Artykuł Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Wiele osób nie pozostało obojętnych wobec greckiego kryzysu. Co więcej, ani ci którzy obrali twardy kurs na sposoby rozwiązania trudnej sytuacji w jakiej jest Grecja (np. rząd litewski), ani nowo zadeklarowani przyjaciele Grecji (europejscy nacjonaliści i socjaliści), nie życzyliby sobie takiego scenariusza w swoich krajach. Jednak doprowadzenie do drugiej Grecji to nic trudnego. Oto kilka sposobów jak tego dokonać.
Po pierwsze, rządzący powinni przez kilka dekad podążać drogą niezrównoważonej polityki budżetowej, czyli wydawać więcej pieniędzy, niż są w stanie uzbierać w podatkach. Rzecz jasna, mają oni do dyspozycji szereg powodów i wymówek dlaczego muszą to czynić. Dlaczego wydajność sektora publicznego nie może być podniesiona? Ponieważ poziom bezrobocia już jest wysoki. A dlaczego pensje, zasiłki i emerytury powinny być zwiększone? Dlatego, że w przyszłym roku będą wybory. W „drugiej Grecji” najlepiej pozwolić na spokojną akumulację deficytów budżetowych bez martwienia się o spłatę długu publicznego. Ponadto całkiem naturalne jest finansowanie krótkoterminowych zobowiązań finansowych z długoterminowych pożyczek.
Po drugie, niektóre grupy wyborców powinny otrzymywać przywileje na koszt wszytkach podatników. Można to osiągnąć między innymi za pomocą przywileju w postaci przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Plotki głoszą, że nawet greccy fryzjerzy mogli skorzystać z możliwości przejścia na emeryturę już po ukończeniu 50 roku życia, a to wszystko przez rzekome niebezpieczeństwo przebywania w otoczeniu substancji chemicznych.
Po trzecie, nie powinno być żadnych ograniczeń przed motywowanymi politycznie interwencjami na rynku. Służą do tego państwowe przedsiębiorstwa, instytucje i agencje o wątpliwej przydatności, których celem samym w sobie jest przede wszystkim tworzenie nowych miejsc pracy dla politycznych kompanów, w imię uznania ich lojalności. Co więcej, lepiej, aby rządzący nie zapominali wpaść w histerię w przypadku jakichkolwiek przejawów obiektywnej krytyki ich działań. W zanadrzu powinni mieć gniewny tłum gotowy do wyjścia na ulicę i strajków. Zwołanie referendum w takiej sytuacji też jest znakomitą propozycją.
Szczerze powiedziawszy, jedna rzecz pozostaje pewna – nie ma już żadnych dodatkowych porad i pieniędzy dla Grecji. Obecny grecki kryzys jest ostrzeżeniem dla wszystkich rządów, które postępują w sposób wspomniany powyżej i bez końca odkładają w czasie niezbędne reformy. W tych sprawach, rozsądne państwo to takie, które uczy się na błędach innych, a nie swoich.
Ile „greckości” ma w sobie Litwa? Nawet w okresach wzrostu gospodarczego na poziomie 8 proc., litewski rząd nie jest w stanie uniknąć deficytu budżetowego. Udział zatrudnionych w administracji publicznej wynosi 28,5 proc., co odpowiada równie wysokiemu współczynnikowi w Grecji (24 proc.). Mimo, że populacja Litwy w przeciągu ostatnich czterech lat zmniejszyła się o 4 proc. to liczba urzędników wrosła w 2/3 litewskich miast.
Ponadto, na Litwie jest mnie uczniów przypadających na jednego nauczyciela (8) niż w Grecji (9,4); więcej szpitalnych łóżek na 1000 mieszkańców, niż w Szwecji; i prawie dwukrotnie więcej lekarzy w porównaniu do Polski czy Słowacji. W ostatnich pięciu latach Grecja sprywatyzowała mienie państwowe za 8 mld euro, przy praktycznym braku prywatyzacji na Litwie. Przesłanie jakie płynie z powyższej analizy jest jasne. Drwimy z nieudolności Greków do reform, a jednocześnie nasz własny rząd nie wykazuje politycznej woli do podjęcie niezbędnych działań reformatorskich.
Stanowisko litewskiego rządu wobec sytuacji w Grecji jest właściwe, ale zaraz po zakończeniu porządkowania bałaganu nad Morzem Egejskim, nasz rząd powinien wziąć się za porządki nad brzegiem Bałtyku.
Artykuł Krótki poradnik jak stać się drugą Grecją pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Artykuł Kryzys: obniżać czy podwyższać podatki? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>Rząd Łotwy, której PKB w tym roku ma urosnąć o 2,2 proc., co daje jej trzecie miejsce w UE, podjął decyzję o obniżeniu PIT w ciągu trzech lat z 25 do 20 proc. począwszy od 2013 r., a także od 1 lipca tego roku obniżył VAT z 22 do 21 proc. Natomiast w połowie lipca ministerstwo finansów Grecji zapowiedziało m. in. obniżenie we wrześniu podatku od dochodów przedsiębiorstw z 25 do 20 proc. Planowana jest także dalsza redukcja CIT aż do 15 proc. Powodem obniżek podatków na Łotwie jest wyhamowanie inflacji, aby kraj miał większe szanse na… wejście do strefy euro. Łotwa zdaje sobie przy tym sprawę z tego, że według prognoz obniżka VAT przyniesie straty w dochodach budżetu o 16,5 mln łatów w tym roku, a w przyszłym o 40,5 mln łatów. Natomiast celem rządu Grecji, kontynuującej miliardowe oszczędności, jest zwiększenie konkurencyjności kraju i przyciągnięcie inwestorów z zagranicy.
Czy takie decyzje są uzasadnione? Zwolennicy obniżania podatków w czasie kryzysu powiedzą, że niższe podatki pozwalają rozruszać pogrążoną gospodarkę, przez co dzięki zwiększonej aktywności gospodarczej budżet wcale nie traci dochodów, a wręcz zyskuje. Jako poparcie tej tezy można przytoczyć odwrotny przykład Litwy. Od 2008 roku w reakcji na kryzys podwyższała ona podatki: CIT z 15 do 20 proc., a VAT z 18 do 21 proc., większe stało się także m. in. obciążenie właścicieli jednoosobowych firm oraz artystów. Wkrótce okazało się, że trzeba zredukować oczekiwane dochody budżetowe, ponieważ podwyżka podatków spowodowała szkodliwy dla budżetu szybki rozrost szarej strefy: urosła ona z 18 proc. PKB w 2008 r. do 27 proc. PKB w 2010 r. Równocześnie spadającym dochodom towarzyszyły niedostateczne i nieracjonalne cięcia wydatków, co prowadziło do wzrostu długu publicznego. W 2011 r. Litwa popadła w nowy kryzys fiskalny. Za to niskie podatki przyczyniły się do zaskakująco szybkiego pożegnania się Irlandii z kryzysem, w przeciwieństwie do pozostałych krajów PIIGS. Zielona Wyspa nie uległa żądaniom Francji i Niemiec, aby podnieść stawkę CIT z 12,5 proc. do 30 proc. Przyczyniło się to do wzrostu zainteresowania inwestorów, m. in. amerykański Twitter wybrał Irlandię na swoją zagraniczną centralę. Irlandia obniżyła także VAT na usługi turystyczne.
Czy każda obniżka podatków jest dobra? „Forbes” przytacza stwierdzenie redaktora „The Wall Street Jornal”, Roberta L. Bartleya, że prawdziwa obniżka podatków musi być „trwała, natychmiastowa i dotyczyć marginalnych stawek”. Dziś za brak tych cech, podobnie jak kiedyś w przypadku George’a W. Busha, można skrytykować działania prezydenta USA Baracka Obamy, który chwali się cięciami podatków polegającymi głównie na wprowadzeniu dodatków do przychodów czy przedłużeniu do końca 2012 r. wprowadzonej przez Busha redukcji podatku od dochodów. W związku z tym efekt tych zmian nie był zadowalający. Wspomniane obniżki podatków w Europie, aby przyniosły dobry rezultat, muszą więc posiadać wspomniane przez Bartleya cechy. Tymczasem np. w Irlandii obniżona stawka VAT na turystykę ma skończyć się w grudniu 2013 roku.
Artykuł Kryzys: obniżać czy podwyższać podatki? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.
]]>