Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Putin – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Innowacja wprowadzana dekretem – rosyjska wersja Doliny Krzemowej https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/innowacja-wprowadzana-dekretem-rosyjska-wersja-doliny-krzemowej/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/innowacja-wprowadzana-dekretem-rosyjska-wersja-doliny-krzemowej/#respond Tue, 20 Dec 2016 05:30:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4551 Russian dream – w taki sposób określana była inicjatywa ówczesnego Prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który hucznie zapowiedział utworzenie w podmoskiewskiej wsi Skołkowo rosyjskiej wersji Doliny Krzemowej. Inicjatywa ta miała być ukoronowaniem ogłoszonej w 2009 r. strategii Russia GO!. Ten liczący cztery tysiące słów dokument zakreślał ambitną wizję modernizacji i dywersyfikacji „w hańbiący sposób” zacofanej i […]

Artykuł Innowacja wprowadzana dekretem – rosyjska wersja Doliny Krzemowej pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Dmitrij Miedwiediew i Władimir Putin, źródło: Wikipedia

Russian dream – w taki sposób określana była inicjatywa ówczesnego Prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który hucznie zapowiedział utworzenie w podmoskiewskiej wsi Skołkowo rosyjskiej wersji Doliny Krzemowej. Inicjatywa ta miała być ukoronowaniem ogłoszonej w 2009 r. strategii Russia GO!. Ten liczący cztery tysiące słów dokument zakreślał ambitną wizję modernizacji i dywersyfikacji „w hańbiący sposób” zacofanej i anachronicznej rosyjskiej gospodarki opartej głównie na eksporcie nieprzerobionych surowców naturalnych. Motorem modernizacji miały się stać nowoczesne technologie i innowacyjne rozwiązania, co szłoby w parze ze zwiększeniem wolności politycznej i wzmocnieniem demokracji w Rosji. Inwestycje w edukację, otwarcie się na świat, a co za tym idzie zintensyfikowanie swobodnej wymiany myśli i idei miały być receptą na sukces. Samo Skolkovo Innovation Centre, na które zamierza się przeznaczyć 4 mld dolarów do 2020 r., miało zgromadzić 50 tys. badaczy i technologów i służyć jako inkubator dla start-upów oferujący granty, kursy edukacyjne i przestrzeń biurową.

Prezydent Miedwiediew, brzmiąc jak postmodernistyczna wersja Gorbaczowa z jego planem pierestrojki, zapowiedział, że nie popełni błędów Piotra I i przywódców sowieckich, którzy wdrażali swoje wizje przymusowo i za zbyt wysoką cenę, którą przyszło płacić prostym ludziom. Tego projektu naród nie musi się obawiać – jak ukazał „car” modernizacja ma nastąpić dzięki kreatywności i przedsiębiorczości zwykłych ludzi.
Samo w sobie brzmiało to dość absurdalnie w kraju, w którym w 2015 r., w szczycie kryzysu gospodarczego, przypadało 108 urzędników na każde 10 tys. obywateli (w ZSRR współczynnik ten wynosił maksymalnie 73 urzędników) i ciągle rośnie.

The Economist już w 2009 r. wyraził sceptycyzm wobec zaprezentowanych planów. Wskazano, że Miedwiediew nie ma realnego przełożenia na rosyjską rzeczywistość zdominowaną przez skorumpowaną, biurokratyczną machinę, a jego deklaracje to jedynie puste symbole. Grał on rolę „dobrego gliny” mówiącego o modernizacji i prawach człowieka, chwilowo zastępując Władimira Putina sterującego wszystkim z tylnego siedzenia.

Dolina Krzemowa w Kalifornii powstała sama z siebie, oddolnie, niemal przez przypadek. Przyczyn sukcesu było wiele – od sprzyjającego klimatu po fantastyczne zaplecze naukowe w postaci Uniwersytetu Stanforda. Szczęśliwie dla USA „mądre głowy” siedzące w urzędach nie zajęły się planowaniem i regulowaniem Doliny Krzemowej, która wyrosła na gruncie wolności gospodarczej połączonej z rządami prawa. Główną natomiast słabością rosyjskiego projektu, pomijając tradycyjny brak poszanowania dla zasada państwa prawa oraz bezmiar regulacji i biurokracji, było niewykorzystanie istniejącego już potencjału. Trudno sobie nawet wyobrazić motywy jakie mogły stać za niepodjęciem strukturalnej współpracy z tak renomowanymi ośrodkami jak Moskiewski czy Nowosybirski Uniwersytet Państwowy, nie mówiąc już o Rosyjskiej Akademii Nauk z której wywodzi się aż 18 noblistów.

Na początku zapowiadało się jednak całkiem optymistycznie – do 2013 r. do Skołkowa przeniosło się ponad tysiąc rosyjskich i zagranicznych przedsiębiorstw. Od tego momentu jednak liczba ta nie rośnie i utrzymuje się na podobnym poziomie. Potem pojawiły się już problemy typowe dla naszych wschodnich sąsiadów – korupcja, malwersacje, defraudacje. W 2013 r. prokuratura postawiła pierwsze zarzuty. Z przeznaczonych na inwestycje 50 mld rubli (wówczas ok. 500 mln zł) w latach 2010-2012 aż 30 mld było dotkniętych nieprawidłowościami.

Po sankcjach nałożonych na Rosję oraz coraz głębszej zapaści gospodarczej pogorszył się też klimat inwestycyjny, który zniechęca zagraniczne przedsiębiorstwa obawiające się rosnącej niestabilności. W 2014 r. władze zaczęły też ograniczać wolność w internecie. Zwiększono inwigilacje i wprowadzono przymus rejestracji poczytnych blogerów. Dziś słyszymy głosy o potrzebie wyodrębnienia runetu, rosyjskojęzycznego internetu, i poddania go dokładniejszej kontroli władz. Takiego rodzaju interwencjonizm i budowanie murów nie sprzyja tworzeniu międzynarodowych relacji businessowych.

Brak kompetentnych kadr zarządzających, a co za tym idzie nieskuteczne wsparcie inicjatyw skutkuje faktem, że żywotność ok. 90% nowo-powstałych w Skołkowie kompanii to jedynie 2-5 lat. W 2015 r. jedynie 45% rezydentów wykazywało przychód, a zaledwie 3% zarobiło więcej niż 100 mln rubli (ok. 6,3 mln zł). Przestarzała, rosyjska gospodarka nie przejawia też wystarczającego popytu nawet na udane innowacje, które nie uzyskawszy należytego wsparcia, w większości nie są w stanie podbijać zachodnich rynków. Nic więc dziwnego, że mówi się już co najmniej o potrzebie przeprofilowania projektu Miedwiediewa.

Nasiona pięknego kwiatu innowacji zostały rzucone na zmarzniętą, rosyjską glebę. Od kilku lat podlewa się je strumieniami pieniędzy rosyjskich podatników, te jednak spływają bocznymi kanałami i nie użyźniają gleby. Władze nie potrafią lub nie chcą zaorać tej ziemi, rozbić skostniałej struktury przerośniętej biurokracji, która zdusi jeszcze wiele ambitnych inicjatyw.

Autor jest laureatem nagrody specjalnej i absolwentem Jesiennej Szkoły Leszka Balcerowicza 2016, w ramach której powstała niniejsza praca.

Share

Artykuł Innowacja wprowadzana dekretem – rosyjska wersja Doliny Krzemowej pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/innowacja-wprowadzana-dekretem-rosyjska-wersja-doliny-krzemowej/feed/ 0
Jak się niszczy demokrację? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-sie-niszczy-demokracje/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-sie-niszczy-demokracje/#respond Fri, 16 Sep 2016 07:52:57 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4332 W demokracji – z definicji – władze państwowe są wybierane w drodze regularnych, uczciwych wyborów, co zakłada otwartą konkurencję w polityce (taką prostą definicję zaproponował wybitny austriacki ekonomista J. A. Shumpeter i warto się jej trzymać). A konkurowanie wymaga swobód obywatelskich (wolności mediów, wypowiedzi, zrzeszania się, manifestowania itp.). Wymaga też elementarnego poziomu rządów prawa, tak […]

Artykuł Jak się niszczy demokrację? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: Wikimedia

W demokracji – z definicji – władze państwowe są wybierane w drodze regularnych, uczciwych wyborów, co zakłada otwartą konkurencję w polityce (taką prostą definicję zaproponował wybitny austriacki ekonomista J. A. Shumpeter i warto się jej trzymać). A konkurowanie wymaga swobód obywatelskich (wolności mediów, wypowiedzi, zrzeszania się, manifestowania itp.). Wymaga też elementarnego poziomu rządów prawa, tak aby rządzący nie mogli zastraszać konkurentów czy krytyków przy pomocy służb specjalnych, prokuratury, aparatu skarbowego, rozmaitych inspekcji itp. Wymaga wreszcie, by jak najmniej ludzi zależało od państwowego – czyli politycznego – pracodawcy, bo taki może ludzi nagradzać awansem lub straszyć zwolnieniem, w zależności od ich politycznych zachowań. W socjalizmie wszystko było państwowe. I nic dziwnego, że nie dał się on i nie da pogodzić z demokracją. Im większa pula stanowisk obsadzanych politycznie – czyli im więcej socjalizmu w kraju – tym gorzej i dla demokracji i gospodarki.

Demokrację niszczy się na dwa sposoby. Pierwszy polega na usunięciu demokratycznie wybranych władz przez jawny zamach stanu i otwarte wprowadzenie dyktatury (np. zamachy wojskowe w niektórych krajach Afryki lub – do niedawna – Ameryki Łacińskiej). Drugi, ma charakter pełzający: demokratycznie wybrane władze ograniczają możliwości konkurowania w polityce, niekiedy aż do punktu, gdy nadal są wybory, ale nie ma. Takie złe transformacje obserwujemy w ostatnich latach na świecie np. w Rosji Putina, w Turcji Erdogana, Wenezueli za Chaveza i Maduro, na Węgrzech za Orbana. Kaczyński z PiSem i przyległościami (np. Gowinem) starają się dołączyć Polskę do tej grupy pod hasłem „dobrej zmiany”.

Pełzające wprowadzenie monopolu w polityce, czyli niszczenie demokracji, polega na:

1) ograniczaniu swobód obywatelskich, np. przez restrykcje na zakładanie i działanie niezależnych organizacji czy na demonstrowanie, zob. Rosję Putina,

2) opanowywaniu służb specjalnych, prokuratury, policji i innych organów po to, by móc użyć ich przeciwko opozycji. I tu Putin jest wzorem,

3) zwiększaniu puli stanowisk do podziału, by móc przekupywać zwolenników posadami i straszyć oponentów zwolnieniem,

4) przechwytywaniu mediów, by działały jako narzędzie propagandy wymierzone w oponentów.

Każdy może zobaczyć, co stara się robić PiS w tych czterech zakresach i wyciągnąć z tego wnioski. Moja rada: nie narzekać, nie czekać na innych, a dołączać do zorganizowanych form obrony ustrojowych osiągnięć Polski po 1989 roku. Mamy o wiele więcej możliwości, niż oponenci Putina. Im szybciej i mocniej będziemy je wykorzystywać, tym mniejsze będą szanse amatorów monopolu w polityce.

Powyższy tekst ukazał się w ramach „Komentarzy i opinii” na łamach Gazety Wyborczej.

Share

Artykuł Jak się niszczy demokrację? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-sie-niszczy-demokracje/feed/ 0
Czy marzenie Orbana o „putinizacji” Węgier staje się coraz bardziej realne? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-marzenie-orbana-o-putinizacji-wegier-staje-sie-coraz-bardziej-realne/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-marzenie-orbana-o-putinizacji-wegier-staje-sie-coraz-bardziej-realne/#respond Mon, 29 Aug 2016 05:57:50 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4197 Autorem tekstu jest Máté Hajba. Tłumaczył Łukasz Kielin. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu CapX. Brexit zatrząsnął Europą. Podczas gdy Unia Europejska cały czas nie jest w stanie podnieść się po tym ciosie, kolejne referendum zaczyna zagrażać jej integralności. Tym razem nie ma to jednak nic wspólnego z wolnym rynkiem, czy ludźmi, którzy […]

Artykuł Czy marzenie Orbana o „putinizacji” Węgier staje się coraz bardziej realne? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Máté Hajba. Tłumaczył Łukasz Kielin. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu CapX.

Brexit zatrząsnął Europą. Podczas gdy Unia Europejska cały czas nie jest w stanie podnieść się po tym ciosie, kolejne referendum zaczyna zagrażać jej integralności. Tym razem nie ma to jednak nic wspólnego z wolnym rynkiem, czy ludźmi, którzy chcą większej autonomii od coraz silniejszej Brukseli. Pomysł Viktora Orbana ma na celu budowę nieliberalnych Węgier i ich „putinizację.

Kolejnym populistycznym środkiem do realizacji tego celu ma być, zaplanowane na 2-go października, referendum, w którym węgierski rząd zapyta:

„Czy chcesz, aby Unia Europejska mogła nakazać  obowiązkowe lokowanie niewęgierskich obywateli na Węgrzech bez zgody Zgromadzenia Narodowego?”

Na Węgrzech referenda można przeprowadzać jedynie w kwestiach podlegających kompetencjom węgierskiego parlamentu. Kwestia kwot imigrantów  podlega prawu unijnemu, dlatego tego rodzaju głosowanie nie będzie miało skutków prawnych. Jednakże sądy, po wcześniejszym kwestionowaniu referendum, udzieliły aprobaty na tak zadane pytanie.

Jeżeli większość Węgrów odpowie „nie”, rząd może zacząć wskazywać, że obywatele węgierscy nie chcą, aby prawo europejskie zastępowało decyzje, które powinny zostawać podejmowane na szczeblu krajowym. Tym samym głosowanie może oznaczać, że Węgry powinny opuścić europejską wspólnotę.

Korzystając z pieniędzy podatników, węgierski rząd szerzy kłamstwa, dotyczące problemu imigrantów. Przykładowo twierdzi, że w dużych europejskich miastach powstają strefy „no-go”, gdzie władze, ze względu na duże skupiska imigrantów, nie mają odwagi interweniować. Dla Orbana tego rodzaju referendum służy jako środek sprawdzający, czy Węgrzy wolą UE bardziej niż nienawidzą imigrantów. Nie ma znaczenia, że zadane pytanie i wynik referendum nie będą mieć skutków prawnych.

Pomimo ksenofobicznej propagandy, rząd planuje wprowadzenie wiz pracowniczych dla dziesiątek tysięcy osób spoza UE, którzy mają zastąpić tych Węgrów, którzy wyemigrowali.

Referendum jest ciosem wymierzonym w UE. W przypadku pozostania Węgier w Unii, Orban chciałby zostać jej reformatorem. W obu tych scenariuszach chodzi mu o umocnienie jego władzy.

Swoją wizję państwa  Orban ogłosił w 2014 roku, jednakże nad koncepcją pracuje już od 2010 roku, kiedy to odniósł miażdżące zwycięstwo w wyborach. Od tego czasu partia centralizuje władzę,  nacjonalizuje majątek prywatny, osłabia system kontroli polityków, dostosowuje prawo dla własnego dobra czy przyzwala na szerzenie się korupcji, w już i tak skorumpowanym kraju.

Unia Europejska jest przeszkodą na drodze ku jeszcze większej władzy dla Orbana, choć jest też dla niego przydatna . Węgry są jednym z największym beneficjentów środków unijnych, ale tylko do 2020 roku. Później dużo lepszym sprzymierzeńcem dla Orbana byłaby Rosja. Choć większość Węgrów woli pozostanie we Wspólnocie i nie ufa Putinowi, obawiają się ogromnego napływu imigrantów, jakiego ostatnio doświadczyli.

Pytanie w głosowaniu jest tak sformułowane, aby zapewnić zwycięstwo partii  rządzącej. Wygrana zapewni  uzasadnienie dla ksenofobicznej polityki rządu i da Orbanowi podstawę do odseparowania się od Unii lub zmusi Brukselę do łagodniejszego spoglądania na jego nieliberalną koncepcję państwa.

Ze względu na treść referendalnego pytania zwycięstwo odpowiadających „tak” wydaje się mało prawdopodobne. Partie opozycyjne zachęcają do bojkotu głosowania, co doprowadzi do jego nieważności i braku mocy prawnej. Ale jedynym sensownym rozwiązaniem jest przekonanie ludzi do udziału w referendum poprzez oddanie nieważnego głosu.  Byłby to jasny sygnał, że ludzie w są zainteresowani tym problemem i są aktywni, jednakże wiedzą, że referendum to jest fałszywym wyborem.

Węgrzy w głosowaniu zdecydują, czy bliższe są im zachodnie wartości, czy może wolą przybliżyć się do Rosji i zbudować państwo antyliberalne i skorumpowane. Warto, aby głosujący pamiętali, że jest trzecia droga – możliwość oddania nieważnego głosu. Na karcie do głosowania znajdzie się miejsce do napisania wiadomości dla rządzących i symbolicznego poparcia dla wolności.

Share

Artykuł Czy marzenie Orbana o „putinizacji” Węgier staje się coraz bardziej realne? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-marzenie-orbana-o-putinizacji-wegier-staje-sie-coraz-bardziej-realne/feed/ 0
Zamknięcie małego ruchu granicznego z Rosją to woda na młyn Kremla https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/zamkniecie-malego-ruchu-granicznego-z-rosja-to-woda-na-mlyn-kremla-2/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/zamkniecie-malego-ruchu-granicznego-z-rosja-to-woda-na-mlyn-kremla-2/#respond Thu, 25 Aug 2016 06:32:01 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4252 Już od trzech tygodni MSWiA podtrzymuje wprowadzony przed szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży zakaz małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim. To bezterminowe przedłużenie decyzji tłumaczone jest enigmatycznie brzmiącymi ”względami bezpieczeństwa” i wygląda raczej na polityczną rozgrywkę na linii Polska – Rosja. Warto zatem przyjrzeć się, czy decyzja o zamknięciu małego ruchu granicznego ma faktyczny […]

Artykuł Zamknięcie małego ruchu granicznego z Rosją to woda na młyn Kremla pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

źródło: studentsforliberty.org

Już od trzech tygodni MSWiA podtrzymuje wprowadzony przed szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży zakaz małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim. To bezterminowe przedłużenie decyzji tłumaczone jest enigmatycznie brzmiącymi ”względami bezpieczeństwa” i wygląda raczej na polityczną rozgrywkę na linii Polska – Rosja. Warto zatem przyjrzeć się, czy decyzja o zamknięciu małego ruchu granicznego ma faktyczny wpływ na bezpieczeństwo Polski.

Mały ruch graniczny z Rosją funkcjonuje od 2012 roku. Obejmuje on teren Obwodu Kaliningradzkiego i większości powiatów w województwach warmińsko-mazurskim i pomorskim. Mieszkańcy tych regionów mogą ubiegać się o zezwolenie na wjazd do kraju ościennego (tylko na tereny objęte umową), które jest tańsze i wymaga mniej formalności niż uzyskanie wizy. Procedura przekraczania granicy i limity przewożonych towarów pozostają takie same dla wszystkich przekraczających, więc wbrew wielu głosom, nie jest to ułatwienie ani zachęta do przemytu tylko bodziec do rozwoju przedsiębiorczości na terenach przygranicznych.

Dane GUS nie pozostawiają wątpliwości. W 2015 roku Rosjanie wydali na zakupy w Polsce 285,9 mln zł, które w dużej mierze trafiły do lokalnych przedsiębiorców, nastawionych właśnie na klientów zza północnej granicy. Naszych sąsiadów do zakupów zachęca przede wszystkim dużo wyższa jakość towarów i usług, znacznie większy wybór oraz możliwość odliczenia podatku VAT. Poza zakupami, Rosjanie przyjeżdżają do Polski również turystycznie, chętnie odwiedzają atrakcje zlokalizowane blisko granicy (muzea, aquaparki) oraz korzystają z hoteli i restauracji. W związku z tym zamknięcie małego ruchu granicznego w dłuższym okresie dla wielu Polaków może skończyć się utratą pracy.

Szczególnie zagrożeni są lokalni przedsiębiorcy z małych miast, którzy swój model biznesu oparli na sprzedaży dóbr i usług klientom z Rosji. Na zamknięciu małego ruchu granicznego tracą również polscy konsumenci, którzy do początku lipca chętnie kupowali tańszą benzynę, czy turystycznie odwiedzali Kaliningrad. Czy to niewinnie wyglądające ułatwienie w przekraczaniu granicy i wzajemnym handlowaniu faktycznie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju?

4 lipca, kiedy zawieszono mały ruch graniczny z Rosją i Ukrainą, nic nie wskazywało na to, że po szczycie NATO i ŚDM sytuacja nie wróci do normy. Jak można wywnioskować z wypowiedzi ministra Błaszczaka w Polskim Radiu, to polityczne zagrania Kremla spowodowały, że polskie władze na początku sierpnia zezwoliły wyłącznie na funkcjonowanie MRG z Ukrainą, bezterminowo przedłużając zawieszenie umowy z Kaliningradem. Po pierwsze, odpowiedzią Rosji na decyzję Polski o zamrożeniu ruchu dla rosyjskich obywateli była analogiczna decyzja wobec Polaków. Po drugie, pod koniec lipca nowym gubernatorem Obwodu Królewieckiego został bliski współpracownik Władimira Putina – Jewgenij Ziniczew, który do tej pory kierował zarządem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) w Kaliningradzie a także wymieniono dowództwo Floty Bałtyckiej. Prawdopodobnie to te czynniki, wespół z pogróżkami płynącymi z Rosji odnośnie decyzji szczytu NATO (również wspomnianymi przez szefa MSWiA), zdecydowały o przedłużeniu zamknięcia małego ruchu przygranicznego. Minister Błaszczak powołał się również na zagrożenie ze strony Rosji związane z aneksją Krymu i wojną w Donbasie. Warto jednak pamiętać, że wydarzenia te miały miejsce już przed szczytem NATO, mimo tego politycy nie mówili wcześniej o zamknięciu małego ruchu z Rosją. Ponadto, niedługo przed wprowadzeniem małego ruchu granicznego w 2012 roku, miała miejsce wojna w Abchazji i Osetii Południowej, która jednak nie wpłynęła na decyzję o podpisaniu umowy o MRG ani nie miała wpływu na bezpieczeństwo funkcjonowania ruchu granicznego. Jak to możliwe?

Mały ruch graniczny jest wyłącznie ułatwieniem podróżowania obywateli Obwodu Kaliningradzkiego i Polski, nie mającym wiele wspólnego z polityką. Zawieszenie umowy  wcale nie oznacza zakazu przekraczania granicy. Jest to cały czas możliwe tylko wymaga więcej formalności i kosztów związanych ze zdobyciem wizy. To utrudnienie dotyka przede wszystkich zwykłych Rosjan, ponieważ urzędnicy państwowi czy osoby bliskie reżimowi Putina prawdopodobnie nie mają problemów z zapłaceniem za wizy. Można zatem wysnuć wniosek, że zdaniem Mariusza Błaszczaka zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju są podróże przeciętnych, niezaangażowanych w politykę mieszkańców Obwodu Kaliningradzkiego, które i tak nie są wyeliminowane a jedynie ograniczone. Gdzie tu logika?

Przekaz płynący z wypowiedzi szefa MSWiA nie pozostawia wątpliwości. Rosja to nasz polityczny przeciwnik, dlatego musimy ograniczyć kontakty do minimum. Minister nie zauważa jednak, że ta polityczna przepychanka na wysokich szczeblach nie przynosi żadnych pozytywnych efektów, a jedynie szkodzi obywatelom i obrazowi Polski w Kaliningradzie. Poza dużymi stratami ekonomicznymi, które niewątpliwie dotkną polskich przedsiębiorców, warto zwrócić uwagę na fakt, że decyzja o zamknięciu małego ruchu granicznego doskonale wpisze się w propagandowy przekaz Kremla. Wielu mieszkańców Obwodu Kaliningradzkiego będzie twierdziło, że zamknięcie małego ruchu granicznego i uniemożliwienie taniego, w miarę swobodnego podróżowania do kraju Unii Europejskiej, to wina wyłącznie polskich polityków. Zmiany wprowadzone w ostatnim czasie w Obwodzie Kaliningradzkim, który jest przecież strategicznym punktem w rosyjskich planach obronnych, sugerują zacieśnianie stosunków z władzami w Moskwie. Ograniczenie kontaktów Rosjan z Polakami jest wodą na młyn dla obecnej polityki Kremla wobec enklawy. Pozwoli to na jeszcze skuteczniejsze manipulowanie opinią publiczną i  znacząco ograniczy przeciętnym obywatelom możliwość porównywania systemów gospodarczo-politycznych Polski i Rosji. Mieszkańcy Kaliningradu rzadziej będą odwiedzać rozwijające się polskie miasta, nie będą też robić zakupów w naszych sklepach, w których mogą kupować lepsze jakościowo i często tańsze produkty niż w swoim kraju. Ten bodziec do refleksji nad systemem politycznym Kremla skutecznie tłumi minister Błaszczak.

Przedłużenie zamknięcia małego ruchu granicznego z Rosją to działanie zgodne z populistyczną, antyrosyjską polityką partii rządzącej. Wypowiedzi polskich polityków oznaczają albo dużą naiwność, albo zaczepność i chęć prowadzenia polityki zagranicznej opartej na rzucaniu kłód pod nogi. Niestety, nasze władze nie dostrzegają, że w tej na pozór patowej sytuacji górą jest nasz sąsiad, a zamrożenie małego ruchu granicznego w rzeczywistości nie ma wpływu na bezpieczeństwo kraju i uderza w dobro naszych obywateli. To polityczny strzał w stopę idealnie wpisujący się w działania i retorykę Kremla.

Share

Artykuł Zamknięcie małego ruchu granicznego z Rosją to woda na młyn Kremla pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/zamkniecie-malego-ruchu-granicznego-z-rosja-to-woda-na-mlyn-kremla-2/feed/ 0