodarki, zasad państwa prawa i demokracji. Ponadto z węgierskich doświadczeń powiela to co najgorsze, ignorując prawdziwe dobre zmiany na Węgrzech.

Nie wiemy o czym prezes Kaczyński rozmawia podczas spotkań z Victorem Orbanem. Najgłośniejsze medialnie było chyba to w pensjonacie „Zielona Owieczka” 6 stycznia 2016 r. Dzięki interwencji „Sieci Obywatelskiej Watchdog” dowiedzieliśmy się, że np. koszt spotkania liderów Węgier i Polski w „Zielonej Owieczce” wyniósł prawie 14 tys. zł, ale PiS odmówił ujawnienia informacji dotyczących tematyki tamtego spotkania. Za to posłanka Pawłowicz wyzywając w swoim stylu „Sieć Obywatelską Watchdog” zwiększyła zainteresowanie tą organizacją pozarządową oraz samą ideą patrzenia politykom na ręce. Korzystny efekt uboczny prymitywizmu i nienawistnego języka K. Pawłowicz.

To jednak nie prezes Kaczyński zapoczątkował realizację programu złej Orbanizcji w Polsce.

PO z PSL, rękami m.in. Jacka Rostowskiego, dokonała ataku na oszczędności emerytalne Polaków, co było ruchem w stylu Orbana, który wcześniej przejął praktycznie całość oszczędności z kapitałowej części systemu emerytalnego na Węgrzech. Ostrzegaliśmy wtedy, wraz z Fredem Roederem, na stronie amerykańskiego magazynu Forbes przed węgierską chorobą, która rozprzestrzenia się w Europie Środkowej. Jak napisaliśmy w listopadzie 2012 r. „istnieje ryzyko, że Orbanizacja w systemach emerytalnych rozprzestrzeni się w innych krajach Europy jeśli nie zostanie powstrzymana”.

Warto przypomnieć, że PiS będąc w opozycji nie bronił oszczędności emerytalnych Polaków (pomimo pozornego głosowania przeciw tej ustawie w Sejmie, ponieważ PO nie spełniła ich postulatów m.in. tego dotyczącego minimalnej stopy zwrotu w OFE). „Mogę z pewną dumą powiedzieć, że należałem od samego początku do tych, którzy byli przeciwko OFE – mówił w 2013 r. prezes Kaczyński. Jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie PiS „za niewystarczający uznali politycy PiS i zaproszeni przez nich eksperci przygotowany przez rząd projekt zmian w systemie emerytalnym. Podczas wtorkowej debaty w Sejmie wskazywano m.in. na konieczność likwidacji OFE. Ze strony PiS nie doczekaliśmy się realizacji słów rzecznika tej partii posła Andrzeja Dudy, który uważał, że do Trybunału Konstytucyjnego na pewno trafią wnioski zaskarżające ustawę bo konstytucjonaliści od początku zwracali uwagę, że prace toczą się zbyt szybko”. Panie prezydencie Duda – gdzie jest ten wniosek? Co zrobił Pan dla obrony oszczędności emerytalnych Polaków? Takie hasła nie zastąpią czynów, których po stronie ówczesnego posła Dudy nie było. Rząd PO-PSL nie oparł się złej Orbanizacji i zamiast reform wybrał dwa ataki na kapitałowy system emerytalny. PiS, który nie bronił oszczędności emerytalnych Polaków teraz, zamiast reform, szuka kolejnych źródeł finansowania swoich anty-reform i planuje trzeci rozbiór OFE, przed czym ostrzegałem już w maju 2015 r.

Jakie złe elementy Orbanizacji powiela PiS, poza atakiem na oszczędności emerytalny w kapitałowej części systemu? Po pierwsze, podatki sektorowe. Na Węgrzech nakładano je „tymczasowo” na wybrane sektory gospodarki – branżę finansową, telekomunikacyjną, energetyczną i handel detaliczny – choć jak się potem okazało wcale takie tymczasowe nie były. PiS w celu dofinansowania swoich kosztownych obietnic wyborczych także sięgnął po to narzędzie wprowadzając podatek od klientów banków czy podatek od klientów bardziej efektywnych i tańszych większych sklepów (ten drugi wstrzymany m.in. dzięki korzystnej dla polskich konsumentów decyzji Komisji Europejskiej). Po drugie, wzrost udziału państwa w gospodarce. Rząd węgierski przejmował udziały np. w wybranych  spółkach energetycznych i kupował udziały w prywatnych bankach. Rząd kontrolowany przez J. Kaczyńskiego praktykuje nacjonalizację ukrywając ją pod fałszywym hasłem „repolonizacji”. W Polsce już teraz udział państwa (czyli polityków) jest w wielu sektorach za duży, a PiS tylko zwiększa poziom tego upolitycznienia gospodarki. Po trzecie, zawłaszczanie mediów publicznych do celów szerzenie pro-rządowej propagandy, połączone z próbami osłabienia mediów prywatnych. Robił to Fidesz Orbana i robi PiS Kaczyńskiego. Tego typu polityka propagandowa jest zagrożeniem dla funkcjonowania demokracji – to nie tylko Orbanizacja kraju, ale też, jeśli obejrzymy np. Wiadomości TVP, Urbanizacja sposobu dostarczania informacji, która słusznie kojarzy się z czasami medialnej propagandy w PRL. Po czwarte, niszczenie instytucji ważnych dla funkcjonowania państwa prawa i gospodarki. Przykładami, poza mediami publicznymi, są tutaj sądy konstytucyjne przejęte przez Orbana i Kaczyńskiego. Ponadto ostatnie informacje z Węgier pokazują, że Orban planuje kolejny atak na organizacje pozarządowe.  „W okresie rządów V. Orbana Węgry zanotowały zatrważający spadek ocen jakości instytucji wpływających na konkurencyjność gospodarki, takich jak ochrona prawa własności, zakres konkurencji na rynku krajowym, niezależność wymiaru sprawiedliwości czy faworyzowanie przez władze wybranych podmiotów gospodarczych” – podkreśla w analizie FOR Wiktor Wojciechowski. Na taki Budapeszt w Warszawie skazuje nas J. Kaczyński.

Jednocześnie z analizy „Orbanomika, czyli niespełniony sen o węgierskiej potędze gospodarczej” możemy dowiedzieć się o prawdziwych dobrych zmianach za Orbana, które nie zainspirowały prezesa Kaczyńskiego. Rząd Fideszu wprowadził konstytucyjny limit zadłużenia, a PiS zaczął swoje rządy od rozmontowywania reguły wydatkowej. Fidesz podtrzymuje rozpoczęte przez poprzedników podnoszenie wieku emerytalnego z 62 do 65 dla obu płci, pomimo tego, że wcześniej, jako populistyczna opozycja, reformę tę krytykowali. PiS z populistycznej opozycji przeobraził się w populistycznych rządzących i odwraca jedną z najważniejszych reform rządu PO-PSL, która stopniowo (dla kobiet do 2040 r.) podnosiła wiek emerytalny. Tzw. podatek bankowy wprowadzony przez PiS dotyczący bankowych aktywów (ale uderzający w klientów) jest najwyższy w UE i prawie dwa razy wyższy niż na Węgrzech, a Fidesz rozpoczął jego stopniowe obniżanie. PiS wprowadził program 500+ zniechęcający do aktywności zawodowej, a rząd Orbana uzależnia pomoc dla rodzin od aktywności zawodowej i uzyskiwania dochodów. Partia Kaczyńskiego przyklaskuje pomysłowi zamknięcia większości sklepów w niedziele, kiedy rząd Węgierski sklepy ponownie otwiera, bo tamtejsi wyborcy słusznie nie zaakceptowali zakazu. Warto też podkreślić, że część dobrych rzeczy w gospodarce węgierskiej (np. część spadku klina podatkowego czy wspomniane podwyższanie wieku emerytalnego) to nie zasługi Orbana, a rządu G. Bajnaia, których Orban nie roztrwonił.

Orbanizacja Węgier nie doprowadziła do ich potęgi, pomimo haseł głoszonych przez premiera Orbana. Polska przegoniła Węgry jeśli chodzi o PKB na mieszkańca, choć sami również nie jesteśmy potęgą, pomimo tego, że mamy za sobą pewnie najlepszy okres w historii istnienia naszego kraju (a nie żadną „Polskę w ruinie”). Prezes Kaczyński nie dowiaduje się na spotkaniach z Orbanem o prawdziwych dobrych zmianach w tym kraju, a inspiracją dla jego wizji „Budapesztu w Warszawie” są jak na razie wyłącznie złe zmiany Orbana. O lepszą dla długofalowego wzrostu gospodarczego i doganiania bogatszych krajów Zachodu politykę gospodarczą bijmy się zanim politycy doprowadzą do długofalowego spowolnienia lub ruiny. Wolności i zasad państwa prawa brońmy zanim zostaną jeszcze bardziej ograniczone. Złym zmianom trzeba się sprzeciwiać zanim będzie za późno.

Tekst ukazał się po raz pierwszy 12 stycznia 2017 r. na stronie magazynu Liberte!

Share

Artykuł „Budapeszt w Warszawie” J.Kaczyńskiego to powielanie złych zmian V.Orbana pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/budapeszt-w-warszawie-j-kaczynskiego-to-powielanie-zlych-zmian-v-orbana/feed/ 0
Jak zaszczepić ostrożność w Ministerstwie Finansów? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-zaszczepic-ostroznosc-w-ministerstwie-finansow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-zaszczepic-ostroznosc-w-ministerstwie-finansow/#respond Tue, 16 Aug 2016 13:04:54 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4207 Urzędowy optymizm… Ministerstwo Finansów widzi przyszłość w różowych barwach.  W kraju „dobra” zmiana i słaby – 3 procentowy wzrost w I kwartale br. Na świecie Brexit, chwieją się Chiny i wiele innych gospodarek wschodzących, z bilansów europejskich banków, w tym zwłaszcza włoskich, wychodzą kolejne trupy, a inwestorzy gorączkowo szukają bezpieczeństwa. Tymczasem ministerstwo podtrzymuje optymistyczne prognozy […]

Artykuł Jak zaszczepić ostrożność w Ministerstwie Finansów? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Paweł Szałamacha, Minister Finansów, źródło: mf.gov.pl

Urzędowy optymizm…

Ministerstwo Finansów widzi przyszłość w różowych barwach.  W kraju „dobra” zmiana i słaby – 3 procentowy wzrost w I kwartale br. Na świecie Brexit, chwieją się Chiny i wiele innych gospodarek wschodzących, z bilansów europejskich banków, w tym zwłaszcza włoskich, wychodzą kolejne trupy, a inwestorzy gorączkowo szukają bezpieczeństwa. Tymczasem ministerstwo podtrzymuje optymistyczne prognozy poprzedników sprzed roku. Wedle tych prognoz polska gospodarka ma wzrosnąć o 3,8% w br., 3,9% w 2017 i o 4% w 2018 r. Dla porównania centralna prognoza 22 profesjonalnych prognostów ankietowanych przez NBP to 3,4% w br. oraz 3,3% na lata 2017-2018. Także prognozy instytucji, tak międzynarodowych, jak i krajowych, są bardziej ostrożne niż ministerstwa: Banku Światowego o 0,3 pkt proc. przeciętnie w każdym roku, Międzynarodowego Funduszu Walutowego o 0,4 pkt proc., a OECD i NBP o 0,6 pkt. proc. W przeszłości optymistyczne prognozy ministerstwa się nie sprawdzały. Przeciętnie zawyżały one wzrost.

…pomimo dobrej zmiany…

Brak rozwagi przy prognozowaniu nie oznacza, że prognozy ministerstwa nie mają prawa się spełnić.

Gdyby nie „dobra” zmiana, to wzrost gospodarki mógłby utrzymać się powyżej 4%, które przebił w IV kwartale ubiegłego roku. Pozwala na to przede wszystkim wzrost prywatnej konsumpcji, któremu sprzyja, obok przejściowego dopalacza w postaci zasiłku 500+, bardzo dobra sytuacja na rynku pracy, oddziedziczona przez PiS po poprzednikach: rekordowo niskie ryzyko utraty pracy mierzone odsetkiem zwolnień, historycznie najniższe bezrobocie, zatrudnienie rosnące niemalże najszybciej w historii. Dość powiedzieć, że przedsiębiorstwa w I półroczu br. zwiększyły fundusz płac o ponad 7% w skali roku, a spadające ceny podniosły jego siłę nabywczą o niemal dalszy punkt procentowy. Dało to zatrudnionym możliwość zwiększenia konsumpcji nawet o 8% bez sięgania do oszczędności, czy zapożyczania się! Na marginesie, taka sytuacja na rynku pracy zazwyczaj napędza poparcie rządzącym, nawet jeśli odziedziczyli ją po poprzednikach. Jeśli PiS nie rośnie w sondażach, to chyba tylko dlatego, że „dobra” zmiana jest zbyt „dobra”, żeby dać o sobie zapomnieć i pozwolić większej liczbie wyborców sprowadzić ocenę partii rządzącej – jak to zwykle bywa – do tego, co dzieje się z ich portfelem.

Niemniej „dobra” zmiana postępuje, sypiąc piach w drugi silnik, który w poprzednich dwóch latach wspierał wzrost polskiej gospodarki, mianowicie w inwestycje. Czystki kadrowe i pamięć o zarządzaniu procesowym à la Ziobro spowodowały paraliż decyzyjny w sektorze publicznym. Na przykład Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przez sześć miesięcy br. ogłosiła mniej przetargów na budowę dróg niż uruchamiała w ciągu miesiąca przed rokiem. Szczęśliwie po poprzednikach odziedziczyła umowy na budowę ponad 1300 km dróg. Gdzieindziej jest jednak znacznie gorzej. W rezultacie, w I kwartale doszło do załamania inwestycji publicznych, które już w poprzednich dwóch kwartałach spadały w związku z przechodzeniem do nowej perspektywy budżetowej w ramach funduszy unijnych. O ile jednak w II półroczu ubiegłego roku ich spadek był niewielki – nie przekraczał 2% w skali roku, o tyle w I kwartale br. zmniejszyły się one o ponad jedną czwartą! Inwestycje ograniczyły także przedsiębiorstwa, po 10 kwartałach (z wyjątkiem jednego kwartału) zwiększania ich w dwucyfrowym tempie. Mimo że firmy mają zarówno powody do inwestowania, jak i środki na inwestycje, to wystraszyły się „dobrej” zmiany. Wykorzystanie zdolności wytwórczych jest najwyższe od 2009 roku, a odsetek firm skarżących się na niedostateczny popyt niemal tak niski jak w latach boomu 2007-2008. Odsetek zyskownych przedsiębiorstw, w tym o bardzo dużych zyskach, znajduje się w okolicach historycznego maksimum, zaś odsetek firm mających nadwyżkę płynności od ponad dwóch lat niemal co kwartał ustanawia kolejny rekord. Ale pod koniec zeszłego roku eksplodowało poczucie niepewności. Odsetek firm uznających ją za barierę dla rozwoju wystrzelił do historycznego maksimum, choć pół roku wcześniej był w okolicach minimum, i od tamtej pory nie chce wyraźnie spaść, mimo że zwykle poczucie niepewności szybko wygasa. Niepewność stała się najczęściej deklarowaną przyczyną braku inwestycji.

… i rosnących zagrożeń zewnętrznych…

Niemniej nawet gdyby „dobra” zmiana nie nastąpiła, nierozważne byłoby ignorowanie w prognozach rosnących zagrożeń zewnętrznych. Wielka Brytania, która po Niemczech jest największym rynkiem dla polskiego eksportu, weszła na drogę w nieznane, na której jedyną pewną rzeczą są dwa lata ciężkich negocjacji z resztą państw UE i – w efekcie – podwyższonej niepewności nie sprzyjającej rozwijaniu wymiany. Wzrost chińskiej gospodarki dalej wyhamowuje, choć tamtejszy rząd powrócił do forsownego zwiększania inwestycji – o prawie 25% w skali roku. Pomimo uspakajających oficjalnych danych o niskim odsetku złych długów, już niemal co szósty kredyt przypada w tym kraju na przedsiębiorstwa nie będące w stanie pokryć z własnych środków chociażby odsetek, a w niektórych sektorach, takich jak górnictwo, hutnictwo, czy handel, udział ten zbliża się do 40%, i to w otoczeniu rekordowo niskich stóp procentowych. Nawis zadłużenia  jest w Chinach dwuipółkrotnie większy niż ten, który w siedmiu na każde dziesięć przypadków kończył się kryzysem finansowym. Zadłużenie w dolarach gospodarek wschodzących wzrosło od 2009 roku niemal dwukrotnie – do ponad 3 bln dolarów. W Ameryce Łacińskiej 60% firm ma zadłużenie w tej walucie, przy czym najpowszechniejsze jest ono w sektorze budowlanym, który nie ma przychodów w dolarach. W Europie wycena rynkowa banków ponownie spadła w okolice polowy ich wartości księgowej, wskazując na wciąż olbrzymi balast nieujawnionych problemów, a zarazem utrudniając ich rozwiązanie (jaki bank z problemami zdecyduje się bez przymusu na nową emisję akcji przy takiej wycenie?). 9 na 25 dużych banków zidentyfikowanych w 2014 roku jako problemowe przez Europejski Bank Centralny ma siedzibę we Włoszech. Poważne kłopoty utrzymują się zwłaszcza w trzecim pod względem wielkości włoskim banku, Monte dei Paschi di Siena (czytaj: ściema), o aktywach o wartości 169 mld euro, mimo że już kilkukrotnie był on restrukturyzowany i dokapitalizowany. Trupy w szafie ma zapewne tez kilkaset małych włoskich banków, na które przypada jedna trzecia aktywów sektora bankowego w tym kraju, nadzorowanych wyłącznie przez Bank Włoch, który miał (ma?) więcej tolerancji wobec księgowej kreatywności niż EBC. Na świecie zanikają możliwości naprawdę bezpiecznego osiągania choćby najskromniejszych zysków. Ujemną rentowność ma dług publiczny o wartości przekraczającej już 6 bilionów dolarów. W Niemczech trzeba dopłacić rządowi, nawet jeśli pożycza się mu na 10 lat, a w Szwajcarii – nawet w przypadku pożyczek na ćwierć wieku. Nawet w Hiszpanii, która pięć lat temu otarła się o kryzys fiskalny, trzeba zapłacić rządowi za możliwość pożyczania mu na okres do 3 lat.

…zwiastuje problemy

Różnica w wysokości 0,5 pkt. proc. między prognozami wzrostu Ministerstwa Finansów a średnią z pozostałych dostępnych prognoz może wydać się błaha. Jednak przez trzy lata kumuluje się ona do prawie 2% różnicy w poziomie PKB. Gdyby taka różnica w poziomie PKB się zmaterializowała, to w 2018 roku trzeba byłoby znaleźć około 12 mld oszczędności w finansach publicznych dla zachowania założonej przez ministerstwo ścieżki deficytu. Nie jest to mało w sytuacji, w której finanse publiczne mają być napięte nawet w warunkach dobrej koniunktury. Ministerstwo w swoich planach założyło wzrost dochodów z podatków o 12-27 mld w 2018 roku w wyniku zapowiadanego uszczelnienia systemu podatkowego. Nie uwzględniło natomiast kosztów obiecanego w kampanii wyborczej obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od PIT, które samo szacuje na około 18 mld w 2018 roku (przy założeniu rozłożenia w czasie podnoszenia kwoty wolnej). Mimo tego, deficyt w finansach publicznych w latach 2016-2018 ma pozostawać niebezpiecznie blisko progu 3% PKB, którego naruszenie skutkowałoby nałożeniem na Polskę unijnej procedury nadmiernego deficytu. Jeśli ministerstwo nie będzie miało szczęścia i wzrost okaże się słabszy od jego przewidywań, nie uda się uszczelnić systemu podatkowego, a PiS obniży wiek emerytalny i rozpocznie podwyższanie kwoty wolnej od PIT, to dziura w finansach publicznych w 2018 roku urośnie z planowanych 42 mld zł do ponad 90 mld i to przy wątpliwym założeniu, że taki jej wzrost nie podbije kosztów obsługi długu publicznego. „Piękna” perspektywa na rok przed wyborami! Ministerstwo patrząc na gospodarkę przez różowe okulary wiele ryzykuje, a przecież wzrost wolniejszy o 0,5 pkt. proc. od jego prognoz nie jest najgorszym możliwym scenariuszem. Wśród profesjonalnych prognostów są tacy, którzy za scenariusz bazowy przyjmują wyhamowanie wzrostu do 2,8% w br. i 2,5% w latach 2017-2018. Scenariusze ostrzegawcze są dużo bardziej pesymistyczne.

Są więc powody do ostrożności – zwłaszcza, że finanse publiczne są jeszcze słabiej przygotowane na głębokie spowolnienie niż przed  poprzednimi turbulencjami w gospodarce światowej. Deficyt w br. ma wynieść 2,6% PKB, a dług publiczny przekroczyć 52% PKB. Fundusze emerytalne są okrojone i mają zakaz kupowania obligacji Skarbu Państwa, a za chwilę w ogóle mają zniknąć. Dla porównania, w 2007 roku, deficyt był niższy niż 2% PKB i w ponad 80% miał pokrycie w oszczędnościach przekazywanych do funduszy emerytalnych. Dług publiczny z kolei wynosił 44% PKB.

Sięgnąć po prywatne prognozy

Nie tylko w Polsce Ministerstwo Finansów jest nadmiernie optymistyczne w swoich prognozach. Na przykład w strefie euro w latach 1999-2007 tyleż wytrwale, co błędnie unikano prognoz, które wskazywałyby na ryzyko przekroczenia przez deficyt progu 3% PKB. Z kolei po 2008 roku masowo prognozowano nierealistycznie szybkie, w zestawieniu z podejmowanymi działaniami, ograniczenie deficytu poniżej tego progu. Prognozy w sektorze prywatnym nie były obciążone takim błędem. Dlatego ekonomiści Jeffrey Frankel i Jesse Schreger, którzy zwrócili uwagę na tę różnicę, postulują, żeby rządy przygotowując budżet były zobligowane do sięgania po prywatne prognozy. W polskich warunkach mogłaby to być np. mediana z prognoz profesjonalnych prognostów biorących udział w ankiecie NBP.

Utrzymanie obecnego stanu rzeczy byłoby jak oparcie obrony kraju na szlifowaniu kroku defiladowego. Taki krok wzbudza entuzjazm tłumów obserwujących defilady, rodząc w nich przekonanie o sile, zwartości i gotowości armii. Ale to przekonanie szybko by zgasło w momencie próby, gdyby armia defilowała zamiast strzelać. Finanse publiczne, jak armia, powinny być przygotowane na złe czasy, a nie na dobre!

Share

Artykuł Jak zaszczepić ostrożność w Ministerstwie Finansów? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-zaszczepic-ostroznosc-w-ministerstwie-finansow/feed/ 0