Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Sejm – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Jak wynagradzani są politycy? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-wynagradzani-sa-politycy/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-wynagradzani-sa-politycy/#respond Thu, 20 Aug 2020 09:59:51 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6353 Dyskusja na temat wynagrodzeń parlamentarzystów i członków rządu wybucha w Polsce co kilka lat, przy okazji kolejnych propozycji zmian ich wysokości. Zazwyczaj skupia się na samych kwotach jakie politycy mieliby zarabiać. Mało kto jednak porusza temat otoczenia regulacyjnego wynagrodzeń oraz możliwości powiązania ich z obiektywnymi czynnikami. W niniejszym artykule postaram się pokazać różne modele wynagradzania […]

Artykuł Jak wynagradzani są politycy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Dyskusja na temat wynagrodzeń parlamentarzystów i członków rządu wybucha w Polsce co kilka lat, przy okazji kolejnych propozycji zmian ich wysokości. Zazwyczaj skupia się na samych kwotach jakie politycy mieliby zarabiać. Mało kto jednak porusza temat otoczenia regulacyjnego wynagrodzeń oraz możliwości powiązania ich z obiektywnymi czynnikami. W niniejszym artykule postaram się pokazać różne modele wynagradzania osób sprawujących najwyższe funkcje państwowe, ich ograniczenia oraz powiązania. Bardziej pogłębione analizy powinny towarzyszyć zmianom ustawowym w tym zakresie i stanowić istotny element uzasadnienia ustawy czy oceny skutków regulacji.

Stany Zjednoczone: Podwyżka dopiero po wyborach

Diety członkom Senatu oraz Izby Reprezentantów należą się na mocy Art. 1 §6 Konstytucji USA, który gwarantuje, iż będą one określone ustawą i wypłacane ze Skarbu Państwa Stanów Zjednoczonych. W praktyce oznacza to, że parlamentarzyści sami mogą uchwalić wysokość swoich diet. Wynagrodzenia polityków stanowiły temat dyskusji jeszcze wśród Ojców Założycieli USA; sprzeciwiał im się chociażby Benjamin Franklin. Jedną z propozycji poprawek do Konstytucji USA autorstwa Jamesa Madisona była poprawka zabraniająca wejścia w życie podwyżek dla Senatorów i Reprezentantów przed upływem kadencji. Kongres poprawkę przyjął, jednak zgodnie z amerykańską Konstytucją jej ratyfikacja wymagała również zgody ¾ stanów. Na tę poprawka, która ostatecznie uzyskała numer dwudziesty siódmy czekano… 202 lata. Temat ograniczenia władzy członków Kongresu w zakresie przyznawania podwyżek samym sobie powrócił dopiero w latach 80-tych XX wieku na fali społecznego niezadowolenia z przywilejów Kongresmenów, a ostatni wymagany do osiągnięcia większości przewidzianej w Konstytucji stan przyjął poprawkę w 1992 roku.

Australia i Wielka Brytania: płace ustalane przez odrębne instytucje

W Wielkiej Brytanii od lat 70 ustalaniem wynagrodzeń parlamentarzystów zajmuje się osobna instytucja, podając ich wysokość na początku każdego roku. Początkowo było to Senior Salaries Review Body (SSRB), od 2010 roku jej miejsce zajęła Independent Parliamentary Standards Authority, powołana na mocy uchwalonego rok wcześniej Parliamentary Standards Act w wyniku skandalu, który wybuchł wokół korzyści majątkowych osiąganych przez parlamentarzystów.

Podobny mechanizm funkcjonuje w Australii. W 1973 roku powołano tam Trybunał Wynagrodzeniowy (Renumeration Tribunal), który co roku ustala pensje. Od roku 2011 ustala on zarówno podstawową kwotę wynagrodzenia, jak i dodatki do pensji oraz uprawnienia w zakresie pobierania pieniędzy za pracę w Parlamencie.

Różne modele krajów niemieckojęzycznych

W Niemczech wysokość diet posłów do Bundestagu ustala sam Bundestag na wniosek jego przewodniczącego. Na początku obecnej kadencji głosami CDU, FDP i SPD wprowadzono przepisy o ich automatycznym dopasowaniu do indeksu płac nominalnych publikowanego co roku przez niemiecki Federalny Urząd Statystyczny. Tymczasowo jednak mechanizm został zniesiony ze względu na kryzys spowodowany koronawirusem.

W Austrii wynagrodzenia rządu, prezydenta i parlamentarzystów ustalone są w ustawie o dietach (Bezügegesetz) i powiązane z ogólnym systemem wynagradzania urzędników służby cywilnej. W jego ramach urzędnik przyporządkowany jest do określonej klasy służbowej (Dienstklasse) w ramach której funkcjonują różne poziomy wynagrodzeń (Gehaltsstufe). Wynagrodzenie Prezydenta ustala się jako 400 x 100% wypłaty dla 9 klasy oraz 6 poziomu wynagrodzeń (najwyższa możliwa). Kanclerz, wicekanclerz i ministrowie otrzymując 200 x 100%. Parlamentarzyści z kolei co dwa lata przemieszczają się o kolejny poziom wynagrodzenia w ramach klasy IX.

Zupełnie inaczej do kwestii wynagradzania polityków podchodzą Szwajcarzy. Deputowani do Rady Narodowej (która w większości nie składa się z zawodowych polityków) nie otrzymują miesięcznych wynagrodzeń, a jedynie dzienne diety za dni, w których uczestniczą w obradach Rady oraz roczną wypłatę w wysokości 26 tys. franków z tytułu rekompensaty za przygotowania do obrad parlamentu.

Rząd jak korporacja: model singapurski

Azjatyckie państwo-miasto posiada najlepiej wynagradzany rząd na świecie. Premier Singapuru zarabia ponad 2 mln dolarów rocznie, a cały system wynagrodzeń polityków opiera się na założeniu, w myśl którego płace rządowe muszą być przynajmniej częściowo konkurencyjne wobec sektora prywatnego, by przyciągnąć wysokiej klasy ekspertów. Wynagrodzenia singapurskich polityków przypominają jednak bardziej model funkcjonowania dużej korporacji, niż diet parlamentarnych.

Pensja członka rządu składa się z kilku komponentów: stałego wynagrodzenia, opcjonalnego rocznego dodatku, bonusu za indywidualne wyniki oraz ogólnonarodowego bonusu. Ten ostatni wylicza się na podstawie mediany wzrostu dochodu Singapurczyków, wzrostu dochodu dolnych 20 percentyli obywateli (⅕ najniżej zarabiających), stopy bezrobocia oraz wzrostu PKB. Również parlamentarzyści otrzymują stałą pensję, opcjonalny roczny dodatek oraz dodatek jeśli wzrost PKB przekracza 2%.

Polski pomysł na wynagrodzenia polityków

Kontrowersyjna ustawa podnosząca wynagrodzenia polityków miała uzależnić wynagrodzenia na najwyższych stanowiskach państwowych od jednej, wspólnej dla wszystkich  miary – wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego, którego x-krotność mieliby otrzymywać Prezydent, Marszałkowie Sejmu i Senatu, parlamentarzyści, członkowie rządu oraz administracji zespolonej. Zgodnie z ustawą o SN poziom tego wynagrodzenia ustalany jest jako wielokrotność przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale roku poprzedniego z mnożnikiem 4,13, czyli faktycznie wynagrodzenia polityków miały być powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem.

Choć sposób procedowania projektu z perspektywy standardów dobrej legislacji był skandaliczny (uchwalenie ustawy w kilka godzin, naruszenie zasady trzech czytań, brak spełnienia wymogu przedstawienia skutków dla finansów publicznych), nie znaczy to, że nie należy dyskutować o stworzeniu spójnego i sprawnie działającego modelu wynagradzania osób sprawujących najwyższe stanowiska państwowe. Jeśli politycy zdecydują się powrócić do prac w tym zakresie (oby w lepszym stylu), istnieje cały szereg zagranicznych wzorców i sprawdzonych rozwiązań, które można wykorzystać w poważnej debacie nt. wynagrodzeń polityków.

Share

Artykuł Jak wynagradzani są politycy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-wynagradzani-sa-politycy/feed/ 0
Kto i jak zgłosił w nocy kandydata do KRS? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kto-i-jak-zglosil-w-nocy-kandydata-do-krs/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kto-i-jak-zglosil-w-nocy-kandydata-do-krs/#respond Thu, 08 Feb 2018 10:29:19 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5684 Dwa tygodnie temu, 25 stycznia, zakończyła się procedura zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Wczoraj Sejm udostępnił informacje o pierwszych trzech kandydaturach. Jedna z nich,  kandydatura sędziego Grzegorza Furmankiewicza, budzi wątpliwości nie tylko ze względu na osobę kandydata, w tym brak dorobku naukowego czy doniosłych orzeczeń, ale również w związku ze złożeniem dokumentów zgłaszających […]

Artykuł Kto i jak zgłosił w nocy kandydata do KRS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: http://www.krs.pl

Dwa tygodnie temu, 25 stycznia, zakończyła się procedura zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa. Wczoraj Sejm udostępnił informacje o pierwszych trzech kandydaturach. Jedna z nich,  kandydatura sędziego Grzegorza Furmankiewicza, budzi wątpliwości nie tylko ze względu na osobę kandydata, w tym brak dorobku naukowego czy doniosłych orzeczeń, ale również w związku ze złożeniem dokumentów zgłaszających kandydata przez osobę powiązaną z władzą wykonawczą, która nie jest sędzią, a dyrektorem zależnego od Ministerstwa Sprawiedliwości Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Zaskakujące jest też zgłoszenie sędziego w Kancelarii Sejmu o godz. 23:50, czyli 10 minut przed formalnym zakończeniem procedury zbierania kandydatur.

Media napisały już o wielu kandydatach do KRS, zwracając uwagę że w tej grupie są sędziowie delegowani do pełnienia czynności urzędniczych w Ministerstwie Sprawiedliwości, niedawno powołani przez Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro prezesi sądów czy sędziowie mający za sobą postępowania dyscyplinarne.

Kandydat do KRS sędzia Grzegorz Furmankiewicz jest od prawie 11 lat sędzią sądu rejonowego – najpierw w Krośnie, a następnie w Jaśle, gdzie orzeka do dziś. Dorobku naukowego sędziego Furmankiewicza w postaci publikacji nie odnotowuje Polska Bibliografia Prawnicza prowadzona przez Instytut Nauk Prawnych PAN. W zgłoszeniu nie znajdziemy również wzmianki o jego działalności społecznej.Osobliwie brzmi treść informacji o kandydacie, przekazanej Marszałkowi Sejmu przez Prezesa Sądu Rejonowego w Jaśle. Nie wiemy czy to jedynie „literówka”, czy rzeczywiście współpraca z sędzią Furmankiewiczem „nie jest oceniana pozytywnie” przez większość sędziów z sądu, w którym orzeka.

W zgłoszeniu brakuje też informacji o doniosłych orzeczeniach kandydata. Ten element wskazano wprost w ustawie o KRS jako część informacji przekazywanych przez prezesa właściwego sądu.

Warty odnotowania jest również fakt, że od 12 czerwca ubiegłego roku, czyli od prawie 8 miesięcy, sędzia przebywa na urlopach i do dziś nie orzeka.

Duże wątpliwości budzi sam tryb zgłoszenia sędziego Grzegorza Furmankiewicza jako kandydata na członka KRS.

Jak podają media, spośród ok. 10 000 orzekających sędziów na 15 miejsc w Radzie udało się zgłosić 18 kandydatur. Pisma do Marszałka Sejmu napływały do ostatniego dnia. Standardowo, korespondencja kierowana do Sejmu trafia do Wydziału Podawczego, który działa w typowo „urzędowych” godzinach – od 8:00 do 16:00. Jak wskazuje dopisek na prezentacie, zgłoszenie sędziego Furmankiewicza wpłynęło o godz. 23:50 w ostatni dzień, w który można było je złożyć. Jeszcze tego samego dnia, czyli w ciągu 10 minut, trafiło do Sekretariatu Marszałka Sejmu.

Skąd tak niecodzienne wydłużenie godzin pracy wydziału odpowiedzialnego za zarządzanie korespondencją wpływającą do Sejmu? Bardzo pilne pisma, przesyłane między Sejmem a innymi najważniejszymi organami państwa, nie zawsze korzystają z Wydziału Podawczego, a przewożone są po Warszawie przez poszczególnych pracowników samochodami, którymi dysponuje Kancelaria Sejmu. Podobnie zastanawiające jest błyskawiczne przesłanie zgłoszenia do Sekretariatu Marszałka Sejmu.

Wydaje się, że tak późna pora, w jakiej przyjęto kandydaturę mogła wynikać z wątpliwości, czy uda się zebrać minimum 15 sędziów chętnych do ubiegania się na stanowiska członków KRS. Spokojni o to byli wiceministrowie sprawiedliwości, którzy rozmawiali z mediami ostatniego dnia, w którym można było zgłaszać kandydatury.

Zapytamy Kancelarię Sejmu o okoliczności wydłużenia godzin pracy Wydziału Podawczego i poprosimy o udostępnienie nagrań z monitoringu. Proces wyłaniania kandydatów do Rady, która następnie wnioskuje do Prezydenta o powołanie sędziów wymaga maksymalnej przejrzystości na każdym jego etapie.

Inne, równie uzasadnione wątpliwości może budzić również osoba, która zgłaszała sędziego Furmankiewicza Marszałkowi Sejmu. W piśmie z kandydaturą widnieją podpisy Marcina Romanowskiego jako pełnomocnika grupy sędziów, którzy podpisali się pod zgłoszeniem.

Jak potwierdzają nam osoby związane z podpisującym zgłoszenie, reprezentującym sędziów jest Marcin Romanowski – obecny dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości podporządkowanego Zbigniewowi Ziobrze oraz pracownik naukowy na wydziale prawa UKSW. Sam Instytut Wymiaru Sprawiedliwości jest państwową jednostką organizacyjną podległą Ministrowi Sprawiedliwości, prowadzącą działalność naukowo-badawczą z zakresu tworzenia, stosowania, aksjologii i społecznego funkcjonowania prawa oraz zjawisk przestępczości i patologii społecznej. Instytut prowadzi badania naukowe, organizuje seminaria i coroczne „Pracownie Liderów Prawa”, w których swoją wiedzę przekazują słuchaczom m.in. minister i wiceministrowie sprawiedliwości. Informacje o złożonym podpisie potwierdził nam również telefonicznie sam zainteresowany.

Doktor Romanowski był również ekspertem sejmowej komisji śledczej badającej tzw. „aferę Rywina”, a w latach 2005–2007 zajmował stanowisko doradcy Ministra Sprawiedliwości. Od grudnia 2015 r. powrócił do resortu sprawiedliwości, kierowanego ponownie przez Zbigniewa Ziobro, na stanowisko eksperta. Od czerwca 2016 r. pełni funkcje kierownicze w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości – najpierw jako zastępca dyrektora, a obecnie dyrektor.

Zważywszy na fakt, że wśród sędziów ubiegających się o członkostwo w KRS – według mediów – są sędziowie delegowani do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, osoba pełnomocnika rodzi pytania o rzetelność procesu zgłaszania kandydatów do Rady.

Doktor Marcin Romanowski nie jest sędzią. Wydawać by się mogło, że ustawa o KRS wymaga, aby to sędziowie, między sobą, zbierali podpisy i organizowali zgłoszenie kandydatury do Rady. Przepisy ustawy dotyczące pełnomocnika grupy sędziów są jednak niejednoznaczne. W artykule 11b ust. 1 wskazano, że pełnomocnikiem – tak grupy sędziów, jak i obywateli – jest osoba wskazana w pisemnym oświadczeniu pierwszych piętnastu osób z wykazu. Ustawa nie różnicuje więc statusu czy funkcji, jaka ta „osoba” ma pełnić.

Z drugiej jednak strony sam fakt umożliwienia osobie nie piastującej stanowiska w wymiarze sprawiedliwości udziału w „sędziowskiej” grupie zbierającej podpisy poparcia może budzić jeszcze większe wątpliwości. W toku prac nad ustawą o KRS nie przyjęto poprawki, zgodnie z której kandydatami na członków Rady nie mogą być sędziowie delegowani do pełnienia czynności urzędniczych w Ministerstwie Sprawiedliwości, Kancelarii Prezydenta RP czy Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zawodowa zależność od organów władzy publicznej i możliwość wydawania sędziom-urzędnikom poleceń służbowych nie stanowi gwarancji, że ich działania będą sprzyjać dobru wymiaru sprawiedliwości.

Zgodnie z uchwaloną w grudniu nowelizacją ustawy o KRS autorstwa Prezydenta, to nie środowiska sędziowskie, lecz Sejm będzie teraz dokonywał wyboru 15 członków Rady. O niekonstytucyjności takiego rozwiązania i jego niezgodności ze standardami europejskimi wypowiadały się stowarzyszenia zrzeszające sędziów, inne organizacje pozarządowe oraz autorytety prawnicze. Rozwiązanie to powiela mechanizm z zawetowanej w lipcu ustawy o KRS. O wątpliwościach związanych z tą propozycją pisaliśmy już w maju i grudniu.

W ramach rozpoczętej z początkiem roku (a zakończonej 25 stycznia) procedurze zgłaszania kandydatów na członków-sędziów Rady, takie kandydatury mogą złożyć na ręce Marszałka Sejmu:

  1. grupa co najmniej 2000 obywateli, którzy ukończyli 18 lat, mają pełną zdolność do czynności prawnych i korzystają z pełni praw publicznych, oraz
  2. grupa co najmniej 25 sędziów, z wyłączeniem sędziów w stanie spoczynku.

Współpracownicy FOR złożyli w tej sprawie do Sejmu dwa wnioski o dostęp do informacji publicznej, domagając się przekazania wszystkich dokumentów związanych z procedurą zgłaszania kandydatów na członków KRS. W najbliższych dniach mija ustawowy termin na udzielenie odpowiedzi.

Czekamy na komplet dokumentów złożonych do Sejmu w związku z procedurą wyboru kandydatów do KRS. Wśród nich powinny znaleźć się również podpisy sędziów składane pod zgłoszeniami.

Jednocześnie zapytamy Ministerstwo Sprawiedliwości o sam fakt reprezentowania grupy sędziów przez dra Romanowskiego, jak również o polecenia służbowe wydawane sędziom delegowanym do resortu w związku z procesem wyłaniania kandydatów na członków KRS.

Share

Artykuł Kto i jak zgłosił w nocy kandydata do KRS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kto-i-jak-zglosil-w-nocy-kandydata-do-krs/feed/ 0
Posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości 1 grudnia: szkodliwe ograniczanie pluralizmu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/posiedzenie-sejmowej-komisji-sprawiedliwosci-1-grudnia-szkodliwe-ograniczanie-pluralizmu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/posiedzenie-sejmowej-komisji-sprawiedliwosci-1-grudnia-szkodliwe-ograniczanie-pluralizmu/#respond Thu, 31 Dec 2015 21:21:06 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3004 1 grudnia 2015 r. po raz pierwszy od niemal 15 lat, odkąd regularnie publikowane są stenogramy z posiedzeń sejmowych komisji, zdarzyło się, że posłowie nie mogli zadać pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dyskusja na temat kandydatów i z ich udziałem, w poprzednich latach uznawana – nawet jeżeli przebiegała ostro i była nacechowana bieżącymi sporami […]

Artykuł Posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości 1 grudnia: szkodliwe ograniczanie pluralizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
1 grudnia 2015 r. po raz pierwszy od niemal 15 lat, odkąd regularnie publikowane są stenogramy z posiedzeń sejmowych komisji, zdarzyło się, że posłowie nie mogli zadać pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dyskusja na temat kandydatów i z ich udziałem, w poprzednich latach uznawana – nawet jeżeli przebiegała ostro i była nacechowana bieżącymi sporami politycznymi – za coś normalnego, tym razem została zdławiona przez przewodniczącego komisji jako swoista fanaberia zwolenników debaty.

Jak dotąd w IV, V, VI i VII kadencji Sejmu na każdym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości, które dotyczyło wyboru sędziów TK, przewodniczący komisji nie ograniczali prawa posłów do zadawania pytań kandydatom na sędziów. Co więcej, analiza wszystkich 15 stenogramów z posiedzeń sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w latach 2002-2015 pokazuje, że poza posiedzeniem z 1 grudnia 2015 r. możliwość zadawania pytań służyła nie tylko opozycji, nierzadko nieufnie odnoszącej się do kandydatów zgłoszonych przez koalicję, ale także samym posłom obozu rządzącego, którzy po prostu chcieli dowiedzieć się o poglądach kandydatów czegoś więcej. Przykładowo, Marek Karpiński (PO) 18 listopada 2010 r. zadał wszystkim sześciu kandydatom – w tym czterem zgłoszonym przez posłów koalicji PO-PSL – cztery pytania, np. o możliwość badania przez Trybunał Konstytucyjny niektórych uchwał Sądu Najwyższego w świetle stwierdzenia SN, że nie podlega on interpretacjom wydanym przez TK. Również na posiedzeniu 7 października 2015 r. – tym, podczas którego Platforma Obywatelska chciała zaopiniować kandydatury nie tylko trzech „właściwych”, ale także dwóch „nadprogramowych” sędziów – poseł PO, Robert Kropiwnicki, zapytał kandydatów na sędziów, czy w przypadku wyboru zamierzają pełnić także inne funkcje.

Co więcej, mimo że polski Sejm budzi skojarzenia z obrzucaniem się przez posłów nieparlamentarnymi – nomen omen – epitetami, to zapisy toczonych w ostatnich kilkunastu latach debat nad kandydaturami na sędziach do Trybunału Konstytucyjnego dają obraz dyskusji o wysokim poziomie intelektualnym. Przykładowo, ciekawie jest poczytać udzielone na posiedzeniu komisji w dniu 17 października 2006 r. (V kadencja) odpowiedzi Ireny Lipowicz, Bogusława Moraczewskiego, Andrzeja Rzeplińskiego, Wojciecha Hermelińskiego,  Marii Gintowt-Jankowicz, Zbigniewa Cieślaka oraz Marka Kotlinowskiego na zadane przez Ryszarda Kalisza (Sojusz Lewicy Demokratycznej) pytania na temat problematyki kary śmierci oraz ochrony dobrego imienia osób niesłusznie posądzonych o współpracę z tajnymi służbami PRL, a także odpowiedzi kandydatów na dotyczące kwestii ustrojowych pytanie Stanisława Rydzonia (SLD): „Czy zdaniem państwa, należałoby znowelizować ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, a jeśli tak, to w jakim zakresie? Czy (…) Trybunał Konstytucyjny powinien mieć prawo do stanowienia wykładni powszechnie obowiązujących przepisów prawa?”. – „Gdyby nawet powrócić do ustalania powszechnie obowiązującej wykładni prawa, to także powstawałyby rozliczne przypadki niedostrzegania treści owej wykładni prawa. Mielibyśmy kolejną płaszczyznę zarzutów, że oto mamy rozwiązanie prawne, które w praktyce nie jest stosowane. Trudno nie podzielić klasyków myśli prawniczej, że niestosowane, tzw. martwe prawo, jest jednym z poważniejszych zagrożeń dla państwa prawa” – oto odpowiedź jednego z wypowiadających się kandydatów, Marii Gintowt-Jankowicz.

Podobnie interesującą dyskusję, zwłaszcza dla osób zainteresowanych miejscem Polski w Unii Europejskiej, sprowokowało pytanie zadane przez Kazimierza Smolińskiego (PiS) na posiedzeniu w dniu 18 listopada 2010 r.: „Jeśli będą przypadki konfliktowe, to czy w takich sytuacjach należy rozstrzygać raczej na korzyść ustawodawstwa polskiego, czy też uznawać wyższość ustawodawstwa europejskiego?”. „Prawo europejskie nie jest prawem obcym, powstało także przy współudziale polskim. Nie mamy konfliktu dwóch systemów prawnych, z których jeden jest obcy i teraz musimy bronić naszej konstytucji przed tym systemem. Jeśli więc dojdzie do takiego konfliktu, to musimy założyć, że wola Polski leżała u jakiejś normy prawnej prawa europejskiego” – odpowiedział kandydat na sędziego TK Bogusław Banaszak. „Nie jest to taki prosty problem i nie jest on tylko dwubiegunowy. Nie jest to tylko kwestia zgodności prawa europejskiego z prawem polskim, ponieważ nie funkcjonujemy w dwubiegunowym systemie. Obok tego jest jeszcze system Rady Europy, a więc potencjalnie mamy jeszcze konflikt z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Powstaje pytanie o konkurencję trzech trybunałów – krajowego, Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Bardzo wyraźnie to widać po dyrektywach równościowych. Konflikt na gruncie brytyjskim został przeniesiony nie na Trybunał Sprawiedliwości UE, lecz na Europejski Trybunał Praw Człowieka. Zatem nie jest to dwubiegunowy problem” – to odpowiedź kandydata Marka Zubika.

W przeciwieństwie do 1 grudnia 2015 r., kiedy zdławiona została cała możliwa dyskusja, w ostatnich kilkunastu latach ewentualne kontrowersje dotyczące zadawania pytań kandydatom na TK pojawiały się relatywnie rzadko i dotyczyły uznawania zadawanych pytań za zbyt osobiste (np. Marian Filar z Demokratycznego Koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego: „Wnoszę wniosek o unieważnienie powyższych pytań, ponieważ dotyczą prywatnych poglądów kandydatów. Wydaje się, że zadawanie tego typu pytań jest niedopuszczalne”; przewodniczący Wojciech Wilk z PO: „Nie chcę ograniczać wypowiedzi, natomiast proszę, aby kandydatki odpowiedziały zgodnie ze swoim sumieniem. Jeżeli uznają, że na któreś pytanie nie powinny odpowiedzieć…”, 4 stycznia 2011 r.) albo krytyki sposobu sformułowania pytania (np. 11 lipca 2012 r. Jerzy Kropiwnicki z PO stwierdził, że pytanie zadane Leonowi Kieresowi przez Roberta Biedronia z Ruchu Palikota powinno brzmieć inaczej: „chciałbym zwrócić uwagę, że my tutaj po prostu w złej formule prowadzimy to spotkanie, ponieważ my pytamy kandydata na sędziego Trybunału Konstytucyjnego o to, jak będzie się zachowywał, jak będzie ustawa o związkach partnerskich? Czy będzie pan za, czy będzie pan przeciw? Przecież nie o to chodzi. Jeżeli już stawiamy pytanie, to się pytamy, co pan sądzi o związkach partnerskich, a nie jak pan będzie się zachowywał, jak będzie ustawa”).

Co się takiego wydarzyło 1 grudnia 2015 r., co czyni tę debatę tak różną od poprzednich? Po prezentacji życiorysów kandydatów na sędziów oraz otwarciu dyskusji posłowie Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba i Arkadiusz Myrcha zaczęli wskazywać na brak transparentności procesu wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Pytali m.in. o przyczyny, dlaczego wybieranych jest aż pięciu sędziów zamiast zgodnie z przepisami dwóch, a także wskazywali na brak opublikowania ogłoszenia o zgłaszaniu kandydatów na sędziów Trybunału oraz fakt, że wątpliwości dotyczące sposobu wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego pod koniec VII kadencji i na początku VIII kadencji doprowadziły do tego, że nawet prezydent Andrzej Duda ogłosił konsultacje z przedstawicielami wszystkich partii znajdujących się w Sejmie. Po tych dwóch wypowiedziach poseł Marek Ast (PiS) zgłosił wniosek formalny o odebranie prawa głosu tym posłom, którzy zadają pytania niemerytoryczne (nieskierowane bezpośrednio do kandydatów na sędziów TK). Jednak przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Stanisław Piotrowicz (PiS) zdecydował się na krok bardziej radykalny – postanowił zamknąć całą dyskusję, z góry uznając, że kolejne wypowiedzi również nie będą pytaniami zadawanymi bezpośrednio kandydatom na sędziów. Stwierdził: „mieliście państwo czas na zadawanie pytań”. Odebrane zostało tym samym kolejnym posłom prawo do zadania pytań dotyczących już bezpośrednio kandydatów. Jak wskazała Barbara Dolniak (Nowoczesna), „pan poseł [Marek Ast] nie zgłosił wniosku, żeby w ogóle odebrać głos posłom, tylko żeby odbierać głos tym posłom, którzy nie zadają pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego (…) Proszę więc pozwolić członkom Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka na zadanie pytań kandydatom, bo w ten sposób jest możliwość oceny kandydata, oceny osoby, która kandyduje na stanowisko sędziego”. Zbigniew Konwiński (PO) zauważył, że „to chyba nie o to nieco starsi nasi koledzy i starsze koleżanki walczyli przed ’89 rokiem, żeby w wolnej Polsce i w demokratycznie wybranym parlamencie zamykano usta posłom opozycji. Były dopiero dwa wystąpienia posłów Platformy Obywatelskiej i to jest powód do tego, żeby zamknąć dyskusję?”.

Przewodniczący Stanisław Piotrowicz oraz pozostali przedstawiciele jego klubu parlamentarnego nie uważali jednak, żeby możliwość zadawania pytań kandydatom miała jakąś wartość. On oraz jedenastu innych posłów głosujących za zamknięciem dyskusji nie tylko odebrali możliwość zadania pytań parlamentarzystom z opozycji, ale także dowiedli, że oni sami żadnych pytań do kandydatów na sędziów nie mają; że traktują ich bezkrytycznie – co stoi w sprzeczności z częstą praktyką zadawania pytań przez posłów koalicji kandydatom przez koalicję zgłoszonym. Warto podkreślić, że nawet prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, jest zwolennikiem możliwości zadawania pytań: w 2002 r. skorzystał z niej, dopytując kandydującą na sędziego Trybunału Ewę Łętowską o jej dorobek naukowy. Tymczasem Stanisław Piotrowicz i inni zwolennicy zamknięcia dyskusji zaprzeczyli ukształtowanej przez ostatnie kilkanaście lat pięknej tradycji zadawania pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego zarówno przez posłów opozycji, jak i koalicji. Debaty nad kandydaturami ukazywały merytoryczny charakter polskiego parlamentu, a także były polem, w której manifestował się pluralizm polityczny, a dokładniej fakt, że nie tylko posłowie obozu rządzącego, ale także deputowani wszystkich ugrupowań mają udział w podejmowaniu decyzji politycznych. Filozof polityki Zbigniew Stawrowski w tekście „Prześwit dziejów” („Rzeczpospolita”, 23 kwietnia 2010 r.) definiował moralną politykę jako „współpracę w duchu roztropnej troski o dobro wspólne, (…) rzeczowe dyskusje czy nawet spory, w których przeciwnicy potrafiliby się pięknie różnić, [zamiast] gorszących konfliktów, wzajemnych pomówień i w efekcie (…) obniżenia niezbyt przecież wysokich standardów [polskiego] życia publicznego”. Wydaje się, że dotychczasowe – przed 1 grudnia 2015 r. – debaty nad kandydaturami na sędziów Trybunału Konstytucyjnego spełniały tę definicję dobrej polityki charakteryzowanej przez merytoryczne dyskusje.

Tymczasem odmówienie 1 grudnia 2015 r. posłom możliwości zadania pytań kandydatom na sędziów Trybunału Konstytucyjnego na posiedzeniu Komisji ds. Sprawiedliwości i Praw Człowieka to praktyka niebezpieczna dla politycznego pluralizmu – podstawowego składnika demokracji – i dla poziomu polskiej kultury politycznej. Można mieć obawy, że zwyczaj ten będzie kontynuowany, w tym także w przypadku sejmowych przesłuchań kandydatów wybieranych przez Sejm na inne stanowiska, np. prezesa Narodowego Banku Polskiego, który będzie wybierany już w 2016 roku.

 

Korzystałam z dostępnych na stronie sejm.gov.pl stenogramów z posiedzeń sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka (dostęp 31 grudnia 2015 r.).

Share

Artykuł Posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości 1 grudnia: szkodliwe ograniczanie pluralizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/posiedzenie-sejmowej-komisji-sprawiedliwosci-1-grudnia-szkodliwe-ograniczanie-pluralizmu/feed/ 0