Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
samochód – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Kenijski „Miś”, czyli to jest samochód na miarę naszych możliwości https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kenijski-mis-czyli-to-jest-samochod-na-miare-naszych-mozliwosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kenijski-mis-czyli-to-jest-samochod-na-miare-naszych-mozliwosci/#comments Thu, 19 Jan 2017 06:30:14 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4679 Kultowy dialog Stanisława Tyma z Krzysztofem Kowalewskim w siedzibie klubu KS Tęcza wydaję się być aktualny niezależnie od szerokości geograficznej. Politycy nieustannie starają się „otwierać oczy niedowiarkom”. W ich głowach rodzą się ambitne projekty, funkcjonujące na zasadzie – zróbmy coś z niczego. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów jest kenijski samochód Nyayo. Nigdy wcześniej o nim […]

Artykuł Kenijski „Miś”, czyli to jest samochód na miarę naszych możliwości pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Wikimedia

Kultowy dialog Stanisława Tyma z Krzysztofem Kowalewskim w siedzibie klubu KS Tęcza wydaję się być aktualny niezależnie od szerokości geograficznej. Politycy nieustannie starają się „otwierać oczy niedowiarkom”. W ich głowach rodzą się ambitne projekty, funkcjonujące na zasadzie – zróbmy coś z niczego. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów jest kenijski samochód Nyayo. Nigdy wcześniej o nim nie słyszeliście? Zaraz dowiecie się dlaczego.

Trudno się dziwić politykom, iż wierzą, że stworzenie czegoś od podstaw, jest równie proste co wyprodukowanie kolejnej, nikomu niepotrzebnej ustawy. Ciepło gabinetów, błogi szum pochlebstw usłużnych doradców oraz zupełne oderwanie od rzeczywistości, są wręcz idealnymi warunkami do narodzin zapierających dech wizji zawracania biegu rzek, wznoszenia nikomu niepotrzebnych lotnisk, czy wreszcie budowy rodzimego śmigłowca wojskowego. Choć autorom tych pomysłów trudno zarzucać złą wolę, to z reguły bardzo szybko zamieniają się one w kolejne dowody na potwierdzenie tezy, iż dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Nie inaczej było z kenijskimi snami o przeistoczeniu się w motoryzacyjną potęgę numer jeden w Afryce.

Ambitne plany
W 1986 roku ówczesny prezydent Kenii Daniel arap Moi, zainspirowany podobnym projektem realizowanym w Malezji, zwrócił się do Uniwersytetu w Nairobi o stworzenie rodzimego samochodu. Projektowi nadano nazwę Nyayo, co w języku suahili oznacza „kroki”. O tym, iż względy ekonomiczne odrywały znikomą rolę, świadczy fakt, iż zgodnie z zaleceniami prezydenta, auto miało powstać niezależnie od tego jak brzydkie i wolne będzie.

Sama idea stworzenia „samochodu dla ludu” nie była niczym odkrywczym. Wcześniej legła u podstaw koncernu Volkswagen, a nieco później, w karykaturalnej formie, projektu wschodnioniemieckiego Trabanta. Abstrahując od ideologii, nie sposób nie zauważyć, iż pomiędzy Niemcami (nawet wschodnimi), a Kenią istniały dość istotne różnice, które od początku nakazywały daleko posunięty sceptycyzm. W przeciwieństwie do Niemiec, Kenia nie dysponowała bazą przemysłową, która pozwalałaby na wytworzenie części samochodowych. Zadanie to powierzono zatem państwowym warsztatom kolejowym i ministerstwu obrony.

Wielki dzień
Owocem prac było wyprodukowanie 5 prototypowych egzemplarzy, które z wyglądu przypominały nieco większego i bardziej kanciastego Fiata 125p. W 1990 roku Nyayo doczekał się publicznej inauguracji w kompleksie sportowym w Nairobi. Wydarzenie transmitowano przez telewizję. Uczestniczył w nim również prezydent, któremu w udziale przypadł zaszczyt odbycia próbnej jazdy. Tego dnia Kenia miała przemienić się w przemysłową potęgę. Licznie zgromadzonym na tę okazję widzom nie dane jednak było upajać się narodową dumą ze spektakularnego sukcesu. Nyayo nie zdołał bowiem wykonać nawet honorowej rundy dookoła stadionu.

Okazało się, że państwowe instytucje nie były w stanie wyprodukować odpowiednio precyzyjnych części do czego doprowadził chociażby brak kooperacji pomiędzy członkami zespołu konstruktorskiego. Skutkowało to między innymi nieprawidłową konstrukcją skrzyni biegów oraz zbyt słabą mocą silnika w stosunku do masy pojazdu. Nienadające się do jazdy auto nie zdołało spełnić nawet pokładanych w nim nacjonalistycznych nadziei, gdyż zaledwie w 60% składał się on z lokalnych komponentów.

Mądry polityk po szkodzie?
Spektakularna porażka nie ostudziła bynajmniej polityków. Zapał do topienia publicznych pieniędzy w tym projekcie wydawał się być nawet większy niż wcześniej. Kiedy ustalono przyczyny upokarzającego falstartu, podjęto decyzję o zakupie odpowiednich urządzeń, które pozwoliłyby na tchnięcie w Nyayo drugiego życia.

Z zagranicy sprowadzono nowoczesną odlewnię oraz oprogramowanie do projektowania części samochodowych. Złe fatum jednak nie ustępowało. Odlewnia przez wiele lat nie mogła się doczekać instalacji, a sprowadzone z Danii maszyny, czekały bezużytecznie na lepsze czasy w kontenerze. Bez nich, samo oprogramowanie okazało się być bezużyteczne, ponieważ, zaprojektowane przy jego użyciu części samochodowe nie były w stanie opuścić wirtualnego świata.

Krok donikąd
Ulepszona wersja Nyayo nigdy nie powstała. Po raz kolejny okazało się, iż innowacji nie da się zadekretować. Dokładna wartość utopionych w projekcie pieniędzy jest trudna do oszacowania i bywa przedmiotem burzliwych debat podczas obrad Kenijskiego parlamentu. Mimo tej dotkliwej lekcji, marzenia o budowie kenijskiego samochodu co jakiś czas odzywają na nowo. W chwili obecnej w Kenii działa kilka montowni samochodów, będących własnością prywatną. W ubiegłym roku z ich taśm zjechało ponad 10 000 pojazdów.

Bibliografia:
1. Charles Homsby, Kenya. A History Since Independence, 2013, s. 427
2. https://www.kenyalogy.com/eng/info/histo15.html (dostęp 31.10.2016)
3. https://aada-african-car.blogspot.com/2009/04/nyayo-pioneer.html (dostęp 31.10.2016)
4. https://kenyayetu.net/remember-the-nyayo/ (dostęp 31.10.2016)
5. https://www.nation.co.ke/lifestyle/DN2/White-elephants-from-the-Nyayo-Era-/957860-1219924-63omnv/index.html (dostęp 31.10.2016)
6. https://www.businessdailyafrica.com/Opinion-and-Analysis/Something-wrong-at-Nyayo-car-parastatal/539548-1955082-s72dys/index.html (dostęp 31.10.2016)
7. https://www.businessdailyafrica.com/Opinion-and-Analysis/Something-wrong-at-Nyayo-car-parastatal/539548-1955082-s72dys/index.html (dostęp 31.10.2016)
8. National Assembly Official Record, 21.04.2004, s. 566
9. https://www.standardmedia.co.ke/article/2000105006/a-team-of-engineers-and-experts-from-the-university-of-nairobi-produced-five-kenyan-made-vehicles-in-1990/?pageNo=1 (dostęp 31.10.2016)
10. https://www.theeastafrican.co.ke/news/Plans-underway-to-revive-Nyayo-Car-project/2558-1066336-view-printVersion-yvh80iz/index.html (dostęp 31.10.2016)
11. https://www.cardealpage.com/column1005.html (dostęp 31.10.2016)
12. https://www.nation.co.ke/business/Kenya-assembled-vehicles-hit-10-000-units-on-tax-incentive/996-3196506-9id8yq/index.html (dostęp 31.10.2016)

Share

Artykuł Kenijski „Miś”, czyli to jest samochód na miarę naszych możliwości pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kenijski-mis-czyli-to-jest-samochod-na-miare-naszych-mozliwosci/feed/ 1
Na ile samochód służbowy zanieczyszcza środowisko, czyli rzecz o absurdalnym podatku https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/na-ile-samochod-sluzbowy-zanieczyszcza-srodowisko-czyli-rzecz-o-absurdalnym-podatku/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/na-ile-samochod-sluzbowy-zanieczyszcza-srodowisko-czyli-rzecz-o-absurdalnym-podatku/#respond Thu, 18 Jun 2015 05:30:33 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2330 Autorem tekstu jest Marcin Chmielowski*, laureat Wiosennej Szkoły Leszka Balcerowicza (II nagroda), wiceprezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości. Uznaniowa, uciążliwa, niesprawiedliwa i być może zupełnie niepotrzebna. To najkrótsza charakterystyka jednej z bardziej kuriozalnych opłat, którą muszą uiszczać polscy przedsiębiorcy. A wielu z nich nawet nie wie o jej istnieniu. Tymczasem dotyczy ona wszystkich tych, którzy mają […]

Artykuł Na ile samochód służbowy zanieczyszcza środowisko, czyli rzecz o absurdalnym podatku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Marcin Chmielowski*, laureat Wiosennej Szkoły Leszka Balcerowicza (II nagroda), wiceprezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości.

Uznaniowa, uciążliwa, niesprawiedliwa i być może zupełnie niepotrzebna. To najkrótsza charakterystyka jednej z bardziej kuriozalnych opłat, którą muszą uiszczać polscy przedsiębiorcy. A wielu z nich nawet nie wie o jej istnieniu. Tymczasem dotyczy ona wszystkich tych, którzy mają na swoje firmy zarejestrowane samochody. Zdaniem ustawodawcy, to dostateczny powód do tego, aby obciążyć przedsiębiorców dodatkowymi obowiązkami. I kosztami.

Prawodawca nakłada na prowadzących swoje firmy różne obowiązki, w tym także te związane ze sprawozdawczością i uiszczaniem opłat. Jednym z nich jest wymóg rozliczenia się z uciążliwości dla środowiska naturalnego, który to jest obowiązkiem każdego przedsiębiorcy. Wśród różnych kategorii, z których należy złożyć sprawozdanie oraz odprowadzić do Urzędu Marszałkowskiego stosowną opłatę, są rubryki budzące mniejsze kontrowersje. Odprowadzanie ścieków, działanie kotłowni czy składowanie odpadów jest niewątpliwie uciążliwe dla środowiska i kontrola tych działalności jest logiczna w kontekście odpowiedzialnego ustawodawstwa. Kontrola takich firm jest łatwiejsza, ponieważ stanowią one tylko część całości zbioru przedsiębiorstw w Polsce. Inaczej jest jednak z opłatą za „spalanie paliw w silnikach spalinowych”, czyli właściwie z podatkiem nałożonym na każdego przedsiębiorcę, który używa samochodu służbowego.

Ta opłata dotyczy bowiem wszystkich przedsiębiorców, niezależnie od tego, czy pracują oni w sektorze usług, czy w sektorze produkcji. Oznacza to, że nawet księgowa, która ma na swoją firmę zarejestrowany niewielki samochód do poruszania się po mieście, podlega obowiązkowi obliczenia. Musi wyliczyć, w jaki sposób „zanieczyszcza” środowisko, odprowadzić od tego podatek i złożyć sprawozdanie do Urzędu Marszałkowskiego. Ta opłata nie zostanie zawieszona nawet wtedy, kiedy „obciąża” ona środowisko dokładnie tak samo jak osoba zatrudniona na etat, która codziennie, takim samym modelem samochodu, dojeżdża do pracy.

Księgowa z przykładu powyżej będąc obeznaną z polskimi przepisami podatkowymi, jest w stanie się z nich wywiązywać. Większość przedsiębiorców zwyczajnie jednak nie wie o tym, że taki obowiązek jest na nich nałożony.

Wysokość opłaty, jaką przewiduje ustawodawca nie jest wysoka. W obwieszczeniu ministra środowiska z sierpnia 2013 znajdujemy kilka kategorii samochodów, pogrupowanych według daty ich rejestracji. Są wśród nich rzecz jasna także samochody osobowe, przeznaczone do normalnego, codziennego użytku. Co łatwo przewidzieć, starsze, mniej ekologiczne modele są bardziej uciążliwe dla środowiska i obłożone wyższą opłatą. Dodatkowym czynnikiem zmieniającym jej wysokość jest rodzaj silnika i tutaj również nie ma niespodzianek. Najdroższe są silniki benzynowe starszych modeli samochodów. Opłata za wprowadzenie spalin do środowiska waha się od nieco ponad siedemdziesięciu sześciu złotych do zera, bo niektóre rodzaje silników są zwolnione z opłat, np. część z tych napędzanych sprężonym gazem ziemnym (CNG). Nie oznacza to jednak zwolnienia z obowiązku złożenia sprawozdania.

Choć obowiązkowi poddani są wszyscy przedsiębiorcy, to nie wszyscy o nim wiedzą. Przepis jest więc częściowo martwy, ilość sprawozdań nie odpowiada ilości zarejestrowanych firm. To powoduje jego uznaniowość. Urzędnik może, ale nie musi nałożyć karę za niezłożenie takiego sprawozdania.

Przepis jest zwyczajnie niesprawiedliwy i absurdalny. Powoduje uznaniową możliwość zaszkodzenia przedsiębiorcy i nałożenia na niego kary za niedopełnienie obowiązku. O którym tak naprawdę mało kto słyszał. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby naliczenie opłat na poziomie akcyzy, co przecież jest możliwe do obliczenia na podstawie ilości skonsumowanego co rok paliwa przez wszystkich użytkowników samochodów. Taki podatek byłby nie tylko prostszy, ale też bardziej sprawiedliwy i nie byłby uznaniowy. Zaoszczędziłby on też czas przedsiębiorcom, także tym, którzy środowisko zanieczyszczają w stopniu śladowym. Nie jest przecież tak, że posiadanie samochodu przez przedsiębiorcę automatycznie czyni ten pojazd bardziej szkodliwym dla środowiska. Dlaczego więc to oni, przedsiębiorcy, mają ponosić większe koszty utrzymania go w dobrym stanie? Jak słusznie zauważa Związek Rzemiosła Polskiego, nałożenie dodatkowych opłat na przedsiębiorców nie spowoduje, że środowisko stanie się czystsze. Powoduje tylko, nadal zdaniem ZRP, zwiększoną sprawozdawczość, która kosztuje czas i tworzy niejasne dla przedsiębiorcy sytuacje. Trudno znaleźć argument za tym, aby obecną formę obciążeń dla wszystkich przedsiębiorców posiadających samochód służbowy pozostawić w takiej formie, w jakiej ona jest. Zwyczajnie brak jest ku temu argumentów.

* Marcin Chmielowski – absolwent politologii (Uniwersytet Jagieloński) i podyplomowych studiów z bankowości centralnej i polityki pieniężnej (PAN), doktorant nauk o polityce (UP im. KEN w Krakowie), wiceprezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości, publicysta.

Share

Artykuł Na ile samochód służbowy zanieczyszcza środowisko, czyli rzecz o absurdalnym podatku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/na-ile-samochod-sluzbowy-zanieczyszcza-srodowisko-czyli-rzecz-o-absurdalnym-podatku/feed/ 0