Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
praworządność – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Kontrola konstytucyjności obostrzeń covidowych – jak robią to Niemcy? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kontrola-konstytucyjnosci-obostrzen-covidowych-jak-robia-to-niemcy/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kontrola-konstytucyjnosci-obostrzen-covidowych-jak-robia-to-niemcy/#comments Wed, 04 Aug 2021 09:33:29 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6427 W Polsce Trybunał Konstytucyjny w czasie pandemii zasłynął przede wszystkim wyrokiem w sprawie przesłanki embriopatologicznej w tzw. ustawie antyaborcyjnej, czym doprowadził do masowych protestów społecznych. Nie odegrał jednak właściwie żadnej roli w zakresie badania proporcjonalności i legalności wprowadzanych przez rząd obostrzeń. Warto przyjrzeć się, jak kontrola konstytucyjności działała w czasie pandemii u naszych sąsiadów. Niemcy […]

Artykuł Kontrola konstytucyjności obostrzeń covidowych – jak robią to Niemcy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Canva

W Polsce Trybunał Konstytucyjny w czasie pandemii zasłynął przede wszystkim wyrokiem w sprawie przesłanki embriopatologicznej w tzw. ustawie antyaborcyjnej, czym doprowadził do masowych protestów społecznych. Nie odegrał jednak właściwie żadnej roli w zakresie badania proporcjonalności i legalności wprowadzanych przez rząd obostrzeń. Warto przyjrzeć się, jak kontrola konstytucyjności działała w czasie pandemii u naszych sąsiadów.

Niemcy chętnie skarżyli do sądów obostrzenia covidowe. Same sądy administracyjne, zgodnie z szacunkami, rozpatrzyły ponad 10 000 spraw w tym zakresie. Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny nie musiał rozpatrywać aż takiej liczby spraw, jednak według rocznego sprawozdania FTK w 2020 roku przeprowadził ponad 880 postępowań dot. pandemii covid-19 i obostrzeń z nią związanych, w tym zbadał 240 skarg w trybie pilnym (Eilaufträge). Większość z nich została odrzucona z powodów formalnych, zdarzyły się jednak pojedyncze sukcesy obywateli zaskarżających przewidziane przez rządy środki zapobiegawcze.

Sukcesy przed niemieckim Trybunałem: zgromadzenia i zamknięcie kościołów

Dwa razy Federalny Trybunał przyznawał rację organizatorom zgromadzeń i manifestacji. W kwietniu 2020 roku FTK dopuścił skargę organizatorów manifestacji pod hasłem „Wzmacniać zdrowie zamiast osłabiać prawa podstawowe – ochrona przed wirusami, nie przed ludźmi”, która odbyła się w Gießen w Hesji. Pierwotnie sądy administracyjne uznały ją za sprzeczną z rozporządzeniem heskiego rządu w sprawie zwalczania pandemii Covid-19. Podobnie Trybunał postąpił w sprawie zakazanej w Badenii-Wirtembergii demonstracji przeciwników lockdownu i stanu nadzwyczajnego, nakazując sądowi administracyjnemu rewizję wyroku.

Sukces odniosła również organizacja religijna muzułmanów z Dolnej Saksonii, która zaskarżyła zakaz odbywania obrządku religijnego z uwagi na pandemię. W orzeczeniu z kwietnia minionego roku FTK uznał, że całkowity zakaz jest zbyt daleko idącą ingerencją w zagwarantowaną w ustawie zasadniczej wolność religijną i ustawodawca powinien zapewnić ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa poprzez łagodniejsze środki, takie jak wymóg noszenia maski i zachowania odstępu w miejscu kultu.

Kontrowersyjny „hamulec awaryjny”

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych z konstytucyjnego punktu widzenia regulacji zmian wprowadzonych w odpowiedzi na pandemię była kwietniowa nowelizacja ustawy o ochronie przed infekcjami, powszechnie znana jako „federalny/covidowy hamulec awaryjny”, wprowadzający nowe obostrzenia z pominięciem ustawodawstwa krajów związkowych. Swoją nazwę zawdzięcza mechanizmowi, który nowelizacja wprowadzała – przekroczenie w danym okręgu wiejskim lub mieście poziomu 100 nowych zachorowań na 100 000 mieszkańców w przeciągu 7 dni oznaczało ograniczenia w przemieszczeniu się i kontaktach międzyludzkich, w tym zakaz spotkań w prywatnych mieszkaniach oraz godzinę policyjną.

Kontrowersje dotyczą przede wszystkim tego, jak daleka ingerencja w prawa i wolności jednostki została przewidziana w ustawie, jednak nowelizacji sprzeciwiały się również kraje związkowe, których kompetencja do kształtowania polityki pandemicznej została w jej wyniku znacząco ograniczona. Już w pierwszych tygodniach Federalny Trybunał Konstytucyjny wszczął ponad 100 postępowań w związku z nowelizacją (a przede wszystkim godziną policyjną). Póki co Trybunał nie zdecydował się na jednoznaczne zakwestionowanie ustawy, a większość kontrowersyjnych przepisów wciąż czeka na ostateczne rozpatrzenie.

Godzina policyjna na razie dopuszczalna, ale…

5 maja Federalny Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie skargi kilkunastu obywateli dot. przepisów § 28b ust. 1 oraz § 73 ust. 1a pkt. 11c ustawy o ochronie przed infekcjami, w brzmieniu nadanym przez kwietniową nowelizację (czyli tzw. federalny hamulec awaryjny). Przepisy dotyczyły wprowadzenia godziny policyjnej między godz. 22 a 5 rano w okręgach, w których dojdzie do więcej niż 100 zakażeń na 100 000 mieszkańców w przeciągu 7 dni. Skarżący zarzucili przepisom nieproporcjonalną ingerencję w wolności jednostki, co miało naruszyć zasadę proporcjonalności, wynikającą z art. 2 niemieckiej ustawy zasadniczej.

Trybunał nie zgodził się z argumentacją skarżących, dostrzegając w zakazie opuszczenia domu „znaczący instrument” w rękach ustawodawcy, służący zwalczaniu rozprzestrzeniania się pandemii. Wątpliwości konstytucyjne nie były zdaniem FTK nieuzasadnione, jednak wysokie ryzyko zakażenia przy wskazanej w ustawie liczbie zakażeń usprawiedliwia ingerencję w wolność jednostki.

Nie jest to jednak rozstrzygnięcie ostateczne – ponieważ skarga została wniesiona w trybie przyspieszonym, rozstrzyga ona jedynie tę konkretną sytuację, nie zaś sam abstrakcyjny problem. Aby orzec o sprawie definitywnie, potrzebne byłoby pełne postępowanie skargowe. W ostatnim zdaniu Trybunał zostawił jeszcze jedną otwartą furtkę – wyrok nie przesądza o proporcjonalności zastosowania godziny policyjnej i zakazu opuszczania mieszkania dla osób zaszczepionych i ozdrowieńców, co powinno być przedmiotem osobnych postępowań. Niekonstytucyjność obostrzeń dla osób zaszczepionych z kolei już pod koniec kwietnia zaskarżyli posłowie do Bundestagu z ramienia liberalnej FDP.

Państwo prawa w czasach zarazy

Ogólne spojrzenie na sądownictwo konstytucyjne u naszych sąsiadów zza Odry w okresie ostatniego półtora roku daje obraz ostrożnej w orzekaniu, ale sprawnie działającej kontroli konstytucyjności wprowadzanych środków i regulacji. Choć krytyce podlega nadmierny konserwatyzm w korzystaniu ze swoich uprawnień, to nie można powiedzieć, że FTK nie wydaje rozstrzygnięć niekorzystnych dla rządzących ani nie kwestionuje działań pozaprawnych. Z czasem również można się spodziewać twardszego podejścia – zapytany o górne granice ograniczania praw jednostki ze względu na pandemię, prezes Trybunału stwierdził, że „im dłużej będą one obowiązywać, tym surowsze muszą być wymagania względem ich uzasadnienia”.

W przeciwieństwie do swojego polskiego odpowiednika, niemiecki TK aktywnie sprawdza proporcjonalność i zgodność z ustawą zasadniczą ustawodawstwa covidowego oraz cieszy się odpowiednim autorytetem, by tego typu kwestię rozstrzygać. Wpływa to również na jakość legislacji – politycy wiedzą, że przekroczenie kompetencji spotka się z reakcją właściwego organu i oznaczać będzie nieskuteczność regulacji. Porównanie z sąsiadami nie wypada dla Polski korzystnie, ale pokazuje też, jak istotna dla przeciętnego obywatela jest praworządność oraz istnienie niezależnych organów kontroli prawa. Zwłaszcza w czasach, gdy władza wykorzystuje prawo do daleko idącego ingerowania w wolność jednostki.

Share

Artykuł Kontrola konstytucyjności obostrzeń covidowych – jak robią to Niemcy? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kontrola-konstytucyjnosci-obostrzen-covidowych-jak-robia-to-niemcy/feed/ 1
Raport Lex Super Omnia: System nękania prokuratorów https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/raport-lex-super-omnia-system-nekania-prokuratorow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/raport-lex-super-omnia-system-nekania-prokuratorow/#respond Wed, 07 Jul 2021 09:30:48 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6388 „Metoda kija. Dobrozmianowy system nękania niezależnych prokuratorów”, czyli raport Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, to kompleksowa analiza sytuacji, z jaką boryka się prokuratura od 2016 r. Po przyjęciu w ekspresowym tempie dwóch ustaw, które nowelizowały ustawy Prawo o prokuraturze oraz Prawo o ustroju sądów powszechnych, radykalnie wzrosła liczba delegacji, degradacji oraz odejść w stan spoczynku. […]

Artykuł Raport Lex Super Omnia: System nękania prokuratorów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Lex Super Omnia

Źródło: Lex Super Omnia

„Metoda kija. Dobrozmianowy system nękania niezależnych prokuratorów”, czyli raport Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, to kompleksowa analiza sytuacji, z jaką boryka się prokuratura od 2016 r. Po przyjęciu w ekspresowym tempie dwóch ustaw, które nowelizowały ustawy Prawo o prokuraturze oraz Prawo o ustroju sądów powszechnych, radykalnie wzrosła liczba delegacji, degradacji oraz odejść w stan spoczynku. Zaraz po przyjęciu ekspresowych nowelizacji w stan spoczynku od 1 stycznia do 15 marca odeszło aż 166 osób, a w ciągu całego 2016 roku – aż 305. W raporcie ujawniono także zatrważającą liczbę degradacji oraz delegacji, co wskazuje na wykorzystanie ww. instrumentów jako metody karania prokuratorów, którzy z jakichś powodów nie podobali się rządzącym politykom czy wykazywali się niezależnością. Skala nękania niezależnych prokuratorów opisana przez Lex Super Omnia pokazuje, że z fundamentalnych cech prokuratory, tj. bezstronności, niezależności i hierarchiczności, znaczenie dla „dobrej zmiany” ma wyłącznie ta trzecia. Dwie pozostałe, z punktu widzenia obywateli i praworządności najważniejsze, stają się „dobrozmianowym” wrogiem, na którego przygotowano tytułowy „kij”.

W raporcie omówiono także zmiany w prokuratorach wojskowych. Jednym z działań władzy było zsyłanie prokuratorów wojskowych do tzw. zielonych garnizonów. Mowa tu o zdarzeniach z marca 2016 r., gdy Antoni Macierewicz (ówczesny minister obrony narodowej) wydał decyzję o zwolnieniu i skierowaniu do służby w odległych „zielonych garnizonach” 5 prokuratorów wojskowych. Ujawniono również, że spośród wszystkich zdegradowanych prokuratorów w 2016 r. 19 było prokuratorami likwidowanych prokuratur wojskowych, a wśród nich znaleźli się także prokuratorzy, którzy brali udział w prowadzeniu śledztwa w sprawie katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Aż 4 prokuratorów zostało zwolnionych z zajmowanych stanowisk i przeniesionych do rezerwy kadrowej, jednocześnie pozbawiono ich prawa do uzyskania wyższej stawki awansowej, co według Lex Super Omnia było karą finansową. Przeniesienia te motywowano „ważnym interesem społecznym” oraz „potrzebami Sił Zbrojnych”.

W raporcie możemy także zaznajomić się z wadliwością prawną powoływania przez Prokuratora Generalnego i Prokuratora Krajowego prokuratorów na funkcje zastępców rzecznika dyscyplinarnego. Jak wskazuje raport, wadliwość ta związana jest z niedopełnieniem przez Prokuratora Generalnego ustawowego obowiązku powołania Zastępców Rzecznika Dyscyplinarnego dla okręgów regionalnych oraz przekroczeniem przez Prokuratora Krajowego uprawnień poprzez naruszenie wyłącznej prerogatywy Prokuratora Generalnego do powoływania i odwoływania tychże Zastępców Rzecznika Dyscyplinarnego, a także wydawanie ustawowo nieznanych aktów „czasowego powierzania pełnienia tych funkcji” oraz aktów „przedłużania okresu pełnienia tych funkcji”.

Lex Super Omnia w swoim raporcie wskazuje także na unicestwianie prokuratorskiej bezstronności i niezależności za pośrednictwem tzw. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Izba ta swoim orzecznictwem zmienia wypracowaną, jednolitą linię orzeczniczą. Prezentuje ona pogląd, ze sąd II instancji jest uprawniony do uchylania immunitetu prokuratorowi w sytuacji skierowania przez oskarżyciela zażalenia na uchwałę odmawiającą zezwolenia na pociągnięcie prokuratora do odpowiedzialności karnej. Ponadto Izba wywodzi, że od uchwał o wyrażeniu zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, wydanych przez ten sąd II instancji, na skutek uwzględnienia środka odwoławczego wywiedzionego na niekorzyść, nie przysługuje odwołanie. Jest to swoiste i niemal podręcznikowe złamanie zasady ne peius, której zadaniem jest ograniczenie uprawnień sądu pozwalających na pogorszenie sytuacji oskarżonego.

W raporcie możemy także zapoznać się z powolnym sprowadzaniem samorządu prokuratorskiego do roli atrapy. Samorząd ten powinien, jak podkreśla Lex Super Omnia, stanowić jeden z filarów niezależności prokuratorskiej. Po zmianach w prawie w 2016 r. samorząd prokuratorski jest marginalizowany i deprecjonowany, co świadczy o tym, że obrana przez rządzących droga zmierza do całkowitego uzależnienia prokuratury od polityków. Jedną z „dobrych zmian” w samorządzie jest m.in. zmiana dotycząca działalności organu samorządu, tj. Zgromadzenia prokuratorów prokuratury regionalnej. Jak podkreślają autorzy raportu, jest to istotny organ, gdyż posiada on m.in. kompetencje do wyboru przedstawiciela do Krajowej Rady Prokuratorów oraz wyboru członków Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym.

Wykorzystując „okazję” w postaci wybuchu pandemii SARS-CoV-2, wprowadzono tzw. Tarczą 3.0 przepisy, które zmodyfikowały sposób przeprowadzania zgromadzenia prokuratorów prokuratury regionalnej, z korzyścią dla przeciwników prokuratorskiej niezależności. Wprowadzone zmiany w szczególności dotyczą modyfikacji składu zgromadzenia prokuratorów, w który, po pandemicznej nowelizacji, weszli m.in. zastępcy prokuratora regionalnego. Ponadto, epizodyczne regulacje wyłączają obowiązek przeprowadzenia wyborów delegatów oraz jednocześnie przedłużają kadencję dotychczasowo wybranych delegatów do czasu wybrania nowych. Skutkiem takich regulacji jest zmiana charakteru organu samorządu prokuratorskiego z samorządowego na funkcyjny. Organ zaczął pełnić funkcje kierownicze, przez co prokuratorzy utracili swoje forum, na którym w sposób nieskrępowany mogli zajmować stanowisko, bez obaw o podjęcie czynności „dyscyplinujących” wobec nich. Ujawnione więc zostają intencje instrumentalnego wykorzystania stanu zagrożenia – zmiany te nie mają żadnego związku z zagrożeniem epidemicznym.

Raport Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia jest ważną lekturą dla wszystkich, którym bliskie są wartości demokratyczne i praworządność. Cały raport można przeczytać na stronie stowarzyszenia.

Share

Artykuł Raport Lex Super Omnia: System nękania prokuratorów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/raport-lex-super-omnia-system-nekania-prokuratorow/feed/ 0
Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/#respond Fri, 17 Jul 2020 10:45:55 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6335 Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała tegoroczną edycję tabeli wyników wymiaru sprawiedliwości (EU Justice Scoreboard). To publikowane co roku zestawienie danych dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach Unii, które jest obiektywnym źródłem informacji na temat funkcjonowania, efektywności i niezależności systemów sprawiedliwości poszczególnych krajów Wspólnoty. Więcej przewlekłości, mniej niezależności EU Justice Scoreboard jest przydatnym narzędziem do oceny […]

Artykuł Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Komisja Europejska

Źródło: Komisja Europejska

Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała tegoroczną edycję tabeli wyników wymiaru sprawiedliwości (EU Justice Scoreboard). To publikowane co roku zestawienie danych dot. wymiaru sprawiedliwości w krajach Unii, które jest obiektywnym źródłem informacji na temat funkcjonowania, efektywności i niezależności systemów sprawiedliwości poszczególnych krajów Wspólnoty.

Więcej przewlekłości, mniej niezależności

EU Justice Scoreboard jest przydatnym narzędziem do oceny ostatnich 5 lat “reformowania” wymiaru sprawiedliwości i porównań Polski z innymi krajami UE. Niestety, w świetle danych zebranych przez Komisję Europejską, nasz kraj nie ma powodów do dumy. Zarówno pod względem czasu trwania postępowań sądowych, jak i kwestii związanych z zaufaniem do wymiaru sprawiedliwości oraz jego niezależnością od polityków Polska plasuje się w końcówkach zestawień.

Wśród uzasadnień kontrowersyjnych posunięć rządu PiS w obszarze wymiaru sprawiedliwości usłyszeć mogliśmy o przewlekłości postępowań i braku zaufania Polaków do sądów. W świetle danych KE nie można jednak powiedzieć, żeby którakolwiek z tych bolączek została rozwiązana – co więcej, sytuacja uległa pogorszeniu.

W 2012 roku średni czas potrzebny na uzyskanie sądowego rozstrzygnięcia spraw sądowych ogółem (cywilnych, gospodarczych, administracyjnych i innych) w pierwszej instancji wynosił 50 dni. W 2016 roku było to już 85 dni, a w tegorocznej edycji czytamy o przeciętnym wyniku na poziomie 82 dni. Znacząco wydłużył się czas uzyskania orzeczenia w sprawach cywilnych i gospodarczych w pierwszej instancji – podczas gdy w 2012 roku było to 195 dni, już w 2017 przeciętny okres uzyskania sądowego rozstrzygnięcia w tym zakresie wydłużył się do 232 dni, a obecnie przyjął rekordową wartość 273 dni. Również patrząc na ilość spraw sądowych przypadających na stu mieszkańców mamy do czynienia z wzrostem – na stu Polaków w 2012 roku przypadało 3,6 sprawy sądowej, obecnie jest to 6,3 sprawy (w 2017 wskaźnik ten wynosił 6 spraw, a rok wcześniej 6,1). Polska i Węgry w tej ostatniej kategorii wypadają najgorzej spośród wszystkich krajów UE.

W zakresie zaufania do sądów bilans reform obecnego rządu także nie wypada korzystnie. W przytaczanym w tabeli badaniu Eurobarometru tylko Węgrzy i Słowacy gorzej oceniają niezależność swoich sądów. Również w sondażu przeprowadzonym przez World Economic Forum wśród przedstawicieli biznesu Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc, notując znaczny spadek. Ankietowani poproszeni o odpowiedź na pytanie o niezależność wymiaru sprawiedliwości w swoim kraju jeszcze w latach 2010-2012 podawali średni wynik 4,25 – obecnie jest to wynik na poziomie 2,66. Gorzej pod tym względem swoje sądy ocenia jedynie biznes węgierski.

Wysoki rachunek za brak praworządności?

Tegoroczna edycja EU Justice Scoreboard będzie miała większe znaczenie, niż poprzednie. Może bowiem posłużyć jako źródło danych dla europejskiego mechanizmu oceny praworządności, zapowiedzianego przez przewodniczącą KE Ursulę von der Leyen, w związku z czym tabela została rozszerzona o sekcję poświęconą informacjom na temat strukturalnych uwarunkowań niezależności sądów i wymiaru sprawiedliwości. W zestawieniu możemy przeczytać, iż Polska jest jedynym krajem Unii, w którym W zestawieniu możemy przeczytać, iż Polska jest jedynym krajem Unii, w którym wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa odbywa się w modelu, w ramach którego kandydatury do KRS mogą przedstawić nie tylko sędziowie a końcowa decyzja należy do Parlamentu. Również w kwestii postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów Polska zaznaczona jest na czerwono jako jedyny kraj, w którym takowe prowadzi nominat MS. 

Mając na uwadze powyższe, złe wyniki w raporcie Komisji Europejskiej mogą być dla Polski nie tylko niekorzystne wizerunkowo, ale i prowadzić do konkretnych, finansowych strat w ramach kolejnej perspektywy budżetowej.

Share

Artykuł Coraz gorzej w sądach po „reformach wymiaru sprawiedliwości” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/coraz-gorzej-w-sadach-po-reformach-wymiaru-sprawiedliwosci/feed/ 0
Mizerne efekty „reform” w Sądzie Najwyższym https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/mizerne-efekty-reform-w-sadzie-najwyzszym/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/mizerne-efekty-reform-w-sadzie-najwyzszym/#respond Wed, 08 Jul 2020 13:11:25 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6326 Jesienią 2017 roku Andrzej Duda przedstawił projekt zmian w Sądzie Najwyższym. W uzasadnieniu możemy przeczytać o „urzeczywistnieniu zasady sprawiedliwości społecznej”, przywróceniu zaufania do wymiaru sprawiedliwości oraz odpowiedzi na wątpliwości społeczne wyrażone w protestach w 2017 roku. Prezydent, powołując się na naturalną pozycję swojego urzędu jako arbitra w sprawach ustrojowych, zaproponował cztery kierunki zmian: 1) utworzenie […]

Artykuł Mizerne efekty „reform” w Sądzie Najwyższym pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Pixabay

Źródło: Pixabay

Jesienią 2017 roku Andrzej Duda przedstawił projekt zmian w Sądzie Najwyższym. W uzasadnieniu możemy przeczytać o „urzeczywistnieniu zasady sprawiedliwości społecznej”, przywróceniu zaufania do wymiaru sprawiedliwości oraz odpowiedzi na wątpliwości społeczne wyrażone w protestach w 2017 roku. Prezydent, powołując się na naturalną pozycję swojego urzędu jako arbitra w sprawach ustrojowych, zaproponował cztery kierunki zmian: 1) utworzenie instytucji skargi nadzwyczajnej, która miała służyć do korekty prawomocnych orzeczeń sądów, gdyby okazały się one rażąco niesprawiedliwe lub sprzeczne z prawem lub materiałem dowodowym, 2) wprowadzenie do SN elementu kontroli społecznej w postaci ławników oraz zmiany w zakresie postępowań dyscyplinarnych, 3) zmianę struktury SN oraz utworzenie nowych Izb, 4) zmiany kadrowe.

Ustawa ostatecznie podpisana została w grudniu 2017 roku i weszła w życie na wiosnę 2018 roku. Dwa lata obowiązywania „reformy” pozwalają na wstępną ocenę jej praktycznych konsekwencji. Skupię się tutaj na dwóch aspektach: funkcjonowaniu skargi nadzwyczajnej oraz instytucji ławnika w Sądzie Najwyższym. O innych aspektach zmian w SN, takich jak zmiany kadrowe i zmiany struktury sądu, można przeczytać w publikacjach FOR, np. przewodniku wyborczym w temacie praworządności.

Skarga nadzwyczajna – wielkie zapowiedzi, słabe efekty

Skarga nadzwyczajne miała stać się “instytucją umożliwiającą przywrócenie elementarnego ładu prawnego zgodnego z zasadą sprawiedliwości społecznej” (cyt. za uzasadnieniem ustawy str. 8), umożliwiającą korektę rażąco niesprawiedliwych, prawomocnych wyroków sądów. 

Skarga nie przysługuje obywatelom, a jedynie wybranym instytucjom publicznym. Wnieść ją może Rzecznik Praw Obywatelskich albo Prokurator Generalny, aw zakresie swoich kompetencji również Prezes Prokuratorii Generalnej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, Rzecznik Finansowy, Rzecznik MŚP, Przewodniczący KNF i Prezes UOKiK. Jednocześnie fundamentalnie ważnej dla działania skargi instytucji RPO nie dano możliwości jej efektywnego wykorzystywania, gdyż za przyznaniem urzędowi dodatkowej kompetencji nie poszło przydzielenie odpowiedniego budżetu. Ponadto, jak słusznie zwracał uwagę prof. Jerzy Zajadło w polskim prawie występują już instytucje pozwalające na korektę wadliwych orzeczeń sądów w postaci skargi kasacyjnej oraz nadzwyczajnego wznowienia postępowania.

W praktyce liczba skarg nadzwyczajnych zarejestrowanych w powołanej do ich rozpatrywania Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jest niewielka. Pod koniec 2019 roku formalnie było to 79 skarg. Warto wspomnieć również, iż do Biura RPO wpłynęło aż 6648 wniosków o skargę (marzec 2020 roku), jednak ze względu na niedostosowanie budżetu RPO skierował ich relatywnie mało do IKNiSP. 

W zakresie możliwości odwołania się obywatela od prawomocnego wyroku sądu trudno powiedzieć, że skarga nadzwyczajna istotnie poprawiła sytuację – jest wręcz przeciwnie. W marcowym komunikacie Rzecznik Praw Obywatelskich wskazuje na problematyczny stosunek skargi nadzwyczajnej do skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. W przypadku Izby Cywilnej SN przyjęto praktykę zgodnie z którą, obywatel wnosząc skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia jest zobowiązany wykazać, iż nie uzyskał skargi nadzwyczajnej – w praktyce więc nowa instytucja nałożyła na obywateli dodatkowy obowiązek procesowy.

Instytucja skargi nadzwyczajnej rodzi również wątpliwości, jeśli chodzi o cele jej wykorzystania. Teoretycznie przesłanki do wniesienia skargi są wymienione w ustawie o SN – zachodzą one gdy “1) orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w Konstytucji, lub 2) orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie, lub 3) zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego, a orzeczenie nie może być uchylone lub zmienione w trybie innych nadzwyczajnych środków zaskarżenia” (art. 89, par. 1 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 roku o Sądzie Najwyższym). W praktyce jednak skargę nadzwyczajną potrafił skierować Prokurator Generalny w sprawie sędziego Waldemara Żurka i jego byłej żony o spłatę rat kredytu. Sam sędzia uznaje wniosek PG za bezzasadny i wykorzystany instrumentalnie. Spore kontrowersje wzbudziło również złożenie skargi nadzwyczajnej przez pierwszego zastępcę PG, Bogdana Święczkowskiego w sprawie sporu akcjonariuszy o pozycję w spółce Perła Browary Lubelskie, co Prokurator Generalny argumentował naruszeniem prawa procesowego.

Czy Sąd Najwyższy potrzebuje ławników?

Instytucja ławników w Sądzie Najwyższym budziła kontrowersje i uśmiechy od czasu słynnego przesłuchania kandydatów na ten urząd przed senacką komisję – cytaty takie jak “pracuję w grupie trzylatków i to jest nauka życia”, “jeśli chodzi o prawo to mogę doczytać” zrobiły zawrotną karierę jako memy w mediach społecznościowych. 

Praktykę rocznego funkcjonowania ławników w SN najkrócej streścić można jako burzliwą. Do pierwszych kontrowersji doszło już na samym początku funkcjonowania “elementu społecznego” – część ławników oskarżyła swoich kolegów o nieprawidłowości przy wyborach do Rady Ławniczej, które odbyły się 31 maja 2019 roku. Wybory powtórzono 10 września, w sprawie został sporządzony także wniosek do prokuratury, a po jego odrzuceniu zażalenie do sądu. Ławnicy spierali się o szkolenia z etyki i udział w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów SN, do którego nie zostali dopuszczeni przez p. o. I Prezesa SN, Aleksandra Stępkowskiego. Problematyczne okazały się nawet togi, którymi ławnicy musieli się wymieniać, co w dobie koronawirusa mogło być ryzykowne epidemiologicznie. 

Zwolennicy instytucji ławników w SN mogą uznać wszystkie te przypadki za naturalne przecierania się nowego elementu w większej instytucji i proces któremu nie należy się w żadnym stopniu dziwić, nawet jeśli momentami przybierał groteskowe formy. Przeciwnicy z kolei mogą uznać wszystkie te przypadki za dowód na to, że Sąd Najwyższy nie jest miejscem, w którym ławnicy byliby potrzebni. Argument o bezzasadności tej instytucji poruszano od samego początku dyskusji na temat zmian w SN – zadaniem ławników jest wniesienie elementu kontroli społecznej przede wszystkim w obszarze oceny materiału faktycznego. Sąd Najwyższy z kolei jest specyficznym rodzajem sądu, który bada kwestie prawne i ustala wykładnię przepisów rzadko pochylając się nad oceną dowodów faktycznych. 

Niekorzystny bilans “reform” SN

Dwa lata po wejściu w życie nowej ustawy o SN trudno uznać, by jej dwa istotne elementy – instytucja skargi nadzwyczajnej oraz obecność elementu społecznego w Sądzie Najwyższym przyczyniły się do wielkich zmian, czy też istotnie poprawiły funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. W przypadku tego pierwszego narzędzia mamy wciąż do czynienia z dużymi kontrowersjami, nieprzygotowaniem instytucji państwa na jej funkcjonowanie i skomplikowaniem możliwości odwoławczych od prawomocnych wyroków, w zestawieniu z relatywnie niewielkim wykorzystaniem praktycznym. Na dzień dzisiejszy można stwierdzić, iż instytucja, która miała „przywracać poczucie sprawiedliwości” wciąż głównie rodzi problemy. W przypadku drugiej ze zmian wydaje się, że nie wniosła ona do SN niczego więcej niż kłótnie i spory o drobnostki. Na dzień dzisiejszy rzeczywistość nie jest szczególnie łaskawa dla szumnych zapowiedzi naprawy wymiaru sprawiedliwości, zawartych w uzasadnieniu prezydenckiej ustawy o SN.

Share

Artykuł Mizerne efekty „reform” w Sądzie Najwyższym pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/mizerne-efekty-reform-w-sadzie-najwyzszym/feed/ 0
Różne narzędzia, ten sam cel – wolność [ŚWIAT WOLNOŚCI] https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rozne-narzedzia-ten-sam-cel-wolnosc-swiat-wolnosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rozne-narzedzia-ten-sam-cel-wolnosc-swiat-wolnosci/#respond Wed, 18 Dec 2019 14:54:40 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6226 W kolejnym odcinku „Świata Wolności” ponownie odwiedzamy kilka krajów i kontynentów. Możemy przekonać się, jak różnorodne są projekty realizowane przez wolnościowe organizacje – od przedsiębiorczości, przez walkę z ubóstwem, po tolerancję dla mniejszości i praworządność. Od wielu lat obserwuję też rosnący poziom profesjonalizmu wielu organizacji pozarządowych, możliwy m.in. dzięki szkoleniom, nagrodom i wsparciu Atlas Network. […]

Artykuł Różne narzędzia, ten sam cel – wolność [ŚWIAT WOLNOŚCI] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Fragmenty filmu Venezuela: El Exilio Femenino

W kolejnym odcinku „Świata Wolności” ponownie odwiedzamy kilka krajów i kontynentów. Możemy przekonać się, jak różnorodne są projekty realizowane przez wolnościowe organizacje – od przedsiębiorczości, przez walkę z ubóstwem, po tolerancję dla mniejszości i praworządność. Od wielu lat obserwuję też rosnący poziom profesjonalizmu wielu organizacji pozarządowych, możliwy m.in. dzięki szkoleniom, nagrodom i wsparciu Atlas Network. Dzięki temu wzrasta skuteczność grup, które korzystając z różnych narzędzi walczą o realizację podobnych celów, z większą wolnością dla jednostek na czele.

Temat sytuacji w Wenezueli regularnie przewija się w polskich mediach i jest też obiektem zainteresowania wielu organizacji wolnościowych z całego świata. Hiszpańska Fundación para el Avance de la Libertad wyprodukowała półgodziny film o kobietach wygnanych z Wenezueli pt. „Venezuela: El Exilio Femenino”. Dokument ten jest poruszającą serią wywiadów z kobietami, które opuściły swój kraj ze względu na wywołane przez socjalistyczne polityki trudności gospodarcze, a przede wszystkim represje, z więzieniem i torturami włącznie.

Inny ważny temat, nie tylko w Polsce, stanowi praworządność. Freedom Research Association, turecka organizacja pozarządowa, stworzyła kurs online na temat praworządności – „Rule of Law Massive Online Open Course”. Poprzez edukację studentów i innych młodych osób FRA dąży też do zwiększenia liczby obrońców zasad państwa prawa i liberalnych wartości w Turcji.

Wolnościowe organizacje dbają o lepsze warunki dla działalności przedsiębiorstw, co pomaga w wyciąganiu ludzi z ubóstwa. Po raz kolejny przypominam film ilustrujący starania nepalskiej Samriddhi Foundation o to, by państwo nie przeszkadzało takim firmom jak Tootle – innowacyjnej aplikacji umożliwiającej podwózki skuterem – jak i osobom, które tymi skuterami kierują. W Afryce Centre for Development and Entrepreneurship Great Lakes z Burundi udało się doprowadzić do zmniejszenia barier związanych z zakładaniem i prowadzeniem firm, a działania na rzecz mniejszych obciążeń biurokratycznych organizacja ta łączy z projektami edukacyjnymi dla początkujących przedsiębiorców.

W izraelskiej Jaffie odbył się kolejny „FreedomCon zorganizowany przez Israeli Freedom Movement i Ayn Rand Center Israel. Ponad 500 uczestników uczestniczyło w wydarzeniu, podczas którego poruszano wiele wolnościowych tematów – od dobrowolności służby wojskowej po regulacje na rynku transportowym. Publiczności przypadły do gustu szczególnie inspirowane formatem TED Talks wystąpienia Libtalks. Z kolei w Czarnogórze Global Communication Network zaczęła wydawać liberalny magazynHerald of Freedom Media Outlet”. Jednym z celów tego projektu jest odklejenie nacjonalistycznej łatki, która w tym kraju przywarła do liberalizmu, a czytelnicy mogą zapoznać się z treściami dotyczącymi wolnego rynku, wolności słowa, tolerancji dla mniejszości seksualnych czy filozofii obiektywistycznej.

Warto zwrócić też uwagę na książkę Bryana Cheanga, założyciela Adam Smith Centre w Singapurze, pt. „Free Market Humanitarianism: a Primer”. Jest ona reakcją na fascynacje młodych ludzi lewicowym radykalizmem i pokazuje humanitarny wymiar wolnościowych rozwiązań. Autor porusza takie tematy jak nierówności, ubóstwo w krajach rozwijających się, ochrona środowiska czy LGBT. Inna warta polecenia książka to „Poverty & Freedom” pod red. Matta Warnera z Atlas Network. W książce nie tylko możemy przeczytać o lokalnych historiach sukcesu w działaniach na rzecz wolności gospodarczej i poprawy  warunków życia, ale też przekonać się, że wolnorynkowe rozwiązania stanowią skuteczną receptę na biedę. Książka jest częścią projektu, którego celem jest wpieranie nowego podejścia do polityki rozwojowej i zmniejszania ubóstwa.

Sieć Atlas Network jest mocno zaangażowana w szkolenie przedstawicieli wolnościowych organizacji. Jednym z nowych projektów szkoleniowych jest Executive Accelerator, w ramach którego uczestnicy zdobywają i pogłębiają wiedzę na temat strategicznego zarządzania i przywództwa. W tegorocznym szkoleniu udział wzięło 22 przedstawicieli zarządów think-tanków z 12 krajów. Poza inwestowaniem w umiejętności przedstawicieli think-tanków, Atlas Network wyróżnia też najlepszych, przyznając im nagrody. Warto poznać organizacje i osoby nominowane do tegorocznej nagrody za najlepszy wolnościowy film „Lights, Camera and Liberty”, a także uczestników konkursu „Think Tank Shark Tank”.

Na zakończenie przypominam tekst o zmarłym w październiku br. Władimirze Bukowskim, który współpracował m.in. z amerykańskim Cato Institute, a którego wspomina Tom G. Palmer. W artykule o Bukowskim znaleźć możemy polskie akcenty. Zachęcam do lektury!

W ramach cyklu „Świat Wolności” skupiam się przede wszystkim na wydarzeniach opisywanych przez Atlas Network, sieci zrzeszającej ponad 500 organizacji wolnościowych z całego świata. Większość wspomnianych wyżej wydarzeń została opisana na stronie Atlas Network w październiku 2019 r.

Share

Artykuł Różne narzędzia, ten sam cel – wolność [ŚWIAT WOLNOŚCI] pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/rozne-narzedzia-ten-sam-cel-wolnosc-swiat-wolnosci/feed/ 0
Legal “fact-checking” w czasach społeczeństwa informacyjnego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/legal-fact-checking-w-czasach-spoleczenstwa-informacyjnego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/legal-fact-checking-w-czasach-spoleczenstwa-informacyjnego/#respond Thu, 25 Jul 2019 11:16:02 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6134 W czasach szybkiego rozwoju nowych technologii, powszechnego dostępu do środków masowego przekazu oraz wciąż zwiększającego się udziału mediów społecznościowych w naszej codzienności, przepływ informacji przybiera nowe nieznane dotychczas formy i tempo.  W dobie społeczeństwa informacyjnego jedna wiadomość czy szybko rozprzestrzeniony nagłówek mogą mieć duży wpływ na całe społeczeństwa i stać się źródłem manipulacji. Stąd popularność […]

Artykuł Legal “fact-checking” w czasach społeczeństwa informacyjnego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

W czasach szybkiego rozwoju nowych technologii, powszechnego dostępu do środków masowego przekazu oraz wciąż zwiększającego się udziału mediów społecznościowych w naszej codzienności, przepływ informacji przybiera nowe nieznane dotychczas formy i tempo.  W dobie społeczeństwa informacyjnego jedna wiadomość czy szybko rozprzestrzeniony nagłówek mogą mieć duży wpływ na całe społeczeństwa i stać się źródłem manipulacji. Stąd popularność fake newsów, czyli wiadomości opierających się na dezinformacji, publikowanych z intencją wprowadzenia odbiorcy w błąd w celu osiągnięcia różnych korzyści.

Zjawisko to ma miejsce między innymi w przypadku informacji z zakresu prawa, gdzie wprowadzenie odbiorcy w błąd może nie tylko wpłynąć np. na wybory polityczne, ale też na pogorszenie sytuacji prawnej jednostki. Odpowiedzią na to jest fact-checking polegający na sprawdzaniu publikowanych twierdzeń w celu ustalenia ich zgodności z rzeczywistością. Zmagając się z problemem dezinformacji w Stanach Zjednoczonych American Bar Association stworzyło projekt “Legal Fact Check”, czyli narzędzie mające za zadanie zapobieganie rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości prawniczych i podniesienie świadomości obywateli w tej dziedzinie. Poprzez “Legal Fact Check”, ABA wykorzystuje prawo precedensowe i stanowione do rozróżnienia faktów prawnych od fikcji oraz dementowania fałszywych informacji pochodzących z różnych źródeł. Są to zarówno fragmenty przemówień, wypowiedzi polityków publikowane w mediach społecznościowych, jak i kwestie sporne podnoszone w debacie publicznej. 

Jednym z przykładów działania mechanizmu fact-checkingu było odniesienie się przez ABA do słów burmistrza Portland i byłego przewodniczącego Komitetu Demokratycznego Howarda Deana, którzy po głośnej sprawie zabójstwa dwóch mężczyzn wiosną 2017 roku oświadczyli, że “mowa nienawiści nie jest chroniona przez Pierwszą Poprawkę”. Słowa te wywołały kontrowersje i spór w środowiskach prawniczych. Odpowiadając na tę sytuację ABA przytoczyło orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Matal przeciwko Tal. Zarówno w tym, jak i innych przypadkach sądy uznały, że Pierwsza Poprawka nie chroni nienawistnych słów bez wartości społecznej, które “skierowane do konkretnej osoby mogłyby sprowokować każdą racjonalną jednostkę”. Zdaniem ekspertów, zwykła obraźliwa lub prowokująca mowa nie wzrasta jednak do tego poziomu. Ustalenie, kiedy indywidualne zachowanie przekracza linię „przewinienia”, jest pytaniem prawnym, które wymaga indywidualnego zbadania w każdym przypadku. Takich kwestii, obalanych przez ABA w ramach „Legal Fact Check”, jest dużo więcej, można zaliczyć do nich chociażby odpowiedź na wypowiedź Donalda Trumpa na Twitterze odnośnie konsekwencji wynikających z palenia flagi: „Nikt nie powinien mieć prawa do palenia amerykańskiej flagi – jeśli tak, to muszą wystąpić konsekwencje – być może utrata obywatelstwa lub rok więzienia!”. “Legal Fact Check” przytoczył w tym przypadku dwie decyzje Sądu Najwyższego wskazujące na to, że takie zachowania jak palenie flagi nie jest karane. To tylko dwa z bardzo licznych przypadków wymagających sprostowania lub wyjaśnienia. 

Problem prawniczych fake newsów występuje również w Polsce, czego dobrym przykładem jest chociażby “Biała Księga” w sprawie tzw. reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości. „Biała Księga”, przedstawiona przez Mateusza Morawieckiego Komisji Europejskiej, jest przykładem narzędzia dezinformacji i propagandy. Została skonstruowana tak, by pokazywać wycinki, a nie całość. Jej treść została jednak wzięta pod lupę przez media, a następnie przeanalizowana przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, które uznało, że kompendium to nie przedstawia rzetelnych informacji. Poza przypadkami organizacji, które fact-checking traktują jako działalność dodatkową, w Polsce funkcjonują też grupy specjalizujące się w walce z fake newsami. Należą do m.in. nich stowarzyszenie Demagog oraz strony Konkret24 i Antyfake

Przykład ABA “Legal Fact Check” oraz stopniowo rozwijających się platform fact-checkingowych w Polsce napawa nadzieją w świetle wyzwań związanych z weryfikacją rzetelności informacji pojawiających się w sferze publicznej. Obserwując dynamikę rozwoju całego opisywanego zjawiska, możemy przypuszczać, że jest to dopiero początek rozwoju tego typu przedsięwzięć w naszym kraju. Projekt ABA może być inspiracją dla polskich organizacji prawniczych jako przykład bardziej systematycznej walki z prawniczymi fake newsami oraz ważny krok w stronę szerokiego dostępu do rzetelnych informacji i świadomego społeczeństwa obywatelskiego. 


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Legal “fact-checking” w czasach społeczeństwa informacyjnego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/legal-fact-checking-w-czasach-spoleczenstwa-informacyjnego/feed/ 0
Relu Adrian Coman i in. – związki homoseksualne i prawo unijne https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/relu-adrian-coman-i-in-zwiazki-homoseksualne-i-prawo-unijne/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/relu-adrian-coman-i-in-zwiazki-homoseksualne-i-prawo-unijne/#respond Wed, 05 Sep 2018 07:31:36 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5892 Podstawowym ekonomicznym celem Unii Europejskiej jest ustanowienie rynku wewnętrznego między państwami członkowskimi (1). Cel ten jest jednak bardzo elastyczny – Unia nie posiada sztywnego terminu na jego implementację sugerując, że ustanawiane rynku wewnętrznego jest procesem ciągłym, ewoluującym oraz prawdopodobnie, w jego skrajnej interpretacji, nieosiągalnym. W Art. 26 Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE) są jednak wymienione […]

Artykuł Relu Adrian Coman i in. – związki homoseksualne i prawo unijne pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Zdjęcie: Pixabay

Podstawowym ekonomicznym celem Unii Europejskiej jest ustanowienie rynku wewnętrznego między państwami członkowskimi (1). Cel ten jest jednak bardzo elastyczny – Unia nie posiada sztywnego terminu na jego implementację sugerując, że ustanawiane rynku wewnętrznego jest procesem ciągłym, ewoluującym oraz prawdopodobnie, w jego skrajnej interpretacji, nieosiągalnym.

W Art. 26 Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE) są jednak wymienione elementy składowe rynku wewnętrznego. Są nimi swobodny przepływ towarów, osób, usług i kapitału.

Jeśli niniejsze swobody mają funkcjonować poprawnie, muszą być przestrzegane jednakowo między państwami Unii. W innym wypadku rynek nie byłby “wewnętrzny”, a prawo unijne różniłoby się pomiędzy państwami członkowskimi. Z tego powodu jego horyzontalne funkcjonowanie leży w samym sercu unijnej polityki i prawa. Jednak państwa się różnią i ustanawianie rynku wewnętrznego skutkowało licznymi tarciami między polityką unijną i państwową. Najbardziej kontrowersyjnych przykładów można się doszukać w dziedzinie swobodnego przepływu usług. Legalność (i moralność) niektórych usług różni się pomiędzy państwami. Przykładowo – w sprawie Jany, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) stwierdził, że prostytucja to jest usługa w rozumieniu prawa europejskiego(2). Pomimo że Unia nie interweniuje w legalność czy moralność usług w poszczególnych prawach narodowych, wymaga respektowania legalności i moralności niniejszych usług w innych państwach członkowskich. Jest to logiczne następstwo rynku wewnętrznego, który wymaga horyzontalnej aplikacji prawa pomiędzy państwami Unii.

Wyrok

Wyrok w Relu Adrian Coman dotyczy swobodnego przepływu osób. Dokładniej, statusu osób będących w małżeństwie homoseksualnym zawartym w innych państwach Unii z obywatelami innego państwa członkowskiego lub obywatelami państw trzecich. W orzeczeniu Trybunał uznaje niniejsze małżeństwa na potrzeby przyznawania praw wynikających ze swobodnego przepływu osób. Szczególnie jest to istotne dla określenia wymaganego okresu pobytu danej osoby w celu przyznania jej konkretnych praw (dla różnych okresów pobytu i różnych kategorii obywatela przypisane są inne prawa – Dyrektywa o Swobodnym Przepływie Osób). Reguły ze swobodnego przepływu usług wspomniane wcześniej mogą zostać użyte także tutaj – Unia nie stara się zmienić prawa narodowego. Jednak to, że prawo narodowe czegoś nie rozpoznaje nie oznacza, iż nie istnieje ono w rzeczywistości. Kontrast między rzeczywistością a prawem często pojawia się w orzecznictwie Trybunału. Ponadto, wyrok w Relu Adrian jest istotny jedynie na potrzeby prawa unijnego, nie polskiego. Polska nie musi rozpoznawać małżeństw homoseksualnych w prawie narodowym.

Zasięg wyroku jest bardzo ograniczony. Jeśli obywatel chce skorzystać z praw unijnych, musi być obecny tzw. element transgraniczny w jego aktywności. Najprostszym przykładem wystąpienia niniejszego elementu jest przekroczenie granicy państw członkowskich. Przez to rozumiany jest właśnie “przepływ” jednej ze wspomnianych czterech swobód. Wyrok w Relu Adrian Coman będzie natomiast dotyczył sytuacji, w których obywatel UE jest w związku małżeńskim z osobą tej samej płci pochodzącej z innego państwa członkowskiego lub (jak miało miejsce w samej sprawie) z obywatelem państwa trzeciego. Wyrok nie dotyczy w żadnym stopniu związków osób z jednego państwa członkowskiego – nie występuje w nich ww. element transgraniczny. Oznacza to, że Polska ma swobodę w regulowaniu związków homoseksualnych między własnymi obywatelami, a sam wyrok nie wymusza liberalizacji prawa narodowego. Wymaga natomiast rozpoznania przez polskie sądy faktu, że niniejsze związki istnieją między cudzoziemcami. To natomiast jest jedynie akceptacją rzeczywistości.

Protokół 30

Jedną z podstaw prawnych, w oparciu o którą został wydany wyrok w Relu Ardian jest Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Karta ma jednakową moc prawną jak Traktat o Unii Europejskiej oraz Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (3). Pierwszym argumentem użytym przeciwko aplikacji wyroku w Polsce jest to, że Polska wraz z Wielką Brytanią „wypisała się” z Karty Praw Podstawowych w Protokole 30 (tzw. Protokole Brytyjskim) (4). Nic bardziej mylnego.

Sam Protokół jest bardzo prosty – składa się z dwóch artykułów i był interpretowany w sprawie NS w 2011 roku. Trybunał wyraźnie orzekł, że Protokół nie jest odstąpieniem Polski i Zjednoczonego Królestwa od praw i obowiązków zawartych w Karcie Praw Podstawowych. Stwierdzono, że Protokół ma jedynie na celu dalsze wyjaśnienie Karty pod względem jej stosunku z prawem narodowym (5). Wyrok jest logiczny biorąc pod uwagę argumenty wspomniane wcześniej – prawo europejskie wymaga horyzontalnej aplikacji pomiędzy państwami członkowskimi. Jakiekolwiek odstępstwa od tej reguły naruszają prawidłowe funkcjonowanie rynku wewnętrznego oraz zagrażają integracji europejskiej, która zakłada funkcjonowanie państw członkowskich na tych samych regułach.

Unia Europejska vs polska Konstytucja

Wspomniane zasady powodowały też tarcia z ustrojami konstytucyjnymi państw członkowskich. Koncepcja, że prawo nienarodowe może mieć większą wartość prawną od narodowych konstytucji, wyrażona po raz pierwszy w sprawie Costa v ENEL, jest kontrowersyjna. Zasada sformułowana w orzeczeniu jest znana jako pierwszeństwo prawa wspólnotowego (6). Oznacza ona, że w wypadku konfliktu między prawem wspólnotowym oraz narodowym, prawo wspólnotowe będzie miało pierwszeństwo. W oparciu o niniejsze założenie systemy prawne państw członkowskich wypracowały metody wytłumaczenia tej relacji.

W sprawie Internationale Handelsegesellschaft stwierdzono, że granicą pierwszeństwa prawa unijnego są naczelne reguły ustroju konstytucjonalnego. Trybunał Konstytucyjny w Polsce zgodził się z tą interpretacją (7). Ponadto, stwierdzono, że pierwszeństwo prawa unijnego stanowi ograniczenia suwerenności, ale jest jego wyrazem (8). Trudno zatem interpretować nielegalność małżeństw homoseksualnych za naczelną regułą prawa polskiego. Argument, że polska Konstytucja ma pierwszeństwo przed prawem unijnym jest w tym przypadku niepoprawny.

Wyjątki

Swobodny przepływ osób nie jest absolutny i może zostać ograniczony w pewnych sytuacjach określonych w TFUE. Państwa członkowskie mogą argumentować wykorzystanie obiektywnych względów interesu ogólnego, które muszą i tak być proporcjonalne do osiągnięcia celu prawa krajowego. Proporcjonalność oznacza, że działanie nie wykracza poza to, co jest konieczne do osiągnięcia celu (9).  

W Relu Adrian rząd łotewski przedstawił uzasadnienie porządku publicznego jako niniejszy, obiektywny interes uzasadniający nierozpoznawanie związków homoseksualnych. Trybunał stwierdził, że uzasadnienie działań porządkiem publicznym należy interpretować wąsko. W innym przypadku państwa członkowskie mogłyby jednostronnie ograniczać zasięg swobodnego przepływu osób. Wyjątek mógłby zostać wykorzystany jedynie w przypadku “realnego i wystarczająco poważnego zagrożenia dla jednego z podstawowych interesów społeczeństwa” (10).

Podsumowanie

Wyrok w Relu Adrian nie jest kontrowersyjny z prawnego punktu widzenia – podąża znaną drogą orzecznictwa unijnego. Jego wyjątkowość wynika jedynie z jego upolitycznienia oraz kontrowersyjnej dla niektórych osób w Polsce tematyki. Argumenty przedstawiane przeciwko aplikacji orzeczenia w Polsce są również nieuzasadnione. Prawo unijne udzieliło na nie odpowiedzi w przeszłości i sformułowane reguły mogą w modelowy sposób zostać użyte jako kontrargumenty.

W przypadku oceny działań Unii należy wyraźne rozróżnić pomiędzy kwestiami prawa unijnego i polityki unijnej – obie mają źródła w innych instytucjach wspólnotowych i w znacznym stopniu się nie przenikają. Przykładowo Komisja, Parlament oraz Rada Europejska nie odgrywały żadnej roli w sprawie Relu Adrian – pytanie dotyczące rozpoznawalności małżeństw zostało skierowane do Trybunału przez rumuński sąd narodowy. Wyrok Trybunału nie jest zatem jakąkolwiek próbą narzucenia na Polskę polityki unijnej, która sama w sobie nie ma żadnego powodu dla regulowania kwestii małżeństw homoseksualnych – zagadnienie nie mieści się w żadnym z celów wspólnoty. Wyrok wynika natomiast z interpretacji prawnej podstawowych zasad prawa unijnego.


Bibliografia

(1) Art 3(3) Traktatu o Unii Europejskiej

(2) Case C-268/99, Jany, [2001] ECLI:EU:C:2001:616 [69 – 71]

(3) Art 6(1) Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej

(4) Tomasz Ławnicki, ‘Jak to jest ze związkami homoseksualnymi – naprawdę Polska będzie musiała je uznać po wyroku TSUE?’ (Trudat, 6 czerwca 2018 r.), <http://trudat.natemat.pl/240177,pary-homoseksualne-w-polsce-co-zmienia-wyrok-trybunalu-sprawiedliwosci-ue> odwiedzono: 1 lipca 2018 r.

(5) C‑411/10 i C‑493/10, NS, [2011] ECLI:EU:C:2011:865 para. 120.

(6) C-6/64, Flaminio Costa vs. ENEL, [1964] ECLI:EU:C:1964:66

(7) Wyrok sygn. akt K 18/04

(8) Gładysz, ‘Pierwszeństwo Prawa Unijnego Przed Państwowym’ (Ptak & Wspólnicy, 2018) <https://www.i-kancelaria.pl/publikacje/pierwszenstwo-prawa-unijnego-przed-prawem-krajowym/> odwiedzono: 20 lipca 2018 r.

(9) C‑359/13, Martens, EU:C:2015:118, pkt 34.

(10) Case C-673/16, Relu Adrian Coman, [2018] ECLI:EU:C:2018:385


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Relu Adrian Coman i in. – związki homoseksualne i prawo unijne pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/relu-adrian-coman-i-in-zwiazki-homoseksualne-i-prawo-unijne/feed/ 0
Hic Rhodus, hic salta: przełomowe przesłuchanie przed TSUE w sprawie Celmer https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/hic-rhodus-hic-salta-przelomowe-przesluchanie-przed-tsue-w-sprawie-celmer/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/hic-rhodus-hic-salta-przelomowe-przesluchanie-przed-tsue-w-sprawie-celmer/#respond Thu, 28 Jun 2018 06:33:23 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5874 Tekst jest tłumaczeniem artykułu autorstwa Adriani Dori, opublikowanego w dniu 6 czerwca 2018 r. w serwisie Verfassungsblog. W dniu 1 czerwca 2018 r. odbyła się długo oczekiwana rozprawa przed Wielką Izbą Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie Celmer (C-216/18 PPU). Czytelnikom nieznającym tej sprawy wyjaśniam: Celmer dotyczy wykonania europejskiego nakazu aresztowania (ENA) wobec Artura […]

Artykuł Hic Rhodus, hic salta: przełomowe przesłuchanie przed TSUE w sprawie Celmer pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Tekst jest tłumaczeniem artykułu autorstwa Adriani Dori, opublikowanego w dniu 6 czerwca 2018 r. w serwisie Verfassungsblog.

W dniu 1 czerwca 2018 r. odbyła się długo oczekiwana rozprawa przed Wielką Izbą Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie Celmer (C-216/18 PPU).

Czytelnikom nieznającym tej sprawy wyjaśniam: Celmer dotyczy wykonania europejskiego nakazu aresztowania (ENA) wobec Artura Celmera (oznaczonego w postępowaniu jako LM) – Polaka podejrzanego o handel narkotykami. W marcu br. irlandzki High Court odmówił jego ekstradycji z obawy o stan praworządności w Polsce, wynikających z ostatnich zmian w sądownictwie. Rozumowanie sędzi Aileen Donnelly – autorki pytania – opierało się przede wszystkim na wniosku Komisji Europejskiej z dnia 20 grudnia 2017 r., złożonym na podstawie art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE).

High Court zwrócił się do TSUE o odpowiedź na dwa pytania:

  1. Czy wynikający z orzeczenia w sprawie Aranyosi i Căldăraru podwójny test dotyczący zawieszenia ENA stosuje się do sprawy Celmer? Przypominam, że w orzeczeniu w sprawie Aranyosi TSUE wskazał na dwojaki obowiązek organu sądowego wykonującego ENA: (i) przeprowadzenie oceny systemowych lub ogólnych nieprawidłowości w państwie wydającym nakaz oraz (ii) konkretne i precyzyjne zbadanie sytuacji zainteresowanej osoby.
  2. Jeżeli powyższy test nie ma zastosowania, to czy pomimo ogólnego stwierdzenia, że dochodzi do systemowego naruszania praworządności, należy także ustalić, czy konkretnie A. Celmer jest narażony na ryzyko „rażącego naruszenia” standardów rzetelnego procesu oraz jakie dowody (na brak tego ryzyka) organ sądowy wykonujący ENA może uznać za wystarczające?

Bez wątpienia stawka w tej sprawie jest wysoka. Z jednej strony wyraźnie zagrożona jest skuteczność mechanizmu ENA, określonego w decyzji ramowej (DR) i sprecyzowanego w orzeczeniu w sprawie Melloni. Może to doprowadzić do znacznie większych konsekwencji dla całej architektury wzajemnego zaufania i uznawania orzeczeń w sprawach karnych (patrz tutaj i tutaj ) i cywilnych w ramach europejskiej przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Z drugiej strony Celmer dotyka sedna problemów związanych z obecnymi reformami polskiego wymiaru sprawiedliwości i wynikających z tego obaw o niezależność sądownictwa.

Sprawa jest tym bardziej delikatna, że niedawno TSUE uznał prawo do skutecznej ochrony przez niezależny sąd za ogólną zasadę prawa unijnego (zob. orzeczenie w sprawie Associação Sindical dos Juízes Portugueses, pkt 35; jego dogłębną analizę można znaleźć tutaj). Biorąc pod uwagę trwające negocjacje w ramach art. 7 TUE między rządem polskim a Komisją, sprawa Celmer jest niewątpliwie zarówno skrajnie polityczna jak i skrajnie delikatna.

Celmer uwidacznia również, bardziej ogólny i nasilony w ciągu ostatnich lat, proces „usądowienia” polityk Unii Europejskiej (dobitny przykład to sprawa Gauweiler dotycząca polityki gospodarczej i monetarnej UE). Ze swojej natury, ENA okazał się dla krajowych sędziów przydatnym narzędziem zaangażowania TSUE do kwestii politycznych dotyczących UE (oprócz Celmer zob. także sprawę C-191/18, zainicjowaną przez irlandzki High Court, a dotyczącą ekstradycji do Wielkiej Brytanii po Brexicie).

Biorąc to pod uwagę, nie dziwi, że orzeczenie w sprawie Celmer zostało uznana przez mainstreamowe media za prawdopodobnie najważniejszy werdykt TSUE wydany w tym roku. Sprawa zrodziła kontrowersje polityczne, doprowadziła do bezpardonowych ataków na sędzię Donnelly (patrz tutaj i tutaj) i jest szeroko dyskutowana na branżowych blogach i w mediach społecznościowych.

Rozprawa

W piątek, 1 czerwca, podczas długiej 4-godzinnej rozprawy, sędziowie TSUE wysłuchali argumentów irlandzkiego ministra sprawiedliwości i równości oraz adwokata A. Celmera. Uwagi na piśmie przedstawiły Polska i Węgry (poddawane obecnie silnej krytyce z powodu ataków na praworządność), Hiszpania (szczególnie zainteresowana ENA ze względu na sprawę C. Puigdemonta), Holandia (oczekująca na decyzje w sprawie zawieszenia ENA) oraz Komisja Europejska. Trybunał bardzo aktywnie uczestniczył w postępowaniu, a rzecznik generalnyTSUE E. Tanczew, podobnie jak sędziowie, zadawali wszystkim uczestnikom wiele pytań.

Rozprawa skupiła się na dwóch głównych punktach: (i) warunkach zawieszenia ENA wobec A. Celmera w świetle podwójnego testu z orzeczenia Aranyosi i Căldăraru oraz (ii) związku między testem Aranyosi a art. 7 TUE.

Następna część artykułu podsumowuje główne argumenty uczestników i dokonuje próby wyprowadzenia wniosków. Dyplomatyczny język stosowany przez Komisję (i innych uczestników) nie przyczynia się do przejrzystości, a momentami pokazuje, jak problematyczna dla Brukseli jest ta sprawa. Poniższy tekst opieram na ustnym etapie postępowania, wskazując że warto skonfrontować go z uwagami zgłoszonymi na piśmie (jeśli tylko będą dostępne).

Czy test Aranyosi stosuje się do Celmera?

Pierwsza z dyskutowanych kwestii dotyczyła tego, czy podwójny test Aranyosi stosuje się do sprawy Celmer. Przedstawiciele Irlandii, Komisji i Holandii wyrazili pozytywną opinię co do zastosowania tego testu i uznania obowiązku sądów do zastosowania obu jego etapów. Pierwszy z nich dotyczy sprawdzenia, czy istnieją systemowe nieprawidłowości w wymiarze sprawiedliwości państwa wydającego ENA. W tym przypadku można to udowodnić tym, że Komisja wszczęła postępowania w sprawie art. 7 TUE. Ten argument podzieliła większość uczestników. Hiszpania, Polska i Węgry (z różnych powodów) poparły przeciwny pogląd odrzucając możliwość zastosowania testu Aranyosi. Argument Hiszpanii dotyczył absolutnego charakteru prawa zagrożonego w sprawie Aranyosi (zakazu nieludzkiego traktowania z art. 4 Karty Praw Podstawowych UE i art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka; zob. też Aranyosi, pkt. 85–87) w porównaniu z względnym charakterem prawa do sądu wynikającego art. 47 KPP i art. 6 EKPCz. Zdaniem Hiszpanii, istota sprawy Celmer dotyczy wzajemnego zaufania i może prowadzić do niezgodności z linią orzeczniczą TSUE opartą o orzeczenie Melloni. Ponadto, Hiszpania utrzymuje, że pełne zastosowanie testu Aranyosi wymagałoby od sądu dogłębnej oceny stanu wymiaru sprawiedliwości w innym państwie, co jest zadaniem niewykonalnym dla krajowych organów sądowych. Węgry i Polska również były przeciwne zastosowaniu testu Aranyosi, uznając że procedura z art. 7 TUE ma charakter przede wszystkim polityczny. Co więcej, Węgry wskazały że istnienie mechanizmów monitorowania (takich, jak oficjalne statystyki dotyczące przeludnienia więzień) ułatwiło dochodzenie organowi sądowemu wykonującemu nakaz w sprawie Aranyosi, podczas gdy w sprawie Celmer ustalenie naruszenia przepisów prawa wymaga bardziej kompleksowej oceny, która – właśnie ze względu na jej złożoność – podlega procedurze przewidzianej w art. 7 TUE.

Indywidualna ocena a „rażące naruszenie” prawa do sądu

Drugi etap testu Aranyosi (wymagający indywidualnej oceny sytuacji) był szeroko dyskutowany podczas rozprawy, co może sugerować kształt ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie Celmer. Pytania sędziego-sprawozdawcy (Rosario Silvy de Lapuerty) i rzecznika generalnego (Ewgenija Tanczewa) dotyczące potencjalnego lub rzeczywistego ryzyka „rażącego naruszenia” prawa do sprawiedliwego procesu rzucają światło na pisemne uwagi przedstawione przez uczestników.

Adwokat A. Celmera przypomniał, że nie należy lekceważyć negatywnych ocen dotyczących ogólnych problemów z niezależnością polskiego sądownictwa, dokonanych przez różne organy (Komisję, Parlament Europejski, Komisję Wenecką i organizacje pozarządowe) – również w świetle sprawy Associação Sindical dos Juízes Portugueses. Poproszony o dalsze wyjaśnienia, wskazał że prawo jego klienta do rzetelnego procesu w Polsce może być zagrożone, np. poprzez projektowane zmiany w postępowaniach dyscyplinarnych wobec sędziów (z czym zgodziła się Komisja, zauważając jednak, że A. Celmera nie oskarżono o przestępstwo polityczne). Niemniej jednak, pełnomocnik Celmera wskazał, że organ sądowy wykonujący ENA napotkał na praktyczne przeszkody w uzyskaniu informacji w sprawie naruszeń art. 47 KPP i art. 6 EKPCz od polskiego sądu wydającego nakaz. Sprawiło to, że indywidualna ocena, wymagana przez Aranyosi, nie mogła być odniesiona do przypadku A. Celmera.

Pozostali uczestnicy zgodzili się z tym, że przeprowadzenie indywidualnej oceny jest niezbędne dla zawieszenia ENA. Odniesiono się do punktu 10 preambuły i art. 1 ust. 3, art. 15 ust. 2 DR, jak również do orzecznictwa TSUE (sprawy Aranyosi i Căldăraru, Piotrowski i Banger) i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (sprawy Harkins p. Zjednoczonemu Królestwu, Urban p. Polsce i Baka p. Węgrom odnośnie konkretnego „rażącego naruszenia” prawa do sądu). Zdaniem Irlandii, Komisji i Holandii to na A. Celmerze spoczywa obowiązek wykazania konkretnych zagrożeń co do rzetelności jego procesu w Polsce. Irlandzki High Court mógłby wówczas skorzystać z art. 15 ust. 2 DR i zwrócić się do organu wydającego ENA o wszystkie niezbędne informacje uzupełniające – podejmując następnie decyzję w sprawie ekstradycji, wysłuchując argumentów strony polskiej.

Zauważam, że Hiszpania wyraziła wątpliwości co do zastosowania art. 15 ust. 2 DR, uznając, że jest to możliwe wyłącznie jako środek ostateczny. W tym samym wątku, jak się wydaje, Komisja – w pewnym stopniu – przyznała rację argumentowi adwokata A. Celmera odnośnie indywidualnej oceny na podstawie art. 15 ust. 2 DR w tym konkretnym przypadku. Sędziowie zwracali też uwagę na sprzeczność w sytuacji, gdy istnieje przekonujący dowód braku gwarancji na sprawiedliwy proces, a jednak wymaga się od podejrzanego, by udowodnił możliwość wystąpienia nieprawidłowości w jego konkretnym przypadku. Uważam więc, że opinia rzecznika generalnego Eleanor Sharpston w sprawie Radu (pkt. 82–84) może mieć również znaczenie dla tego postępowania.

Dygresja: dowody w teście Aranyosi

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych kwestii, co do zastosowania testu Aranyosi w praktyce, dotyczy dowodów, które należy wziąć pod uwagę – po pierwsze – przy ocenie systemowych lub ogólnych nieprawidłowości w państwie wydającym ENA, a po drugie – przy weryfikacji indywidualnej sytuacji zainteresowanej osoby. Odnosi się to również do sprawy Celmer.

Z jednej strony Komisja zaproponowała pewne kryteria pozwalające na ocenę poszczególnych czynników ryzyka – oparte albo na obiektywnych przesłankach, takich jak charakter przestępstwa (np. przestępstwa polityczne) lub na subiektywnych ocenach (np. podejrzany jest aktywnym przeciwnikiem partii rządzącej lub może spotkać się z dyskryminacją ze względu na np. cechy etniczne). Jednakże, według mnie, kryteria te wydają się zbyt wąskie, by objąć szersze spektrum naruszenia art. 47 KPP lub art. 6 EKPCz.

Z drugiej strony, co ciekawsze, dyskutowano również o wartości wniosku z art. 7 ust 1 TUE autorstwa Komisji. Państwa członkowskie opowiadające się za stosowaniem testu Aranyosi (Irlandia i Holandia) podzielają pogląd, że wniosek ten spełnia wymogi pierwszego kroku omawianego testu i może stanowić punkt wyjścia dla indywidualnych ocen, nawet jeśli (zdaniem Irlandii) sądy zobowiązane są do działania case-by-case. Komisja zgodziła się z tą opinią.

Węgry i Polska – przeciwnie – oparły się na kolejnych etapach procedury art. 7 TUE (opisanych w pierwszych trzech ustępach tego artykułu) nie tylko w celu zakwestionowania prawa Komisji do stwierdzenia naruszeń wartości Unii określonych w art. 2 TUE, ale także do pomniejszenia znaczenia komisyjnego wniosku w omawianym postępowaniu. Ich zdaniem dokumenty wydane na pośrednich etapach procedury art. 7 TUE nie mogą służyć podważeniu wzajemnego zaufania między państwami członkowskimi. Według Polski i Węgier dokumenty te jedynie zwracają uwagę na niebezpieczeństwo naruszeń w świetle nieaktualnej analizy, która nie uwzględnia poprawek do ustaw sądowych już zaproponowanych przez polski rząd, nie wspominając o dalszych zmianach, które mogą się pojawić w wyniku wciąż trwających negocjacji z Komisją. Przeciwnie – tylko Rada ma ostatnie słowo jeśli chodzi o stwierdzenie naruszenia art. 2 TUE. Oparcie się na wstępnej ocenie Komisji – wedle argumentacji Polski i Węgier – oznaczałoby istnienie domniemania naruszenia praworządności i mogłoby być uznane jako naruszenie prawa Polski do bycia wysłuchanym w trybie art. 7 TUE i możliwości kwestionowania wniosku Komisji.

Związek między testem Aranyosi a art. 7 TUE

Relacji między testem Aranyosi a art. 7 TUE nie można analizować bez uwzględnienia potencjalnego wpływu orzeczenia w sprawie Celmer na wzajemne zaufanie w ramach unijnej przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Niemal wszyscy uczestnicy rozprawy zgodzili się co do znaczenia wzajemnego zaufania dla kwestii egzekwowania ENA, co wyrażono również w sprawie Melloni. Uczestnicy zgodzili się z argumentami Irlandii, iż sprawa Celmer może wywołać chaos w mechanizmie ENA i doprowadzić do bezkarności przestępców. Niemniej jednak, jak zauważyło wielu uczestników, wzajemne zaufanie nie bezgraniczne, a wyjątki zostały określone w DR (pkt 10 preambuły oraz art. 1 ust. 3) oraz w orzecznictwie TSUE. Z drugiej strony adwokat A. Celmera odrzucił argument dotyczący skutków wyroku w sprawie jego klienta dla mechanizmu ENA, twierdząc że wyjątkowość rozpatrywanej sprawy (trwające postępowanie z art. 7 TUE wobec Polski) mógłaby przybrać rolę „filtra”, co według niego oznacza, że generalne zawieszenie ENA nie wchodzi w grę.

Jeśli chodzi o szczególny związek między Aranyosi a procedurą z art. 7 TUE, to opinie uczestników były różnorodne.

Aby rozwiązać konflikt między niezależnością sądownictwa a wzajemnym zaufaniem, adwokat A. Celmera wezwał TSUE do przypomnienia sobie wartości wyrażonych w TUE. Dokonał rozróżnienia między podstawowymi wartościami Unii (art. 2 TUE), celami, dla których ustanowiono UE (art. 3 TUE) i środkami służącymi osiągnięciu tych celów (art. 4 TUE). Twierdził, że te ostatnie nie powinny przeważać nad wartościami UE i wezwał sędziów do zachowania równowagi między artykułem 2 TUE, wyrażającym „całe dziedzictwo ludzkiej cywilizacji i demokracji” a wzajemnym zaufaniem, które porównał do małżeństwa („mąż nie ma prawa żądać miłości, powołując się na zobowiązanie małżeńskie żony”). Co więcej, kontrola praworządności w ramach mechanizmu z art. 7 TUE nie może być zamiennikiem dla ochrony praw człowieka: choć ich treść może się pokrywać, podejście Rady do art. 7 ma zupełnie inny charakter.

Polska i Węgry domagały się wyraźnego rozróżnienia między procedurą z art. 7 TUE a oceną sądów jeśli chodzi o ENA. Ich zdaniem, zastosowanie testu Aranyosi do sprawy Celmer może doprowadzić do obejścia przepisów TUE. Oceny dotyczące praworządności powinny być dokonywane wyłącznie w ramach postępowania politycznego określonego w art. 7 TUE. Wywołują one skutki prawne tylko wtedy, gdy naruszenia zostaną stwierdzone na ostatnim etapie tej procedury (art. 7 ust. 3 TUE). Inna interpretacja pozostawiłaby uznaniu sądów krajowych wykonywanie ENA i mogłaby doprowadzić do ogromnych rozbieżności między poszczególnymi państwami. W konsekwencji Polska zakwestionowała też uprawnienia TSUE określone w art. 269 TUE do wydania orzeczenia w sprawie Celmer. Wedle tej argumentacji, Trybunał miał prawo działać wyłącznie w przypadku skargi wniesionej przez Komisję przeciwko Polsce w marcu br. (C‑192/18).

Zdaniem Irlandii test Aranyosi zobowiązuje sądy do rozpatrzenia in concreto każdej sprawy, ale nie do zastąpienia roli Rady w procedurze z art. 7 TUE. Poszanowanie dla zasad praworządności ma znaczenie przy badaniu prawa do rzetelnego procesu według wymogów testu Aranyosi, ale samo w sobie nie jest wystarczające.

Argumenty Komisji i Holandii również odnosiły się do tej ostatniej kwestii. Chociaż procedura z art. 7 TUE jest niezależna od postępowania sądowego, organy sądowe wykonujące ENA zachowują prawo do badania takich kwestii in concreto w ramach obowiązku wynikającego z drugiego etapu testu Aranyosi. Ich zdaniem, aby sprostać temu zadaniu sądy krajowe nie mogą ignorować przekonywających dowodów na istnienie zagrożenia dla niezawisłości sądów. Poproszona o wyjaśnienie swojego stanowiska – w kwestii relacji pomiędzy procedurą z art. 7 TUE a drugim etapem testu Aranyosi – Komisja przyznała, że to problem delikatny i odpowiedziała, że z istoty art. 7 TUE wynika zawieszenie europejskich nakazów aresztowania, ale tylko wtedy, gdy wszystkie etapy procedury z art. 7 TUE zostały zakończone.

Jeśli chodzi o rozróżnienie między postępowaniem z art. 7 TUE a rozstrzyganiem przez sądy krajowe, stanowisko Hiszpanii było generalnie podobne do tego prezentowanego przez Węgry i Polskę. W opinii tego kraju, rozwiązanie pozwalające sądom krajowym na przeprowadzanie szerokiego badania stanu obcego wymiaru sprawiedliwości jest nie tylko nierealne, ale może również naruszać skutki wynikające z orzeczenia Melloni. Gdyby takie działanie było dozwolone, sądy mogłyby stosować wyższe standardy oceny innego państwa, wykraczające poza te ustanowione w DR (pkt 10 preambuły i art. 1 ust. 3).

Epilog

Nie mam wątpliwości, że wątpliwości prawne, wynikające z omawianej sprawy, będą szeroko opisywane na wielu stronach. Bez względu na odpowiedzi, których udzieli TSUE w sprawie Celmer, już sama rozprawa była cenną lekcją, pokazującą wyraźne stanowisko Komisji w sprawie zmian w polskim sądownictwie.

Przedstawiciel Polski twierdził, że argumenty podniesione przez adwokata A. Celmera – takie jak brak wykonania i publikacji orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości, czy udział władzy wykonawczej w postępowaniach dyscyplinarnych sędziów – są zbyt daleko idące i nie odzwierciedlają rzeczywistości. Co bardziej istotne, prawnik reprezentujący Polskę stwierdził, że trwający dialog pozwolił na zmniejszenie różnic między większością rządową w Polsce a Komisją. Dialog ten już doprowadził do wycofania się niektórych kontrowersyjnych zmian (takich jak wprowadzenie różnego wieku emerytalnego dla sędziów kobiet i mężczyzn).

Z drugiej strony Komisja odrzuciła wszystkie polskie argumenty. Jej zdaniem, proponowane zmiany w żadnym wypadku nie są wystarczające, aby złagodzić nadal aktualne obawy Komisji. Obawy te dotyczą tak kluczowych kwestii, jak „autorytarna” reorganizacja sądów, przymusowe przejście w stan spoczynku znacznej liczby sędziów Sądu Najwyższego, bojkot wyborów Krajowej Rady Sądownictwa, czy wreszcie umożliwienie władzy wykonawczej wywierania bezpośredniego lub pośredniego wpływu na postępowanie dyscyplinarne sędziów, którzy mogą być teraz pociągnięci do odpowiedzialności za treść swoich wyroków. Tę ostatnią kwestię w pytaniach do strony Polskiej podkreślał szczególnie prezes TSUE, sędzia Koen Lenaerts (zob. więcej informacji na temat zmian w polskim sądownictwie na stronach Iustitii; zwięzłe podsumowanie znajduje się tutaj). Konkludując, Komisja stwierdziła, że wszystkie zarzuty wobec Polski pokazują ponury obraz polskiego sądownictwa, oraz że odnotowano już podejrzane przypadki postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów. Podobnego zdania były Irlandia i Holandia. Oba państwa wspólnie stwierdziły, że sprawy Celmer nie należy instrumentalnie wiązać ze stanem polskiego sądownictwa celem poparcia zmian przeprowadzanych przez polski rząd.

Jak pokazała rozprawa, Trybunał mógłby z łatwością zastosować wąskie (i wygodne) podejście, orzekając że do Celmera również stosuje się testy in concreto i „rażącego naruszania” prawa do sądu, wskazane w wyroku Aranyosi i orzecznictwie ETPCz (w tym zakresie zob. także ostatnie wnioski rzecznika generalnego TSUE Michala Bobka w trwającym postępowaniu w sprawie C-89/17, Banger, pkt. 78–81). Nawet w takim przypadku nie należy jednak lekceważyć wartości opartych na dowodach, indywidualnych zapytań dotyczących stanu polskiego sądownictwa zadawanych przez sądy krajowe, ani wnioskowań opartych o logikę.

Z drugiej strony, dopiero okaże się czy TSUE jest gotów stawić czoła zjawisku odstępstw od praworządności (rule of law backsliding) i na ile jest skłonny skupić się na kontrowersyjnych reformach polskiego sądownictwa, które podważają niezależność wymiaru sprawiedliwości w jednym z państw członkowskich. Niedawne orzeczenie w sprawie Associação Sindical dos Juízes Portugueses (pkt. 36–37, 41–44) pokazało, jak ważna jest gotowość  TSUE do działania jako organ quasi-konstytucyjny (zob. również tutaj), gotowy do ochrony samej istoty Unii Europejskiej i podstawowych wartości z art. 2 TUE. Wyrok w sprawie sędziów portugalskich był przez niektórych postrzegany jako sygnał dla Warszawy (zob. tutaj i tutaj).

Sprawa Celmer stwarza TSUE doskonałą okazję, by wspomóc instytucje Unii w sytuacji, gdy natrafiają na polityczny ślepy zaułek (przypominam, że art. 7 ust. 2 TUE wymaga jednomyślności Rady) i wkroczyć w sedno problemów politycznych trapiących UE i zagrażających jej przyszłości.

Przecież nie wydarzy się to po raz pierwszy – była już sprawa Gauweiler. Hic Rhodus, hic salta!

Opinia rzecznika generalnego zostanie wydana w dniu 28 czerwca 2018 r.

Źródło zdjęcia: strona Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Share

Artykuł Hic Rhodus, hic salta: przełomowe przesłuchanie przed TSUE w sprawie Celmer pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/hic-rhodus-hic-salta-przelomowe-przesluchanie-przed-tsue-w-sprawie-celmer/feed/ 0
Autorytarny populizm przeciwko wolności i praworządności https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/autorytarny-populizm-przeciwko-wolnosci-i-praworzadnosci/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/autorytarny-populizm-przeciwko-wolnosci-i-praworzadnosci/#respond Thu, 29 Mar 2018 08:17:44 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5766 Zjawisko autorytarnego populizmu występuje praktycznie na całym świecie, a w związku z jego skalą nazywane jest dziś często globalnym wyzwaniem. Choć przyczyny popularności dla tego typu politycznych postaw wydają się być często bardzo odmienne w zależności od kraju, to jednak można zidentyfikować pewne cechy wspólne autorytarnych populistów. Wymieniają je m.in. autorzy „Indeksu autorytarnego populizmu” wydanego […]

Artykuł Autorytarny populizm przeciwko wolności i praworządności pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Zjawisko autorytarnego populizmu występuje praktycznie na całym świecie, a w związku z jego skalą nazywane jest dziś często globalnym wyzwaniem. Choć przyczyny popularności dla tego typu politycznych postaw wydają się być często bardzo odmienne w zależności od kraju, to jednak można zidentyfikować pewne cechy wspólne autorytarnych populistów. Wymieniają je m.in. autorzy „Indeksu autorytarnego populizmu” wydanego przez szwedzką organizację Timbro, o którym pisałem jakiś czas temu na Blogu Obywatelskiego Rozwoju. Indeks pokazuje, że na poziomie krajów UE populiści rosną w siłę. W tym tekście omawiam wydaną niedawno w języku angielskim, a wcześniej także po serbsku, publikację organizacji Libek – Libertarijanski Klub pt. „Abusing the People: Global Challenges of Authoritarian Populism”.

Jest to ważny temat z kilku względów. Po pierwsze, gospodarczy populizm stanowi zagrożenie dla długofalowego wzrostu gospodarczego, a więc także tempa poprawy poziomu życia, poprzez podkopywanie fundamentów wzrostu i zwiększanie podatności na kryzysy. Po drugie, autorytarni populiści atakują zasady rządów prawa (z ang. rule of law) i osłabiają instytucjonalne bezpieczniki stanowiące ograniczenia władzy w konstytucyjnych demokracjach. To z kolei prowadzi do osłabiania samej demokracji, której jakość ma także znacznie dla długofalowego i stabilnego rozwoju oraz dla wolności jednostki (zob. informacje o kampanii #FORDemocracy). Omawiana w tym artykule publikacja organizacji Libek pozwala na lepsze zrozumienie autorytarnego populizmu w różnych krajach i jest przydatna w projektowaniu rozwiązań, aby to groźne zjawisko osłabiać.

Publikację otwiera artykuł Bicana Şahina, prezesa Freedom Research Association, na temat autorytaryzmu w Turcji. Autor sięga aż do początków ideologii kemalismu, rozwijanej od czasów Mustafy Kemala Atatürka, opierającej się na „tureckim nacjonalizmie, świeckości państwa i gospodarczym etatyzmie”. Şahin przypomina kolejne próby liberalizacji systemu, przeplatane wojskowymi puczami, a także okres coraz większej demokratyzacji w latach 2002-12, kiedy po raz pierwszy rządy objęła kierowana przez Erdoğana partia AKP. Jednak w 2012 r. partia Erdoğana dokonała zwrotu w kierunku autorytaryzmu. Rozpoczął się trwający do dziś proces rozmontowywania instytucjonalnych bezpieczników i ograniczeń dla władzy Erdoğana, w tym destrukcja zasad rządów prawa. „Rządzący przejęli efektywną kontrolę nad sądownictwem”, a poprzez „postawienie władzy wykonawczej ponad prawem” doprowadzili system rządów prawa do ruiny. Autor zwraca też uwagę na pacyfikację niezależnych od rządzących mediów, co w połączeniu z czystkami w innych instytucjach publicznych, sprawiło, że Şahin, w chwili pisania tekstu, nazwał system turecki „nieliberalną demokracją” (za Fareedem Zakarią). Czy jednak dziś, po kolejnych autorytarnych ruchach Erdoğana, wciąż możemy w ogóle mówić o demokracji w Turcji? Czy w tym przypadku „demokracja nieliberalna” nie jest niepotrzebnym eufemizmem?

Duńczyk Rasmus Brygger, były przewodniczący młodzieżówki partii Liberal Alliance, stwierdza w swoim rozdziale, że to autorytarny nacjonalizm, a nie socjalizm, są dziś największym zagrożeniem dla wolności. Autor przestrzega liberałów przed zawieraniem sojuszy z nacjonalistami, nawet jeśli popierają oni niektóre z wolnorynkowych postulatów. Brygger podkreśla, że są powody, dla których zasadna jest krytyka Deklaracji Praw Człowieka ONZ w zakresie jej odniesień do tzw. praw pozytywnych (przede wszystkim różnego rodzaju uprawnień socjalnych – przyp. autora), ale „utrata [Deklaracji] w tym klimacie politycznym oznaczałaby, z dużym prawdopodobieństwem, osłabienie także ochrony praw negatywnych” (czyli praw służących ochronie wolności jednostki przed ingerencją ze strony państwa – przy. autora). Autor w podobnych duchu wypowiada się na temat Unii Europejskiej, której rozmontowywanie zapewne zmniejszyłoby nieco (w krótkim okresie) skalę regulacji i biurokracji, ale popularność nacjonalistów w krajowych wyborach oznaczałaby koniec wolnego handlu i wolnego przepływu osób w Europie. To cena, jakiej nie warto ponosić. Tego typu porównania przypominają argumenty Dalibora Rohaca z książki „Towards an Imperfect Union: A Conservative Case for the EU”, który w sposób przekonujący pokazuje, dlaczego realne alternatywy dla Unii Europejskiej oznaczają jeszcze mniej wolności w Europie.

Serbski Libek przeprowadził też wywiad z dziennikarką Anne Applebaum, która regularnie publikuje teksty na temat populizmu w Polsce, w Europie i w innych częściach świata. Applebaum, jako jedną z cech populistów, wymienia ich opór względem elit, które przez tych populistów dodatkowo są często uznawane są za „elity liberalne”. Autorytarne skłonności populistów w demokracjach sprawiają, że stają się oni orędownikami tzw. nieliberalnej demokracji. Applebaum słuszne stwierdza, że podział lewica-prawica ma dziś niewielki sens (zob. też na przykład publikację Stowarzyszenia Libertariańskiego „Razem proponuje, PiS realizuje”), a kluczowe podziały to otwartość-zamknięcie się i nacjonalizm-internacjonalizm. Jak pisałem w 2017 r. „populistyczna nagonka na otwartość, globalizację i światowy handel jest niebezpieczna także dla wolności obywatelskich i politycznych. Co ciekawe, populiści często posługują się hasłami walki z korupcją i nepotyzmem, a kiedy dochodzą do władzy poziom korupcji i nepotyzmu rośnie. Anne Applebaum zwróciła też uwagę na rosnącą rolę mediów społecznościowych, które ułatwiają tworzenie baniek informacyjnych (z których ciężko wyjść), a także na osłabienie roli tradycyjnych partii politycznych, które zastępują dziś m.in. społeczności online. Nie można zapominać także o celowej dezinformacji, którą inspiruje m.in. putinowska Rosja.

Ciekawą lekturą jest wywiad z Peterem Pomerantsevem, związanym dziś z London School of Economics, na temat „post-modernistycznej dyktatury”, jaka panuje w Rosji za rządów Putina. Pomerantsev przypomina o roli silnych liderów w społeczeństwie rosyjskim, co jest wzmacniane przez politykę historyczną. To, co jest cechą charakterystyczną tej „post-modernistycznej dyktatury”, to rządzący, których „nie obchodzi prawda, nie obchodzi przyszłości, nie obchodzi dążenie do czegoś, czy osiąganie czegokolwiek”, stwierdza Pomerantsev. Putinowska Rosja pozoruje rzeczywistość, wspiera fasady demokracji (np. koncesjonowaną opozycję) i medialną propagandę. Duża część społeczeństwa została zainfekowana ideą mocarstwowości i jest podatna na rządowe hasła oraz pro-rządowe przekazy medialne. Stąd wielu Rosjan ma problem z odpowiedzią na pytanie, czym jest prawdziwy opozycjonista, a dowodem na faktyczną opozycyjność względem Putina jest dopiero fakt zabicia takiej osoby w niewyjaśnionych okolicznościach. Dodatkowo rządzący budują ideologię opartą na dyskredytacji „ideologii Zachodu”. Stąd wsparcie udzielane innym europejskim partiom populistycznym, które wyrażają wrogość względem wielu wartości świata zachodniego.

W publikacji pojawiają się też relacje z krajów, o których rzadziej słyszymy w polskiej debacie publicznej. Jasmina Trajkoska, profesor z Uniwersytetu FON w Skopje, opisała zjawisko autorytarnego populizmu w Macedonii, które ma wiele cech wspólnych z tym, co dostrzegamy w innych krajach – wrogość względem elit, nieodpowiedzialne rozdawnictwo w postaci obiecywania kolejnych „darmowych” usług i świadczeń dostarczanych przez państwo, kolesiostwo w obozie populistów. Giannina Rafo skupiła się z kolei na Wenezueli, w której Chávez i Maduro zdobyli władzę w imię reprezentowania „woli ludu” i „rozwiązania wszystkich problemów”. Rządy Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (hiszp. PSUV) doprowadziły Wenezuelę do ruiny. Rafo podkreśla, że „jeśli chcemy być znów wolni [w Wenezueli] to obrona wolności i propagowanie ograniczeń dla władzy, jako warunek bezpieczeństwa i dobrobytu, są nasza jedyną alternatywą”.

Z kolei Eduardo Fernández Luiña pokazuje, jak rosła w Hiszpanii popularność partii PODEMOS. Przypomina, że punktem zwrotnym był okres kryzysu gospodarczego, który populiści z PODEMOS wykorzystali, jako trampolinę do sukcesu, promując się, jako ugrupowanie anty-systemowe. W przekonaniu przedstawicieli tej partii lata 1978-2008 były wynikiem konspiracji sił prawicowych, stąd ich dążenie do zniszczenia budowanego po 1978 r. w Hiszpanii systemu. Autor przypominając, jak dużym zagrożeniem dla wolności jest ta partia stwierdza, że „PODEMOS nie wierzy w wolność jednostki. Jeśli zdobędą więcej władzy niż mają dzisiaj, istniejące wolności będą zagrożone”.

Marria Chaplia z European Students for Liberty zwróciła uwagę na związki pomiędzy populizmem i korupcją na Ukrainie. Okres ZSRR wytworzył w społeczeństwie ukraińskim poczucie zależności od polityki państwa i rządzących, mimo że chronicznie nie dotrzymywali oni swoich obietnic. Stąd potrzeba oddolnych inicjatyw, które będą promować w ukraińskim społeczeństwie wartości oparte na wolności, a nie zależności.

Francesco Clementi, profesor z Uniwersytetu w Perugii, skupił się na doświadczeniach włoskich, gdzie także istnieje głęboki brak zaufania do tradycyjnych instytucji i zwrócił uwagę na konflikt pomiędzy populizmem a dążeniem do konsensusu. Populistom nie zależy na dialogu, a na szybkim załatwieniu jakiejś sprawy wedle własnej wizji i interesów. Autor wskazuje też, że partie antypopulistyczne powinny przede wszystkim wyróżniać się wiarygodnością, m.in. w ramach przedstawiania obietnic wyborczych, które powinny być racjonalne i możliwe do spełnienia. Nie ma sensu licytacja z autorytarnymi populistami na populizm.

Tom Palmer, wiceprezes Atlas Network, z którym również rozmawiał Libek, podkreślił, że autorytarni populiści są entuzjastami polityki opartej o konflikt. Ciągła konfrontacja jest podstawą ich egzystencji i ma swoje podstawy w pracach wielu antyliberalnych filozofów, takich jak Carl Schmitt (zob. też Carl Schmitt: The Philosopher of Conflict Who Inspired Both the Left and the Right), Alain de Benoist, Alexander Dugin, Slavoj Zizek, Antonio Begru czy Chantal Mouffe. Wrogiem liberalnych wartości byli też oczywiście Marx i Engels. Tom Palmer zwraca uwagę na formowanie się „nacjonalistycznej i antyliberalnej międzynarodówki” – entuzjastów czegoś, co w ekonomii nazywamy grami o sumie ujemnej (częsty efekt konfliktów) i zerowej. „Wielką korzyścią z rządów prawa i wolności wymiany to zastępowanie rzadkich gier o sumie zerowej i częstszych gier o sumie ujemnej, grami o sumie dodatniej [w których obie strony korzystają – przyp. autora]” – podkreślił Palmer. Zwraca on też uwagę, że popularność autorytarnych populistów zwiększa poczucie zagrożenia (nie zawsze realne, często dodatkowo nakręcane przez media).  Rozwiązania, które proponuje Palmer to m.in. więcej racjonalnych argumentów w dyskusjach z populistami (zamiast ich ignorowania), używanie humoru w celu podkopania statusu członków grup nacjonalistycznych, większe wykorzystanie ewolucyjnej i eksperymentalnej psychologii, aby lepiej zrozumieć zjawisko poparcia dla autorytarnego populizmu i skuteczniej na nie reagować.

W krótkim tekście na temat populizmu w Wielkiej Brytanii Eamonn Butler z Adam Smith Institute zwrócił uwagę na źródła popularności idei Brexitu, takie jak imigracja (pomimo oczywistych korzyści dla brytyjskiej gospodarki) i niektóre z regulacji ustalane w Brukseli. Butler podkreślił zupełnie inne perspektywy mieszkańców Londynu (wielu przeciwników Brexitu) i brytyjskiej prowincji (popularność Brexitu). Butler, sam zwolennik wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, stwierdza, że pewien poziom antyelityzmu w społeczeństwie brytyjskim istniał zawsze, jest wręcz pożądany („utrudnianie życia liderom politycznym, tak jak to tylko możliwe”), przynajmniej dopóki populizm nie przekroczy pewnej granicy, którą byłoby „wybranie kogoś takiego jak Jeremy Corbyn”.

Zoltan Kész, niezależny członek węgierskiego parlamentu, również przypomniał, jak ważny dla autorytarnych populistów jest konflikt i nieustanne posiadanie czy poszukiwanie wrogów. W przypadku Węgier za rządów Orbána wrogiem był najpierw Międzynarodowy Fundusz Walutowy, później Unia Europejska, a następnie uchodźcy. Do katalogu wrogów dołączyły też niepokorne organizacje pozarządowe i George Soros. Kész zdradził, że źródłem jego sukcesu w świecie parlamentarnej polityki, zdominowanej (np. w mediach) przez obóz Orbána był bezpośredni kontakt z lokalnymi wyborcami. Na Węgrzech jest wielu przeciwników rządów Orbána, których jednak trzeba pobudzić do działania. Odpowiedzią na populistyczne polityki powinno być też budowanie poczucia odpowiedzialność, o której Kész mówił już podczas Europe Liberty Forum w Budapeszcie.

Na zakończenie Dimitris Dimitrakos, profesor Uniwersytetu w Atenach, na kilku stronach opisuje długą historię greckiego populizmu. Przypomina problem podsycania przez populistów braku zaufania do instytucji. Andreas Papandreou, lider PASOK, jednej z populistycznych partii, która zdominowała scenę polityczną w latach 80-tych mówił, że „instytucje nie powinny ograniczać siły ludzkiej suwerenności”. Alexis Tsipras, aktualny premier Grecji i lider populistycznej partii SYRIZA także podkreślał, że rząd powinien przezwyciężać „instytucjonalne bariery” dla własnych polityk. Dimitrakos uznaje to za przejaw autorytarnych skłonności liderów politycznych, gotowych do zwalczania instytucjonalnych ograniczeń ich władzy. Autor przypomina też destrukcyjną rywalizacje PASOK i Nowej Demokracji w latach 1974-2011, które licytowały się na klientelizm i wzajemnie napędzały swoje populistyczne polityki. Na skutek tego grecki system gospodarczo-polityczny został przed wybuchem kryzysu zdominowany przez zależne od państwa oligopole, upolitycznione związki zawodowe, protekcjonistyczne regulacje i subsydia. To doprowadziło do kryzysu, który przyniósł za sobą nową falę autorytarnych populistów, z takich partii jak skrajnie lewicowa SYRIZA czy skrajnie prawicowy Złoty Świt. O skutkach destrukcyjnej populistycznej konkurencji pomiędzy greckimi partiami politycznymi i licytacji na gospodarczy populizm, aż do wybuchu kryzysu, napisałem w 2016 r. w artykule dla 4Liberty.eu Review. W podsumowaniu Dimitrakos wyraził nadzieję, że populiści stracą zaufanie wyborców (dzieje się to już w Grecji) i pozwoli to na zmiany na scenie politycznej. Pytanie, czy wykorzystają to dobrze inne greckie partie i nie powtórzą błędów z przeszłości.

W publikacji wydanej przez Libek (s. 59-65) znaleźć można też wywiad przeprowadzony ze mną na temat zjawiska autorytarnego populizmu w Polsce, które w mojej ocenie nasiliło się po 2015 r. w związku z działaniami prowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość, w tym z bezprecedensowym atakiem na zasady rządów prawa, rosnącą skalą upolityczniania gospodarki i antyliberalną retoryką rządzących.

Publikacja „Abusing the People: Global Challenges of Authoritarian Populism” pokazuje różne oblicza autorytarnego populizmu i z pewnością będzie pomocna dla organizacji oraz osób, które poszukują skutecznych odpowiedzi na populistyczne hasła i polityki. Trzy wnioski wydają mi się najważniejsze. Po pierwsze, widzimy jak ważna jest obrona i wzmacnianie zasad rządów prawa. To zasady rządów prawa, o ile są wystarczająco silne, mogą stanowić zaporę przed autorytarnym populizmem i szkodliwymi politykami, które niesie za sobą populizm. Wzmacnianie rządów prawa to nie tylko tworzenie odpowiednich przepisów, np. na poziomie konstytucji, ale też budowanie silnego przywiązania wyborców do tych wartości. Po drugie, działania autorytarnych populistów pokazują, że powinniśmy dążyć do modelu państwa (rządu) ograniczonego (z ang. limited government), z licznymi instytucjonalnymi ograniczeniami władzy. Państwo, które zajmuje się wszystkim, w którym pełną kontrolę przejmują autorytarni populiści, staje się niebezpiecznym narzędziem, służącym ograniczaniu fundamentalnych praw i wolności obywatelskich. Po trzecie, bardzo ważna jest skuteczna komunikacja w nowej rzeczywistości medialnej, której żadne ustawy czy regulacje nie są w stanie zmienić. Dotyczy to także komunikacji partii politycznych, które chcą podjąć skuteczna walkę z autorytarnymi populistami. Nie mają one szans w licytacji na populistyczne obietnice i hasła. Muszą przedstawić inną, wiarygodną wizję rzeczywistości. Taką alternatywą jest przedstawiona w sposób spójny rzeczywistość oparta na szerokim zakresie indywidualnej wolności i odpowiedzialności za swoje własne życie.

Share

Artykuł Autorytarny populizm przeciwko wolności i praworządności pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/autorytarny-populizm-przeciwko-wolnosci-i-praworzadnosci/feed/ 0
Co jest główną zasadą Unii? – czyli o funduszach UE w zamian za praworządność https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/o-funduszach-ue-w-zamian-za-praworzadnosc/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/o-funduszach-ue-w-zamian-za-praworzadnosc/#respond Mon, 12 Feb 2018 09:43:00 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5643 Unia Europejska chce od 2021 roku uzależnić otrzymywanie funduszy unijnych od przestrzegania zasad praworządności. Propozycja ta niewątpliwie jest reakcją na obserwowalne w latach 2015-2018 przejawy ignorowania rządów prawa w Polsce – m.in. podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego upodobaniom rządu i dążenie do uczynienia tego samego z Sądem Najwyższym. Według informacji Financial Timesa z 22 stycznia br., w […]

Artykuł Co jest główną zasadą Unii? – czyli o funduszach UE w zamian za praworządność pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Unia Europejska chce od 2021 roku uzależnić otrzymywanie funduszy unijnych od przestrzegania zasad praworządności. Propozycja ta niewątpliwie jest reakcją na obserwowalne w latach 2015-2018 przejawy ignorowania rządów prawa w Polsce – m.in. podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego upodobaniom rządu i dążenie do uczynienia tego samego z Sądem Najwyższym.

Według informacji Financial Timesa z 22 stycznia br., w przyszłej, 7-letniej perspektywie budżetowej UE (2021-2027) Komisja Europejska zamierza uzależnić otrzymywanie funduszy unijnych od tego, czy państwa członkowskie spełniają kryteria praworządności. Jak stwierdzili cytowani przez „FT” komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova i komisarz ds. budżetu Günther Oettinger, rozważane są dwa warianty: wedle wariantu mocniejszego posiadanie praworządności będzie warunkiem otrzymywania jakichkolwiek unijnych pieniędzy; wedle wariantu słabszego – UE poprzestanie na skonstruowaniu systemu zachęt, w którym spełnianie konkretnych wymagań odnoszących się do praworządności będzie umożliwiało krajowi wnioskowanie o więcej unijnych środków.

Na pierwszy rzut oka takie rozwiązanie wygląda na kontynuowanie paternalistycznego postrzegania Polski przez kraje tzw. „starej UE” – „wiemy, że dla Was nie jest ważna praworządność, ale bądźcie praworządni dla nas, a dostaniecie pieniądze”. Trudno orzec, czy taki paternalistyczny sposób myślenia – opisywany m.in. przez Jana Zielonkę w „Europe’s new civilizing missions: the EU’s normative power discourse” – rzeczywiście kierował pomysłodawcami tego rozwiązania, czyli komisarz Verą Jourovą i komisarzem Güntherem Oettingerem. Polska sama wielokrotnie pokazywała, że to, na czym jej najbardziej zależy w UE, to fundusze; przypomnijmy sobie choćby słynny tort w kształcie banknotów euro, zaprezentowany przez premiera Donalda Tuska po pomyślnych negocjacjach budżetowych w Brukseli w 2013 roku, czy wyrażany jednym tchem mało zniuansowany komentarz polityków wszelkich opcji – w tych z obecnego rządu PiS – że pomysł Europy dwóch prędkości jest zły, bo odbiorą nam fundusze.

Warto jednak zwrócić uwagę, że niezależnie od sposobu postrzegania polskich priorytetów w Unii przez inne kraje, propozycja uzależnienia funduszy unijnych od poziomu praworządności jest zgodna z podstawowymi zasadami funkcjonowania Unii Europejskiej – co więcej, właśnie dla tych wyróżników UE tak bardzo chcieliśmy do niej przystąpić na przełomie XX i XXI wieku! Wspomniana propozycja Komisji przypomina, że UE to przede wszystkim grupa skupiająca państwa charakteryzujące się nie tylko wspólnym rynkiem, ale także wysokim poziomem praworządności. Podpisany w 1957 roku Traktat Rzymski ustanawiający Europejską Wspólnotę Gospodarczą rozpoczynał się słowami: „Zadaniem Wspólnoty jest, przez ustanowienie wspólnego rynku i stopniowe zbliżanie polityk gospodarczych państw członkowskich, popieranie w całej Wspólnocie harmonijnego rozwoju działalności gospodarczej, stałego i zrównoważonego wzrostu, zwiększonej stabilności, przyspieszonego podwyższania poziomu życia oraz ściślejszych związków między państwami członkowskimi”.

Fundusze unijne pojawiły się dopiero w 1972 roku jako jeden ze sposobów na osiągnięcie konwergencji poziomu gospodarczego. Rola funduszy stopniowo rosła, ale zawsze były one czymś pomocniczym, a nie fundamentem Unii Europejskiej. Dowodzi tego fakt, że o funduszach unijnych nie ma mowy we wprowadzonej w 2010 roku Karcie Praw Podstawowych UE – Karta skupia się na wolnościach indywidualnych i obywatelskich, na zasadzie praworządności, ale lektura Karty  żadnym pozorem nie można stwierdzić, że fundusze są w UE jedną z najważniejszych rzeczy.

Kiedy UE przekształcała się z unii ściśle gospodarczej w unię polityczną, Rada UE w 1993 roku uchwaliła kryteria kopenhaskie, które jasno określały tożsamość Unii jako zbioru państw praworządnych: do kryteriów tych należą rządy prawa, poszanowanie praw człowieka i stabilna demokracja; pod względem ekonomicznym wymagany jest sprawnie funkcjonujący wolny rynek. Zarówno Traktat Rzymski, jak i kryteria kopenhaskie udowadniają, że praworządność i rynkowość to podstawowa treść ideowej tożsamości praw Unii, a reszta – jak zasada wspierania krajów członkowskich funduszami strukturalnymi – jest na dalszym planie, w pewnym sensie jako zasada dodatkowa, pomocnicza. Z aktualnej wersji Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej nie można wnioskować, jakoby do zadań UE należało gwarantowanie funduszy. Punkt 2. art. 3 TUE brzmi: „Unia zapewnia swoim obywatelom przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości bez granic wewnętrznych, w której zagwarantowana jest swoboda przepływu osób, w powiązaniu z właściwymi środkami w odniesieniu do kontroli granic zewnętrznych, azylu, imigracji, jak również zapobiegania i zwalczania przestępczości”. W pkt. 3 można przeczytać, że Unia „wspiera spójność gospodarczą, społeczną i terytorialną oraz solidarność między państwami członkowskimi”, jednak nie jest to zapis czyniący z funduszy fundamentalną zasadę funkcjonowania UE: wspomniane wspieranie spójności może się odbywać drogą rynkową – drogą rozwoju wolności gospodarczej, poszerzania wspólnego rynku.

Właśnie ze względu na te dwie zasady – praworządność i rynkowość – przystąpienie do UE jawiło się Polsce i innym krajom Europy Środkowo-Wschodniej w latach 90. czymś pożądanym, równoznacznym z wstąpieniem do elitarnego klubu państw, z którymi – ze względu na ich dobre cechy – należy się liczyć. Uroczystości państwowe związane z wejściem Polski do UE 1 maja 2004 roku nie odbywały się – zarówno ze strony przedstawicieli polskich władz, jak i instytucji unijnych – w atmosferze pod tytułem „teraz wreszcie Polska będzie mieć fundusze strukturalne”. Obie strony świętowały włączenie się Polski do wspólnoty państw praworządnych, metaforycznie „zachodnich”. Również dzisiaj w negocjacjach akcesyjnych z krajami bałkańskimi (Serbia i Czarnogóra mają szansę na wejście do UE w 2025 roku) zarówno zainteresowane kraje, jak i unijne instytucje podkreślają cywilizacyjne znaczenie przystąpienia tych krajów do Wspólnoty: „Albania, Bośnia i Hercegowina, Kosowo, Macedonia, Czarnogóra oraz Serbia będą musiały z dużo większą powagą podejść do tworzenia rządów prawa, walki z korupcją i zorganizowaną przestępczością, rozwiązywania sporów z innymi krajami oraz innych demokratycznych przemian” – można przeczytać w jednym z tekstów poświęconych akcesji państw bałkańskich do UE. Cytowana jest też nowa, opublikowana w 2018 roku strategia Komisji Europejskiej na rzecz rozszerzenia: „Przystępowanie do UE to nie jest tylko proces techniczny. To wybór pokoleniowy, oparty na pewnych podstawowych wartościach”.

Widać zatem jak na dłoni, że w przeciwieństwie do zasady wspólnego rynku oraz zasady praworządności, przekazywanie funduszy unijnych krajom o niższym poziomie rozwoju gospodarczego nie jest fundamentem, na którym opiera się Unia Europejska. Fundusze pełnią tylko rolę techniczno-pomocniczą. Dlatego uzależnienie otrzymywania funduszy od zasady ważniejszej, jaką jest praworządność, jest zgodna z logiką, według której działa UE i nie ma racjonalnego uzasadnienia, dla którego takie uzależnienie miałoby budzić oburzenie. Ale to oburzenie nastąpi – a właściwie już jest; już w środę 24 stycznia br. wiceszef polskiej dyplomacji Konrad Szymański powiedział w odniesieniu do pomysłu Komisji Europejskiej, że „na polityczne ich [kryteriów praworządności] nadużywanie nie będzie zgody”. Wypowiedź wiceministra pokazuje, że jego oburzenie wynika z zapomnienia o opisanej wyżej hierarchii zasad: zasada praworządności zdaniem Szymańskiego wcale nie jest ważniejsza od zasady rozdawania funduszy; wręcz przeciwnie, praworządność jest nawet czymś mniejszym w porównaniu z funduszami – podczas gdy w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Niezrozumienie tego prowadzi właśnie do oburzenia, które przybiera następujący kształt: jesteśmy pełnoprawnymi członkami UE, jak można nam odbierać fundusze tworzeniem złośliwych zasad, te pieniądze nam się należą. Zamiast powoływać się na rzekome święte prawo do funduszy, warto przypomnieć sobie klimat lat 1990-2004 – dlaczego wstępowaliśmy do Unii? Dla funduszy – czy raczej dla chęci udowodnienia i utrwalenia naszych wysokich, zachodnich standardów prawno-politycznych? Druga odpowiedź narzuca się sama.

Wracając do tematu samych funduszy, należy wskazać, że istnieją dane, które pozwalają stwierdzić, że fundusze unijne wcale nie rozwijają polskiej gospodarki w znaczącym stopniu; nie rozwiązują też jej strukturalnych problemów, takich jak m.in. brak dostępu młodych ludzi do mieszkań. Jak pisałam w komunikacie FOR z 17 października 2013 roku, „w 2009 roku J. Varga i J. in’t Veld opublikowali prognozy, zgodnie z którymi unijne fundusze przeznaczone na samą tylko politykę spójności miały zwiększać PKB Polski w latach 2005-2011 o około 1,1 pkt proc. rocznie. Tymczasem badania opublikowane przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wskazują, że pieniądze z Unii w analogicznym okresie powiększały polską gospodarkę według pierwszego modelu o średnio 0,4 pkt proc. w skali roku, a według drugiego modelu o około 0,7 pkt proc. rocznie, co dowodzi, że unijne fundusze nie są w Polsce wydatkowane w sposób skutkujący dużo wyższym tempem wzrostu PKB niż w sytuacji, w której nasz kraj nie otrzymywałby pieniędzy z UE”.

Groźba ograniczenia Polsce dostępu do funduszy może sprawić, że podejmiemy analizę faktycznej efektywności ich wykorzystania. Przy czym najlepiej by było, gdyby polski rząd zdecydował się na zwiększanie, a nie zmniejszanie praworządności w naszym kraju wcale nie ze względu na groźbę zablokowania funduszy, ale po prostu ze względu na uświadomienie sobie, że reformowanie Polski nie powinno polegać na jej deformowaniu, czyli na powrocie do standardów PRL-u.

Na koniec warto zaznaczyć, że z propozycji Komisji Europejskiej wynika plan enumeracji warunków praworządności, których przestrzeganie będzie stanowiło coś w rodzaju „credo” UE, które jest ponad sprawami pomniejszymi, takimi jak przyznawanie unijnych funduszy. Warto, aby unijni obywatele interesowali się tworzeniem takiej listy, gdyż to ostatecznie ich indywidualnej sytuacji dotyka ochrona praworządności lub tej ochrony brak.

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Co jest główną zasadą Unii? – czyli o funduszach UE w zamian za praworządność pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/o-funduszach-ue-w-zamian-za-praworzadnosc/feed/ 0