Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Piketty – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Korzyści z krytyki wolnego rynku https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/korzysci-z-krytyki-wolnego-rynku/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/korzysci-z-krytyki-wolnego-rynku/#respond Tue, 27 Dec 2016 09:57:33 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4502 „Kapitalizm jest zły! Neoliberalizm spowodował kryzys gospodarczy! To wolny rynek powoduje rozwarstwienia społeczne! Transformacja to neokolonizacja – wyprzedali polski kapitał!”. Krytykowanie kapitalizmu i wolnego rynku to dobry sposób na biznes. Niektórzy traktują to jako sposób na życie i główne źródło utrzymania – paradoksalnie to dzięki demokracji i wolnemu rynkowi mogą go krytykować i na tym […]

Artykuł Korzyści z krytyki wolnego rynku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
„Kapitalizm jest zły! Neoliberalizm spowodował kryzys gospodarczy! To wolny rynek powoduje rozwarstwienia społeczne! Transformacja to neokolonizacja – wyprzedali polski kapitał!”. Krytykowanie kapitalizmu i wolnego rynku to dobry sposób na biznes. Niektórzy traktują to jako sposób na życie i główne źródło utrzymania – paradoksalnie to dzięki demokracji i wolnemu rynkowi mogą go krytykować i na tym zarabiać. Krytyka kapitalizmu jest wszędzie – dostała się do mediów głównego nurtu, można spotkać ją w księgarniach, kinach, a w szczególności na scenie politycznej.

Wall Street. Siedziba zła, wyzysku i spekulacji. Tutaj narodził się światowy kryzys gospodarczy. To tutaj bankierzy bawią się za kasę podatników i klientów spekulując na akcjach, a wieczory spędzają na ćpaniu, wlewaniu w siebie alkoholu i od czasu do czasu powodują umyślnie kryzysy gospodarcze. Taki obraz Wall Street i bezdusznych bankierów, dla których liczy się tylko kasa, został stworzony przez hollywoodzkich reżyserów. To Gordon Gekko grany przez Micheala Douglasa stał się symbolem nieograniczonej chciwości („Greed is good”), a książki Naomi Klein stały się wręcz kultowe, ponieważ pokazują „wyzysk” wielkich międzynarodowych korporacji. Należy podkreślić, że film „Wall Street” z 1987 r. odniósł niesamowity sukces, ponieważ zarobił ponad 43 mln dolarów i zgarnął ponad 10 nagród, w tym Oscara dla Michaela Douglasa w kategorii aktora pierwszoplanowego. Gdyby nie ten „zły neoliberalizm” i „krwiożerczy wolny rynek” film nie odniósłby wielkiego sukcesu, ponieważ nie dostałby środków na jego sfinansowanie z urzędu odpowiedzialnego za kulturę i rozrywkę albo nie przeszedłby przez cenzurę.

Kolejny film przedstawiający zły kapitalizm i banksterów to „Wilk z Wall Street” (2013), który także może pochwalić się niebywałym sukcesem. Leonardo di Caprio otrzymał Złotego Globa za rolę Jordana Belforta, bankiera, który został skazany za manipulowaniem kursami na giełdzie. Historia „Wilka z Wall Street” opowiada o bezkarności bankierów z Wall Street, którzy oszukują i wykorzystują naiwność zwykłych graczy giełdowych w celu osiągnięcia niesamowitych zysków i pławienia się w luksusach. Film zarobił na siebie ponad 100 mln dolarów, a jego zyski stale rosną. Pozostając w temacie Wall Street, kolejnym filmem, który można odebrać jako krytykę kapitalizmu jest „Zakładnik z Wall Street”
z bieżącego roku. George Clooney, który wciela się w rolę gospodarza finansowego programu telewizyjnego zostaje wzięty jako zakładnik przez pokrzywdzonego, który stracił oszczędności całego życia po wysłuchaniu rad telewizyjnego eksperta. Przesłanie filmu jest jednoznaczne: giełda to hazard, ruletka, kursy akcji zależą od przypadku, na giełdzie panuje totalna spekulacja i znowu jest ten zły „kapitalizm”, który okradł biednego człowieka.

Krytykowanie Wall Street i kapitalizmu oraz porównywanie giełdy do hazardu stało się częścią popkultury i trendem w Hollywood. Filmy pokazujące rozpasanie bankierów, którzy są w większości przedstawiani jako czarne charaktery zyskują popularność wśród odbiorców kultury masowej – zgadzają się z tezą, że kapitalizm to zło i wyzysk. Jest to dowód na to, że większość społeczeństwa ma kiepską wiedzę finansową i nie potrafi zadbać o swoje finanse osobiste oraz inwestować na giełdzie, a krytyka kapitalizmu jest próbą usprawiedliwienia utraty oszczędności
z powodu ryzykownych inwestycji. Negatywnym zjawiskiem jest także występowanie takich poglądów na uczelniach wyższych oraz w polityce, gdzie promuje się pogląd, że to państwo musi zadbać o przyszłe emerytury, ponieważ giełda to ruletka, a obywatele nie potrafią oszczędzać.

Krytyka kapitalizmu to specjalność Naomi Klein, która dzięki wolnemu rynkowi wydała kilka książek poświęconych idei antyglobalizmu (jej książka „Doktryna Szoku” stała się „Biblią antyglobalizmu”). Za „Doktrynę Szoku” autorka otrzymała interdyscyplinarną nagrodę Warwick Prize w wysokości 50 tysięcy funtów. Jej kolejna książka „No Logo” została przetłumaczona na 25 języków, The New York Times nazwał ją “a movement bible”. Jej artykuły są drukowane w The Nation, In These Times, The Globe and Mail, This Magazine, Harper’s Magazine, oraz The Guardian, które de facto są korporacjami, które krytykuje w swoich książkach.

Oprócz bezpośredniej krytyki wolnego rynku, występuje krytyka pośrednia, która sprowadza się do pokazania np. nierówności społecznych i poszukiwania winnego w postaci niewidzialnej ręki rynku, natomiast zbawicielem ma być państwo. Głównymi krytykami, którzy są znani na całym świecie to Joseph E. Stiglitz, profesor akademicki Columbia University, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii (2001) oraz Thomas Piketty – francuski ekonomista, Dyrektor ds. badań w École des hautes études en sciences sociales (EHESS), profesor w Paris School of Economics.„Cena nierówności” Josepha Stiglitza przedstawia tezę, zgodnie z którą nierówności powodują szkody dla całego społeczeństwa, dlatego interwencje państwa są konieczne w celu zniesienia wszelkich nierówności, natomiast Thomas Piketty w swojej książce „Kapitał w XXI wieku” wykorzystuje obszerne dane statystyczne w celu wyciągnięcia błędnych wniosków. Według Pikkety’ego to dochody z kapitału rosną szybciej niż dochody z pracy, więc następuje stały wzrost nierówności w społeczeństwie, czego bezpośrednim skutkiem będzie upadek kapitalizmu, a celem rządu jest interwencja i walka z nierównościami. Wykorzystane przez Piketty’ego dane wskazują tylko na bogacenie się całego społeczeństwa i na to, że dochody biedniejszych rosną szybciej niż dochody bogatszych. „Kapitał w XXI wieku” Piketty’ego zdobył tytuł Biznesowej Książki Roku 2014 według „Financial Times” i McKinsey, został liderem na liście bestsellerów „New York Timesa” i przebojem sprzedażowym wszechczasów wydawnictwa Harvard University Press. Powyższe nagrody i miejsca na listach sprzedażowych przełożyły się na zyski dla autora. Krytyka kapitalizmu jest zyskowna.

Przechodząc na polskie podwórko można zauważyć, że krytykowanie kapitalizmu i wolnego rynku jest u nas też modne. Kto nie krytykuje wolnego rynku, ten ma mniejsze szanse, żeby przebić się w mediach i na scenie politycznej. Krytyka wolnego rynku jest w modzie – krytykują go profesorowie, dziennikarze i tzw. specjaliści od wszystkiego, którzy uważają, że nie może być tak, że „jeden ma więcej, a ten drugi ma mniej”, bo to nie jest „sprawiedliwie społecznie”. Dzięki krytyce kapitalizmu i wolnego rynku poparcie zyskują populistyczne i socjalistyczne partie polityczne – w ostatnich wyborach parlamentarnych mogliśmy się o tym przekonać. Przyczyną zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości był postulat rozbudowania programu socjalnego, zasiłków na dzieci (Program „Rodzina 500+”) oraz wyrównywanie różnic społecznych, co zostało pozytywnie odebrane przez elektorat. Retoryka partii obecnie rządzącej sprowadza się do obwiniania kapitalizmu i poprzednich władz za sytuację gospodarczą w Polsce. Obecnie za niski wzrost PKB (zgodnie z danymi GUS polska gospodarka rozwija się najwolniej od dwóch lat – tylko 2,5 proc. w ujęciu rocznym, przy oczekiwaniach w okolicach 3 proc.) obwinia się „przedsiębiorców powiązanych z partiami opozycyjnymi”, którzy zwlekają z inwestycjami, bo czekają, aż wrócą „dawne czasy”.

– Na przykład są na pewne cele pieniądze, a przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi nie chcą podejmować różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych. Zyskownych dla nich, bo uważają, że lepiej zaczekać, aż wrócą dawne czasy. Ale one nie wrócą, zapewniam, że nie wrócą – stwierdził Jarosław Kaczyński w TVP.

Krytyka wolnego rynku i kapitalizmu jest zyskowna i modna – dzięki niej można także wygrać wybory. W mediach znacznie lepiej sprzedaje się wizerunek bezwzględnego bankiera w garniturze niż zazwyczaj anonimowego posła, który głosuje za odrzuceniem kwoty wolnej od podatku. Za krytyką kapitalizmu kryje się indywidualny interes – sława oraz pieniądze. Krytyka państwa nie spotyka się z pozytywnym odbiorem, ponieważ nie jest to zbyt medialny pogląd – państwu i urzędnikom przypisuje się nieomylność i nadprzyrodzone moce. Najlepszą obroną na krytykę jest promowanie wolnego rynku i jego osiągnięć. Brak wiary w wolny rynek jest brakiem wiary w wolność.

Share

Artykuł Korzyści z krytyki wolnego rynku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/korzysci-z-krytyki-wolnego-rynku/feed/ 0
Czego nie zauważył Piketty https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czego-nie-zauwazyl-piketty/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czego-nie-zauwazyl-piketty/#respond Tue, 08 Jul 2014 10:10:49 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2176 Autorem tekstu jest Herbert Grubel, profesor ekonomii w Simon Fraser University i współpracownik Fraser Institute. Tekst ukazał się w języku angielskim w ramach projektu AtlasOne. Autorem tłumaczenia są Marek Tatała i Liwiusz Wojciechowski. Książka Thomasa Piketty’ego  „Kapitał w XXI wieku” to światowy bestseller, który sprowokował więcej opinii  naukowców i intelektualistów, niż jakakolwiek inna publikacja z […]

Artykuł Czego nie zauważył Piketty pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Herbert Grubel, profesor ekonomii w Simon Fraser University i współpracownik Fraser Institute. Tekst ukazał się w języku angielskim w ramach projektu AtlasOne. Autorem tłumaczenia są Marek Tatała i Liwiusz Wojciechowski.

Książka Thomasa Piketty’ego  „Kapitał w XXI wieku” to światowy bestseller, który sprowokował więcej opinii  naukowców i intelektualistów, niż jakakolwiek inna publikacja z dziedziny ekonomii w ostatnim czasie. W połowie maja Google pokazywało zdumiewającą liczbę 12,5 mln wpisów na temat autora i jego pracy.

Żadna z tych licznych recenzji nie zwróciła uwagi, że obszerne zbiory danych statystycznych Pikketty’ego mają niewielkie znaczenie dla jego neo-marksistowskich wniosków odnośnie nieuchronności wzrostu nierówności, niepokojów społecznych i upadku istniejących gospodarek rynkowych. Statystyki, na które powołuje się autor, to tylko pojedyncze „migawki” podziału dochodów i bogactwa w populacji, której skład zmienia się, jak w filmie, bardzo dynamicznie.

O wiele bardziej istotne dla oceny prawdopodobieństwa wystąpienia problemów, które przewiduje Piketty, są dane pokazujące zmieniające się dochody tych samych osób w czasie. Dopiero w ostatnich latach rządy zaczęły publikować pewne informacje na ten temat. W Stanach Zjednoczonych zbiór takich danych opracowuje Departament Skarbu. Podobne dane opublikował kanadyjski urząd statystyczny, ale media nie zwracały na nie uwagi. Również Fraser Institute opublikował badanie na ten temat.

Kanadyjskie dane były dla wielu osób zaskoczeniem. Na 100 pracowników, którzy byli w najniższym kwintylu dochodów w roku 1990, 87 przeniosło się do wyższych kwintyli 19 lat później, a 21 osób osiągnęło poziom najwyższego kwintylu (najniższy kwintyl to w tym przypadku 20 proc. pracowników o najniższych dochodach, najwyższy kwintyl to 20 proc. pracowników o najwyższych dochodach – przyp. tłum.). Mobilność dochodową zaobserwowano również w odwrotnym kierunku. Ze 100 Kanadyjczyków o dochodach z najwyższego kwintylu w 1990 roku 36 znalazło się 19 lat później w kwintylach niższych.

Innym ważnym wnioskiem z badania Fraser Institute jest obalenie powtarzanej w wielu raportach tezy o upadku klasy średniej.  Te same kanadyjskie rodziny, które po uwzględnieniu inflacji posiadały średni dochód w najniższym kwintylu w 1990 roku, w 2009 roku miały dochody o 280 procent wyższe. W tym samym okresie rodziny z najwyższego kwintylu w latach 90-tych  odnotowały wzrost dochodu o zaledwie 112 procent. Średnie dochody w trzech środkowych kwintylach wzrosły o 153 procent. Dane te pokazują, że wszyscy Kanadyjczycy bogacili się, a biedniejsi robili to szybciej niż bogaci. Klasa średnia wzbogacała się szybciej niż osoby o najwyższych dochodach.

Dynamika zmian w rozkładzie dochodów ukazana w tych statystykach wynika przede wszystkim ze zmian poziomu dochodów w cyklu życia. Płace i produktywność są niskie kiedy ludzie dopiero rozpoczynają karierę zawodową, rosną wraz z wiekiem i doświadczeniem a następnie zmniejszają się w związku z pojawieniem się związanych ze starością chorób i emeryturą.

Cykl ten jest też uwarunkowany m.in. poprzez krótkotrwale oddziaływujące czynniki takie jak zdolność do pracy, choroby, decyzje dotyczące wychowania dzieci, dalszej edukacji czy zmiany w stylu życia. W zachodnich gospodarkach rynkowych znaczenie tych czynników jest ograniczone z uwagi na dostęp do świadczeń zabezpieczenia społecznego i prywatnych ubezpieczeń.

Wysokie dochody często osiągane są w krótkich przedziałach czasowych w wyniku jednorazowych zdarzeń, takich jak realizacja zysków kapitałowych, premie za wyniki, czy nawet wygrane na loterii. Zawodowi sportowcy, artyści i aktorzy, autorzy bestsellerów, a nawet menedżerowie zwykle osiągają wysokie dochody jedynie przez krótkie okresy w czasie. Z danych kanadyjskiego urzędu statystycznego wynika, że w ostatnich latach, 1 procent najlepiej zarabiających nie osiągał tago pułapu pięć lat wcześniej. Dane na temat miliarderów publikowane przez Forbes’a pokazują, że tylko 10 procent z tych którzy byli na liście w 1982 są na niej nadal w 2012 roku, nawet po uwzględnieniu inflacji w ciągu 30 lat.

W większości przypadków, nadzwyczajny wzrost dochodów w ostatnim czasie wśród najlepiej zarabiających, niesławnego 1 procenta, jest związany z przyrostem rynku na ich usługi. Spowodowane jest to z kolei rozwojem nowych mediów elektronicznych, globalizacją i wzrostem dochodów odbiorców tych usług. Zawodowi sportowcy, artyści i twórcy rozrywki docierają obecnie do milionów, a nie setek czy tysięcy odbiorców, których mogły pomieścić sale koncertowe czy kinowe.

Globalizacja handlu spowodowała wzrost wielkości firm i podniosła wartość wkładu managerów w końcowy wynik finansowy.  Firma osiągająca krajową sprzedaż na poziomie 100 milionów dolarów może zaoferować za wzrost sprzedaży o 1 proc. managerowi wysokiego szczebla mniej niż mogłaby zapłacić jako globalne przedsiębiorstwo mające sprzedaż na poziomie 10 miliardów dolarów. Zarobki Billa Gatesa, Steve’a Jobsa i ich najlepszych menedżerów byłyby znacznie mniejsze, gdyby ich innowacje były sprzedawane tylko w Stanach Zjednoczonych, a nie na całym świecie.

Piketty wykorzystał złe dane w celu udowodnienia, że bogaci się bogacą a biedni ubożeją. Dane pokazujące dynamiczne zmiany dochodu tych samych osób w czasie pokazują,  że bogacą się wszyscy, a dochody biednych rosną szybciej niż dochody bogatych. Poza tym Piketty błędnie przypisuje wzrost nierówności majątkowych nadmiernym oszczędnościom wśród bogatych, gdy tymczasem wynikają one z rewolucji technologicznej i globalizacji, na której korzystają najlepsi menadżerowie i innowacyjni przedsiębiorcy pokroju Gatesa i Jobsa.

Propozycje Piketty’ego oparte na jeszcze wyższych podatkach dochodowych i opodatkowaniu majątku, mających zapobiec „potencjalnie przerażającym” wydarzeniom nie mają racji bytu w zachodnich gospodarkach rynkowych, gdzie większość osób słusznie oczekuje wzrostu dochodów i majątku w cyklu życia i gdzie ubezpieczenia społeczne chronią dochody osób będących w tymczasowej lub trwałej potrzebie.

Share

Artykuł Czego nie zauważył Piketty pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czego-nie-zauwazyl-piketty/feed/ 0