Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
transformacja – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Prawda o polskiej transformacji [w odpowiedzi prof. G. Kołodce] https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawda-o-polskiej-transformacji-w-odpowiedzi-prof-g-kolodce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawda-o-polskiej-transformacji-w-odpowiedzi-prof-g-kolodce/#comments Fri, 16 Jul 2021 09:46:38 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6404 Co jakiś czas prof. Grzegorz Kołodko powraca z kolejnym artykułem o szkodliwości reform przeprowadzonych w początkowym okresie transformacji i ratunkowym charakterze jego własnej „Strategii dla Polski”. Koronnym dowodem mają być wskaźniki wzrostu: o ile w dwóch pierwszych latach PKB mocno spadł, a w dwóch kolejnych ślamazarnie rósł, o tyle w kolejnym czteroleciu – gdy wicepremierem i ministrem finansów był […]

Artykuł Prawda o polskiej transformacji [w odpowiedzi prof. G. Kołodce] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Żródło: Canva

Żródło: Canva

Co jakiś czas prof. Grzegorz Kołodko powraca z kolejnym artykułem o szkodliwości reform przeprowadzonych w początkowym okresie transformacji i ratunkowym charakterze jego własnej „Strategii dla Polski”. Koronnym dowodem mają być wskaźniki wzrostu: o ile w dwóch pierwszych latach PKB mocno spadł, a w dwóch kolejnych ślamazarnie rósł, o tyle w kolejnym czteroleciu – gdy wicepremierem i ministrem finansów był prof. Kołodko – polska gospodarka rosła bardzo szybko. Takie jest też przesłanie artykułu opublikowanego niedawno w „Tygodniku Przegląd”: „Gdyby nie polityczny i programowy zwrot po 1993 r., potoczyłaby się ona [polska transformacja] zdecydowanie mniej korzystnie, niż nam się to udało. To wtedy, w latach 19941997, PKB na mieszkańca wzrósł aż o 28%. 

Prof. Kołodko w swoich wywodach unika przy tym jakichkolwiek porównań międzynarodowych. Nie wspomina słowem o tym, że tzw. transformacyjna recesja (wynikająca z ujawnienia błędów gospodarki socjalistycznej) wystąpiła we wszystkich krajach upadającego wówczas bloku wschodniego. W Polsce jednak ta recesja była relatywnie płytka i krótkotrwała. Pisałem o tym już jakiś czas temu w odpowiedzi Witoldowi Modzelewskiemu: 

To prawda, że na początku lat 90. wystąpiła tzw. transformacyjna recesja. Jednak trudno obwiniać o to wprowadzone w Polsce reformy rynkowe, bo zjawisko to pojawiło się we wszystkich krajach bloku socjalistycznego i wynikało z ujawnienia błędów gospodarki centralnie planowanej. Co wymaga szczególnego podkreślenia, dzięki wczesnym (pierwszy kraj posocjalistyczny, który wprowadził w życie kompleksowy plan przemian gospodarczych) i radykalnym, a zarazem nieodwróconym w późniejszym okresie (tą samą drogą poszły następnie Czechy, Słowacja i kraje bałtyckie) reformom Polska była w 1992 roku pierwszym krajem byłego bloku wschodniego, który wszedł na ścieżkę wzrostu gospodarczego, i pierwszym (wraz z Czechami i Słowacją) krajem, który osiągnął poziom PKB na mieszkańca z 1989 roku. I co najważniejsze, Polska od 1989 roku do tej pory zanotowała najwyższy wzrost gospodarczy spośród wszystkich jedenastu krajów posocjalistycznych, które weszły później do Unii Europejskiej. Zaznaczyć warto, że upadek socjalizmu odbił się też na gospodarce Finlandii, która pozostawała wcześniej w istotnych relacjach handlowych ze Związkiem Sowieckim. Finlandia z recesji wyszła dopiero w 1994 roku (dwa lata po Polsce). 

Porównania międzynarodowe pozwalają przynajmniej wstępnie wskazać, czy za sukcesem albo porażką jakiegoś kraju stoi prowadzona przezeń polityka, czy odpowiada za nie koniunktura międzynarodowa albo czynniki regionalne. Jeśli chodzi o dekadę lat 90., okres upadku socjalizmu i dążenia części krajów byłego bloku wschodniego do integracji z Zachodem, naturalnym wyborem do porównań są inne kraje, które obrały podobną jak Polska drogę: wprowadzania instytucji rynkowych i przygotowań do akcesji do Unii Europejskiej: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Węgry. 

Jak widać na powyższym wykresie, poza 1990 rokiem polska gospodarka osiągała lepsze wyniki od reszty regionu. Wczesne reformy w Polsce przesunęły największą falę spadkową na pierwszy rok, pozwalając przy tym na szybsze niż gdziekolwiek indziej ożywienie (w 1992 roku w Polsce gospodarka wzrosła o 2,2%, podczas gdy średnia dla pozostałych krajów CEE-11 wyniosła -10,7%). W czasie gdy prof. Kołodko szefował resortowi finansów, koniunktura gospodarcza zawitała już do większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Interesujący jest też wykres ukazujący różnicę między Polską a średnią dla pozostałych krajów regionu w kolejnych latach. 

Na tle innych krajów Polska najszybciej rozwijała się w latach 1991–1993. W czasie „Strategii dla Polski” wskaźniki wzrostu na tle regionu już tak imponujące nie są. Porównajmy też łączne zmiany PKB na mieszkańca w odpowiednich okresach: w latach 1990–1993, tj. w czasie, który prof. Kołodko określa jako „szok bez terapii”, polska gospodarka skurczyła się o 11,8%, a reszta regionu o 27,2%; w czasie „Strategii dla Polski” polska gospodarka wzrosła o 26,7%, a reszta regionu o 15,7%. Zatem w pierwszym okresie wynik Polski był lepszy o 15,3 p.p., a w drugim o 11 p.p. Trudno więc, jeśli weźmie się pod uwagę badania porównawcze, mówić o „szoku bez terapii” ani o wielkiej poprawie w czteroleciu „Strategii dla Polski”. 

W jednym jednak trzeba się z prof. Kołodką zgodzić. Na koniec swojego artykułu napisał on: „Można coraz bardziej błąkać się w gąszczu błędów, można dalej brnąć w kłamstwa, ale tym bardziej nie znajdzie się prawdy”. Ale żeby odkryć prawdę na temat polskiej transformacji, nie można abstrahować od czynników niezależnych od prowadzonej polityki. 

Share

Artykuł Prawda o polskiej transformacji [w odpowiedzi prof. G. Kołodce] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/prawda-o-polskiej-transformacji-w-odpowiedzi-prof-g-kolodce/feed/ 1
To koszty socjalizmu były zbyt wysokie [w odpowiedzi W. Modzelewskiemu] https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/to-koszty-socjalizmu-byly-zbyt-wysokie-w-odpowiedzi-w-modzelewskiemu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/to-koszty-socjalizmu-byly-zbyt-wysokie-w-odpowiedzi-w-modzelewskiemu/#respond Wed, 08 Jan 2020 15:15:00 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6265 Zgodnie z oczekiwaniami, trzydziesta rocznica przedstawienia planu Balcerowicza jest dla wielu osób okazją do przypomnienia pobrzmiewających od lat sloganów na temat polskiej transformacji. To smutna konstatacja, bo polskie reformy rynkowe, wprowadzone wcześnie i w sposób radykalny, pozwoliły uniknąć wysokich kosztów ratowania dziedzictwa socjalizmu i rozpocząć proces niwelowania zacofania rozwojowego względem Zachodu. 17 grudnia 2019 roku […]

Artykuł To koszty socjalizmu były zbyt wysokie [w odpowiedzi W. Modzelewskiemu] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Nowoczesna Warszawa

Źródło: Pixabay

Zgodnie z oczekiwaniami, trzydziesta rocznica przedstawienia planu Balcerowicza jest dla wielu osób okazją do przypomnienia pobrzmiewających od lat sloganów na temat polskiej transformacji. To smutna konstatacja, bo polskie reformy rynkowe, wprowadzone wcześnie i w sposób radykalny, pozwoliły uniknąć wysokich kosztów ratowania dziedzictwa socjalizmu i rozpocząć proces niwelowania zacofania rozwojowego względem Zachodu. 17 grudnia 2019 roku w rozmowie opublikowanej przez „Fakt” część tych obiegowych opinii, zupełnie oderwanych od badań porównawczych na temat transformacji krajów posocjalistycznych, powtórzył Witold Modzelewski.

Po pierwsze, Modzelewski mówi o tym, że w wyniku planu Balcerowicza „nastąpił regres wszystkich podstawowych wskaźników ekonomicznych”. To prawda, że na początku lat 90. wystąpiła tzw. transformacyjna recesja. Jednak trudno obwiniać o to wprowadzone w Polsce reformy rynkowe, bo zjawisko to pojawiło się we wszystkich krajach bloku socjalistycznego i wynikało z ujawnienia błędów gospodarki centralnie planowanej. Co wymaga szczególnego podkreślenia, dzięki wczesnym (pierwszy kraj posocjalistyczny, który wprowadził w życie kompleksowy plan przemian gospodarczych) i radykalnym, a zarazem nieodwróconym w późniejszym okresie (tą samą drogą poszły następnie Czechy, Słowacja i kraje bałtyckie) reformom Polska była w 1992 roku pierwszym krajem byłego bloku wschodniego, który wszedł na ścieżkę wzrostu gospodarczego, i pierwszym (wraz z Czechami i Słowacją) krajem, który osiągnął poziom PKB na mieszkańca z 1989 roku. I co najważniejsze, Polska od 1989 roku do tej pory zanotowała najwyższy wzrost gospodarczy spośród wszystkich jedenastu krajów posocjalistycznych, które weszły później do Unii Europejskiej. Zaznaczyć warto, że upadek socjalizmu odbił się też na gospodarce Finlandii, która pozostawała wcześniej w istotnych relacjach handlowych ze Związkiem Sowieckim. Finlandia z recesji wyszła dopiero w 1994 roku (dwa lata po Polsce).

Po drugie, Modzelewski, powołując się na „niektórych”, twierdzi, że „mniej kosztowne byłyby zmiany przebiegające nie tak radykalnie”. Tymczasem „terapie szokowe” pozwalały na stworzenie krytycznej masy przemian oraz wczesne wkroczenie na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Jedno i drugie osłabiało zwolenników dawnego ustroju, utrudniając im demokratyczne odwrócenie wprowadzonych reform rynkowych. Zwolennicy reform stopniowych nie dostrzegają, że konieczne jest wykorzystanie okresu nadzwyczajnej polityki, kiedy ludzie są szczególnie skłonni do krótkookresowego poświęcenia dla długotrwałych korzyści. Co istotne, krajów, które reformy wprowadzały stopniowo (zaliczają się do nich Chorwacja, Słowenia i Węgry), próżno szukać wśród liderów wzrostu po 1989 roku. Do takich zaliczają się natomiast Polska i bałtyckie tygrysy, które wybrały podobną do Polski drogę radykalnych reform rynkowych.

Po trzecie, Modzelewski zarzuca, że plan Balcerowicza był „operacją, której celem było osłabienie najważniejszego ośrodka władzy, jakim były wielkie zakłady pracy”. To prawda, ale czy chęć rozbicia państwowych monopoli można uznać za wadę reform? Kluczem do późniejszego rozwoju Polski było stworzenie warunków sprzyjających rozwojowi konkurencji, a nie petryfikujących dominację państwowych molochów. „Słynny popiwek”, czyli podatek od ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń, służył utwardzeniu miękkich ograniczeń budżetowych w firmach państwowych, nauczonych przez ponad 40 lat socjalizmu tego, że nie mogą upaść. W początkach transformacji niemające nastawionych na zysk właścicieli przedsiębiorstwa państwowe wciąż dominowały nad raczkującym sektorem prywatnym. W popiwku chodziło o to, by zmusić je do tego, by opierały się naciskom płacowym zamiast finansować wzrost wynagrodzeń z zaciąganych w państwowych bankach kredytów.

Po czwarte, Modzelewski mówi o „taniej wyprzedaży majątku” i „przechodzeniu za bezcen w ręce zagraniczne”. „Tanią wyprzedaż majątku” można w większości przypadków włożyć między mity – zwykle były to przestarzałe i zadłużone zakłady, które wymagały przeprowadzenia głębokiej restrukturyzacji. Jeśli zaś chodzi o sprzedaż państwowych firm inwestorom zagranicznym, to trudno zrozumieć, na czym miałby polegać problem. Przede wszystkim trzeba zauważyć, że zakłady sprywatyzowane inwestorom zagranicznym cechowały się większą przeżywalnością od tych sprywatyzowanych inwestorom krajowym. Ponadto chodziło w całym tym procesie o wzmocnienie konkurencji na rynku krajowym i niezwykle istotny dla rozwoju transfer wiedzy.

Po piąte, Modzelewski wskazuje, że „jednym z pośrednich efektów planu Balcerowicza była też wielka emigracja”. Emigracja Polaków wynikała jednak z dwóch czynników: zacofania krajowej gospodarki (istniejącego jeszcze przed II wojną światową i utrwalonego przez socjalizm) i otwartych granic w ramach Unii Europejskiej. Migracja z krajów biednych do bogatszych nie jest czymś nadzwyczajnym. Krajem, z którego mieszkańcy wyjeżdżali, była np. Irlandia, dopóki na początku lat 90. nie osiągnęła w miarę zbliżonego poziomu do Wielkiej Brytanii. Emigrowali też, mimo wielu przeszkód, Polacy z zacofanej i zniewolonej Polski socjalistycznej. W latach 80. wyjechało z kraju ok. 270 tys. osób. Polska w 1989 roku była w prawdziwej (a nie propagandowej) ruinie. Obrazując to danymi, PKB na mieszkańca w Polsce stanowił (według parytetu siły nabywczej) nieco ponad 20% poziomu USA. Przez ostatnie 30 lat Polska mozolnie niwelowała dystans, by obecnie osiągnąć poziom 50% PKB na mieszkańca USA. W takiej sytuacji nie można się dziwić, że wielu Polaków, gdy tylko kraje starej Unii otwarły granice, postanowiło wyjechać za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Takie samo zjawisko występowało też w innych krajach naszego regionu. Trudno jednak w tym wszystkim doszukać się winy Balcerowicza. Wręcz przeciwnie, to dzięki reformom rynkowym Polska wreszcie zaczęła doganiać Zachód.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł To koszty socjalizmu były zbyt wysokie [w odpowiedzi W. Modzelewskiemu] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/to-koszty-socjalizmu-byly-zbyt-wysokie-w-odpowiedzi-w-modzelewskiemu/feed/ 0
Liberalne think tanki są potrzebne https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/liberalne-think-tanki-sa-potrzebne/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/liberalne-think-tanki-sa-potrzebne/#respond Thu, 02 Jan 2020 16:00:06 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6258 Przemówienie wygłoszone 17 grudnia 2019 r. podczas konferencji z okazji 30-lecia przemian gospodarczych w Polsce, którą zorganizowała Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR). Zbliżają się Święta, a więc i czas spotkań z rodziną i znajomymi. Padają wtedy często pytania o karierę zawodową. Sam pracuję od kilku lat w Forum Obywatelskiego Rozwoju i zdarza mi się na […]

Artykuł Liberalne think tanki są potrzebne pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Przemówienie wygłoszone 17 grudnia 2019 r. podczas konferencji z okazji 30-lecia przemian gospodarczych w Polsce, którą zorganizowała Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR).

Zbliżają się Święta, a więc i czas spotkań z rodziną i znajomymi. Padają wtedy często pytania o karierę zawodową. Sam pracuję od kilku lat w Forum Obywatelskiego Rozwoju i zdarza mi się na takie pytania udzielać odpowiedzi. Pojawiają się wtedy takie słowa jak „fundacja”, „organizacja pozarządowa” czy „think-tank”. Czasami, wnioskując po wyrazie twarzy rozmówców, widzę, że po głowie chodzi im pytanie – czy to w ogóle jest prawdziwa praca?

Ostatnie 30 lat to poza sukcesami rozwojowymi także okres wzrostu zaangażowania Polek i Polaków w organizacje pozarządowe. Według danych z ngo.pl, na koniec 2018 r. zarejestrowanych było w Polsce 26 tysięcy fundacji i 117 tysięcy stowarzyszeń, z czego szacuje się, że ok. 2/3 organizacji pozostaje aktywnych. Jednocześnie z raportu stowarzyszenia Klon/Jawor wynika, że 37% organizacji ma stałych, regularnych pracowników.

Drugie pytanie, które często pojawia się w takich rozmowach, to czym tak właściwie jest think-tank? W dobie Internetu nie ma sensu podawać formalnych definicji. W dużym skrócie organizacje, takie jak FOR, zajmują się produkcją i promocją, popartych badaniami idei, w tym propozycji, które można przekuć w realne polityki.

Na Wikipedii pod hasłem „Think-tanki w Polsce”, choć nie jest to lista kompletna, wymienionych zostało 56 organizacji, w tym kilka o profilu wolnościowym czy liberalnym. Należy podkreślić, że profil Fundacji FOR nie wynika ze ślepego przywiązania do pewnej konkretnej ideologii, jak twierdzą niektórzy krytycy, ale jest poparty badaniami i doświadczeniami innych krajów.

Amerykański prawnik Mike Godwin dokonał w latach 90. XX wieku obserwacji, która znana jest jako Prawo Godwina. Stwierdził on, że wraz z trwaniem dyskusji w Internecie rośnie prawdopodobieństwo użycia porównania, w którym występuje nazizm bądź Hitler. Obserwacja została nazwana prawem dlatego, że do tego typu pozamerytorycznych argumentów i chwytów erystycznych, tzw. reductio ad Hitlerum, faktycznie często dochodzi w słownych bataliach internetowych.

Moja obserwacja z perspektywy pracy w FOR jest taka, że jeśli komuś brakuje merytorycznych argumentów, to wcześniej lub później w dyskusji o wolnościowych ideach pojawia się oskarżenie o neoliberalizm. Zazwyczaj nie wnosi to nic do rozmowy, a słowo neoliberalizm używane jest jako wyzwisko i wirtualna pałka do uderzania w przeciwnika, co dobrze opisał Oliver Hartwich w artykule „Neoliberalizm – geneza politycznego przekleństwa”.

Forum Obywatelskiego Rozwoju, podobnie jak wiele innych think-tanków, posiada swoją misję. To zwiększanie w społeczeństwie aktywnego poparcia dla szerokiego zakresu indywidualnych wolności (w tym zwłaszcza wolności gospodarczej) oraz – co się z tym wiąże – dla podnoszenia poziomu praworządności. Szeroki zakres wolności i podniesienie praworządności są konieczne do tego, aby Polska mogła nadal realizować swój historyczny cel: dochodzić do poziomu życia krajów Zachodu.

Wybierzmy się w krótką podróż po świecie i organizacjach, które mają podobną do FOR misję. Dobrze jest wiedzieć, że nie jest się w swoich działaniach osamotnionym. FOR należy do kilku sieci think-tanków. Jesteśmy członkiem 4Liberty Network, zrzeszającej liberalne organizacje z Europy Środkowo-Wschodniej, a także EPICENTER Network, sieci liberalnych think-tanków z kilku krajów Unii Europejskiej – od Hiszpanii po Polskę, od Szwecji po Grecję. Należymy także do Atlas Network, która zrzesza 500 organizacji wolnościowych z całego świata. Amerykańska Atlas Network wspiera organizacje członkowskie poprzez szkolenia, granty i nagrody, w tym najważniejszą z nagród, przyznawaną raz w roku Templeton Freedom Award o wartości 100 tys. dolarów.

Czym zajmują się i co udaje się osiągać liberalnym think-tankom? Tegoroczny laureat wspominanej przed chwilą nagrody, czyli Foundation for Economic Freedom z Filipin przyczynił się do uwolnienia handlu ziemią rolną w swoim kraju, a tym samym do wzmocnienia prawa własności i swobody korzystania z tego prawa przez 2,5 miliona Filipińczyków. W Argentynie organizacja Libertad y Progreso miała istotny wkład w obniżeniu opodatkowania komputerów, które stały się bardziej dostępne np. w procesie edukacji. Z kolei Centre for Civil Society udało się zwiększyć ochronę ulicznych sprzedawców w Indiach przed bezprawnymi działaniami, w tym konfiskatami, ze strony policji. Wszystkie te zmiany były korzystne dla osób o niskich dochodach, ułatwiając im poprawę swojej sytuacji bytowej dzięki pracy, przedsiębiorczości i edukacji.

W USA Pacific Legal Foundation zajmuje się tzw. litygacją strategiczną i walczy o wolność w sądach. Aż 13 spraw klientów Pacific Legal Foundation dotarto do Sądu Najwyższego, w którym mają oni na swoim koncie 11 wygranych na rzecz wolności gospodarczej, prawa własności czy wolności słowa. Do tego dochodzi wiele spraw i sukcesów w sądach stanowych – od reprezentowania rodziców z mniejszości etnicznych, których dzieci są dyskryminowane kwotami rasowymi w stanie Connecticut, przez walkę z regulacjami blokującymi dostęp do wykonywania różnego rodzaju zawodów, aż po prawną batalię o legalizację tzw. „happy hours” i innych promocji na napoje alkoholowe w restauracjach i barach w stanie Virginia.

Tuż za naszą granicą Lithuanian Free Market Institute wydał podręcznik do przedsiębiorczości i ekonomii dla uczniów, który zbiera nagrody na krajowych i międzynarodowych festiwalach książek oraz jest wykorzystywany w ponad 80 proc. szkół na Litwie. Dobrych przykładów jest oczywiście więcej i zapraszam do lektury artykułów z cyklu „Świat Wolności”, który prowadzę na Blogu FOR.

Innym oskarżeniem, które czasami słyszmy w odniesieniu do FOR, poza wspominanym już neoliberalizmem, jest oskarżenie o polityczność. Przede wszystkim, należy odróżnić apolityczność od apartyjności. FOR jest organizację apartyjną i nie jest think-tankiem żadnej partii politycznej. Nie mamy oczywiście nic przeciwko temu, aby politycy korzystali z naszych publikacji. Jednocześnie FOR jest organizacją bardzo polityczną – zarówno będąc producentem i sprzedawcą pomysłów na „polityki” (ang. policies), jak i instytucją recenzującą propozycje i działania partii politycznych i rządzących. Polityka to nie tylko rząd, parlament czy władze lokalne, ale też polityka obywatelska, w którą angażuje się FOR, oddziałując na to, co robią politycy, a równolegle wpływając na świat idei, aby wolnościowa presja na polityków była jeszcze silniejsza.

W 1945 r. były pilot i uczestnik Bitwy o Anglię, Anthony Fisher, przeczytał książkę austriackiego ekonomisty i filozofa, Friedricha von Hayeka, pt. „Droga do zniewolenia”. Zainspirowany treścią postanowił spotkać się z Hayekiem, późniejszym laureatem Nagrody Nobla z ekonomii, aby zadeklarować zamiar wprowadzenia w życie propozycji zawartych w książce, już po wejściu do brytyjskiej polityki. Hayek zniechęcił Fishera do aktywności parlamentarnej, ale zmotywował do zmieniania świata polityki poprzez świat idei i think-tanki.

Po tym jak Fisher osiągnął sukces jako przedsiębiorca, zainwestował zarobione pieniądze właśnie w think-tanki.  W ten sposób w 1955 r. powstała brytyjska organizacja Institute of Economic Affairs. Później Fisher współtworzył wiele organizacji wolnościowych na całym świecie, w tym wspomnianą już Atlas Network. Anthony Fisher zmarł w 1988 r., ale większość stworzonych przez niego think-tanków nadal istnieje i wciąż zmienia świat na lepsze.

Brytyjski Institute of Economic Affairs, IEA, choć powstał w połowie lat 50. XX wieku, długo czekał na najbardziej namacalne sukcesy, czyli zmiany w polityce gospodarczej, jednak walka w świecie idei w końcu się opłaciła. Premier Margaret Thather powiedziała o IEA i Fisherze, że to oni stworzyli atmosferę, która pozwoliła kierowanej przez nią partii na zwycięstwo. Jednocześnie to propozycje opracowane m. in. w think-tanku przyczyniły się do uzdrowienia będącej w złym stanie brytyjskiej gospodarki. „Było ich niewielu, ale mieli rację i uratowali Wielką Brytanię” – wspominała pracę IEA Margaret Thather.

W FOR mamy wiele dobrych idei, które pozwoliłyby Polsce na szybsze dogonienie bogatszych od nas krajów Zachodu, a jednocześnie sprawiłyby, że warunki życia mieszkańców Polski stawałyby coraz lepsze. To, co jest dziś ważnym elementem pracy think-tanku, to komunikacja i w tym obszarze, dzięki wsparciu naszych darczyńców, pomocy sympatyków FOR, a także pracy naszego profesjonalnego zespołu Forum Obywatelskiego Rozwoju, z roku na rok stajemy się również coraz mocniejsi. Doświadczenia organizacji z innych krajów, jak i dotychczasowy dorobek FOR, pokazują, że istnienie think-tanków jest potrzebne, a wpływ na polityki i polityków – możliwy do osiągnięcia.

Nawet kiedy grunt pod liberalne idee w świecie polityki jest, jak to czasami bywa, niekorzystny nie należy pozostawać biernym, tylko na ten grunt wpływać i tworzyć atmosferę bardziej sprzyjającą indywidualnym wolnościom i praworządności. Jeśli zaś grunt stanie się bardziej podatny, to trzeba być gotowym do tego, aby takie okno możliwości wykorzystać jak najlepiej. Wiele osób na tej sali już teraz pracuje, by było to możliwe, a tych, którzy jeszcze tego nie robią, zachęcam do współpracy i wspólnych działań na rzecz większej wolności i państwa prawa w Polsce.

Nagranie przemówienia wraz z prezentacją dostępne jest na Facebooku FOR [od ok. 2:29:00]

Share

Artykuł Liberalne think tanki są potrzebne pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/liberalne-think-tanki-sa-potrzebne/feed/ 0
Technologia 5G: nowy wymiar sieci https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/technologia-5g-nowy-wymiar-sieci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/technologia-5g-nowy-wymiar-sieci/#respond Wed, 18 Sep 2019 10:02:54 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6170 Coraz częściej w debacie publicznej pojawia się temat technologii 5G. Nowa generacja sieci, nazywana „rewolucyjną”, ma pozwolić na technologiczny krok milowy, który może zmienić gospodarczy (i nie tylko) porządek na arenie międzynarodowej. Czym jest technologia 5G? Kiedy zagości w Polsce oraz jakie korzyści i zagrożenia ze sobą niesie? O co chodzi z kolejnymi „G”? Pierwsza […]

Artykuł Technologia 5G: nowy wymiar sieci pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Coraz częściej w debacie publicznej pojawia się temat technologii 5G. Nowa generacja sieci, nazywana „rewolucyjną”, ma pozwolić na technologiczny krok milowy, który może zmienić gospodarczy (i nie tylko) porządek na arenie międzynarodowej. Czym jest technologia 5G? Kiedy zagości w Polsce oraz jakie korzyści i zagrożenia ze sobą niesie?

O co chodzi z kolejnymi „G”?

Pierwsza generacja sieci (1G) została stworzona pod koniec lat 70. XX wieku i wprowadzona kilka lat później. Była to technologia analogowa umożliwiająca transmisję z prędkością mniej więcej 2,4 Kb/s. Na początku lat 90. XX wieku rozpoczęto wdrażanie następnej generacji – sieci 2G. Charakteryzowała się ona większą prędkością (50 Kb/s) i przesyłaniem sygnałów cyfrowych co umożliwiło ich szyfrowanie. To właśnie ona pozwoliła na wysyłanie SMS-ów czy wiadomości graficznych. W 2000 roku, za sprawą Korei i Japonii, które przewodziły pracom nad nową technologią, mogliśmy się cieszyć trzecią generacją sieci komórkowej (3G). Zwiększenie przesyłu danych do 2 Mb/s pozwoliło użytkownikom telefonów komórkowych na korzystanie z Internetu. Wykorzystanie w pełni potencjału globalnej sieci stało się możliwe dopiero po implementacji na szeroką skalę sieci 4G. Umożliwiła ona zwiększenie przesyłu danych do 100 Mb/s dla użytkowników mobilnych oraz 1Gb/s dla stacjonarnych i pozwoliła na swobodne korzystanie z Internetu mobilnego dzięki rozpowszechnieniu smartfonów.

Sieć 5G a konflikt USA-Chiny

USA i Chiny posiadają i rozwijają technologię, która pozwala na obsługę najnowszej sieci piątej generacji (5G). Jest to sieć tysiąckrotnie pojemniejsza od tej, którą dziś oferuje najbardziej zawansowana technologia LTE (4G). To również klucz do sezamu nowych usług.  Walka o wpływy technologiczne jest częścią trwającej pomiędzy tymi krajami wojny handlowej, która jak widać nie ogranicza się tylko do nakładania ceł na różne towary. Oba kraje mają świadomość, że nadchodząca rewolucja technologiczna będzie miała gigantyczny wpływ na handel i rynek światowy. Poprzez sieć 5G Państwo Środka chce uzyskać jeszcze większy dostęp do zagranicznych rynków oraz do wymiany handlowej i intelektualnej w obszarach, w których wciąż silniejsza jest rola firm amerykańskich.
W wyścigu technologicznych zbrojeń silny jest Huawei, jednak gonią go takie spółki jak szwedzki Ericsson, fińska Nokia Network oraz kontrolowana przez Nokię francuska spółka Alcatel-Lucent. Stany Zjednoczone przyjeły taktykę ograniczonego dostępu do zagranicznych rynków dla chińskich firm. Amerykanie naciskają na spółki i rządy wielu krajów (w tym Polski), by nie korzystały z chińskiej technologii. Jak na razie ze współpracy z Huawei wycofały się już Nowa Zelandia, Australia i Japonia.

Polska i sieć piątej generacji

W ostatnich tygodniach odbyły się dwa ważne wydarzenia dotyczące sieci 5G w Polsce. Pierwszym jest sztokholmskie spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami firmy Ericsson, a drugie to podpisanie deklaracji bezpieczeństwa budowania sieci 5G. Szwedzki Ericsson jest producentem sprzętu dla infrastruktury sieci komórkowych 5G, a jego główny konkurent to chiński Huawei. Po aferze szpiegowskiej, w którą zamieszani byli przedstawiciele Huawei, szwedzki koncern postanowił przejąć prymat w dostawach podzespołów na światowym rynku. Z pomocą Ericssonowi przychodzi polityka Donalda Trumpa, który uważa, że technologia 5G jest zbyt kluczowa, aby jej tworzenie powierzyć niezweryfikowanym firmom. Z tego samego powodu wiceprezydent Mike Pence i premier Mateusz Morawiecki podpisali w Warszawie deklarację w sprawie bezpieczeństwa, która zobowiązuje do korzystania ze sprawdzonych dostawców i tym samym wyklucza Chiny z dalszych negocjacji. Warto w tym miejscu przypomnieć, że według raportu firmy Gartner, Huawei był liderem w budowie infrastruktury sieci 4G, co może mieć wpływ na bezpieczeństwo, gdyż operatorzy telekomunikacyjni będą korzystać z istniejącej już infrastruktury do obsługi 5G.

Strategia Ministerstwa Cyfryzacji “5G dla Polski” wskazuje Łódź jako miasto pilotażowe, w którym powinna zostać uruchomiona w 2020 roku usługa sieci 5G. Do decyzji ministra cyfryzacji przyczyniło się geograficzne położenie miasta w pobliżu skrzyżowań głównych szlaków komunikacyjnych (autostrady A1 i A2), fakt, że Łódź stanowi silny ośrodek akademicki, który zwiększa potencjał badań na bazie 5G oraz dogodna lokalizacja Specjalnej Strefy Ekonomicznej umożliwiającej testy na płaszczyźnie gospodarczej.

Zachodnie kraje wyprzedzają nas o krok, jeśli chodzi o wprowadzanie technologii do systemów krajowych, gdyż większość z nich już sprzedała swoje częstotliwości operatorom telekomunikacyjnym, umożliwiając im rozpoczęcie adaptacji technologicznej. Dla przykładu, niemiecki budżet dzięki tej transakcji pozyskał 6,55 mld euro. Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) nie podaje, na jaką kwotę może liczyć Polska, jednak według prezesa UKE, kwotą minimalną za pasmo C jest 1 mld zł. Nieoficjalne szacunki ekspertów wskazują na 1,5 mld złotych, a w budżecie państwa na 2020 rok przewiduje się wpływy z tego tytułu na poziomie 1 mld zł. Od strony legislacyjnej, Polska stara się uzupełnić przepisy europejskie i ułatwić wprowadzanie technologii piątej generacji na rynek krajowy. Podpisana 6 września br. przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. “Megaustawa”, wprowadza przepisy sprzyjające rozbudowie infrastruktury telekomunikacyjnej. Dotyczy to obecnej infrastruktury, ale też inwestycji czekające telekomy. Ustawa ma m.in ułatwić korzystanie z istniejącej infrastruktury technicznej oraz otwiera drogę do zwiększenia norm poziomu pól elektromagnetycznych.

Kto za to zapłaci?

W komunikacie “Strategia 5G dla Polski” Ministerstwo Cyfryzacji podkreśla, że projekt technologiczny 5G będzie finansowany z publicznych funduszy krajowych, jak również z publicznych środków wspólnotowych. Na wstępnym etapie większość zasobów finansowych pochłonie wprowadzenie rozwiązań systemowych i prawnych. Szacowane koszty działań merytorycznych i strukturalnych do końca 2023 roku wyniosą ok. 10-15 mln zł. Planowane źródło finansowania tych zmian ma pochodzić z Pomocy Technicznej Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa oraz z budżetu państwa. W kolejnych latach ten typ działań będzie finansowany z budżetu państwa w ramach budżetu resortu, jednak dopuszcza się również możliwość pozyskania dodatkowego źródła finansowego z innych publicznych funduszy krajowych oraz publicznych środków wspólnotowych. Jeśli chodzi o budowę, udostępnienie i utrzymanie „Systemu Informacyjnego o instalacjach wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne” jest to koszt ok. 12,5 mln zł.  Na ten cel planowane jest pozyskanie dotacji z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa.
Testy i prace pilotażowe sieci 5G w Polsce będą realizowane w ramach standardowej pracy operacyjnej i finansowane z budżetów operatorów telekomunikacyjnych. Przedsiębiorcy mogą również uzyskać na ten cel wsparcie z publicznych funduszy krajowych oraz z publicznych środków wspólnotowych. Prowadzenie badań nad elementami stałego monitoringu pola elektromagnetycznego oraz stworzenie otoczenia prawnego dla inwestycji w sieci 5G może generować znaczące koszty, jednak resort nie jest w stanie na tym etapie ich określić.

Korzyści i zagrożenia

Dostęp do szybkiego Internetu jest czynnikiem napędzającym rozwój społeczno-gospodarczy. Wprowadzenie sieci szerokopasmowych ogranicza koszty prowadzenia działalności gospodarczej m.in poprzez wdrożenie nowych modeli biznesowych, większe zautomatyzowanie produkcji czy zapewnienie dostępu do nowych narzędzi cyfrowych. Dlatego technologia cyfrowa jest uważana za czynnik zwiększający innowacyjność, co z kolei skutkuje wzrostem konkurencyjności gospodarki, rozwojem i poprawą poziomu życia obywateli. Sieć 5G wpływa na wiele sektorów, ale najbardziej dostrzegalnymi efektami są te mierzalne, tj. skokowa poprawa parametrów wydajnościowych sieci telekomunikacyjnych, w tym znacząca poprawa dostępności usługi o wysokiej jakości, poprzez powstanie całkowicie nowych usług wykorzystujących technologię 5G, po oddziaływanie w skali całych obszarów gospodarczych. Według raportu Komisji Europejskiej nowy rodzaj sieci może skutkować, w odniesieniu do całej UE, rocznymi korzyściami w wysokości około 113,1 mld euro, głównie w obrębie czterech gałęzi gospodarki: motoryzacji, zdrowia, transportu i usług publicznych. Zaprezentowane prognozy pokazują, że rozwój technologiczny mógłby stworzyć w UE prawie 2,4 mln nowych miejsc pracy.

Jeśli chodzi o nowe rozwiązania technologiczne, które unowocześnią państwo, będą nimi m.in. interaktywne e-usługi administracji publicznej oraz zaawansowana metoda diagnostyki e-zdrowia. Technologia 5G zostanie także zastosowana w Inteligentnych Miastach, co obniży koszty, poprawi jakość i niezawodności usług oraz wprowadzi nowe standardy dla Smart Cities. Szacuje się, że aż 48% korzyści płynących z nowej technologii to przychody generowane przez kreację nowych usług. Kolejnym segmentem, który zyska dzięki zapewnieniu powszechnego szerokopasmowego mobilnego dostępu do Internetu poprzez sieć 5G, jest rynek e-commerce.

Jednak wprowadzanie nowych technologii wiąże się też z nowymi zagrożeniami. Na naszych oczach rozwija się zróżnicowane spektrum cyberzagrożeń, łącznie z takimi, które mogą doprowadzić do paraliżu świata cyfrowego. Prognozy Zurich Insurance wskazują, że w 2030 r. straty z powodu cyberataków wyniosą około 120 biliona dolarów, co odpowiada 0,9% światowego PKB. Warto jednak podkreślić, że według analizy Państwowego Instytutu Badawczego i Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie istnieją dowody, które potwierdzałyby tezy o negatywnym wpływie promieniowania elektromagnetycznego związanego z siecią 5G na ludzkie zdrowie.

Wprowadzenie technologii piątej generacji nie jest krokiem, lecz skokiem w rozwoju pozwalającym na implementację nieużywanych dotychczas rozwiązań. Potencjalne korzyści są dużo większe niż koszty i zagrożenia związane z rozwojem sieci 5G. Warto, aby kolejna zmiana technologiczna szybko pojawiła się w Polsce.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Technologia 5G: nowy wymiar sieci pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/technologia-5g-nowy-wymiar-sieci/feed/ 0
O alternatywnych drogach transformacji [w odpowiedzi R. Wosiowi] https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/o-alternatywnych-drogach-transformacji-w-odpowiedzi-r-wosiowi/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/o-alternatywnych-drogach-transformacji-w-odpowiedzi-r-wosiowi/#respond Tue, 25 Jun 2019 13:34:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6088 Rafał Woś w 30. rocznicę pierwszych (częściowo) wolnych wyborów postanowił przedstawić alternatywną historię polskiej transformacji. Walcząc z rzekomą bezalternatywnością polskiej drogi, Woś postanowił przypomnieć, że alternatywy dla planu Balcerowicza były. To oczywiste, że były. Zawsze można reform nie wprowadzać albo wprowadzać je w inny sposób. Należy jednak zadać sobie pytanie, jakie byłyby prawdopodobne skutki przedstawionych […]

Artykuł O alternatywnych drogach transformacji [w odpowiedzi R. Wosiowi] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Stara opuszczona fabryka

Zdjęcie: Pixabay

Rafał Woś w 30. rocznicę pierwszych (częściowo) wolnych wyborów postanowił przedstawić alternatywną historię polskiej transformacji. Walcząc z rzekomą bezalternatywnością polskiej drogi, Woś postanowił przypomnieć, że alternatywy dla planu Balcerowicza były. To oczywiste, że były. Zawsze można reform nie wprowadzać albo wprowadzać je w inny sposób. Należy jednak zadać sobie pytanie, jakie byłyby prawdopodobne skutki przedstawionych przez Wosia możliwości.

Model chiński

4 czerwca na łamach „Super Expressu” Woś, zarzucając autorom polskiej transformacji, że „dusili w Polakach demokratycznego ducha”, postanowił przypomnieć, że mogliśmy „pójść drogą chińską”. W ramach edukacji historycznej warto zatem redaktorowi przypomnieć, że tego samego 4 czerwca 1989 roku, kiedy Polacy brali udział w pierwszych po II wojnie światowej (częściowo) wolnych wyborach, chińskie wojsko krwawo stłumiło na placu Tian’anmen protesty studentów domagających się demokratycznych reform.

Jednak dla regularnych czytelników felietonów Wosia nie powinno być tajemnicą to, że jest on wielbicielem wszechwładnego państwa, i to do tego stopnia, że zakrawa to o syndrom sztokholmski – im bardziej państwo obywateli, w tym redaktora Wosia, zniewala, tym większą czuje on do tego państwa sympatię.

Co istotne, chiński gradualizm, do którego Wosiowi tak tęskno, wyklucza się z reformami demokratycznymi. Udane „terapie szokowe” pozwały na stworzenie krytycznej masy przemian oraz wczesne wkroczenie na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Jedno i drugie osłabiało zwolenników dawnego ustroju, utrudniając im demokratyczne odwrócenie wprowadzonych reform rynkowych. Gradualiści nie dostrzegają, że konieczne staje się wykorzystanie okresu „nadzwyczajnej polityki”, kiedy ludzie są szczególnie skłonni do krótkookresowego poświęcenia dla długotrwałych korzyści.

To nie jedyne różnice między Chinami w 1978 roku, kiedy zaczęły się reformy Deng Xiaopinga, a krajami byłego bloku wschodniego w 1989 roku. Na początku swojej drogi Chiny były krajem o wiele biedniejszym nie tylko od Polski, lecz także od nawet najbiedniejszych republik sowieckich w 1989 roku. Były też krajem nieuprzemysłowionym, w którym ponad 70% zatrudnionych pracowało w rolnictwie (dla porównania, nawet w Polsce, gdzie dominowały gospodarstwa małorolne, zatrudnienie w rolnictwie wynosiło u zarania transformacji ok. 25%). W końcu, na co wskazuje np. Anders Åslund, w Chinach biurokracja pozostawała – w wyniku świeżo przeprowadzonej „rewolucji kulturalnej” – zdyscyplinowana, podczas gdy w krajach byłego bloku wschodniego była rozprężona i niechętna do wykonywania poleceń ośrodków władzy. W rzeczywistości między Chinami a krajami Europy Środkowo-Wschodniej i byłego ZSRS nie istniało zbyt wiele podobieństw. Trudno zatem oczekiwać, by mógł tam zadziałać ten sam model.

Pozostałe możliwości

Następnego dnia w „Tygodniku Powszechnym” Woś, udając zaskoczenie, że „mówienie o alternatywnym modelu polskiej transformacji budzi tyle wściekłości”, wskazał, że poza modelem chińskim istniały też co najmniej trzy modele zaproponowane przez ekonomistów bądź polityków polskich.

Pierwszy to model skandynawski, proponowany przez Tadeusza Kowalika. Na początku lat 90., więc wkrótce po rozpoczęciu przez Polskę reform, Szwecja i Norwegia, a także Finlandia pogrążyły się w kryzysie. Z drugiej strony kraje skandynawskie – oprócz rozbudowanych świadczeń socjalnych – cechują się niesamowicie sprawnym sektorem publicznym (rzecz niebywała w przeżartym korupcją demoludzie, jakim była Polska), wysoką wolnością gospodarczą i bardzo dobrą ochroną praw własności. Ponadto, kraje skandynawskie miały w 1989 roku dochody ok. trzy razy większe niż Polska. Czy bez sprawnych instytucji zapewniających swobodę gospodarowania, i ze względnie niskimi dochodami Polska była w stanie sprawnie wdrożyć tzw. model skandynawski? Bardzo wątpliwe.

Drugi to model popytowy Łaskiego, odrzucony przez rząd Mazowieckiego kosztem, jak stwierdził Woś „pogłębiającej się recesji”. Zacznijmy od tego, że popytu wówczas nie trzeba było pobudzać, o czym świadczą kilometrowe kolejki. Problemem była dopasowana do popytu podaż. A co z recesją? Recesje wystąpiły w każdym kraju byłego bloku wschodniego. W Polsce była stosunkowo płytka (tylko w Czechach spadek PKB per capita był mniejszy) i trwała najkrócej, gdyż już w 1992 roku, jako pierwszy kraj regionu, Polska zanotowała wzrost gospodarczy. Ponadto, Polska wraz z Czechami i Słowacją należała do krajów, które najszybciej sprowadziły inflację do poziomu poniżej 50% rocznie i wróciły do poziomu PKB per capita z 1989 roku.

W końcu trzeci model, czyli słynne sto milionów Wałęsy. Pomijając już to, że Lechowi Wałęsie chodziło nie o wypłatę gotówki, lecz o powszechne świadectwa udziałowe, u Wosia natrafiamy na stwierdzenie zadziwiające, przynajmniej dla tych, którzy wynurzeń redaktora nie czytają regularnie. W jego opinii owe sto milionów miałoby być „wynagrodzeniem za krzywdę, jaką było ustanowienie własności prywatnej”. Tak! W opinii Wosia monopol własności państwowej (należącej do społeczeństwa tylko w teorii, w praktyce zaś pozwalającej czerpać rentę nomenklaturze) nie jest dla społeczeństwa krzywdą. Krzywdą – i to wymagającą kompensaty – jest dopiero ustanowienie własności prywatnej. W rzeczywistości to własność prywatna, przez zapewnienie odpowiednich zachęt w działalności produkcyjnej, najlepiej służy interesowi społecznemu.

Wracając na koniec do pytania, jakie Woś postanowił na trzydziestolecie polskiej transformacji zadać, trzeba odpowiedzieć: owszem, można było inaczej, ale czy można było lepiej? Wydaje się, że alternatywy opisane przez Wosia prędzej poprowadziłyby nasz kraj drogą Ukrainy, niż skierowały w stronę Zachodu.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł O alternatywnych drogach transformacji [w odpowiedzi R. Wosiowi] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/o-alternatywnych-drogach-transformacji-w-odpowiedzi-r-wosiowi/feed/ 0
Rewolucja Gajdara: Historia rosyjskich reform z pierwszej ręki – przedmowa https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rewolucja-gajdara-historia-rosyjskich-reform-z-pierwszej-reki-przedmowa/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rewolucja-gajdara-historia-rosyjskich-reform-z-pierwszej-reki-przedmowa/#respond Fri, 01 Apr 2016 07:55:41 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3352 Przedmowa pochodzi z polskiego wydania książki Piotra Awena i Alfreda Kocha „Rewolucja Gajdara. Historia rosyjskich reform z pierwszej ręki”, Wydawnictwo Nieoczywiste, 2015. Przeczytałem książkę Piotra Awena i Alfreda Kocha z wielkim zainteresowaniem, odczuwając niekiedy w czasie lektury silne emocje. Mowa jest w niej o jednym z najważniejszych wydarzeń współczesnej historii, a opisują je i analizują […]

Artykuł Rewolucja Gajdara: Historia rosyjskich reform z pierwszej ręki – przedmowa pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Przedmowa pochodzi z polskiego wydania książki Piotra Awena i Alfreda Kocha „Rewolucja Gajdara. Historia rosyjskich reform z pierwszej ręki”, Wydawnictwo Nieoczywiste, 2015.

Przeczytałem książkę Piotra Awena i Alfreda Kocha z wielkim zainteresowaniem, odczuwając niekiedy w czasie lektury silne emocje. Mowa jest w niej o jednym z najważniejszych wydarzeń współczesnej historii, a opisują je i analizują ludzie, którzy byli nie tylko obserwatorami przełomowego procesu, lecz jego bezpośrednimi uczestnikami. Ci ludzie – reformatorzy, drużyna Gajdara – działali w imię wolności jednostki, zwłaszcza wolności ekonomicznej, która jest kluczem do rozkwitu gospodarczego. Reprezentowali jasną stronę historii, bronili podstawowych praw człowieka. Uważam za skrajnie niesprawiedliwe to, że stale obwinia się ich o skutki kroków, których albo nie podejmowali, albo które nie zależały od ich woli.

Książka przynosi masę interesujących informacji, przytaczane są opinie najważniejszych uczestników pierwszych przeobrażeń w Rosji. Rozmowy reformatorów pozwalają nam prześledzić rozwój ich poglądów i programów ekonomicznych w ciągu lat osiemdziesiątych. W książce opisuje się drogę wiodącą do rozpadu Związku Radzieckiego w latach 1990–1991, kiedy to najważniejsze postaci polityczne nie miały ani pełnej informacji o tym, co się dzieje, ani burzycielskich zamiarów. Przypomina się tu prawo niezamierzonych skutków historycznych. Rozmowy zebrane w książce ujawniają uderzający kontrast między zrozumieniem i wsparciem dla reform w ZSRR, a następnie w Rosji ze strony G. Busha i J. Bakera w końcu lat osiemdziesiątych i początkach dziewięćdziesiątych oraz niezrozumieniem, lekceważeniem tego problemu, które demonstrowali Clinton i jego ekipa po amerykańskich wyborach w 1992 roku.

Z punktu widzenia procesu historycznego, w obliczu takich wydarzeń, jak wojna domowa w Jugosławii, pokojowy rozpad Związku Radzieckiego wydaje się wręcz cudem. Pytanie, jak to osiągnięto, jak udało się uniknąć katastrofy, jest jednym z głównych tematów książki. To historyczne osiągnięcie było dziełem najważniejszych politycznych postaci kraju: Gorbaczowa, Jelcyna, Gajdara, Kozyriewa, Graczowa. Książka rzuca także światło na jeden tragiczny wyjątek – wojnę w Czeczenii; dowiadujemy się, że można było tej wojny uniknąć, gdyby nie błędy i zaniedbania Jelcyna i niektórych osób z jego kręgu.

Autorzy nie obawiają się stawiania wielu bardzo trudnych pytań. Jednym z najważniejszych jest pytanie, czy obóz liberalno-demokratyczny („młodzi reformatorzy”) mógł osiągnąć lepsze polityczne rezultaty, gdyby wybrał inną strategię polityczną, to znaczy, gdyby znacznie wcześniej przystąpił do budowy własnej partii i dystansował się od prezydenta Jelcyna, gdy jego kurs zaczął wyraźnie rozmijać się z programem i stanowiskami reformatorów. Rozstrzygnąć ten dylemat mogą przede wszystkim uczestnicy wydarzeń. Outsider taki jak ja może jedynie dokonać kilku porównań.

Po pierwsze, decyzja o zajęciu się polityką parlamentarną i czas jej podjęcia zależą od wielu warunków szczególnych i priorytetów. Ja, tak jak Jegor Gajdar, zaliczałem siebie do technokratów, którym na początku 1989 roku została powierzona historyczna misja – stabilizacja gospodarki Polski, w której panowała hiperinflacja, i jej transformacja w dynamiczny kapitalizm. Wiedziałem, że jest to misja ogromna, wierzyłem, że wymaga, abym poświęcił jej 100 procent swojego czasu i energii. Myślę, że Jegor pojmował woją misję w taki sam sposób. Ale na przykład Václav Klaus miał inną perspektywę i priorytety. Pierwszy okres mojej pracy w rządzie zakończył się w grudniu 1991 roku i dopiero w 1995 roku zdecydowałem się na działalność w polityce elektoralnej, stając na czele partii wolnego rynku – Unii Wolności. Po wyborach, które odbyły się jesienią 1997 roku, stworzyliśmy koalicję z politycznym blokiem zbudowanym wokół „Solidarności” i wspólnymi wysiłkami przeforsowaliśmy kilka ważnych reform, przede wszystkim wszystkie wielkie projekty prywatyzacyjne, fundamentalną reformę emerytalną i reformy organów samorządu lokalnego.

Po drugie, na przykład sytuacja gospodarcza odziedziczona przez kraje byłej Czechosłowacji była o wiele mniej dramatyczna niż sytuacja w Polsce w 1989 roku, nie wspominając już o sytuacji w Rosji w końcu 1991 roku i wcześniej. Lider ekipy ekonomicznych reformatorów w Czechosłowacji mógł po prostu poświęcać nieekonomicznym problemom więcej czasu niż jego koledzy w Rosji i w Polsce.

Po trzecie, blok reformatorski, kierowany przez Jegora Gajdara, odniósł spory sukces w wyborach w końcu 1993 roku, stając się największą frakcją w Dumie. Podobnie było z reformatorską partią w Polsce w 1989 i 1991 roku. Przedtem ani w Polsce, ani w Rosji partie reform nie zdobywały większości miejsc w parlamencie. Ale szczególnej wagi wyborczemu sukcesowi „Wyboru Rosji” w 1993 roku przydaje to, że ludność kraju w tym czasie cierpiała za sprawą dezintegracji gospodarczej, i nie tyle z powodu reform, ile z powodu dziedzictwa radzieckiej gospodarki. Dlatego przyczyn późniejszej porażki partii reformatorów w wyborach z 1996 roku trzeba szukać w wydarzeniach lat 1993–1996. Jedną z takich przyczyn było prawdopodobnie to, że naród zaczął kojarzyć partię z niepopularnymi programami prezydenta Jelcyna, realizowanymi w tamtym czasie. Lecz jaki mógł być alternatywny scenariusz? Zwycięstwo komunistów w przypadku, gdyby partia reform dystansowała się od Jelcyna, zatem wejście Rosji na „łukaszenkowską” drogę rozwoju? Tego niebezpieczeństwa także nie należy pomijać i oczywiście rosyjscy reformatorzy brali je pod uwagę. W Czechach, Polsce i innych krajach Europy Środkowej reformatorzy nie stawali przed tak dramatycznym wyborem.

I wreszcie, po czwarte, polityczny sukces pierwszych gospodarczych reformatorów nie zawsze gwarantuje bezwzględny sukces odpowiednich reform gospodarczych. Tutaj znów wiele zależy od osobistych cech i priorytetów ich inicjatorów. Skala reform rynkowych w Republice Czeskiej pod rządami Klausa w żadnym razie nie przewyższa skali reform w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej, a tempa wzrostu w tym kraju są niższe niż w Słowacji. Niekiedy reguły działają przewrotnie: ludzie, których w ogóle nie uważa się za reformatorów, realizują reformy pod presją okoliczności lub po prostu dlatego, że ich poprzednie opozycyjne poglądy wypływały z niedostatku informacji lub skłonności do politycznego pozerstwa. Właśnie tak w książce prezentuje się Czernomyrdin w czasie, kiedy był premierem. Słowem, trzeba pamiętać, że polityczny sukces reformatorów i sukces reform to nie to samo. Kiedy w 1998 roku proponowałem wprowadzenie w Polsce jednej stawki opodatkowania, parlament przedłożony wniosek zablokował, lecz parę lat później był on wnoszony pod dyskusję przez te partie, które wcześniej występowały przeciw niemu. I uważam to za jedno ze swoich największych zwycięstw.

Bardzo wnikliwie omawiane są w książce właściwości systemu gospodarczego, który zaczął się kształtować w Rosji w latach dziewięćdziesiątych, oraz nieuzasadnione nadzieje na wzrost gospodarczy kraju w tym okresie (i później także). Inflacja przez długi czas utrzymywała się na bardzo wysokim poziomie i PKB zaczął rosnąć dopiero od drugiej połowy 1999 roku, po okresie znacznego spadku. Czym tłumaczą się te tendencje? Przede wszystkim chciałbym zauważyć, że negatywną dynamikę PKB często bezpodstawnie wiąże się ze spadkiem dobrobytu, który zwykle się wyolbrzymia w porównaniu z szacunkami tego wskaźnika w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Rzecz w tym, że w Rosji udział przemysłu zbrojeniowego był znacznie wyższy niż w tych krajach. Dlatego redukcja sektora zbrojeniowego zaważyła o wiele silniej niż w krajach środkowo- i wschodnioeuropejskich, prowadząc do istotnego statystycznego spadku PKB, lecz nie poziomu dobrobytu w ogóle. Zmniejszenie produkcji czołgów nie powoduje obniżenia ogólnego poziomu życia. Jednak nawet jeśli się uwzględni tę poprawkę, ekonomiczne wskaźniki Rosji w tym czasie dawały powód do pewnego rozczarowania.

Okoliczności tej nie można przypisać brakom w wiedzy ekonomicznej ekipy Gajdara. Moja osobista opinia, podobnie jak zdanie szeregu innych autorów*, jest taka, że ludzie Gajdara zasadniczo nie ustępowali pod względem wiedzy swoim polskim kolegom. Jednak rosyjskiej ekipie przyszło pracować w warunkach znacznie trudniejszych i pozostawiających mniej pola manewru. Po pierwsze, dostały im się w spadku „bomby z opóźnionym zapłonem”, których nie było u nas. Prawdopodobnie najważniejszą z takich „bomb” było prawo do emisji rubla, które przyznano bankom centralnym republik już w 1991 roku. W dodatku za utrzymaniem strefy rublowej opowiadał się MFW! Nieskoordynowana emisja rubla – to czynnik, który sam z siebie wystarczył, aby stabilizacja na początkowym etapie przejściowego okresu stała się niemożliwa.

Po drugie, drużyna Gajdara miała znacznie mniej czasu na reformy. W dodatku w tym niezwykle krótkim czasie napotkała o wiele silniejsze polityczne przeszkody niż polska ekipa. U nas w Polsce na przełomowy reformatorski impuls były ponad dwa lata (od początku września 1989 do grudnia 1991 roku), a i parlament był do naszych poczynań nastawiony początkowo przyjaźnie, później zaś przynajmniej nie wrogo. Pozwoliło to dokonać szerokiej liberalizacji, rozbić monopole, zreorganizować niektóre elementy struktur państwa, stworzyć podstawy niezbędnej stabilizacji makroekonomicznej i rozpocząć prywatyzację przedsiębiorstw państwowych. (Nawet jednak w takich względnie sprzyjających okolicznościach
prywatyzacja wystartowała znacznie później, niż planowaliśmy). Gajdar i jego zespół takim zapasem czasu nie dysponowali i spotkali się z daleko twardszymi politycznymi ograniczeniami. Ekipie Gajdara przyszło borykać się z szeregiem zadań, które nie stały przed nami – na przykład musiała gasić konflikty w niektórych regionach Rosji. To jeszcze bardziej zawęziło pole manewru, co najprędzej tłumaczy bardziej ograniczony charakter liberalizacji gospodarki w Rosji czy mniej skuteczną demonopolizację gospodarki niż w Polsce – które to fakty negatywnie odbiły się na dalszej ewolucji rosyjskiego systemu polityczno-gospodarczego i w konsekwencji na jego jakości. W procesie prywatyzacji rosyjscy reformatorzy musieli się zderzyć z trudnymi problemami, które nie występowały w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, jak na przykład problemy wiążące się z wprowadzeniem aukcji zastawnych, czyli kredytów w zamian za akcje państwowych firm. Z jednej strony nie można było nie przewidzieć, że ten program doprowadzi do wzmocnienia grup oligarchicznych z negatywnymi skutkami politycznymi, ale z drugiej w żaden sposób nie można było zaliczyć do kategorii czystych fantazji groźby, że bez tego programu może w Rosji nastąpić prokomunistyczny przewrót.

Uwzględniając to, że rosyjscy reformatorzy odziedziczyli rozmaite „bomby z opóźnionym zapłonem”, że byli krótko u władzy, że musieli się liczyć z politycznymi ograniczeniami, że zderzyli się ze szczególnymi dylematami, byłoby poważnym intelektualnym błędem (lub intelektualną nierzetelnością) i wielką niesprawiedliwością obciążanie ich winą za dalsze koleje ewolucji rosyjskiego systemu polityczno-gospodarczego i w związku z tym za nie najlepsze wskaźniki rosyjskiej gospodarki. W sytuacji, która powstała, skrajnie trudno jest bezapelacyjnie orzec, czy mogli zrobić więcej lub zrobić coś lepiej. Odegrali raczej rolę odważnych kamikadze (mówiąc słowami autorów książki), prowadzących nierówną walkę ze spiętrzonymi problemami i realizujących misję o prawdziwie historycznym wymiarze. Zasługują oni na głęboki szacunek i głęboką wdzięczność.

Wszystko to dotyczy przede wszystkim Jegora Gajdara. Rozmowy zebrane w książce tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że był on osobowością wyjątkową. Połączyły się w nim wysokie zasady moralne, bezkompromisowość umysłu, szerokie horyzonty, stanowczość i łagodność manier. Jakiż rzadki zestaw cech!

Nie mam wątpliwości, że jest on bohaterem współczesnej rosyjskiej historii – ale i historii świata. Bardzo ważne jest to, że ta niezwykła książka może się przyczynić do jego rehabilitacji i doceniania jego dorobku przez ekonomistów i polityków, co – jak się wydaje – w Rosji nie nastąpiło.

Bardzo się cieszę, że ta niezwykła książka trafia do czytelników w Polsce. Podtrzymuję tezy, jakie sformułowałem w przedmowie do jej rosyjskiego wydania, nie będę więc ich tu powtarzać. Chciałbym jedynie podkreślić, że rosyjscy reformatorzy z czasów prezydenta Jelcyna, którzy wypowiadają się na łamach tej książki lub o których jest w niej mowa, pozostali na ogół wierni swoim poglądom, że demokracja, praworządność i wolnorynkowy kapitalizm to cechy ustroju, do którego warto dążyć.

*Por. np. Marek Dąbrowski, The World Bank and the Russian Transition, Bank Światowy 2001

Share

Artykuł Rewolucja Gajdara: Historia rosyjskich reform z pierwszej ręki – przedmowa pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rewolucja-gajdara-historia-rosyjskich-reform-z-pierwszej-reki-przedmowa/feed/ 0