Warning: Creating default object from empty value in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php on line 27

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-content/themes/hybrid/library/functions/core.php:27) in /home/klient.dhosting.pl/for/blogobywatelskiegorozwoju.pl/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
FOR – Blog Obywatelskiego Rozwoju https://blogobywatelskiegorozwoju.pl "Rozmowa o wolnościowym porządku społecznym" Thu, 12 Oct 2023 07:56:03 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.1.18 Głos w sprawie kultury obyczajów https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/glos-w-sprawie-kultury-obyczajow/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/glos-w-sprawie-kultury-obyczajow/#respond Wed, 22 May 2019 12:40:35 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=6075 Autorem tekstu jest Michael J. Reitz, wiceprezes Mackinac Center for Public Policy, amerykańskiej organizacji pozarządowej z siedzibą w stanie Michigan. W styczniu br. zabrałem głos na Forum Flint Area Public Affairs na temat „Kultury obyczajów w dobie mediów społecznościowych”. Wśród pozostałych panelistów znalazł się m.in. profesor Uniwersytetu Michigan-Flint, ekspert ds. mediów społecznościowych i przedstawiciel Partii […]

Artykuł Głos w sprawie kultury obyczajów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Autorem tekstu jest Michael J. Reitz, wiceprezes Mackinac Center for Public Policy, amerykańskiej organizacji pozarządowej z siedzibą w stanie Michigan.

W styczniu br. zabrałem głos na Forum Flint Area Public Affairs na temat „Kultury obyczajów w dobie mediów społecznościowych”. Wśród pozostałych panelistów znalazł się m.in. profesor Uniwersytetu Michigan-Flint, ekspert ds. mediów społecznościowych i przedstawiciel Partii Demokratycznej.

W Mackinac Center for Public Policy przywiązujemy dużą wagę do kształtowania kultury obyczajów. Podejmujemy ten temat z myślą także o naszych krytykach, którzy nas opluwali, protestowali przed naszym biurem, pozywali nas czy grozili śmiercią.

Kultura obyczajów jest definiowana przez naukowców z CivilPolitics.org jako zdolność do produktywnego nie zgadzania się z innymi, z poszanowaniem ich godności i szczerości.

Kultura obyczajów nie oznacza unikania konfliktów, braku wchodzenia w spory lub przyjmowania umiarkowanego stanowiska. Nie oznacza ona używania władzy do uciszania głosu „tych innych”. Jest to raczej przemyślana analiza wniosków innej osoby. Jest to domniemanie dobrej woli pomimo braku zgody.

Przychodzą mi na myśl niepoprawne pytania: Czy naprawdę chcemy zachowywać kulturę obyczajów? Czy jest ona ważna nawet jeśli nasz pogląd przeważa?

Odpowiadam „tak”, z kilku powodów.

Odmienne punkty widzenia pobudzają innowacyjność. Najskuteczniej rozwiążemy problemy pojawiające się kraju, pozwalając na ścieranie się szerokiego zakresu idei. Kultura obyczajów pozwala na takie kreatywne starcie idei, z zachowaniem wzajemnego szacunku.

Dialog, w którym zachowane są zasady kultury obyczajów, jest bardziej produktywny, ponieważ zwiększa się wtedy zdolność do przekonywania. Przypomnijcie sobie, jak ktoś walnął dłonią w stół i poddał w wątpliwość waszą inteligencję. Czy to skłoniło was do zmiany zdania? Nie sądzę. Jako adwokaci, przekonujemy perswadując, nie szydząc.

Kultura obyczajów podwyższa „kapitał społeczny” – smar niezbędny w mechanizmach republiki. Alexis de Tocqueville w „Democracy in America” (Demokracja w Ameryce) zauważył, że przy całym indywidualizmie Amerykanów, stale organizują oni stowarzyszenia i korporacje. Społeczeństwo obywatelskie, napędzane dobrowolnym uczestnictwem jednostek, działa najlepiej, jeśli ceni się wzajemny szacunek.

Kultura obyczajów jest silnym i niezbędnym uzupełnieniem wolności słowa. Bezowocne jest wzywanie do przestrzegania zasad kultury obyczajów, bez popierania prawa wszystkich ludzi do swobodnego wypowiadania się.

„No dobrze, więc co może zrobić w tej sprawie pojedyncza osoba?” zapytali moi koledzy na Forum Flint Area. Oto moje cztery rekomendacje:

  • Skup się na tym, na co masz wpływ: Pojedyncza osoba może wpływać na swoje osobiste zachowanie znacznie bardziej bezpośrednio niż różne struktury czy instytucje. Na Twitterze codziennie pojawia się 500 milionów tweetów; pojedyncza osoba nie jest w stanie wpływać na ten zalew wpisów.
  • Parafrazując słynnego świętego, należy starać się zrozumieć, bardziej niż być zrozumianym. Ciekawemu czytelnikowi można polecić dwie książki:  “The Righteous Mind” (Sprawiedliwy umysł) autorstwa Jonathana Haidta i „The Three Languages of Politics” (Trzy języki polityki) autorstwa Arnolda Klinga..
  • Należy celowo nawiązywać kontakty z ludźmi, którzy mają odmienne od nas poglądy. To fascynujące ćwiczenie, które pomaga w umiejętności przekonywania ludzi.
  • Ograniczyć niszczycielski hałas wokół polityki i kwestii politycznych poprzez zmniejszenie stawki o jaką toczy się gra. Służy temu ograniczenie rządu do jego podstawowych funkcji, aby państwo i politycy nie byli obecni w każdej dziedzinie naszego życia.

David French z National Review zadał pytanie: „Czy istnieje jeden znaczący trend kulturowy, polityczny, społeczny lub religijny, który bardziej łączy Amerykanów niż nas rozdziela?” W tym trudnym okresie wszyscy skorzystalibyśmy na znalezieniu obszarów, które nas łączą.

Artykuł ukazał się w języku angielskim na blogu Mackinac Center for Public Policy.


Wpisy na Blogu Obywatelskiego Rozwoju przedstawiają stanowisko autorów bloga i nie muszą być zbieżne ze stanowiskiem Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Share

Artykuł Głos w sprawie kultury obyczajów pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/glos-w-sprawie-kultury-obyczajow/feed/ 0
Czy Polska przestanie doganiać Zachód? Relacja z prezentacji raportu FOR „Perspektywy dla Polski” https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-polska-przestanie-doganiac-zachod-relacja-z-prezentacji-raportu-for-perspektywy-dla-polski/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-polska-przestanie-doganiac-zachod-relacja-z-prezentacji-raportu-for-perspektywy-dla-polski/#respond Mon, 27 Nov 2017 15:44:56 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=5618 W dniu 22 listopada 2017 r. w Szkole Głównej Handlowej miała miejsce premiera najnowszego całościowego raportu FOR „Perspektywy dla Polski. Polska gospodarka w latach 2015-2017 na tle lat wcześniejszych i prognozy na przyszłość”, poświęconego problemowi narastania zagrożeń dla polskiej gospodarki, wynikającym z wprowadzanych przez rząd zmian, które godzą w wolny rynek i rządy prawa. W […]

Artykuł Czy Polska przestanie doganiać Zachód? Relacja z prezentacji raportu FOR „Perspektywy dla Polski” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W dniu 22 listopada 2017 r. w Szkole Głównej Handlowej miała miejsce premiera najnowszego całościowego raportu FOR „Perspektywy dla Polski. Polska gospodarka w latach 2015-2017 na tle lat wcześniejszych i prognozy na przyszłość”, poświęconego problemowi narastania zagrożeń dla polskiej gospodarki, wynikającym z wprowadzanych przez rząd zmian, które godzą w wolny rynek i rządy prawa. W konferencji towarzyszącej prezentacji raportu udział wzięli: prezes zarządu FOR Agata Stremecka, przewodniczący rady FOR prof. Leszek Balcerowicz oraz autorzy raportu: prof. dr hab. Barbara Błaszczyk, prof. Stanisław Gomułka, dr Aleksander Łaszek, Rafał Trzeciakowski i dr Wiktor Wojciechowski.

Obejrzyj relację wideo z prezentacji raportu

Na początku konferencji Agata Stremecka powitała prelegentów i uczestników. O tym, w jak ważnym historycznie momencie znalazła się Polska, świadczą pytania, od których prof. Leszek Balcerowicz rozpoczął swoje wystąpienie: „Teraz zasadnicze pytanie brzmi tak: czy Polska przestanie doganiać Zachód – a być może: czy Polska zacznie się cofać?”. Prof. Balcerowicz krótko przedstawił najnowszą historię gospodarczą Polski, przypominając m.in. ruinę, do jakiej doprowadziło zadłużanie Polski w okresie PRL za rządów Edwarda Gierka. Prof. Balcerowicz zwrócił uwagę na to, że dopiero po 1989 roku Polska zaczęła nadrabiać stracony w latach komunizmu dystans gospodarczy wobec krajów Zachodu, takich jak Niemcy, Hiszpania czy Stany Zjednoczone. Wówczas to „Polska najszybciej rozwijała swoją gospodarkę spośród krajów regionu. To była prawdziwie dobra zmiana” – mówił Leszek Balcerowicz. Mimo tego proces doganiania krajów zachodnich pod względem rozwoju gospodarczego – z którym ściśle związana jest również jakość życia mieszkańców – nadal nie został zakończony.

Zdaniem prof. Balcerowicza, aby Polska w nieodległej przyszłości mogła zrównać się z bogatymi państwami, „konieczne jest rozszerzenie wolności gospodarczej w ramach państwa prawa, wzrost konkurencji rynkowej, uzdrawianie finansów publicznych, żeby zmniejszyć ryzyko kryzysu, i wreszcie podnoszenie stopy zatrudnienia, tak aby zmniejszyć spadek zatrudnienia w Polsce w przyszłości”. Następnie prof. Balcerowicz omówił obecne zagrożeń dla Polski, które zwiększają ryzyko „cofania się” polskiej gospodarki zamiast doganiania Zachodu: „Polityka PiS-u, o czym jest mowa w raporcie Perspektywy dla Polski, zmierza w przeciwnym kierunku [niż doganianie].”

„Po pierwsze, zmniejsza i tak zbyt mały zakres sektora prywatnego. Po drugie, zmniejsza zakres rynku: to jest oddawanie całych sektorów pod kontrolę państwową à la PRL. Po trzecie, osłabia rynkową konkurencję wskutek tworzenia lub umacniania monopoli. Po czwarte, zniechęca ludzi do pracy – przede wszystkim obniżeniem wieku emerytalnego. Po piąte, zamiast umacniać stabilność finansów publicznych, osłabia ją poprzez gigantyczne dodatkowe wydatki”

– wyjaśniał prof. Balcerowicz. Następnie zapytał retorycznie: „Jakie są wnioski na podstawie ogromnej wiedzy empirycznej z tego raportu? Kontynuacja takiej polityki musi doprowadzić do stopniowego spowolnienia wzrostu polskiej gospodarki. Nie da się wykluczyć, że jeśli kontynuacja będzie długa, to Polska przestanie doganiać Zachód” – stwierdził ekonomista.

Zdaniem prof. Balcerowicza, polityka rządu powołanego na jesieni 2015 r. negatywnie wpływa na dwie zmienne, od których zależy długofalowy wzrost gospodarczy, a więc szansa Polski na dogonienie państw zachodnich: poziom zatrudnienia i poziom inwestycji prywatnych. Pozytywnie nie nastawia również fakt, że – jak zaznaczył prof. Balcerowicz – w sytuacji prowadzenia przez rząd tak osłabiającej gospodarkę polityki, dodanie zewnętrznych problemów gospodarczych może się w Polsce skończyć poważnym kryzysem.

Obejrzyj galerię zdjęć z prezentacji raportu

Po wypowiedzi przewodniczącego Rady FOR głos zabrał prof. Stanisław Gomułka, autor rozdziału „Wzrost gospodarczy Polski w perspektywie światowej i długofalowej: do roku 2015, ostatnie dwa lata, prognozy”. Według niego, analizę perspektyw dla sytuacji gospodarczej Polski należy zacząć od porównania Polski z innymi krajami – zarówno tymi o wyższym, jak i o niższym poziomie rozwoju:

„W krajach doganiających tempo wzrostu zależy w bardzo wysokim stopniu od udziału inwestycji w dochodzie narodowym, bo inwestycje pozwalają na absorpcję technologii z zewnątrz. Natomiast w krajach wysoko rozwiniętych tempo wzrostu wydajności pracy zależy od światowego «rhytm and bluesa». Tam wpływ inwestycji oraz rola polityki gospodarczej jest umiarkowana. W krajach bardzo wysoko rozwiniętych już od dwóch wieków mamy tempo wzrostu wydajności 2 proc. na głowę, a w krajach doganiających mamy od 0 do 10 proc. Polska jest mniej więcej pośrodku między tymi dwiema grupami państw”

– tak ekonomista wyjaśnił specyficzną sytuację naszego kraju.

Prof. Gomułka zwrócił uwagę, że ekonomistom, politykom i dziennikarzom piszącym o gospodarce zawsze zaleca pamiętanie o dwóch rzeczach: po pierwsze, „o różnicy między niskimi w Polsce płacami na jednostkę czasu a podobnymi jak w krajach zachodnich kosztami pracy na jednostkę produktu”, a po drugie, „o różnicy między bardzo niskim wkładem Polski do światowej produkcji i innowacji a wysoką, wyższą niż np. w Niemczech, opartą na transferze technologii innowacyjnością”. Prof. Gomułka zauważył, że środowisko PiS ma „własną doktrynę polityczno-ekonomiczną”, która może mieć „znaczące implikacje” dla gospodarczej przyszłości Polski. Implikacje te współautor raportu określa jako negatywne: jak czytamy w przygotowanym przez niego rozdziale, „obecny rząd błędnie uważa inwestycje zagraniczne za czynnik szkodzący rozwojowi polskiej gospodarki. (…) Wiele działań rządu – m.in. program 500+, obniżenie wieku emerytalnego – pogłębiają problemy deficytu rąk do pracy. Rząd nie przedstawia żadnych pomysłów (np. dotyczących ułatwień dla imigracji zarobkowej z Ukrainy i Białorusi), które mogłyby złagodzić problemy wynikające z kurczącego się zasobu siły roboczej w Polsce. (…) W najbliższych 3–5 latach, przy obecnej polityce gospodarczej, należy oczekiwać tempa wzrostu w pobliżu 3% rocznie, spadającego później do ok. 2,5%, a jeszcze później do ok. 1,5%”.

Następnie dr Aleksander Łaszek zaprezentował przygotowany przez niego i Rafała Trzeciakowskiego kolejny rozdział raportu, zatytułowaną „Inwestycje a wzrost polskiej gospodarki. Za mało inwestycji prywatnych”. Dr Łaszek zwrócił uwagę, że o ile od kilkunastu lat Polska miała niską stopę inwestycji w porównaniu z innymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej, to w ciągu ostatnich dwóch lat problem ten się dodatkowo pogłębił.

„Doświadczenia międzynarodowe pokazują, że w krajach o wysokim zakresie wolności gospodarczej taki sam wzrost inwestycji powoduje o 70 proc. wyższy wzrost PKB niż w krajach o niskim zakresie wolności gospodarczej. Liczy się więc nie tylko to, ile inwestujemy, ale także to, jak efektywnie to robimy”

– przypomniał dr Łaszek, co stanowi istotny argument za tym, że bez rozszerzenia wolności gospodarczej nie można mówić o tym, że poziom życia w Polsce urośnie do poziomu zachodniego. Ekspert FOR zwrócił uwagę, że w sektorze przedsiębiorstw pracuje 8 mln Polaków, jednak wśród nich niemal co dziesiąty – w sumie dotyczy to aż 700 tys. osób – jest zatrudniony w mniej wydajnym sektorze państwowym.

Aleksander Łaszek odniósł się także do kluczowego w Polsce problemu nadprodukcji prawa i zarazem nieprzewidywalności nowych przepisów – przykładem mogą być tu podatki sektorowe: rząd objął tym podatkiem sektor bankowy, lecz nie można przewidzieć, czy i jakich sektorów może dotyczyć tego rodzaju „danina”. „Jeszcze za poprzedniego rządu Polska była oceniana jako kraj o największym poziomie nadprodukcji prawa w Unii Europejskiej. Jednak nowy rząd pobił dotychczasowe rekordy” – podkreślił dr Łaszek. Konsekwencje tej nieprzewidywalności i niepewności widać na przykładzie konkretnych zachowań przedsiębiorców: „Ministerstwo Rozwoju, podsumowując dwa lata rządów, chwaliło się rekordowym wykorzystaniem mocy produkcyjnych w polskim przemyśle. Ale temu rekordowemu wykorzystaniu mocy produkcyjnych nie towarzyszą wysokie inwestycje. Firmy, pomimo wysokiego popytu, cały czas wstrzymują się z inwestycjami, bojąc się nieprzewidywalnej zmiany polityki rządu” – relacjonował ekonomista.

Kolejnym prelegentem był dr Wiktor Wojciechowski, który przygotował rozdział pt. „Rynek pracy. Skutki działań po wyborach w 2015 r: przyspieszenie spadku liczby pracujących”. Zdaniem ekonomisty, w kontekście rynku pracy i wydajności pracowników głównym ryzykiem blokującym Polsce możliwość dogonienia Zachodu jest wprowadzone niedawno obniżenie wieku emerytalnego. Dr Wiktor Wojciechowski zaznaczył, że obserwowalny w ostatnich latach wzrost liczby pracujących o 900 tys. osób stanowił widoczny pozytywny skutek zmian wprowadzonych przez poprzednią koalicję rządową: ograniczenia przez możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę i podwyższenia wieku emerytalnego. Wzrost liczby pracujących nastąpił bowiem właśnie w grupie wiekowej 60-latków, w której, gdyby nie wprowadzone zmiany, pracujący przeszliby na emeryturę.

Skoro zmiany te przyniosły tak duży – dotyczący prawie miliona osób – pozytywny dla perspektyw Polski efekt, to niemal pewne jest, że odwrotne zmiany przyniosą równie duży efekt negatywny. „Obniżenie wieku emerytalnego, które nastąpiło w październiku [2017 r.], z dużym prawdopodobieństwem spowoduje spadek wskaźnika zatrudnienia o 3 proc. w 2025 roku i o 6 proc. w 2050 roku, co będzie miało bezpośrednie przełożenie na spadek liczby pracujących. Ponadto obniżenie wieku emerytalnego znacząco pogorszy stan finansów publicznych” – alarmował dr Wojciechowski. Ekonomista odniósł się również do programu „Rodzina 500+”. Przytoczył dane empiryczne, które z dużym prawdopodobieństwem wskazują na realny negatywny wpływ tego programu na zatrudnienie kobiet:

„W ciągu ostatnich 2 lat stopa aktywności zawodowej kobiet pomiędzy 25 a 44 rokiem życia spadła średnio o 1,5 pkt. proc., co odpowiada 80 tys. kobiet. Z dużym prawdopodobieństwem można przypisać ten spadek Programowi Rodzina 500+, który zniechęca kobiety do aktywności zawodowej. Taki wniosek uprawdopodabnia szczególnie to, że największe spadki aktywności zawodowej nastąpiły wśród kobiet o najniższym poziomie wykształcenia, czyli o najniższych dochodach”

– a zatem w tej grupie kobiet, dla których zasiłek 500 zł na dziecko może stanowić realną zachętę do rezygnacji z pracy zawodowej.

W raporcie dr Wojciechowski zwraca uwagę na decyzje rządu, które sugerują, że mają na celu pomoc ludziom pracy, lecz de facto wcale tej pomocy nie zapewniają – przykładem jest podwyższenie kwoty wolnej od podatku: „Pod koniec grudnia 2016 r. parlament wprowadził zmiany w kwocie wolnej od podatku, które obowiązują od 2017 r. Wyższa kwota wolna (6600 zł rocznie) dotyczy jednak tylko osób, które uzyskują dochód do opodatkowania w wysokości nie większej niż 6600 zł rocznie. To oznacza, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku nie dotyczy żadnej osoby zatrudnionej za co najmniej płacę minimalną (2000 zł od stycznia 2017 r.)”.

Po drze Wojciechowskim głos ponownie zabrał dr Aleksander Łaszek, który omówił rozdział „Finanse publiczne: zamiast naprawy – psucie”, przygotowany wspólnie z Rafałem Trzeciakowskim. Zdaniem eksperta, polski rząd udaje, że nie dostrzega, iż po skończeniu okresu dobrej koniunktury możemy mieć spore problemy z długiem publicznym, a co za tym idzie – negatywne konsekwencje, takie jak m.in. wzrost podatków. „Permanentny problem z długiem w Polsce był dotychczas maskowany przez wysokie tempo wzrostu PKB. Szybko rósł dług publiczny, ale też szybko rósł PKB. W momencie, kiedy PKB zwolni, będziemy w sytuacji szybkiego wzrostu długu publicznego. Niestety nowy rząd, zamiast wykorzystać dobrą koniunkturę do ograniczenia deficytu, skoncentrował się na wzroście wydatków socjalnych, jak przede wszystkim Rodzina 500+ i obniżenie wieku emerytalnego” – mówił dr Łaszek. Jego zdaniem rząd charakteryzuje się krótkowzrocznością, ponieważ nie bierze pod uwagę możliwości pogorszenia się sytuacji najważniejszych partnerów gospodarczych Polski, która natychmiast ujawni polskie problemy z długiem publicznym (co będzie źle wyglądać również pod względem propagandowym).

Jak piszą Łaszek i Trzeciakowski w swojej części raportu, „z 30 mld zł wzrostu dochodów z VAT między 2015 a 2017 r. ok. 10 mld zł to czysty efekt wzrostu gospodarczego. Z pozostałej kwoty tylko 5-9 mld zł można bezpiecznie uznać za trwałe. Między 5 a 7 mld zł przypada na czynniki jednorazowe, a trwałość pozostałej części wzrostu wpływów z VAT zweryfikuje dopiero następne spowolnienie gospodarcze”. W czasie spowolnienia będzie bowiem można przekonać się, czy wpływy podatkowe spadają szybciej niż zmniejsza się tempo wzrostu gospodarczego – jeżeli tak będzie, będzie to oznaczało, że wzrost aktywności gospodarczej był nietrwały. Dr Aleksander Łaszek nawiązał do tego faktu podczas prezentacji raportu FOR, odkłamując „sukcesy”, którymi chwali się rząd:

„W swoich wypowiedziach przedstawiciele rządu bardzo często przytaczają wzrost dochodów podatkowych. Trzeba pamiętać, że połowa tego wzrostu wynika po prostu ze wzrostu PKB, a wraz ze wzrostem PKB rosną nie tylko dochody sektora finansów publicznych, ale i wydatki: pensje w sferze budżetowej, renty, emerytury rosną w tym samym tempie, co PKB. Natomiast ta część dochodu z podatków, która przekracza wzrost PKB, jest znacznie mniejsza”.

Jako ostatnia głos zabrała prof. dr hab. Barbara Błaszczyk, autorka rozdziału pt. „Zmiany w systemie instytucjonalnym polskiej gospodarki. Wypieranie własności prywatnej, rynku i konkurencji przez państwo w ramach «dobrej zmiany»”. Warto przytoczyć fragment jej tekstu dotyczący różnicy między polskim a zachodnim myśleniem o własności prywatnej i państwowej: „W Niemczech konstytucja określa, że państwo może mieć udziały w przedsiębiorstwie dopiero wtedy, gdy cel, któremu to ma służyć, nie może być zrealizowany w inny sposób. (…) W naszym [polskim] przypadku życie przez niemal pół wieku w systemie realnego socjalizmu, gdzie władza państwowa była wszechmocna, a jej własność dominująca, w jakimś stopniu wykreśliło ze świadomości obywateli taki typ myślenia, dając przewagę przeświadczeniu, że to państwo jest suwerenem i ma prawo decydować o tym, co może być prywatne”.

W swoim wystąpieniu ekonomistka podkreślała, w jak dużym stopniu własności prywatnej zagrażają działania rządu PiS. Prof. Błaszczyk zaznaczyła, że ma tu na myśli nie tylko nacjonalizację, ale także wiele innych działań: „umacnianie nadzoru nad spółkami zależnymi od państwa, które są częściowo prywatne, rozwój państwowych monopoli i tworzenie autarkicznych, coraz bardziej zamkniętych enklaw przedsiębiorstw zależnych od państwa, wypieranie firm prywatnych z rynku poprzez regulacje o dyskryminacyjnym charakterze”. „Wszystko to nazwałabym w skrócie zawłaszczaniem gospodarki przez państwo” – streściła prof. Barbara Błaszczyk, po czym podała konkretne przykłady destrukcyjnych dla własności prywatnej działań istniejącego od 2015 r. rządu: odkupywanie przez państwo od firm zagranicznych aktywów lub całych przedsiębiorstw (np. zakup banku PKO SA przez PZU i Państwowy Fundusz Rozwoju za 10 mld zł), nacjonalizacja kopalni węgla Bogdanka, wstrzymywanie procesów prywatyzacji (np. przedsiębiorstwa Polski Cukier), ustanawianie tzw. „państwowego władztwa korporacyjnego”, także w spółkach, gdzie udziały Skarbu Państwa są znaczne, choć mniejszościowe (od 25 do 49 proc.), wprowadzanie podatków sektorowych dotyczących banków czy – jak planuje rząd – dla sklepów wielkopowierzchniowych, regulacje ograniczające dostęp do rynku (jak np. ustawa o aptekach czy ustawa o sprzedaży ziemi), a także ustawy całościowo zmieniające funkcjonowanie konkretnego sektora (jak np. nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii).

Wprowadzanie takich regulacji zmusza wielu przedsiębiorców do rezygnacji z działalności – zjawisko to  prof. Barbara Błaszczyk dobitnie nazwała „regulacyjnym wywłaszczeniem”.

Cały raport, syntezy rozdziałów i prezentację można pobrać ze strony FOR.

Share

Artykuł Czy Polska przestanie doganiać Zachód? Relacja z prezentacji raportu FOR „Perspektywy dla Polski” pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/czy-polska-przestanie-doganiac-zachod-relacja-z-prezentacji-raportu-for-perspektywy-dla-polski/feed/ 0
Wielki Plan Morawieckiego, czyli więcej – upolitycznionego z natury – interwencjonizmu https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wielki-plan-morawieckiego-czyli-wiecej-upolitycznionego-z-natury-interwencjonizmu/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wielki-plan-morawieckiego-czyli-wiecej-upolitycznionego-z-natury-interwencjonizmu/#respond Thu, 18 Feb 2016 12:55:59 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=3215 Polityk, który popiera wzrost interwencji polityki w gospodarkę, jako receptę na jej rozwój, grzeszy arogancją i ignorancją. Arogancją, bo uważa, że on i jego partyjni koledzy wiedzą lepiej, niż przedsiębiorcy na wolnym rynku, co i kto ma się rozwijać. Ignorancją, bo – jak widać – nie zna ogromnego doświadczenia, które pokazuje, że wzrost politycznego interwencjonizmu […]

Artykuł Wielki Plan Morawieckiego, czyli więcej – upolitycznionego z natury – interwencjonizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Polityk, który popiera wzrost interwencji polityki w gospodarkę, jako receptę na jej rozwój, grzeszy arogancją i ignorancją. Arogancją, bo uważa, że on i jego partyjni koledzy wiedzą lepiej, niż przedsiębiorcy na wolnym rynku, co i kto ma się rozwijać. Ignorancją, bo – jak widać – nie zna ogromnego doświadczenia, które pokazuje, że wzrost politycznego interwencjonizmu jest receptą na stagnację i kryzys, a nie na rozwój gospodarki – zobacz doświadczenia krańcowej formy interwencjonizmu, czyli socjalizmu, latynoamerykańskiego etatyzmu, czy greckiego populizmu.

Głoszona przez M. Morawieckiego i niektórych innych przedstawicieli PiS teza, że gospodarcze sukcesy Azjatyckich Tygrysów wynikały ze szczegółowej interwencji państwa jest sprzeczna z badaniami. Wzrost interwencjonizmu w Korei Południowej w latach 90 wywołał tam duże problemy gospodarcze i dlatego tamtejsze władze się z tego wycofały. Na Tajwanie w ogóle nie było takiej polityki. Mitem jest też, że sukcesy Japonii do lat 90 wynikały z mądrości urzędników w MITI. W rzeczywistości japońscy politycy i urzędnicy uważali, ze przemysł samochodowy i elektronika konsumpcyjna nie mają szans. Ale na szczęście prywatne firmy ich nie posłuchały (więcej na ten temat zobacz:  Wolność i Rozwój, 1995 oraz blog FOR).

Upolityczniony z natury interwencjonizm nie daje sukcesu w formie dronów, lecz jest pasmem andronów. Im więcej wolności gospodarczej, czyli im mniej interwencjonizmu, tym szybszy długofalowy rozwój.

Ponadto Wielki Plan Morawieckiego (WPM) roi się od sloganów, np. „wielowymiarowa solidarność społeczna”, „odpowiedzialny rozwój”, „pozytywna rozbudowa polskiej gospodarki” – to pokarm dla „ciemnego ludu” oraz dla tych, którzy uważają, że opłaca im się udawać „ciemny lud” (np. niektórzy analitycy bankowi i przedstawiciele organizacji pracodawców). Gdyby slogany mogły wzmacniać rozwój, to PRL by kwitło. Np. za Gierka było: „aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”.

W WPM jest jednak jeden kluczowy konkret: „przeciętny Kowalski w Polsce, będzie zarabiać tyle, co przeciętny obywatel w Unii Europejskiej za 15 lat”. Tylko że to zobowiązanie jest kompletnie niespójne z resztą WPM i z tym co robi PiS. Dla przykładu:

– W WPM nie ma mowy o tym, jak neutralizować skutki starzejącej się ludności dla zatrudnienia w Polsce. Obiecane przez PiS wieku emerytalnego, musiałoby ten problem zwiększyć (zobacz: Raport FOR – Następne 25 lat)

– Inną szokującą luką jest to, że w WPM nie ma mowy o silnie obniżonym w ostatnich latach wzroście produktywności w Polsce, a w związku z tym nie ma też mowy, jak ten wzrost podnieść (zobacz: Raport FOR – Następne 25 lat)

– Nie wiadomo dokładnie skąd w WPM pojawił się 1 bilion złotych na inwestycje i dlaczego do tego biliona zaliczono 200 mld zł depozytów przedsiębiorstw. Czyżby pisowski rząd chciał nimi dysponować?

– WPM pomija problem finansów publicznych, których stan jest pogarszany przez realizację wyborczych obietnic PiSu. A bez naprawy finansów państwa nie sposób, zwiększyć oszczędności i – w efekcie – inwestycje w Polsce.

– WPM zakłada jeszcze większą ingerencję państwa (czyli polityków i urzędników) w gospodarkę. A to, w świetle doświadczenia, będzie ją na dłuższą metę dołować, a nie wzmacniać. Cytaty z Piłsudskiego tu nic nie pomogą.

To są przykłady błędów i niespójności, które biją po oczach. Szersza analiza w kolejnych publikacjach FOR.

Share

Artykuł Wielki Plan Morawieckiego, czyli więcej – upolitycznionego z natury – interwencjonizmu pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wielki-plan-morawieckiego-czyli-wiecej-upolitycznionego-z-natury-interwencjonizmu/feed/ 0
Niebezpieczne propozycje Jarosława Kaczyńskiego https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/niebezpieczne-propozycje-jaroslawa-kaczynskiego/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/niebezpieczne-propozycje-jaroslawa-kaczynskiego/#respond Mon, 02 Nov 2015 09:02:24 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=2647 W niedawnej, bardzo ciekawej rozmowie w „Kulturze Liberalnej” Robert Krasowski tłumaczył, dlaczego nie należy się bać Jarosława Kaczyńskiego. Ja z każdym dniem nowej, powyborczej rzeczywistości boję się bardziej. Polska przez ostatnie 25 lat rozwijała się ponad 4% rocznie, co zbliżało nas konsekwentnie do poziomu życia krajów zachodnich i było wynikiem dużo lepszym niż  w innych krajach […]

Artykuł Niebezpieczne propozycje Jarosława Kaczyńskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
W niedawnej, bardzo ciekawej rozmowie w „Kulturze Liberalnej” Robert Krasowski tłumaczył, dlaczego nie należy się bać Jarosława Kaczyńskiego. Ja z każdym dniem nowej, powyborczej rzeczywistości boję się bardziej. Polska przez ostatnie 25 lat rozwijała się ponad 4% rocznie, co zbliżało nas konsekwentnie do poziomu życia krajów zachodnich i było wynikiem dużo lepszym niż  w innych krajach regionu. Wzrost polskiej gospodarki był nie tylko szybki, ale też bardzo stabilny. W latach 2000 – 2015  żadnemu z cyklicznych spowolnień nie towarzyszył w Polsce spadek PKB. Nie dotknął nas również w zasadzie globalny kryzys finansowy, co w dużej części zawdzięczamy instytucjom stabilizującym.

Jednak prognozy różnych ośrodków, o których piszemy w najnowszym raporcie  FOR „Następne 25 lat. Jakie reformy musimy przeprowadzić by dogonić Zachód?“ pokazują, że jesteśmy w szczególnym momencie i tych wyborów nie należy traktować jak każdych innych w ostatnich latach. Polska gospodarka w dużej części bazowała na sile rozpędu, stabilizacji i na fakcie, że większość polityków temu rozpędowi zbyt spektakularnie nie przeszkadzała. W tym sensie zgadzam się z Krasowskim, że wyniki wyborów miały zwykle minimalne znaczenie dla rozwoju Polski.

Dziś wydaje mi się jednak, że sytuacja jest zupełnie inna. Bez koniecznych reform polska gospodarka według szacunków Komisji Europejskiej i OECD spowolni w najlepszym wypadku o około 2%. Do tej pory żadni politycy wygrywający wybory nie stawali w obliczu takich prognoz. Dziś przed taką perspektywą staje Jarosław Kaczyński, bo nie ma się co łudzić, że prezydent Duda czy premier Szydło będą samodzielnymi autorami politycznego planu.

Lista planowanych reform jest w istocie długa, ale ich realizacja nie tylko nie odwróci prognozowanego trendu, ale znacząco go pogłębi. Nie było też dotąd sytuacji, w której taka lista groźnych ekonomicznie zapowiedzi byłaby popierana jednogłośnie przez obóz prezydencki i większości w Sejmie i Senacie.

Boję się obniżenia wieku emerytalnego, co znacząco pogorszy stabilność finansów państwa, zwiększy dług publiczny, doprowadzi do wzrostu podatków i w polskiej sytuacji demograficznej zakończy się za kilka lat mnóstwem ludzkich dramatów.

Boję się dodatku 500 złotych na każde dziecko, co zwiększy wydatki budżetowe o prawie 22 miliardy złotych, a nie będzie działało motywująco na rodziców, dla których konieczne jest pobudzenie gospodarki, by byli aktywni na rynku pracy.

Boję się podniesienia płacy minimalnej, bo przekonują mnie analizy większości ekonomistów bazujących na doświadczeniach innych krajów, że zmniejszy to legalne zatrudnienie i zwiększy szarą strefę szczególnie w regionach słabiej rozwiniętych gospodarczo i wśród osób o niskiej produktywności.

Boję się repolonizacji banków, gdyż jest bardzo wiele badań, które wskazują, że tam, gdzie banki są bardziej upolitycznione, częściej dochodzi do kryzysów (np. Słowenia czy hiszpańskie banki regionalne cajas).

Boję się tym samym planów zwiększenia udziału państwa (a więc polityków) w przedsiębiorstwach, których prywatyzacja mogłaby z powodzeniem sprostać wyzwaniom konkurencyjnego rynku.

Boję się pomysłów na zmiany w systemie szkolnictwa nie dlatego, że nie są potrzebne, ale dlatego że zamiast skupiać się na jakości kształcenia są skoncentrowane na kosztownych a drugorzędnych planach zmiany jego struktury.

Boję się ignorancji w sprawach zagranicznych, gdyż zarówno sytuacja w Unii Europejskiej jak i bliskość wojny za ukraińską granicą stawiają przed nowym rządem zadanie o wiele trudniejsze niż przed jakimkolwiek rządem ostatnich lat.

Boję się w końcu powrotu dyskusji o sprawach światopoglądowych w formie, która jak znamy z doświadczenia, urąga najczęściej godności człowieka.

Robert Krasowski zakłada, że Jarosław Kaczyński z 2005 roku to ten sam Jarosław, co dziś. Skupiony tylko na władzy partyjnej, szczęśliwy ze zwycięstwa podwójnego, niespodziewanego. Bardziej niż kiedykolwiek szczegółowy program gospodarczy, sprawna kampania pokazująca inne niż zwykle twarze i w końcu nowy język lidera pozwalają sądzić, że tym razem istnieje szczegółowy plan realnego rządzenia. Plan, który budżet państwa będzie kosztował około 220 miliardów złotych w ciągu czteroletniej kadencji.

Dlatego boję się Polski Jarosława Kaczyńskiego może nie jak zając kobry, bo nie ze strachu przed byciem pożartym, ale boję się jak tornada, które wpada z niszczycielską siłą i pozostawia krajobraz ruiny. Wierzę jednocześnie, że w tym przypadku obywatelska pasja przeciwstawienia się perspektywie gospodarczej klęski nie będzie komiczną formą ludzkiej emocjonalności (jak pisze Krasowski o obywatelskich zrywach), ale realnym sposobem na zahamowanie działań nadchodzącej władzy.

Share

Artykuł Niebezpieczne propozycje Jarosława Kaczyńskiego pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/niebezpieczne-propozycje-jaroslawa-kaczynskiego/feed/ 0
Wyszczuplenie administracji w Polsce: przypadek czy stały trend? https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wyszczuplenie-administracji-w-polsce-przypadek-czy-staly-trend/ https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wyszczuplenie-administracji-w-polsce-przypadek-czy-staly-trend/#respond Tue, 04 Oct 2011 13:58:39 +0000 https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/?p=685 Liczba urzędników, dotąd mająca tendencję wzrostową, niespodziewanie spadła. Według GUS w I połowie 2011 r. zatrudnionych było o 2,2 proc. (14,1 tys.) mniej pracowników administracji państwowej niż na koniec I półrocza poprzedniego roku. Nie jest to jednak efekt skutecznej realizacji oszczędnościowych planów rządu, zapowiedzianych w obliczu kryzysu już w 2009 r. (por. R. Grochal, Rząd […]

Artykuł Wyszczuplenie administracji w Polsce: przypadek czy stały trend? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
Liczba urzędników, dotąd mająca tendencję wzrostową, niespodziewanie spadła. Według GUS w I połowie 2011 r. zatrudnionych było o 2,2 proc. (14,1 tys.) mniej pracowników administracji państwowej niż na koniec I półrocza poprzedniego roku. Nie jest to jednak efekt skutecznej realizacji oszczędnościowych planów rządu, zapowiedzianych w obliczu kryzysu już w 2009 r. (por. R. Grochal, Rząd myśli, komu obciąć i co, „Gazeta Wyborcza”, 03.08.2009). Wręcz przeciwnie – wyjątkowo duży przyrost liczby urzędników miał miejsce w epoce obietnic oszczędności, między I półroczem 2009 r. a I połową 2010 r. – armia urzędników powiększyła się wtedy o 6,7 proc. (41,2 tys. zatrudnionych). Ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w jednostkach budżetowych miała wejść w życie wraz z ustawą budżetową na rok 2010. W końcu miała zostać wprowadzona w 2011 r., ale Trybunał Konstytucyjny orzekł jej sprzeczność z ustawą zasadniczą. Natomiast obecne wyszczuplenie administracji publicznej jest spowodowane – jak można się dowiedzieć z dzisiejszej „Rzeczpospolitej” (A. Cieślak-Wróblewska, Administracja przestała puchnąć)  – zarówno brakiem zatrudniania nowych urzędników w miejsce tych, którzy sami odchodzą ze stanowisk, jak i niższym finansowaniem staży w administracji przez urzędy pracy. Samorządy zatrudniające stażystów rzadziej decydują się także na zatrudnianie ich na stałe po zakończeniu stażu.

Z jednej strony, skoro spadek liczby urzędników nie jest konsekwencją realizacji spójnego planu oszczędnościowego, trudno mówić o stałym trendzie spadkowym. Z drugiej strony, obecne skurczenie się liczby osób zatrudnionych w administracji pokazuje politykom, że debiurokratyzacja jest w Polsce możliwa i po wyborach – już za pomocą odpowiednich zmian prawnych – warto utrzymać ten trend. Nie jest to jednak główny temat w programach wyborczych polskich partii. Platforma Obywatelska – poza wzmianką o resorcie obrony narodowej, mogącą według najnowszego opracowania FOR przynieść oszczędności rzędu kilku mld zł – nie wspomina nic o redukcji zatrudnienia w administracji, co kontrastuje z jej niedawnymi ambitnymi planami. Nowych urzędników chce zatrudnić Polskie Stronnictwo Ludowe, tworząc oddziały rozwoju przedsiębiorczości dla rolników (nowe wydatki w wysokości 0,8-1,2 mld zł). Rozszerzyć zatrudnienie w administracji chce także Prawo i Sprawiedliwość, zwiększając liczbę pracowników centrów pomocy rodzinie (wydatki rzędu 1,2-1,5 mld zł). Jednocześnie partia ta proponuje konsolidację agencji odpowiedzialnych za sprawy wsi i rolnictwa, co mogłoby dać kilkumiliardowe oszczędności. Racjonalizację zatrudnienia w administracji poprzez monitoring zmian liczby urzędników i ich wydajności proponuje Sojusz Lewicy Demokratycznej (szacowane kilkumiliardowe oszczędności), a ugrupowanie Polska Jest Najważniejsza chciałoby zlikwidować „pozamerytoryczne etaty” w administracji i utworzenie tzw. Centrum Usług Wspólnych, realizujące zadania pozamerytoryczne (oszczędności 20 mld zł). Ruch Palikota proponuje redukcję administracji poprzez połączenie KRUS i ZUS (oszczędności rzędu 1,2-2,4 mld zł).

Choć redukcja zatrudnienia w administracji jest ważna z punktu widzenia wydatków państwa i sprawności procedur administracyjnych, nie można zapominać, że musi ona iść w parze z wzrostem wydajności, informatyzacją, a także likwidacją etatów, które rzeczywiście nie są kluczowe. Przykładowo, duże wyszczuplenie administracji podatkowej, zajmującej się m. in. ściąganiem podatków od osób uchylających się od ich płacenia, mogłoby paradoksalnie pogorszyć sytuację finansów publicznych, szczególnie w czasie spowolnienia gospodarczego.

Share

Artykuł Wyszczuplenie administracji w Polsce: przypadek czy stały trend? pochodzi z serwisu Blog Obywatelskiego Rozwoju.

]]>
https://blogobywatelskiegorozwoju.pl/wyszczuplenie-administracji-w-polsce-przypadek-czy-staly-trend/feed/ 0