Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Czy emeryci zyskali na rządach PiS? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-emeryci-zyskali-na-rzadach-pis/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-emeryci-zyskali-na-rzadach-pis/#comments Thu, 12 Oct 2023 06:55:45 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6539 Dużą część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości stanowią emeryci. Według sondaży late poll z 2019 roku na partię rządząca głosowało prawie 57% emerytów[1] (przy poparciu ogólnokrajowym na poziomie ok. 43%). Wydawać by się mogło, że rząd robi wiele, by emerytom i potencjalnym emerytom było jak najlepiej: obniżył wiek emerytalny oraz wprowadził tzw. trzynastki i czternastki. Podczas poniedziałkowej […]

Artykuł Czy emeryci zyskali na rządach PiS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Pixabay

Dużą część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości stanowią emeryci. Według sondaży late poll z 2019 roku na partię rządząca głosowało prawie 57% emerytów[1] (przy poparciu ogólnokrajowym na poziomie ok. 43%). Wydawać by się mogło, że rząd robi wiele, by emerytom i potencjalnym emerytom było jak najlepiej: obniżył wiek emerytalny oraz wprowadził tzw. trzynastki i czternastki. Podczas poniedziałkowej debaty przedwyborczej Mateusz Morawiecki pokazał dwa złote, które mieli dostawać emeryci w ramach waloryzacji za rządów Donalda Tuska, podczas gdy za PiS dzięki tzw. trzynastkom i czternastkom oraz „godnej waloryzacji”[2], bez tych dwóch złotych emeryci rzekomo mogą się obyć. Zasadne jest więc pytanie: czy za rządów Prawa i Sprawiedliwości emerytury faktycznie w ujęciu realnym wzrosły?

W latach 2015–2023 przeciętna emerytura w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia spadła z 56,7% do 46,1%[3]. Według prognoz rządowych z 2016 roku, kiedy procedowana była ustawa obniżająca wiek emerytalny, przeciętna wysokość nowo przyznanej emerytury z FUS w 2060 roku będzie wynosić raptem 80% emerytury, która byłaby przyznana, gdyby wieku emerytalnego nie obniżono. W przypadku kobiet ta różnica jest znacznie bardziej widoczna – w 2060 roku wysokość emerytury po obniżeniu wieku emerytalnego wyniesie raptem 2/3 emerytury przyznanej bez zmieniania przepisów. Już w tym roku emerytury powinny być niższe o średnio 18%[4].

Na początek przyjrzyjmy się współczynnikom corocznej waloryzacji emerytur. Co do zasady wysokość emerytury jest corocznie podnoszona od marca. Dzieje się to na podstawie inflacji za poprzedni rok oraz wzrostu realnych wynagrodzeń. Gdy sytuacja gospodarcza jest stabilna, inflacja niska, a wynagrodzenia rosną, realna wartość emerytur również się zwiększa. Problem pojawia się w warunkach wysokiej i rosnącej inflacji, przez co waloryzacja emerytur tak naprawdę nie pokrywa strat wynikających ze wzrostu cen, a jedynie go goni. Marcowa waloryzacja miała pokrywać zeszłoroczny spadek wartości pieniądza. Przez poprzedni rok, mimo dynamicznie wzrastających w tym okresie cen, emerytury były dostosowane do poziomu cen sprzed dwóch lat.

W trakcie dwóch kadencji rządów PiS emerytury zostały zwaloryzowane łącznie o nieco ponad 41%, podczas gdy skumulowana inflacja w tym czasie wyniesie 46,6%[5]. Oznacza to, że emerytury brutto po korekcie o inflację spadły w tym okresie o 3,4%. W samej drugiej kadencji 2019-2023 spadły o 4,8%. W ośmioleciu poprzedzającym rządy PiS realnie emerytury urosły o 13,5%[6]

Należy zauważyć, że najniższa waloryzacja emerytur w trakcie rządów Donalda Tuska wyniosła 1,6% (przy inflacji rok wcześniej na poziomie 0,9%). To oznaczałoby, że waloryzacja w wysokości 2 zł dotyczyłaby emerytur w wysokości 125 zł, przy emeryturze minimalnej w tamtym czasie w kwocie ponad 830 zł. Mogła więc dotyczyć potencjalnie jedynie emerytów o bardzo krótkim stażu pracy (nieuprawniającym do pobierania najniższej emerytury). W trakcie całych rządów PO-PSL najniższa waloryzacja była teoretycznie w 2015 roku, kiedy dokonano waloryzacji kwotowo-procentowej na poziomie 0,68% (przy braku inflacji rok wcześniej), jednak waloryzacja nie mogła być niższa niż 36 zł, co powodowało, że zdecydowana większość emerytów dostała większe podwyżki. Z kolei już w trakcie rządów PiS – w 2017 roku – przeprowadzono waloryzację na poziomie 0,44%, nie mniejszą niż 10 zł. Minimalna kwota waloryzacji nie dotyczyła oczywiście emerytów, których świadczenia nie podlegały przepisom o emeryturze minimalnej. Mówienie o „godnej waloryzacji” jest więc zupełnie nieprawdziwe w kontekście rządów PiS, podczas których skumulowany współczynnik waloryzacji był niższy od inflacji, a najniższe waloryzacje były niższe niż w trakcie rządów poprzedników.

Wpływ tzw. trzynastek i czternastek

W analizie sytuacji emerytów w trakcie rządów PiS oczywiście nie można pominąć tzw. trzynastek i czternastek. Te pierwsze zostały wprowadzone w 2019 roku (czyli roku wyborów parlamentarnych) i są świadczeniem wypłacanym powszechnie raz do roku emerytom (i rencistom) w wysokości obowiązującej w danym roku minimalnej emerytury. Dotychczas przeznaczono na ich wypłatę ponad 62 mld zł.

Dla wprowadzonych w 2021 roku tzw. czternastek istnieje kryterium dochodowe, zgodnie z którym świadczenie w pełnej wysokości otrzymują emeryci pobierający emerytury brutto poniżej 2900 zł, a powyżej tej kwoty wysokość świadczenia jest zmniejszana na zasadzie „złotówka za złotówkę”. Przez pierwsze dwa lata funkcjonowania tzw. czternastki wypłacane były w wysokości najniższej emerytury. Jednak PiS w tym roku podniosło wysokość tego świadczenia do 2200 zł, prawdopodobnie miała to być kwota brutto, ale po zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zdecydowano, że będzie to – zgodnie ze słowami wicepremiera – kwota netto, a więc tzw. czternastka brutto wyniesie 2650 zł. Sama ta pomyłka kosztowała budżet państwa kilka miliardów złotych[7]. Tzw. czternastki w tym roku kosztowały ponad 20 mld zł, a przez trzy lata obowiązywania tego świadczenia podatnicy zapłacili za nie ponad 40 mld zł[8].

Wliczając te dodatkowe świadczenia emeryt, który w 2015 roku otrzymywał przeciętną emeryturę z pozarolniczego systemu ubezpieczeń społecznych w wysokości niecałych 2171 zł brutto, po dwóch kadencjach rządów PiS otrzymał emeryturę brutto wyższą o 57%, co po uwzględnieniu inflacji przekłada się na wzrost o 7,1%. Dla porównania emeryt, który w 2007 roku otrzymywał wówczas przeciętną emeryturę w wysokości 1397 zł brutto, w 2015 roku otrzymywał emeryturę wyższą realnie o 14,3%. Można więc uznać, że przeciętny emeryt w okresie rządów PiS w porównaniu z poprzednimi rządami relatywnie traci.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich emerytów. Wśród tych otrzymujących najniższe emerytury, dodatkowe świadczenia stanowią na tyle dużą część składową ich dochodów, że realnie rosną one bardziej dynamicznie niż we wcześniejszym okresie. Sama emerytura minimalna brutto w latach 2015–2023 wzrosła z 880,45 zł do 1588,44 zł, co odpowiadało wzrostowi (po skorygowaniu o inflację) o 23% – praktycznie identycznemu jak w poprzednim ośmioleciu. Jeśli jednak uwzględnić tzw. trzynastki i czternastki, świadczenia otrzymywane przez takich emerytów wzrosły o 50%. Wśród emerytów, którzy w 2015 roku otrzymywali emeryturę nie wyższą niż 1400 zł brutto, wzrost ich świadczeń brutto (po uwzględnieniu inflacji) będzie wyższy niż realny wzrost tej samej emerytury w poprzednim ośmioleciu. W 2015 roku takie osoby stanowiły ok. 22% wszystkich emerytów. Całej reszcie (78%) emerytów realne emerytury rosły wolniej niż przez wcześniejsze osiem lat albo nawet spadały. 

Wykres 1. Odsetek emerytów z 2015 roku w Polsce ze względu na wzrost lub spadek ich emerytur brutto skorygowanych o inflację (z uwzględnieniem tzw. trzynastek i czternastek) w latach 2016–2023

Grupa emerytów, których emerytury realnie spadły – bo dodatkowe świadczenia nie rekompensują im strat z niższej od inflacji waloryzacji – to ok. 8% emerytów[9]. To emeryci, których emerytura brutto w 2015 roku wynosiła powyżej 3500 zł brutto[10].[ Chodzi więc o ludzi, którzy albo dużo zarabiali, albo długo pracowali. System, w którym pojawiają się dodatkowe świadczenia (i to przyznawane tylko otrzymującym relatywnie niskie emerytury), zniechęca ludzi do późniejszego przechodzenia na emeryturę. Wysokie emerytury tracą realnie na wartości, podczas gdy premiowane przez system są te niższe.

Różnice w poziomie wzrostu emerytur po uwzględnieniu inflacji w latach 2007–2015 i 2015–2023 widać na wykresie 2. Dane przedstawiają wzrosty konkretnych emerytur wg ich wysokości od 2007 roku (tak więc dana kwota świadczeń na osi poziomej dotyczy wysokości emerytury w 2007 roku)[11]. Uwzględnione są tutaj dochody z tzw. trzynastek i czternastek. Widać wyraźnie, że w latach 2007–2015 krzywa była dość płaska – emerytury były waloryzowane mniej więcej równo, a różnice w przyroście wynikają z waloryzacji kwotowych i kwotowo-procentowych. W ostatnim ośmioleciu widać wyraźnie inną dynamikę krzywej – dzięki dodatkowym świadczeniom (a także obecnym waloryzacjom kwotowo-procentowym) emeryci otrzymujący najniższe emerytury zyskali dużo, ale ci z wyższymi zyskali niewiele albo nawet stracili.

Wykres 2. Wzrost emerytury brutto skorygowanej o inflację (z uwzględnieniem tzw. trzynastek i czternastek) w latach 2007–2015 i 2015–2023 wg jej wysokości w 2007 roku

Nie jest więc prawdą, że dzięki PiS emeryci mają się lepiej: relatywnie skorzystało tylko wąskie grono najbiedniejszych emerytów. Można sądzić, że tzw. trzynastka w stałej wysokości i tzw. czternastka z kryterium dochodowym są właśnie celowym podnoszeniem dochodów przede wszystkim najbiedniejszym emerytom. 

Wykres nr. 3. Wzrost skorygowanych o inflację emerytur brutto w latach 2016–2023 (z uwzględnieniem tzw. trzynastek i czternastek) względem wzrostu emerytur w latach 2008–2015


[1] TVN24, Uczniowie i studenci podzieleni. PiS dopiero trzeciehttps://tvn24.pl/polska/wybory-parlamentarne-2019-sondazowe-wyniki-glosowanie-wedlug-grupy-zawodowej-ra977149-2282295.

[2] Debata Wyborcza 2023, 09.10.2023, https://www.youtube.com/watch?v=XTHpX3VZ_K0.

[3] Obliczenia własne na podstawie danych GUS.

[4] Stanowisko Rady Ministrów do druku nr 62, 25.07.2016, DKRM.ZK.140.132(3).2015.MN, s. 13–15. 

[5] Obliczenia własne na podstawie danych GUS oraz prognozy inflacji NBP.

[6] W przypadku waloryzacji kwotowych (2012) i kwotowo-procentowych (2015, 2017, 2019, 2020, 2023) przyjęto współczynnik waloryzacji dla przeciętnej emerytury w tamtym czasie.

[7] Bankier.pl, Koszt 14. emerytury w 2023 roku będzie wyższy o 9 mld zł od planu, 21.08.2023, https://www.bankier.pl/wiadomosc/Koszt-14-emerytury-w-2023-roku-bedzie-wyzszy-o-9-mld-zl-od-planu-8597971.html.

[8] Zob. więcej: Forum Obywatelskiego Rozwoju, 8 lat PiS: niszczenie gospodarki i praworządności, 6.10.2023, s. 19-20, https://for.org.pl/pliki/artykuly/8225_8latpisinternet.pdf.

[9] Dane centylowe: Główny Urząd Statystyczny, Emerytury i renty w 2015 r., Warszawa 2016, s. 62. 

[10] Wszystkie wielkości w tym akapicie to obliczenia własne na podstawie danych GUS i prognozy inflacji NBP. 

[11] Ze względu na różnice w sile nabywczej emerytur nie można porównać do siebie tych samych kwot z 2007 i 2015 roku, gdyż byłoby to niemiarodajne. W związku z tym wykres obrazuje wzrosty wartości emerytur dla konkretnego emeryta przez ostatnie 16 lat. Przykładowo: dochody brutto z emerytury, która w 2007 roku wynosiła 1500 zł brutto, w latach 2007–2015 wzrosły o 14,8%, a w latach 2015–2023 o 8,5%. Tak należy czytać ten wykres. 

Share

Artykuł Czy emeryci zyskali na rządach PiS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-emeryci-zyskali-na-rzadach-pis/feed/ 1
Państwowe mieszkania, których nie ma https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/panstwowe-mieszkania-ktorych-nie-ma/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/panstwowe-mieszkania-ktorych-nie-ma/#comments Tue, 03 Oct 2023 12:13:23 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6495 W maju 2023 roku ogłoszono zamknięcie części rynkowej programu „Mieszkanie +”. Kolejny pomysł polityków na mieszkania okazał się nieskuteczny w porównaniu z rynkiem prywatnym. Przez niemal siedem lat w ramach programu „Mieszkanie +” wybudowano ok. 20 tys. mieszkań[1] – w tym samym czasie w Polsce poza programem wybudowano prawie 1,4 miliona mieszkań[2]. Wykres.1 Mieszkania oddane […]

Artykuł Państwowe mieszkania, których nie ma pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Canva

W maju 2023 roku ogłoszono zamknięcie części rynkowej programu „Mieszkanie +”. Kolejny pomysł polityków na mieszkania okazał się nieskuteczny w porównaniu z rynkiem prywatnym. Przez niemal siedem lat w ramach programu „Mieszkanie +” wybudowano ok. 20 tys. mieszkań[1] – w tym samym czasie w Polsce poza programem wybudowano prawie 1,4 miliona mieszkań[2].

Wykres.1 Mieszkania oddane do użytkowania w latach 2016–2022

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych MRiT i GUS

To nie pierwszy w polskiej historii przykład fiaska państwowego programu mieszkaniowego.

Towarzystwo Osiedli Robotniczych (TOR)

Powstałe pod koniec 1934 roku państwowe przedsiębiorstwo miało zapewnić nowoczesne mieszkania najuboższym robotnikom i ich rodzinom. Budowa osiedli odbywała się z kredytów udzielanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), głównie na gruntach skarbu państwa lub gmin[3]. Pracownicy, którzy chcieli zamieszkać w lokalach TOR, nie mogli zarabiać więcej niż 250 zł miesięcznie brutto. Towarzystwo wyznaczyło również górny limit czynszu, który nie mógł przekraczać 20 zł miesięcznie.

Celem TOR-u było budowanie i kredytowanie mieszkań dla ludzi „mniej zamożnych, posiadających mniejsze wymagania mieszkaniowe”[4]. Jednak w rzeczywistości sytuacja wyglądała całkiem inaczej.

Przyszli nabywcy byli zobligowani do partycypowania w kosztach budowy mieszkania w co najmniej 20%. Koszt budowy mieszkania na osiedlu TOR-u wynosił od 4 do 6 tys. zł[5]. Robotnik wraz z rodziną musiał więc posiadać oszczędności w wysokości co najmniej 800 zł, żeby pozwolić sobie na nabycie praw do państwowego mieszkania. W 1935 roku, czyli rok po powstaniu TOR-u, robotnicy objęci ubezpieczeniem emerytalnym w ZUS zarabiali przeciętnie 95,60 zł w przypadku mężczyzn oraz 49,6 zł w przypadku kobiet[6].

TOR przez 5 lat swojego działania wybudowało ok. 9 tys. mieszkań[7], które przez wcześniej wspomniane wymogi finansowe były dostępne tylko dla lepiej zarabiających robotników.

Towarzystwa Budownictwa Społecznego

Głównym celem towarzystw utworzonych ustawą z 1995 roku było budowanie mieszkań na wynajem o umiarkowanej wysokości czynszów. Wynajmować lokale mogą tylko osoby, których dochody istotnie nie przekraczają przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w danym województwie.

W TBS-ach, tak jak w przypadku TOR-u, regulowana jest również wysokość czynszu (4% wartości odtworzeniowej w skali roku[8]) i nałożono obowiązek pokrycia kosztów partycypacji (dla lokali mieszkalnych nie może przekroczyć 30% kosztów budowy tego lokalu[9]). TBS-y muszą też przeznaczać całość dochodów na działalność statutową i nie mogą wypłacać zysków inwestorom.

Wykres 2. Liczba mieszkań oddanych ramach TBS do użytku w latach 1995–2022

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych BGK i GUS

Mimo deklarowanych wcześniej rezultatów ilościowych w postaci 40–50 tys. mieszkań rocznie[10], TBS-y wybudowały łącznie przez 28 lat niecałe 93 tys. mieszkań (czyli średnio 3,3 tys. mieszkań rocznie)[11]. Stanowi to nieco ponad 2% wszystkich wybudowanych mieszkań w tym okresie[12]. Ponadto 80% mieszkań z TBS-ów wybudowano w latach 1996–2010, gdy funkcjonowało preferencyjne kredytowanie ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego (KFM), czyli w okresie, gdy budownictwo to było dotowane przez podatników.

Po tym, jak w 2009 roku podjęto decyzję o likwidacji KFM[13], liczba mieszkań oddawanych w tej formule spadła do mniej niż 2 tys. rocznie.

Program „Mieszkanie +”

W 2015 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział ponowne zajęcie się polityką mieszkaniową w Polsce. Efektem tych zapowiedzi stał się Narodowy Program Mieszkaniowy (NPM), który odpowiada m.in. za program „Mieszkanie+”. W założeniu miał to być program powszechny, dostępny w każdym regionie i tani dla beneficjentów. W jego ramach miało powstać więcej mieszkań niż w ramach jakiegokolwiek wcześniejszego państwowego programu mieszkaniowego[14]. Skończyło się jednak na tym, iż przez 7 lat działalności programu wybudowano zaledwie niecałe 20,3 tys. mieszkań (ok. 2,9 tys. rocznie), po czym zamknięto część rynkową programu prowadzoną przez PFR Nieruchomości S.A, która była jednym z trzech głównych filarów programu.

Państwowe programy mieszkaniowe – mimo świetlanych wizji roztaczanych przez polityków – kończą się fiaskiem. W tym samym czasie, gdy kolejne państwowe mieszkania nie powstają, prywatni inwestorzy budują coraz więcej mieszkań, odpowiadając na potrzeby lokalowe mieszkańców Polski.

Wykres.3. Procentowy rozkład mieszkań oddanych do użytku w latach 2016–2022 według form budownictwa

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych GUS

[1] https://www.gov.pl/web/rozwoj-technologia/narodowy-program-mieszkaniowy.

[2] Obliczenia własne FOR na podstawie danych GUS.

[3] J. Frejtag, Towarzystwo Osiedli Robotniczych i jego działalność na rzecz przezwyciężenia kryzysu mieszkaniowego w międzywojennej Polsce. Przyczynek do dalszych badań, „Budownictwo i Architektura”, 20(1), 2021.

[4] Organizacja i wytyczne działalności Towarzystwa Osiedli Robotniczych, 1934, s. 6.

[5] Budownictwo mieszkaniowe Towarzystwa Osiedli Robotniczych, Warszawa 1937, s. 20.

[6] Mały Rocznik Statystyczny 1939, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1939, s. 270.

[7] Mały Rocznik Statystyczny 1939, s. 65.

[8] Ustawa z dnia 26 października 1995 r. o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa, art. 28 ust. 2.

[9] Ustawa z dnia 26 października 1995 r. o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa, art. 29a ust. 2

[10] M. Cesarski. Budżet a mieszkalnictwo i budownictwo społeczne w Polsce. Transformacja i perspektywy, „Problemy Polityki Społecznej”. 15, 2011.

[11] Obliczenia własne FOR na podstawie danych GUS i BGK.

[12] Obliczenia własne FOR na podstawie danych GUS i BGK.

[13] https://www.bgk.pl/archiwum/fundusze-i-programy/krajowy-fundusz-mieszkaniowy-kfm/.

[14] https://konkret24.tvn24.pl/polityka/obietnice-minus-co-pis-obiecywal-w-sprawie-budowy-mieszkan-i-rynku-mieszkaniowego-lista-st6858048


Share

Artykuł Państwowe mieszkania, których nie ma pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/panstwowe-mieszkania-ktorych-nie-ma/feed/ 1
Polski Ład czyli chaos na kółkach https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-lad-czyli-chaos-na-kolkach/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-lad-czyli-chaos-na-kolkach/#comments Thu, 13 Jan 2022 16:44:29 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6486 To co zafundował nam rząd, czyli ogromne zmiany w systemie podatkowym, liczne „nowatorskie rozwiązania”, niespotykane na świecie wzory, możemy porównać do zmiany ruchu z prawostronnego na lewostronny. Rząd w trybie ekspresowym postanowił zmienić nam ruch na lewostronny, tak jak w Wielkiej Brytanii. Oczywiście cały czas mamy samochody z kierownicą po lewej stronie, w wielu miejscach […]

Artykuł Polski Ład czyli chaos na kółkach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: https://www.gov.pl/

Źródło: https://www.gov.pl/

To co zafundował nam rząd, czyli ogromne zmiany w systemie podatkowym, liczne „nowatorskie rozwiązania”, niespotykane na świecie wzory, możemy porównać do zmiany ruchu z prawostronnego na lewostronny. Rząd w trybie ekspresowym postanowił zmienić nam ruch na lewostronny, tak jak w Wielkiej Brytanii. Oczywiście cały czas mamy samochody z kierownicą po lewej stronie, w wielu miejscach nie zdążono wymienić znaków. Ponadto wszyscy jesteśmy od lat przyzwyczajeni do ruchu prawostronnego. A rząd bez żadnych konsultacji i przygotowań powiedział: od 1 stycznia jeździmy po lewej stronie. Mimo tego, że ostrzegali drogowcy, księgowi, ekonomiści i samorządowcy, że nie zdążą przemalować rond, że ludzie się nie przyzwyczają, że to wymaga czasu i przygotowania, szkoleń, instrukcji, wymiany programów księgowych, itd. itp.

Przyszedł 1 stycznia i skończyło się oczywiście katastrofą. Część ludzi jeździ po lewej stronie, sporo nadal po prawej, wielu znaków nie wymieniono, linie na ulicach dalej po staremu. Mała część zdążyła się przygotować i poprawnie jeździ po lewej stronie, na części ulic zmieniono znaki, odmalowano pasy część ludzi nawet kupiło samochody z kierownicą po prawej stronie (czyli zapłaciło za zmiany w systemie płacowo-księgowym ogromne pieniądze).

A teraz słyszymy że jednak reforma będzie wycofywana. Czyli wracamy do ruchu prawostronnego.

Jak myślicie jak się skończy? Ucichnie, nie będzie bałaganu. Kto zapłaci za poniesione koszty dostosowania w firmach? Kto zwróci za koszty akcji propagandowej tego bałaganu z publicznych pieniędzy?

Czyli będzie bałagan 2.0. Ale chyba to jest lepsze rozwiązanie. Choć łączne koszty bałaganu 1.0 i bałaganu 2.0 będą ogromne.

Przy czym apeluję, żadnych rewolucji przed wyborami.

Przygotujcie koncepcje. A wyborcy niech ocenią i wtedy wdrożenie. Inaczej to będzie znowu oszustwo. Jak w poprzednich wyborach, kiedy PIS mówił, że nie będzie żadnych podwyżek podatków.

Ministrze Kościński, Premierze Morawiecki, zawołajcie do prezesa o dymisje … Kończ… waść!… wstydu… oszczędź!…

Share

Artykuł Polski Ład czyli chaos na kółkach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-lad-czyli-chaos-na-kolkach/feed/ 1
Ulga dla „klasy prezydenckiej” rośnie, samotni rodzice tracą. Kolejna wpadka PiS czy ulga dla swoich? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ulga-dla-klasy-prezydenckiej-rosnie-samotni-rodzice-traca-kolejna-wpadka-pis-czy-ulga-dla-swoich/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ulga-dla-klasy-prezydenckiej-rosnie-samotni-rodzice-traca-kolejna-wpadka-pis-czy-ulga-dla-swoich/#comments Thu, 13 Jan 2022 07:05:25 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6478 Na ostatniej prostej, już w trakcie procedowania ustaw podatkowych Polskiego Ładu, w Sejmie pojawiła się dosyć kuriozalna wrzutka. PiS zgłosił poprawkę, która mocno ogranicza ulgę rodzinną w podatku PIT, ale tylko dla samotnych rodziców wychowujących dzieci. Podczas gdy identyczna ulga rodzinna dla małżeństw rośnie wielokrotnie. Zróżnicowanie tych ulg jest mocno kontrowersyjne. Możliwość wspólnego rozliczenia rodzin […]

Artykuł Ulga dla „klasy prezydenckiej” rośnie, samotni rodzice tracą. Kolejna wpadka PiS czy ulga dla swoich? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Canva

Źródło: Canva

Na ostatniej prostej, już w trakcie procedowania ustaw podatkowych Polskiego Ładu, w Sejmie pojawiła się dosyć kuriozalna wrzutka. PiS zgłosił poprawkę, która mocno ogranicza ulgę rodzinną w podatku PIT, ale tylko dla samotnych rodziców wychowujących dzieci. Podczas gdy identyczna ulga rodzinna dla małżeństw rośnie wielokrotnie. Zróżnicowanie tych ulg jest mocno kontrowersyjne.

Możliwość wspólnego rozliczenia rodzin istnieje w systemie podatkowym od wielu lat. Ulga ta dotyczy małżeństw oraz samotnych rodziców, którzy wychowują dzieci.

Wartość ulgi jest wypadkową dochodów wspólnie rozliczających się małżonków. Co do zasady wynikowa kwota ulgi rośnie wraz dochodem. Wartość ulgi dla różnych poziomów dochodu małżonka czy samotnego rodzica przedstawiono na wykresie.

Wykres 1. Ulga rodzinna (zł rocznie) dla różnych poziomów miesięcznego wynagrodzenia podatnika, wspólne rozliczenie małżonków i samotnych rodziców z dzieckiem przy założeniu zerowego dochodu małżonka/dziecka w obecnym systemie

Źródło: opracowanie własne FOR

Ulga rodzinna polega na tym, że małżonkowie mogą zsumować swoje dochody, następnie podzielić je przez dwa i wtedy zastosować tzw. skalę podatkową. To pozwala na uniknięcie wpadnięcia w wyższy próg podatkowy, kiedy zamiast 17% trzeba już płacić 32% podatku. Ale nie tylko. Kiedy jeden z małżonków w ogóle nie pracuje to zarabiający małżonek ma dodatkowo podwójną kwotę wolną, czyli po zmianach wprowadzonych przez Polski Ład będzie to aż 60 tys. zł. Ulga ta pozwala więc bardzo istotnie ograniczyć należny podatek, kiedy jeden z małżonków zarabia relatywnie dużo, a drugi mało. Największą korzyść osiąga się właśnie gdy jeden z małżonków nie pracuje w ogóle, czyli ma zerowy dochód. Ta ulga działała dotychczas identycznie w przypadku niepełnych rodzin, gdzie tylko jeden rodzic wychowuje dziecko. Wtedy rodzic-podatnik rozliczał się wspólnie z dzieckiem. Dziecko w tej uldze, w formularzu podatkowym, było traktowane jak drugi współmałżonek z zerowym dochodem. Te ulgi dotychczas były więc identyczne.

Na 4,5 miliona małżeństw rozliczających się wspólnie, prawie 1,1 miliona to sytuacja z zerowym dochodem jednego z małżonków. Czyli co czwarte małżeństwo. Wspólnie rozliczających się samotnych rodziców z dzieckiem jest ok. 0,5 mln i są to w większości kobiety. Łączny koszt tej ulgi dla budżetu koncentruje się głównie w uldze dla małżeństw. Według danych Ministerstw Finansów, w 2017 r. było to 3,5 mld zł, a w przypadku samotnych rodziców to ok. 0,7 mld zł. Czyli łącznie ponad 4 mld zł. Uwzględniając wzrost wynagrodzeń od 2017 r. obecnie może to być już zdecydowanie więcej.

Jak działa ta ulga? Posłużę się tutaj przykładem z najwyższej półki. Oczywiście jest to hipotetyczny przykład.

Po podwyżce wynagrodzeń dla najwyższych władz, Pan Prezydent zarabia miesięcznie ponad 25 tys. zł, co daje 300 tys. zł rocznie. Od tego odprowadza składki na ubezpieczenie społeczne i składkę zwrotną. Po odliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne i odjęciu pracowniczych kosztów uzyskania przychodów jego dochód do opodatkowania wynosi ok. 272 tys. zł, czyli jest znacząco wyższy od nowego progu podatkowego, tj. 120 tys. zł. Przy takim dochodzie, od kwoty powyżej 120 tys. zł trzeba płacić podatek 32%. Przy samodzielnym rozliczeniu podatek od takiego dochodu w 2022 r. w warunkach nowego ładu wyniesie ok. 64 tys. zł rocznie. W nowym systemie od podatku nie możemy już  odliczyć 9% składki zdrowotnej. W rezultacie, dla takiego podatnika, wynagrodzenie netto na rękę maleje o ok. 11 tys. zł rocznie w porównaniu do 2021 r. To jest strata w wyniku Polskiego Ładu.

Wykres 2. Ulga rodzinna (zł rocznie) dla różnych poziomów miesięcznego wynagrodzenia podatnika, wspólne rozliczenie małżonków i samotnych rodziców z dzieckiem przy założeniu zerowego dochodu małżonka/dziecka w  Polskim Ładzie.

Źródło: opracowanie własne FOR

Jednak Pan prezydent może rozliczyć się wspólnie z małżonką. Jeżeli założymy, że Pani prezydentowa, z uwagi na obowiązki pierwszej damy, nie osiąga żadnych dochodów, a jest to bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę dyskusję o wprowadzeniu państwowego wynagrodzenia dla małżonków głowy państwa, to wtedy Pan Prezydent może skorzystać z ogromnej ulgi dla małżeństw w ramach wspólnego rozliczenia. Na skutek Polskiego Ładu maksymalna ulga dla małżeństw zwiększyła się 1,5 krotnie, z ok. 13 tys. zł do 21,3 tys. zł rocznie. W takiej sytuacji Pan Prezydent, jak i inni podatnicy z takim dochodem i rozliczający się wspólnie, mogą zmniejszyć swój podatek o 1/3 , tj. o te 21,3 tys. zł. W rezultacie taki podatnik może prawie w ogóle nie stracić na Polskim Ładzie. Okazuje się, że nie jest „cwaniakiem”.

Ale to w tym wszystkim nie jest najważniejsze. Ta ulga zawsze istniała w systemie podatkowym, a jej wzrost jest automatyczną wypadkową wzrostu kwoty wolnej i przesunięcia progu podatkowego. Zadziwiający jest jednak fakt, że dla samotnych rodziców ta ulga została ucięta do stałego poziomu 1,5 tys. zł rocznie, niezależnie od dochodu. Każdy samotny rodzic, nie może już podzielić swojego dochodu i korzystać z podwójnej kwoty wolnej i niższej stawki podatkowej. To jest kompletnie niezrozumiałe. Dlaczego pełne małżeństwo w takim przykładzie z dochodem 25 tys. zł ma 15 razy większą 15 razy od samotnego rodzica z dzieckiem (21,3 tys. zł vs 1,5 tys. zł).

Dość, że ta ulga nie wzrosła tak jak w przypadku wspólnego rozliczenia małżeństw, to znacząco się zmniejszyła, nawet dla samotnego rodzica na średniej krajowej (według ustawy budżetowej 5 922 zł w 2022 r.). Samotny rodzić z przeciętną płacą może odliczyć obecnie też tylko 1,5 tys. zł, podczas gdyż małżeństwo z jednym pracującym podatnikiem i z tym samy dochodem odliczy 3 razy więcej, tj. ok 5 tys. zł (wykres 1).

Od wielu lat w Ministerstwie Finansów prowadzono analizy jak ograniczyć „kominy” w tej uldze. W 2020 roku Ministerstwo Finansów opublikowało nawet specjalną analizę w zakresie ulgi rodzinnej, ale tylko dla małżeństw, a nie samotnych rodziców („Wybrane aspekty systemu podatkowo-składkowego na podstawie danych administracyjnych – Korzyści małżonków ze wspólnego rozliczenia podatków”, No 4-2020). Przy okazji prac nad jednolitą daniną rozważano organicznie tej ulgi na poziomie podwójnej kwoty wolnej. Jednak nigdy w pracach analitycznych, w żaden sposób, nie różnicowano ulgi dla małżeństw i ulgi dla samotnych rodziców. Tutaj zasady powinny być identyczne.

Minister Sarnowski na jednej z konferencji pokrętnie tłumaczył, że ulga dla samotnych rodziców nie jest likwidowana ale zastępuje ją stała ulga kwotowa, która będzie nieco większa dla biedniejszych i mniejsza dla bogatszych samotnych rodziców. Średnio się nie zmieni. Ale pytanie jest inne – dlaczego tej samej zasady nie zastosowano dla małżeństw? Dlaczego nie zastosowano stałej ulgi?

Wrzutka sejmowa limitująca tę ulgę tylko dla samotnych rodziców, i to w tak znaczący sposób, oraz nie dotknięcie żadnymi  zmianami ulgi dla małżeństw, budzi moje ogromne zdziwienie i rodzi wiele pytań i wątpliwości. To jest kompletnie niespójne i nielogiczne. Fakt jest taki, że wywołuje to relatywnie duże straty dla samotnych rodziców wychowujących dzieci. Trudno takie rodziny wrzucić do kategorii „mitycznych bogaczy” czy „cwaniaków” prezesa Kaczyńskiego. To wymaga wyjaśnienia. Jeżeli zdecydowano się na ograniczenie kosztów budżetowych tej ulgi, to dlaczego tylko w części dla samotnych rodziców?

Mam wątpliwości czy to jest kolejna wpadka, czy jednak jest tutaj jakiś inny kontekst, drugie dno. Rodzą się pytania, kto zdecydował aby obciąć ulgę samotnym rodzicom, a zostawić bogatym małżeństwom? Dziwi też tryb wprowadzenia tej zmiany, tj. poprzez poprawkę poselską.

Z tej dużej ulgi, w kwocie maksymalnej przekraczającej 21 tys. zł rocznie, mogą często korzystać dobrze zarbiający ministrowie, prezeski lub prezesi spółek skarbu państwa, czy szefowie agencji, funduszy i instytutów gdzie jeden z małżonków dostał posadę, a drugi współmałżonek z wyboru nie osiąga dochodu.

PiS wszędzie mówi, że Polski Ład to rzekomo „sprawiedliwy system podatkowy”. Nie mogę się jednak doszukać, żadnych przesłanek spójnych ze sprawiedliwością, które pozwalają wyjaśnić zróżnicowanie ulgi dla samotnych rodziców względem pełnych małżeństw. A może, jak w przypadku rozporządzenia PiS przeciw nepotyzmowymi, chodzi o osoby „zatrudnione w strukturach spółek Skarbu Państwa w przypadku których doszło … do nadzwyczajnej sytuacji życiowej”?

Nie jestem zwolennikiem rozdmuchanych ulg w systemie podatkowym. Pod tym względem jesteśmy chyba w czołówce światowej. A obecny rząd co roku dokłada kolejne ulgi. Można powiedzieć, że od rozdawnictwa typu Transfer+, idziemy w kierunku Ulga+. Oprócz tego, że tych ulg jest sporo, to często mamy wiele sprzeczności i nieuzasadnionych preferencji dla jednych grup kosztem drugich.

Zróżnicowanie dotychczas identycznych ulg dla samotnych rodziców i małżeństw jest kompletnie nieuzasadnione. Zdecydowanie wymaga wyjaśnienia i dalszych analiz.

Share

Artykuł Ulga dla „klasy prezydenckiej” rośnie, samotni rodzice tracą. Kolejna wpadka PiS czy ulga dla swoich? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ulga-dla-klasy-prezydenckiej-rosnie-samotni-rodzice-traca-kolejna-wpadka-pis-czy-ulga-dla-swoich/feed/ 1
Rekordy Prezesa UOKiK – dlaczego warto rozmawiać o urzędach regulacyjnych? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rekordy-prezesa-uokik-dlaczego-warto-rozmawiac-o-urzedach-regulacyjnych/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rekordy-prezesa-uokik-dlaczego-warto-rozmawiac-o-urzedach-regulacyjnych/#respond Wed, 10 Nov 2021 11:08:59 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6471 Ostatnie dwa lata były dla Prezesa UOKiK rekordowe –pod kątem zarówno wysokości kar, ich sumy, jak i liczby odwołań sądowych od jego decyzji. Jak rozwija się polski organ antymonopolowy? I dlaczego to temat wykraczający poza dyskusję o specjalistycznych przepisach? Krótka historia organów antymonopolowych we współczesnej Polsce Historia organu regulacyjnego do spraw antymonopolowych sięga w Polsce […]

Artykuł Rekordy Prezesa UOKiK – dlaczego warto rozmawiać o urzędach regulacyjnych? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: uokik.gov.pl

Ostatnie dwa lata były dla Prezesa UOKiK rekordowe –pod kątem zarówno wysokości kar, ich sumy, jak i liczby odwołań sądowych od jego decyzji. Jak rozwija się polski organ antymonopolowy? I dlaczego to temat wykraczający poza dyskusję o specjalistycznych przepisach?

Krótka historia organów antymonopolowych we współczesnej Polsce

Historia organu regulacyjnego do spraw antymonopolowych sięga w Polsce ustawy z 28 stycznia 1987 roku o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym w gospodarce narodowej, która na organ antymonopolowy wyznaczyła Ministra Finansów. Trzy lata później powstał Urząd Antymonopolowy jako centralny organ regulacyjny właściwy ds. przeciwdziałania praktykom monopolistycznym.

Zakres kompetencji Urzędu Antymonopolowego w 1996 roku rozszerzono również o ochronę interesów konsumentów, powołując nowy organ, który po dziś dzień funkcjonuje pod nazwą Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W 2001 roku z kolei weszła w życie ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 15 grudnia 2000 roku ustanawiając 5-letnią kadencję Prezesa UOKiK

Niezależność Prezesa UOKiK

Ustawa z 2000 roku oprócz wprowadzenia sztywnej kadencji uniemożliwiała zwolnienie Prezesa UOKiK poza ściśle określonymi przypadkami. Pięć lat później uchwalono ustawę o przeprowadzaniu konkursów na stanowiska kierowników centralnych urzędów administracji rządowej, prezesów agencji państwowych oraz prezesów zarządów państwowych funduszy celowych z 27 lipca 2005 roku, wprowadzającą jednolity standard dla obsadzenia piastunów ponad 30 organów administracji publicznej i kierowników agencji państwowych. Nowelizacja wprowadzała tryb konkursowy przy powoływaniu piastunów danych organów oraz gwarancje nieusuwalności poza kilkoma określonymi w ustawie przypadkami (jak skazanie prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne lub przestępstwo skarbowe albo niezdolność do wypełniania funkcji w wyniku choroby lub innej długotrwałej przeszkody).

Prezes UOKiK został jednak szybko pozbawiony gwarancji niezależności – wraz z wejściem w życie ustawy o państwowych zasobach kadrowych z 24 sierpnia 2006 roku. W stanie sprzed nowelizacji zostały one przywrócone w 2007 roku, ale… tylko na dwa miesiące. Obecnie Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie ma wyznaczonej sztywnej kadencji, może też zostać w każdej chwili odwołany przez Prezesa Rady Ministrów. Więcej o aktualnym stanie niezależności centralnych organów regulacyjnych, w tym Prezesa UOKiK przeczytać można w ostatnim komunikacie FOR.

Rosnący wpływ organu

Tymczasem, mimo obniżenia gwarancji niezależności Prezesa UOKiK, wpływ organu na życie Polaków rośnie z roku na rok. Widać to chociażby po statystykach kar nakładanych w ostatnich pięciu latach.

Trend widać również na przykładach konkretnych branż; podczas gdy w 2018 organ wydał jedną decyzję dot. stosowania klauzul niedozwolonych przez banki, w 2020 było to już sześć decyzji – podaje Puls Biznesu.

Rozszerzeniu ulegną już niedługo także kompetencje Prezesa UOKiK. Realizująca założenia unijnej dyrektywy ECN+ nowelizacja ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów znajduje się obecnie na etapie prac rządowych (1 września trafiła do Komisji Prawniczej). Nowelizacja zakłada m.in. rozszerzenie katalogu podmiotów zobowiązanych do przekazywania informacji Prezesowi UOKiK, zmianę zasad nakładania kar pieniężnych na przedsiębiorców oraz umożliwienie pracownikom Urzędu przeszukania mieszkania wraz z Policją. Wśród pozytywnych zmian należy na pewno wymienić wprowadzenie sztywnej kadencji Prezesa UOKiK oraz zamkniętego katalogu możliwości odwołania piastuna organu. Wobec rosnącej roli organu optymalnym rozwiązaniem zdawałaby się jednak również zmiana w zakresie powoływanie jego piastuna i zapewnienie udziału w procesie parlamentu (zob. komunikat FOR).

Media pod wpływem Prezesa UOKiK

Początek 2021 roku przyniósł dwie decyzje Prezesa UOKiK, które na lata mogą ukształtować krajobraz medialny w Polsce, wpływając na źródła informacji, z których wiedzę o świecie czerpią miliony obywateli. Mowa o decyzji nr DK-1/2021 z 7 stycznia dot. przejęcia Eurozet sp. z o.o. przez Agorę S.A. oraz decyzji nr DK-34/2021 z 5 lutego dot. przejęcia Polska Press sp. z o.o. przez Polski Koncern Naftowy Orlen S.A.

Agorze Prezes UOKiK odmówił zgody na koncentrację, która wynikałaby z przejęcia m.in. Radia Zet, czy Antyradia. Agora złożyła odwołanie od decyzji do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zarzucając Prezesowi UOKiK rażące naruszenie prawa. Zdaniem koncernu organ nie prowadził rzetelnego dialogu ze spółką, ignorując szereg argumentów, wydając decyzję nagle oraz powołując się na nieznane w nauce ekonomii i doktrynie prawa teorie.

Jeszcze bardziej kontrowersyjna okazała się decyzja z lutego. Polska Press to właściciel 20 dzienników regionalnych, 120 tygodników lokalnych, 23 serwisów regionalnych i 500 serwisów powiatowych (m.in. portalu naszemiasto). Przejęcie spółki przez Orlen oznacza uzyskanie wpływu przez spółkę skarbu państwa na setki lokalnych mediów. Obawy te podzielił również Rzecznik Praw Obywatelskich, który w marcu złożył odwołanie do sądu od decyzji, zarzucając Prezesowi UOKiK naruszenie ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów oraz Konstytucji poprzez nieuwzględnienie zagrożeń dla wolności słowa i pluralizmu mediów.

Coraz więcej decyzji przed sądem

Wzrost aktywności Prezesa UOKiK przekłada się również na większą aktywność Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który pełni rolę odwoławczą od decyzji organu.

W ostatnich sześciu latach skarżono odpowiednio 39, 30, 39, 17, 46 i 60 decyzji Prezesa UOKiK. W większości przypadków Sąd decydował się jednak oddalić odwołanie. Dużo pracy czeka Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w najbliższym czasie – większość odwołań z ostatnich dwóch rekordowych lat wciąż oczekuje na rozpatrzenie.

Jednym z głośniejszych wyroków SOKiK był na pewno ten dotyczący decyzji Prezesa UOKiK z grudnia 2018 roku, w której organ zdecydował się nałożyć 7 mln zł kary na Deutsche Bank za stosowanie klauzul abuzywnych w umowach dot. kredytów frankowych. Sąd zdecydował się uchylić decyzję i stwierdzić, że została ona wydana z rażącym naruszeniem prawa, zarzucając Prezesowi UOKiK brak uzasadnienia rzekomego naruszenia interesów konsumenta przez bank.

Z kolei w kwietniu Sąd wydał postanowienie w sprawie decyzji Prezesa UOKiK zezwalającej na przejęcie Polska Press przez Orlen, którym wstrzymał wykonanie decyzji do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Orlen jednak nie zastosował się do postanowienia i kontynuował dokonywanie zmian w redakcjach, których właścicielem jest Polska Press, a we wrześniu dokonano wpisów do KRS potwierdzających zmiany właścicielskie w spółce.

Gdy regulacja wymyka się spod kontroli

Z rozwojem organów regulacyjnych wiążą się dwa rodzaje ryzyka: pierwszy polega na tym, że instytucje te mogą stać się zbyt zależne od polityków i zamiast wykonywać zadania merytorycznie staną się orężem w rękach rządzących, drugi z kolei wynikać może z nadgorliwości samych organów, których aktywność ostatecznie stanie się poważną przeszkodą w działalności gospodarczej. O ile pierwszemu ryzyku zapobiegać można poprzez podwyższanie standardu niezależności konkretnych organów oraz zapewniania udziału większej ilości ciał przy ich obsadzie, o tyle drugie ryzyko może okazać się trudniejsze do zaadresowania, gdyż wynika z naturalnej logiki działania organu regulacyjnego – powołany jest po to, by egzekwować regulacje, a nie po to, by troszczyć się o wolność jednostki.

Problem ten szczególnie zauważalny jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie doczekał się nawet własnej nazwy – rozdęcie regulacyjne (ang. regulatory overreach). Na owo rozdęcie składa się z jednej strony aktywność ustawodawcy, który stale tworzy nowe regulacje, z drugiej aktywność organów regulacyjnych, które posuwają się coraz dalej, by udowodnić swoją przydatność. Zjawisko to od co najmniej dekady staje się coraz poważniejszym wyzwaniem dla przedsiębiorczości i codziennej wolności Amerykanów, a w jego ograniczeniu nie pomogło nawet funkcjonowanie osobnej jednostki (pod postacią Biura ds. Informacji i Spraw Regulacyjnych – ang. Office of Information and Regulatory Affairs) mającej sprawować nadzór nad wdrażanymi regulacjami.

Warto zatem patrzeć na ręce regulatorom, żeby wcześnie zauważyć niepokojące sygnały. Władza dana organom regulacyjnym pozostaje w dużej mierze arbitralna, a aktualne tendencje w ustawodawstwie będą prowadziły do poszerzenia jej zakresu. To, czy regulacja wymknie się nam spod kontroli, zależy w dużej mierze od zainteresowania obywateli.

Share

Artykuł Rekordy Prezesa UOKiK – dlaczego warto rozmawiać o urzędach regulacyjnych? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rekordy-prezesa-uokik-dlaczego-warto-rozmawiac-o-urzedach-regulacyjnych/feed/ 0
Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/#comments Tue, 10 Aug 2021 10:19:41 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6432 Był środkowy palec Lichockiej. Teraz Ministerstwo Finansów neguje wszelkie poprawki Senatu zwiększające przejrzystość finansów publicznych. W piątek 6 sierpnia Senat wprowadził do procedowanej właśnie ustawy o finansach publicznych kilka poprawek zwiększających przejrzystość finansów publicznych (poprawki zgrupowane pod nrami 1, 2, 3 i 4). Przede wszystkim dziwi mnie to, że dziennikarze specjalizujący się w finansach publicznych […]

Artykuł Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Był środkowy palec Lichockiej. Teraz Ministerstwo Finansów neguje wszelkie poprawki Senatu zwiększające przejrzystość finansów publicznych.

W piątek 6 sierpnia Senat wprowadził do procedowanej właśnie ustawy o finansach publicznych kilka poprawek zwiększających przejrzystość finansów publicznych (poprawki zgrupowane pod nrami 1, 2, 3 i 4).

Przede wszystkim dziwi mnie to, że dziennikarze specjalizujący się w finansach publicznych nie zajmują się już ustawą o finansach publicznych. Mgła covidowa przykryła wszystko. Kiedyś takie zmiany byłyby rozebrane na części pierwsze. No cóż.

Zaproponowane poprawki służą zwiększeniu przejrzystości, jawności i czytelności operacji związanych z planowaniem i realizacją budżetu państwa, reguły wydatkowej, raportowania operacji sektora finansów publicznych i długu. Nic nie kosztują, w większości te dane są w Ministerstwie Finansów, a wiem to, bo jako Dyrektor Departamentu miałem je zawsze na swoim biurku pod ręką – to była podstawa. Dlatego wszyscy dbający o przejrzystość powinni poprzeć te poprawki. Ministerstwu Finansów też powinno zależeć na przejrzystości. Jednak reprezentujący resort minister Patkowski bez uzasadnienia negatywnie ocenił wszystkie poprawki. Podobnie senatorzy koalicji rządzącej.

Polecam zapis posiedzenia. Patkowski: 6xNIE!

Pierwsza poprawka dotyczy nałożenia na ministra finansów obowiązku podawania do publicznej wiadomości danych dotyczących wykonania w ciągu roku, np. w odstępach kwartalnych lub miesięcznych, wydatków i dochodów oraz wyniku poszczególnych podmiotów objętych regułą wydatkową. Warto dodać, że ten przepis wchodzi w miejsce skreślanego obowiązku publikacji pewnych danych budżetowych. Zakres informacyjny zaproponowany w poprawce w większości przypadków jest dostępny. Chodzi o to, aby resort zebrał te dane np. na stronie internetowej, w jednym miejscu tak, aby społeczeństwo mogło śledzić, jak wydatkowane są środki publiczne w poszczególnych podmiotach objętych regułą wydatkową. Chyba że minister finansów, który zgodnie z konstytucją odpowiada za finanse publiczne, nie ma tych danych? Nie śledzi już ich? Powstało tyle różnych funduszy, że może resort utracił już nad tym kontrolę? Mam nadzieję, że tak nie jest. Parlament musi jednak takich danych wymagać.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Druga poprawka zmierza do doprecyzowania zasad uwzględniania w regule wydatkowej działań trwale zwiększających dochody sektora finansów publicznych (tzw. działania dyskrecjonalne). Ten element w regule wydatkowej pozwala np. zwiększyć wydatki na jakiś cel społeczny jeżeli trwale zapewnimy finansowanie tego transferu trwałym wzrostem jakiegoś podatku. Czyli np. nowa opłata cukrowa ma dać nowe, dodatkowe dochody i w związku z tym możemy sobie pozwolić na trwale większe wydatki w jakimś obszarze ochrony zdrowia, np. profilaktyki otyłości.

Jednak w przepisie definiującym te dochody od lat jest luka, która w ostatnim okresie zawyżyła limit wydatkowy o kilka miliardów złotych. Chodzi o to, że dzisiaj w tych dochodach możemy uwzględniać nowe opłaty, podatki i daniny generowane poza podmiotami objętymi regułą wydatkową. Absurd. Tę lukę systemową, patologię wskazała Najwyższa Izba Kontroli w Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2020 roku, wykazując zawyżenie limitu wydatków (m.in. s. 38). Taki postulat zgłaszało też Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Przykładem z 2021 roku jest „opłata mocowa”, nałożona na ceny energii elektrycznej w kwocie ponad 6 mld zł. Jest ona dochodem „Zarządcy Rozliczeń”, czyli podmiotu, którego wydatki nie są zupełnie objęte regułą wydatkową. Zarządca Rozliczeń dostanie z wpływów z tej nowej opłaty kilka miliardów złotych, które wyda na swoje, ustawowe zadania. Równolegle owe kilka miliardów złotych zostało ujęte w „działaniach dyskrecjonalnych” reguły, co powiększyło limit wydatków dla innych podmiotów. De facto te 6 mld zł z nowej opłaty będzie w sektorze finansów publicznych wydane dwa razy. Istne perpetuum mobile. To tak jakby sąsiad dostał podwyżkę, a my na poczet tej podwyżki zwiększylibyśmy trwale swoje wydatki, mimo że dochód przecież jest sąsiada. Ta luka prawna w ostatnim okresie jest kreatywnie używana do omijania reguły wydatkowej na grube miliardy złotych. Poprawka jest prosta, wymaga, aby w regule uwzględniać dochody podmiotów objętych regułą, a nie dochody „sąsiada”.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE! Choć na komisji sugerował aby przesunąć wprowadzenie poprawki na 2023 rok. Ciekawe, co nas czeka w projekcie budżetu na 2022 rok. Chyba coś się szykuje?

Trzecia poprawka dotyczy art. 142 ustawy o finansach publicznych, w którym określona jest zawartość uzasadnienia do ustawy budżetowej. Poprawka zawiera kilka zmian. Ten artykuł jest fundamentem zakresu wiedzy, jaką dysponują parlament i społeczeństwo obywatelskie w kwestii corocznego budżetu państwa.

Poprawki senatorów w kwestii art. 142 zmierzają do zwiększenia przejrzystości i jawności finansów publicznych przez określenie odpowiedniego zakresu informacji dołączanych do uzasadnienia do projektu ustawy budżetowej, w tym planów finansowych podmiotów objętych regułą wydatkową.

Senatorowie postulują między innymi, aby do ustawy budżetowej dołączać plany wszystkich (a nie tylko wybranych) podmiotów objętych regułą wydatkową. Dotyczy to na przykład planu funduszu przeciwdziałania COVID-19, czyli tego „tajemniczego” funduszu, który finansuje „czeki Morawieckiego” rozdawane samorządom według klucza politycznego, co opisała Fundacja Batorego (Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych ‒ reguły podziału). Fundusz ten ma też finansować Polski Ład. To są setki miliardów złotych. Te plany nie są dołączane do ustawy budżetowej. Czas najwyższy to zmienić. Tego wymaga przejrzystość finansów publicznych.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Senatorzy postulują też uzupełnienie zakresu informacji o całym sektorze finansów publicznych według obiektywnej metodologii europejskiej. Rząd w tym zakresie wyrzuca obowiązek prezentowania danych według niepełnej metodologii krajowej, zastępując to wymogiem podawania wyniku finansów według metodologii europejskiej i chwaląc się „przejrzystością”. To tylko pozornie ruch w kierunku większej przejrzystości, bo rząd zostawia sobie dowolność co do zakresu prezentowanych informacji. Przede wszystkim rząd w projekcie chce pozbawić parlament i społeczeństwo obywatelskie informacji o wydatkach i dochodach sektora finansów publicznych. Nowy przepis ma dotyczyć tylko wyniku, czyli jednej liczby. W nowym zapisie w porównaniu do starego znikają słowa „dochodów i wydatków”. Prawdziwa „czarna skrzynka”.

Tu nie może być dowolności i zdania się parlamentu na widzimisię ministra finansów. Zresztą od lat zakres informacyjny w wielu obszarach w uzasadnieniu do ustawy budżetowej jest ograniczany do wymienionych literalnie pozycji.

Stąd w celu zachowania zasady jawności i przejrzystości finansów publicznych konieczne jest zabezpieczenie odpowiedniego zakresu prezentowanych danych dla parlamentu i opinii publicznej. Zresztą sama Komisja Europejska, po wybrykach ze statystyką finansów w Grecji, w swoich wymogach co do statystyk finansów publicznych i odpowiednich regulacjach bardzo szczegółowo definiuje zakres prezentowanych danych. Definiuje wręcz konkretne tablice. Trzeba więc dążyć do podobnych standardów w polskiej ustawie o finansach publicznych. Ponadto zakres informacji o finansach publicznych przedstawiany Komisji Europejskiej i agencjom ratingowym w zakresie finansów publicznych wg metodologii europejskiej (ESA2010) jest dużo szerszy niż proponowany przez rząd nowy wymóg, który w zasadzie sprowadza się do jednej liczby. Minister Kościński mówi, że finanse publiczne są przejrzyste, bo wszystko raportuje Komisji Europejskiej i agencjom ratingowym. To niedopuszczalne, aby Sejm i Senat dostawały ubogą informację, a inne instytucje szerzy zakres.

Senatorowie proponują więc dołączenie wymogu prezentacji wyniku sektora instytucji rządowych i samorządowych wg podsektorów instytucjonalnych, tj. podsektora rządowego, podsektora samorządowego i podsektora funduszy ubezpieczeń społecznych. Cztery liczby zamiast jednej – to chyba jest możliwe? Dodatkowo w przypadku całego sektora instytucji rządowych i samorządowych postuluje się, by omówienie uzupełnić o „dochody i wydatki” (które zniknęły w imię przejrzystości), oraz rozbić je według podstawowych transakcji, czyli ile wydatków na inwestycje, ile na transfery socjalne, ile na wynagrodzenia i wydatki bieżące, ile na odsetki, natomiast po stronie dochodów, ile z podatków pośrednich, ile z dochodowych, a ile ze składek. Kilka podstawowych liczb, które są w posiadaniu resortu, chyba że teraz wynik całego sektora jest z sufitu. Takie rozbicie jest prezentowane na potrzeby Komisji Europejskiej. Polski parlament i opinia publiczna też powinna dostawać w budżecie podstawowe agregaty finansów publicznych w takim rozbiciu.

Ponadto nowy przepis nie zawiera wymogu prezentowania długu według metodologii europejskiej. A to właśnie dług poprzez kreatywne operacje w 1/5 został wypchnięty poza definicję konstytucyjną. Senatorowie wprowadzają więc wymóg prezentacji obu definicji i rozliczenie tej różnicy. Czy to dużo?

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Kolejna zmiana w art. 142 dotyczy rozliczenia różnicy w podejściu krajowym i europejskim. Wszystkie plany szczegółowe, w tym sam wynik budżetu państwa będą prezentowane według metodologii krajowej. Stąd bez odpowiednich informacji nie będzie możliwe powiązanie danych według metodologii krajowej z agregatami według metodologii europejskiej. To tak, jakby składowe, poszczególne plany, były mierzone według jednostek metrycznych, a wynik całego sektora według jednostek imperialnych. W tym przykładzie znamy klucz, jak przejść z mil na kilometry czy z funtów na kilogramy. Ale w przypadku finansów publicznych jest to bardzo trudne. Bez kluczy przeliczeniowych, bez tablic przejścia i jego omówienia obraz finansów jest nieprzejrzysty, jednostkowe plany są nieinterpretowalne w kontekście agregatów sektora instytucji rządowych i samorządowych.

Minister finansów dwa razy do roku w ramach notyfikacji fiskalnej przekazuje Komisji Europejskiej rozliczenie pokazujące przejście z metodologii krajowej do metodologii ESA2010. Takie informacje powinien otrzymywać również polski parlament. Jest to niezbędne do zwiększenia przejrzystości i rozliczalności finansów publicznych. W przeciwnym przypadku wynik sektora finansów publicznych, nawet podawany według metodologii ESA2010, będzie „czarną skrzynką”, którą będzie trudno rozliczyć z planami zawartymi w ustawie budżetowej. Polski Sejm i Senat powinien dostawać, podobnie jak Komisja Europejska, rozliczenie przejścia z metodologii krajowej do metodologii europejskiej. I musi to dotyczyć planu budżetowego. To postulują senatorowie.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Kolejna zmiana w ramach trzeciej poprawki dotyczy zwiększenia przejrzystości reguły wydatkowej. To też jest postulat Towarzystwa Ekonomistów Polskich, o którym wspomniałem wcześniej. W tej poprawce chodzi o to, aby podać krok po kroku, z czego składa się limit wydatkowy, jak od kwoty wydatków dochodzi się do limitu nieprzekraczalnego, a z limitu do wydatków budżetu państwa. Dzisiaj reguła wydatkowa jest również „czarną skrzynką”. Te informacje są oczywiście w Ministerstwie Finansów, to jest tzw. schemat reguły wydatkowej, który też zawsze był na moim biurku. Czas ujawnić te dane. Tego chce polski Senat w imieniu społeczeństwa obywatelskiego.

Co na to minister Patkowski? NEGATYWNIE!

Moim zdaniem zgłoszone przez senatorów poprawki to niezbędne minimum zmian służących przejrzystości finansów. Jako „rzecznik przejrzystych finansów” uważam, że Sejm musi te poprawki przyjąć dla dobra społeczeństwa obywatelskiego. Zmiany te realizują wskazania NIK zawarte w Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2020 roku: „Najwyższa Izba Kontroli wskazuje także na potrzebę zwiększenia przejrzystości finansów publicznych”. Zmiany te realizują też postulaty Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Jednak docelowo potrzebna jest gruntowna reforma jawności, przejrzystości i rozliczalności finansów publicznych. Bo jak wskazuje NIK, „zasadne jest przywrócenie budżetowi państwa odpowiedniej rangi związanej z jego szczególnym charakterem oraz centralną pozycją w systemie finansów publicznych”. To wymaga redefinicji pojęcia „budżet państwa”, gruntownego przebudowania układu i szczegółowości prezentowanych danych, tak aby to SPOŁECZEŃSTWO, a nie agencje ratingowe, czy nawet Komisja Europejska, jak się tłumaczy minister Kościński, były usatysfakcjonowane.

Przejrzystość jest dla NAS. Nie dla agencji i rynków finansowych.

Share

Artykuł Przejrzystość? 6xNIE Patkowskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/przejrzystosc-6xnie-patkowskiego/feed/ 1
Kontrola konstytucyjności obostrzeń covidowych – jak robią to Niemcy? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kontrola-konstytucyjnosci-obostrzen-covidowych-jak-robia-to-niemcy/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kontrola-konstytucyjnosci-obostrzen-covidowych-jak-robia-to-niemcy/#comments Wed, 04 Aug 2021 09:33:29 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6427 W Polsce Trybunał Konstytucyjny w czasie pandemii zasłynął przede wszystkim wyrokiem w sprawie przesłanki embriopatologicznej w tzw. ustawie antyaborcyjnej, czym doprowadził do masowych protestów społecznych. Nie odegrał jednak właściwie żadnej roli w zakresie badania proporcjonalności i legalności wprowadzanych przez rząd obostrzeń. Warto przyjrzeć się, jak kontrola konstytucyjności działała w czasie pandemii u naszych sąsiadów. Niemcy […]

Artykuł Kontrola konstytucyjności obostrzeń covidowych – jak robią to Niemcy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Canva

W Polsce Trybunał Konstytucyjny w czasie pandemii zasłynął przede wszystkim wyrokiem w sprawie przesłanki embriopatologicznej w tzw. ustawie antyaborcyjnej, czym doprowadził do masowych protestów społecznych. Nie odegrał jednak właściwie żadnej roli w zakresie badania proporcjonalności i legalności wprowadzanych przez rząd obostrzeń. Warto przyjrzeć się, jak kontrola konstytucyjności działała w czasie pandemii u naszych sąsiadów.

Niemcy chętnie skarżyli do sądów obostrzenia covidowe. Same sądy administracyjne, zgodnie z szacunkami, rozpatrzyły ponad 10 000 spraw w tym zakresie. Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny nie musiał rozpatrywać aż takiej liczby spraw, jednak według rocznego sprawozdania FTK w 2020 roku przeprowadził ponad 880 postępowań dot. pandemii covid-19 i obostrzeń z nią związanych, w tym zbadał 240 skarg w trybie pilnym (Eilaufträge). Większość z nich została odrzucona z powodów formalnych, zdarzyły się jednak pojedyncze sukcesy obywateli zaskarżających przewidziane przez rządy środki zapobiegawcze.

Sukcesy przed niemieckim Trybunałem: zgromadzenia i zamknięcie kościołów

Dwa razy Federalny Trybunał przyznawał rację organizatorom zgromadzeń i manifestacji. W kwietniu 2020 roku FTK dopuścił skargę organizatorów manifestacji pod hasłem „Wzmacniać zdrowie zamiast osłabiać prawa podstawowe – ochrona przed wirusami, nie przed ludźmi”, która odbyła się w Gießen w Hesji. Pierwotnie sądy administracyjne uznały ją za sprzeczną z rozporządzeniem heskiego rządu w sprawie zwalczania pandemii Covid-19. Podobnie Trybunał postąpił w sprawie zakazanej w Badenii-Wirtembergii demonstracji przeciwników lockdownu i stanu nadzwyczajnego, nakazując sądowi administracyjnemu rewizję wyroku.

Sukces odniosła również organizacja religijna muzułmanów z Dolnej Saksonii, która zaskarżyła zakaz odbywania obrządku religijnego z uwagi na pandemię. W orzeczeniu z kwietnia minionego roku FTK uznał, że całkowity zakaz jest zbyt daleko idącą ingerencją w zagwarantowaną w ustawie zasadniczej wolność religijną i ustawodawca powinien zapewnić ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa poprzez łagodniejsze środki, takie jak wymóg noszenia maski i zachowania odstępu w miejscu kultu.

Kontrowersyjny „hamulec awaryjny”

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych z konstytucyjnego punktu widzenia regulacji zmian wprowadzonych w odpowiedzi na pandemię była kwietniowa nowelizacja ustawy o ochronie przed infekcjami, powszechnie znana jako „federalny/covidowy hamulec awaryjny”, wprowadzający nowe obostrzenia z pominięciem ustawodawstwa krajów związkowych. Swoją nazwę zawdzięcza mechanizmowi, który nowelizacja wprowadzała – przekroczenie w danym okręgu wiejskim lub mieście poziomu 100 nowych zachorowań na 100 000 mieszkańców w przeciągu 7 dni oznaczało ograniczenia w przemieszczeniu się i kontaktach międzyludzkich, w tym zakaz spotkań w prywatnych mieszkaniach oraz godzinę policyjną.

Kontrowersje dotyczą przede wszystkim tego, jak daleka ingerencja w prawa i wolności jednostki została przewidziana w ustawie, jednak nowelizacji sprzeciwiały się również kraje związkowe, których kompetencja do kształtowania polityki pandemicznej została w jej wyniku znacząco ograniczona. Już w pierwszych tygodniach Federalny Trybunał Konstytucyjny wszczął ponad 100 postępowań w związku z nowelizacją (a przede wszystkim godziną policyjną). Póki co Trybunał nie zdecydował się na jednoznaczne zakwestionowanie ustawy, a większość kontrowersyjnych przepisów wciąż czeka na ostateczne rozpatrzenie.

Godzina policyjna na razie dopuszczalna, ale…

5 maja Federalny Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie skargi kilkunastu obywateli dot. przepisów § 28b ust. 1 oraz § 73 ust. 1a pkt. 11c ustawy o ochronie przed infekcjami, w brzmieniu nadanym przez kwietniową nowelizację (czyli tzw. federalny hamulec awaryjny). Przepisy dotyczyły wprowadzenia godziny policyjnej między godz. 22 a 5 rano w okręgach, w których dojdzie do więcej niż 100 zakażeń na 100 000 mieszkańców w przeciągu 7 dni. Skarżący zarzucili przepisom nieproporcjonalną ingerencję w wolności jednostki, co miało naruszyć zasadę proporcjonalności, wynikającą z art. 2 niemieckiej ustawy zasadniczej.

Trybunał nie zgodził się z argumentacją skarżących, dostrzegając w zakazie opuszczenia domu „znaczący instrument” w rękach ustawodawcy, służący zwalczaniu rozprzestrzeniania się pandemii. Wątpliwości konstytucyjne nie były zdaniem FTK nieuzasadnione, jednak wysokie ryzyko zakażenia przy wskazanej w ustawie liczbie zakażeń usprawiedliwia ingerencję w wolność jednostki.

Nie jest to jednak rozstrzygnięcie ostateczne – ponieważ skarga została wniesiona w trybie przyspieszonym, rozstrzyga ona jedynie tę konkretną sytuację, nie zaś sam abstrakcyjny problem. Aby orzec o sprawie definitywnie, potrzebne byłoby pełne postępowanie skargowe. W ostatnim zdaniu Trybunał zostawił jeszcze jedną otwartą furtkę – wyrok nie przesądza o proporcjonalności zastosowania godziny policyjnej i zakazu opuszczania mieszkania dla osób zaszczepionych i ozdrowieńców, co powinno być przedmiotem osobnych postępowań. Niekonstytucyjność obostrzeń dla osób zaszczepionych z kolei już pod koniec kwietnia zaskarżyli posłowie do Bundestagu z ramienia liberalnej FDP.

Państwo prawa w czasach zarazy

Ogólne spojrzenie na sądownictwo konstytucyjne u naszych sąsiadów zza Odry w okresie ostatniego półtora roku daje obraz ostrożnej w orzekaniu, ale sprawnie działającej kontroli konstytucyjności wprowadzanych środków i regulacji. Choć krytyce podlega nadmierny konserwatyzm w korzystaniu ze swoich uprawnień, to nie można powiedzieć, że FTK nie wydaje rozstrzygnięć niekorzystnych dla rządzących ani nie kwestionuje działań pozaprawnych. Z czasem również można się spodziewać twardszego podejścia – zapytany o górne granice ograniczania praw jednostki ze względu na pandemię, prezes Trybunału stwierdził, że „im dłużej będą one obowiązywać, tym surowsze muszą być wymagania względem ich uzasadnienia”.

W przeciwieństwie do swojego polskiego odpowiednika, niemiecki TK aktywnie sprawdza proporcjonalność i zgodność z ustawą zasadniczą ustawodawstwa covidowego oraz cieszy się odpowiednim autorytetem, by tego typu kwestię rozstrzygać. Wpływa to również na jakość legislacji – politycy wiedzą, że przekroczenie kompetencji spotka się z reakcją właściwego organu i oznaczać będzie nieskuteczność regulacji. Porównanie z sąsiadami nie wypada dla Polski korzystnie, ale pokazuje też, jak istotna dla przeciętnego obywatela jest praworządność oraz istnienie niezależnych organów kontroli prawa. Zwłaszcza w czasach, gdy władza wykorzystuje prawo do daleko idącego ingerowania w wolność jednostki.

Share

Artykuł Kontrola konstytucyjności obostrzeń covidowych – jak robią to Niemcy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kontrola-konstytucyjnosci-obostrzen-covidowych-jak-robia-to-niemcy/feed/ 1
Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/#comments Fri, 23 Jul 2021 11:07:58 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6412 Premier podczas objazdu po Polsce chwali się naprawą finansów państwa, i to mimo kryzysu. W Radomsku mówił „(…) naprawa finansów publicznych (…) doprowadziła do tego, że po czerwcu, na półrocze, mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł (…)”. Słowa premiera to ewidentna manipulacja, bo budżet państwa to tylko część finansów publicznych. Wszyscy ekonomiści zgodnie […]

Artykuł Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Premier podczas objazdu po Polsce chwali się naprawą finansów państwa, i to mimo kryzysu. W Radomsku mówił „(…) naprawa finansów publicznych (…) doprowadziła do tego, że po czerwcu, na półrocze, mamy nadwyżkę w budżecie przekraczającą 25 mld zł (…)”.

Słowa premiera to ewidentna manipulacja, bo budżet państwa to tylko część finansów publicznych.

Wszyscy ekonomiści zgodnie podkreślają „saldo budżetu państwa stało się bezużytecznym wskaźnikiem kondycji finansów publicznych”. Co znamienne tak stanowczą ocenę potwierdza również główny ekonomista z rządowego think-tanku, tj. Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Również Najwyższa Izba Kontroli (NIK), wypełniająca w Polsce pewne funkcje Rady Fiskalnej stanowczo wskazuje, że „ (…) można wykazać w budżecie państwa dowolny wynik, przez co plan ten przestaje mieć istotne znaczenie dla oceny sytuacji finansowej państwa (…)”. I rządzący skrzętnie to wykorzystują.

Dlaczego to bezużyteczny wskaźnik? Bo to, co dziś nazywa się powszechnie „budżetem państwa” (BP), jest tak naprawdę „budżetem centralnym” (BC), a w zasadzie „budżetem ministerstw centralnych”. To średnio jedynie 1/3 wydatków skonsolidowanych całego sektora finansów publicznych.

Wykres 1: Sektor finansów publicznych – uproszczony schemat

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych Ministerstwa Finansów

„Budżet państwa” wymaga dekomunizacji, wymaga zdefiniowania na nowo

Mylnie stosowane pojęcie „budżetu państwa” wywodzi się wprost z PRL! Jak ówczesna „Rada Państwa”. I, jak widać, to pierwsze do dziś ma się świetnie. Przeciętny obywatel nie zna znaczenia i zakresu pojęcia „budżet państwa”. Jestem przekonany, że dla większości Polaków jest to po prostu całość finansów naszego państwa. Tymczasem tak nie jest.

Oprócz „budżetu państwa” funkcjonują dziś bowiem samorządy lokalne z własnymi, lecz publicznymi pieniędzmi, ale te na dzisiaj są niezależne i nie są pod kontrolą rządu. Na szczęście. Zostawmy samorządy na boku. Na finanse państwa składa się też wiele pozabudżetowych funduszy, agencji, instytutów, fundacji, które są zarządzane centralnie, bezpośrednio lub pośrednio przez rząd. Takich podmiotów pod kontrolą rządu jest już przeszło setka. To poprzez te fundusze realizowane są miliardowe wydatki, w tym spora część obietnic wyborczych PIS, jak również transferowane są z wątpliwym uzasadnieniem środki do „krewnych i znajomych królika”. Na przykład Fundusz Solidarnościowy wypłaca 13-tki i 14-tki, Fundusz Sprawiedliwości ministra Ziobry finansuje fundacje ojca Rydzyka, Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych finansuje czeki wyborcze Morawieckiego dla wybranych według klucza politycznego samorządów. A prawie cała pomoc w czasie kryzysu była realizowana poza budżetem i poza kontrolą parlamentu przez fundusze w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) i Polski Funduszu Rozwoju (PFR). Co wytknął w swoim raporcie również NIK. Od 2016 utworzono dodatkowo 35 nowych jednostek, a w Polskim Ładzie zapowiedziano kilkanaście kolejnych. Nie produkujemy samochodów elektrycznych ale „przemysł produkcji funduszy” rośnie na potęgę. To taki nowy ład w finansach publicznych.

Manipulacja językowa w celach propagandowych

Manipulacja polega właśnie na tym, że premier zestawia „naprawę finansów publicznych” z „budżetem państwa”. Mówiąc o nadwyżce chce sprawić wrażenie, że całe finanse publiczne mają się dobrze. O tej manipulacji pisałem już kilkanaście miesięcy temu przy okazji rzekomego „zrównoważonego budżetu”, porównując wynik „budżetu państwa” do wyniku meczu po pierwszych 20 minutach, w felietonie (Jaki jest stan finansów publicznych, Rzeczpospolita 04.03.2020 r.). Mimo, że mecz się skończył, rząd prowadzi wiecową dyskusję o wyniku do przerwy, nie mówiąc jaki jest wynik końcowy. Fani sportu od razu by się zorientowali. Ale jeżeli chodzi o finanse już nie. I o to tu chodzi. A to właśnie „ośmiornica funduszowa” generuje deficyt finansów publicznych wielokrotnie większy niż nadwyżka rzekomego „budżetu państwa”. O tym obecnie już premier nie wspomina.

Prawdziwy wynik finansów państwa (wynik meczu) za pierwsze półrocze dowiemy się od europejskiego urzędu statystycznego EUROSTAT dopiero pod koniec października. Do tego czasu rząd może manipulować obrazem finansów publicznych za ten okres. Całe szczęście Komisja Europejska nakazała wszystkim krajom UE wyliczanie statystyk budżetowych według własnej, jednolitej metodologii, która jest odporna na „specyficzne” i „kreatywne” rozwiązania stosowane w poszczególnych krajach. Ale problem manipulacji nie znika, bo jednak w Polsce, w budżecie, w dyskusji parlamentarnej, w debacie publicznej te mierniki nie są stosowane, są co najwyżej „erratą” do budżetu, do tego publikowane są z dużym opóźnieniem i dużą ogólnością. Manipulacja przekazem na krajowym podwórku ma się i będzie się miała dobrze dopóki na nowo nie zdefiniujemy prawidłowo pojęcie „budżet państwa”.

Oprócz tego nadużycia semantycznego jest i drugi problem. Decydenci polityki fiskalnej mogą elastycznie sterować przepływami pomiędzy „budżetem państwa”, a pozostałymi jednostkami sektora finansów publicznych. A co istotne różnica między wynikiem sektora finansów publicznych, a wynikiem „budżetu państwa” urosła do niebotycznych rozmiarów.

Można więc powiedzieć, że dziś w lewej kieszeni mamy ogromny deficyt, a w prawej – nadwyżkę. Możemy dowolnie przekładać z kieszeni do kieszeni, lecz nie zmienia to faktu, że łącznie mamy deficyt.

Spadło, czyli wzrosło … jak jednym ruchem ręki przerzucić dziesiątki mld zł z jednej kieszeni do drugiej …

Przy rozluźnionych zasadach finansów publicznych, przy ogromnej liczbie funduszy, premier z Ministrem Finansów mogą w bardzo łatwy sposób przerzucać miliardy z jednego funduszu do drugiego, z budżetu i do budżetu, a nawet między latami korzystając z wydatków niewygasających czy zasilając fundusze akonto przyszłych zadań. Kompletna wolna amerykanka bez żadnych zasad. Raj wydatkowy z karuzelą funduszy w jednym, jak mafie vatowskie.

Kreatywność i dowolne kształtowanie „budżetu państwa” można łatwo pokazać na przykładzie budżetu na ten rok. 28 stycznia 2021 r. prezydent podpisał ustawę budżetową, w której rząd założył deficyt „budżetu państwa” na kwotę 82,3 mld zł na 2021 r. Oczywiście jest to fragment finansów publicznych bo deficyt całego sektora finansów publicznych (według metodologii UE) zaplanowano na poziomie ok. 6 proc. PKB, tj. 141 mld zł. To oznacza, że poza budżetem państwa deficyt wyniósł 52 mld zł.

Ale już pod koniec marca rząd wysłał do Brukseli pakiet prognoz fiskalnych, nazywany notyfikacją fiskalną. Nie wszyscy pewnie to zauważyli. Bo te dane nie jest tak łatwo znaleźć, trzeba wiedzieć co i czego szukać, ale jeszcze trudniej te dane zrozumieć. Bo tam nie ma wprost pozycji „budżet państwa”. Z tych danych wynika, że w krótkim czasie po przygotowaniu budżetu, rząd wiedział już, że deficyt „budżetu państwa” będzie mniejszy. Z dokumentów przesłanych do Komisji Europejskiej można wyliczyć, że już w marcu Minister Finansów oczekiwał na ten rok deficytu „budżetu państwa” na poziomie ok. 47 mld zł (sic!), czyli o 35 mld zł mniej niż to co podpisał prezydent. Najprawdopodobniej są to lepsze dochody, bo lepszy był punkt startowy w 2020 r. i wyższa będzie inflacja, która dokłada miliardy podatku inflacyjnego do budżetu.

Ale czy to oznacza lepszą sytuację prawdziwych, pełnych finansów państwa na ten rok. Nie! Wręcz przeciwnie rząd jeszcze dołożył wydatków bez pokrycia, poza „budżetem państwa”, poza kontrolą parlamentu. Bo cały deficyt finansów publicznych zaraportowany do Komisji Europejskiej ma wynieść ponad 170 mld zł, czyli o 29 mld zł więcej niż zakładano w budżecie. Czyli raj wydatkowy Morawieckiego puchnie o ponad 60 mld zł w kilkanaście tygodni od podpisania budżetu, ale to poza budżetem państwa, poza kontrolą parlamentu. A rok się jeszcze nie skończył.

To pokazuje jak przekładając z jednej kieszeni do drugiej łatwo pokazać o 40% niższy deficyt „budżetu państwa” podczas gdy łączny deficyt wzrośnie.

Czyżby wielka zaplanowana mistyfikacja sytuacji „budżetu państwa”?

Ale jest drugie dno tych operacji. Powstaje wątpliwość czy rząd od samego początku nie planował pokazać parlamentowi i społeczeństwu dużego deficytu budżetu państwa w ustawie budżetowej na 2021 r., wiedząc, że wykonanie i tak będzie lepsze. Świadczy o tym fakt, że w krótkim okresie od uchwalenia budżetu rząd pokazał Komisji Europejskiej wynik lepszy o prawie 35 mld zł.

Powstaje pytanie czy od samego początku celem nie była mistyfikacja, polegająca na pokazywaniu lepszej realizacji budżetu państwa w ciągu bieżącego roku. To tak jak z promocjami, dopisujemy wyższą cenę, przekreślamy i sprawiamy wrażenie, że jest taniej. Sprytne.

Mistyfikacji służyły też operacje finansowe w „budżecie państwa” pod koniec ubiegłego roku, kiedy rząd w ciągu miesiąca zwiększył deficyt o dziesiątki miliardów złotych. Jednak nie były to rzeczywiste wydatki, a zasilenia różnego rodzaju funduszy „akonto” wydatków bieżącego roku. Takim przykładem jest fundusz ubezpieczeń społecznych w ZUS, który w ub.r. dostał dodatkowe zasilenie i w tym praktycznie nie dostaje jak na razie dotacji. Do maja „budżet państwa” przelał do ZUS ok. 6 mld zł dotacji, podczas gdy standardowo jest to ok. 18 mld zł. Czyli już mamy sztuczną oszczędność na ok. 12 mld zł. Bo ZUS korzysta z „górki” środków z ubiegłego roku. Do tego mamy niespodziewaną wpłatę zysku NBP na kilka mld zł, a to nie jest trwały dochód i nie jest ujmowany w statystykach europejskich. Ale największe deficyty są w funduszach pozabudżetowych, w BGK może to być nawet ponad 30 mld zł, w NFZ i FRD to może być kolejne 12 mld zł. Łącznie w I półroczu nie ma mowy o żadnej nadwyżce, mamy najprawdopodobniej kilkadziesiąt mld zł deficytu. Tego niestety nie da się dokładnie wyliczyć bo szczegółowe dane ma w swoim posiadaniu Minister Finansów.

Wykres 1: Niższy deficyt budżetu państwa, wyższy deficyt całego sektora.

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie danych MF i EDP (ECFIN)

W tym roku co miesiąc będziemy mieli festiwal propagandowych zachwytów nad wynikiem „budżetu państwa”. Po pierwsze to nic nieznaczący miernik stanu finansów państwa, bo zadłużanie i deficyt są generowane w funduszach pozabudżetowych, w rajach wydatkowych Morawieckiego. A po drugie trzeba mieć na uwadze, że najprawdopodobniej jest to zaplanowana mistyfikacja, scenariusze są już rozpisane na role, przedstawienie trwa.

Mam nadzieję, że dzięki tej analizie mniej społeczeństwa na to się nabierze. Jednak to pokazuje, jak konieczna jest kompleksowa reforma przejrzystości, jawności, czytelności finansów publicznych. Ale nie dla agencji, nie dla rynków finansowych, nie dla Komisji Europejskiej, ale na potrzeby społeczeństwa obywatelskiego, na potrzeby parlamentu.

Share

Artykuł Manipulacja czy mistyfikacja budżetowa Morawieckiego? Wychodzi na to, że to i to pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/manipulacja-czy-mistyfikacja-budzetowa-morawieckiego-wychodzi-na-to-ze-to-i-to/feed/ 1
Prawda o polskiej transformacji [w odpowiedzi prof. G. Kołodce] https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawda-o-polskiej-transformacji-w-odpowiedzi-prof-g-kolodce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawda-o-polskiej-transformacji-w-odpowiedzi-prof-g-kolodce/#comments Fri, 16 Jul 2021 09:46:38 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6404 Co jakiś czas prof. Grzegorz Kołodko powraca z kolejnym artykułem o szkodliwości reform przeprowadzonych w początkowym okresie transformacji i ratunkowym charakterze jego własnej „Strategii dla Polski”. Koronnym dowodem mają być wskaźniki wzrostu: o ile w dwóch pierwszych latach PKB mocno spadł, a w dwóch kolejnych ślamazarnie rósł, o tyle w kolejnym czteroleciu – gdy wicepremierem i ministrem finansów był […]

Artykuł Prawda o polskiej transformacji [w odpowiedzi prof. G. Kołodce] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Żródło: Canva

Żródło: Canva

Co jakiś czas prof. Grzegorz Kołodko powraca z kolejnym artykułem o szkodliwości reform przeprowadzonych w początkowym okresie transformacji i ratunkowym charakterze jego własnej „Strategii dla Polski”. Koronnym dowodem mają być wskaźniki wzrostu: o ile w dwóch pierwszych latach PKB mocno spadł, a w dwóch kolejnych ślamazarnie rósł, o tyle w kolejnym czteroleciu – gdy wicepremierem i ministrem finansów był prof. Kołodko – polska gospodarka rosła bardzo szybko. Takie jest też przesłanie artykułu opublikowanego niedawno w „Tygodniku Przegląd”: „Gdyby nie polityczny i programowy zwrot po 1993 r., potoczyłaby się ona [polska transformacja] zdecydowanie mniej korzystnie, niż nam się to udało. To wtedy, w latach 19941997, PKB na mieszkańca wzrósł aż o 28%. 

Prof. Kołodko w swoich wywodach unika przy tym jakichkolwiek porównań międzynarodowych. Nie wspomina słowem o tym, że tzw. transformacyjna recesja (wynikająca z ujawnienia błędów gospodarki socjalistycznej) wystąpiła we wszystkich krajach upadającego wówczas bloku wschodniego. W Polsce jednak ta recesja była relatywnie płytka i krótkotrwała. Pisałem o tym już jakiś czas temu w odpowiedzi Witoldowi Modzelewskiemu: 

To prawda, że na początku lat 90. wystąpiła tzw. transformacyjna recesja. Jednak trudno obwiniać o to wprowadzone w Polsce reformy rynkowe, bo zjawisko to pojawiło się we wszystkich krajach bloku socjalistycznego i wynikało z ujawnienia błędów gospodarki centralnie planowanej. Co wymaga szczególnego podkreślenia, dzięki wczesnym (pierwszy kraj posocjalistyczny, który wprowadził w życie kompleksowy plan przemian gospodarczych) i radykalnym, a zarazem nieodwróconym w późniejszym okresie (tą samą drogą poszły następnie Czechy, Słowacja i kraje bałtyckie) reformom Polska była w 1992 roku pierwszym krajem byłego bloku wschodniego, który wszedł na ścieżkę wzrostu gospodarczego, i pierwszym (wraz z Czechami i Słowacją) krajem, który osiągnął poziom PKB na mieszkańca z 1989 roku. I co najważniejsze, Polska od 1989 roku do tej pory zanotowała najwyższy wzrost gospodarczy spośród wszystkich jedenastu krajów posocjalistycznych, które weszły później do Unii Europejskiej. Zaznaczyć warto, że upadek socjalizmu odbił się też na gospodarce Finlandii, która pozostawała wcześniej w istotnych relacjach handlowych ze Związkiem Sowieckim. Finlandia z recesji wyszła dopiero w 1994 roku (dwa lata po Polsce). 

Porównania międzynarodowe pozwalają przynajmniej wstępnie wskazać, czy za sukcesem albo porażką jakiegoś kraju stoi prowadzona przezeń polityka, czy odpowiada za nie koniunktura międzynarodowa albo czynniki regionalne. Jeśli chodzi o dekadę lat 90., okres upadku socjalizmu i dążenia części krajów byłego bloku wschodniego do integracji z Zachodem, naturalnym wyborem do porównań są inne kraje, które obrały podobną jak Polska drogę: wprowadzania instytucji rynkowych i przygotowań do akcesji do Unii Europejskiej: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Węgry. 

Jak widać na powyższym wykresie, poza 1990 rokiem polska gospodarka osiągała lepsze wyniki od reszty regionu. Wczesne reformy w Polsce przesunęły największą falę spadkową na pierwszy rok, pozwalając przy tym na szybsze niż gdziekolwiek indziej ożywienie (w 1992 roku w Polsce gospodarka wzrosła o 2,2%, podczas gdy średnia dla pozostałych krajów CEE-11 wyniosła -10,7%). W czasie gdy prof. Kołodko szefował resortowi finansów, koniunktura gospodarcza zawitała już do większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Interesujący jest też wykres ukazujący różnicę między Polską a średnią dla pozostałych krajów regionu w kolejnych latach. 

Na tle innych krajów Polska najszybciej rozwijała się w latach 1991–1993. W czasie „Strategii dla Polski” wskaźniki wzrostu na tle regionu już tak imponujące nie są. Porównajmy też łączne zmiany PKB na mieszkańca w odpowiednich okresach: w latach 1990–1993, tj. w czasie, który prof. Kołodko określa jako „szok bez terapii”, polska gospodarka skurczyła się o 11,8%, a reszta regionu o 27,2%; w czasie „Strategii dla Polski” polska gospodarka wzrosła o 26,7%, a reszta regionu o 15,7%. Zatem w pierwszym okresie wynik Polski był lepszy o 15,3 p.p., a w drugim o 11 p.p. Trudno więc, jeśli weźmie się pod uwagę badania porównawcze, mówić o „szoku bez terapii” ani o wielkiej poprawie w czteroleciu „Strategii dla Polski”. 

W jednym jednak trzeba się z prof. Kołodką zgodzić. Na koniec swojego artykułu napisał on: „Można coraz bardziej błąkać się w gąszczu błędów, można dalej brnąć w kłamstwa, ale tym bardziej nie znajdzie się prawdy”. Ale żeby odkryć prawdę na temat polskiej transformacji, nie można abstrahować od czynników niezależnych od prowadzonej polityki. 

Share

Artykuł Prawda o polskiej transformacji [w odpowiedzi prof. G. Kołodce] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawda-o-polskiej-transformacji-w-odpowiedzi-prof-g-kolodce/feed/ 1
Inflacja a ubytki na metrażu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/inflacja-a-ubytki-na-metrazu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/inflacja-a-ubytki-na-metrazu/#comments Tue, 13 Jul 2021 11:18:26 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6395 W niedawnym komunikacie FOR opisaliśmy wpływ podwyższonej inflacji, obecnej w Polsce od drugiej połowy 2019 roku, czyli jeszcze na długo przed wybuchem pandemii Covid-19, która stała się dla banków centralnych na całym świecie pretekstem do rozpoczęcia albo zwiększenia luzowania polityki pieniężnej. Wskazaliśmy na negatywne skutki dla budżetów i oszczędności Polaków, zwłaszcza tych biedniejszych, którzy mają […]

Artykuł Inflacja a ubytki na metrażu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: CanvaW niedawnym komunikacie FOR opisaliśmy wpływ podwyższonej inflacji, obecnej w Polsce od drugiej połowy 2019 roku, czyli jeszcze na długo przed wybuchem pandemii Covid-19, która stała się dla banków centralnych na całym świecie pretekstem do rozpoczęcia albo zwiększenia luzowania polityki pieniężnej. Wskazaliśmy na negatywne skutki dla budżetów i oszczędności Polaków, zwłaszcza tych biedniejszych, którzy mają mniejsze możliwości, by się przed inflacją chronić. Teraz przyjrzymy się sytuacji na rynku nieruchomości, który jest szczególnie wrażliwy na politykę utrzymywania zaniżonych stóp procentowych przez NBP, ponieważ większość mieszkań kupuje się z wykorzystaniem długoterminowego kredytowania.

Po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości w 2007 roku ceny mieszkań przez długi czas spadały, osiągając minimum na przełomie 2013 i 2014 roku. Później, do połowy 2017 roku, ceny mieszkań powoli rosły. Jednak od 2018 roku wzrost cen mieszkań bardzo przyspieszył, dochodząc w niektórych kwartałach do niemal 9% rok do roku w skali kraju (a w niektórych miastach osiągając poziomy dwucyfrowe).

Ponieważ przez cały ten okres, również w czasie globalnego kryzysu finansowego, nominalne wynagrodzenia w Polsce rosły, rosła też siła nabywcza płac w przeliczeniu na metr kwadratowy mieszkania. Zespół analityków Pekao SA przedstawił to niedawno na wykresie – do 2013 roku (w okresie rosnących płac i spadających cen mieszkań) siła nabywcza na rynku nieruchomości rosła bardzo szybko, później, gdy ceny mieszkań zaczęły odbijać, jej wzrost spowolnił, a od 2018 roku, kiedy wzrost cen mieszkań gwałtownie przyspieszył, siła nabywcza zaczęła spadać.

Źródło: https://twitter.com/Pekao_Analizy

Ale mieszkania większość ludzi kupuje za środki nie z bieżącego wynagrodzenia, lecz z kredytu. Żeby jednak wziąć kredyt trzeba mieć oczywiście odpowiednie dochody, żeby obsługiwać raty, ale też trzeba mieć wkład własny. Odłożona już część wkładu własnego rośnie nie w tempie, w jakim rosną wynagrodzenia, lecz odpowiednio do oprocentowania lokat, które z kolei zależy od stóp procentowych ustalanych przez bank centralny.

Przeprowadźmy pewną symulację. Załóżmy, że pod koniec 2015 roku gospodarstwo domowe podejmuje decyzję o tym, by odłożyć pieniądze na wkład własny potrzebny do zakupu mieszkania o powierzchni 60 m2. Ponieważ jego członkowie nie chcą płacić za ubezpieczenie niskiego wkładu, postanawiają, że chcą odłożyć dokładnie 20% ceny nowego mieszkania. W Warszawie musiałoby w czwartym kwartale 2015 roku mieć przeciętnie 89,5 tys. zł, w sześciu największych poza stolicą miastach (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław) – 70,6 tys. zł, a w dziesięciu pozostałych, dla których NBP zbiera dane (Białystok, Bydgoszcz, Katowice, Kielce, Lublin, Olsztyn, Opole, Rzeszów, Szczecin, Zielona Góra) – 56,5 tys. zł. To, jak duże mieszkanie, mogłoby owe gospodarstwo za tę kwotę kupić w kolejnych kwartałach pokazuje poniższy wykres.

Gdyby nasze gospodarstwo domowe odłożyło taką kwotę w rok, mogłoby nabyć mieszkanie o powierzchni nieco ponad 58 m2, w dwa lata – niecałe 57 m2, w trzy lata – 51,5 m2, a w cztery lata – 47 m2. Natomiast obecnie, po ponad pięciu latach odkładania pieniędzy na wkład własny, analizowane gospodarstwo mogłoby sobie pozwolić na zakup mieszkania o powierzchni nieco ponad 42 m2, czyli o prawie 18 m2 (30%) mniejszego niż pod koniec 2015 roku. Innymi słowy, zamiast kupić w miarę przestronne trzy pokoje zmuszone byłoby zadowolić się relatywnie ciasnymi dwoma pokojami.

Takie są konsekwencje błędnej polityki gospodarczej rządu i polityki monetarnej NBP, prowadzącej do gwałtownego wzrostu cen nieruchomości. Wskazanego tutaj ubytku realnej wartości już odłożonych oszczędności, wzrost płac nie kompensuje. Rząd co prawda obiecuje gwarancje wkładu własnego dla osób bez oszczędności, jednak taka polityka – dając bodziec do dalszego wzrostu cen – jeszcze bardziej zuboży tych, co jakieś oszczędności już posiadają.

Share

Artykuł Inflacja a ubytki na metrażu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/inflacja-a-ubytki-na-metrazu/feed/ 1