Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
PiS – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Czy emeryci zyskali na rządach PiS? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-emeryci-zyskali-na-rzadach-pis/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-emeryci-zyskali-na-rzadach-pis/#comments Thu, 12 Oct 2023 06:55:45 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6539 Dużą część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości stanowią emeryci. Według sondaży late poll z 2019 roku na partię rządząca głosowało prawie 57% emerytów[1] (przy poparciu ogólnokrajowym na poziomie ok. 43%). Wydawać by się mogło, że rząd robi wiele, by emerytom i potencjalnym emerytom było jak najlepiej: obniżył wiek emerytalny oraz wprowadził tzw. trzynastki i czternastki. Podczas poniedziałkowej […]

Artykuł Czy emeryci zyskali na rządach PiS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Pixabay

Dużą część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości stanowią emeryci. Według sondaży late poll z 2019 roku na partię rządząca głosowało prawie 57% emerytów[1] (przy poparciu ogólnokrajowym na poziomie ok. 43%). Wydawać by się mogło, że rząd robi wiele, by emerytom i potencjalnym emerytom było jak najlepiej: obniżył wiek emerytalny oraz wprowadził tzw. trzynastki i czternastki. Podczas poniedziałkowej debaty przedwyborczej Mateusz Morawiecki pokazał dwa złote, które mieli dostawać emeryci w ramach waloryzacji za rządów Donalda Tuska, podczas gdy za PiS dzięki tzw. trzynastkom i czternastkom oraz „godnej waloryzacji”[2], bez tych dwóch złotych emeryci rzekomo mogą się obyć. Zasadne jest więc pytanie: czy za rządów Prawa i Sprawiedliwości emerytury faktycznie w ujęciu realnym wzrosły?

W latach 2015–2023 przeciętna emerytura w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia spadła z 56,7% do 46,1%[3]. Według prognoz rządowych z 2016 roku, kiedy procedowana była ustawa obniżająca wiek emerytalny, przeciętna wysokość nowo przyznanej emerytury z FUS w 2060 roku będzie wynosić raptem 80% emerytury, która byłaby przyznana, gdyby wieku emerytalnego nie obniżono. W przypadku kobiet ta różnica jest znacznie bardziej widoczna – w 2060 roku wysokość emerytury po obniżeniu wieku emerytalnego wyniesie raptem 2/3 emerytury przyznanej bez zmieniania przepisów. Już w tym roku emerytury powinny być niższe o średnio 18%[4].

Na początek przyjrzyjmy się współczynnikom corocznej waloryzacji emerytur. Co do zasady wysokość emerytury jest corocznie podnoszona od marca. Dzieje się to na podstawie inflacji za poprzedni rok oraz wzrostu realnych wynagrodzeń. Gdy sytuacja gospodarcza jest stabilna, inflacja niska, a wynagrodzenia rosną, realna wartość emerytur również się zwiększa. Problem pojawia się w warunkach wysokiej i rosnącej inflacji, przez co waloryzacja emerytur tak naprawdę nie pokrywa strat wynikających ze wzrostu cen, a jedynie go goni. Marcowa waloryzacja miała pokrywać zeszłoroczny spadek wartości pieniądza. Przez poprzedni rok, mimo dynamicznie wzrastających w tym okresie cen, emerytury były dostosowane do poziomu cen sprzed dwóch lat.

W trakcie dwóch kadencji rządów PiS emerytury zostały zwaloryzowane łącznie o nieco ponad 41%, podczas gdy skumulowana inflacja w tym czasie wyniesie 46,6%[5]. Oznacza to, że emerytury brutto po korekcie o inflację spadły w tym okresie o 3,4%. W samej drugiej kadencji 2019-2023 spadły o 4,8%. W ośmioleciu poprzedzającym rządy PiS realnie emerytury urosły o 13,5%[6]

Należy zauważyć, że najniższa waloryzacja emerytur w trakcie rządów Donalda Tuska wyniosła 1,6% (przy inflacji rok wcześniej na poziomie 0,9%). To oznaczałoby, że waloryzacja w wysokości 2 zł dotyczyłaby emerytur w wysokości 125 zł, przy emeryturze minimalnej w tamtym czasie w kwocie ponad 830 zł. Mogła więc dotyczyć potencjalnie jedynie emerytów o bardzo krótkim stażu pracy (nieuprawniającym do pobierania najniższej emerytury). W trakcie całych rządów PO-PSL najniższa waloryzacja była teoretycznie w 2015 roku, kiedy dokonano waloryzacji kwotowo-procentowej na poziomie 0,68% (przy braku inflacji rok wcześniej), jednak waloryzacja nie mogła być niższa niż 36 zł, co powodowało, że zdecydowana większość emerytów dostała większe podwyżki. Z kolei już w trakcie rządów PiS – w 2017 roku – przeprowadzono waloryzację na poziomie 0,44%, nie mniejszą niż 10 zł. Minimalna kwota waloryzacji nie dotyczyła oczywiście emerytów, których świadczenia nie podlegały przepisom o emeryturze minimalnej. Mówienie o „godnej waloryzacji” jest więc zupełnie nieprawdziwe w kontekście rządów PiS, podczas których skumulowany współczynnik waloryzacji był niższy od inflacji, a najniższe waloryzacje były niższe niż w trakcie rządów poprzedników.

Wpływ tzw. trzynastek i czternastek

W analizie sytuacji emerytów w trakcie rządów PiS oczywiście nie można pominąć tzw. trzynastek i czternastek. Te pierwsze zostały wprowadzone w 2019 roku (czyli roku wyborów parlamentarnych) i są świadczeniem wypłacanym powszechnie raz do roku emerytom (i rencistom) w wysokości obowiązującej w danym roku minimalnej emerytury. Dotychczas przeznaczono na ich wypłatę ponad 62 mld zł.

Dla wprowadzonych w 2021 roku tzw. czternastek istnieje kryterium dochodowe, zgodnie z którym świadczenie w pełnej wysokości otrzymują emeryci pobierający emerytury brutto poniżej 2900 zł, a powyżej tej kwoty wysokość świadczenia jest zmniejszana na zasadzie „złotówka za złotówkę”. Przez pierwsze dwa lata funkcjonowania tzw. czternastki wypłacane były w wysokości najniższej emerytury. Jednak PiS w tym roku podniosło wysokość tego świadczenia do 2200 zł, prawdopodobnie miała to być kwota brutto, ale po zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zdecydowano, że będzie to – zgodnie ze słowami wicepremiera – kwota netto, a więc tzw. czternastka brutto wyniesie 2650 zł. Sama ta pomyłka kosztowała budżet państwa kilka miliardów złotych[7]. Tzw. czternastki w tym roku kosztowały ponad 20 mld zł, a przez trzy lata obowiązywania tego świadczenia podatnicy zapłacili za nie ponad 40 mld zł[8].

Wliczając te dodatkowe świadczenia emeryt, który w 2015 roku otrzymywał przeciętną emeryturę z pozarolniczego systemu ubezpieczeń społecznych w wysokości niecałych 2171 zł brutto, po dwóch kadencjach rządów PiS otrzymał emeryturę brutto wyższą o 57%, co po uwzględnieniu inflacji przekłada się na wzrost o 7,1%. Dla porównania emeryt, który w 2007 roku otrzymywał wówczas przeciętną emeryturę w wysokości 1397 zł brutto, w 2015 roku otrzymywał emeryturę wyższą realnie o 14,3%. Można więc uznać, że przeciętny emeryt w okresie rządów PiS w porównaniu z poprzednimi rządami relatywnie traci.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich emerytów. Wśród tych otrzymujących najniższe emerytury, dodatkowe świadczenia stanowią na tyle dużą część składową ich dochodów, że realnie rosną one bardziej dynamicznie niż we wcześniejszym okresie. Sama emerytura minimalna brutto w latach 2015–2023 wzrosła z 880,45 zł do 1588,44 zł, co odpowiadało wzrostowi (po skorygowaniu o inflację) o 23% – praktycznie identycznemu jak w poprzednim ośmioleciu. Jeśli jednak uwzględnić tzw. trzynastki i czternastki, świadczenia otrzymywane przez takich emerytów wzrosły o 50%. Wśród emerytów, którzy w 2015 roku otrzymywali emeryturę nie wyższą niż 1400 zł brutto, wzrost ich świadczeń brutto (po uwzględnieniu inflacji) będzie wyższy niż realny wzrost tej samej emerytury w poprzednim ośmioleciu. W 2015 roku takie osoby stanowiły ok. 22% wszystkich emerytów. Całej reszcie (78%) emerytów realne emerytury rosły wolniej niż przez wcześniejsze osiem lat albo nawet spadały. 

Wykres 1. Odsetek emerytów z 2015 roku w Polsce ze względu na wzrost lub spadek ich emerytur brutto skorygowanych o inflację (z uwzględnieniem tzw. trzynastek i czternastek) w latach 2016–2023

Grupa emerytów, których emerytury realnie spadły – bo dodatkowe świadczenia nie rekompensują im strat z niższej od inflacji waloryzacji – to ok. 8% emerytów[9]. To emeryci, których emerytura brutto w 2015 roku wynosiła powyżej 3500 zł brutto[10].[ Chodzi więc o ludzi, którzy albo dużo zarabiali, albo długo pracowali. System, w którym pojawiają się dodatkowe świadczenia (i to przyznawane tylko otrzymującym relatywnie niskie emerytury), zniechęca ludzi do późniejszego przechodzenia na emeryturę. Wysokie emerytury tracą realnie na wartości, podczas gdy premiowane przez system są te niższe.

Różnice w poziomie wzrostu emerytur po uwzględnieniu inflacji w latach 2007–2015 i 2015–2023 widać na wykresie 2. Dane przedstawiają wzrosty konkretnych emerytur wg ich wysokości od 2007 roku (tak więc dana kwota świadczeń na osi poziomej dotyczy wysokości emerytury w 2007 roku)[11]. Uwzględnione są tutaj dochody z tzw. trzynastek i czternastek. Widać wyraźnie, że w latach 2007–2015 krzywa była dość płaska – emerytury były waloryzowane mniej więcej równo, a różnice w przyroście wynikają z waloryzacji kwotowych i kwotowo-procentowych. W ostatnim ośmioleciu widać wyraźnie inną dynamikę krzywej – dzięki dodatkowym świadczeniom (a także obecnym waloryzacjom kwotowo-procentowym) emeryci otrzymujący najniższe emerytury zyskali dużo, ale ci z wyższymi zyskali niewiele albo nawet stracili.

Wykres 2. Wzrost emerytury brutto skorygowanej o inflację (z uwzględnieniem tzw. trzynastek i czternastek) w latach 2007–2015 i 2015–2023 wg jej wysokości w 2007 roku

Nie jest więc prawdą, że dzięki PiS emeryci mają się lepiej: relatywnie skorzystało tylko wąskie grono najbiedniejszych emerytów. Można sądzić, że tzw. trzynastka w stałej wysokości i tzw. czternastka z kryterium dochodowym są właśnie celowym podnoszeniem dochodów przede wszystkim najbiedniejszym emerytom. 

Wykres nr. 3. Wzrost skorygowanych o inflację emerytur brutto w latach 2016–2023 (z uwzględnieniem tzw. trzynastek i czternastek) względem wzrostu emerytur w latach 2008–2015


[1] TVN24, Uczniowie i studenci podzieleni. PiS dopiero trzeciehttps://tvn24.pl/polska/wybory-parlamentarne-2019-sondazowe-wyniki-glosowanie-wedlug-grupy-zawodowej-ra977149-2282295.

[2] Debata Wyborcza 2023, 09.10.2023, https://www.youtube.com/watch?v=XTHpX3VZ_K0.

[3] Obliczenia własne na podstawie danych GUS.

[4] Stanowisko Rady Ministrów do druku nr 62, 25.07.2016, DKRM.ZK.140.132(3).2015.MN, s. 13–15. 

[5] Obliczenia własne na podstawie danych GUS oraz prognozy inflacji NBP.

[6] W przypadku waloryzacji kwotowych (2012) i kwotowo-procentowych (2015, 2017, 2019, 2020, 2023) przyjęto współczynnik waloryzacji dla przeciętnej emerytury w tamtym czasie.

[7] Bankier.pl, Koszt 14. emerytury w 2023 roku będzie wyższy o 9 mld zł od planu, 21.08.2023, https://www.bankier.pl/wiadomosc/Koszt-14-emerytury-w-2023-roku-bedzie-wyzszy-o-9-mld-zl-od-planu-8597971.html.

[8] Zob. więcej: Forum Obywatelskiego Rozwoju, 8 lat PiS: niszczenie gospodarki i praworządności, 6.10.2023, s. 19-20, https://for.org.pl/pliki/artykuly/8225_8latpisinternet.pdf.

[9] Dane centylowe: Główny Urząd Statystyczny, Emerytury i renty w 2015 r., Warszawa 2016, s. 62. 

[10] Wszystkie wielkości w tym akapicie to obliczenia własne na podstawie danych GUS i prognozy inflacji NBP. 

[11] Ze względu na różnice w sile nabywczej emerytur nie można porównać do siebie tych samych kwot z 2007 i 2015 roku, gdyż byłoby to niemiarodajne. W związku z tym wykres obrazuje wzrosty wartości emerytur dla konkretnego emeryta przez ostatnie 16 lat. Przykładowo: dochody brutto z emerytury, która w 2007 roku wynosiła 1500 zł brutto, w latach 2007–2015 wzrosły o 14,8%, a w latach 2015–2023 o 8,5%. Tak należy czytać ten wykres. 

Share

Artykuł Czy emeryci zyskali na rządach PiS? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-emeryci-zyskali-na-rzadach-pis/feed/ 1
Polski Ład czyli chaos na kółkach https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-lad-czyli-chaos-na-kolkach/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-lad-czyli-chaos-na-kolkach/#comments Thu, 13 Jan 2022 16:44:29 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6486 To co zafundował nam rząd, czyli ogromne zmiany w systemie podatkowym, liczne „nowatorskie rozwiązania”, niespotykane na świecie wzory, możemy porównać do zmiany ruchu z prawostronnego na lewostronny. Rząd w trybie ekspresowym postanowił zmienić nam ruch na lewostronny, tak jak w Wielkiej Brytanii. Oczywiście cały czas mamy samochody z kierownicą po lewej stronie, w wielu miejscach […]

Artykuł Polski Ład czyli chaos na kółkach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: https://www.gov.pl/

Źródło: https://www.gov.pl/

To co zafundował nam rząd, czyli ogromne zmiany w systemie podatkowym, liczne „nowatorskie rozwiązania”, niespotykane na świecie wzory, możemy porównać do zmiany ruchu z prawostronnego na lewostronny. Rząd w trybie ekspresowym postanowił zmienić nam ruch na lewostronny, tak jak w Wielkiej Brytanii. Oczywiście cały czas mamy samochody z kierownicą po lewej stronie, w wielu miejscach nie zdążono wymienić znaków. Ponadto wszyscy jesteśmy od lat przyzwyczajeni do ruchu prawostronnego. A rząd bez żadnych konsultacji i przygotowań powiedział: od 1 stycznia jeździmy po lewej stronie. Mimo tego, że ostrzegali drogowcy, księgowi, ekonomiści i samorządowcy, że nie zdążą przemalować rond, że ludzie się nie przyzwyczają, że to wymaga czasu i przygotowania, szkoleń, instrukcji, wymiany programów księgowych, itd. itp.

Przyszedł 1 stycznia i skończyło się oczywiście katastrofą. Część ludzi jeździ po lewej stronie, sporo nadal po prawej, wielu znaków nie wymieniono, linie na ulicach dalej po staremu. Mała część zdążyła się przygotować i poprawnie jeździ po lewej stronie, na części ulic zmieniono znaki, odmalowano pasy część ludzi nawet kupiło samochody z kierownicą po prawej stronie (czyli zapłaciło za zmiany w systemie płacowo-księgowym ogromne pieniądze).

A teraz słyszymy że jednak reforma będzie wycofywana. Czyli wracamy do ruchu prawostronnego.

Jak myślicie jak się skończy? Ucichnie, nie będzie bałaganu. Kto zapłaci za poniesione koszty dostosowania w firmach? Kto zwróci za koszty akcji propagandowej tego bałaganu z publicznych pieniędzy?

Czyli będzie bałagan 2.0. Ale chyba to jest lepsze rozwiązanie. Choć łączne koszty bałaganu 1.0 i bałaganu 2.0 będą ogromne.

Przy czym apeluję, żadnych rewolucji przed wyborami.

Przygotujcie koncepcje. A wyborcy niech ocenią i wtedy wdrożenie. Inaczej to będzie znowu oszustwo. Jak w poprzednich wyborach, kiedy PIS mówił, że nie będzie żadnych podwyżek podatków.

Ministrze Kościński, Premierze Morawiecki, zawołajcie do prezesa o dymisje … Kończ… waść!… wstydu… oszczędź!…

Share

Artykuł Polski Ład czyli chaos na kółkach pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polski-lad-czyli-chaos-na-kolkach/feed/ 1
Ulga dla „klasy prezydenckiej” rośnie, samotni rodzice tracą. Kolejna wpadka PiS czy ulga dla swoich? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ulga-dla-klasy-prezydenckiej-rosnie-samotni-rodzice-traca-kolejna-wpadka-pis-czy-ulga-dla-swoich/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ulga-dla-klasy-prezydenckiej-rosnie-samotni-rodzice-traca-kolejna-wpadka-pis-czy-ulga-dla-swoich/#comments Thu, 13 Jan 2022 07:05:25 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6478 Na ostatniej prostej, już w trakcie procedowania ustaw podatkowych Polskiego Ładu, w Sejmie pojawiła się dosyć kuriozalna wrzutka. PiS zgłosił poprawkę, która mocno ogranicza ulgę rodzinną w podatku PIT, ale tylko dla samotnych rodziców wychowujących dzieci. Podczas gdy identyczna ulga rodzinna dla małżeństw rośnie wielokrotnie. Zróżnicowanie tych ulg jest mocno kontrowersyjne. Możliwość wspólnego rozliczenia rodzin […]

Artykuł Ulga dla „klasy prezydenckiej” rośnie, samotni rodzice tracą. Kolejna wpadka PiS czy ulga dla swoich? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Źródło: Canva

Źródło: Canva

Na ostatniej prostej, już w trakcie procedowania ustaw podatkowych Polskiego Ładu, w Sejmie pojawiła się dosyć kuriozalna wrzutka. PiS zgłosił poprawkę, która mocno ogranicza ulgę rodzinną w podatku PIT, ale tylko dla samotnych rodziców wychowujących dzieci. Podczas gdy identyczna ulga rodzinna dla małżeństw rośnie wielokrotnie. Zróżnicowanie tych ulg jest mocno kontrowersyjne.

Możliwość wspólnego rozliczenia rodzin istnieje w systemie podatkowym od wielu lat. Ulga ta dotyczy małżeństw oraz samotnych rodziców, którzy wychowują dzieci.

Wartość ulgi jest wypadkową dochodów wspólnie rozliczających się małżonków. Co do zasady wynikowa kwota ulgi rośnie wraz dochodem. Wartość ulgi dla różnych poziomów dochodu małżonka czy samotnego rodzica przedstawiono na wykresie.

Wykres 1. Ulga rodzinna (zł rocznie) dla różnych poziomów miesięcznego wynagrodzenia podatnika, wspólne rozliczenie małżonków i samotnych rodziców z dzieckiem przy założeniu zerowego dochodu małżonka/dziecka w obecnym systemie

Źródło: opracowanie własne FOR

Ulga rodzinna polega na tym, że małżonkowie mogą zsumować swoje dochody, następnie podzielić je przez dwa i wtedy zastosować tzw. skalę podatkową. To pozwala na uniknięcie wpadnięcia w wyższy próg podatkowy, kiedy zamiast 17% trzeba już płacić 32% podatku. Ale nie tylko. Kiedy jeden z małżonków w ogóle nie pracuje to zarabiający małżonek ma dodatkowo podwójną kwotę wolną, czyli po zmianach wprowadzonych przez Polski Ład będzie to aż 60 tys. zł. Ulga ta pozwala więc bardzo istotnie ograniczyć należny podatek, kiedy jeden z małżonków zarabia relatywnie dużo, a drugi mało. Największą korzyść osiąga się właśnie gdy jeden z małżonków nie pracuje w ogóle, czyli ma zerowy dochód. Ta ulga działała dotychczas identycznie w przypadku niepełnych rodzin, gdzie tylko jeden rodzic wychowuje dziecko. Wtedy rodzic-podatnik rozliczał się wspólnie z dzieckiem. Dziecko w tej uldze, w formularzu podatkowym, było traktowane jak drugi współmałżonek z zerowym dochodem. Te ulgi dotychczas były więc identyczne.

Na 4,5 miliona małżeństw rozliczających się wspólnie, prawie 1,1 miliona to sytuacja z zerowym dochodem jednego z małżonków. Czyli co czwarte małżeństwo. Wspólnie rozliczających się samotnych rodziców z dzieckiem jest ok. 0,5 mln i są to w większości kobiety. Łączny koszt tej ulgi dla budżetu koncentruje się głównie w uldze dla małżeństw. Według danych Ministerstw Finansów, w 2017 r. było to 3,5 mld zł, a w przypadku samotnych rodziców to ok. 0,7 mld zł. Czyli łącznie ponad 4 mld zł. Uwzględniając wzrost wynagrodzeń od 2017 r. obecnie może to być już zdecydowanie więcej.

Jak działa ta ulga? Posłużę się tutaj przykładem z najwyższej półki. Oczywiście jest to hipotetyczny przykład.

Po podwyżce wynagrodzeń dla najwyższych władz, Pan Prezydent zarabia miesięcznie ponad 25 tys. zł, co daje 300 tys. zł rocznie. Od tego odprowadza składki na ubezpieczenie społeczne i składkę zwrotną. Po odliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne i odjęciu pracowniczych kosztów uzyskania przychodów jego dochód do opodatkowania wynosi ok. 272 tys. zł, czyli jest znacząco wyższy od nowego progu podatkowego, tj. 120 tys. zł. Przy takim dochodzie, od kwoty powyżej 120 tys. zł trzeba płacić podatek 32%. Przy samodzielnym rozliczeniu podatek od takiego dochodu w 2022 r. w warunkach nowego ładu wyniesie ok. 64 tys. zł rocznie. W nowym systemie od podatku nie możemy już  odliczyć 9% składki zdrowotnej. W rezultacie, dla takiego podatnika, wynagrodzenie netto na rękę maleje o ok. 11 tys. zł rocznie w porównaniu do 2021 r. To jest strata w wyniku Polskiego Ładu.

Wykres 2. Ulga rodzinna (zł rocznie) dla różnych poziomów miesięcznego wynagrodzenia podatnika, wspólne rozliczenie małżonków i samotnych rodziców z dzieckiem przy założeniu zerowego dochodu małżonka/dziecka w  Polskim Ładzie.

Źródło: opracowanie własne FOR

Jednak Pan prezydent może rozliczyć się wspólnie z małżonką. Jeżeli założymy, że Pani prezydentowa, z uwagi na obowiązki pierwszej damy, nie osiąga żadnych dochodów, a jest to bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę dyskusję o wprowadzeniu państwowego wynagrodzenia dla małżonków głowy państwa, to wtedy Pan Prezydent może skorzystać z ogromnej ulgi dla małżeństw w ramach wspólnego rozliczenia. Na skutek Polskiego Ładu maksymalna ulga dla małżeństw zwiększyła się 1,5 krotnie, z ok. 13 tys. zł do 21,3 tys. zł rocznie. W takiej sytuacji Pan Prezydent, jak i inni podatnicy z takim dochodem i rozliczający się wspólnie, mogą zmniejszyć swój podatek o 1/3 , tj. o te 21,3 tys. zł. W rezultacie taki podatnik może prawie w ogóle nie stracić na Polskim Ładzie. Okazuje się, że nie jest „cwaniakiem”.

Ale to w tym wszystkim nie jest najważniejsze. Ta ulga zawsze istniała w systemie podatkowym, a jej wzrost jest automatyczną wypadkową wzrostu kwoty wolnej i przesunięcia progu podatkowego. Zadziwiający jest jednak fakt, że dla samotnych rodziców ta ulga została ucięta do stałego poziomu 1,5 tys. zł rocznie, niezależnie od dochodu. Każdy samotny rodzic, nie może już podzielić swojego dochodu i korzystać z podwójnej kwoty wolnej i niższej stawki podatkowej. To jest kompletnie niezrozumiałe. Dlaczego pełne małżeństwo w takim przykładzie z dochodem 25 tys. zł ma 15 razy większą 15 razy od samotnego rodzica z dzieckiem (21,3 tys. zł vs 1,5 tys. zł).

Dość, że ta ulga nie wzrosła tak jak w przypadku wspólnego rozliczenia małżeństw, to znacząco się zmniejszyła, nawet dla samotnego rodzica na średniej krajowej (według ustawy budżetowej 5 922 zł w 2022 r.). Samotny rodzić z przeciętną płacą może odliczyć obecnie też tylko 1,5 tys. zł, podczas gdyż małżeństwo z jednym pracującym podatnikiem i z tym samy dochodem odliczy 3 razy więcej, tj. ok 5 tys. zł (wykres 1).

Od wielu lat w Ministerstwie Finansów prowadzono analizy jak ograniczyć „kominy” w tej uldze. W 2020 roku Ministerstwo Finansów opublikowało nawet specjalną analizę w zakresie ulgi rodzinnej, ale tylko dla małżeństw, a nie samotnych rodziców („Wybrane aspekty systemu podatkowo-składkowego na podstawie danych administracyjnych – Korzyści małżonków ze wspólnego rozliczenia podatków”, No 4-2020). Przy okazji prac nad jednolitą daniną rozważano organicznie tej ulgi na poziomie podwójnej kwoty wolnej. Jednak nigdy w pracach analitycznych, w żaden sposób, nie różnicowano ulgi dla małżeństw i ulgi dla samotnych rodziców. Tutaj zasady powinny być identyczne.

Minister Sarnowski na jednej z konferencji pokrętnie tłumaczył, że ulga dla samotnych rodziców nie jest likwidowana ale zastępuje ją stała ulga kwotowa, która będzie nieco większa dla biedniejszych i mniejsza dla bogatszych samotnych rodziców. Średnio się nie zmieni. Ale pytanie jest inne – dlaczego tej samej zasady nie zastosowano dla małżeństw? Dlaczego nie zastosowano stałej ulgi?

Wrzutka sejmowa limitująca tę ulgę tylko dla samotnych rodziców, i to w tak znaczący sposób, oraz nie dotknięcie żadnymi  zmianami ulgi dla małżeństw, budzi moje ogromne zdziwienie i rodzi wiele pytań i wątpliwości. To jest kompletnie niespójne i nielogiczne. Fakt jest taki, że wywołuje to relatywnie duże straty dla samotnych rodziców wychowujących dzieci. Trudno takie rodziny wrzucić do kategorii „mitycznych bogaczy” czy „cwaniaków” prezesa Kaczyńskiego. To wymaga wyjaśnienia. Jeżeli zdecydowano się na ograniczenie kosztów budżetowych tej ulgi, to dlaczego tylko w części dla samotnych rodziców?

Mam wątpliwości czy to jest kolejna wpadka, czy jednak jest tutaj jakiś inny kontekst, drugie dno. Rodzą się pytania, kto zdecydował aby obciąć ulgę samotnym rodzicom, a zostawić bogatym małżeństwom? Dziwi też tryb wprowadzenia tej zmiany, tj. poprzez poprawkę poselską.

Z tej dużej ulgi, w kwocie maksymalnej przekraczającej 21 tys. zł rocznie, mogą często korzystać dobrze zarbiający ministrowie, prezeski lub prezesi spółek skarbu państwa, czy szefowie agencji, funduszy i instytutów gdzie jeden z małżonków dostał posadę, a drugi współmałżonek z wyboru nie osiąga dochodu.

PiS wszędzie mówi, że Polski Ład to rzekomo „sprawiedliwy system podatkowy”. Nie mogę się jednak doszukać, żadnych przesłanek spójnych ze sprawiedliwością, które pozwalają wyjaśnić zróżnicowanie ulgi dla samotnych rodziców względem pełnych małżeństw. A może, jak w przypadku rozporządzenia PiS przeciw nepotyzmowymi, chodzi o osoby „zatrudnione w strukturach spółek Skarbu Państwa w przypadku których doszło … do nadzwyczajnej sytuacji życiowej”?

Nie jestem zwolennikiem rozdmuchanych ulg w systemie podatkowym. Pod tym względem jesteśmy chyba w czołówce światowej. A obecny rząd co roku dokłada kolejne ulgi. Można powiedzieć, że od rozdawnictwa typu Transfer+, idziemy w kierunku Ulga+. Oprócz tego, że tych ulg jest sporo, to często mamy wiele sprzeczności i nieuzasadnionych preferencji dla jednych grup kosztem drugich.

Zróżnicowanie dotychczas identycznych ulg dla samotnych rodziców i małżeństw jest kompletnie nieuzasadnione. Zdecydowanie wymaga wyjaśnienia i dalszych analiz.

Share

Artykuł Ulga dla „klasy prezydenckiej” rośnie, samotni rodzice tracą. Kolejna wpadka PiS czy ulga dla swoich? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ulga-dla-klasy-prezydenckiej-rosnie-samotni-rodzice-traca-kolejna-wpadka-pis-czy-ulga-dla-swoich/feed/ 1
Pod nadzorem partii https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pod-nadzorem-partii/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pod-nadzorem-partii/#respond Thu, 14 Nov 2019 09:28:52 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6189 Październik 2015 r.: Prawo i Sprawiedliwość zdobywa bezwzględną większość w Sejmie, co umożliwia partii samodzielne rządy. PiS szybko rozpoczyna proces zwalniania stanowisk kierowniczych i pracowniczych w administracji rządowej, by następnie zapełnić wolne miejsca osobami zaprzyjaźnionymi z partią. Z raportu Janusza Paczochy dla FOR „Partia w Państwie” wynika, że do końca 2017 r. Sejm zatwierdził 37 […]

Artykuł Pod nadzorem partii pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Zdjęcie: Wikimedia Commons

Październik 2015 r.: Prawo i Sprawiedliwość zdobywa bezwzględną większość w Sejmie, co umożliwia partii samodzielne rządy. PiS szybko rozpoczyna proces zwalniania stanowisk kierowniczych i pracowniczych w administracji rządowej, by następnie zapełnić wolne miejsca osobami zaprzyjaźnionymi z partią.

Z raportu Janusza Paczochy dla FOR „Partia w Państwie” wynika, że do końca 2017 r. Sejm zatwierdził 37 ustaw „kadrowych”, z czego 54% to inicjatywy poselskie. Te akty prawne nie wymagają konsultacji społecznych ani przeprowadzenia Oceny Skutków Regulacji.

Bezwzględna potrzeba zmiany

W marcu 2016 r. powołani zostają nowi kuratorzy i wicekuratorzy oświaty, we wszystkich 16 województwach. Wynika to z grudniowej (2015 r.) nowelizacji ustawy o systemie oświaty, zatwierdzonej w formie projektu poselskiego. Nowela umożliwia minister edukacji powoływanie i odwoływanie kuratorów oraz wicekuratorów. Wcześniej takie działania za zgodą ministerstwa przeprowadzali wojewodowie. Ogłoszenie konkursu na nowego kuratora nadal pozostaje obowiązkiem wojewodów. 23 stycznia 2016 r., czyli w dniu wejścia noweli w życie, wojewodowie dostają 14 dni na wypełnienie tego obowiązku. Warto wspomnieć, że PiS zadbał uprzednio o powołanie nowych reprezentantów Rady Ministrów w każdym województwie.

Nowa ustawa uzbraja kuratorów w dodatkowe narzędzia walki z ewentualnym nieposłuszeństwem dydaktyków wobec partii. Kuratorzy zyskują prawo weta w kwestii likwidacji szkół. Otwarcie nowej szkoły również musi być zaaprobowane przez urzędnika. Te dwa elementy odbierają samorządom możliwość decydowania, ile szkół jest potrzebnych w województwie. Dodatkowo, kuratorzy są teraz zobowiązani do opiniowania placówek kształcących nauczycieli, by szkolenia były zgodne z polityką oświatową PiS.

Zjednoczeni w walce z oświatą 

W kwietniu i maju tego roku miał miejsce strajk nauczycieli. Został zawieszony ze względu na brak osiągnięcia porozumienia. Obiektem sporu pracowników dydaktycznych (reprezentowanych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Wolny Związek Zawodowy „Solidarność-Oświata”) z rządem były niskie wynagrodzenia oraz reforma oświaty, prowadzona od 2015 r. przez minister edukacji, Annę Zalewską. ZNP sformułował również postulat wzywający minister edukacji do dymisji.

Stanowisko powołanych w 2016 r. kuratorów nie powinno być niespodzianką dla kogoś znającego życzenia strajkujących. Kuratorzy występują w nim niemal jednogłośnie przeciwko pracownikom oświaty. Większość z nich nie zaniechała wypowiedzi na temat strajku w mediach. Przyjrzyjmy się zatem kilku z nich:

Problem nie polega na braku przygotowanych miejsc dla absolwentów gimnazjów i klas ósmych. Winnymi są, niestety, uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów, którzy nie dostosowali swoich wyników egzaminów do progów aplikacyjnych.

Ten komentarz padł z ust małopolskiej kurator, Barbary Nowak, podczas lipcowej konferencji strajkowej. Patrząc na jej inne wypowiedzi można stwierdzić, że była radna miasta Krakowa niemal ugryzła się w język i potraktowała nierozsądnych uczniów bardzo ulgowo. Znana jest bowiem z propagowania nienawiści, np. w towarzystwie Ryszarda Terleckiego i abp. Marka Jędraszewskiego, którego słowa o „tęczowej zarazie” nazwała „świadectwem prawdy”. Idźmy dalej.

Marzenia nie zawsze się spełniają.

Tak lubelska kurator, Teresa Misiuk, podsumowała zaangażowanie Lubelskiego Komitetu Młodzieżowego w strajk. Spotkanie z młodymi strajkującymi rozpoczęła od „sprawdzenia obecności” i zweryfikowania prawa do dyskusji całej grupy. Stwierdziła bowiem, że tylko ośmiu uczestników spotkania rekrutuje się obecnie do szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, zatem tylko ich powinna jej wizyta obchodzić. Słowo dyskusja nie jest chyba jednak najlepszym określeniem tego wydarzenia, ponieważ na wypowiedź młodego aktywisty, dotyczącą min. likwidacji niektórych klas w najbardziej renomowanych szkołach, odpowiedziała, że chłopak najpewniej próbuje zabłysnąć w świetle kamer. Jeśli chodzi o partyjną przeszłość lubelskiej kurator, to przed objęciem stanowiska przez 6 lat pełniła funkcję wiceprzewodniczącej nauczycielskiej „S”.

W tym zestawieniu nie mogłoby zabraknąć Romana Kowalczyka, krasomówczego kuratora z Dolnego Śląska. W lipcu z dumą przedstawił Gazecie Wyborczej dane dotyczące wyników rekrutacji w swoim województwie:

Liczby te wniwecz obracają histeryczne przewidywania o rzekomym armagedonie, który miałby odbywać się w edukacji.

Wspominał również o „realizowaniu scenariusza” w imieniu „polskiej władzy i polskiej oświaty”. Z pierwszą częścią trudno się nie zgodzić. Roman Kowalczyk wypełniał już swą misję przed objęciem stanowiska kuratora, będąc dyrektorem XVII LO we Wrocławiu. Z jego inicjatywy w szkole powstała tablica upamiętniająca śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dyrektor organizował i aktywnie brał udział również w koncertach pieśni patriotycznych. Przy okazji, w 2014 r., został radnym PiS w sejmiku dolnośląskim. Sejmik najwyraźniej rozbudził apetyt oddanego partii kuratora, ponieważ w październikowych wyborach Roman Kowalczyk kandydował do Sejmu. Znalazł się na 14. pozycji wrocławskiej listy PiS, mandatu jednak nie uzyskał.

Zawieszeniu strajku towarzyszyła być może wizja nowego składu ministrów po październikowych wyborach parlamentarnych (2019 r.). Wygrana opozycji oznaczałaby odejście od reformy edukacji, prowadzonej dotychczas przez minister Zalewską oraz możliwość rozpoczęcia na nowo dialogu pracowników oświaty z rządem. Wyniki rozwiały jednak strzępki nadziei na jakikolwiek dialog z partią rządzącą.

Niepełny sukces

Nieco bardziej personalne oczekiwania związane z wyborami wiązała trójka kuratorów – wspomniany już wcześniej Roman Kowalczyk wraz z dwiema koleżankami po fachu. Warszawska kurator Aurelia Michałowska objawiła się jako 11. kandydatka do Sejmu w Radomiu. Mandatu jednak nie uzyskała. Bezskuteczne były również próby Michałowskiej dostania się w przeszłości do sejmiku Mazowsza.

Miejsca w Sejmie zabrakło także dla startującej w okręgu szczecińskim Magdaleny Zarębskiej-Kuleszy: zachodniopomorskiej kurator, która we wrześniu 2019 r. zainteresowała się obecnością Leszka Balcerowicza w prestiżowym liceum w Szczecinie. Wykład „Ustroje a warunki życia w kraju” miał na celu wyjaśnienie uczniom, czym charakteryzuje się państwo prawa, co odróżnia demokrację od dyktatury i socjalizm od kapitalizmu. Według Zarębskiej-Kuleszy po spotkaniu konieczne było przeprowadzenie kontroli sprawdzającej, czy podczas wizyty byłego wicepremiera i ministra finansów nie doszło do politycznej agitacji. Wszystko rzekomo z polecenia jednego z rodziców. Mimo dołożenia wszelkich starań, kontrola wykluczyła prowadzenie agitacji, a kurator nie uzyskała mandatu.

Etycznie dyskusyjna obecność kuratorów i wicekuratorów oświaty na listach PiS nie była zaskoczeniem. Szczególnym przypadkiem jest naczelnik z województwa kujawsko-pomorskiego – Marek Gralik, który musiał stwierdzić, że „do trzech razy sztuka”, skoro w tym roku zaniechał kandydatury. Zakończone fiaskiem próby uzyskania mandatu senatora w 2011 i 2015 roku czy fotela prezydenta Bydgoszczy w 2014 r. zniechęciły Gralika do działalności politycznej. Przynajmniej chwilowo.

Partyjne powiązania kuratorów z PiS stanowią wyrazisty przykład skrupulatnego budowania sieci wpływów wśród urzędników. Grupa 16 nadzorców oświaty jest jedynie kroplą w morzu stale powoływanych pracowników państwowych o sprzyjających partii poglądach. Wydawałoby się, że z wymianą „niewygodnych” na „wygodnych” pożegnaliśmy się 30 lat temu. A jednak, obecnie rządząca partia niezłomna jest w walce o ustrojowy regres.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Pod nadzorem partii pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/pod-nadzorem-partii/feed/ 0
Polityka miłości PiS | Wypowiedzi polityków i publicystów po wyborach samorządowych https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polityka-milosci-pis-wypowiedzi-politykow-i-publicystow-po-wyborach-samorzadowych/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polityka-milosci-pis-wypowiedzi-politykow-i-publicystow-po-wyborach-samorzadowych/#respond Thu, 25 Oct 2018 11:40:45 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5941 „Warszawiacy tak wybrali, a my zawsze szanujemy przecież wybory demokratyczne” – tak Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, podsumował wyniki niedawnych wyborów samorządowych w Warszawie. Słowa posła Piotrowicza, podobnie jak inne wypowiedzi kierownictwa PiS, miały pokazać Polakom „umiarkowaną” twarz partii i – być może – stać się przeciwwagą do ostrych słów opozycji, która nie kryje swojego oburzenia […]

Artykuł Polityka miłości PiS | Wypowiedzi polityków i publicystów po wyborach samorządowych pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Zdjęcie: WikiMedia Commons

„Warszawiacy tak wybrali, a my zawsze szanujemy przecież wybory demokratyczne” – tak Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, podsumował wyniki niedawnych wyborów samorządowych w Warszawie. Słowa posła Piotrowicza, podobnie jak inne wypowiedzi kierownictwa PiS, miały pokazać Polakom „umiarkowaną” twarz partii i – być może – stać się przeciwwagą do ostrych słów opozycji, która nie kryje swojego oburzenia wobec łamania praworządności w Polsce.

Tak się jednak nie stało, a to z prostego powodu. Góra partii faktycznie dosyć powściągliwie wypowiadała się w pierwszych dniach po wyborach samorządowych. Jednak to, co przykuło uwagę mediów, to wypowiedzi posłów PiS oraz prawicowych publicystów. I tak, uśmiechnięta twarz Stanisława Piotrowicza nie jest w stanie wymazać z pamięci słów takich tuzów jak Janusz Szewczak, Marek Suski czy Krystyna Pawłowicz, o czym niżej. Do tych wypowiedzi należy dołączyć także przypadek specjalny radnego z Pyrzyc, Artura Kurowskiego. Nie można również zapomnieć o reakcjach publicystów, związanych z takimi tytułami jak „Sieci”, „Do Rzeczy”, „wPolsce.pl” czy „wPolityce.pl”.

Nie sposób omówić wszystkich wypowiedzi, które zalały polski Internet w trakcie i po wyborczej nocy, dlatego postanowiłam przyjrzeć się najciekawszym oraz najbardziej obraźliwym z nich. Ciekawego zestawienia, obejmującego również wypowiedzi internautów, dokonała Anna Mierzyńska w portalu OKO.Press i niestrudzony ASZdziennik.

Wracając do meritum: zwykłego wyborcę lokującego swoje sympatie w centrum polskiej sceny politycznej (jak również wyborców lewicy, ruchów miejskich i wolnościowców – słowem, wszystkich poza PiS) powinno przynajmniej zaniepokoić to, w jaki sposób postrzegają go politycy i publicyści związani z „dobrą zmianą”. W szczególny sposób, jak się wydaje, zawinili mieszkańcy Warszawy, którzy zdecydowali się na wybranie Rafała Trzaskowskiego (Koalicja Obywatelska) na prezydenta stolicy większością 56,67%.

Dwa dni po zakończeniu wyborów, czyli we wtorek 23 października, poseł Marek Suski przyrównał wyborców, którzy nie zdecydowali się na Patryka Jakiego, do „szczawiu i mirabelek”, sugerując jednocześnie, że niegłosujący na kandydata prawicy mają swój interes w reprywatyzacji w Warszawie.

Można powiedzieć – taki bastion szczawiu i mirabelek utrzymała Platforma, już podobno zgłaszają się chętni po kolejne kamienice

– jak to określił złotousty poseł Suski.

Wyprzedziła go jednak posłanka Krystyna Pawłowicz, która już w niedzielę 21 października wystosowała liryczno-poetycki komentarz w swoim oryginalnym stylu (pisownia oryginalna):

Szkoda Warszawy,miasta moich Przodków
W końcu 19 wieku,gdy rodzili się moi Dziadkowie w Warszawie byli Rosjanie.
Dziś,obcy jej patriotycznej tradycji,niestety,w Warszawie umocnili się…
Szkoda mojej Warszawy,szkoda Warszawy moich Przodków…

Z kolei Janusz Szewczak, poseł PiS i zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych, we wtorek 23 października odwołał się do pojęcia „lemingi” i zarzucił warszawiakom chęć utrzymania się przy „korycie”: W Warszawie, jak to mówią, obudziły się lemingi, przerażone tym, że ostatnie korytko może im sprzed nosa zniknąć. Z jego dalszych słów wynika również, że uczciwych wyborów wyniki w stolicy i Łodzi przerażają:

Wielu uczciwych i przyzwoitych ludzi w Łodzi i w Warszawie przeżywało te wyniki, ale ja uważam, że jest znaczący postęp, bo jednak tych sejmików wojewódzkich przybywa, mówi się już o pięciu a nie wszędzie jest to policzone dokładnie.

Te słowa powinny pozostawić w wyborcach niegłosujących na PiS jedno wrażenie – ich wybór to odzwierciedlenie tego, jakimi ludźmi są (w domyśle: nieuczciwymi, uczepionymi „koryta” i poddanymi zagranicznym wpływom). Mnie, jako warszawiankę i jako po prostu – człowieka – takie wypowiedzi zwyczajnie bolą. Ale nie zatrzymujmy się, bo karuzela nie zatrzymała się na posłach.

Obiecany przypadek specjalny: Artur Kurowski, który został wybrany w niedzielę na radnego w mieście Pyrzyce, postanowił w oryginalny sposób okazać szacunek tym, którzy nie głosowali na jego opcję polityczną. Szerzej na ten temat pisał Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, powołując się na zrzuty ekranu z konta radnego w portalu społecznościowym Facebook. O sprawie pisał także WPROST, za którym przywołuję słowa Artura Kurowskiego (pisownia, niestety, oryginalna):

Głupia c**a na emigracji (…) pozdrów imigrantów z Afryki, którzy na twój widok się ucieszą

– napisał Kurowski na swoim profilu na Facebooku. Po tym jak internauci zwrócili działaczowi PiS uwagę na niestosowne zachowanie wobec kobiet, ten odparł, że „nie każda kobieta jest kobietą”.

Radny swój profil już zablokował dla osób postronnych, ale prawdziwa twarz PiS ujrzała światło dzienne – i nie jest to piękne oblicze.


Przechodząc do publicystów, dziennikarzy i ekspertów wypowiadających się w mediach prawicowych, trudno jest wymienić wszystkie wypowiedzi, które w mniejszym lub większym stopniu obrażają znaczną część polskiego społeczeństwa. Postanowiłam zatem  wybrać top 7 najgorszych cytatów odnalezionych w mediach społecznościowych oraz na łamach prawicowych portali.

Krzysztof Feusette (Sieci)

Lemingi wolą skoczyć w przepaść (choćby musiały sześciolatki do szkoły posyłać), niż zagłosować w zgodzie z własnym, a nie swoich medialnych idoli, interesem (22.10 | link)

Marzena Nykiel (red. naczelna wPolityce.pl)

Warszawa, Poznań, Łódź czy Legionowo utrwaliły dziś najgorszy stereotyp Polaka – cwaniaka, złodzieja i kombinatora. Na szczęście Polska to nie tylko największe miasta. Wręcz przeciwnie!

oraz

Z pogardą ta opinia nie ma absolutnie nic wspólnego. To tylko gorzkie stwierdzenie faktu, że jeśli zdecydowana większość głosuje na ludzi z wyrokiem, kombinatorów i odpowiedzialnych za ludzką krzywdę, to znak, że właśnie takie cechy im imponują. Kandydatów było więcej niż KO i PiS (21 i 22.10 | link)

Piotr Pałka (komentator Telewizji Republika)

Mamy w Polsce grupę wyborców mopów i wiader, którzy zagłosują na wszystko co nie jest PiS-em (21.10 | link)

Marek Pyza (dziennikarz Sieci)

Te wybory pokazały, że gen uczciwości nie jest dla ludzi w polskich miastach ważny (22.10 | link)

Ryszard Makowski (dziennikarz wPolityce.pl)

To była walka dwóch polskich nurtów: patriotycznego i lewackiego. I okazało, się że nurt patriotyczny nie dał rady. Co jest tym bardziej przykre, że to odbywa się w roku 100 – ej rocznicy odzyskania Niepodległości. Knowania fachowców od „śpiewu i mas” sprawdziły się bez zarzutu. Także film „Kler” wpuszczony w odpowiednim momencie zrobił swoje (22.10 | link)

Bartłomiej Graczak (dziennikarz TVP)

Rafał Trzaskowski bardzo długo naśladował rywala i powtarzał niezrealizowane obietnice HGW. Najwyraźniej w Warszawie leminogoza ma się nadal świetnie (21.10 | link)

Aleksander Majewski (dziennikarz wPolsce.pl)

Jaki bardziej niż Rocky’ego przypominał Tomasza Adamka w starciu z Witalijem Kliczko. (…) Tyle że w tym układzie Trzaskowski nie był Kliczką. To betonowa świadomość ludzi gotowych przymknąć oko na największe patologie, byle tylko zagłosować przeciw PiS-owi (22.10 | link)

Na koniec warto przywołać bodaj najciekawszą wypowiedź autorstwa Krzysztofa Wyszkowskiego, opozycjonisty z czasów PRL, który wczoraj za pośrednictwem Twittera postanowił tak skomentować wygraną Rafała Trzaskowskiego w Warszawie (pisownia oryginalna):

Gdy Warszawiacy zrozumieją, że prezydenta wybrali im Niemcy, sytuacja szybko się zmieni

Nie wymaga to komentarza.

Autorka: Helena Krajewska


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Polityka miłości PiS | Wypowiedzi polityków i publicystów po wyborach samorządowych pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/polityka-milosci-pis-wypowiedzi-politykow-i-publicystow-po-wyborach-samorzadowych/feed/ 0
Sąd administracyjny: podpisy kandydatów do nowej KRS muszą być jawne https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sad-administracyjny-podpisy-kandydatow-do-nowej-krs-musza-byc-jawne/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sad-administracyjny-podpisy-kandydatow-do-nowej-krs-musza-byc-jawne/#respond Thu, 12 Jul 2018 14:31:38 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5882 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał dziś wyrok w opisywanej przez nas głośnej sprawie utajnienia podpisów poparcia pod kandydaturami do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Sąd zezwolił mi na udział w rozprawie w charakterze uczestnika postępowania. W demokratycznym państwie nie może być tak, by władza działała w ukryciu – podkreślił w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej […]

Artykuł Sąd administracyjny: podpisy kandydatów do nowej KRS muszą być jawne pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: FOR

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał dziś wyrok w opisywanej przez nas głośnej sprawie utajnienia podpisów poparcia pod kandydaturami do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Sąd zezwolił mi na udział w rozprawie w charakterze uczestnika postępowania.

W demokratycznym państwie nie może być tak, by władza działała w ukryciu – podkreślił w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej Kołodziej. Rzeczywiście, od początku roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość zmieniło zasady wyboru „sędziowskiej’ części KRS, tak Szef Kancelarii Sejmu, jak i Minister Sprawiedliwości konsekwentnie ukrywali informacje o tym, kto z sędziów złożył podpis pod zgłoszeniem kandydatów do nowej Rady.

Pisałem już o zagrożeniach, jakie niesie za sobą upolitycznienie KRS. Pokazałem również powiązania kandydatów z Ministrem Sprawiedliwości. Obecne nie istnieje więc w polskim porządku prawnym organ, który stanowi najwyższą reprezentację środowiska sędziowskiego – jak to określił kilka lat temu Trybunał Konstytucyjny. Przez zmianę zasad wyboru sędziów, Krajowa Rada Sądownictwa nie pełni już funkcji „stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów”, jak przewidują przepisy ustawy zasadniczej. Tym większe było więc zaangażowanie organizacji pozarządowych by wszystkie okoliczności przejęcia tego organu przez polityków były ujawnione.

Upolitycznienie KRS odbyło się w atmosferze tajności – podejrzewam, że głównym powodem jest to, że albo kandydaci wzajemnie podpisywali sobie listy poparcia (wystarczy 25 podpisów), albo wśród popierających są w większości sędziowie-urzędnicy delegowani do resortu sprawiedliwości. Jeśli okaże się, że tak było w rzeczywistości, to przedstawione przeze mnie zarzuty wobec nowej KRS znajdą kolejne potwierdzenie.

Dzisiaj zapadł pierwszy (z co najmniej pięciu) wyroków na korzyść jawności życia publicznego. Czekam na wyznaczenie terminów rozpraw w moich skargach – do jednej z nich dołączył Rzecznik Praw Obywatelskich. Jestem przekonany, że WSA – w innych składach – również potwierdzi oczywistą interpretację przepisów zawartą w dzisiejszym orzeczeniu.

Sąd, wydając czwartkowy wyrok, w całości potwierdził argumentację skarżącej Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, jak również interpretację zawartą w moim wniosku o dołączenie do sprawy. Fakt, że Marszałek Sejmu publikuje w internecie tylko część informacji, nie oznacza że pozostałe dokumenty (w tym te zawierające podpisy poparcia) nie mogą być udostępnione w innym trybie – na wniosek. Wojewódzki Sąd Administracyjny podkreślił też, że służby Sejmu nie mogą utajnić nazwisk sędziów popierających kandydatów do nowej KRS, powołując się na ich prawo do prywatności. Sędzia, który realizuje czynne prawo wyborcze (składając podpis), działa jako osoba wykonująca funkcje publiczną. Tym samym wszystkie argumenty Szefa Kancelarii Sejmu – zawarte w odmownej decyzji, odpowiedzi na skargę i podniesione na rozprawie – nie zasłużyły na aprobatę sądu.

Pamiętajmy, że dzisiejsze orzeczenie jest nieprawomocne. Szef Kancelarii Sejmu w ciągu 30 dni może złożyć skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego, przedłużając ujawnienie nazwisk sędziów o kolejne kilka lub kilkanaście miesięcy. Miejmy nadzieję, że kolejne orzeczenia WSA w tej samej sprawie skłonią służby parlamentarne do rezygnacji z odwołania i udostępnienia wszystkich dokumentów.

Share

Artykuł Sąd administracyjny: podpisy kandydatów do nowej KRS muszą być jawne pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/sad-administracyjny-podpisy-kandydatow-do-nowej-krs-musza-byc-jawne/feed/ 0
Dziwaczna propozycja PiS: premia za szybkie urodzenie dziecka https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dziwaczna-propozycja-pis-premia-za-szybkie-urodzenie-dziecka/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dziwaczna-propozycja-pis-premia-za-szybkie-urodzenie-dziecka/#respond Wed, 09 May 2018 11:22:51 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5814 Podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości 14 kwietnia br. politycy tej partii prześcigali się w pomysłach na jeszcze większe rozbudowanie polityki prorodzinnej. Choć słowo „rozbudowanie” może tu być mylące. Nie chodzi bowiem o poszerzenie polityki prorodzinnej w taki sposób, aby stworzyć atmosferę przyjazną do wychowywania dzieci (w tym kontekście zapadły mi w pamięć słowa Polki mieszkającej […]

Artykuł Dziwaczna propozycja PiS: premia za szybkie urodzenie dziecka pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości 14 kwietnia br. politycy tej partii prześcigali się w pomysłach na jeszcze większe rozbudowanie polityki prorodzinnej. Choć słowo „rozbudowanie” może tu być mylące. Nie chodzi bowiem o poszerzenie polityki prorodzinnej w taki sposób, aby stworzyć atmosferę przyjazną do wychowywania dzieci (w tym kontekście zapadły mi w pamięć słowa Polki mieszkającej we Francji, zamieszczone w 2014 r. w „Tygodniku Powszechnym”: „[we Francji] kobiety wychowujące w domu mogą skorzystać z publicznej placówki w rodzaju sali zabaw dla dzieci poniżej 2. roku życia. Dzięki temu zostawiałam tam dziecko pod opieką wychowawców raz lub dwa w tygodniu i w tym czasie spokojnie szłam do fryzjera czy na spotkanie z koleżankami” [1]).

W przypadku propozycji wygłoszonych na konwencji PiS chodzi po prostu o rozdęcie do granic możliwości zachęt nakierowanych na, po pierwsze, „dostarczenie” państwu kolejnego potomka przez kobietę, a po drugie, na uczynienie z kobiety osoby całkowicie oddanej wychowaniu dzieci, bez czasu na rozwój zawodowy oraz chwilę dla siebie. Pokazuje to choćby podsumowanie propozycji po konwencji, opublikowane na portalu Twitter przez wicepremier Beatę Szydło: „1. Emerytura za wychowanie czwórki dzieci. 2. Premia za szybkie urodzenie drugiego dziecka. 3. Ułatwienia dla mam-studentek. 4. Bezpłatne leki dla kobiet w ciąży”.

Owszem, podczas konwencji PiS padły również deklaracje zwiększenia dostępu do żłobków i przedszkoli. Jednak nawet wspomniane ułatwienia dla studiujących matek nie są powiązane z możliwością zostawienia dziecka w jakiejś placówce, aby spokojnie uczestniczyć w wykładach – zamiast tego, jak mówiła Szydło, chodzi przede wszystkim o „ułatwienia w dostępie do urlopów dziekańskich oraz wprowadzenie dedykowanych młodym matkom programów stypendialnych” (cyt. za wpolityce.pl [2]). Ponadto, po wypowiedzi minister pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej [3] okazało się, że zwiększony dostęp do żłobków i przedszkoli ma się zmaterializować w postaci „dodatkowych preferencji” przy ubieganiu się o miejsce w takiej placówce przez rodziców, którzy „szybko” zdecydowali się na drugie dziecko. Zwróćmy uwagę, że przyznanie dodatkowych preferencji (na wzór tych dla np. samotnych matek) nie musi się łączyć ze wzrostem miejsc w żłobkach i przedszkolach…

Stąd – mimo dyplomatycznych wzmianek o wzroście możliwości instytucjonalnej opieki nad dzieckiem – trafne jest stwierdzenie, że propozycje PiS skupione są na dostarczeniu „produktu” w postaci dzieci i skłonienia kobiety do poświęcenia się ich wychowaniu, bez „fanaberii”, takich jak praca zawodowa, dokształcanie się i odpoczynek.

Słusznie największe zainteresowanie (czy też nawet szok) wzbudziła propozycja premii za „szybkie” urodzenie drugiego dziecka (16 kwietnia br. w wypowiedzi cytowanej przez PAP [4] minister Rafalska sprecyzowała, że przez „szybkie” urodzenie należy rozumieć narodziny drugiego dziecka maksymalnie 24 miesiące po pierwszym). O ile w krajach Europy Zachodniej praktykowane jest wypłacanie zasiłków na każde dziecko (stąd, mimo że 500+ zasługuje na merytoryczną krytykę, nie należy prześmiewczo uważać, jakoby program 500+ świadczył o „ciemnocie” Polski na tle Zachodu) – to jednak z „premią za szybkość” Polska byłaby ewenementem na skalę światową (por. np. OECD, 2017 [5] – w przeglądzie tym w przypadku żadnego kraju nie ma mowy o takim rozwiązaniu).

Należy doprecyzować, że Polska, gdyby wprowadziła w życie taką „premię”, byłaby ewenementem negatywnym, ponieważ warunek w postaci „szybkiego” urodzenia dziecka jest czymś innym niż przyznanie pieniędzy po prostu dlatego, że dziecko się urodziło i trzeba ponieść pewne koszty związane z jego wychowaniem (pomińmy tu długą dyskusję o zasadności udzielania zasiłków prorodzinnych przez państwo; moim zdaniem najprostszym rozwiązaniem byłoby po prostu obniżenie wszystkim podatków, gdyż skorzystałyby na tym nie tylko osoby mające dzieci, lecz także te młode osoby, które dopiero potrzebują środków na usamodzielnienie się, aby potem ewentualnie założyć rodzinę). Ustanowienie warunku „szybkiego” urodzenia dziecka, aby uzyskać dodatkowe pieniądze czy inne korzyści, tworzy konkretną hierarchię wartości: mniej ważne jest zdrowie kobiety; ważne jest to, żeby drugie dziecko szybko się urodziło, bo – zauroczywszy się mniej stresowym życiem po wkroczeniu pierwszego dziecka w wiek przedszkolny – kobieta może się rozmyślić i nie zajść już w ciążę; może popaść w, jak to nazwał sympatyzujący z konserwatywną „Teologią Polityczną” ks. prof. Jacek Grzybowski, niebezpieczne, indywidualistyczne „rozkoszowanie się życiem” [6]. Dlatego według proponujących „premię za szybkie urodzenie drugiego dziecka” ważne, aby kobieta nie zaznała zbyt szybko tego spokojnego stanu. „Wcześniejsza decyzja o kolejnym dziecku niesie oczywiście dla matek pewne trudy” – mówiła minister Rafalska. Jednocześnie zasugerowała, że trud kobiet nie powinien stać rządowi na przeszkodzie: „Zależy nam na tym, by w Polsce rodziły się dzieci, i żeby rodzice wcześniej decydowali się na narodziny drugiego dziecka” – powiedziała minister. Widzimy teraz, jak misternie rząd chce za pomocą swojej polityki prorodzinnej manipulować decyzjami obywatelek i obywateli co do wyboru modelu życia. Często zdarza się, że kobieta zajmująca się wychowywaniem dzieci zostaje już na zawsze w domu, tracąc poczucie, że może być inaczej. Chyba właśnie w tym manipulacyjnym wymiarze „premii za szybkość” należy upatrywać przyczyny, dlaczego żaden z krajów UE nie wprowadził takiego rozwiązania.

Warto podkreślić, że w odpowiedzi na interpelację poselską z grudnia 2017 roku wiceminister Bartosz Marczuk pisał, że „Szwecja wprowadziła „premię za szybkość”, tj. jeśli kolejne dziecko urodzi się w przeciągu 30 miesięcy od urodzenia poprzedniego, matka może wydłużyć urlop rodzicielski nawet o rok” [7]. Również po konwencji PiS Marczuk podawał przykład Szwecji. Nie do końca jest jednak tak, jak mówi minister. W opublikowanej w kwietniu 2017 roku analizie szwedzkiej polityki rodzinnej Ann-Zofie Duvander, Linda Haas i C. Philip Hwang wyjaśniają [8]: „Paid leave at 77.6 per cent of earnings requires parents to have had an income of over SEK250 [€25.60] a day for 240 days before the expected date of delivery or adoption. (…) A parent remains qualified to receive the same compensation for Parental leave if an additional child is born or adopted within 30 months of the birth or adoption of an earlier child. This is economically significant mainly to parents who reduce working hours (and income) after the first child, since it keeps them at a higher benefit level. This is commonly referred to as the ‘speed premium’”. W Szwecji nie ma zatem miejsca jakiś intencjonalny zabieg rządu, aby skłonić kobiety do „szybkiego” urodzenia drugiego dziecka. W Szwecji istnieje po prostu zwyczaj płatnego urlopu w okresie ciąży. Jeżeli kobieta zajdzie w ciążę w ciągu 30 miesięcy po urodzeniu wcześniejszego (niekoniecznie pierwszego) dziecka, wówczas zasiłek z tytułu ciąży (drugie dziecko) nakłada się na zasiłek z tytułu urlopu rodzicielskiego (pierwsze dziecko). Nazwa „premia za szybkość” została wymyślona przez samych rodziców oraz specjalistów od polityki społecznej, a nie przez rząd. Tymczasem polscy rządzący jasno mówią o stworzeniu konkretnego rozwiązania skierowanego na to, aby Polka „szybko” urodziła kolejne dziecko. Wątpliwe, aby wrażliwa na kwestie praw kobiet Szwecja zdecydowała się na wprowadzenie rozwiązania przywołującego na myśl traktowanie kobiet jako inkubatorów.

A jak owa „premia” ma wyglądać? Wypowiedź Beaty Szydło na konwencji PiS sugerowała, że premia za urodzenie drugiego dziecka mogłaby być dodatkową gotówką, dodawaną do „zwykłych” 500 zł (na wzór innej propozycji zaprezentowanej podczas konwencji – 300 zł rocznie na szkolną wyprawkę dziecka). Nie jest to wykluczone, bo nie pojawiła się jeszcze żadna konkretna propozycja ustawy. Z drugiej strony, 16 kwietnia wiceminister pracy Bartosz Marczuk powiedział, że premia za szybkie urodzenie drugiego dziecka „to nie ma być zachęta w postaci dodatkowej gotówki. Jeżeli w ciągu 24 miesięcy rodzi się drugie dziecko, to ma być wydłużony o trzy miesiące urlop rodzicielski pełnopłatny” (cyt. za TVN24 [9]); mają to być też wspomniane już (jak pisałam, w praktyce niewiele znaczące) „preferencje” przy ubieganiu się o miejsce w przedszkolu.

Zasadnicza jest tu właśnie narracja traktująca przedłużenie urlopu rodzicielskiego jako coś, co stanowi najbardziej pożądany środek polityki prorodzinnej (na to, że taka narracja jest charakterystyczna dla Polski – mimo tego, że według badań w krajach o długich urlopach macierzyńskich i rodzicielskich rodzi się mniej dzieci – zwracała już uwagę Katarzyna Michalska w Analizie FOR nr 7/2013 [10]). Podczas gdy obecnie urlop rodzicielski (nie mylić z następującym wcześniej urlopem macierzyńskim) wynosi 32 tygodnie, czyli 8 miesięcy, to przy drugim dziecku będzie to 11 miesięcy. Jednak zapowiedź ministra Marczuka, że „pełnopłatny urlop rodzicielski ma być wydłużony o 3 miesiące”, sugeruje poważniejsze zmiany w systemie urlopów rodzicielskich. Obecnie jest przecież tak, że wykorzystanie od razu całego urlopu rodzicielskiego jest płatne w 80 proc. Wzięcie połowy urlopu oznacza wypłatę w wysokości 100 proc. wynagrodzenia, ale druga połowa jest już płatna w 60 proc., a zatem w sumie jest to dalej 80 proc. Minister Marczuk mówi zaś, że „pełnopłatny urlop rodzicielski ma być wydłużony o 3 miesiące”, co sugeruje, że – przynajmniej w przypadku drugiego dziecka – albo cały urlop (8 miesięcy + 3 miesiące) będzie pełnopłatny, albo w 100 proc. płatna będzie nie tylko, jak jest teraz, pierwsza połowa urlopu rodzicielskiego (4 miesiące), ale także wspomniane „premiowe” 3 miesiące.

Na to, że propozycje PiS to nie budowanie całościowej atmosfery przyjaznej rodzicielstwu, lecz po prostu chęć zagonienia kobiet do domu, najdobitniej wskazuje niechęć polskiego rządu do projektu dyrektywy UE „w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów”. Dyrektywa wprowadza np. prawo do elastycznej organizacji czasu pracy dla osób wychowujących dzieci. Konsekwentnie prorodzinny rząd powinien, jak można by się spodziewać, chwalić tę propozycję dyrektywy oraz brać aktywny udział w dopracowywaniu konkretnych rozwiązań podczas posiedzeń Rady UE. Owszem, dyrektywa zawiera mankamenty w postaci ryzyka nałożenia zbyt wielkich ciężarów na mikrofirmy (por. np. moje omówienie analizy Centrum für Europäische Politik na ten temat). Aktywność polskich rządzących mogłaby polegać właśnie na wskazaniu na te konkretne mankamenty projektu.

Co tymczasem zrobili „prorodzinni” przedstawiciele władz? Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wystosował do Komisji Europejskiej list z informacją, że projekt „narusza zasadę pomocniczości” oraz że „regulacja unijna nie powinna ingerować w krajowe rozwiązania prawne, które skutecznie zapewniają właściwy poziom ochrony rodziny”, przy czym „przedstawione przez Komisją Europejską uzasadnienie projektu dyrektywy nie odnosi się do polskich regulacji prawnych, które zapewniają wysoki poziom ochrony rodziny w sferze opieki nad potomstwem i wychowania go. (…) Proszę przyjąć wyrazy głębokiego szacunku, Marek Kuchciński”. Poddane krytyce nie zostało żadne konkretne rozwiązanie. Dlatego widać, że chodzi tu po prostu o manifestację ideologiczną: my, Polska, będziemy nagradzać kobiety za szybkie rodzenie kolejnych dzieci i przedłużać w nieskończoność urlopy macierzyńskie i rodzicielskie, i nie będziemy przyjmować rozwiązań „zgniłej” Unii, która promuje niezależność kobiet. Podobny przekaz płynie od Rady Ministrów – jakimś trafem projekt dyrektywy nie stał się tematem chętnie podejmowanym przez „prorodzinnych” polityków takich jak premierowie Morawiecki i Szydło oraz ministrowie Rafalska i Marczuk. A przecież chwalenie się udziałem Polski w pracach nad tą dyrektywą mogłoby być atutem rządu.

[1] Szymon Łucyk, „Rodzić po francusku”, „Tygodnik Powszechny” nr 51-52/2014 (14.12.2014 r.).

[2] https://wpolityce.pl/polityka/390222-pis-zapowiada-program-mama-zaklada-min-darmowe-leki-dla-kobiet-w-ciazy-zabezpieczenie-emerytalne-matek-udogodnienia-dla-mam-studentek

[3] Paweł Żebrowski, „Rafalska: zależy nam, by rodzice szybciej decydowali się na drugie dziecko”, Polska Agencja Prasowa, 16.04.2018 r., http://www.pap.pl/aktualnosci/mariusz/news,1374117,rafalska-zalezy-nam-by-rodzice-szybciej-decydowali-sie-na-drugie-dziecko.html.

[4] Ibidem.

[5] OECD, „OECD Family Database: Parental leave systems”, 26.10.2017 r., https://www.oecd.org/els/soc/PF2_1_Parental_leave_systems.pdf.

[6] Jacek Grzybowski, „Sekularyzacja jako wyzwolenie”, „Teologia Polityczna Co Tydzień nr 16: Sekularyzacja – proces nieodwołalny?”, 18.07.2016 r., http://www.teologiapolityczna.pl/ks-prof-jacek-grzybowski-sekularyzacja-jako-wyzwolenie-tpct-16-/.

[7] http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=1778A182

[8] http://www.leavenetwork.org/fileadmin/Leavenetwork/Country_notes/2017/Sweden_2017_FINAL_corr2.pdf

[9] https://tvn24bis.pl/z-kraju,74/bartosz-marczuk-o-nowych-obietnicach-pis,829982.html

[10] Katarzyna Michalska, „Dłuższe urlopy macierzyńskie nie uratują naszej demografii, a pogorszą sytuację kobiet na rynku pracy”, Analiza FOR nr 7/2013 (28.05.2013 r.).


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Dziwaczna propozycja PiS: premia za szybkie urodzenie dziecka pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/dziwaczna-propozycja-pis-premia-za-szybkie-urodzenie-dziecka/feed/ 0
Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/#respond Tue, 10 Apr 2018 12:03:27 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5788 Obserwacje i wnioski na temat zwycięstwa Victora Orbána na Węgrzech (48% głosów). 1. Orbán działa od 2010 r. i zdołał zakorzenić swoją partię w państwie dużo bardziej niż PiS w Polsce. Wniosek: większa mobilizacja, by szybciej odsunąć od władzy PiS. 2. Orbán opanował media w o wiele większym stopniu niż PiS w Polsce. Wniosek: Bronić […]

Artykuł Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Obserwacje i wnioski na temat zwycięstwa Victora Orbána na Węgrzech (48% głosów).

1. Orbán działa od 2010 r. i zdołał zakorzenić swoją partię w państwie dużo bardziej niż PiS w Polsce.

Wniosek: większa mobilizacja, by szybciej odsunąć od władzy PiS.

2. Orbán opanował media w o wiele większym stopniu niż PiS w Polsce.

Wniosek: Bronić wolności mediów jak źrenicy oka.

3. Orbán korzysta z europejskiego boomu gospodarczego, podobnie jak PiS w Polsce. Ale na dodatek jego polityka gospodarcza jest dużo rozsądniejsza niż polityka PiS. Np.: Orbán nie obniżył wieku emerytalnego, a za to zdecydowanie ograniczył deficyt finansów publicznych i wycofał się z zakazu handlu w niedziele. (Zob. W. Wojciechowski, Analiza 22/2016: Orbanomika, czyli niespełniony sen o węgierskiej potędze gospodarczej, 21.12.2016).

Wniosek: Gdyby przez pierwsze lata Orbán prowadził równie złą politykę co PiS, to nie osiągnąłby takiego zwycięstwa w obecnych wyborach.

4. Opozycja na Węgrzech była podzielona, w wielu okręgach partie opozycyjne walczyły ze sobą.

Wniosek: Polska potrzebuje wielkiej koalicji dla przywrócenia państwa prawa i ochrony demokracji.

Demokracja to jawna i systematyczna konkurencja w polityce. Dzięki przejęciu państwa i mediów przez Fidesz, konkurencja ta była bardzo nierówna – na korzyść Orbána. To nie pozwala traktować jego mandatu jak mandatu zwycięzcy wyborów w krajach demokratycznych, gdzie nie nadużywa on władzy, by dyskryminować konkurentów. Jeśli tego czynnika nierównej konkurencji nie uwzględnilibyśmy, to musielibyśmy również uznać, że wybory w Rosji dały Putinowi demokratyczny mandat.

I wreszcie: nawet większość konstytucyjna (zdobyta zresztą dzięki ogromnej dominacji Fideszu w państwie i w mediach) nie usprawiedliwia łamania elementarnych norm zawartych w traktatach europejskich. Gdyby Komisja Europejska i Unia Europejska zadziałały wcześniej, Orbán musiałby się również wcześniej zatrzymać. Oczywiście to tylko zwiększa odpowiedzialność KE i UE za to, co stanie się z przestrzeganiem tych norm w przyszłości.

Share

Artykuł Kilka obserwacji i wniosków nt. zwycięstwa Orbána na Węgrzech pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kilka-obserwacji-i-wnioskow-nt-zwyciestwa-orbana-na-wegrzech/feed/ 0
Populizm to transakcja wiązana https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/populizm-to-transakcja-wiazana/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/populizm-to-transakcja-wiazana/#respond Mon, 26 Feb 2018 09:34:51 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5722 Autorem tekstu jest Dalibor Rohac z American Enterprise Institute. W tekście opublikowanym ostatnio w „Project Syndicate” Dani Rodrik potępia autorytarny populizm – „tłumiący polityczny pluralizm i podważający liberalne normy demokratyczne” – jako zagrożenie, którego należy unikać za wszelką cenę. Ale później stwierdza, że populizm gospodarczy może być „czasami konieczny”. W pierwszej kwestii ma rację, co […]

Artykuł Populizm to transakcja wiązana pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

Autorem tekstu jest Dalibor Rohac z American Enterprise Institute.

W tekście opublikowanym ostatnio w „Project Syndicate” Dani Rodrik potępia autorytarny populizm – „tłumiący polityczny pluralizm i podważający liberalne normy demokratyczne” – jako zagrożenie, którego należy unikać za wszelką cenę. Ale później stwierdza, że populizm gospodarczy może być „czasami konieczny”. W pierwszej kwestii ma rację, co do drugiej – poważnie się myli.

Rodrik, jeden z najbardziej oryginalnych i wnikliwych ekonomistów naszych czasów, twierdzi, że choć ograniczeń władzy wykonawczej, tak znienawidzonych przez autorytarnych populistów, należy bronić, to podobne bariery w dziedzinie polityki gospodarczej – w postaci „autonomicznych agencji regulacyjnych, niezależnych banków centralnych lub zasad globalnego handlu” – zaszły za daleko i są wykorzystywane przez grupy interesów, co rodzi populistyczny bunt przeciwko władzy. A zatem właściwa dawka populizmu gospodarczego może być dokładnie tym, czego zachodnie społeczeństwa potrzebują, aby wyjść z obecnego kryzysu politycznego.

Jednakże ten argument jest chybiony, gdyż trudno oddzielić obie odmiany populizmu.  Nie trzeba w pełni zgadzać się z poglądami ekonomisty Friedricha von Hayeka przedstawionymi w książce z 1944 roku „Droga do zniewolenia”, w której tłumaczył, że ​​interwencjonizm gospodarczy prowadzi do tyranii, by uznać, że ​​zniesienie ograniczeń w kształtowaniu polityki gospodarczej, osłabienie niezależnego sądownictwa, wolnych mediów i konkurencji politycznej to kroki, które wzajemnie się wzmacniają. Innymi słowy, populizm to transakcja wiązana.

Przecież to populistyczne posunięcia, mające służyć krajowym interesom gospodarczym, umożliwiły dojście Viktora Orbána do władzy na Węgrzech Obejmowały one retroaktywne podatki sektorowe wprowadzone w grudniu 2010 r., zależne od obrotów i w nieproporcjonalny sposób uderzające w przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym; utworzenie państwowego monopolu tytoniowego w celu przydzielania licencji detalicznych zwolennikom partii oraz nacjonalizację prywatnych aktywów funduszy emerytalnych dla załatania luki w finansach publicznych.

Polska ma podobne doświadczenia. Przejęcie aktywów funduszu emerytalnego w 2014 r. poprzedziło nadejście władzy PiS, a jednocześnie przyczyniło się do przesunięcia okna dyskursu publicznego w kierunku populistycznym. Do tej pory rząd PiS dokonał renacjonalizacji części aktywów sektora bankowego, wprowadził nowy program świadczeń Rodzina 500+, wpływając na deficyt strukturalny w kraju, a także obniżył wiek emerytalny.

Biorąc pod uwagę wyzwania gospodarcze stojące przed Polską – malejącą populację, powolny wzrost wydajności oraz niskie oszczędności i stopę inwestycji – takie działania będą na dłuższą metę kosztowne. Tymczasem stymulowany przez państwo wzrost konsumpcji pomógł zwiększyć poparcie dla rządu PiS, w czasie, gdy ten zacieśnia kontrolę nad sądownictwem, osłabia nadzór nad wyborami i eliminuje wszelkie głosy sprzeciwu z mediów państwowych.

Dotyczy to nie tylko prawicy: lewicowy ekonomiczny populizm partii Syriza w Grecji idzie w parze z próbami zamknięcia opozycyjnych kanałów telewizji i osłabienia kontroli sprawowanej przez sądy. Podobny wzorzec zaobserwowano w krajach Ameryki Łacińskiej, na kontynencie, który ma największe doświadczenie w dziedzinie populizmu gospodarczego. Populistyczne rządy wiązały się tam z pogorszeniem wskaźników jakości instytucjonalnej, odpowiedzialności rządu i rządów prawa, takich jak wskaźniki Worldwide Governance World Bank. Wenezuela jest tego najbardziej ekstremalnym przykładem.

Szukając przeciwstawnych dowodów można wskazać na Brazylię i Ekwador, gdzie okresy populistycznych rządów gospodarczych nie prowadziły do ​​wyraźnego dryfu w kierunku autorytaryzmu. Jednak polityki nie można oceniać wyłącznie na podstawie wyników osiąganych, gdy dopisuje szczęście. Trzeba także uwzględnić wyniki, które kraje osiągają w sytuacjach gorszych niż idealne. Brak powściągliwości w kształtowaniu polityki gospodarczej łączy się przeważnie z ogólną skłonnością do autorytaryzmu.

Obrona gospodarczego populizmu Rodrika rodzi jeszcze jeden problem: to rozwiązanie, które generuje nowe problemy. Oczywiście nie oznacza to, że ograniczenia nałożone na tworzenie polityki gospodarczej poprzez delegowanie uprawnień, traktaty handlowe i sformułowanie jasnych zasad ograniczających swobodę decyzji politycznych są bez zarzutu, szczególnie w obszarach, w których zaobserwowaliśmy przypadku zawłaszczenia regulacyjnego, takich jak własność intelektualna i regulacje sektora finansowe.

Jednak znaczna część reakcji eurosceptycznych pojawiających się w strefie euro wynikała z odczucia, że obowiązujące zasady – w szczególności zakaz ratunkowych działań finansowych, zapisany w traktatach europejskich – są otwarcie naruszane. Powstanie partii Alternatywa dla Niemiec i jej początkowa popularność w sondażach to bezpośrednia odpowiedź na posunięcia ratunkowe, które – jak uważano – ratują rozrzutne rządy na peryferiach strefy euro i ich pożyczkodawców. Również początkowy impet Tea Party w Stanach Zjednoczonych wynikał z przekonania, że ​​dofinansowanie dla branży finansowej było pogwałceniem prawnych i konstytucyjnych ograniczeń rządu federalnego.

Oczywiście, deficyt demokracji w Unii Europejskiej, a mianowicie brak przejrzystych, „rozliczalnych” mechanizmów podejmowania istotnych decyzji o znaczeniu politycznym, sam jest ważną częścią problemu. Ale rozwiązaniem nie jest zachęcanie polityków, by wybierali to, co wydaje się obecnie popularne, ignorując długoterminowe konsekwencje tych wyborów. Potrzebna jest reforma instytucjonalna – decentralizacja niektórych uprawnień UE, wzmocnienie politycznej „rozliczalności” decydentów, a także bardziej wiarygodne zasady funkcjonowania jednolitego rynku UE, zarządzania deficytem publicznym i ryzykiem finansowym.

W latach trzydziestych XX w. polityczne skutki Wielkiego Kryzysu nie zostały zneutralizowany przez powrót do protekcjonizmu i przyjęcie krótkoterminowej perspektywy gospodarczej. Podobnie niedociągnięcia nękające UE i światową gospodarkę nie zostaną naprawione przez zachęcanie polityków do prowadzenia szkodliwej polityki gospodarczej. Takie rekomendacje są wyjątkowo nieodpowiedzialne.

Artykuł ukazał się w języku angielskim na stronie CapX.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Populizm to transakcja wiązana pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/populizm-to-transakcja-wiazana/feed/ 0
Następstwa Art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – czyli co dalej https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nastepstwa-art-7-traktatu-o-unii-europejskiej-czyli-co-dalej/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nastepstwa-art-7-traktatu-o-unii-europejskiej-czyli-co-dalej/#respond Thu, 15 Feb 2018 05:37:05 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5652 W wyniku austriackich wyborów w 1999 roku prawicowa koalicja pod przywództwem Jörga Haidera zdobyła większość parlamentarną. W odpowiedzi na zawiązanie koalicji, Unia Europejska niemal natychmiast nałożyła sankcje na Austrię. W ślad za nią Izrael zerwał stosunki dyplomatyczne, a Stany Zjednoczone zdystansowały się do nowego rządu. Gwałtowna reakcja spotkała się też z oporem, głównie ze strony […]

Artykuł Następstwa Art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – czyli co dalej pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>

Źródło: Pixabay

W wyniku austriackich wyborów w 1999 roku prawicowa koalicja pod przywództwem Jörga Haidera zdobyła większość parlamentarną. W odpowiedzi na zawiązanie koalicji, Unia Europejska niemal natychmiast nałożyła sankcje na Austrię. W ślad za nią Izrael zerwał stosunki dyplomatyczne, a Stany Zjednoczone zdystansowały się do nowego rządu. Gwałtowna reakcja spotkała się też z oporem, głównie ze strony zachodnich partii opozycyjnych oraz wielu państw, na przykład Serbii [1]. Z powodu braku jednomyślności w podjętych krokach, od 2000 roku Unia przyjęła nowe podejście do podobnych zagrożeń ze strony państw członkowskich.

Polska obecnie jest znacznie poważniejszym zagrożeniem dla wartości unijnych niż niemal dwie dekady temu Austria, jednak próżno szukać jakichkolwiek porównywalnie zdecydowanych działań ze strony UE. Liczni komentatorzy sugerowali, że procedura Art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) powinna była zostać użyta natychmiast po wystąpienia pierwszych objawów zagrożenia dla praworządności w Polsce – czyli w grudniu 2016 roku [2]. Została natomiast użyta dopiero rok później. To sugeruje, że polityka Unijna wobec Polski będzie najprawdopodobniej umiarkowana. Jednak wraz z uruchomieniem Art. 7 TUE, dalsze reakcje Unii na sytuację w Polsce są zaledwie kwestią czasu. W tym eseju zostaną przedstawione niniejsze możliwe scenariusze.

Artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej

Wstrzymanie uruchamiania Art. 7 przez Parlament Europejski może zostać niepoprawnie interpretowane jako całkowite wycofanie się Unii z uruchamiania niniejszej procedury. To nieprawda. Decyzja Parlamentu ma na celu uniknięcie uruchomienia Art. 7 dwukrotnie – przez Parlament i przez Komisję jednocześnie [3]. Komisja natomiast nie wycofała swojego własnego uruchomienia procedury. Z tego powodu, użycie Art. 7 wobec Polski jest nadal aktualne.

Art. 7 TUE zawiera w rzeczywistości dwie procedury. Pierwsza, prewencyjna, (Art. 7 (1)) może zostać użyta w wypadku wystąpienia ryzyka dla wartości unijnych zawartych w Art. 2 (m.in. rządów prawa). Druga, sankcjonująca, dostępna jest dopiero w wypadku “poważnych i stałych” naruszeń niniejszych wartości. Wobec Polski uruchamiana jest procedura prewencyjna pomimo wystarczających dowodów na uruchomienie procedury sankcjonującej. Na tym etapie, nie wiadomo wobec czego Unia chce zastosować prewencję i czy w tym wypadku Art 7 (1) miałby jakąkolwiek siłę. Decyzja o wykorzystaniu go jest jednak najprawdopodobniej polityczna – Art. 7 nie był stosowany nigdy wcześniej, zatem natychmiastowe użycie procedury sankcjonującej może się okazać w praktyce zbyt gwałtowne.

Uruchomienie Art. 7 wiąże się z dostarczeniem wniosku do Rady Europejskiej (składającej się z głów państw lub szefów rządu). Rada, po uzyskaniu zgody Parlamentu i po wysłuchaniu stanowiska Polski, może stwierdzić wystąpienie ryzyka naruszenia wartości unijnych i skierować zalecenia do rządzących w danym kraju.  Jednak wraz z dostarczeniem Art. 7 (1) Komisja doręczyła Polsce własną rekomendacje w sprawie rządów prawa, z trzymiesięcznym okresem na odpowiedź. Oznacza to, że rozmowy z Radą nie odbędą się najprawdopodobniej do kwietnia 2018 roku [4]. Ponadto, Unia będzie omawiała problem czysto teoretyczny. Łamanie reguł praworządności nie jest w Polsce zagrożeniem tylko faktem – Art. 7 (1) może odbiegać od rzeczywistości. Zaskakującym byłoby zatem, gdyby Rada skierowała Polsce zalecenia na zażegnanie już nieistniejącego kryzysu. Bardziej prawdopodobnym jest, że Rada potratuje Art. 7 (1) jako jedynie formalny wymóg uruchomienia Art. 7 (2). Z drugiej strony, zastosowanie wobec Polski sankcji zgodnie z następstwami Art. 7 (2) i 7 (3), może być z góry skazane na niepowodzenie. Sankcje wymagają jednomyślności wszystkich pozostałych państw członkowskich, a Unia nie jest pewna m.in. stanowiska Węgier. Zatem bezpieczniejszym działaniem może się okazać procedura prewencyjna, która owej jednomyślności nie wymaga, a może wystarczająco wpłynąć na Polskę oraz dać czas na określenie pozycji rządu węgierskiego.

Kryzys praworządności był już głównym powodem dla stracenia przez Polskę trzech pozycji w tegorocznym „Indeksie Rządów Prawa” [5]. Unia może zakładać, że podobne presje polityczne będą wystarczające na zażegnanie kryzysu oraz że w ich konsekwencji Prawo i Sprawiedliwość nie wygra wyborów parlamentarnych w 2019 roku, choć to wymaga przede wszystkim wzrostu poparcia dla partii opozycyjnych [6].

Zachowanie Unii można tłumaczyć także starannym doborem priorytetów, które prawdopodobnie wynikają z Brexitu, wobec którego UE musi zachować spójność i jednomyślność. Tłumaczy to, dlaczego Unia zwlekała z uruchomieniem Art. 7 o rok. Jeśli zostałby on użyty rok temu (czyli w grudniu 2016 roku), zamknięcie rozmów z Wielką Brytanią oraz ewentualne nałożenie sankcji na Polskę (oraz Węgry) odbyłoby by się w tym samym czasie. W obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę wszystkie formalne kroki zawarte w Traktacie, przejście z Art. 7 (1) do 7 (2) powinno odbywać się dopiero pod koniec bieżącego roku. Ponadto, Unia może chcieć uniknąć możliwości wzięcia udziału Wielkiej Brytanii w głosowaniach w Radzie i Parlamencie. Gdyby Art. 7 został uruchomiony wcześniej, Zjednoczone Królestwo mogłoby mieć roszczenia do głosowania w tych sprawach pomimo Brexitu – prawa do głosowania nie zostały im odebrane do czasu ostatecznego wyjścia z Unii. Premier Wielkiej Brytanii, Theresa May, podczas wizyty w Polsce nie skrytykowała kryzysu sądowniczego twierdząc, że “kwestie konstytucyjne to wewnętrzna sprawa poszczególnych krajów”. Innymi słowy, UE nie powinna liczyć na przychylny głos Brytyjczyków w przypadku użycia Art. 7 (2), co tłumaczy przedkładanie  Brexitu nad sprawę Polski.

Sankcje 

Jeśli Unia zdecyduje się na nałożenie sankcji na Polskę, projekt musi zostać jednomyślnie przegłosowany przez Radę i zatwierdzony przez Parlament Europejski. To oznacza poparcie Węgier. Z drugiej strony, polski rząd nie powinien zakładać gwarantowanego wsparcia ze strony Budapesztu. Na przykład, Węgry nie zagłosowały przeciwko drugiej kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Premier Orbán kieruje się przede wszystkim interesem własnego kraju i partii [7], a sytuacja w Polsce może skutecznie przysłonić jego własne reformy.

Jednakże, nawet jeśli pozycja Węgier się nie zmieni, alternatywnie UE może chcieć zastosować Art. 7 (2) kolektywnie, zarówno przeciwko Polsce, jak i Węgrom [8]. W tym wypadku, oba kraje mogłyby być wyłączone z głosowania w Radzie w sprawie sankcji i nie będą mogły zawetować sankcji przeciwko sobie nawzajem. Oczywiście, kolektywne ukaranie dwóch środkowoeuropejskich państw może mieć polityczne konsekwencje. Sytuacja w Polsce i na Węgrzech nie jest identyczna, a niniejsza decyzja Unii może sugerować potraktowanie innych problemów jednakowo. Ponadto, jeśli na oba kraje będą nałożone sankcje w tym samym czasie, pojawi się pytanie, dlaczego UE nie zareagowała na sytuację na Węgrzech szybciej. Oczywistym będzie, że Unia zareagowała w podobny sposób tylko w celu uniknięcia weta któregokolwiek z tych państw. To z kolei podważa cel istnienia jednomyślności w nakładaniu sankcji.

Ograniczenie funduszy

Polska jest największym beneficjentem środków UE – otrzymała 7 mld euro w 2016 roku. Prawie 60% inwestycji publicznych pochodzi z unijnej kasy.[9] Najsprawniejszą metodą uderzenia w Polskę jest zatem ograniczenie otrzymywanych środków, co było już sugerowane przez Gunthera Oettingera, komisarza ds. budżetu i zasobów ludzkich [10]. Zmniejszenie budżetu byłoby korzystne dla Unii, która straci finansowy wkład Wielkiej Brytanii i jest zmuszone przeprowadzić cięcia wydatkowe, które mogą w pierwsze kolejności uderzyć w kraj posiadający słabszą pozycję negocjacyjną w związku z polityką wewnętrzną, taki jak Polska.

Pozwy sądowe 

Utrata niezależności władzy sądowniczej nie jest wyłącznie wewnętrzną polską sprawą. Polskie sądy, jak wszystkie inne sądy państw członkowskich UE, mają jurysdykcję nad prawem unijnym. Jeśli polskie sądy mogą orzekać w prawie unijnym to mają na niego wpływ. Maximilian Steinbeis napisał, że w końcu “polskie sądy to nasze sądy” [11].

W lipcu ubiegłego roku Komisja pozwała Polskę za naruszenie Art. 19 (1) TUE oraz Art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Podstawą pozwu są uznaniowe kompetencje ministra sprawiedliwości do przedłużania kadencji sędziów Sądu Najwyższego oraz prawo do mianowania prezesów sądów. Według Komisji, kryteria korzystania z tych praw są zbyt ogólne, przez co pozwalają ministrowi na de facto arbitralne podejmowanie decyzji.

Komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova stwierdziła, że niezależne sądownictwo jest warunkiem właściwego korzystania z unijnych funduszy. Jeśli jej zapowiedzi znajdą odbicie w prawie unijnym, Unia będzie mogła pozwać Polskę za nienależyte korzystanie z unijnych środków. Możliwe też, że sprawa zostanie zgłoszona przez Europejski Trybunał Obrachunkowy, zajmujący się kontrolą unijnego budżetu.

Podsumowanie

W powyższym artykule zostały krótko przedstawione możliwe scenariusze na odpowiedź Unii wobec obecnego kryzysu w Polsce. Art. 7 (1) został już uruchomiony, zatem wystąpienie wspomnianych mechanizmów jest kwestią czasu, co może stanowić dodatkowy bodziec dla PiS do zmiany polityki wewnętrznej. Faktem jest też, że konsekwencje kryzysu są nadal w dużej mierze nieodczuwalne – nie dotknęły poważnie kondycji gospodarki. Momentem przełomowym może okazać się zakończenie negocjacji z Wielką Brytanią. Pozwoli to Unii na konsolidację i skupienie się w pełni na znalezieniu rozwiązania dla sytuacji w Polsce i na Węgrzech.

Austria prawie dwie dekady temu była przykładem determinacji Unii wobec podobnego zagrożenia. Mając obecnie więcej argumentów przemawiających za potrzebą interwencji, możemy doczekać się powtórki z historii, o ile Polski rząd nie zmieni kursu.


Bibliografia

[1] Ian Black, ‘Europe rallies against Haider coalition’ (The Guardian, 4.02.2000) adres strony: <https://www.theguardian.com/world/2000/feb/04/austria.ianblack> odwiedzono: 30.01.2018.

[2] Kochenov et al., ‘The European Commission’s Activation of Article 7: Better Late than Never?’ (EU Law Analysis, 23.12.2017) adres strony: <http://eulawanalysis.blogspot.co.uk/2017/12/the-european-commissions-activation-of.html> odwiedzono: 30.01.2018.

[3] Tomasz Bielecki, ‘Parlament Europejski rezygnuje z przygotowań do wszczęcia wobec Polski postępowania z art. 7. Nie chce dublować Komisji Europejskiej’ (Wyborcza, 16.01.2018) adres strony: <http://wyborcza.pl/7,75399,22904633,parlament-europejski-rezygnuje-z-wlasnych-przygotowan-do-wszczecia.html> odwiedzono: 31.01.2018.

[4] Kochenov et al., ‘The European Commission’s Activation of Article 7: Better Late than Never?’ (EU Law Analysis, 23.12.2017) adres strony: <http://eulawanalysis.blogspot.co.uk/2017/12/the-european-commissions-activation-of.html> odwiedzono: 30.01.2018.

[5] World Justice Project, ‘2017-2018 WJP Rule of Law Index’ (World Justice Project, 31.01.2018) adres strony: <https://worldjusticeproject.org/sites/default/files/documents/ROLIndex_2017-2018_Poland_eng_0.pdf> odwiedzono: 31.01.2018.

[6] CBOS, ‘ Sondaż Wyborczy’ (WNP, 11.01.2018) adres strony: <http://www.wnp.pl/parlamentarny/sondaze/pis-zostawia-w-tyle-inne-partie,248.html> odwiedzono: 31.01.2018

[7] Arkadiusz Jastrzębski, ‘”Orban nie takim pewnym sojusznikiem”. Węgierski politolog ostrzega PiS’ (WP, 27.12.2017) adres strony: <https://wiadomosci.wp.pl/orban-nie-takim-pewnym-sojusznikiem-wegierski-politolog-ostrzega-pis-6202871005656705a> odwiedzono: 31.01.2018.

[8] Kim Lane Schepelle, ‘Can Poland be Sanctioned by the EU? Not Unless Hungary is Sanctioned Too’ (Verfassungsblog, 24.10.2016) adres strony: <https://verfassungsblog.de/can-poland-be-sanctioned-by-the-eu-not-unless-hungary-is-sanctioned-too/> odwiedzono: 31.01.2018.

[9] Beata Stur, ‘Meet Poland’s new ministers’ (New Europe, 10.01.2018) adres strony: <https://www.neweurope.eu/article/meet-polands-new-ministers/> odwiedzono: 31.01.2018.

[10] Pawlak, Baczynska, ‘EU to Poland: comply with rules or you could lose cash’ (Reuters, 10.01.2018) adres strony: <https://www.reuters.com/article/us-eu-poland-morawiecki/eu-to-poland-comply-with-rules-or-you-could-lose-cash-idUSKBN1EZ1OY> odwiedzono: 31.01.2018.

[11] Maximilian Steinbeis, ‘Polish Courts are Our Courts’ (Verfassungsblog, 15.07.2017) adres strony: <https://verfassungsblog.de/polish-courts-are-our-courts/> odwiedzono: 31.01.2018.

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Następstwa Art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – czyli co dalej pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nastepstwa-art-7-traktatu-o-unii-europejskiej-czyli-co-dalej/feed/ 0