Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
usa – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Patologiczne konfiskaty majątków w USA https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/patologiczne-konfiskaty-majatkow-w-usa/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/patologiczne-konfiskaty-majatkow-w-usa/#respond Wed, 02 Sep 2020 14:02:11 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6358 Podczas gdy w Polsce dyskutuje się nad propozycją wprowadzenia tzw. konfiskaty prewencyjnej, w związku z propozycjami Ministerstwa Sprawiedliwości, są na świecie kraje, które wykorzystują różne formy konfiskat. Jednym z najgłośniejszych przypadków jest amerykańska instytucja przepadku cywilnego, która w ostatnich dekadach wzbudziła sporo kontrowersji. Krótka historia przepadku cywilnego Przepadek cywilny (z ang. civil forfeiture) to instytucja, […]

Artykuł Patologiczne konfiskaty majątków w USA pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Pixabay

Źródło: Pixabay

Podczas gdy w Polsce dyskutuje się nad propozycją wprowadzenia tzw. konfiskaty prewencyjnej, w związku z propozycjami Ministerstwa Sprawiedliwości, są na świecie kraje, które wykorzystują różne formy konfiskat. Jednym z najgłośniejszych przypadków jest amerykańska instytucja przepadku cywilnego, która w ostatnich dekadach wzbudziła sporo kontrowersji.

Krótka historia przepadku cywilnego

Przepadek cywilny (z ang. civil forfeiture) to instytucja, która umożliwia organom państwowym zajęcie mienia co do którego istnieje podejrzenie, iż mogłoby pochodzić z przestępstwa. W przeciwieństwie do przepadku kryminalnego (criminal forfeiture) konfiskata nie wymaga oskarżenia o popełnienie przestępstwa i ma charakter prewencyjny. Procedura składa się z dwóch etapów: konfiskaty (seizure) oraz samego przepadku (forfeiture), który następuje po wszczęciu przez prokuratora powództwa cywilnego.

Przepadek cywilny ma długą historię i w amerykańskim prawie wziął się jeszcze z XVII-wiecznych praw brytyjskich. Jednak przyczyn obecnej popularności tej instytucji (w 2014 roku w ramach przepadku cywilnego przejęto mienie o łącznej wartości ponad 5 mld dolarów – Institute for Justice, Policing for Profit 2nd edition) należy szukać w latach 80-tych, kiedy to utworzono Fundusz dot. Przepadku (z ang. Department of Justice’s Assets Forfeiture Fund) w ramach federalnego Departamentu Sprawiedliwości oraz jego stanowe odpowiedniki. Wraz z możliwością uzyskiwania materialnych korzyści z przepadku przez instytucje rządowe, jego wykorzystanie zaczęło bardzo gwałtownie rosnąć: w 2006 roku łączna wartość zabranego mienia pierwszy raz przekroczyła miliard dolarów, w 2010 dwa miliardy (Institute for Justice, Policing for Profit 2nd edition).

Przepadek cywilny i nadużycia

Główny prawnik miasta Las Cruces (Nowy Meksyk) określił kiedyś instytucję przepadku cywilnego mianem “kopalni złota”, w ramach której można zajmować domy bez żadnego udziału sądów. Faktycznie, wiele amerykańskich instytucji w ten sposób podchodzi do uprawnień w ramach przepadku. Liczne skandale z udziałem policji, która zupełnie niewinnych ludzi pozbawiała pieniędzy, samochodów, czy domów, opisywane były w mediach takich jak The Atlantic, czy Washington Post, a nawet programach rozrywkowych.

Instytucja przepadku cywilnego wykorzystywana jest znacznie częściej, niż jej kryminalny odpowiednik – w latach 1997-2013 aż 87% przepadków przeprowadzono właśnie w ramach procedury cywilnej.

Organizacje obywatelskie a przepadek cywilny

Przepadek cywilny jest bardzo krytykowany przez instytucje społeczeństwa obywatelskiego w USA. Organizacje zajmujące się prawami obywatelskimi wskazują na  patologie związane z tą procedurą oraz jej sprzeczność z konstytucyjną zasadą domniemania niewinności.

Szczególną rolę w uświadamianiu opinii publicznej na temat problemów z procedurą odegrał wolnościowy Institute for Justice. IJ przygotował dwie edycje raportu “Policing for Profit” opisującego patologie związane z wykorzystywaniem procedury przez instytucje państwa. Opracowano także w IJ mapę stanów, którym przyznawano szkolne oceny od A do F w zależności od natężenia zjawiska (najgorzej ocenianym stanem obecnie jest Massachusetts, które posiada ocenę F, źle oceniane są również przepisy federalne, którym przyznano ocenę D-) . IJ przeprowadził również kampanię “End Civil Forfeiture” w ramach której w niektórych stanach udało się zreformować przepisy dot. przepadku, eliminując część złych bodźców.

Na patologie związane z funkcjonowaniem przepadku cywilnego zwracają uwagę też takie organizacje jak American Civil Liberties Union czy Mackinac Center.

Co dalej z przepadkiem cywilnym?

W 2019 roku w Sądzie Najwyższym doszło do rozstrzygnięcia głośnej sprawy Timbs vs. Indiana, w której SN orzekł, iż stosowanie klauzuli nadmiernych kar zawartej w 8 poprawce do Konstytucji USA leży w kompetencjach poszczególnych stanów. Sama sprawa została odesłana do stanowego Sądu Najwyższego, który wprowadził znaczące zmiany w stanowym prawie dot. przepadku mające na celu doprowadzenie do jego proporcjonalności.

W związku z wyrokiem Sądu Najwyższego i rosnącą świadomością obywatelską w temacie, w najbliższym czasie należy się spodziewać większej ilości spraw w stanowych sądach, które być może doprowadzą do ograniczenia lub częściowego zawieszenia złych przepisów.

Share

Artykuł Patologiczne konfiskaty majątków w USA pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/patologiczne-konfiskaty-majatkow-w-usa/feed/ 0
Jak wynagradzani są politycy? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-wynagradzani-sa-politycy/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-wynagradzani-sa-politycy/#respond Thu, 20 Aug 2020 09:59:51 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6353 Dyskusja na temat wynagrodzeń parlamentarzystów i członków rządu wybucha w Polsce co kilka lat, przy okazji kolejnych propozycji zmian ich wysokości. Zazwyczaj skupia się na samych kwotach jakie politycy mieliby zarabiać. Mało kto jednak porusza temat otoczenia regulacyjnego wynagrodzeń oraz możliwości powiązania ich z obiektywnymi czynnikami. W niniejszym artykule postaram się pokazać różne modele wynagradzania […]

Artykuł Jak wynagradzani są politycy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Dyskusja na temat wynagrodzeń parlamentarzystów i członków rządu wybucha w Polsce co kilka lat, przy okazji kolejnych propozycji zmian ich wysokości. Zazwyczaj skupia się na samych kwotach jakie politycy mieliby zarabiać. Mało kto jednak porusza temat otoczenia regulacyjnego wynagrodzeń oraz możliwości powiązania ich z obiektywnymi czynnikami. W niniejszym artykule postaram się pokazać różne modele wynagradzania osób sprawujących najwyższe funkcje państwowe, ich ograniczenia oraz powiązania. Bardziej pogłębione analizy powinny towarzyszyć zmianom ustawowym w tym zakresie i stanowić istotny element uzasadnienia ustawy czy oceny skutków regulacji.

Stany Zjednoczone: Podwyżka dopiero po wyborach

Diety członkom Senatu oraz Izby Reprezentantów należą się na mocy Art. 1 §6 Konstytucji USA, który gwarantuje, iż będą one określone ustawą i wypłacane ze Skarbu Państwa Stanów Zjednoczonych. W praktyce oznacza to, że parlamentarzyści sami mogą uchwalić wysokość swoich diet. Wynagrodzenia polityków stanowiły temat dyskusji jeszcze wśród Ojców Założycieli USA; sprzeciwiał im się chociażby Benjamin Franklin. Jedną z propozycji poprawek do Konstytucji USA autorstwa Jamesa Madisona była poprawka zabraniająca wejścia w życie podwyżek dla Senatorów i Reprezentantów przed upływem kadencji. Kongres poprawkę przyjął, jednak zgodnie z amerykańską Konstytucją jej ratyfikacja wymagała również zgody ¾ stanów. Na tę poprawka, która ostatecznie uzyskała numer dwudziesty siódmy czekano… 202 lata. Temat ograniczenia władzy członków Kongresu w zakresie przyznawania podwyżek samym sobie powrócił dopiero w latach 80-tych XX wieku na fali społecznego niezadowolenia z przywilejów Kongresmenów, a ostatni wymagany do osiągnięcia większości przewidzianej w Konstytucji stan przyjął poprawkę w 1992 roku.

Australia i Wielka Brytania: płace ustalane przez odrębne instytucje

W Wielkiej Brytanii od lat 70 ustalaniem wynagrodzeń parlamentarzystów zajmuje się osobna instytucja, podając ich wysokość na początku każdego roku. Początkowo było to Senior Salaries Review Body (SSRB), od 2010 roku jej miejsce zajęła Independent Parliamentary Standards Authority, powołana na mocy uchwalonego rok wcześniej Parliamentary Standards Act w wyniku skandalu, który wybuchł wokół korzyści majątkowych osiąganych przez parlamentarzystów.

Podobny mechanizm funkcjonuje w Australii. W 1973 roku powołano tam Trybunał Wynagrodzeniowy (Renumeration Tribunal), który co roku ustala pensje. Od roku 2011 ustala on zarówno podstawową kwotę wynagrodzenia, jak i dodatki do pensji oraz uprawnienia w zakresie pobierania pieniędzy za pracę w Parlamencie.

Różne modele krajów niemieckojęzycznych

W Niemczech wysokość diet posłów do Bundestagu ustala sam Bundestag na wniosek jego przewodniczącego. Na początku obecnej kadencji głosami CDU, FDP i SPD wprowadzono przepisy o ich automatycznym dopasowaniu do indeksu płac nominalnych publikowanego co roku przez niemiecki Federalny Urząd Statystyczny. Tymczasowo jednak mechanizm został zniesiony ze względu na kryzys spowodowany koronawirusem.

W Austrii wynagrodzenia rządu, prezydenta i parlamentarzystów ustalone są w ustawie o dietach (Bezügegesetz) i powiązane z ogólnym systemem wynagradzania urzędników służby cywilnej. W jego ramach urzędnik przyporządkowany jest do określonej klasy służbowej (Dienstklasse) w ramach której funkcjonują różne poziomy wynagrodzeń (Gehaltsstufe). Wynagrodzenie Prezydenta ustala się jako 400 x 100% wypłaty dla 9 klasy oraz 6 poziomu wynagrodzeń (najwyższa możliwa). Kanclerz, wicekanclerz i ministrowie otrzymując 200 x 100%. Parlamentarzyści z kolei co dwa lata przemieszczają się o kolejny poziom wynagrodzenia w ramach klasy IX.

Zupełnie inaczej do kwestii wynagradzania polityków podchodzą Szwajcarzy. Deputowani do Rady Narodowej (która w większości nie składa się z zawodowych polityków) nie otrzymują miesięcznych wynagrodzeń, a jedynie dzienne diety za dni, w których uczestniczą w obradach Rady oraz roczną wypłatę w wysokości 26 tys. franków z tytułu rekompensaty za przygotowania do obrad parlamentu.

Rząd jak korporacja: model singapurski

Azjatyckie państwo-miasto posiada najlepiej wynagradzany rząd na świecie. Premier Singapuru zarabia ponad 2 mln dolarów rocznie, a cały system wynagrodzeń polityków opiera się na założeniu, w myśl którego płace rządowe muszą być przynajmniej częściowo konkurencyjne wobec sektora prywatnego, by przyciągnąć wysokiej klasy ekspertów. Wynagrodzenia singapurskich polityków przypominają jednak bardziej model funkcjonowania dużej korporacji, niż diet parlamentarnych.

Pensja członka rządu składa się z kilku komponentów: stałego wynagrodzenia, opcjonalnego rocznego dodatku, bonusu za indywidualne wyniki oraz ogólnonarodowego bonusu. Ten ostatni wylicza się na podstawie mediany wzrostu dochodu Singapurczyków, wzrostu dochodu dolnych 20 percentyli obywateli (⅕ najniżej zarabiających), stopy bezrobocia oraz wzrostu PKB. Również parlamentarzyści otrzymują stałą pensję, opcjonalny roczny dodatek oraz dodatek jeśli wzrost PKB przekracza 2%.

Polski pomysł na wynagrodzenia polityków

Kontrowersyjna ustawa podnosząca wynagrodzenia polityków miała uzależnić wynagrodzenia na najwyższych stanowiskach państwowych od jednej, wspólnej dla wszystkich  miary – wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego, którego x-krotność mieliby otrzymywać Prezydent, Marszałkowie Sejmu i Senatu, parlamentarzyści, członkowie rządu oraz administracji zespolonej. Zgodnie z ustawą o SN poziom tego wynagrodzenia ustalany jest jako wielokrotność przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale roku poprzedniego z mnożnikiem 4,13, czyli faktycznie wynagrodzenia polityków miały być powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem.

Choć sposób procedowania projektu z perspektywy standardów dobrej legislacji był skandaliczny (uchwalenie ustawy w kilka godzin, naruszenie zasady trzech czytań, brak spełnienia wymogu przedstawienia skutków dla finansów publicznych), nie znaczy to, że nie należy dyskutować o stworzeniu spójnego i sprawnie działającego modelu wynagradzania osób sprawujących najwyższe stanowiska państwowe. Jeśli politycy zdecydują się powrócić do prac w tym zakresie (oby w lepszym stylu), istnieje cały szereg zagranicznych wzorców i sprawdzonych rozwiązań, które można wykorzystać w poważnej debacie nt. wynagrodzeń polityków.

Share

Artykuł Jak wynagradzani są politycy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-wynagradzani-sa-politycy/feed/ 0
Imigracyjne strachy na Lachy https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/imigracyjne-strachy-na-lachy/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/imigracyjne-strachy-na-lachy/#respond Wed, 17 Jul 2019 05:30:08 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6108 „Nie ma się czego bać”, czyli popularne powiedzenie „strachy na Lachy”, to właściwa odpowiedź na różnego rodzaju lęki, podkręcane w związku ze zjawiskiem imigracji. Łatwo budować emocjonalne przekazy na podstawie jednostkowych wydarzeń, w których biorą udział imigranci, ale tym przekazom warto przeciwstawiać fakty i dane, które pokazują bezpodstawność wielu obaw. W ostatnich miesiącach amerykańska organizacja […]

Artykuł Imigracyjne strachy na Lachy pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Wikimedia

„Nie ma się czego bać”, czyli popularne powiedzenie „strachy na Lachy”, to właściwa odpowiedź na różnego rodzaju lęki, podkręcane w związku ze zjawiskiem imigracji. Łatwo budować emocjonalne przekazy na podstawie jednostkowych wydarzeń, w których biorą udział imigranci, ale tym przekazom warto przeciwstawiać fakty i dane, które pokazują bezpodstawność wielu obaw.

W ostatnich miesiącach amerykańska organizacja pozarządowa Cato Institute opublikowała dwa ciekawe teksty odnoszące się do antyimigranckich mitów i lęków. Michelangelo Landgrave i Alex Nowrasteh wykorzystali dane ze spisu powszechnego w USA do analizy uwięzionych imigrantów i rodowitych Amerykanów. Wbrew hasłom Donalda Trumpa i rozpowszechnianym w sieci mitom, że nielegalni imigranci są głównym źródłem przestępczości w USA, autorzy wykazują, iż skazanie na więzienie imigranta było w badanym okresie o wiele mniej prawdopodobne niż skazanie rodowitego Amerykanina – o 75% w przypadku imigrantów legalnie przybywających w USA i o 49% w porównaniu z nielegalnymi imigrantami.

Analiza bazuje na danych za 2017 r. i potwierdza wyniki wcześniejszych badań pokazujących, że to urodzeni na terenie USA obywatele tego kraju częściej trafiają za kratki. Inne cytowane przez autorów badanie pokazuje brak związku pomiędzy poziomem nielegalnej imigracji i przestępstwami związanymi z użyciem przemocy.

W innym badaniu Alex Nowrasteh i Andrew Forrester przeanalizowali poziom asymilacji oraz integracji migrantów w kontekście patriotyzmu, wyznawanych wartości i zaufania do głównych instytucji państwowych w USA. Autorzy pokazali, że imigranci i ich potomkowie mają podobny lub wyższy poziom patriotyzmu co rodowici obywatele, a także bardziej ufają amerykańskim instytucjom.

Sam poziom patriotyzmu jest trudny do zmierzenia, więc Nowrasteh i Forrester wykorzystali w badaniu pytania odnoszące się do m.in. relatywnej pozycji Stanów Zjednoczonych na świecie czy też dumy lub wstydu z powodu bycia Amerykaninem.

Skąd taki patriotyzm u imigrantów? Autorzy zwracają uwagę, że jednym z możliwych wytłumaczeń może być fakt, iż imigranci stają się mieszkańcami USA z wyboru, a więc są bardziej skłonni lubić nowe miejsce i dominujące w nim wartości, skoro je wybrali. Inne wytłumaczenie to świeże wspomnienia o dużo gorszej sytuacji w ich kraju pochodzenia.  Może to potwierdzać, dlaczego poziom patriotyzmu spada w trzeciej i czwartej generacji potomków imigrantów. Doświadczenia związane ze źle działającym państwem opuszczonym przez imigrantów tłumaczą też, dlaczego to imigranci, bardziej niż rodowici Amerykanie, ufają amerykańskiej władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej.

Wielu konserwatystów martwi się, że imigranci i ich dzieci nie są tak patriotyczni jak rodowici Amerykanie” – zwracają uwagę Nowrasteh i Forrester. Autorzy ci pokazują, że to nieprawda, a „system patriotycznej asymilacji kwitnie, a imigranci podnoszą poziom zaufania Amerykanów do instytucji państwa”.

Na stronie Słownika Języka Polskiego PWN znaleźć można rozważania na temat powiedzenia „Strachy na Lachy”. Czy oznacza ono, że „Lachy”, jak niektóre ludy określały w przeszłości Polaków, są bojaźliwi czy może wręcz przeciwnie są odważni i „próżny to trud straszyć taki odważny lud”? Polska potrzebuje imigrantów, którzy na dłużej zwiążą się z naszym krajem i otrzymają obywatelstwo. Bądźmy więc jak te Lachy i nie dajmy się zastraszyć antyimigracyjnym mitom.


Tekst ukazał się wcześniej na stronie Liberte!

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Imigracyjne strachy na Lachy pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/imigracyjne-strachy-na-lachy/feed/ 0
They took our jobs! Zabrali nam pracę! Czy na pewno? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/they-took-our-jobs-zabrali-nam-prace-czy-na-pewno/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/they-took-our-jobs-zabrali-nam-prace-czy-na-pewno/#respond Thu, 02 Nov 2017 09:06:42 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5514 Stany Zjednoczone są powszechnie uznawane za kraj zbudowany przez imigrantów.  Na przestrzeni lat stawały się jednak coraz bardziej zamknięte na napływ obcej ludności (Abramitzky i Boustan 2016). Obecnie imigracja stała się ważnym problemem według opinii publicznej w USA, będąc jedną z przyczyn zwycięstwa Donalda Trumpa, opierającego swoją kampanię na retoryce antyimigracyjnej, w wyborach prezydenckich.  Za […]

Artykuł They took our jobs! Zabrali nam pracę! Czy na pewno? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Stany Zjednoczone są powszechnie uznawane za kraj zbudowany przez imigrantów.  Na przestrzeni lat stawały się jednak coraz bardziej zamknięte na napływ obcej ludności (Abramitzky i Boustan 2016). Obecnie imigracja stała się ważnym problemem według opinii publicznej w USA, będąc jedną z przyczyn zwycięstwa Donalda Trumpa, opierającego swoją kampanię na retoryce antyimigracyjnej, w wyborach prezydenckich. 

Za problem uznawani są jednak głównie niewykwalifikowani pracownicy (w tym nielegalnie przekraczający granicę) – cudzoziemcy z wysokim poziomem wykształcenia są zazwyczaj (słusznie!) traktowani jako korzyść dla gospodarki, szczególnie innowacyjnych sektorów takich jak IT (Kerr 2013). W powszechnym przekonaniu imigranci z niskim poziomem wykształcenia „zabierają miejsca pracy”, obniżają płace, zwiększają nierówności i na inne sposoby szkodzą Amerykanom i amerykańskiej gospodarce. Czy tak jest naprawdę?

Jak wskazują badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego (Hanson, Liu, McIntosh 2017) od lat 70-tych trwała fala imigracji spowodowana względną stabilnością i wysokim poziomem rozwoju Stanów Zjednoczonych, stosunkowo słabym egzekwowaniem prawa imigracyjnego oraz wzrostem populacji w krajach pochodzenia migrantów. Jednakże napływ imigrantów co najwyżej z wykształceniem średnim skończył się gdy wybuchł kryzys finansowy 2007-8 i od tej pory wielkość tej grupy jest stosunkowo stała (na poziomie około 18 mln osób) pomimo ożywienia gospodarczego w USA. Stabilizacja ta jest efektem wzrostu gospodarczego państw z których pochodzą migranci, spowolnienia wzrostu podaży pracy w tych krajach oraz zwiększenia wydatków na ochronę granic USA – w latach 2000-2010 liczba funkcjonariuszy straży granicznej się podwoiła, do 17 500 osób. Ciekawe są jednak badania dotyczące wpływu tej grupy (stanowiącej około 5% populacji Stanów) na gospodarkę kraju.

Jak dowodzi Giovanni Peri (2012), imigranci nie zabierają miejsc pracy rodzimej ludności – lecz po prostu zwiększają całkowite zatrudnienie. Ponadto zwiększają oni produktywność czynników produkcji (Total Factor Productivity), szczególnie mocno dla słabo wykształconych pracowników. Wzrost ten wynika po części ze zwiększonej specjalizacji – gdzie imigranci wykonują prace manualne, a rodzimi mieszkańcy prace wymagające komunikacji, co skutkuje wzrostem efektywności. Według badań Periego imigracja jest neutralna dla płac robotników niewykwalifikowanych, zwiększa za to zarobki pracowników wykwalifikowanych, przez co jej efektem jest wzrost średnich dochodów – niestety kosztem zwiększonych nierówności. Zdaniem tego ekonomisty wzrost zatrudnienia w danym stanie o 1% z powodu imigracji prowadzi do zwiększenia przeciętnego dochodu na pracownika o 0,5%.

Z imigracją jest związana też inna korzyść. Według badań międzynarodowych udział kobiet w rynku pracy jest negatywnie związany z dzietnością (im więcej kobiet pracuje, tym mniej dzieci się rodzi). USA są krajem, w którym ta korelacja jest szczególnie słaba (Furtado i Hock 2010) – i jedną z przyczyn jest imigracja zwiększająca podaż niewykwalifikowanych pracowników. Korzystają z tego pracujące wykształcone kobiety, które zatrudniają imigrantki jako opiekunki dla dzieci, dzięki czemu mogą sobie pozwolić na posiadanie większej liczby dzieci.

Wiele z zalet dotyczących imigrantów dotyczy również imigrantów nielegalnych. Aktywność zawodowa wśród mężczyzn z tej grupy jest wyższa aż o 12 punktów procentowych niż Amerykanów (Borjas 2017), a według Bipartisan Policy Center amnestia dla tej grupy zmniejszyłaby deficyt budżetowy USA o 180 mld dolarów w ciągu dziesięciu lat i o 990 mld w kolejnej dekadzie (Wielopolska 2014).

Imigracja ma też swoje złe strony. Oprócz wspomnianego wzrostu nierówności oraz populizmu w polityce, imigracja ma negatywny wpływ na aktywność zawodową młodych ludzi. Według Smitha (2012) napływ niskowykwalifikowanych pracowników obniżył stopę zatrudnienia 16- i 17-latków o około 7 punktów procentowych, jednocześnie w minimalnym stopniu zwiększając liczbę uczących się w tej grupie.

Podsumowując, imigracja niewykwalifikowanych pracowników nie jest zagrożeniem dla gospodarki Stanów Zjednoczonych ani rodzimej siły roboczej. Wręcz przeciwnie, przynosi istotne korzyści w zakresie produktywności jak również w zakresie dzietności osób o wysokich dochodach. Nie jest to jednak zjawisko pozbawione kosztów – przede wszystkim zwiększa nierówności dochodowe (choć ważniejszym czynnikiem jest postęp technologiczny i wzrost znaczenia edukacji – zob. Goldin i Katz 2007) oraz negatywnie wpływa na rynek pracy młodzieży. Mimo wszystko oskarżenia populistów o zabieranie miejsc pracy czy obniżanie zarobków są nieuzasadnione. Ponadto liczba imigrantów bez wyższego wykształcenia od lat jest stała – można więc zadać pytanie, przed czym ma chronić główny pomysł prezydenta Trumpa z kampanii wyborczej – mur na granicy z Meksykiem?

Autorem tekstu jest Maciej Skrzynecki, zdobywca III miejsca Letniej Szkoły Leszka Balcerowicza organizowanej przez FOR, student I roku Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i absolwent Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Górze.

Bibliografia:

  • Abramitzky, R., & Boustan, L. P. (2016). Immigration in American Economic History (No. w21882). National Bureau of Economic Research,
  • Borjas, G. J. (2017). The labor supply of undocumented immigrants. Labour Economics, 46, 1-13.
  • Furtado, D., & Hock, H. (2010). Low Skilled Immigration and Work-Fertility Tradeoffs Among High Skilled US Natives. The American economic review, 100(2), 224-228,
  • Goldin, C., & Katz, L. F. (2007). The race between education and technology: the evolution of US educational wage differentials, 1890 to 2005 (No. w12984). National Bureau Economic Research.
  • Hanson, G., Liu, C., & McIntosh, C. (2017). Along the watchtower: The rise and fall of US low-skilled immigration,
  • Kerr, W. R. (2013). US high-skilled immigration, innovation, and entrepreneurship: Empirical approaches and evidence (No. w19377). National Bureau of Economic Research,
  • Peri, G. (2012). The effect of immigration on productivity: Evidence from US states. Review of Economics and Statistics, 94(1), 348-358,
  • Smith, C. L. (2012). The impact of low-skilled immigration on the youth labor market. Journal of Labor Economics, 30(1), 55-89,
  • Wielopolska, A. (2014). Ile kosztuje USA zawieszenie reformy imigracyjnej. [https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/ile-kosztuje-usazawieszenie-reformy-imigracyjnej/ dostęp: 17.07.2017].

___________________________________________

Tytuł pochodzi od redakcji.
Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł They took our jobs! Zabrali nam pracę! Czy na pewno? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/they-took-our-jobs-zabrali-nam-prace-czy-na-pewno/feed/ 0
Kanapka za 1500 dolarów pokazuje jak handel poprawia warunki życia https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kanapka-za-1500-dolarow-pokazuje-jak-handel-poprawia-warunki-zycia/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kanapka-za-1500-dolarow-pokazuje-jak-handel-poprawia-warunki-zycia/#respond Tue, 22 Aug 2017 05:54:14 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5330 Autorką  tekstu jest Chelsea German. Tekst został opublikowany na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Aleksander Mielnikow (FOR). Jak wyglądałby świat bez rynków oraz swobodnego handlu? Pewien człowiek postanowił przygotować kanapkę od zera. Osobiście uprawiał warzywa, zebrał sól z wody morskiej, wydoił krowę, przetworzył mleko na ser, marynował ogórki w słoiku, przemielił ziarna pszenicy na mąkę, zebrał miód z […]

Artykuł Kanapka za 1500 dolarów pokazuje jak handel poprawia warunki życia pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorką  tekstu jest Chelsea German. Tekst został opublikowany na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Aleksander Mielnikow (FOR).

Jak wyglądałby świat bez rynków oraz swobodnego handlu? Pewien człowiek postanowił przygotować kanapkę od zera. Osobiście uprawiał warzywa, zebrał sól z wody morskiej, wydoił krowę, przetworzył mleko na ser, marynował ogórki w słoiku, przemielił ziarna pszenicy na mąkę, zebrał miód z uli oraz samodzielnie wyhodował i zabił kurę, aby uzyskać mięso drobiowe. We wrześniu 2015 opublikował wyniki swoich zmagania. Na końcu filmu zdradził, że stworzenie tej kanapki całkowicie samemu kosztowała go 6 miesięcy życia oraz 1500 dolarów.

(Należy uwzględnić fakt, że użył on transportu powietrznego w celu dotarcia nad ocean. Gdyby natomiast sam zdecydował się zbudować samolot i nauczyć się nim posługiwać, to zrobienie kanapki byłoby praktycznie niemożliwe).

To zaskakujące jak nieefektywne jest robienie czegoś tak prostego jak zwykła kanapka, bez pomocy oraz korzyści wynikających z wymiany handlowej. Były czasy w historii, kiedy ludzie własnoręcznie zajmowali się wyrobem pożywienia czy ubrania. Warto jednak pamiętać, że były to także czasy przeogromnej biedy oraz bezustannej pracy.

Im więcej osób bierze udział w wymianie handlowej, tym więcej korzyści dla jej uczestników. To dzięki globalnej wymianie dóbr i usług, mogę dziś rano pić kawę z Ameryki Łacińskiej, patrząc na ekran mojego komputera przy użyciu okularów z Europy oraz pisać ten komentarz korzystając z klawiatury z Azji. Na szczęście od lat poziom wolności handlu pomiędzy większością państw na świecie rośnie. Zwiększenie globalnej wymiany handlowej pozytywnie wpłynęło na poprawę warunków życia oraz na zmniejszenie ubóstwa na skalę światową.

Niestety aktualny trend w USA jest mniej optymistyczny. Jeśli pomysły Berniego Sandersa czy Donalda Trumpa będę wciąż tak popularne, to wolny handel będzie zagrożony. Ich głównymi argumentami jest to, że globalny handel szkodzi rzekomo gospodarce Stanów Zjednoczonych, niszcząc przy tym miejsca pracy. Niemniej jednak ekonomiści niemalże ze wszystkich zakątków świata zgadzają się z tezą, iż polityka wolnego handlu ma fundamentalne znacznie dla zwiększania dobrobytu.

Share

Artykuł Kanapka za 1500 dolarów pokazuje jak handel poprawia warunki życia pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kanapka-za-1500-dolarow-pokazuje-jak-handel-poprawia-warunki-zycia/feed/ 0
Biedne miasta w bogatych krajach https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/biedne-miasta-w-bogatych-krajach/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/biedne-miasta-w-bogatych-krajach/#respond Fri, 11 Aug 2017 05:40:06 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5323 Autorem tekstu jest Nicholas Umashev, analityk w California Policy Center. Tekst został opublikowany na portalu CapX. Tłumaczył Aleksander Mielnikow (FOR). Kiedy omijałem dziury w jezdni, ignorowałem dźwięki broni oraz przechodziłem obok żebraków na ulicach Nowego Orleanu przypomniała mi się moja podróż do Phnom Penh w Kambodży. Oba miasta zmagające się z ogromnym bezrobociem i rozpadającą się […]

Artykuł Biedne miasta w bogatych krajach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Nicholas Umashev, analityk w California Policy Center. Tekst został opublikowany na portalu CapX. Tłumaczył Aleksander Mielnikow (FOR).

Opuszczone fabryki w Detroit, źródło: Wikimedia Commons

Kiedy omijałem dziury w jezdni, ignorowałem dźwięki broni oraz przechodziłem obok żebraków na ulicach Nowego Orleanu przypomniała mi się moja podróż do Phnom Penh w Kambodży. Oba miasta zmagające się z ogromnym bezrobociem i rozpadającą się infrastrukturą różni jeden szczególny fakt: Phnom Penh znajduję się w kraju rozwijającym się, podczas gdy Nowy Orlean w kraju rozwiniętym.

W Stanach Zjednoczonych natrafiamy na coś co nazywam „miastami trzeciego świata” w kraju pierwszego świata. Nalezą do nich m.in. Detroit, Baltimore czy nawet mój ukochany Nowy Orlean. Wszystkie te „miasta trzeciego świata” mają jedną wspólną cechę: brak wolnego i otwartego rynku.

Wielu ekonomistów zgadza się ze stwierdzeniem, że wolność gospodarcza jest ważnym determinantem poziomy życia w danym kraju. Obszary miejskie nie są tutaj wyjątkiem. Ekonomista Deana Stansela, w swojej analizie zatytułowanej „An Economic Freedom Index for U.S. Metropolitan Areas” stwierdził, że „wyższe poziomy wolności gospodarczej w lokalnych społecznościach są powiązane z pozytywnymi wynikami ekonomicznymi”.

Jednym z najważniejszych wniosków z analizy Stansela jest to, iż przejście z piątego (20% najgorszych wyników) do czwartego kwintyla krajów ocenianych pod kątem ograniczeń wolności gospodarczej prowadzi do zmniejszenia bezrobocia o 0,9%. W rankingu Stansela Detroit zajmuje 345 miejsce, Baltimore 102, a Nowy Orlean 262 na 384 przebadanych obszarów metropolitalnych.

Zarówno Baltimore jak i Detroit zaliczają się do pierwszej piątki miast z najwyższymi obciążeniami podatkowymi, zgodnie ze statystykami Office of Revenue Analysis. Mieszkańcy Nowego Orleanu mierzą się z trzecim najwyższym zsumowanym poziomem stanowych i lokalnych podatków od sprzedaż, a także z wysokim poziomem deficytu w miejskim budżecie. Trzy omawiane w tym tekście miasta cierpią z powodu przeogromnej i irracjonalnie długiej listy zawodów regulowanych. Luizjana wymaga licencji od kwiaciarzy, Detroit od fryzjerów, a Maryland nałożyło licencje na wróżki. Gdyby tylko wróżki ze stanu Maryland potrafiły przewidzieć, że rozrośnięta rola władz lokalnych w gospodarce sprawi, że biznes będzie wolał lokować się gdzie indziej…

Jakby te regulacje i podatki nie wystarczały, restrykcje na rynku pracy uderzają w osoby poszukujące pracy w Detroit oraz Maryland. Oba te miasta mają wskaźnik uzwiązkowienia wyższy od średniej krajowej (10,7%) oraz płacę minimalną przeżywającą krajowe minimum $7,25.

Nic dziwnego, że wpływa to na wzrost bezrobocia, które w Detroit wynosi 8,1%, a w Maryland 6,1%. Nowy Orlean w dziedzinie uzwiązkowienia nie wypada najgorzej (4,2%), ale bardzo niski poziom edukacji, w stosunku do reszty miast w USA, skutecznie ogranicza wzrost wynagrodzeń.

Ponadto, jeśli spojrzymy na skalę zabójstw z użyciem broni, to obraz staje się jeszcze bardziej ponury. Na każde 100 000 mieszkańców Detroit wskaźnik zabójstw wynosi 35,9, co upodobania to miasto do Salwadoru (39,9). W Baltimore wskaźnik ten wynosi 29,7, niewiele mniej niż w Gwatemali (34,8). Gdyby Nowy Orlean był państwem to miałby drugi najwyższy na świecie wskaźnik zabójstw na poziomie 62,1 na 100 000 mieszkańców – będąc jedynie za Hondurasem (68,3) i daleko przed Wenezuelą z (39,9). Paradoksalnie, każde z tych trzech amerykańskich miast ma jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących dostępu do broni palnej.

W efekcie nic dziwnego, że Baltimore, Detroit i Nowy Orlean mają wskaźniki ubóstwa na poziomach, odpowiednio, 28,2%, 48,1% oraz 29%. W krajach rozwiniętych miasta mogą różnić się więc znacząco poziomem zamożności. Rozwiązanie tego problemu jest proste: należy porzucić wysokie stawki podatkowe oraz ogromną liczbę regulacji rynku pracy. Nie możemy pozwolić, żeby rozrośnięta rola państwa w gospodarce utrwalała istnienie „miast trzeciego świata”.

Share

Artykuł Biedne miasta w bogatych krajach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/biedne-miasta-w-bogatych-krajach/feed/ 0
„Polski rząd wiedział, że zrobił coś złego” – Madeleine Albright o kryzysie konstytucyjnym https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-rzad-wiedzial-ze-zrobil-cos-zlego-madeleine-albright-o-kryzysie-konstytucyjnym/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-rzad-wiedzial-ze-zrobil-cos-zlego-madeleine-albright-o-kryzysie-konstytucyjnym/#respond Thu, 04 Aug 2016 09:44:04 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4036 27 lipca 2016 w centrum badań politycznych Perry World House na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii odbyło się spotkanie z udziałem czołowych postaci administracji rządu amerykańskiego, w tym byłej Sekretarz Stanu USA Madeleine Albright. Podczas dyskusji padło pytanie na temat kryzysu konstytucyjnego w Polsce i tego, jak przyszły Prezydent Stanów Zjednoczonych mógłby utrzymać dobre relacje sojusznicze i […]

Artykuł „Polski rząd wiedział, że zrobił coś złego” – Madeleine Albright o kryzysie konstytucyjnym pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Madeleine Albright, zdj. Ed Ritger

27 lipca 2016 w centrum badań politycznych Perry World House na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii odbyło się spotkanie z udziałem czołowych postaci administracji rządu amerykańskiego, w tym byłej Sekretarz Stanu USA Madeleine Albright. Podczas dyskusji padło pytanie na temat kryzysu konstytucyjnego w Polsce i tego, jak przyszły Prezydent Stanów Zjednoczonych mógłby utrzymać dobre relacje sojusznicze i przeciwdziałać osłabianiu demokracji w Polsce.

Muszę powiedzieć, że jestem zawiedziona tym, co stało się z polskim rządem” – stwierdziła Sekretarz Albright odnosząc się do zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym uchwalonych przez Sejm. Przytaczając swoją wizytę w Warszawie na szczycie NATO, stwierdziła, że “Polski rząd wiedział, że zrobił coś złego i spotkał się w nocy, teoretycznie po to, żeby poprawić sytuację, ale ją de facto pogorszył.”

Następnie przytoczyła rozmowy z czasów negocjacji o przystąpieniu Polski do NATO, z których jasno miało wynikać, że NATO nie jest wyłącznie sojuszem wojskowym, ale także sojuszem wspólnych wartości, w tym demokracji i praworządności:

“Po upadku muru berlińskiego było oczywiste, że muszą nastąpić zmiany wraz z rozpadem Układu Warszawskiego. Pojechałam wtedy do Polski z generałem Shalikashvilim [ówczesnym Przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA – przyp. red.], żeby przedstawić nowy program Partnerstwo dla Pokoju, który był krokiem przygotowawczym do przystąpienia do NATO. Jasno daliśmy wtedy do zrozumienia, że NATO nie jest organizacją charytatywną (…) i że jest to nie tylko sojusz wojskowy, ale także sojusz wspólnych wartości”.

W odpowiedzi na pytanie jak Prezydent USA może pozytywnie wpłynąć na sytuację w Polsce była Sekretarz Stanu stwierdziła, że należy uważnie wczytać się w wypowiedź Prezydenta Obamy w czasie jego konferencji prasowej na szczycie NATO: “Prezydent jasno dał do zrozumienia, że wiedział, co stało się w trakcie pośpiesznego wprowadzania zmian we władzy sądowniczej [ustawa o Trybunale Konstytucyjnym – przyp. red.]”. Wyraziła też przekonanie, że USA muszą w swoich stosunkach z Polską stale podkreślać, że NATO jest sojuszem wspólnych wartości demokratycznych.

Komentarza udzieliła także Julie Smith, dyrektor Center for a New American Security Strategy & Statecraft w Waszyngtonie, porównując sytuację w Polsce do Brexitu: “Unia Europejska boryka się obecnie z dwoma rodzajami exitu [wyjścia, wystąpienia – przyp. red.] i tylko jeden z nich jest zauważany przez media. Jest „twarde” wyjście Zjednoczonego Królestwa, które jasno deklaruje, że odchodzi i jest „miękkie” wyjście krajów, które oficjalnie wciąż są członkami UE, ale dystansują się od wartości, które UE reprezentuje. Oba są bardzo niepokojące”.

Spotkanie było transmitowane przez amerykańską telewizję C-SPAN.

Piotr Kopiński, uczestnik konferencji, student MD PhD na University of Pennsylvania, współpracownik FOR.

Share

Artykuł „Polski rząd wiedział, że zrobił coś złego” – Madeleine Albright o kryzysie konstytucyjnym pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-rzad-wiedzial-ze-zrobil-cos-zlego-madeleine-albright-o-kryzysie-konstytucyjnym/feed/ 0
Jak stworzyć Dolinę Krzemową w Polsce? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-stworzyc-doline-krzemowa-w-polsce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-stworzyc-doline-krzemowa-w-polsce/#respond Mon, 11 Jul 2016 08:49:32 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3635 Tłumaczenie wystąpienia Johna Chisholma z konferencji Free Market Road Show 2016 w Warszawie. Tłumaczył Marek Uliński. Przez ostatnie 38 lat żyłem i pracowałem w bardzo ekscytującym i pełnym ducha przedsiębiorczości miejscu, w Dolinie Krzemowej w Rejonie Zatoki San Francisco w Kalifornii. Dolina Krzemowa jest siedzibą firm takich jak: Apple, Google, Facebook, HP, Intel, Genentech, Salesforce, […]

Artykuł Jak stworzyć Dolinę Krzemową w Polsce? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Tłumaczenie wystąpienia Johna Chisholma z konferencji Free Market Road Show 2016 w Warszawie. Tłumaczył Marek Uliński.

John Chisolm, fot. Tomasz Gola / www.tomaszgola.com

Przez ostatnie 38 lat żyłem i pracowałem w bardzo ekscytującym i pełnym ducha przedsiębiorczości miejscu, w Dolinie Krzemowej w Rejonie Zatoki San Francisco w Kalifornii. Dolina Krzemowa jest siedzibą firm takich jak: Apple, Google, Facebook, HP, Intel, Genentech, Salesforce, Twitter, Yelp i wielu innych. W ciągu tych 38 lat pracowałem zarówno dla dużych jak i małych firm, z których niektóre zniknęły z rynku. Założyłem, rozwijałem i sprzedałem dwie własne firmy produkujące oprogramowanie. Współzałożyłem trzecią firmę i inwestowałem też w inne. Moja książka, p.t. Unleash Your Inner Company, jest podsumowaniem tego, czego się nauczyłem w ciągu ostatnich 30 lat. Czego możemy się dowiedzieć badając przypadek Doliny Krzemowej na temat przedsiębiorczości oraz w jaki sposób możemy przyczynić się do powstania Dolin Krzemowych w Polsce i w Europie?

Najważniejszą rzeczą, jaką należy zrozumieć jest to, że Dolina Krzemowa powstawała organicznie w ciągu ostatnich ośmiu dekad. Nikt jej nie zaprojektował, ani nie zaplanował. Zresztą nie mogło być inaczej, ponieważ niemożliwe do przewidzenia było pojawienie się tysięcy twórców aplikacji mobilnych, co było konsekwencją powstania telefonów komórkowych i urządzeń takich jak Palm Pilot, które ewoluowały wraz z rozwojem Internetu, laptopów i pagerów, te zaś powstały równolegle z sekwencjonowaniem genomu i tak dalej. Wszystkie rozwiązania, dzięki którym te innowacje rozwinęły się, istniały już w poprzedzającej każdą z nich dekadzie, ale nikt nie mógł ich przewidzieć, ani ich nie przewidział. Nawet w końcu 2003 roku, nikt nie przewidział ani nie mógł przewidzieć niesamowitego rozwoju Facebooka, który został założony w 2004 roku.

Nieprzewidywalność nie jest czymś specyficznym wyłącznie dla Doliny Krzemowej – jest cechą dotycząca wszelkich gospodarek i innowacji.

Instytut Santa Fe w Nowym Meksyku jest wiodącym światowym centrum badań, który skupia swoje wysiłki na złożonych systemach. Gospodarka, środowisko naturalne, mózg ludzki, innowacje i anglosaski porządek prawny są przykładami systemów złożonych, co oznacza, że powstają one poprzez interakcję wielu czynników np. pojedynczych ludzi, neuronów, gatunków czy przedsiębiorstw, nie zaś w wyniku odgórnego projektowania. Nieznaczne różnice w warunkach początkowych mogą prowadzić do znacznych różnic w wynikach, a jeśli ktoś próbuje kontrolować takie systemy, skutkuje to niezamierzonymi konsekwencjami. Ich działania nie należy więc ani próbować przewidzieć, ani próbować kontrolować.

Większość z setek tysięcy firm rozpoczynających działalność w Dolinie Krzemowej upadło w ciągu minionych dekad. Wzrost generują firmy, które przetrwały i rozwijały się. Stanowią one niewielka część wszystkich firm, które zostały założone. Dla powstania solidnego ekosystemu gospodarczego, nie wystarczy kilka narodowych czempionów z mocnym wsparciem, ale konieczne jest pojawienie się tysięcy firm, z których większość zbankrutuje, a jedynie nieliczne z nich osiągną sukces i rozwój.

Widzimy, że:

1)      nie można przewidzieć zwycięzców z wyprzedzeniem,

2)      konieczne jest powstanie wielu startupów, z których większość i tak upadnie.

Tak więc działania polskich lub unijnych władz, polegające na wyborze kilku wiodących firm, mających stworzyć Dolinę Krzemową są zbędne. Nawet bardzo skuteczni i doświadczeni inwestorzy zajmujący się inwestycjami w nowopowstałe firmy uzyskują sukces tylko w jednym lub dwóch przypadkach na dziesięć zrealizowanych.

Państwo tym bardziej nie jest w stanie przewidzieć, które przedsiębiorstwa osiągną sukces, a które okażą się bankrutami. Dobrym przykładem jest Solyndra, firma zajmująca się energią słoneczną. Przed tym jak Solyndra ogłosiła upadłość w 2011 roku, Departament Energii Stanów Zjednoczonych oraz stan Kalifornia udzieliły łącznie pożyczek na kwotę ponad pół miliarda dolarów, z których żadna nie została zwrócona. Nie chcemy przecież narażać polskich podatników na tego rodzaju rosyjską ruletkę.

Władze państwowe nie są zdolne przewidzieć, jaka technologia osiągnie sukces, a tym bardziej nie mogą tego zrobić w odniesieniu do konkretnych produktów i usług. Jak napisałem w Forbesie trzy lata temu, w 2010 roku Dowództwo Połączonych Sił USA ostrzegało, że „w 2012 roku może zniknąć nadwyżka zdolności produkcyjnych ropy naftowej”. Nie przewidzieli jednak pojawienia się rewolucji w wydobyciu metodą szczelinowania hydraulicznego, która znacznie zwiększyła produkcję ropy i gazu z łupków w USA zaledwie dwie lata później. W 2011 roku Federalna Komisja Łączności i AT&T dostrzegły nadchodzący kryzys: miało zabraknąć pasm radiowych do łączności bezprzewodowej. W swoich prognozach nie uwzględnili jednak znaczenia technologii WiFi, która pozwoliła wyeliminować potencjalny kryzys.

Kluczem do osiągnięcia sukcesu w Dolinie Krzemowej, jest podejmowanie wielu prób, bez względu na to czy zakończą się zyskiem czy stratą. Każda próba jest badaniem dostarczającym informacji przedsiębiorcy. Jeśli nie starają się oni zaspokajać potrzeb klientów, nigdy nie dowiedzą się, czego klienci rzeczywiście oczekują. W rezultacie popełnienie jednego lub większej ilości błędów przed osiągnięciem pierwszego sukcesu jest bardzo prawdopodobne. Rozwijanie co najmniej jednego star tupu, który okazał się porażką jest tak powszechne, że nie jest to wielka sprawa. Pojawia się pytanie stanowiące jednocześnie wyzwanie: jak ten sam sposób myślenia i ta sama kultura mogłyby zostać szeroko przyjęte w Polsce i w Europie?

Istnieją także korzyści z odnoszenia niepowodzeń. Jeśli chodzi o sukcesy, każdy słyszał o wielkich debiutach giełdowych takich firm jak Google i Facebook, ale na każdy taki dobrze widoczny debiut przypada wiele znacznie mniejszych. Dzięki zarówno tym nieliczne dużym debiutom, z których każdy może zapewnić korzyści setkom pracowników, jak i licznym mniejszym debiutom mogącym dać korzyści jednie założycielowi lub kilku współzałożycielom, bogactwo w całym regionie rozłożone jest bardzo szeroko. Możemy na tej podstawie powiedzieć, że Dolina Krzemowa jest najlepszym programem walki z ubóstwem. Debiuty te przyczyniają się do wzrostu największych funduszy venture capital i dziesiątek tysięcy mniejszych, a także do wzrostu aniołów biznesu. Te wszystkie podmioty pomagają tworzyć następne grupy startupów, powodując pętlę pozytywnego sprzężenia zwrotnego.

To są czynniki, które w mojej opinii doprowadziły do sukcesu Doliny Krzemowej. Z mojego doświadczenia wynika, że największa przeszkodą dla przedsiębiorczości, zarówno w Dolinie Krzemowej, jak i wszędzie indziej są regulacje. Pod wieloma względami, technologia uczyniła zakładanie nowych przedsiębiorstw łatwiejszym. Oprogramowanie stało się bardziej funkcjonalne i inteligentne, a wiele usług i kursów technicznych jest obecnie dostępnych za darmo w Internecie. Jednak jedna rzecz nadal utrudnia zakładanie firm: regulacje rządowe.

Posłużę się małym przykładem. W ponad połowie stanów w USA jest obecnie wymagana licencja na świadczenie usług w zakresie zaplatania włosów [robienia dredów i podobnych fryzur – przyp. tłum.]. W niektórych przypadkach zaplatacze, z których wielu to młode czarnoskóre kobiety, które nie mogą sobie pozwolić na duże wydatki, są zmuszeni brać udział w zbędnych kursach kosztujących tysiące dolarów. Przez to wielu potencjalnych przedsiębiorców, zwłaszcza tych mających niewielkie umiejętności i zasoby, jest blokowanych, a liczba tych zablokowanych wzrasta w każdej dekadzie wraz ze wzrostem liczby regulacji. Te regulacje blokują tych samych mężczyzn i kobiety, którzy mają największe trudności w znalezieniu pracy oraz zapewnienia samodzielnie godnego życia swoim rodzinom. Jeszcze inne przepisy zabraniają tworzenia leków ratujących życie lub innowacyjnych usług przewozowych jak Uber czy Lyft. Takie przepisy nie poprawiają jakości życia, one tylko generują dochody dla państw i chronią ważne politycznie grupy interesów przed konkurencją.

W porównaniu z sytuacją sprzed jeszcze dziesięciu lat, w pewnych aspektach życia, takich jak zdrowie czy korzystanie z przestrzeni powietrznej w najbliższej okolicy własnego domu, to co kiedyś było dozwolone przez prawo zostało dziś zabronione przez nowe regulacje.

Musimy sobie uświadomić to, iż przepisy pozostają niezmienne, podczas gdy postęp w nauce, technologii i współpracy międzyludzkiej umożliwia zaspokojenie większej liczby ludzkich potrzeb. Jednak regulacje to uniemożliwiają. Dzięki innowacjom możliwe byłoby stworzenie inteligentnych dronów, świadczenie usług przewozowych takich jak Uber czy hełmów odczytujących sygnały z mózgu i wykrywających stany emocjonalne człowieka, które wykorzystywane byłyby do gier komputerowych. O ile wcześniej te same regulacje wykluczały możliwość zaspokojenia pojedynczych ludzkich potrzeb o tyle teraz wykluczają całe ich spektrum.

Należy wziąć pod uwagę, iż przedstawione powyżej fakty są uproszczonym obrazem sytuacji, w rzeczywistości jest ona o wiele gorsza. Regulacje są obszerne, złożone i subiektywnie ustalane, co utrudnia ich zrozumienie i stosowanie, granice między tym, co jest dozwolone i niedozwolone są rozmyte, niespójne i skomplikowane. Tak skonstruowane prawo pochłania dużo czasu i pieniędzy, aby je właściwie poznać i zrozumieć, co daje przewagę dużym i bogatym firmom.

Tworzenie coraz bardziej złożonego prawa w celu eliminacji luk prawnych jest błędnym rozwiązaniem. W ten sposób jeszcze bardziej zwiększa się przewagę bogatych, wpływowych i posiadających kontakty, którzy mogą sobie pozwolić na zatrudnienie najlepszych prawników w celu znalezienia sposobów na obejście regulacji. Jedynym trwałym i skutecznym rozwiązaniem jest wprowadzenie prawa zwięzłego, prostego i łagodnego.

Obecnie konkuruje ze sobą ponad 100 000 aplikacji w dziedzinie zdrowia i sprawności fizycznej, ale stosunkowo niewiele w takich dziedzinach jak farmacja, lotnictwo, budownictwo, bankowość klientów indywidualnych czy urządzenia medyczne. Dlaczego tak jest? Wynika to z tego, że te dziedziny są znacznie bardziej regulowane. Tylko niewiele aplikacji z dziedziny zdrowia i sprawności fizycznej przetrwa, a jeśli nawet część z nich znajdzie zastosowanie na innych polach, to przyczynią się tam one do znacznego przyśpieszenia postępu, a ludzkość zajdzie znacznie dalej niż jest dzisiaj. Proste przepis prawa nie zawsze są dobre, ale skomplikowane przepisy prawa są prawie zawsze złe. Mam świadomość tego, że w UE jest ogłaszane średnio 17 nowych regulacji dziennie. To jest błąd.

Co więc powinna zrobić w takiej sytuacji Polska i Europa? Agencje rządowe i inne podmioty promujące przedsiębiorczość skupiają się na łatwych, popularnych i nieskutecznych sposobach wspierania przedsiębiorczości. Możemy wśród nich wymienić: konkursy na najlepszy biznesplan czy najlepszą przemowę, jak również natychmiastowe, krótkoterminowe zachęty podatkowe. Ja te środki nazywam teatrem przedsiębiorczości. Zapewniają one dobry wizerunek władzom oraz dobre samopoczucie otoczeniu, ale ich skuteczność jest mała. Przez takie działania tworzymy generację początkujących przedsiębiorców, którzy wiedzą, jak napisać biznesplan, zrobić jego prezentację i wygrywają darmowe wycieczki do Brukseli, ale którzy nigdy nie próbowali nawet zdobyć i obsłużyć klientów albo zbudować firmę od podstaw.

Co więc byłoby bardziej skuteczne? Jak widzieliśmy, Dolina Krzemowa przypomina las deszczowy. Nikt jej nie zaplanował z wyjątkiem stworzenia odpowiedniego klimatu i środowiska, które pozwoliło jej się rozwijać. Jej wzrost trwał zaś dekady a nie lata.

Musimy więc zacząć tworzyć odpowiedni klimat i środowisko. Należy zacząć już dziś. Środki muszą być trwałe, a nie krótkookresowe, aby przedsiębiorcy uwierzyli, że dobre warunki są czymś realnym i długotrwałym, a nie tylko chwilową przynętą mającą skłonić inwestorów do wydania pieniędzy. Jeśli staniemy się naprawdę skuteczni, będziemy przyciągać przedsiębiorców nie tylko z Polski, ale też z Unii Europejskiej jak również i z całego świata.

Po pierwsze należy przyjąć rozwiązania podatkowe, które umożliwią przedsiębiorcom zachować u nas więcej swoich zysków, niż gdziekolwiek indziej. Jakiś czas temu dokonałem niewielkiej inwestycji w Fido Labs, producenta oprogramowania, który przeniósł swoją siedzibę z Gdańska do USA. Jeśli Polska chce zachować takie firmy u siebie, to musi być coraz bardziej konkurencyjna nie tylko względem innych krajów w Europie, ale także względem krajów z całego świata, w tym również USA.

Po drugie, regulacje powinny być możliwie jak najmniejsze. Jak opisałem w mojej książce, dławią one startupy w trzech obszarach:

  • rozpoczynanie działalności
  • innowacyjność
  • rozwój

Nie istnieje żaden szczególny rodzaj regulacji, którego zniesienie doprowadzi do nagłego rozkwitu przedsiębiorczości. Szkodliwość regulacji jest różna w zależności od branży i regionu, w mojej książce wymieniłem niektóre z nich. Oczywiście, wszelkie uregulowania są zakorzenione w pewnych grupach interesów, które sprzeciwiają się ich likwidacji, dlatego też naszym zadaniem powinno być dążenie do ich usunięcia. W mojej książce p.t. „Unleash Your Inner Company”, dzielę się historią dziewięcioletniego chłopca z Kansas, który z powodzeniem zlikwidował szkodliwą regulację w swoim sąsiedztwie, jeśli więc dziewięcioletni chłopiec może to zrobić, my możemy tym bardziej.

Zapominamy, że rynki są samoczynnie regulowane przez prawa podaży i popytu, bezpośredni przekaz informacji od człowieka do człowieka oraz zwyczaje, które kształtowały się przez wieki. Te formy regulacji są korzystne, potrzebne i nieuniknione. Nałożenie regulacji odgórnych na regulacje samoczynnie istniejące przyczynia się do wzrostu niepewności i kosztów oraz sprzyja powstawaniu kapitalizmu kolesi i korupcji.

John Chisolm, fot. Tomasz Gola / www.tomaszgola.com

Polska zajmuje obecnie 25 miejsce w rankingu Doing Business opracowanym przez Bank Światowy. Zadaniem na najbliższe 5 lat powinno być poprawienie pozycji Polski w tym rankingu o połowę, jest to cel zarówno ambitny jak i możliwy do osiągnięcia. Zajęcie przez Polskę 12 lub 13 miejsca w roku 2021 jest konkretnym i mierzalnym sukcesem, którego zrealizowanie przyniesie ogromne korzyści wszystkim Polakom.

Podsumowując: żeby powstały w Polsce i w Europie Doliny Krzemowe, należy zrozumieć, że nie mogą być one odgórnie zaprojektowane i że niemożliwe jest wcześniejsze ustalenie, szczególnie przez polityków, które firmy odniosą sukces, a które nie. W związku z tym należy się skoncentrować na kreowaniu dobrego klimatu inwestycyjnego i jak najlepszych warunków do działania dla przedsiębiorców, Realizacja tych zadań oznacza w praktyce tworzenie konkurencyjnego system podatkowego oraz deregulację gospodarki. Konieczna jest budowa zaufania do wolności i wolnego rynku. Stawką w tej grze jest po prostu wolność i rozkwit Polski oraz UE.

Share

Artykuł Jak stworzyć Dolinę Krzemową w Polsce? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-stworzyc-doline-krzemowa-w-polsce/feed/ 0
Kuba potrzebuje reform https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kuba-potrzebuje-reform/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kuba-potrzebuje-reform/#respond Fri, 02 Oct 2015 05:57:16 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2634 Autorem tekstu jest Jorge Calaforra (Foresight Cuba Project). Tłumaczył Marek Uliński. W 1959 roku Fidel Castro przejął władzę na Kubie. Wkrótce potem rozpoczął demontaż wszystkich niezależnych instytucji i znoszenie wszelkich swobód obywatelskich. W konsekwencji, cała władza została skoncentrowana w jego rękach. Nie tylko uznał, że ma on prawo do decydowania o każdym aspekcie życia zarówno […]

Artykuł Kuba potrzebuje reform pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Jorge Calaforra (Foresight Cuba Project). Tłumaczył Marek Uliński.

Fidel i Raul Castro, źródło: daniel-chaize.com

W 1959 roku Fidel Castro przejął władzę na Kubie. Wkrótce potem rozpoczął demontaż wszystkich niezależnych instytucji i znoszenie wszelkich swobód obywatelskich. W konsekwencji, cała władza została skoncentrowana w jego rękach. Nie tylko uznał, że ma on prawo do decydowania o każdym aspekcie życia zarówno całego społeczeństwa jak i pojedynczych osób, ale również ma prawo do decydowania, w jaki sposób funkcjonować będą przyszłe pokolenia. W 2002 roku, zmienił konstytucję i zadeklarował, że prawa nałożone przez niego samego, nie mogą być zmienione w jakikolwiek sposób.

Po poważnych problemach zdrowotnych, przekazał chwilowo pewne funkcje głowy państwa swojemu bratu Raúlowi. Później, w 2008 roku okazało się, że jego stan zdrowia nie tylko się nie poprawił, ale uległ dalszemu pogorszeniu. Raúl Castro został mianowany przez swojego brata Przewodniczącym Rady Państwa i premierem, pierwszym sekretarzem Partii Komunistycznej i naczelnym dowódcą sił zbrojnych.

Koncentracja władzy w ręku jednej osoby, bez przejrzystości procesu podejmowania decyzji i zasady wzajemnej równowagi sił pomiędzy instytucjami państwa przyniosła w przypadku Kuby, ekonomiczny i moralny upadek kraju.

Jednym z najbardziej szkodliwych skutków tych decyzji jest brak wiary w lepszą przyszłość.  Konsekwencją tego jest znaczny spadek dzietności, emigracja i rozdzielenie rodzin. Od 2005 roku liczba ludności Kuby zaczęła się zmniejszać. Do 2050 roku liczba ludności kubańskiej będzie co najmniej o 13,8% niższa, a w pesymistycznym wariancie może zmniejszyć się nawet o 27,4% w sytuacji gdy współczynnik dzietności nadal będzie niski.

Wsparcie finansowe udzielane zarówno przez Związek Sowiecki jak i Wenezuelę wraz z ogromna ilością niespłaconych długów wobec innych krajów pozwoliły stworzyć iluzję, że rząd jest w stanie bezpłatnie dostarczać usługi publiczne. Uzyskane dzięki temu pieniądze zostały wydane w sposób, który nie stworzył żadnych fundamentów dla rozwoju kraju. Jedyne, co pozostało do zrobienia przez grupę osób rządzących krajem to ściągniecie amerykańskich pieniędzy w celu wydania ich przez następne pokolenia oportunistycznych polityków, które zamierzają podążać tą samą ścieżką.

Przedsiębiorstwa należące do sił zbrojnych zachęcają inwestorów udziałem w zyskach płynących z ich monopolistycznej pozycji. Żadna z tych firm nie obiecuje poprawy transportu publicznego, ani zapewnienia większości społeczeństwa dostatecznych dochodów, ani też poprawy wyposażenia medycznego publicznej służby zdrowia, nie mówiąc już o podstawowej dostępności Internetu.

Niedawne informacje dotyczące złagodzenia przez rządzących części restrykcji, mogą dawać mylne wrażenie, że sytuacja Kubańczyków się poprawia. W rzeczywistości poziom życia Kubańczyków jest niski głównie za sprawą astronomicznych cen narzucanych przez państwowe monopole. Budżet państwa jest natomiast zasilany z zagranicznych przekazów pieniężnych oraz dolarami otrzymywanymi z gospodarki wenezuelskiej.

Kontynuacja takiej polityki grozi eksterminacją narodu kubańskiego. To co najlepsze w jego kulturze, tradycjach i wartościach jest zagrożone, a  infrastruktura jest w stanie ruiny. Przemysł turystyczny jest tylko jednym przykładem, wprowadzania od czasu do czasu pewnych modernizacji, ale w stopniu zbyt małym, aby zaoferować produkty o jakości która odpowiadałaby cenom ustalanym przez rząd.

Ponadto absolwentom wyższych uczelni bardzo ciężko jest znaleźć pracę w państwowych firmach. W konsekwencji coraz mniej młodych ludzi, w obecnych warunkach, decyduje się na zawarcie związku małżeńskiego i założenie rodziny. W wyniku tego, jak się przewiduje, do końca tego wieku, populacja Kubańczyków skurczy się od 22% do 47% w stosunku do obecnej liczby ludności.

Co robić w takiej sytuacji? Strategia musi być nakierowana na podniesienie jakości życia Kubańczyków i odwrócenia tendencji demograficznych.  Jest oczywiste, że:

• Konieczne jest uchwalenie nowej konstytucji chroniącej własność prywatną i zapewniającą równe traktowania wszystkich Kubańczyków. Państwo musi prowadzić politykę, która pozwoli na efektywne wykorzystanie kapitału ludzkiego, który Kuba posiada. Pilnie musi zostać wdrożony proces ograniczający negatywne konsekwencje rozdzielania rodzin.

• Muszą zostać stworzone mechanizmy, które umożliwiają rozwój małych i średnich przedsiębiorstw prywatnych. Jednym ze sposób na osiągnięcie tego jest sprawienie by korzyści płynące z branży turystycznej trafiały do różnych grup społecznych. Należy pamiętać, że nie ma rozwoju bez poszanowania i ochrony własności prywatnej. Konieczne jest przeprowadzenie modernizacji rolnictwa w celu zwiększenia produkcji i obniżenia cen. Jak również poprawienia stanu infrastruktury oraz warunków mieszkaniowych dla tysięcy Kubańczyków mieszkających dziś w warunkach skrajnej nędzy.

•Musi zostać wprowadzona zasada trójpodziału władz. Wolność słowa i poglądów musi być zagwarantowana i chroniona przez prawo, w szczególności wolność prasy i mediów społecznościowych. Media nie mogą być wyłączną własnością partii politycznych wspieranych przez władze. W miejsce systemu udzielanych indywidualnie zezwoleń (który dopuszcza tylko to co jest w danym konkretnym zezwoleniu zawarte) należy wprowadzić system oparty na rządach prawa w którym to co nie jest zakazane jest dozwolone.

• Stworzyć system efektywnej administracji publicznej oraz przeprowadzić inwestycje w edukację, w celu ułatwienia dostępu do wiedzy oraz umożliwienia nauki przez całe życie. Równie istotne jest zmodernizowanie systemu opieki zdrowotnej w celu polepszenia dostępu do leczenia dla obywateli, uwzględniając duży odsetek osób starszych oraz biednych w społeczeństwie.

Kuba potrzebuje znaczących i kompleksowych reform konstytucji, systemu prawnego, gospodarki i funkcjonowania społeczeństwa. Musi otworzyć się na dialog, wymianę i współpracę z kluczowymi graczami obecnej sceny międzynarodowej: Stanami Zjednoczonymi, Europą, Ameryką Łacińską oraz instytucjami międzynarodowymi. Wierzymy, że taka postawa i nastawienie, przyczyni się do ożywienia gospodarczego, aby kraj był atrakcyjnym miejscem dla inwestorów oraz przyciągał z powrotem ludzi którzy wyemigrowali. Dzięki temu Kuba będzie dostatnim, rozwiniętym i wolnym krajem.

Share

Artykuł Kuba potrzebuje reform pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kuba-potrzebuje-reform/feed/ 0
Kuba jest szansą, a nie zagrożeniem https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kuba-jest-szansa-a-nie-zagrozeniem/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kuba-jest-szansa-a-nie-zagrozeniem/#respond Thu, 03 Sep 2015 05:20:16 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2566 Autorem tekstu jest Nick Zaiac, analityk z Waszyngtonu. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX.co i przedstawia poglądy autora. Tłumaczył Krzysztof Badowski. Ponad dwadzieścia lat od zakończenia Zimnej Wojny, wciąż można znaleźć pozostałości nieistniejącego już konfliktu. W polityce Stanów Zjednoczonych znaczenie słowa „pozostałość” najlepiej oddają, obejmujące cały naród, gorzkie relacje z Kubą. Wygląda na to, że […]

Artykuł Kuba jest szansą, a nie zagrożeniem pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Nick Zaiac, analityk z Waszyngtonu. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX.co i przedstawia poglądy autora. Tłumaczył Krzysztof Badowski.

źródło: https://www.flickr.com/photos/thespeakernews/15859186069

Ponad dwadzieścia lat od zakończenia Zimnej Wojny, wciąż można znaleźć pozostałości nieistniejącego już konfliktu. W polityce Stanów Zjednoczonych znaczenie słowa „pozostałość” najlepiej oddają, obejmujące cały naród, gorzkie relacje z Kubą. Wygląda na to, że pięćdziesiąt trzy lata po tym jak dyplomatyczne mosty zostały spalone, zaczynają być budowane od nowa. I to w szybkim tempie.

Ostatnie działania administracji Obamy na rzecz racjonalizacji relacji z Kubą staną się ważną częścią tego, co pozostawi po sobie Prezydent w polityce zagranicznej. 14 sierpnia w Hawanie, sekretarz stanu John Kerry uczestniczył w uroczystości otwarcia amerykańskiej ambasady. Dzieje się to w kilka tygodni po tym jak Kuba otworzyła ponownie swoją ambasadę w Waszyngtonie.

Mieszkańcy USA zaraz po poluzowaniu restrykcji dotyczących przyjazdu zaczęli wybierać się na wycieczki na Kubę. W marcu do wycieczek dołączyło się również Hollywood, poprzez nakręcenie na Kubie epizodu telewizyjnego show prowadzonego przez Conana O’Brien. Podróżnikom powracającym do Stanów pozwolono nawet przywieźć ze sobą rozsławione kubańskie cygara i rum.

Relacje pomiędzy dwoma krajami zacieśniają się coraz bardziej, by niebawem zupełnie się unormować, kończąc tym samym jedną z najbardziej niepotrzebnie wrogich relacji w światowej polityce. Już od pewnego czasu na horyzoncie było wyraźnie widać zakończenie wrogich kubańsko – amerykańskich relacji. Naprawienie tych stosunków wynikało po części z działań Prezydenta, a administracja Obamy przypisała sobie ten sukces.

Duża część amerykańskiego establishmentu politycznego wciąż jest za utrzymaniem status quo w relacjach z Kubą. Przypominają okropne pogwałcenia praw człowieka, których dopuszczał się reżim Castro i wskazują to jako argument za tym, aby ten reżim ukarać w każdy możliwy sposób. Aktualne rządy Castro nie są jednak gorsze od rządów wielu krajów, z którymi Stany Zjednoczone handlują. Utrzymujemy relacje z rządem chińskim, szeregiem afrykańskich kleptokratów i z teokratycznymi reżimami na Bliskim Wschodzie. W czym reżim Castro na Kubie miałby być gorszy od nich?

Faktem jest, że w roku 2015 reżim Castro nie jest już bardziej wrogi Stanom Zjednoczonym niż wiele krajów, z którymi USA prowadzą handel i utrzymują oficjalne stosunki dyplomatyczne. W przeszłości zagrożenie ze strony Kuby było wspierane przez jej socjalistycznych przyjaciół – najpierw Związek Radziecki, a ostatnio przez reżim Chaveza w Wenezueli. Tymczasem jedynie 90 mil od Amerykańskiego wybrzeża znajdziemy tak naprawdę kraj biedny, źle zarządzany i uzależniony od wenezuelskich dotacji, na które ich patron nie może sobie dalej pozwolić.

Większość ludzi ukształtowało sobie podobny wizerunek Kuby – stare samochody, wapienne budynki, taniec, wyspa Hemingway’a. Jednak ten popularny wizerunek ma się nijak do dzisiejszej rzeczywistości. Scott Beyer, przedstawiciel ruchu „Market Urbanism”, po ostatniej wycieczce do Hawany zauważył, że miasto się rozpada. Określił je jako „latynoamerykańskie Detroit … niegdyś prężne miasto, które upadło przez złą politykę”. Dowody na tę stagnację są wszędzie. Od zalewanych ulic Hawany, po niski poziom PKB i rozdmuchaną rządową biurokrację.

Polityka ekonomiczna, która w przeszłości zapewniała Castro potężnych sojuszników, teraz skutkuje osłabieniem kraju. To co niegdyś było zagrożeniem, jest już tylko „kolejnym, zwykłym krajem”. Kuba nie jest wyjątkowa, a traktowanie jej w ten sposób, zwyczajnie pozwala reżimowi Castro winić Stany Zjednoczone za problemy ekonomiczne, które sam sprowadził na swoich ludzi.

Administracja Obamy podjęła kroki w kierunku racjonalnej polityki zagranicznej poprzez unormowanie relacji z kubańskim rządem. Prawie wszyscy sojusznicy USA, a nawet prawie wszystkie kraje, mają relacje z Kubą. Nawiązanie stosunków pomiędzy USA i Kubą upodabnia podejście USA do powszechnego na świecie podejściem do reżimu Castro.

Unormowanie relacji USA–Kuba to dobry ruch. Reżim Castro nie jest już żadnym szczególnym zagrożeniem dla amerykańskich interesów zagranicznych. Jest to kolejny lewicowy reżim w Ameryce Łacińskiej – taki jak te w Wenezueli, Boliwii czy Argentynie. Logiczne jest więc, że rząd kubański powinniśmy traktować w ten sam sposób.

Share

Artykuł Kuba jest szansą, a nie zagrożeniem pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kuba-jest-szansa-a-nie-zagrozeniem/feed/ 0