Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
kapitalizm – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Jak dzięki mechanizmom rynkowym rozpowszechniła się lodówka https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-dzieki-mechanizmom-rynkowym-rozpowszechnila-sie-lodowka/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-dzieki-mechanizmom-rynkowym-rozpowszechnila-sie-lodowka/#respond Mon, 05 Feb 2018 11:18:00 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5655 Autorem artykułu jest Alexander Hammond, asystent naukowy w HumanProgress.org. Na dworze panuje przerażająca pogoda. Tak zwany „Big Freeze” („Wielki mróz”) już drugi tydzień spowija Stany Zjednoczone. Wielka Brytania również doświadcza ataku arktycznych temperatur. Ta mroźna pogoda przypomniała mi artykuł w „The Telegraph” z zeszłego miesiąca o lodowniach, które były podstawową metodą chłodzenia zaledwie kilkaset lat temu. […]

Artykuł Jak dzięki mechanizmom rynkowym rozpowszechniła się lodówka pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem artykułu jest Alexander Hammond, asystent naukowy w HumanProgress.org.

Na dworze panuje przerażająca pogoda. Tak zwany „Big Freeze” („Wielki mróz”) już drugi tydzień spowija Stany Zjednoczone. Wielka Brytania również doświadcza ataku arktycznych temperatur. Ta mroźna pogoda przypomniała mi artykuł w „The Telegraph” z zeszłego miesiąca o lodowniach, które były podstawową metodą chłodzenia zaledwie kilkaset lat temu.

W tamtych czasach chłodzenie było zadaniem żmudnym, dostępnym jedynie dla najbogatszych arystokratów. W świecie przedindustrialnym, aby móc schłodzić żywność, potrzeba było terenu, na którym można by zbudować lodownię (budynek do przechowywania lodu), dostępu do świeżej wody i służby do cięcia i rozkładania lodu. Co więcej, lód musiał być regularnie uzupełniany, a był dostępny tylko niekiedy i w niektórych klimatach.

O świcie w lodowaty poranek służący odwiedzali pobliskie płytkie, zamarznięte wody i wycinali z lodu duże płyty, które mozolnie przenoszono  do małych lodowni. Tym lodem, rozmieszczanym wraz z „warstwami słomy i tkaniny workowej”, przekładano żywność. Przy odrobinie szczęścia mógł przetrwać do następnej zimy. Gdy go brakło, trzeba się było obejść bez lodu.

Natomiast dzisiaj chłodzenie jest proste. Według najnowszych danych rządowych ponad 99,8% amerykańskich domów posiada przynajmniej jedną lodówkę. Zaś US Census Bureau (Biuro Spisowe USA) szacuje wskaźnik ubóstwa w USA na 13,5%. Oznacza to, że w zasadzie wszyscy żyjący w ubóstwie (zgodnie z kryteriami rządu) mają dostęp do technologii zarezerwowanej dla superbogatych zaledwie 200 lat temu. A prawie 25 procent Amerykanów ma teraz dwie lodówki do przechowywania nadmiaru żywności i napojów.

Rozpowszechnienie lodówek wynika częściowo z tego, że ich ceny zmalały, a częściowo z tego, że zarobki wzrosły. W 1919 roku Frigidaire była pierwszą samodzielnie działającą lodówką. Kosztowała 775 dolarów (ponad 11 000 dolarów w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze). Ponieważ średnie wynagrodzenie w 1919 r. wynosiło zaledwie 0,43 dolara na godzinę, przeciętny Amerykanin musiał pracować  1 802 godzin, by zarobić na to luksusowe urządzenie. Frigidaire był cudem w tamtych czasach, ale miał tylko 140 litrów pojemności. Dziś uznalibyśmy ją za „mini-lodówkę”.

Obecnie standardowa chłodziarka francuskiej firmy Whirlpool z osobną zamrażarką ma 700 litrów pojemności, obudowę ze „stali nierdzewnej odpornej na ślady palców” i kosztuje 1529 dolarów. Zgodnie z najnowszymi statystykami BLS (Biura Statystyki Pracy) przeciętnemu Amerykaninowi zajmuje zaledwie 57,5 ​​godziny pracy, by zarobić na to – tak dziś powszechne – urządzenie (średnia płaca wynosi dzisiaj 26,55 dolara za godzinę). Choć cena lodówek spadła, ich jakość wzrosła. Według danych rządowych 95,5% gospodarstw domowych dysponuje  lodówką o pojemności ponad 420 litrów – co oznacza, że ​​ogromna większość ludzi ma lodówkę co najmniej trzykrotnie większą od najbardziej luksusowej wersji dostępnej 100 lat temu. Nowoczesne lodówki mają więcej opcji, są bardziej niezawodne i energooszczędne.

Historia chłodzenia jest typowa: od usług wykonywanych przez wielu służących, poprzez dobro luksusowe, do powszechnego urządzenia gospodarstwa domowego używanego przez wszystkich. Tego typu postęp miał miejsce w przypadku prawie wszystkich urządzeń gospodarstwa domowego; od pieców po żelazka, od pralek po zmywarki, od klimatyzatorów po podgrzewacze wody.

Jak zauważył Marian L. Tupy z Cato Institute, dzięki innowacjom, kapitalizmowi i produkcji masowej „zwykły człowiek żyje dziś lepiej niż większość królów minionych epok”. Czekając na powrót ciepłej pogody powinniśmy być wdzięczni, że praktycznie wszyscy Amerykanie mają przez cały rok dostęp do chłodzenia żywności, a co za tym idzie, możliwości jej przechowywania.

Tekst ukazał się wcześniej w języku angielskim na stronie HumanProgress.org

Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Jak dzięki mechanizmom rynkowym rozpowszechniła się lodówka pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jak-dzieki-mechanizmom-rynkowym-rozpowszechnila-sie-lodowka/feed/ 0
Kapitalistyczne Chile lepsze niż socjalistyczna Wenezuela – 5 powodów https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalistyczne-chile-lepsze-niz-socjalistyczna-wenezuela-5-powodow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalistyczne-chile-lepsze-niz-socjalistyczna-wenezuela-5-powodow/#respond Tue, 28 Mar 2017 06:12:01 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4888 Autorem tekstu jest Marian L. Tupy. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Aleksander Mielnikow. Początki sukcesu Chile sięgają połowy lat 70’ XX wieku, kiedy to autorytarny rząd Chile porzucił idee socjalistyczne i zaczął wprowadzać reformy ekonomiczne. W 2013r. Chile należało do pierwszej dziesiątki krajów o największej wolności gospodarczej. W tym samym […]

Artykuł Kapitalistyczne Chile lepsze niż socjalistyczna Wenezuela – 5 powodów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Marian L. Tupy. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Aleksander Mielnikow.

Początki sukcesu Chile sięgają połowy lat 70’ XX wieku, kiedy to autorytarny rząd Chile porzucił idee socjalistyczne i zaczął wprowadzać reformy ekonomiczne. W 2013r. Chile należało do pierwszej dziesiątki krajów o największej wolności gospodarczej. W tym samym czasie Wenezuela spadła w rankingu wolności gospodarczej z 10 miejsca w 1975r., na miejsce ostatnie w roku 2013 r. (Human Progress nie posiada danych dotyczących Korei Północnej).

1. Wraz ze wzmacnianiem wolnego rynku wzrastał dochód na mieszkańca w Chile (z uwzględnieniem zmian inflacji oraz parytetu siły nabywczej) – od zaledwie 31% do 138% dochodu na mieszkańca Wenezueli. Pomiędzy 1975r. a 2015r., chilijska gospodarka wzrosła o 287%. Gospodarka Wenezueli skurczyła się o 12%.

2. Wraz z rozwojem ekonomicznym wzrastały możliwości chilijskiego rządu do zaopatrzenia społeczeństwa w dostęp do służby zdrowia. W 1975r. Chilijski wskaźnik śmiertelności noworodków był o 33% wyższy od wenezuelskiego. W 2015r. prawie dwa razy więcej noworodków umierało w Wenezueli niż w Chile.

3. Wraz ze spadkiem śmiertelności noworodków i polepszającym się poziomem życia nastąpił stabilny wzrost oczekiwanej długości trwania życia. W 1975r. Wenezuelczycy żyli dłużej niż Chilijczycy. W 2014r. przeciętny Chilijczyk żył o 7 lat dłużej niż mieszkaniec Wenezueli.

4. Ponadto więcej Chilijczyków  niż Wenezuelczyków obu płci dożywa do starszego wieku. Obywatele Chile mogą korzystać z kapitałowego systemu ubezpieczeń społecznych stworzonego przez współpracownika Cato Institute Josea Pinera. System ten osiągał średnio 10 proc. stopę zwrotu rocznie (w porównanie z 2 proc. stopą zwrotu generowaną przez państwowy system ubezpieczeń społecznych Stanów Zjednoczonych).

5. Ostatni, ale nie mniej ważny powód, dla którego kapitalistyczne Chile jest lepsze niż socjalistycznej Wenezueli dotyczy wolności i praw politycznych. W momencie, gdy Chilijczycy stawali się bardziej zamożni, zaczęli oni wymagać większego wpływu na zarządzanie krajem. Zaczynając od końca lat 80 XX w. autorytarny rząd krok po kroku i bez krwawego konfliktu oddawał władzę demokratycznie wybranym przedstawicielom Chilijczyków. Wenezuela wybrał jednak przeciwną drogą. W momencie, kiedy błędy popełniane przez władze socjalistyczne stawały się coraz to bardziej widoczne, rząd wenezuelski wybrał jeszcze bardziej represyjne rozwiązania, aby utrzymać się przy władzy – dokładnie tak jak to przewidywał Friedrich Hayek.

Share

Artykuł Kapitalistyczne Chile lepsze niż socjalistyczna Wenezuela – 5 powodów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalistyczne-chile-lepsze-niz-socjalistyczna-wenezuela-5-powodow/feed/ 0
Nie, kapitalizm nie „zagłodzi ludzkości” do 2050 roku https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nie-kapitalizm-nie-zaglodzi-ludzkosci-do-2050-roku/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nie-kapitalizm-nie-zaglodzi-ludzkosci-do-2050-roku/#respond Fri, 17 Mar 2017 08:40:53 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4840 Autorami tekstu są Chelsea German i Marian L. Tupy. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Daniel Góra. „Kapitalizm zagłodzi ludzkość do 2050 r., jeśli się nie zmieni” – tak zatytułowany artykuł opublikował niedawno magazyn „Forbes”. Jego autor, Drew Hansen, przedsiębiorca i stały współpracownik „Forbesa”, zaczął od stwierdzenia, że kapitalizmowi „nie udało […]

Artykuł Nie, kapitalizm nie „zagłodzi ludzkości” do 2050 roku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorami tekstu są Chelsea German i Marian L. Tupy. Tekst został opublikowany w języku angielskim na portalu HumanProgress.org. Tłumaczył Daniel Góra.

„Kapitalizm zagłodzi ludzkość do 2050 r., jeśli się nie zmieni” – tak zatytułowany artykuł opublikował niedawno magazyn „Forbes”. Jego autor, Drew Hansen, przedsiębiorca i stały współpracownik „Forbesa”, zaczął od stwierdzenia, że kapitalizmowi „nie udało się poprawić dobrobytu ludzi na dużą skalę”. Fałszywość tego twierdzenia można łatwo wykazać przytaczając dane. W ciągu ostatnich kilku dekad setki milionów ludzi zostało wyciągniętych ze skrajnego ubóstwa. Liczba ludzi żyjących w ubóstwie jest rekordowo niska, zarówno jako udział procentowy w światowej populacji, jak i w wartościach bezwzględnych, pomimo wzrostu liczby ludności o 143% od 1960 r. Lewicujący think tank Brookings Institution przewiduje, że skrajne ubóstwo zostanie praktycznie wyeliminowane na całym świecie do 2030 r. Czy jest coś, co mogłoby jeszcze lepiej świadczyć o światowym kapitalizmie niż te wiadomości? Hansen kontynuuje swoją krytykę kapitalizmu obwiniając go również o masowe wymieranie gatunków zwierząt, niszczenie lasów i rosnące ryzyko głodu. Przyjrzymy się po kolei każdej z jego tez.

Czy kapitalizm doprowadza do masowego wymierania gatunków?

Hansen twierdzi, że „gatunki wymierają dzisiaj w tempie 1000 razy szybszym od tempa naturalnego”. Dziennikarz i członek rady doradczej Human Progress, Matt Ridley, który otrzymał doktorat z zoologii na Uniwersytecie w Oksfordzie, obala to często powtarzane twierdzenie w swojej książce „The Rational Optimist” w następujący sposób: „obecnie często twierdzi się, że z powodu ingerencji człowieka tempo wymierania osiąga poziom od 100 do 1000 razy wyższy niż wynosi normalnie […] Nie ma wątpliwości, co do tego, że człowiek dał impuls do wymierania, szczególnie poprzez sprowadzanie szczurów, wirusów i chwastów na wyspy oceaniczne kosztem gatunków endemicznych […] Ale przez to, że większość z tych zdarzeń, związanych z przypadkowym sprowadzeniem obcych gatunków na wyspy, miało już miejsce w przeszłości, tempo wymierania spada, a nie rośnie, przynajmniej wśród ptaków i ssaków. Tempo wymierania ptaków i ssaków osiągnęło najwyższy poziom, wynoszący 1,6 gatunków rocznie, około 1900 r. i od tego czasu spadło do około 0,2 rocznie”.

Ridley zauważa również, że tempo wymierania spadło jeszcze bardziej w najbardziej uprzemysłowionych krajach, w których ludzie wykazują skłonność do dbania o środowisko naturalne. On sam pracował nad różnymi projektami, które miały na celu ochronę zagrożonych gatunków ptaków. Kapitalizm, poprzez tworzenie dobrobytu i umożliwienie ludzkości uwolnienia się od typowych dla przeszłości obaw o przeżycie, pomaga nam w ochronie innych gatunków.

Czy kapitalizm niszczy lasy?

Hansen podaje, że 6 milionów hektarów lasów jest niszczonych każdego roku. Jednak pomimo tego, że rozmiar obszarów leśnych powoli zmniejsza się, jest wiele powodów do optymizmu. W niedawno opublikowanym artykule dla Breakthrough Institute, Jesse H. Ausubel, naukowiec zajmujący się ochroną przyrody, pokazuje jak bogacące się kraje i ich mieszkańcy zaczynają w pewnym momencie bardziej troszczyć się o środowisko, co sprawia, że zalesienie zaczyna wzrastać: „badacze leśnictwa odwołują się do zjawiska „przejścia leśnego” (forest transition), czyli odwrócenia trendów polegającego na przejściu od zmniejszania się powierzchni lasów w danym kraju do jej zwiększania się. Pierwsze takie odwrócenie trendów odnotowano w 1830 r. we Francji. Od tego czasu, pomimo podwojenia liczby ludności we Francji, powierzchnia francuskich lasów również się podwoiła. Innymi słowy, wylesianie stało się niezależne od wielkości populacji. Jeśli jako miarę przyjąć zasobność drzewostanu, to „przejście leśne” w Stanach Zjednoczonych miało miejsce około 1950 r., a około 1990 r., jeśli mierzyć według wielkości zalesionego obszaru. „Przejście leśne” w USA rozpoczęło się około 1900 r., kiedy to stany takie, jak Connecticut były prawie bezleśne, a obecnie jego zasięg obejmuje już kilkadziesiąt stanów”.

Żeby zauważyć wpływ wzrostu zamożności na ochronę lasów, wystarczy spojrzeć na odmienne trendy w zakresie procentowego udziału powierzchni lasów w powierzchni ziemi w Europie i Afryce:

Postęp w rolnictwie, który pozwolił rolnikom produkować więcej żywności na mniejszym obszarze ziemi, pomaga również w oszczędzaniu lasów. Ausubel zauważa, że udoskonalenie gospodarki rolnej w byłym Związku Radzieckim i Europie Wschodniej uwolniło co najmniej 30 milionów hektarów (obszar równy powierzchni Polski czy Włoch), a być może aż 60 milionów hektarów ziemi od wykorzystywania jako użytki rolne i przywróciło je naturze.

Czy kapitalizm sprawia, że ludzie stają się ubożsi?

Powołując się na dane ze spisu ludności Stanów Zjednoczonych z 2014 r., Hansen zwraca uwagę na to, że 15% Amerykanów żyje w ubóstwie (w spisie ubóstwo zdefiniowano jako osiąganie przez jednoosobowe gospodarstwo domowe dochodu poniżej 12 071 dolarów rocznie lub poniżej 33 dolarów dziennie). Ale co właściwie oznacza bycie biednym w Ameryce? „Obecnie ubogie amerykańskie gospodarstwa domowe częściej posiadają podstawowe urządzenia domowe niż przeciętne gospodarstwo w latach 70. XX wieku, a jakość tych urządzeń jest dzisiaj o wiele wyższa” – pisze Steve Horwitz, ekonomista Mercatus Center.

Na przykład w 1984 r. 83% wszystkich gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych miało lodówkę. Dla porównania do 2005 r. lodówkę posiadało 99% biednych amerykańskich gospodarstw. Dowody na to, że standard życia ubogich Amerykanów poprawia się są liczne i dostępne – dla tych, którzy chcą je dostrzec.

Hansen zapomina wspomnieć o tym, że życie za 33 dolary dziennie nie jest ubóstwem według historycznych standardów, bo przez większość historii ludzkości prawie każdy żył w skrajnej biedzie. Dopiero w ostatnich dwóch stuleciach poziom dobrobytu radykalnie wzrósł. Kraje, które wcześnie przyjęły kapitalizm, tak jak Stany Zjednoczone, doświadczyły wzrostu przeciętnego dochodu w zawrotnym tempie.

Co więcej, Hansen nie przedstawia amerykańskiego ubóstwa we właściwej, czyli globalnej perspektywie. 33 dolary dziennie na osobę stanowiłoby w krajach rozwijających się dochód postrzegany jako niezwykle wysoki (w skali świata za granicę skrajnego ubóstwa uznaje się 1,90 dolarów na osobę dziennie). Nasze rozumienie ubóstwa jest niewątpliwie wypaczone przez amerykański dobrobyt. Ale pamiętaj, że jeśli zarabiasz 32 400 lub więcej dolarów rocznie, to jesteś wśród 1% najlepiej zarabiających ludzi na świecie (przy uwzględnieniu różnic w kosztach utrzymania).

Czy kapitalizm prowadzi do głodu?

Następnie Hansen powtarza starą i nieaktualną już ideę, że ludzkość nie będzie w stanie się wyżywić z powodu rosnącej liczby ludności. Ten argument został po raz pierwszy sformułowany przez Thomasa Mathusa w 1798 r. Od czasów Malthusa ludzkość wymyśliła sposoby na to, jak produkować więcej żywności na jednostkę ziemi, dzięki takim innowacjom, jak nawozy sztuczne i coraz bardziej zaawansowane techniki modyfikacji genetycznej. W miarę wzrostu produkcji żywności jej ceny spadają. Obecnie żywność jest o 22% tańsza niż w 1960 r., pomimo wzrostu liczby ludności na świecie o 143%. W rezultacie dzienny poziom spożycia kalorii na osobę wzrasta, a całkowita liczba osób niedożywionych zmniejsza się.

Pomyłka Malthusa polegała na zignorowaniu ludzkiej zdolności do znajdowania innowacyjnych sposobów rozwiązywania problemów. Bo jak stwierdził Julian Simon w książce „The Ultimate Resource”, ludzie znakomicie radzą sobie z rozwiązywaniem problemów, a wolny rynek pomaga w koordynacji działań na rzecz znajdowania odpowiedzi na większość naszych codziennych wyzwań. Pojawienie się wyzwania takiego, jak wyżywienie rosnącej populacji, prowadziło do innowacji technologicznych („zielona rewolucja” i GMO), które doprowadziły do rozwiązania problemu za pomocą wyższej produktywności rolnictwa i spadających cen żywności. Skutki kapitalizmu należy określić jako dalekie od doprowadzania to głodu, a wręcz przeciwnie – kapitalizm zagwarantował wzrost podaży żywności w tempie wystarczającym do zaspokojenia rosnącego popytu.

Jeśli w 2050 r. ludzkość będzie musiała zmierzyć się ze śmiercią głodową, to przyczyną tego nie będzie kapitalizm, lecz doprowadzenie do powszechnej dominacji przez antykapitalistyczne poglądy, takie jak prezentuje Hansen.

Share

Artykuł Nie, kapitalizm nie „zagłodzi ludzkości” do 2050 roku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/nie-kapitalizm-nie-zaglodzi-ludzkosci-do-2050-roku/feed/ 0
Korzyści z krytyki wolnego rynku https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/korzysci-z-krytyki-wolnego-rynku/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/korzysci-z-krytyki-wolnego-rynku/#respond Tue, 27 Dec 2016 09:57:33 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=4502 „Kapitalizm jest zły! Neoliberalizm spowodował kryzys gospodarczy! To wolny rynek powoduje rozwarstwienia społeczne! Transformacja to neokolonizacja – wyprzedali polski kapitał!”. Krytykowanie kapitalizmu i wolnego rynku to dobry sposób na biznes. Niektórzy traktują to jako sposób na życie i główne źródło utrzymania – paradoksalnie to dzięki demokracji i wolnemu rynkowi mogą go krytykować i na tym […]

Artykuł Korzyści z krytyki wolnego rynku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
„Kapitalizm jest zły! Neoliberalizm spowodował kryzys gospodarczy! To wolny rynek powoduje rozwarstwienia społeczne! Transformacja to neokolonizacja – wyprzedali polski kapitał!”. Krytykowanie kapitalizmu i wolnego rynku to dobry sposób na biznes. Niektórzy traktują to jako sposób na życie i główne źródło utrzymania – paradoksalnie to dzięki demokracji i wolnemu rynkowi mogą go krytykować i na tym zarabiać. Krytyka kapitalizmu jest wszędzie – dostała się do mediów głównego nurtu, można spotkać ją w księgarniach, kinach, a w szczególności na scenie politycznej.

Wall Street. Siedziba zła, wyzysku i spekulacji. Tutaj narodził się światowy kryzys gospodarczy. To tutaj bankierzy bawią się za kasę podatników i klientów spekulując na akcjach, a wieczory spędzają na ćpaniu, wlewaniu w siebie alkoholu i od czasu do czasu powodują umyślnie kryzysy gospodarcze. Taki obraz Wall Street i bezdusznych bankierów, dla których liczy się tylko kasa, został stworzony przez hollywoodzkich reżyserów. To Gordon Gekko grany przez Micheala Douglasa stał się symbolem nieograniczonej chciwości („Greed is good”), a książki Naomi Klein stały się wręcz kultowe, ponieważ pokazują „wyzysk” wielkich międzynarodowych korporacji. Należy podkreślić, że film „Wall Street” z 1987 r. odniósł niesamowity sukces, ponieważ zarobił ponad 43 mln dolarów i zgarnął ponad 10 nagród, w tym Oscara dla Michaela Douglasa w kategorii aktora pierwszoplanowego. Gdyby nie ten „zły neoliberalizm” i „krwiożerczy wolny rynek” film nie odniósłby wielkiego sukcesu, ponieważ nie dostałby środków na jego sfinansowanie z urzędu odpowiedzialnego za kulturę i rozrywkę albo nie przeszedłby przez cenzurę.

Kolejny film przedstawiający zły kapitalizm i banksterów to „Wilk z Wall Street” (2013), który także może pochwalić się niebywałym sukcesem. Leonardo di Caprio otrzymał Złotego Globa za rolę Jordana Belforta, bankiera, który został skazany za manipulowaniem kursami na giełdzie. Historia „Wilka z Wall Street” opowiada o bezkarności bankierów z Wall Street, którzy oszukują i wykorzystują naiwność zwykłych graczy giełdowych w celu osiągnięcia niesamowitych zysków i pławienia się w luksusach. Film zarobił na siebie ponad 100 mln dolarów, a jego zyski stale rosną. Pozostając w temacie Wall Street, kolejnym filmem, który można odebrać jako krytykę kapitalizmu jest „Zakładnik z Wall Street”
z bieżącego roku. George Clooney, który wciela się w rolę gospodarza finansowego programu telewizyjnego zostaje wzięty jako zakładnik przez pokrzywdzonego, który stracił oszczędności całego życia po wysłuchaniu rad telewizyjnego eksperta. Przesłanie filmu jest jednoznaczne: giełda to hazard, ruletka, kursy akcji zależą od przypadku, na giełdzie panuje totalna spekulacja i znowu jest ten zły „kapitalizm”, który okradł biednego człowieka.

Krytykowanie Wall Street i kapitalizmu oraz porównywanie giełdy do hazardu stało się częścią popkultury i trendem w Hollywood. Filmy pokazujące rozpasanie bankierów, którzy są w większości przedstawiani jako czarne charaktery zyskują popularność wśród odbiorców kultury masowej – zgadzają się z tezą, że kapitalizm to zło i wyzysk. Jest to dowód na to, że większość społeczeństwa ma kiepską wiedzę finansową i nie potrafi zadbać o swoje finanse osobiste oraz inwestować na giełdzie, a krytyka kapitalizmu jest próbą usprawiedliwienia utraty oszczędności
z powodu ryzykownych inwestycji. Negatywnym zjawiskiem jest także występowanie takich poglądów na uczelniach wyższych oraz w polityce, gdzie promuje się pogląd, że to państwo musi zadbać o przyszłe emerytury, ponieważ giełda to ruletka, a obywatele nie potrafią oszczędzać.

Krytyka kapitalizmu to specjalność Naomi Klein, która dzięki wolnemu rynkowi wydała kilka książek poświęconych idei antyglobalizmu (jej książka „Doktryna Szoku” stała się „Biblią antyglobalizmu”). Za „Doktrynę Szoku” autorka otrzymała interdyscyplinarną nagrodę Warwick Prize w wysokości 50 tysięcy funtów. Jej kolejna książka „No Logo” została przetłumaczona na 25 języków, The New York Times nazwał ją “a movement bible”. Jej artykuły są drukowane w The Nation, In These Times, The Globe and Mail, This Magazine, Harper’s Magazine, oraz The Guardian, które de facto są korporacjami, które krytykuje w swoich książkach.

Oprócz bezpośredniej krytyki wolnego rynku, występuje krytyka pośrednia, która sprowadza się do pokazania np. nierówności społecznych i poszukiwania winnego w postaci niewidzialnej ręki rynku, natomiast zbawicielem ma być państwo. Głównymi krytykami, którzy są znani na całym świecie to Joseph E. Stiglitz, profesor akademicki Columbia University, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii (2001) oraz Thomas Piketty – francuski ekonomista, Dyrektor ds. badań w École des hautes études en sciences sociales (EHESS), profesor w Paris School of Economics.„Cena nierówności” Josepha Stiglitza przedstawia tezę, zgodnie z którą nierówności powodują szkody dla całego społeczeństwa, dlatego interwencje państwa są konieczne w celu zniesienia wszelkich nierówności, natomiast Thomas Piketty w swojej książce „Kapitał w XXI wieku” wykorzystuje obszerne dane statystyczne w celu wyciągnięcia błędnych wniosków. Według Pikkety’ego to dochody z kapitału rosną szybciej niż dochody z pracy, więc następuje stały wzrost nierówności w społeczeństwie, czego bezpośrednim skutkiem będzie upadek kapitalizmu, a celem rządu jest interwencja i walka z nierównościami. Wykorzystane przez Piketty’ego dane wskazują tylko na bogacenie się całego społeczeństwa i na to, że dochody biedniejszych rosną szybciej niż dochody bogatszych. „Kapitał w XXI wieku” Piketty’ego zdobył tytuł Biznesowej Książki Roku 2014 według „Financial Times” i McKinsey, został liderem na liście bestsellerów „New York Timesa” i przebojem sprzedażowym wszechczasów wydawnictwa Harvard University Press. Powyższe nagrody i miejsca na listach sprzedażowych przełożyły się na zyski dla autora. Krytyka kapitalizmu jest zyskowna.

Przechodząc na polskie podwórko można zauważyć, że krytykowanie kapitalizmu i wolnego rynku jest u nas też modne. Kto nie krytykuje wolnego rynku, ten ma mniejsze szanse, żeby przebić się w mediach i na scenie politycznej. Krytyka wolnego rynku jest w modzie – krytykują go profesorowie, dziennikarze i tzw. specjaliści od wszystkiego, którzy uważają, że nie może być tak, że „jeden ma więcej, a ten drugi ma mniej”, bo to nie jest „sprawiedliwie społecznie”. Dzięki krytyce kapitalizmu i wolnego rynku poparcie zyskują populistyczne i socjalistyczne partie polityczne – w ostatnich wyborach parlamentarnych mogliśmy się o tym przekonać. Przyczyną zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości był postulat rozbudowania programu socjalnego, zasiłków na dzieci (Program „Rodzina 500+”) oraz wyrównywanie różnic społecznych, co zostało pozytywnie odebrane przez elektorat. Retoryka partii obecnie rządzącej sprowadza się do obwiniania kapitalizmu i poprzednich władz za sytuację gospodarczą w Polsce. Obecnie za niski wzrost PKB (zgodnie z danymi GUS polska gospodarka rozwija się najwolniej od dwóch lat – tylko 2,5 proc. w ujęciu rocznym, przy oczekiwaniach w okolicach 3 proc.) obwinia się „przedsiębiorców powiązanych z partiami opozycyjnymi”, którzy zwlekają z inwestycjami, bo czekają, aż wrócą „dawne czasy”.

– Na przykład są na pewne cele pieniądze, a przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi nie chcą podejmować różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych. Zyskownych dla nich, bo uważają, że lepiej zaczekać, aż wrócą dawne czasy. Ale one nie wrócą, zapewniam, że nie wrócą – stwierdził Jarosław Kaczyński w TVP.

Krytyka wolnego rynku i kapitalizmu jest zyskowna i modna – dzięki niej można także wygrać wybory. W mediach znacznie lepiej sprzedaje się wizerunek bezwzględnego bankiera w garniturze niż zazwyczaj anonimowego posła, który głosuje za odrzuceniem kwoty wolnej od podatku. Za krytyką kapitalizmu kryje się indywidualny interes – sława oraz pieniądze. Krytyka państwa nie spotyka się z pozytywnym odbiorem, ponieważ nie jest to zbyt medialny pogląd – państwu i urzędnikom przypisuje się nieomylność i nadprzyrodzone moce. Najlepszą obroną na krytykę jest promowanie wolnego rynku i jego osiągnięć. Brak wiary w wolny rynek jest brakiem wiary w wolność.

Share

Artykuł Korzyści z krytyki wolnego rynku pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/korzysci-z-krytyki-wolnego-rynku/feed/ 0
Walczący z kapitalizmem i liberalizmem https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/walczacy-z-kapitalizmem-i-liberalizmem/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/walczacy-z-kapitalizmem-i-liberalizmem/#respond Thu, 17 Dec 2015 05:15:02 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2682 Antykapitalizm dobrze się sprzedaje w kapitalizmie. Na Zachodzie łatwo kupić T-shirty z Che Guevarą, który zabijał w imię skrajnej antyliberalnej ideologii i pomagał Fidelowi Castro wprowadzać oparty na niej ustrój. Nie znajdziemy natomiast koszulek z wizerunkami np. Lecha Wałęsy czy Siergieja Kowaliowa, którzy ten system zwalczali. Dlaczego? Bo skrajny antyliberalizm dobrze się sprzedaje w niektórych […]

Artykuł Walczący z kapitalizmem i liberalizmem pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Antykapitalizm dobrze się sprzedaje w kapitalizmie. Na Zachodzie łatwo kupić T-shirty z Che Guevarą, który zabijał w imię skrajnej antyliberalnej ideologii i pomagał Fidelowi Castro wprowadzać oparty na niej ustrój. Nie znajdziemy natomiast koszulek z wizerunkami np. Lecha Wałęsy czy Siergieja Kowaliowa, którzy ten system zwalczali. Dlaczego? Bo skrajny antyliberalizm dobrze się sprzedaje w niektórych kręgach w kapitalizmie. Ta antyliberalna propaganda, będąca w dużej mierze importem z Zachodu jest też coraz bardziej widoczna w Polsce, i to zanim osiągnęliśmy poziom życia taki jak na Zachodzie.

Z kolei każdy antyliberał ma swoje ulubione wyzwisko: Agresywni plebejscy krytycy rynkowych reform w Polsce krzyczą: „kradzież”. A to za socjalizmu złodziejstwo było powszechne i to nie tylko w Polsce. Ostatni premier byłego NRD Lothar de Maiziere powiedział: „Tak długo jak NRD istniało, każdy kradł co mógł (S.Z, 26.06.2015).” Uczeni antyliberałowie (zwłaszcza z profesorskimi tytułami) oraz niektórzy głośni publicyści mają inne wyzwisko odnośnie wolnego rynku – „neoliberalizm”! Jedni w ogóle nie mówią o co chodzi, bo wiadomo, że chodzi o coś złego. Inni walą w stworzoną przez siebie karykaturę. Otumaniająca siła uczonych antyliberałów jest większa, niż antyliberałów plebejskich, bo ci pierwsi to uczeni!

Share

Artykuł Walczący z kapitalizmem i liberalizmem pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/walczacy-z-kapitalizmem-i-liberalizmem/feed/ 0
Jest wiele odmian kapitalizmu. Wybieraj ostrożnie. https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jest-wiele-odmian-kapitalizmu-wybierz-ostroznie/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jest-wiele-odmian-kapitalizmu-wybierz-ostroznie/#respond Mon, 14 Sep 2015 05:16:15 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2612 Autorem tekstu jest Tim Montgomerie, felietonista dziennika The Times, analityk w Legatum Institute i współzałożyciel  nowej strony The Good Right. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX i przedstawia poglądy autora. Tłumaczyła Aneta Głowala. Właśnie przeczytałem książkę Arundhati Roy „Capitalism”. Czy mogę Wam polecić, abyście nie robili tego samego? Nawet „The Observer” opisał tę książkę jako […]

Artykuł Jest wiele odmian kapitalizmu. Wybieraj ostrożnie. pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Tim Montgomerie, felietonista dziennika The Times, analityk w Legatum Institute i współzałożyciel  nowej strony The Good Right. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX i przedstawia poglądy autora. Tłumaczyła Aneta Głowala.

źródło: Wikimedia Commons

Właśnie przeczytałem książkę Arundhati Roy „Capitalism”. Czy mogę Wam polecić, abyście nie robili tego samego? Nawet „The Observer” opisał tę książkę jako „przydługą tyradę, ostrą, przesadną, konspiracyjną i bezmyślnie jednostronną”. O każde zło na świecie, a w szczególności w Indiach, z których pochodzi Roy, obwiniany jest kapitalizm. Samobójstwa farmerów. Miejskie slumsy. Wzmagający się rasizm. I oczywiście zmiany klimatu. Moim zdaniem Roy sięga absurdu gdy wini kapitalizm za zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki. Najwyraźniej wszystkie amerykańskie wojny były kierowane obroną gospodarczego stylu życia USA. Szkoda, że Hitler i Hirohito nie mogą przeczytać tej książki. Byliby zadowoleni wiedząc,  że nie są już na celowniku.

W tym tygodniu kapitalizm został obwiniony za turbulencje, które widzieliśmy na rynkach światowych, zapoczątkowane w Chinach. W rzeczywistości, te turbulencje bardziej odzwierciedlają niezdarne interwencje chińskiego rządu. Rządzący w Chinach pompowali bańkę na giełdzie i według niektórych szacunków wydali 200 mld $ starając się – nieskutecznie – utrzymać indeks giełdy w Szanghaju. Była to lekcja tego, że cenami nie można długo manipulować. Po prostu opóźnia to korektę i sprawia, że gdy w końcu nadejdzie jest znacznie większa. Wielka Brytania przeszła równie bolesną lekcję ekonomii w 1992 roku, gdy usiłowała utrzymać sztucznie kurs funta względem niemieckiej marki. Zakończyło się to ekonomicznym i politycznym upokorzeniem rządu Johna Majora.

Jeśli „kapitaliści” nie chcą wziąć na siebie winy za aktualne wydarzenia w Chinach, to być może oni/my nie powinniśmy starać się przypisywać sobie wielu zasług za wkład chińskiego kapitalizmu w znaczący spadek poziomu ubóstwa na świecie, jaki zaobserwowaliśmy w ostatnich dziesięcioleciach. Możliwość osiągania zysków, korzystania z relatywnie bezpiecznych praw własności i handel z resztą świata zmieniło kraje takie jak Chiny. Jednak wciąż pozostają one krajem skomplikowanym, charakteryzującym się toksycznymi powiązaniami między elitami Partii Komunistycznej i przedsiębiorcami. Ostatni śmiertelny wybuch w Tianjin mógł być jednym z przykładów tych toksycznych powiązań. Badania opublikowana przez Harvard Business Review sugerują, że śmiertelne wypadki pracowników są 5 razy bardziej prawdopodobne w upolitycznionych chińskich przedsiębiorstwach (m.in. dlatego, że naruszanie zasad BHP uchodzi im bezkarnie)  niż w przedsiębiorstwa niezwianych z politykami. Drżę na myśl o innych ukrytych problemach w przedsiębiorstwach państwowych. Niemniej jednak, wiele różnych wersji globalnego kapitalizmu stało się niezaprzeczalnym filarem światowej walki z ubóstwem. Wcześniej, portal CapX wskazał, że ekstremalne ubóstwo (życie za mniej niż dolara dziennie) dotyczy już tylko 5% populacji. To wciąż o 5% za dużo, ale jest to wielki postęp w porównaniu z czasami, gdy narody komunistyczne były komunistyczne nie tylko z nazwy, ale też poprzez system ekonomiczny.

Skoro kraje takie jak komunistyczne Chiny i Socjalistyczna Republika Wietnamu (największy fan wolnego rynku na świecie według Pew Research) mylą nazwy systemów ekonomicznych, które praktykują, to mam pytanie do czytelników: czy używamy właściwego terminu na to, w co wierzymy, gdy używamy słowa „kapitalista”?

Musimy zrozumieć, że kapitalizm jest terminem wymyślonym przez jego przeciwników. Rewolucyjny francuski socjalista Pierre-Joseph Proudhon, często wymieniany jako „ojciec anarchizmu” i najlepiej znany za jego powiedzenie „własność jest kradzieżą”, był prawdopodobnie pierwszą osobą, która kiedykolwiek użyła pojęcia „kapitalizm”. Dla Proudhona znaczyło to „właściciel nieruchomości”. Pisząc dla lewicowej, amerykańskiej strony „The Daily Kos”, Dustin Mineau zauważa, że żaden z dominujących amerykańskich think tanków wolnorynkowych nie używał w okresie powojennym słowa „kapitalizm”. The Institute of Economic Affairs po naszej stronie Atlantyku, też nie używa tego terminu na swojej stronie „O nas”. IAE po prostu opisuje swoją misję jako „poprawić zrozumienia fundamentalnych instytucji wolnego społeczeństwa przez analizowanie i wyjaśnianie roli gospodarki w rozwiązywaniu problemów ekonomicznych i społecznych”. Zwolennicy wolnego rynku zaczęli dopiero używać poważnie tego terminu, gdy Milton Friedman napisał książkę „Kapitalizm i wolność”, opublikowaną w 1962. Do tego czasu socjaliści niemalże zmonopolizowali to określenie. Friedman nigdy nie lubił monopoli i z tym skończył. Ale czy było to słuszne posunięcie?

Badanie, które ostatnio odkryłem na Reason.com sprawiła, że zacząłem się poważnie nad tym zastanawiać. Przeprowadzona w 2014 ankieta pokazuje, że 55% Amerykanów pochlebnie wyraża się o kapitalizmie. To niezły wynik zważając na krach gospodarczy na przełomie lat 2007/2008. Kapitalizm był o wiele częściej wybierany niż socjalizm (który miał 36% poparcia) i gospodarka centralnie planowana (30% poparcia). Ale kapitalizm został pobity, w relacji 69% do 55%, przez „wolny rynek”. Tylko 21% badanych miało niepochlebne zdanie o wolnym rynku. Prawie dwukrotnie więcej – 38% – miało niepochlebne zdanie o kapitalizmie.

Ankieta The Reason-Rupe nie powinna tylko nakłaniać do zmiany wśród osób, które wierzą w przewagę prywatnych przedsiębiorstw. Powinna nakłaniać też do głębszej zmiany myślenia. Z dala od kapitalizmu i jego konotacji z wielkimi biznesami, politycznie powiązanymi przedsiębiorcami oraz bankami, które są zbyt wielkie, aby upaść. Zamiast tego mówmy o konkurencyjnych, dynamicznych, zorientowanych na klienta przedsiębiorstwach na wolnym rynku. Podczas uważniejszego myślenia o słownictwie, którego używamy, możemy również pomyśleć o tym, co jest dobre w różnych odmianach kapitalizmu i o tym, które modele podążają złą drogą.

Share

Artykuł Jest wiele odmian kapitalizmu. Wybieraj ostrożnie. pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/jest-wiele-odmian-kapitalizmu-wybierz-ostroznie/feed/ 0
Kapitalizm działa na rzecz eliminacji ubóstwa na świecie https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalizm-dziala-na-rzecz-eliminacji-ubostwa-na-swiecie/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalizm-dziala-na-rzecz-eliminacji-ubostwa-na-swiecie/#respond Thu, 06 Aug 2015 05:17:02 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2492 Autorem tekstu jest Zac Tate. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX.co i przedstawia poglądy autora. Tłumaczył Hubert Gregorski. W lipcu 2015 r. Pew Research Centre opublikował dane dotyczące rozkładu globalnych dochodów, które pokazują, iż rośnie poziom zamożności coraz większej liczby ludzi na świecie. W okresie, gdy świat doświadcza gwałtownego przyrostu ludności, można by pomyśleć, że […]

Artykuł Kapitalizm działa na rzecz eliminacji ubóstwa na świecie pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Zac Tate. Artykuł pochodzi z brytyjskiego portalu CapX.co i przedstawia poglądy autora. Tłumaczył Hubert Gregorski.

W lipcu 2015 r. Pew Research Centre opublikował dane dotyczące rozkładu globalnych dochodów, które pokazują, iż rośnie poziom zamożności coraz większej liczby ludzi na świecie. W okresie, gdy świat doświadcza gwałtownego przyrostu ludności, można by pomyśleć, że fakt, iż prawie 700 mln ludzi w latach 2001-2011 wyszło z ubóstwa (od tego czasu ta liczba jeszcze wzrosła), rozumianego jako życie za mniej niż 2$ dziennie, powinien być z radością uczczony. Natomiast raport wydany przez Pew Research Centre został zatytułowany: „Globalna klasa średnia jest bardziej obietnicą niż rzeczywistością”. Podtytuł brzmiał natomiast: „niemal 700 milionów osób przekroczyło próg ubóstwa, lecz tylko nieznacznie.”

Przez cały raport przewija się ukryty przed czytelnikiem przekaz – wymuszona akceptacja tego, że kapitalizm działa. Jednak zdaniem autorów działa on niewystarczająco skutecznie, by usprawiedliwić swe istnienie. Tak, 700 milionów ludzi nie zmaga się już ze skrajną nędzą – wspaniale! Jednak to co rzeczywiście ma znaczenie to, aby ludzie ci żyli za co najmniej 10$ dziennie. W ten sposób będą mogli czuć się zabezpieczeni ekonomicznie, choć i wówczas byłoby to znacząco poniżej amerykańskiej granicy ubóstwa. Wystarczy tylko spojrzeć jak ciężko żyje się w ludziom ubogim w USA. Cały postęp ostatnich 10 lat to nic, ponieważ 90% ludzi, mających najwyższe dochody (ponad 50$ na dzień), wciąż żyje w Europie lub w Ameryce Północnej.

Podstawowym argumentem podnoszonym przez tych, którzy opowiadają się przeciw współczesnemu kapitalizmowi uprzemysłowionemu, jest fakt, iż system ten narodził się w wyniku wojny i eksploatacji. Uważają oni, że wszystkie korzyści globalizacji – przepływ technologii, dzielenie się „najlepszymi praktykami” oraz różnorodna wymiana kulturalna – wspierają system, który wciąż jest pomyślany wyłącznie dla Europejczyków i ich zachodnich satelitów. Według Pankaja Mishra z The Guardian, wzrost Państwa Islamskiego nie ma nic wspólnego z Wahhabizmem. Wręcz przeciwnie, jest to w pewien sposób część globalnego ruchu oporu przeciwko kłamstwu, będącego istotą demokracji liberalnej – obietnicy równości szans „nawet jeśli strukturalna nierówność później sama się umocni.”

Anty-kapitalizm uosabia pogląd „eksternalistyczny” na bieg historii gospodarczej, stanowiący, iż kapitalizm to coś co wyrządzono ludziom, a nie coś co (niedoskonale) odzwierciedla ludzką naturę i zostało podbudowane instytucjami europejskiego oświecenia. Profesor Harvardu Sven Beckert jest nestorem tego podejścia i zwycięzcą tegorocznej nagrody Bancrofta za swą książkę, która jest zdecydowanie warta przeczytania.

Zwolennicy owego „eksternalistycznego” poglądu argumentują, że XVII wieczni kupcy europejscy z Brytanii, Ameryki, Alzacji zaczęli posługiwać się kolonializmem, niewolnictwem, a potem jeszcze bardziej kolonializmem, by zbudować imperium bawełny i cukru oraz, ostatecznie, kapitał, który zapewnił tym regionom świata bogactwo. Jest to ten sam typ poglądów, które indyjski premier Shashi Tharoor przyjął podczas wystąpienia w Oxford Union, wzywając Wielką Brytanię do zapłaty reparacji na rzecz Indii. Co konkretnie Wielka Brytania kiedykolwiek zrobiła dla mieszkańców Indii poza plądrowaniem, wykorzenianiem i wysiedlaniem? To właśnie pytanie, które Tharoor zdaje się zadawać.

Monty Python ma odpowiedź:

https://www.youtube.com/watch?v=ExWfh6sGyso

Historia kapitalizmu nie jest wyłącznie świetlana. Szczerze mówiąc, nie jest też taką historia świata. Cywilizacje były budowane i niszczone przez całą historię ludzkości. Obecnie jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Jednak setki tysięcy ludzi na wybrzeżu Afryki Północnej, którzy głośno domagają się wstępu do Europy, świadczą o tym, że nasza część świata robi coś dobrze.

„Kapitalizm” to termin marksistowski, użyty w celu oddzielenia kupców od ludzi, tak jakby ich interesy się wzajemnie wykluczały. W przeszłości być może miało to miejsce. Jednak tak naprawdę ludzie, którzy wierzą w siłę rynku (mam tu na myśli szeroki krąg, w tym ludzi o lewicowych skłonnościach takich Joe Stiglitz) dbają o dobrobyt i rozwój ludzkości. Pieniądze to droga do bezpieczeństwa, co jasno wynika z raportu Pew Research Centre. Jedna pieniądze nie są i nie powinny być wszystkim, jak wyjaśniła to fachowo Harriet Maltby. Kultura, dziedzictwo i kapitał społeczny również odgrywają ważną rolę. Model globalnego kapitalizmu w XXI wieku nie będzie modelem narzuconym przez Londyn czy Nowy Jork, a przez wschodzące miasta takie jak New Delhi, Lagos czy Szanghaj.

Mimo wszystko nie powinniśmy zapominać, że zagraniczne wsparcie i sprawne instytucje państwa przyniosły pozytywne efekty. Ostateczne to uczciwe, oparte na konkurencji i rozsądnie regulowane rynki, szanujące własność prywatną tworzą trwałe warunki dla rozwoju dobrobytu. Jednak osiągnięcie tego stanu w wielu krajach zajmie czas.

Nierówności będą istnieć i sądzę nawet, że w niektórych państwach (szczególnie w USA) zbliżają się do poziomu, który wywołuje napięcia społeczne. Jednakże najbardziej istotna jest poprawa warunków życia ludzkości. Nierówność w wymiarze globalnym maleje.

W XIX w. ponad 80% globalnej populacji żyło w ekstremalnej biedzie. Jeśli w ciągu 10 lat świat stał się na tyle zamożniejszy, że liczba ta spadła poniżej 14%, to powinniśmy to uczcić. Do zrobienia wciąż jest znacznie więcej i nie powinniśmy spocząć na laurach. Zamiast tego powinniśmy kontynuować pracę na rzecz tego, by dziedzictwem kapitalizmu stała się eliminacja ubóstwa w skali globalnej.

Share

Artykuł Kapitalizm działa na rzecz eliminacji ubóstwa na świecie pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/kapitalizm-dziala-na-rzecz-eliminacji-ubostwa-na-swiecie/feed/ 0
7 Konferencja agencji Moody’s na temat ryzyka kredytowego w Polsce https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/7-konferencja-agencji-moodys-na-temat-ryzyka-kredytowego-w-polsce/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/7-konferencja-agencji-moodys-na-temat-ryzyka-kredytowego-w-polsce/#respond Sun, 10 Nov 2013 09:33:31 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1942 Według analityków Moody’s już w 2025 roku Polska ma szansę uzyskać rating AA3. W oczach inwestorów Polska mieni się, jako „fajny kumpel”,  z którym wszyscy chcą się bawić. W środę 6 listopada w warszawskim hotelu Westin już po raz siódmy odbyła się konferencja agencji ratingowej Moody’s na temat ryzyka kredytowego. Jak podkreślali organizatorzy, tegoroczna edycja […]

Artykuł 7 Konferencja agencji Moody’s na temat ryzyka kredytowego w Polsce pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Według analityków Moody’s już w 2025 roku Polska ma szansę uzyskać rating AA3. W oczach inwestorów Polska mieni się, jako „fajny kumpel”,  z którym wszyscy chcą się bawić.

W środę 6 listopada w warszawskim hotelu Westin już po raz siódmy odbyła się konferencja agencji ratingowej Moody’s na temat ryzyka kredytowego. Jak podkreślali organizatorzy, tegoroczna edycja jest o tyle szczególna, że niespełna 4 miesiące wcześniej utworzono pierwszy polski oddział Moody’s Investors Sernice Ltd. Celem wydarzenia jest pokazanie zaangażowania firmy w działalność w tej części Europy (drugie biuro Moody’s na obszar Europy Środkowo-Wschodniej znajduje się w Pradze). Spotkanie otworzyli Oliver Beround, dyrektor zarządzający i dyrektor regionalny na Europę, Bliski Wschód i Afrykę, oraz Anna Jełowicka, dyrektor generalny Moody’s Poland, którzy wielokrotnie powtarzali, że otwarcie placówki odzwierciedla rosnącą rolę naszego kraju, jako największej gospodarki regionu.

Uczestnicy konferencji mieli szansę wysłuchać wystąpień analityków agencji odpowiedzialnych za ratinigi państw, banków i przedsiębiorstw, którzy na każdym kroku wychwalali polskie dokonania w zakresie wiarygodności kredytowej. Jamie Reusche, odpowiedzialny za ocenę obligacji państwowych, określił nasz kraj mianem „raju bezpieczeństwa”. Wskazywał, że co prawda po akcesji do Unii Europejskiej nasza wiarygodność finansowa nie rosła tak szybko jak w przypadku pozostałych państw regionu, ale też nie załamała się na skutek kryzysu finansowego. W jego ocenie zadecydowała o tym względna odporność naszej gospodarki na wahania koniunktury związana z wysokim poziomem inwestycji publicznych oraz rozsądną polityką makroekonomiczną. Twierdził, utrzymywanie się kosztów zaciągania długu na niskim poziomie sprawia, że w oczach inwestorów Polska mieni się, jako „fajny kumpel”,  z którym wszyscy chcą się bawić. Zasugerował również, że już w 2025 roku nasz kraj ma szansę uzyskać rating AA3. Zaznaczył jednak, że taka sytuacja może mieć miejsce jedynie, gdy wzrost gospodarczy osiągnie poziom 4-5proc., bezrobocie spadnie o połowę a deficyt i dług publiczny zostaną znacznie zredukowane. „Fajny kumpel” musi stać się „nową europejską maszyną marzeń”, czyli pracusiem, który porzuca zabawę na rzecz mozolnej i żmudnej pracy, mówił.

Eksperci odnieśli się także, do zmiany statusu perspektywy polskiego systemu bankowego z negatywnego na stabilny. Jak wielokrotnie podkreślał Irakli Pipia, wiceprezes i starszy analityk Moody’s, często mylnie utożsamiania się perspektywę z ratingiem. Perspektywa jest rodzajem prognozy dotyczącej rozwoju warunków działalności i wiarygodności sektora bankowego w średnim okresie. W swoim wystąpieniu przedstawiał jak na tle sąsiadów wypadają polskie banki. Dodał, że Polska jest jedynym krajem w regionie, który uzyskał status stabilny na rok 2014 (perspektywy sektorów bankowych Czech, Słowacji, Słowenii i Węgier pozostają negatywne).

Podczas konferencji poruszony został także temat reformy emerytalnej. Zdaniem przedstawicieli Moody’s proponowane zmiany wpłyną korzystnie na ocenę wiarygodności finansowej Polski. Umorzenie obligacji znajdujących się w posiadaniu Otwartych Funduszy Emerytalnych przyczyni się do spadku zadłużenia, które jest jednym z czynników branych pod uwagę przy wyznaczaniu ratingu. Oczywistym jest, że redukcja obecnych zobowiązań skutkować będzie ich wzrostem w przyszłości. Jednakże, jak podkreślali analitycy perspektywa ta jest tak odległa, że jej znaczenie dla oceny ryzyka kredytowego jest w praktyce znikome (ratingi dotyczą średniego okresu).

Mniej optymistyczne nastroje można było wyczuć podczas panelu dotyczącego rynku polskich obligacji korporacyjnych. W gronie prelegentów znaleźli się Jacek Frontek, prezes Bondspot, Piotr Jastrzębski, dyrektor finansowy grupy TVN, Piotr Kozłowski dyrektor finansowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz Maciej Tarnawski, dyrektor biura rynków kapitałowych Banku Pekao. Jak mówili, kredyty stanowią w Polsce główne źródło finansowania działalności przedsiębiorstw. Jedynie około 20 podmiotów to potencjalni emitenci obligacji. Są nimi głównie duże spółki o ugruntowanej pozycji na rynku, których działalność cechuje się wysoką kapitałochłonnością. W ocenie Macieja Tarnawskiego rozwój rynku papierów dłużnych przedsiębiorstw nastąpi dopiero, gdy zmieni się filozofia firm w zakresie finansowania. Jako przykłady udanej dywersyfikacji źródeł pozyskiwania kapitału podano TVN oraz PKN Orlen (obie spółki zdecydowały się na emisję obligacji).

Eksperci podkreślali oczywiście korzyści płynące z korzystania z ratingów. Tłumaczyli, że ocena wiarygodności finansowej emitenta przyspiesza proces plasowania papierów dłużnych i zwiększa pewność obrotu na całym rynku. Nic w tym jednak dziwnego, przecież głównym celem spotkania było przypodobanie się gościom (wśród nich znaleźli się przede wszystkim przedstawiciele banków oraz dużych spółek) oraz zachęcenie ich do korzystania z usług agencji. Stąd ten wszechogarniający optymizm, który jednak nie umniejsza poziomu merytorycznego wydarzenia. Szkoda tylko, że podobne spotkania nie zyskują należnego rozgłosu i nie stanowią zachęty do podjęcia szerszej debaty publicznej na temat rozwoju polskiego sektora finansowego.

Share

Artykuł 7 Konferencja agencji Moody’s na temat ryzyka kredytowego w Polsce pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/7-konferencja-agencji-moodys-na-temat-ryzyka-kredytowego-w-polsce/feed/ 0
RICHARD RAHN: Historia dwóch gospodarek. https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/richard-rahn-historia-dwoch-gospodarek/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/richard-rahn-historia-dwoch-gospodarek/#comments Tue, 13 Aug 2013 14:57:59 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1870 Chile wprowadziło zasady wolnego rynku i gospodarczo prześcignęło Ekwador. Guayaquil, Ekwador Chile i Ekwador stanowią idealny przykład zastosowania konkurujących ze sobą wizji gospodarczych. W 1980 roku, w Ekwadorze dochód na osobę był odrobinę wyższy niż w Chile. Przez ostatnie 33 lata, realny dochód na osobę w Ekwadorze wzrósł nieco ponad trzykrotnie, podczas gdy Chile udało […]

Artykuł RICHARD RAHN: Historia dwóch gospodarek. pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Chile wprowadziło zasady wolnego rynku i gospodarczo prześcignęło Ekwador.

Guayaquil, Ekwador

Chile i Ekwador stanowią idealny przykład zastosowania konkurujących ze sobą wizji gospodarczych. W 1980 roku, w Ekwadorze dochód na osobę był odrobinę wyższy niż w Chile. Przez ostatnie 33 lata, realny dochód na osobę w Ekwadorze wzrósł nieco ponad trzykrotnie, podczas gdy Chile udało się podnieść go aż sześciokrotnie. Chile może pochwalić się obecnie najwyższym dochodem na osobę w Ameryce Południowej, a większość obywateli tego kraju jest zaliczana do klasy średniej. Dlaczego Chile poradziło sobie znacznie lepiej niż Ekwador?

Zarówno Chile jak i Ekwador to hiszpańskojęzyczne kraje Ameryki Południowej, położone nad Oceanem Spokojnym. Mają również zbliżoną liczbę ludności, 15,4 miliona w Ekwadorze i 17,2 miliona w Chile. Ekwador posiada znaczne zasoby ropy naftowej, która stanowi ponad 50% krajowych przychodów z eksportu. Chile z kolei posiada olbrzymie zasoby miedzi, stanowiące około 19% przychodów z eksportu tego kraju. Oba państwa są demokracjami z kapitalistyczną gospodarką. Jednakże, Chile ponad trzydzieści lat temu przeszło radykalne wolnorynkowe reformy, podczas gdy Ekwador podążał za częściowo etatystycznym modelem gospodarki.

Największe różnice pomiędzy oboma krajami dotyczyły stopnia wolności gospodarczej oraz rozmiarów sektora państwowego. W 1980 roku, Chile plasowało się na 60 pozycji pod względem wolności gospodarczej, a teraz jest dziesiątym krajem w skali całego świata. Ekwador natomiast, w 1980 roku zajmował przyzwoitą 33 pozycję, lecz spadł na słabe 126 miejsce w rankingu wolności gospodarczej. Podczas gdy Chile wprowadziło rządy prawa i istotnie zabezpieczyło prawa własności, Ekwador nadal boryka się z korupcją i cierpi z powodu niepewnych praw własności.  Prezydent Ekwadoru, Rafael Correa nie wywiązał się ze spłaty krajowego długu w 2008, a następnie w 2009 przeprowadził odwrotną aukcję, aby odkupić większość długu za znacznie zaniżoną kwotę kosztem posiadaczy obligacji. Jak można się było spodziewać, kroki te znacznie zmniejszy zagraniczne inwestycje w Ekwadorze, a obecnie to Chińczycy są największymi inwestorami w rządowe papiery wartościowe.

Chile aktywnie dążyło do wolnego handlu i posiada dziś porozumienie w tej sprawie zarówno ze Stanami Zjednoczonym, jak również z ponad 60-cioma innymi krajami. Ekwador z kolei zwiększał ograniczenia w handlu zagranicznym. Otwierając swój rynek na świat, Chile udało się zdobyć dostęp do największych rynków na świecie. Wpłynęło to również pozytywnie na zróżnicowanie w chilijskim przemyśle, dzięki czemu kraj ten staje się coraz mniej zależny od miedzi. Ekwador zaś, nie podążając za polityką otwartości, stał się dobrowolnie zakładnikiem światowej ceny ropy. Zważywszy na nowe technologie szczelinowania hydraulicznego ceny ropy mogą spadać, co z kolei może doprowadzić do poważnych problemów ekonomicznych w Ekwadorze.

Chile utrzymywało udział państwa w gospodarce na niskim poziomie, który wynosił 24 proc. PKB, podczas gdy udział państwa w gospodarce Ekwadoru urósł do europejskich rozmiarów (46 proc. PKB), pokazując tym samym, że państwo opiekuńcze prowadzi do wzrostu liczby ubogich. Chile, jak można się tego domyślać, ma bowiem znacznie niższy wskaźnik ubóstwa niż Ekwador.

Oba kraje przez ostatnie trzy dekady prowadziły rozsądną politykę monetarną po tym, jak ucierpiały z powodu wysokich wskaźników inflacji w przeszłości. Ekwador zdecydował się na wprowadzenie dolara amerykańskiego jako swojej waluty w 1980 roku, utrzymując ten stan aż do dnia dzisiejszego. Ma to sens, jako że do kraju napływają pokaźne transfery od Ekwadorczyków pracujących w Stanach Zjednoczonych, oraz z racji tego, że światowa cena ropy jest liczona w dolarach.

Dlaczego w Chile zdecydowano się na ograniczony udział państwa w gospodarce i wolno rynkowy model gospodarki oraz jak kraj ten zdołał utrzymać to wszystko, podczas gdy tak wiele innych państw skierowało się w kierunku modeli etatystycznych? W połowie lat siedemdziesiątych chilijska gospodarka była pogrążona w głębokim kryzysie spowodowanym poczynaniami marksistowskiego rządu prezydenta Salvadora Allende, a wojskowa dyktatura pod dowództwem Pinocheta nie wiedziała, w jaki sposób poprawić stan gospodarki. Ostatecznie w desperacji zwróciła się do grupy chilijskich i amerykańskich wolnorynkowych ekonomistów, znanych jako „Chicago Boys” (z których wielu było uczniami Miltona Friedmana i jego kolegów z Uniwersytetu w Chicago). Reformy, które zapoczątkowali, doprowadziły do przywrócenia demokracji w Chile.

Powodem, dla którego reformy przetrwały zarówno prawicowe, jak i lewicowe rządy w Chile jest w dużym stopniu jeden człowiek – Jose Pinera. Jako bardzo młody minister pracy w latach siedemdziesiątych, Pinera zaprojektował pierwszy na świecie tak znaczący, kapitałowy system zabezpieczeń społecznych, który odniósł sukces, a następne został wprowadzony, przynajmniej w części, w 30 innych krajach. Jose Pinera jest uważany za jednego z „Chicago Boys” pomimo doktoratu obronionego na Harvardzie. Plan Pinery dał Chilijczykom wybór: pozostać przy systemie emerytur państwowych, albo przejść do systemu kapitałowych kont emerytalnych. Ponad 97 procent Chilijczyków dobrowolnie przeszło do nowego systemu, który dotychczas zapewnił ponad 10 procentowe roczne stopy zwrotu przez ostatnie 33 lata. Dlatego też, obecnie przeciętny Chilijczyk przechodzi na emeryturę posiadając większe aktywa, niż przeciętny Amerykanin.

Kapitałowy system emerytalny przyniósł pokaźną ilość inwestycji w chilijskie przedsiębiorstwa, przyczyniając się tym samym do wzrostu gospodarczego. Jednocześnie, chilijscy pracownicy mieli osobisty wkład w sukces gospodarczy Chile – wszyscy na tym zyskali.

Żaden kraj nie jest skazany na biedę lub wolne tempo rozwoju. Wszystkie kraje mogą wyciągać wnioski z tej chilijskiej lekcji sukcesu gospodarczego.

Richard Rahn – ekonomista, ekspert Cato Institute, prezes Institute for Global Economic Growth. Był doradcą prezydenta Reagana i prezydenta Busha seniora.

Tłumaczył Piotr Grzechowiak


Share

Artykuł RICHARD RAHN: Historia dwóch gospodarek. pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/richard-rahn-historia-dwoch-gospodarek/feed/ 1
Ta zła przedsiębiorczość – polemika z tekstem Agnieszki Graff https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/ta-zla-przedsiebiorczosc-polemika-z-tekstem-agnieszki-graff/ Fri, 07 Dec 2012 08:28:56 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=1656 W tekście „Więcej niż równy kawałek tortu” („Gazeta Wyborcza”, 22-23.09.2012 r.) Agnieszka Graff przedstawia pojęcie „przedsiębiorczość” w bardzo złym świetle. Zarysowuje przy tym czarno-biały wybór między światem, którym rządzą twarde zasady rynkowej gry i w którym każdy liczący na pomoc od państwa zostaje uznany za „roszczeniowego nieudacznika”, a państwem dobrobytu o szerokiej polityce socjalnej, finansującym wszystkim […]

Artykuł Ta zła przedsiębiorczość – polemika z tekstem Agnieszki Graff pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W tekście „Więcej niż równy kawałek tortu” („Gazeta Wyborcza”, 22-23.09.2012 r.) Agnieszka Graff przedstawia pojęcie „przedsiębiorczość” w bardzo złym świetle. Zarysowuje przy tym czarno-biały wybór między światem, którym rządzą twarde zasady rynkowej gry i w którym każdy liczący na pomoc od państwa zostaje uznany za „roszczeniowego nieudacznika”, a państwem dobrobytu o szerokiej polityce socjalnej, finansującym wszystkim uczniom podręczniki i zapewniającym wysokie pensje pracownikom sfery budżetowej.

Podział taki jest mylący. Państwo wspierające przedsiębiorczość, wbrew temu, co pisze Graff, nie ma być bezdusznym tworem pomijającym kwestie polityki społecznej, dla którego liczą się jedynie firmy i ich właściciele. We wsparciu przedsiębiorczości, bez której nie ma mowy o wzroście dobrobytu, a wolność ludzi jest krępowana, chodzi o coś innego. Po pierwsze, o to, żeby człowiek mający pomysł na biznes nie był krępowany przez długotrwałe biurokratyczne procedury, wysokie podatki, zawiłe regulacje, państwowe monopole czy wsparcie państwa dla uprzywilejowanych firm. Po drugie, chodzi o to, aby polityka socjalna zniechęcała ludzi do życia na koszt innych podatników, a zachęcała do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie – do podnoszenia kwalifikacji potrzebnego do znalezienia pracy, do założenia własnej działalności, zaangażowania obywatelskiego. Innymi słowy, polityka społeczna powinna być racjonalna. Nie sprawiać, aby dzięki wysokim zasiłkom opłacało się być bezrobotnym i nie rozdawać becikowego dobrze sytuowanym rodzicom.

Potwierdza to „The Economist”, który w jednym ze swoich niedawnych artykułów („True Progressivism”, 13.10.2012) pisze, że wyzwaniem współczesnej polityki jest walka z nierównościami społecznymi przy jednoczesnym wspieraniu przedsiębiorczości i wzrostu gospodarczego. Celem takiej polityki powinno stać się ograniczenie państwowego wsparcia dla wielkich koncernów, koniec z zaspokajaniem zachcianek związków zawodowych czy zróżnicowanie poziomu zasiłków i emerytur. Dzięki temu znajdą się pieniądze na pomoc młodym wchodzącym na rynek pracy, budowę przedszkoli oraz pomoc dla naprawdę ubogich. W USA zwolnienia podatkowe na zakup nieruchomości przez najbogatszych kosztowały budżet cztery razy więcej niż finansowanie mieszkań dla najuboższych!

Zgadzam się z zarzutami Agnieszki Graff, że nasz kraj boryka się m. in. ze słabym dostępem do instytucjonalnej opieki nad małymi dziećmi czy brakiem systemu opieki geriatrycznej. Nie można jednak tych wad naszego państwa przypisać rzekomemu „kultowi przedsiębiorczości”. Paradoksalnie, brak wystarczającego dostępu do żłobków i przedszkoli jest czymś jak najbardziej przeciwnym rozwojowi przedsiębiorczości, gdyż nierzadko skazuje kobiety na kilkuletnią przerwę w życiu zawodowym w celu poświęcenia się opiece nad dzieckiem. Aby zwrócić uwagę na to zjawisko, FOR opublikował raport „Matka-Polka pracująca, czyli jak zwiększyć aktywność zawodową młodych matek?”, gdzie przedstawiliśmy szereg konkretnych rozwiązań wspierających kobiety na rynku pracy. To tylko jeden z dowodów na to, że środowiska wspierające przedsiębiorczość nie są za nierównością płci.  Zmiany w systemie opieki zdrowotnej, dające więcej pieniędzy na opiekę nad osobami w podeszłym wieku, to – podobnie jak przedszkola i żłobki – również kwestia racjonalizacji polityki społecznej. Może pieniądze na te zmiany znalazłyby się wraz z objęciem rolników składkami emerytalnymi takimi, jak innych pracujących?

Można jednak zarzucać państwu, że powinno zapewniać więcej. Na przykład finansować wszystkim uczniom podręczniki oraz hojnie wspierać kulturę. Za przyczynę braku takiego stanu rzeczy łatwo jest wskazać mityczną „logikę przedsiębiorczości”. Chodzi jednak o coś innego. Nie wolno zapominać, że odpowiedzialność państwa to nie spełnianie wszystkich życzeń obywateli, ale przede wszystkim dobre gospodarowanie wspólnymi zasobami. Obecny kryzys zadłużeniowy UE jest dowodem, że finansowanie daleko idących zachcianek wyborców prowadzi do pogorszenia warunków życia wszystkich mieszkańców. Przykładem jest Grecja, w której mieszkańcy pracujący w turystyce dostawali od państwa duży zasiłek na utrzymanie się poza sezonem, a pracownicy sektora publicznego otrzymywali 14 pensji rocznie. Teraz Grecja musi ciąć wydatki i podwyższać podatki, znacznie obniżając komfort życia ludzi. Czy w Polsce, zapewniając sobie chwilowy dobrobyt z pożyczonych pieniędzy, chcemy doprowadzić państwo do podobnego stanu? Na finansowanie – przykładowo – wyprawek szkolnych wszystkim uczniom, czy większą ilość pieniędzy z budżetu na kulturę Polska jest na razie za biedna. Obcinanie budżetów instytucji kulturalnych jest problemem wynikającym z potrzeb oszczędności, a brak likwidacji szkół byłby – w obliczu niżu demograficznego – nieracjonalny. Szansą na zebranie większego budżetu do rozdysponowania i powrót do rozmowy o większych wydatkach państwa jest wyłącznie rozwój biznesu, owa wyśmiewana przedsiębiorczość.

Dziwi to, że Agnieszka Graff pisze, iż „nie przypadkiem” głównie kobiety pracują w „zepchniętych na margines” sferach, takich jak kultura i edukacja. Z kontekstu wynika, że sfery te są niedoceniane, ponieważ państwo na złość kobietom zajęło się gospodarką, która rzekomo jest domeną mężczyzn. W ten sposób Graff umacnia stereotyp, że kultura i edukacja są sferami kobiet, a gospodarka należy do mężczyzn. Co ważne, w tekście Graff nie można przeczytać o żadnym konkretnym przejawie tego ogromnego wsparcia państwa dla przedsiębiorczości. Rząd Donalda Tuska pod tym względem raczej się nie popisał. A może gdyby Polska naprawdę wsparła przedsiębiorczość, m. in. ujednolicając stawki VAT, co – jak wyliczył niedawno FOR – mogłoby zwiększyć wpływy podatkowe o 40 mld zł i pozwoliłoby na obniżenie kosztów pracy, a w konsekwencji pobudzenie gospodarki – byłoby ją stać na postulowane przez Graff szersze wsparcie teatrów czy muzeów?

Można apelować o zmiany w polityce socjalnej i większą skuteczność państwa w karaniu nieuczciwych pracodawców. Nie można jednak przy tym zarzucać, że winę za całe zło ponoszą „przedsiębiorczość” i „indywidualizm”. Indywidualizm, którego nie należy mylić z egoizmem, w feministycznym kontekście wyzwolenia kobiet z ograniczeń narzucanych przez tradycję powinien być terminem pozytywnym. Z kolei prawdziwe znaczenie słowa „przedsiębiorczość” jest nierozerwalnie związane z dwoma pozostałymi hasłami Kongresu Kobiet: aktywnością i niezależnością. Oznacza ono, że każdy człowiek w kraju, niezależnie od płci, ma szansę realizować swoje pomysły, stawiać sobie ambitne cele, a państwo nie odbiera mu tej wiary w siebie. Polityka społeczna natomiast nie jest przeciwieństwem państwa wspierającego przedsiębiorczość. Musi jednak być prowadzona racjonalnie, aby pomoc trafiała do tam, gdzie jest naprawdę potrzebna. I to rzeczywiście jest obecnie wielkim problemem Polski.

Share

Artykuł Ta zła przedsiębiorczość – polemika z tekstem Agnieszki Graff pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>